Skocz do zawartości
Nerwica.com

Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA


Prometeus

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz zostają tylko te moje natręty, które mam od zawsze. Nie zwracam na nie uwagi, daję im płynąć bo nic z nimi nie zrobię, niestety. A na razie wystarczy, nie wiem jak to określić, po medytacji czuję się jakbym wszystko i wszystkich miłował : d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to może przeniosę się tutaj, bo to wszystko krąży wokół medytacji,

a coz tak Cie zdolowalo po Potedze Terazniejszosci? A moze wlasnie Swiadomosc sie odezwala i nie daje Ci teraz spokoju? Mnie ta ksiazka uratowala zycie, wyjasnila wiele mechanizmow. Wracam do niej jak do Biblii-za kazdym razem doczytuje cos nowego. Moze nie tak zinterpretowalas niektore rzeczy? Podziel sie, mozesz na piva. Chyba,ze zalozymy watek o Tolle'u :)

właściwie, mi też uratowała i też ją czytałam jak Biblię, nosiłam przy sobie i hm. Nie wiem, może to właśnie świadomość, tak czułam, że pewnych rzeczy nie chcę dźwigać, nie chcę myśleć,

jakiś rodzaj medytacji tak działa, że się dopuszcza do siebie po prostu rzeczywistość, widać ta rzeczywistość mnie przygniotła. czuję się właśnie ciągle słaba, nie wiem czy to moja wrodzona cecha czy tak się "nauczyłam", ale łatwiej się żyje zakrzywiając pewne rzeczy, zniekształcając rzeczywistość. Łatwiej choć głupiej, ja bym tak chyba żyła gdyby nie te wahania przez które nie mogę wytrwać w niczym, nic nie jest stabilne, żadne moje podejście, przekonanie, żaden "plan na mnie". Tylko sobą prawdziwą być nie umiem, bo boję się chyba no. nie wiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli widze,ze przekaz Tolle'a zrobil swoje :smile: Prawda wali Ci w twarz a Ty uciekasz ale nie do konca bo ciezko. Swiadomosc zaczyna zyc, wychodzic na swiatlo. Wiesz,ze tylko w ten sposob mozesz osiagnac spokoj i dlatego masz caly ten mlyn. Minie i to. Pozwol temu chaosowi istniec , obserwuj go i nie komentuj. Po prostu pozwol. Moze to co robilas do tej pory nie bylo tym co TY chcialas. Teraz obawiasz sie wziac odpowiedzialnosci w swoje rece. To jest super sprawa, jak skok na bangee :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh ;D mówisz, że zrobił swoje? Tak, uciekam, uciekam aż się potykam o swoje nogi. Wali mi w twarz, chyba owszem, ja zamykam oczy. Ojejku, nie komentować, prawda? strasznie komentuję wszystko cały czas i oceniam tak, że aż mi słabo. Pozwolić. Pozwól. Tak, to nie było to co ja chciałam (nawet kilkanaście minut temu pomyślałam, że skoro myślę o zakończeniu całej sprawy to przez ostatnie tygodnie czy co, niech przynajmniej spróbuję żyć dla siebie... nie krzywdząc innych oczywiście, ale nie dostosowując się. wedle tego co ja chcę). Poczekaj, teraz obawiam się wziąć odpowiedzialność w moje ręce, znaczy odpowiedzialność za to życie dla siebie? Hej, tak tak mówisz, tak lubię ekstremalne doświadczenia, chcę bungee, ;___; dodałaś mi siły

dobrze, zobaczymy, <3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeretet. Jesli opisujesz cos to jest ok, ale bez oceny bo przeciez normalne ,ze bez myslenia nie zmienisz pewnych rzeczy. Ja czasem robie za komentatora kiedy widze jak cos we mnie sie dziej, np nerwy mi puszczaja i czuje,ze cos we mnei zaczyna rosnac i rwie sie do agresji, wtedy np mowie sobie..pacz pacz pacz...pacz jak sie pcha, pacz jakie to nienazarte....cos w tym sensie. Zdaje sobie sprawe,ze to swojego rodzaju komentarz ale juz inny, swiadomy. Nie da sie od razu przestac myslec. Ale widze,ze jestes swiadoma i to jest bardzo dobry znak. Pierwszy krok probuj eliminowac ocene. To potrwa i sama zauwazysz jak sie zmienia w Tobie ale daj sobie czas.

 

Tak, chodzi o odpowiedzialnosc za Twoje zycie. To jest wlasnie hardcore-skok z bangee !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiaj, proponuję to jakoś połączyć z codziennością. U mnie sprawa się trochę rozmyła, bo nie traktuję samej medytacji jako metody, raczej jako jeden z elementów. Lubię czasem wieczorem położyć się i skupić na teraźniejszości obserwując myśli.

Ale w ciągu dnia też można sobie zrobić np. 30 minut medytacji. Siadasz, gdzieś gdzie masz spokój i próbujesz przenieść uwagę z myśli, które na pewno będą napływać do głowy np. na jakiś obiekt. Jak pojawi się jakaś myśl to ją "odnotuj" i powróć do bazowej pozycji. Ważne, żeby się nie kłócić z myślami. Ja się łapałem na początku na to, że komentowałem to, że nie mogę przestać myśleć, myśląc coraz więcej. To trochę śmieszne, ale tak to na początku jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam temat. Czasem zdarza mi się wejść w jakiś filmik Eckharta Tolle. Miałem tego nie robić, ale czasem to jest impuls. Z resztą mam go na newsletter i nie mogę się go pozbyć. :-)

 

Ten człowiek, o którego konwencjonalnej inteligencji można się spierać ma w sobie coś co przynosi ulgę. Czasem rzuci jakąś uwagą na temat współczesnej cywilizacji i wtedy widać, że ma ukształtowaną wizję. Nie pomija materialnej rzeczywistości, w której żyjemy. A myślę, że to w duchowości dość istotne, usuwa to tą dwoistość ducha i materii. Wiele religijnych utworów takich jest. Wprowadzają w jakiś wyimaginowany obraz rzeczywistości. Tłumaczę to tym, że kiedyś nie było filmów, internetu, tylu książek. Dlatego często się pojawiały fikcyjne postacie, o których trudno było powiedzieć czy istnieją czy nie. Teraz nie trzeba czytać Biblii, żeby poczuć się jak w świecie fantasy. Wystarczy Władca Pierścieni. To powstawanie nowych tworów z podziału wcześniejszych jest znamienne. Kiedyś szaman, pełnił role, które dzisiaj wypełniają różni ludzie.

 

Dokończę mówić o Eckharcie, jego nauka nie jest jak dla mnie ostatecznym poznaniem i ponoć za taką on sam jej nie ma. Sądzę, że stan świadomości w dużej mierze może zależeć od pracy mózgu. Możliwe więc, że oświecenie o którym tak on rozprawia jest rzeczą wynikającą z pewnej funkcji umysłu, wydaje mi się, że Tolle miał po prostu szczęście i jego świadomość zaczęła inaczej funkcjonować, a z jego spostrzeżeń powstała pewna filozofia. Czasem jak to bywa w biologii, mutacja może okazać się pożyteczna.

 

Mimo pewnej frustracji, której doświadczałem wyobrażając sobie Eckharta jako szczęśliwego ot tak, bo coś go spotkało co zmieniło jego życie. Uczucia, to jest takie proste, czemu nie działa u mnie. Staram się, potrafię nie myśleć przez dłuższy czas, czemu nie jestem oświecony. Teraz trochę mi to przeszło, Eckhart po prostu wygrał los na loterii i stąd jego popularność.

 

***

 

Powiem teraz o swojej medytacji. Od jakiegoś czasu rzadko medytuję w sposób formalny. Rzadko robię to przed snem. Po prostu już wiem, że niemyślenie nie uwolni mnie od problemów. Daje ulgę, inne spojrzenie, poczucie łączności z podświadomością a także ekranem, którym jest świadomość. Wycisza tak że czuję się jakbym znikał. Zapewne jest coś w tej starożytnej technice, choć do osiągnięcia ostatniego klejnotu na koronie raczej się nie przysłuży. Człowiekowi zawsze mało i cały czas potrzebuje przyszłości, potrzebuje również wszystkich tych rzeczy, które są wartościowe. Nie da się rozpłynąć tak po prostu w absolucie. Nadal jesteśmy ludźmi. Kto wie, czy gdyby Eckhartowi uszkodziła się jakaś część mózgu nie wróciłby do stanu depresji i zagubienia.

 

Czekam na jakiś nowy lek na moje dolegliwości psychiczne, a medytacja pomaga mi jedynie uśmierzyć ból, choć też nie zawsze.

 

Ale się rozpisałem, czyli nie medytuję, a jednak medytuję skoro tyle potrafiłem naskrobać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000,

 

Moje zdanie na temat Ulricha Tolle już znasz ;)

ta jego filozofia to po prostu chwytliwe wydanie istniejących już new age i duchowych nauk.

czemu chwytliwe? bo raz, że pełne patosu, dwa, że obiecujące ludziom coś nadzwyczajnego i potężnego - mówi się im, że osiągając sprzedawany przez Tolle stan umysłu znikną wszystkie ich problemy i może nie wprost ale daje się też do zrozumienia, że staną się lepsi od innych czy już poprzez samo uczestnictwo w projekcie oświecenia tacy są - Ulrich sprzedaje im narzędzie do bezwstydnego wywyższania się (a ludzie przecież uwielbiają się wywyższać i pewnie stąd w komentarzach do tych filmików youtube, kiedy ktoś jest krytyczny, otrzymuje od podążających za Ulrichem pełne arogancji odpowiedzi w stylu: "to twoje ego przez ciebie przemawia" lub "jeszcze daleka przed tobą droga do oświecenia"). :lol:

 

 

Czasem rzuci jakąś uwagą na temat współczesnej cywilizacji i wtedy widać, że ma ukształtowaną wizję.

 

proszę o przykład, bo nie widziałem żadnych błyskotliwych uwag, dotyczących np. bezrobocia, czy innych realnych problemów, widziałem za to spłycanie i uogólnianie ich tak aby pasowały do new age filozofii, czyli, rozwiązaniem wszelkich problemów zewnętrznych jest osiągniecie sprzedawanego przez Ulricha stanu umysłu.

taka propaganda jest już wręcz szkodliwa - ludzie zamiast poszukiwania rozwiązań zewnętrznych problemów, które trzeba rozwiązać, szukają tych problemów w sobie, w swoim umyśle, pogłębia to oderwanie od rzeczywistości, dzięki któremu Ulrich zbija kasiorę.

 

Jak dla mnie to on nie ma szczęścia stał się trybikiem w wielkiej machinie biznesu - utracił publiczną swobodę, do debat zaprasza tylko tych którzy potwierdzą jego filozofie, nie może sobie pozwolić na zmianę zdania (jego wizerunek guru stałby się mniej przekonujący), dlatego międli i międli ciągle o tym samym, na każdym kroku się asekurując, twórczo i intelektualnie jest sparaliżowany czy wtłoczony w jeden tor, być może te miliony które zarobił na swojej duchowości mu to wynagradzają, lecz gdyby ludzie jasno widzieli, jakim jest jednowymiarowym naśladowcą, to tej kasy też by nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzadko mogę patrzeć na to co napisałem wcześniej. Tak jest i tym razem. Czytając wpisy jednak bardziej zgadzam się z jetodik. Zbrzydł mi ten Tolle. Rzeczywiście ciągle o tym samym mówi i jest w tym nudny. Jak powie coś z innej beczki to wtedy jestem aż zaskoczony.

 

Zazwyczaj tak jest, że jak chce się skłamać, trzeba też powiedzieć trochę prawdy. Tak jak ktoś kto podrabia złoto, musi dodać trochę złota do stopu, żeby kolor był żółty.

W sumie to bardzo nie różni się od typowego religijnego myślenia. W wielu religiach też ciągle się powtarza jakieś modlitwy itd. To dlatego, że gdyby nie powtarzanie to by się przestało w daną rzecz wierzyć. Trzeba na nowo odświeżać te same rzeczy i odciąć dopływ tego co odmienne. Wydaje mi się, że człowiek ma wrodzoną potrzebę religijności i jak przestanie wierzyć w jedną rzecz, to myślenie religijne wypłynie w innej dziedzinie. Ja przyłapałem się na rytualnym podejściu do techniki. A Polski Komitet Normalizacyjny był jak rada starszych.

 

Właściwie to wygodnie mi wierzyć w te teorie obserwowania myśli. Z kilku przyczyn:

-derealizacja, depersonalizacja - łatwo zrobić z tego mit. Tak bardzo mnie męczą te objawy, że MUSZĘ znaleźć jakieś wytłumaczenie tego stanu. Nikt nie jest w stanie mi pomóc. Religie często się biorą z bezsilności, próbują nadać sens. Przykładowo w średniowieczu jak były plagi to ludzie czynili pokuty, biczowali się.

-rozbicie poczucia siebie, schizofrenia, wiele moich doznań tyczyło się właśnie samo-zaprzeczeniu. Przyczyną wielu cierpień był wewnętrzny konflikt. Walka poczucia ważności z realnym faktem, że jestem pionkiem na tej planecie.

-zanim jeszcze zachorowałem na psychozę miałem dużo myśli o tym jak zdobyć sławę, pieniądze i generalnie znaczenie. Wszystko to było fantazją na temat przyszłości. Wtedy jeszcze nie czytałem New Age, więc moje ego było w swoim naturalnym stanie. Trochę wcześniej nie fantazjowałem, bo najwyraźniej czułem się na tyle dobrze, że niepotrzebne mi były żadne "sposoby". Byłem ambitnym uczniem gimnazjum, należałem do paczki kolegów, samozwańczo ogłoszonego elitą, w przeciwieństwie do reszty, czyli plebsu. Wpływy opowieści z czasów Imperium Rzymskiego.

 

No i teraz pytanie czy wielka potrzeba podbicia świata była od zawsze i jest zawsze obecna i u każdego, a choroba ją uwydatniła. Może też być przeciwnie, byłem zdrową jednostką, a potem zachorowałem na manię wielkości.

 

A jeśli chodzi o samą praktykę medytacji to odkryłem pewną nową technikę. Nazywa się pozwól myślom myśleć, wtedy nadal się myśli, więc nie ma tego spinania się o koncentrację. Z tym, że robi się to na swoich zasadach i samemu ustala temat.

 

Uogólniając, moja medytacja spowodowana jest rozbiciem psychiki i gdyby nie to to pewnie nawet o niej bym nie czytał.

A poza tym światem rządzi determinizm. Jak czytam te teksty o wolnej woli i współpracy z łaską to mi się robi źle. Człowiek nie potrafi przestać myśleć na 3 minuty a nadaje się jego decyzjom jakąś wielką wagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że wpadła mi w oko książka o uważności, na temat której już się w internetach wśród publikacji naukowych rozeznałam, zaczęłam i... To może być strzał w dziesiątkę jak dla mnie. Minęły dwa miesiące. Nie będę wciskać kitu, że lepiej się czuję, czy coś - stany depresyjne miałam i mam - ale czuję się... inaczej i to ma dla mnie sporą wartość. Inaczej do wszystkiego podchodzę, inaczej funkcjonuję. Rozumniej, nie jak przestraszone zombie. Będę kontynuować - bez dwóch zdań. Czasem mam wrażenie, że to mi naprawdę ratuje dupę, że doświadczając takich stanów bez tego już dawno bym poległa i zaczęła sobie różne krzywdy wyrządzać, żeby się tylko oderwać od cierpienia. Tymczasem żyję i to, że nie jest super przestaje mi tak przeszkadzać.

 

Zaleta metody to to, że jest prosta jak konstrukcja cepa i nie wymaga przygotowań (chyba, że ktoś lubi takie rzeczy - ja nie lubię), ani zagłębiania się w jakieś dziwaczne ideologie. Wszystko jasne i przejrzyste. Mój racjonalny umysł w ogóle na tym nie cierpi (wręcz przeciwnie) i nie przewracam w duchu oczami, na jakieś wieści o czakrach-srakrach (sorry, to po prostu nie moja bajka, ja nie jestem tym typem człowieka).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, a co to jest ta uważność cała, bo tyle się o niej słyszy...

 

Zwracanie świadomej uwagi na to co się dzieje tu i teraz, obecność w chwili bieżącej. Podejście do doświadczeń w sposób otwarty i akceptujący. Pozwolenie rzeczom na bycie takimi, jakie są (myślom, emocjom, odczuciom w ciele). Także rozróżnienie zdarzeń od ich interpretacji i naszej reakcji na tą interpretację.

 

Praktyka tzw. nieformalna skupia się na przyjmowaniu tej postawy umysłu w trakcie codziennych czynności np. jedzenia, chodzenia itd.

Praktyka formalna to medytacje. Dużo z nich opiera się na oddechu, ale nie chodzi o to, by go kontrolować, tylko żeby go zauważać i pozwalać mu być.

 

W sumie w ten sposób nawiązuje się kontakt z własnymi myślami, emocjami, ciałem i światem. No i można zacząć reagować na zdarzenia rozumnie, a nie tylko jak to mawiam "jechać na autopilocie". Ile razy człowiek przechodzi z domu do pracy np. i nie pamięta co się działo po drodze, bo np. się zamyślił? Jak się jest uważnym to się wie, że się idzie, ale i wie się, że się myśli. Tak trochę inaczej, trochę przestrzeni w psychice się załapuje.

 

Mam nadzieję, że to zrozumiałe. Starałam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, zrozumiałe thx ;)

ja robie ćwiczenia, które mają mnie bardziej osadzić w ciele, może jest to trochę zbliżone? sam nie wiem.

 

O, możliwe :) Żeby poczuć swoje ciało? Nie wiem, oddech, ubranie na skórze, wrażenie pod stopami, jak stoją na podłodze, czy nawet ruch itp.? Wtedy na bank zbliżone. Znam takie ćwiczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, odczucia cielesne żeby zauważać i to z czym są związane, jakie emocje i myśli im towarzyszą.

ćwiczenia pochodzą z książki "uwolnić traumę"

 

Bardzo podobne. Żeby nie rzec - identyczne.

 

Choćby wczoraj czytałam o medytacji polegającej na uważnym ruchu i jak w każdej książce tego typu było tam napisane, co się komu przydarzyło: jakiś koleś próbował uważnie się rozciągnąć i zarejestrował w sobie panikę w pewnym momencie. Wytłumaczenie tego jest... Otóż miał kiedyś wypadek, w wyniku którego doznał urazu pleców. Jest już wszystko w porządku, ale ta ostrożność dalej w nim siedzi. Cóż, zawsze coś nowego o sobie wie :)

 

Ciekawy pomysł, żeby zwrócić się do własnego ciała w dochodzeniu do siebie po traumie. Drobne, głupie rzeczy uruchamiają stras pourazowy :( Tak pewnie można je dostrzec, hm?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem medytować już kilkukrotnie, udało mi się wytrzymać jedynie po kilka dni. Przyznam, że chciałbym wejść w to głębiej bo nawet po tych kilku dniach odczuwałem pozytywne efekty, umysł się uspokajał a tego właśnie mi trzeba. Chyba brakuje mi cierpliwości w czekaniu na efekty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×