Skocz do zawartości
Nerwica.com

Magnez ...


Gość KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

Tak wlasnie zrobie, sprawdze magnez w osoczu potas b12 i kwas i pozniej podejme dezycje czy i w jakiej ilosci brac tych wszytskich srodkow.

zanipokoil mnie tylko artykul na temat potasu, ze nadmiar moze byc smiertelny, wiec tez za bardzo skora nie bede to brania tego czegos pod jakakolwiek postacia.

 

hehe mam dziwne wrazenie ze gdybym poszla do swojej lekarki rodzinnej to na stawy kazalaby mi jesc galaretki czy cos podobnego a na niski poziom magnezu orzechy kakao i czekolade. W sumie smacznie, ale chyba nie wystarczajaco.

 

Te "wszystkie środki" to witaminy? Kobieto, jak się je nie wiadomo ile to jasne, że to może być niebezpieczne. Radzę nie wydziwiać tylko kupić po prostu tabletki, multiwitaminy, lub coś w ten deseń i jeść tak jak jest zalecane :)

 

Co do lekarza to ma rację ;) na stawy dobre galaretki są. Też muszę zacząć jeść bo problem ze stawami mam :) Aczkolwiek co do reszty (orzechy itepe) to chyba lepiej jeść tabletki zamiast tego, a orzechy to taki dodatek :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotne badania dowiodły, że spożywanie żelatyny nie ma najmniejszego wpływu na stan stawów. Zresztą nie może mieć, bo galaretka to nic innego jak bardzo rozrzedzone, mało wartościowe białko. Utarło się że "coś w tym jest", bo galaretę pozyskuje się z kości martwych zwierząt, ale to bzdura, co kilkakrotnie udowodniono podając po prostu jednej grupie ochotników galaretkę, drugiej placebo. Niestety, niektórzy polscy lekarze dalej wierzą w te mity o których od babci usłyszeli.

 

Jasne, że nadmiar potasu może być śmiertelny, ale nie sądzę aby było fizycznie możliwe przedawkowanie go za pomocą soku pomidorowego. Trzebaby pić tego chyba 50 litrów / dziennie przez miesiąc. Przedawkować można jak się zjada kilogramy specjalnych odżywek dla sportowców które zawierają potas wchłaniający się "na siłę" i do tego w kosmicznych dawkach - i jestem pewien, że tego dotyczył artykuł o potasie który czytałaś. W praktyce picie soku pomidorowego jest niemal niezbędne przy suplementacji dużymi dawkami magnezu.

 

Orzechy, kakao i czekolada ogólnie są dość zdrowe, aczkolwiek dawki magnezu jakie zawierają są dość mikroskopijne, zwłaszcza dla osób z nerwicą - w czasie ataku nerwicowego magnez po prostu "znika" z organizmu, jest zużywany i wypłukiwany w ekspresowym tempie. jeśli ktoś przez powiedzmy 10 lat wypłukiwał sobie z organizmu magnez pijąc herbatę, kawę i zjadając żywność wysoko przetworzoną (która ma w sobie bardzo mało magnezu), nie uzupełni gigantycznych niedoborów paroma czekoladkami.

 

Ogólnie, w organizmie jest średnio ~30 gram magnezu. Jeśli ktoś przez długie lata dość niezdrowo żył, zostanie mu z tej puli powiedzmy 15 gram - ma 15 gramów niedoboru. Jeśli będzie zjadał dziennie 500 mg magnezu (300 suplementy - 6 tabletek, 200 normalna dieta), można łatwo policzyć, że - jeśli wchłonie się 400, a normalne zapotrzebowanie wynosi 300, zostanie raptem 100 mg na uzupełnienie niedoborów. Aby uzupełnić całość niedoboru, trzeba... 150 dni, prawie pół roku suplementacji 6 tabletkami / dzień.

 

Na szczęście rzadko spotyka się tak duże niedobory, ale w tym świetle jaśniejsze się robi, czemu lekarze zalecają 6 tabletek / dzień przez pół roku i dopiero potem zgłoszenie się na kontrolę.

 

Aha, malaczarna_8, jak już idziesz robić badania, taka drobna sugestia - zbadaj sobie cukier, najlepiej od razu zrób tzw. krzywą cukrową, czyli badania cukru na czczo, zjedzenie odpowiedniej ilości glukozy, po bodajże godzinie drugie badanie. Stany silnego niedoboru magnezu i potasu występują m.in. w stanach przedcukrzycowych i cukrzycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieto, jak się je nie wiadomo ile to jasne, że to może być niebezpieczne. Radzę nie wydziwiać tylko kupić po prostu tabletki, multiwitaminy, lub coś w ten deseń i jeść tak jak jest zalecane :)

 

Nie wydziwiam i wiem ze jesli sa niedobory to mam brac. chodzi o to ze nawet jedna tabletka, nawet jesli powinnam brac ich 5 powoduje u mnie lek. Generalnie nienawidze faszerowac sie proszkami, nawet jesli sa to witaminki,

 

w czasie ataku nerwicowego magnez po prostu "znika" z organizmu, jest zużywany i wypłukiwany w ekspresowym tempie

 

nawet nie chce myslec ile tego magnezu zostalo u mnie. Silne ataki mam prawie codziennie. Na przyklad wczoraj, tak sie zdenerwowalam, ze zrobilam sie biala jak sciana. gdy sie zobaczylam w lustrze to myslalam ze juz po mnie.

 

Co do cukru to mialam robiony - w normie - gdy wezwalam karetke w czasie ataku (wydawalo mi sie ze sie dusze).

 

Wiecej nie powinnam wiedziec co powoduje jakie choroby. po przeczytaniu watku "Zanim zdiagnozujemy nerwice" "zachorowałam na wszystkie wymienione tam choroby... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

He, magnezu się boją :D

 

Jedząc dobrze skomponowany obiad dostarczacie tego magnezu tyle, co w 15 tabletkach, więc wyluzujcie, to po prostu koncentrat tego co powinno normalnie znajdować się w pożywieniu :D Problem w tym, że obecnie nikt nie gotuje tak, jak się powinno.

 

Jak ktoś boi się tabletek a jednocześnie podejrzewa braki magnezu, może zacząć komponować dietę tak, jak powinno się to robić - żadnej kawy, żadnej coli, herbaty, napoi gazowanych, zero wyrobów z białej mąki, dużo pieczywa razowego, makaron też tylko razowy, zamiast ziemniaków - kasze do obiadu, dodatkowo otręby. Kilogram otrąb (dobrze odmieniam?) zawiera tyle magnezu, co ponad 100 tabletek, otręby ryżowe w takiej ilości przebijają 150 tablet. Problem tylko w tym, że jest on w nich dość trudno przyswajalny.

 

Stanowczo przy podejrzeniu niedoborów stanowczo powinno się zacząć od dużej ilości tabletek mg + b6, bo po prostu bardzo dobrze się wchłania i szybko uzupełni te "najgorsze" braki. Potem dopiero pora na kompozycję diety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie. Byłożby to takie proste? Nie sądzę, chociaż częściowo by się zgadzało. :?

Mój tryb odżywiania przednerwicowy to była mocna kawa rano, zero śniadania, późny obiad, znowu kawa, kawa, kawa, i na wieczór "dla odmiany" kawa, razem bywało ich więcej niż 6, nawet do 10ciu dziennie. Do tego morze piwa, 2 - 5 dziennie, nie co dzień, ale i tak zdecydowanie za często, 4-5 razy w tygodniu. Posiłki przy tym znikome.

Jednak, przez cały ten czas nie miałem najmniejszych objawów niedoborów, wyglądałem zdrowo, rześko, koncentracja w normie, pełna radość życia. Aż ni stąd, ni z owąd, w czasie "odpytywania" na lekcji w LO - atak. Zatkało mnie, oblał mnie zimny pot, nogi się pode mną ugięły - koniec gadki, pała. Drżącym krokiem do ławki.

Trądzik na plecach ustawiczny. Łupież również.

Po przeczytaniu Waszej dyskusji zeżarłem dwie duże tablety mg plus jedną musującą ze smakiem wypiłem. Czekam na cud ;)

Czy niedobory rzeczywiście są w stanie dokonać takich spustoszeń w psychice? Lęki, paranoje, natręctwa, "dwustrumieniowość" myśli, drgawki, fobia społeczna. Chciałbym w to wierzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magnez to jon wewnątrzkomórkowy, w przypadku postępujących niedoborów organizm stopniowo zaczyna go odzyskiwać z kości i transportować do istotnych komórek. Jak się tam skończy... no cóż, przychodzi załamanie :D Nie zapomnij, że bez odpowiedniego działania jonów wewnątrzkomórkowych po prostu przestają działać komórki nerwowe.

 

Nie jest to jedyny niedobór mający wpływ na powstawanie nerwic i depresji, przy takim trybie życie jaki miałeś masz pewnie cały zestaw. Przeczytaj www.nerwica.vegie.pl - tam masz jak uzupełnić niedobory i które są najważniejsze. Po 3 tygodniach nie powinno być śladu po trądziku na plecach, łupieżu oraz nerwicy. Na wszelki wypadek możesz sprawdzić tarczycę, bo mi to troszkę pachnie niedoborami cynku - zaburzone czynności skóry, a silne niedobory cynku raczej są następstwem niedoboru jodu niż czymś co występuje samo z siebie.

 

Aha, i zapomnij że paroletnie niedobory zaleczysz 2-3 tabletkami :P Tu raczej trzeba przynajmniej miesięcznej suplementacji dużymi dawkami, a potem jeszcze zmiany nawyków żywieniowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin, dzięki serdeczne za rady, nawet jeśli to ułuda, to i tak przeczytanie tak prostej recepty na pozbycie się potwora pozostaje przyjemne:)

Przy całym szacunku dla Twojej osoby, ciągle się zastanawiam, czy piszesz do końca poważnie :mrgreen: Stronkę na pewno wnikliwie przepyram.

Spróbuj mnie zrozumieć: sugerujesz, że poprzez uzupełnienie niedoborów organizmu pozbędę się choróbska, które pozbawiło mnie chęci życia, przyjaciół, wykształcenia, "kariery", normalnych uczuć, emocji i relacji partnerskich, a w końcu pracy? Just like that? :shock::o:smile: 3 tygodnie?

Dlaczego zatem, faszeruje się ludzi prochami, a nie próbuje nawet takiej "terapii"? Te wszystkie psychoanalizy? Tylko i wyłącznie dla pieniędzy? Dlaczego nikt nie podsuwa Twojego rozwiązania, skoro działa? :? I jak to możliwe, że niski poziom pierwiastka w organizmie zaatakował nagłym atakiem, nie stopniowo? Cholernie silnym atakiem psyche.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inaczej. Sugeruję, że w bardzo, bardzo wielu przypadkach nerwica jest efektem skrajnego "zagłodzenia" organizmu dietą, w której brakuje jednego bądź kilku podstawowych składników odżywczych.

 

Dlaczego faszeruje się ludzi różnym syfem i kroi po 100 zł za godzinę psychoanalizy? Policz, ile już wydałeś kasy, będziesz wiedział :D Sorki, medycyna to biznes, jej celem jak każdego biznesu jest zarabianie pieniędzy, a nie leczenie. Medycy którzy po prostu leczyli, nie zarobili odpowiedniej ilości kasy aby utrzymać się na rynku. To dotyczy wszystkich gałęzi medycyny. Jakimś rozwiązaniem byłoby np wprowadzenie zasady "płaci się tylko za efekt, tym więcej im szybciej ten efekt nastąpi", ale kto się na to zgodzi?

 

Dlaczego objawiło się nagle? Jeśli będziesz stopniowo wymywał sobie wapń z kości, nabawisz się osteoporozy. Też o tym nie będziesz wiedział, póki nagle nie złamie się szyjka kości udowej i nie będziesz walczył o życie przez następne parę miesięcy (bo tak to w praktyce wygląda przy tym złamaniu). W przypadku stopniowej dewastacji własnego organizmu nagle "coś w nas pęka", organizm który jest na skraju załamania w końcu nie wytrzymuje, puszcza tama - i dalej już leci.

 

Czasem przyczyną tego ciągłego napięcia które w końcu doprowadza do "załamania nerwowego" jest faktycznie jakiś konflikt wewnętrzny czy inna rzecz "siedząca w głowie", ale równie często jest to najzwyklejsza w świecie choroba - w tym wypadku jednostka zwana niedoborem magnezu.

 

Czy się pozbędziesz schorzenia, gwarancji nie ma. Nawet w tym wątku masz posty kilku czy kilkudziesięciu osób, które się pozbyły, prosto, łatwo i przyjemnie. Ale zawsze jest możliwość, że Twoja nerwica wynika z czego innego. Wtedy co najwyżej znacznie poprawisz sobie stan zdrowia, zostając z takimi samymi problemami nerwicowymi jak wcześniej.

 

Aha, czemu nikt nie podsuwa mojego rozwiązania? Chociaż nawet w tym wątku jest kilka czy kilkanaście dowodów na to, że ono bardzo często działa? Musisz spytać tych osób, którym się udało - czemu o tym głośno nie krzyczą :D Bo firmy farmaceutyczne nie powiedzą o tym ludziom, za dużo kasy by stracili. Psycholodzy też nie powiedzą, bo poszliby z torbami.

 

ps. to nie jest tylko magnez. We współczesnej diecie ogólnie brakuje połowy tego, co powinno tam być, jeśli do tego kawą wypłuka się niektóre ze składników to w ogóle tragedia. Ale jeszcze raz - to nie tylko magnez. Pełen przepis masz na stronce, łącznie z omega 3, jodem i innymi składnikami. Zwłaszzcza omega 3 radzę się przyjrzeć dokładniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od prawie pół roku zżeram jedna tableteczkę rano - nie wiem czy to coś daje ale w połaczeniu z innymi lekami chyba jednak tak.

Z tym, że ja ogólnie biorę tez magnez i ze względu na nerwicę i na serce.

Wiem też, że efekty jakiegokolwiek leczenia suplementami widać dopiero po miesiącu - dwóch, nie ma się co łudzić, że efekty będa natychmiastowe.

Co do omega 3, co prawda nie jem tableteczek ale staram się jak mogę jeść naturalnie wszytstko to co go zawiera.( No i codziennie łykam tran (czy on zaiwra omega 3?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie mam żadnych niedoborów i właśnie żeby do nich nie doprowadzić jem profilaktycznie magnez.

Pewnie na sam omega 3 też bym się zdecydowała ale biorę już codziennie sporą dawkę tabletek i nie chcę wykończyć sobie wątroby.......a z innych tabletek nie mogę za bardzo zrezygnować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin, stronka grzecznie przeczytana:)

I dużo by się zgadzało, ten trądzik, łupież i łuszczący się pysk, któremu żaden krem nie pomaga, może faktycznie dlatego, że "smarować" trzeba od środka. Obawiam się, że u mnie jednak nerwica swoją drogą, bo odżywiam się po jej objawieniu całkiem nieźle, od lat już.

Ale spróbuję. Kupiłem dzisiaj pudło omega 3 w aptece, chyba lepsze to niż nic, nie wiem na razie, gdzie kupić te ziarna lnu. Wiem, że na stronce odradzasz kapsułki, ale czy faktycznie nie mają najmniejszego sensu? Wygodne są;):mrgreen:

Czy w ramach suplementacji muszę zrezygnować nawet z porannej kawy, bez której zwykle raczej trudno mi się ruszyć? I, czy to możliwe, że po dużej dawce magnezu robię się śpiący?

 

 

Pewnie na sam omega 3 też bym się zdecydowała ale biorę już codziennie sporą dawkę tabletek i nie chcę wykończyć sobie wątroby.

Nie sądzę, linka656, żeby Ci się to udało. To są chyba tylko oleje rybne w żelatynie, nie powinny zatem stwarzać żadnego zagrożenia dla wątroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kolei:

 

Linka, nigdy nie wiesz czy masz niedobory czy nie. Znaczy sorki, niedobory Omega 3 na pewno masz, bo to ma każdy kto odżywia się żywnością przetworzoną. Żeby je uzupełnić nie trzeba żadnych tabletek jeść, tylko po prostu zmienić dietę - wywalić z niej tłuszcze zawierające omega 6, dodać te zawierające omega 3. Czy masz niedobory magnezu - też nie wiadomo, są specyficzne testy ale raczej nie do zrobienia w naszym kraju. U nas mierzą tylko w osoczu, co nic nie jest warte.

 

Zmorek, no całkowicie z kawy rezygnować nie trzeba, ale wiesz - kawa ma działanie moczopędne, połowa tego magnezu co zażyjesz pójdzie do bałtyku, a tabletkami tego nie zrekompensujesz bo byś musiał za dużo ich łykać. Tak że - im bardziej ograniczysz środki moczopędne (w tym kawę), tym większe osiągniesz stężenie magnezu w surowicy i tym szybciej organizmowi uda się go dostarczyć do komórek.

 

Co do omega 3 z apteki, no... troszkę daje, ale podstawa to ograniczenie omega 6. Żeby poczuć efekty suplementacji omega 3, trzeba raz że ograniczyć te "złe" omega, dwa - zjeść tego naprawdę dużo. Nawet jak tyle tabletek połkniesz, to skończy się na sporym rozwolnieniu :D

 

Ziarna lnu kupisz w każdym sklepie spożywczym, to się nazywa siemię lniane. Tylko patrz żeby nie było odtłuszczone. Jak co to na stoiskach ze zdrową żywnością jest tego multum, kosztuje grosze dosłownie.

 

Śpiący od magnezu - możliwe, zwłaszcza jak masz słabe nerki które nie nadążają z odfiltrowywaniem tego wszystkie z krwi. Teoretycznie nawet przy 30 tabletkach nic nie powinno się groźnego stać (oprócz zatrucia witaminą B6, ale mówimy o czystym magnezie), co najwyżej spore rozwolnienie, no ale są ludzie u których magnez się magazynuje w osoczu. Raczej przy przedawkowaniu najpierw miałbyś biegunkę, potem lekkie duszności i osłabienie siły mięśni, senność to z innej beczki :D

 

A może po prostu Ci się organizm zaczął regenerować jak dostał to, czego mu brakowało - a wiadomo że najlepiej regeneruje się w czasie snu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

całkowicie z kawy rezygnować nie trzeba, ale wiesz - kawa ma działanie moczopędne, połowa tego magnezu co zażyjesz pójdzie do bałtyku

Ale chyba nie w przypadku jednej jedynej porannej kawy? :roll:

 

Ograniczyć omega 6, tzn. mięso (każde?), olej na rzepakowy wymienić, i co jeszcze?

Skoro herbata, kawa i napoje wypłukują mg, to co, oprócz soków, pozostaje do picia? Jest jakaś "dozwolona" ciepła herbatka z czegoś dziwacznego?;) Gorąca czekolada? Ta ma znowu cukier, który też odradzasz na stronie. :( Tylko nie mięta, czy inny rumianek, błagam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie wszystko co nie zawiera kofeiny, kofeina tutaj jest głównym sprawcą - ona właśnie zwiększa "ciśnienie" w pęcherzu i sprawia, że organizm wyrzuca z siebie więcej, niż powinien. W zasadzie w czasie "rehabilitacji" najlepsza jest woda mineralna, byle niegazowana - gazowana z kolei też wypłukuje, hehe.

 

Na nutritiondata.com możesz sprawdzić, co zawiera dużo omega 6 a co mało. W zasadzie wszystko, co tłuste, jest robione z olei zawierających duże ilości tego paskudztwa, ale najwięcej mają tłuste gatunki mięsa, oleje, margaryny i masła. Tak przy okazji, mięso ma z reguły spore ilości hormonów typu adrenalina - wydzielana przez zwierzę w chwili zabijania, jakie działanie ma adrenalina na organizm nerwicowca to chyba wiesz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O piwo nawet nie pytam... :cry:

Dzięki za wskazówki, zastosuję się, już się zastosowałem :smile: Jeśli nie przeżyję tej kuracji, będę Cię straszył po śmierci ;)

Mięso w czystej postaci uznałem za zaprzysiężonego wroga, wystarczy, że zjadam jakieś z niego zupy. No i każdy posiłek poprawiam 5cioma kapsułkami omega 3 8)

To adrenalina się z mięcha nie wygotowuje, nie rozkłada jakoś po przeróbce termicznej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre hormony się wygotowują, inne nie. Nie pamiętam teraz które dokładnie, wiesz, takie badania są nie na rękę przemysłowi spożywczemu, podobnie jak np badania na dziesiątkach tysięcy osób które wykazały, że we Francji osteoporozę miały tylko osoby pijące mleko i jedzące sery. A u nas? Ciągle jest "pij mleko, będziesz wielki"

 

Tak czy tak, wszystkie produkty "ostatniego konsumenta", czyli te na szczycie łańcucha pokarmowego, są napakowane wszystkimi możliwymi syfami. Dla przykładu, z pól spływa DDT. Jest pochłaniane przez bakterie, które są naturalnym filtrem. Bakterie są zjadane przez pierwotniaki - już jest kilkadziesiąt razy większe stężenie. Te z kolei przez np rozwielitki - znowu stężenie rośnie. Następna w kolejności jest ryba, po niej ptaki zjadające te ryby. W efekcie w ptakach stężenie DDT jest dosłownie setki tysięcy razy większe, niż w organizmach które zostały skażone bezpośrednio. Po prostu taka ryba zjada w ciągu życia kilkaset razy więcej rozwielitek, niż sama waży.

 

Podobnie jest z żywnością - rośliny rosnące dziko, z dala od źródeł zanieczyszczenia mają najmniej zanieczyszczeń, zwierzęta karmione kilogramami paszy magazynują w swoim ciele wszystko, co w tych roślinach było. Największym "śmietnikiem" są zwierzęta drapieżne, ale tych raczej się nie je - chyba że ryby, które niemal bez wyjątku są drapieżnikami. Najgorsze dla konsumenta jest to, że zwierzaki są karmione z użyciem hormonów wzrostu i antybiotyków, co zostaje w mięsie i potem przechodzi do ciała człowieka.

 

No, dość o tym. Pamiętaj, żeby stosować pieczywo razowe zamiast białego, po kilku dniach polubisz tak, że na białe nie będziesz mógł patrzeć. Najwięcej omega 6 mają masła i margaryny, na jakiś czas zrezygnuj, póki się nie ułoży równowaga. Nie wypłucz sobie wapnia magnezem - wapń trzeba uzupełniać w czasie tej "terapii". I spróbuj poszukać jednak tego siemienia lnianego, nie dość że o wiele skuteczniej, to na dodatek kilkakrotnie taniej :P Aha, na stronce zapomniałem dodać - orzechy włoskie mają bardzo dużo omega 3, przy okazji sporo też omega 6 ale w takim w miarę korzystnym stosunku.

 

tylko oleju przypadkiem lnianego w sklepie nie kupuj, on jest "prześwietlony", podobnie jak te kapsułki z apteki - kwasy tłuszczowe rozkładają się pod wpływem światła. Oryginalny olej lniany jest dostarczany na 2 dzień po tłoczeniu w pojemniku z lodem, ma trwałość 2 miesiące pod warunkiem że stoi w lodówce i jest drogi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można mieć osteoporozę pijąc mleko, jedząc sery? Sądziłem, że każdy jest na nią narażony w starszym wieku, praktycznie niezależnie od diety.

Pieczywo razowe, gruboziarniste itp. lubię, więc nie ma żadnego problemu :smile: Masła i margaryny nie używam od lat, uważam za zbędne.

Wapń grzecznie uzupełniam (jeden musujący dziennie wystarczy?), jak również witaminkę B complex dwie tabletki/dzień.

Gdzie ten oryginalny olej lniany kupić? Jak dotąd nie znalazłem siemienia w żadnym z marketów. Jutro się wybiorę do sklepu ze zdrową żywnością i jazda.

Może się napaliłem, albo autosugestia szarżuje, ale wydaje mi się, że już po dwóch dniach suplementacji czuję się odrobinę lepiej, jakby więcej energii, siły mięśni. Lęki na miejscu, chociaż czasami nieśmiało się cofają. Za miesiąc będę Supermanem :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po magnezie raaaczej nie powinno być takiego błyskawicznego efektu, ale może, może. Po omega 3 za to takie błyskawiczne poprawy często się zdarzają.

 

Nie zapomnij o zmierzeniu tego TSH, to parę złotówek raptem kosztuje, a wyklucza niemal wszystkie schorzenia tarczycy. Nie zapomnij też o suplementacji pozostałymi bajerami, głównie chodzi tu o cynk aby jakoś uregulować funkcje skóry (masz wyraźnie zaburzone).

 

Co do oleju, w google wyszukaj oleofarm - są dobrzy ale drodzy. Siemię lniane jest najtańszym i najwartościowszym produktem z omega 3, olej nawet się nie umywa do ziarna :D W zasadzie to dziwne masz te sklepy, u mnie siemię lniane jest dosłownie w każdym większym sklepie samoobsługowym.

 

http://pl.youtube.com/watch?v=FPI7zdGdqo4

 

to sporo wyjaśnia odnośnie tego, czemu nie mówi się tak dużo o magnezie, omega 3 i innych powszechnie występujących czynnikach sprzyjających rozwojowi chorób.

 

Co do osteoporozy, ona kształtuje się m.in. przy wymywaniu wapnia z kości - a właśnie podczas trawienia mleka i serów organizm wykorzystuje duże ilości wapnia, co w konsekwencji prowadzi do wypłukiwania. Tak przynajmniej tłumaczy się wyniki tych badań.

 

Aha, 1 tabletka / dzień... a ile ona ma? Ustal sobie dawkę wapnia na ~500, czyli wystarczą 3 tabletki po 133 albo 2 po 300.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widoczna poprawa mojego stanu to pewnie efekt kilku elementów, suplementacja + całkiem niezła terapia, ale bez prochów.

Cynk można kupić czysty, czy multiwitamina? W czym jest naturalny?

Za jedno już mogę Ci oficjalnie podziękować. Przez "głupi" sok pomidorowy, 1l./dzień, przestały mi strzelać kolana :D

Niezły filmik, niezły... Tylko skąd wiadomo, że to też nie jest biznes z kolei, żeby kupić książkę i dużo droższą zdrową żywność? I dlaczego ta zdrowa jest tak droga? Przecież to często jakieś śmieci, otręby, korzenie i inne cuda na kiju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do cynku, jak pisałem - sprawdź tarczycę, bo tak sam z siebie raczej duży niedobór się nie pojawia, zwłaszcza że ostatnio jak pisałeś lepiej jesz. Małe niedobory są bardzo częste (niemal każdy ma), ale nie na tyle żeby totalnie rozregulować czynności skóry. Na dodatek cynk się błyskawicznie uzupełnia, nie to co magnez.

 

W czym go dużo - podawałem linka do wyszukiwarki :D

 

http://www.nutritiondata.com/foods-000124000000000000000-w.html

 

Aby wykazać, jaką "wodę z mózgu" robią koncerny spożywcze, wypiszę zawartość cynku w produktach podanych przez przedpiścę:

 

piersi z kurczaka - 1,1 mg / 100 g

jajka - 1,2 mg / 100 g

 

Natomiast prawdą jest, że występuje faktycznie w orzeszkach ziemnych - ale o tym mało się słyszy, bo na sprzedaży orzeszków nie robi się u nas w kraju takiej ładnej kasy jak na sprzedaży jajek, mleka i mięsa.

 

Orzeszki ziemne - 4,8 mg / 100 g

 

Oczywiście chleb razowy - ponad 2 mg / 100 g, czyli jak widać 2 razy więcej niż reklamowane przez koncerny spożywcze produkty typu jaja czy mięso.

 

Wyjątkowo dużo cynku mają pestki dyni, a naprawdę kosmiczne wartości (nawet ponad 100 mg / 100 g) ostrygi i inne mięczaki morskie. Tyle, że one z reguły są skażone rtęcią i innymi wynalazkami które namiętnie wylewamy do morza. Sporo mają też ryby morskie, ale zastrzeżenie jak wyżej.

 

Jakbyś zdecydował się na dłuższą suplementację cynkiem powyżej 20 mg / dzień, pamiętaj o tym żeby zwrócić uwagę na miedź w pożywieniu (znowu z pomocą przychodzi chleb razowy)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×