Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Słuchajcie.. Czy wy uważacie, że da się tak żyć? Czy macie nadzieję, że będzie "normalnie"? Czy komuś się w ogóle udało?

 

Jestem strasznie przybita, ja "normalne" dni w moim życiu mogę policzyć na palcach jednej ręki. Fakt, leczę się dopiero od miesiąca, bo teraz mam możliwość decydowania sama o sobie, ale jakoś nie wierzę w leczenie choćby dlatego, że wszyscy tu nadal jesteście (gdybyście szybko zdrowieli pewnie ten temat by was już przestał interesować). Ciągle myślę o samobójstwie - nie jest to jakaś silna potrzeba, zwyczajnie nie widzę dla siebie nadziei. Nie potrafię funkcjonować w świecie w takim stopniu, jakiego się ode mnie wymaga (już nie mówiąc o tym co ja bym chciała wymagać od siebie). Całe życie tylko stres przed sytuacjami społecznymi, lęk przed ocenianiem, uciekanie ze szkoły, później w pracy biegunki do krwi, i znowu studia, załamanie 9 miesięcy w roku (studia), kiedy to ciągnąc pracę, naukę, porzucając obowiązki domowe zamykam się w sobie nie dając sobie rady i zastanawiając się kiedy partnera to wykończy (przecież ma też swoje problemy). W dni wolne kombinowanie jak z nikim się nie spotykać i jak wywinąć się od pójścia do teściowej na obiad albo i nawet do kina. Zero przyjemności z życia, bo wszystko co powinno sprawiać przyjemność jest zbyt przerażające. Nawet jak czytam książkę to tak "wchodzę" w ten świat, że jakoś nie potrafię się z niego wydostać i mam lęki.. Ba, nawet nie ma z kim o tym gadać, bo jedyna osoba które nie uważa tego za śmieszne fanaberie to mój partner, fakt mogę trochę pogadać, ale nie za bardzo, bo ile on może unieść moich problemów, podczas gdy mnie interesują tylko i wyłącznie moje problemy. Mówię mu tylko jak czuję się koszmarnie, a zazwyczaj tylko chwalę się kiedy mi trochę lepiej. Głupi, zakochał się we mnie w moim najlepszym okresie, kiedy to byłam na diecie i schudłam i poczułam się wartościowa. Ale to już minęło.

 

Co myślicie? Warto żyć? Przyznaję że często myślę, że teraz ciężko zostawić partnera, ale lepiej zrobić to zanim nie mam dzieci, ich to już nie zostawię tylko dlatego że mi ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co myślicie? Warto żyć? Przyznaję że często myślę, że teraz ciężko zostawić partnera, ale lepiej zrobić to zanim nie mam dzieci, ich to już nie zostawię tylko dlatego że mi ciężko.

 

1. Warto żyć. Dostałaś jedyną swojego rodzaju, unikatową szansę na istnienie na tym świecie.

2. Jeśli chodzi o partnera, to ma być to osoba, do której masz bezgraniczne zaufanie. Skoro nie chcesz mu mówić o tym co Ci dolega, bo "on ma swoje problemy" to jaki ma to sens? Związek polega na wspólnym rozwiązywaniu takich problemów, a nie na zastanawianiu się, czy powinnam mu powiedzieć, czy może będzie miał dość.

3. Co do Twojego stanu psychicznego, niezupełnie wiem, co Ci dolega. Dobrze by było, gdybyś opisała jak się czujesz i na co konkretnie się leczysz, a podejrzewam, że na nerwicę lękową z fobią społeczną. Jeśli tak, uwierz mi że osoby bliskie mogą się stać najlepszym lekiem. Jakie masz kontakty z rodzicami? Masz jakiś przyjaciół?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OnHorseback, mozesz se 100 podpunktow wypisac opowiadających się za jasna strona zycia, tyle ze zapominasz ze chora osoba spoglada w otchłań.

k123, jakby nie patrzeć myslę,ze przesadzasz i nie znam Cię w realu, by zweryfikować czy to co piszesz jest prawdziwe czy to tylko uwznioślanie swoich stanów utwierdzające w jakiejś szczególnej wyjatkowości.

ale jakoś nie wierzę w leczenie choćby dlatego, że wszyscy tu nadal jesteście

jestes niesprawiedliwa. ja mam się dobrze, pracuję, czasem gdzieś wyjdę (jak mam potrzebę, bo nie muszę obskakiwac wszystkich imprez w mieście zeby udowodnić ze jestem zdrowa), ale lubie to forum. przyszlam tu w potrzebie, mądrze mi poradzono, no i fajni ludzie tu są. relaksuje mnie to forum, zwłaszcza po pracy.

nie bedę rozkminiac czy warto żyć. jak się jest chorym to idzie sie do lekarza,a nie czeka na rozwiazanie rozważajac tematy abstrakcyjne.

idź do dobrego psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam ostatnio dziwne objawy zwiazane z nerwicą.Np jak ktos do mnie dzwoni i chce mnie wyciągnac gdzien na spotkanie odrazu w glowie pojawia mi sie mysl ze cos knuje przeciwko mnie ;/ oglnie mam wrazenie ze wszyscy życzą mi jak najgorzej,jak gdzie ide mam wrażenie ze ludzie sie na mnie patrzą ze dziwnie sie zachowuje,gdy z kimś rozmawiam strasznie bije mi serce,jestem napięty,i łamie mi sie głos,unikam spotkani towarzyskich jak ognia aby ludzie nie zauważyli mojej słabości,caly czas mam wrażenie ze cos złego sie stanie niebawem,a dodam ze mam zdiagnozwaną newice lękową przez 3 lekarzy.Sądzicie ze to fobia spoleczna i nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRADLEY, .....bierz leki!!!!!!!!!!!!!! bo inaczej przesrasz swoje zycie!!!!!!!!!!!!

Przesrać to właśnie można, biorąc leki. Żygam na tą formę "leczenia".

 

-- 06 paź 2013, 14:51 --

 

k123, Bardzo mi przykro, mam podobnie, z tym, że ja mam nadzieję mimo wszystko.

 

-- 06 paź 2013, 14:55 --

 

uwierz mi że osoby bliskie mogą się stać najlepszym lekiem

Niekoniecznie. Mnie osoby bliskie akurat zafundowały te dolegliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przesrać to właśnie można, biorąc leki. Żygam na tą formę "leczenia".

 

Cóż, kiedyś byłem podobnego zdania, za wszelką cenę nie chciałem żadnych leków, lecz jest to błędne myślenie, wiadomym jest, że po wzięciu tabletki, nie będziemy nagle inną osobą i nasze lęki miną.

To jedynie mały wspomagacz który niekoniecznie musi nam pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do studiów, to u mnie różnie. Raz się cieszę, bo udało mi się całkiem normalnie wymienić parę zdań z kimś. Innym razem, czuję się totalnie olana. A odstawanie od innych, bycie inną i tą dziwną, strasznie źle oddziałuje na moją psychikę. Dziś nie było tak źle. Zobaczymy co jutro. Może będzie postęp :)

Ciągle się zastanawiam, czy brać leki, iść do psychiatry. A może ta osoba mnie nie zrozumie. Może jej chodzi tylko o pieniądze. A może leki będą marnotrawstwem pieniędzy. Jednak coraz częstsze kłucia serca dają mi do myślenia, że muszę coś z tym zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, pewnie wcale nie jestes chora tylko lekko zaburzona i tyle. ile masz lat w ogole?

littleMi, najlepiej prywatnie i do dobrego- poszukaj na necie opinii np.Leki nie sa takie drogie, te czasy juz minely.

nie wiem czy leki z tym wygraja, moze to po prostu hujowe osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej, wiecie co, dzisiaj zaobserwowałam jedną rzecz i zaczęłam się nad nią zastanawiać. Myślicie, że ludzie silniejsi psychicznie, bardziej pewni siebie i swoich racji wyczuwają w jakiś sposób to, że znajduje się obok nich ktoś słabszy? Dzisiaj miałam takie wrażenie, niby poker fejs, ale czułam, że oni wiedzą o moich słabościach i przez to być może czułam się jak się czułam, trochę hm, nie na miejscu i w złym czasie widząc ich siłę. No wiecie, oni rosną w oczach, a ja przez to stawałam się coraz bardziej mała przy nich, ktoś kuma o co mi chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślicie, że ludzie silniejsi psychicznie, bardziej pewni siebie i swoich racji wyczuwają w jakiś sposób to, że znajduje się obok nich ktoś słabszy?

Myślę, że da się odczuć bez problemu.

 

-- 07 paź 2013, 19:01 --

 

ala1983, i czemu jestes przeciwna?

Dlatego, że leki są dobre na typowe choroby psychiczne, jak np. schizofrenia a nie na zaburzenia osobowości i wynikające z tego depresje czy nerwice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, tak, jak najbardziej, inna sprawa, ze momencie, gdy czuje sie lek, to to wyobrazenie jest wyolbrzymione. Mam wrazenie, ze 100%towi sangwinicy mniej zwracaja na to uwage, a silniej wyczuwaja to wladczy cholerycy, chociaz jako posiadacz sangwiniczno-melancholiczno-flegmatyczo-cholerycznego charakteru (wedlug testow mam zawsze misz-masz i ambiwersje ;) ) moze nie umiem wczuc cie calkowicie w dany typ, ale w kazdy po trochu :mrgreen:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yy, no dobra, i tak jest lepiej bo mi się trochę zdanie o samej sobie zmienia na przestrzeni czasu, karcę się w myślach, w stylu "patrz na rozmówcę, a nie w ziemię" i różne takie duperele, no sami kumacie, próby walki z tym stanem, żeby jakoś zminimalizować strachy małe i duże w kontaktach z innymi. Swój na swego trafi, jak to mówią, bo po zastanowieniu się, dostrzegam pewne zależności, w sensie, to widać kiedy ktoś ma wybujałe ego i pewność siebie zabijającą otoczenie, nie wpadłam na to, że rozpuszczam takie informacje zwrotne dookoła siebie. Damn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam ciekawa czy zastanę tu temat o fobii społecznej. Moja praca wpędziła mnie nie tylko w nerwicę, ale nawet i w taką fobię... tak to czuję czasami. Ciężko mi wyjść z domu, ciężko być w tłumie, hałasie, wśród innych ludzi. Ich obecność na przemian mnie drażni i krępuje jednocześnie, jakby wszyscy patrzyli na mnie chcąc czegoś, a ja mam ochotę tylko zapaść się pod ziemię.

 

PS. Rebelia myślę, że jest to wyczuwalne. Nie przez każdego oczywiście, ale wystarczy nawet na dzieci spojrzeć, silniejsze zazwyczaj zaczepiają te, nad którymi mają przewagę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×