Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związki


yassarian

Rekomendowane odpowiedzi

zazdroszczę wam.. mówicie tyle o miłości, jak kochaliście, doświadczaliście/doświadczacie tego uczucia. Już nie chodzi nawet o to jak to się kończy, bo mimo wszystko związek składa się nie tylko z tych złych, ale i dobrych chwil. Niestety nie spotkałem jeszcze nigdy nikogo względem kogo mógłbym powiedzieć, że ją pokochałem.. Przykre, ale trochę się już pogodziłem, że samotność z moim charakterem i dolegliwościami jest mi pisana, bo na wstępie zniechęca 99% osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sassic, miłośc a zakochanie to dwie różne sprawy. miłość sie buduje, ale muszą być fundamenty czyli wzajemne przypasowanie i to cos, ze ta osoba jest dla Ciebie wazniejsza niz inne, a potem zaczyna się ciężka harówa.

zakochanie o niczym nie swiadczy, możesz być w kims zakochana,ale ta osoba moze nie nadawac sie do wspolnego zycia i miłości nie zbudujesz.

trudno powiedziec czy zazdrosna kobieta intuicyjnie wyczuwa,ze partner jest puszczalski i stąd te emocje, czy po prostu jest niedowartosciowana, a moze ma silne poczucie przynależnosci i stąd te zachwiania.

czy facet zawsze zdradza? nie wiem, ale mozna zabezpieczyc się przed zdradą- dbać przede wszystkim o siebie i wlasne interesy i nie przywiazywać całego swojego zycia do jednej kotwicy (partnera). Jak sie poswięcacie dla miłości i wojujecie w jej imię to mozecie sie faktycznie gorzko rozczarować. :twisted::twisted::twisted::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może zakochanie i miłość to faktycznie dwie różne sprawy. Wrzucałem to do jednego wora, bo skoro nie było pierwszego, to nie ma szans na drugie. Poza tym nie widziałem sensu w takim rozdzielaniu.

 

Z tą zdradą pijesz do mnie? :P Nie, nie zdradzam... nie ten typ faceta. ;)

 

 

sleepwalker, związek się zakończył, ale jak ex-partner chwilę odetchnie, to może odzyskasz przyjaciela? Oby tak właśnie było i by choć tą część dało się uratować.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica lękowa, depresja... w sumie to nawet nie znam dokładnej diagnozy. On ciągle planował przyszłość, entuzjazmował się tym, a ja byłam zlękniona i często płakałam. Sam ponoć przeze mnie łapał taki nastrój i zmęczył się "niańczeniem" mnie. Co najbardziej boli wcześniej byliśmy przyjaciółmi i zanim byliśmy razem to bałam się ryzykować związku. Czuje się okropnie, nic tylko ciągłe zwątpienie w coraz to kolejne rzeczy, osoby, w samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w związku od 10 lat, mam swoją rodzinę.

Przez pierwsze lata było idealnie. Kiedy objawy choroby wyszły "na wierzch" i było już naprawdę źle, był okres kiedy myślałam o rozwodzie. On nie wytrzymywał już ze mną, ja z nim. Problemy dnia codziennego + moja nerwica i depresja, powodowały, że byliśmy coraz dalej od siebie. Z perspektywy czasu to mu się nawet dziwię, że był nadal za mną. Powiedział mi później, że gdyby nie to że mnie kocha, odszedłby wtedy.

Byliśmy na czymś w rodzaju terapii małżeńskiej, ale nie pomogło. Pewnego dnia po prostu zaczęłam zauważać swoje zachowania (ciągłe humory, nerwy, nastroje, skupienie tylko na sobie) i to, że nie traktuje go tak jak powinnam, tak jak kiedyś. Widzę jego błędy, ale swoje bagatelizuję i tłumaczę przed samą sobą.

Zaczęłam się starać tak jak na początku, robić rzeczy które kiedyś sprawiały nam radość i jakoś się wszystko zaczęło naprawiać. Lepiej się rozumiemy i jest coraz lepiej.

 

Mam wsparcie. Np. ostatnio na wizycie u lekarza wyszło małe nieporozumienie w recepcji (pojechaliśmy tam razem) Ja oczywiście zaczęłam panikować a że miałam wtedy na prawdę kiepski okres, finalnie poryczałam się z tej bezsilności a że nienawidzę płakać przy ludziach, odwróciłam się na pięcie i chciałam po prostu wyjść z budynku.

Zatrzymał mnie, powiedział, że nie po to tyle tu jechaliśmy (1,5 h...) żeby wyjść nie załatwiając sprawy, uspokoiłam się i dzięki temu mam teraz terapię. Gdybym pojechała sama, wyszłabym i nic nie załatwiła, a mając wsparcie i "głos zdrowego rozsądku" obok siebie, dałam radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy na czymś w rodzaju terapii małżeńskiej, ale nie pomogło. Pewnego dnia po prostu zaczęłam zauważać swoje zachowania (ciągłe humory, nerwy, nastroje, skupienie tylko na sobie) i to, że nie traktuje go tak jak powinnam, tak jak kiedyś. Widzę jego błędy, ale swoje bagatelizuję i tłumaczę przed samą sobą.

Zaczęłam się starać tak jak na początku, robić rzeczy które kiedyś sprawiały nam radość i jakoś się wszystko zaczęło naprawiać. Lepiej się rozumiemy i jest coraz lepiej.

Chyba jednak pomogla. Inaczej buc moze nie byloby tego "pewnego dnia"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również się zgodzę. Takie ochy i achy są dla mnie sztuczne, nienaturalne. Dla mnie opieranie związku na takiej romantyczności zamiast na życiowości jest bez sensu. W ogóle ja nawet nie rozważam związku z niezaburzoną kobietą. Dlaczego? Jeszcze nie spotkałem takiej, która zrozumie psychiczne zaburzenia, a po drugie na tym forum jest wiele przykładów braku takiego rozumienia w związkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżejmson, wiekszosc kobiet "zaburzonych" szuka normalnego faceta, na ktorym moznaby sie oprzec w trudnej sytuacji, a nie roztrzesionego neurotyka, ktorego beda musialy wyciagac spod koca :pirate: (zadna tam aluzja, chodzi mi o potencjalny przyklad :mrgreen: ) W zyciu nie powiedzialem (i nie powiem) zadnej kobiecie o swoich problemach. To jakby kobieta potencjalnemu partnerowi powiedziala "wiesz, nie mam cipki :-| " Oczywiscie lekko przejaskrawiam, ale to raczej ma duze odzwierciedlenie w rzeczywistosci.

 

Poza tym, nie wiem, czy to w sprzezeniu zwrotnym nie ciagneloby razem partnerow w dolek, zamiast podbudowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NieznanySprawca, ja mysle podobnie. Dżejmson, Twoja dziewczyna będąc wiecznie w depresji i Ty, to co wy byscie razem osiągnęli? spanie po całych dniach? zycie nie zrobi sie samo. Będziecie wspólnie pielegnowac chorobę.

NieznanySprawca, ja bym wolala wiedziec jesli moj facet mialby powazna chorobe typu schizofrenia. Bo gdyb y to pozniej wyszlo to poczulabym sie oszukana i bylby rozwod.

ale z drugirj strony nie wiem czy o takich lzejszych chorobskach mowic- bo potem w klotni bedzie po tym jechal. Moj znajomy powiedzial ze on wolalby wiedziec, jesli jego dziewczyna sie leczy, bo wtedy wiele swirnietych zachowań nabrałoby sensu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, nie wiem, czy to w sprzezeniu zwrotnym nie ciagneloby razem partnerow w dolek, zamiast podbudowac.

To razej jest kwestia płynna i nie da się jej ocenić z góry i zaszufladkować jednoznacznie, że dwóch partnerów z jakimiś zaburzeniami będzie się nawzajem po dołkach ciągać. Jeśli zdają sobie sprawę ze swoich zaburzeń, rozmawiają o tym, sratatata, to może generować większe zrozumienie.

 

To jakby kobieta potencjalnemu partnerowi powiedziala "wiesz, nie mam cipki " Oczywiscie lekko przejaskrawiam, ale to raczej ma duze odzwierciedlenie w rzeczywistosci.

Bzdury. Zresztą zakładam, że ukrywanie zaburzenia przed partnerem to zwykłe chujstwo, podważa zaufanie. Nie mówię o początkach związków, kiedy to latasz sobie z dziewuszką za rączkę i na ławce w parku oznajmiasz jej, że jesteś skrzywiony, ale w dłuższej perspektywie nie bardzo widzę ukrywanie zwłaszcza takich rzeczy, które nomen omen rzutują na sytuację w związku.

 

-- 01 paź 2013, 20:50 --

 

nie wiem czy o takich lzejszych chorobskach mowic- bo potem w klotni bedzie po tym jechal. Moj znajomy powiedzial ze on wolalby wiedziec, jesli jego dziewczyna sie leczy, bo wtedy wiele swirnietych zachowań nabrałoby sensu

No, w moimw ypadku żadne zajechanie nie miało w sumie miejsca. Tak jak pisałaś, odpały były w jakiś sposób wytłumaczone (nie to, że z kosmosu wzięty napad szału, bo tak, taka konstelacja). Wytłumaczone i nie trzeba było się kitrać po kątach, żeby zadzwonić do psycha, wygenerowało jakieś wsparcie czy tam zrozumienie, jak zwał tak zwał. Ale jasna sytuacja jest lepsza. Jeśli partner wyciąga w gorących momentach arsenał pod postacią wrzuty na stan psychiczny to imho trza zawijać kiecę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, to postaw sie /autocenzura 8) / na miejscu faceta, wiem, nie zrobisz tego, bo wy(prawie...) zawsze jedno mowicie (te terefere o wrazliwosci), a podswiadomie robicie drugie. Dla wiekszosci kobiet "takie" cechy sa dyskwalifikujace, Tobie latwo mowic, bo faceci od kobiet rzadko wymagaja silnego, stabilnego charakteru, wiec nie masz cholernego pojecia, o jakiej to stawia faceta sytuacji :mrgreen: Zreszzta zobacz na forum, ile kobiet jest w zwiazkach/zameznych, a ilu facetow. Jakies wnioski? Was to nie dyskwalifikuje na "rynku matrymonialnym", nam drastycznie spada statystyka. Prawa natury, tylee.

 

Zresztą zakładam, że ukrywanie zaburzenia przed partnerem to zwykłe chujstwo,

Zaburzenie? Semantyka. Gorszy okres. Nie mowie o schizofrenii/NN/powaznych zaburzeniach osobowosci. Chujostwo? Wiekszosc kobiet ukrywa przed facetem, ilu miala partnerow seksualnych, o co jej na prawde w danej sytuacji chodzi, mowia jedno, drugie robia. Kazdy klamie, kto twierdzi, ze nie-obrzydliwie klamie. To wszystko gra, tylko gra.

 

Poza tym, co innego, gdy dziewczyna mowi "on jest jakis xxx, na prawde" (slyszymy to na codzien na temat kobiet i mezczyzn), a co innego, gdy "uswiadomiona" partnerka powie "on jest xxx, no tak, przyznal mi sie ze ma, (F666), jest chory psychicznie, czy to ma jakis sens? Po cholere mam sobie przypinac taka oczerniajaca latke, wciskac sie z szablon swira? Nie ma ludzi normalnych, sa tylko niezdiagnozowani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy na czymś w rodzaju terapii małżeńskiej, ale nie pomogło. Pewnego dnia po prostu zaczęłam zauważać swoje zachowania (ciągłe humory, nerwy, nastroje, skupienie tylko na sobie) i to, że nie traktuje go tak jak powinnam, tak jak kiedyś. Widzę jego błędy, ale swoje bagatelizuję i tłumaczę przed samą sobą.

Zaczęłam się starać tak jak na początku, robić rzeczy które kiedyś sprawiały nam radość i jakoś się wszystko zaczęło naprawiać. Lepiej się rozumiemy i jest coraz lepiej.

Chyba jednak pomogla. Inaczej buc moze nie byloby tego "pewnego dnia"

 

Po tych spotkaniach dalej było beznadziejnie i nic się nie zmieniało.

Pomogła mi późniejsza rozmowa z pewną osobą. Otworzyła mi oczy na wiele spraw, które wcześniej widziałam tylko ze swojej perspektywy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, to postaw sie /autocenzura / na miejscu faceta, wiem, nie zrobisz tego, bo wy(prawie...) zawsze jedno mowicie (te terefere o wrazliwosci), a podswiadomie robicie drugie. Dla wiekszosci kobiet "takie" cechy sa dyskwalifikujace, Tobie latwo mowic, bo faceci od kobiet rzadko wymagaja silnego, stabilnego charakteru, wiec nie masz cholernego pojecia, o jakiej to stawia faceta sytuacji Zreszzta zobacz na forum, ile kobiet jest w zwiazkach/zameznych, a ilu facetow. Jakies wnioski? Was to nie dyskwalifikuje na "rynku matrymonialnym", nam drastycznie spada statystyka. Prawa natury, tylee.

My mówimy, was dyskredytuje. Generalizujesz, aż oczy bolą. Chyba masz małe doświadczenie z tym związane, żyję z facetem zaburzonym i wiedziałam o tym od początku. Terefere o wrażliwości?

 

Wiekszosc kobiet ukrywa przed facetem, ilu miala partnerow seksualnych, o co jej na prawde w danej sytuacji chodzi, mowia jedno, drugie robia.

:lol:

nie mam pytań

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×