Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sassic

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sassic

  1. Amishi, hmmm na pewno książki są ucieczką od rzeczywistości. Nie lubię rzeczywistości. Czy się boje? Nie mam pojęcia, z tego co wiem to nie. Tylko, że książki są czymś więcej niż tylko tą ucieczką.
  2. Sassic

    Napoje typu cola

    ja Colę teraz odstawiam i nie mogę jej pić.. jak wypiję 2,5l na raz to rano męczy mnie kac.. suchość w ustach, ospałość, ból głowy.. czuję się jakbym zamiast Coli wypił 2litry wódki. Jak na ironie alkoholu praktycznie nie tykam.. sporadycznie 2 razy do roku piwko i to wszystko.
  3. Wiem, że brzmi to zabawnie, ale mam z tym problem. Dziennie muszę przeczytać minimum 300 stron. Wychodzę gdzieś to mam ze sobą książkę lub e-booka. Jestem na spotkaniu z kimś to ukradkiem mam włączonego e-booka, by ten choć jeden rozdział przeczytać. Jak bateria padnie to czuje się podle i łapie pierwszą lepszą ulotkę na ulicy, by mieć w dłoni coś co można przeczytać. Nie ma możliwości bym usnął jeśli nie sztachnę się odpowiednią dawką drukowanego dzieła. A gdy już coś czytam to jestem offline, świat zewnętrzny przestaje istnieć. Relacje z innymi się sypią, bo książka jest dla mnie znacznie ciekawszym partnerem, nigdy mnie nie zanudzi, a ludzie i owszem, czasem się zdarza.. Gdy o tym mówię zwykle ludzie się ze mnie śmieją, ale dla mnie jest to realnym problemem, z którym jednocześnie nie chciałbym walczyć, a czytać jeszcze więcej.
  4. jetodik, wstrząsnęło mną jak ta lala, aż dym uszami puściłem jednak bez zmian. A tak na serio to nie wiem, nie zagłębiałem się w temat, bo nie chce być warzywkiem do końca mych dni. ps. chociaż czym to się niby będzie różnić od tego co już jest? Nie mam pojęcia.
  5. jetodik, zaraz sprawdzę wsadzając palce do kontaktu i dam Ci znać
  6. Indywidualna równo rok. Grupowa - po 3 spotkaniach powiedziałem, że tam się więcej nie pojawię bo to jakaś kpina, marnotrawstwo czasu. Po zajęciach czułem się gorzej i miałem ochotę skrzywdzić cały świat. Brakowało jeszcze trzymania się za ręce i śpiewania "kumbaja". To nie dla mnie.
  7. Sassic

    Samotność

    Chciałbym wreszcie kogoś poznać, dla kogo nie będę ambitnym celem, który sobie założył. Cel: zmienić mnie/naprostować. Chciałbym poznać kogoś kto zaakceptuje, że jestem inny, że jestem dziwny i nie będzie szydzić z tego. 27lat i nadal totalna klapa w temacie.
  8. Przez jakiś czas uczestniczyłem w indywidualnej psychoterapii, która nic mi nie dała, bo niby słyszałem odpowiedzi, ale nie potrafiłem ich zrozumieć. Były dla mnie jakby je wypowiedziano w obcym języku.. to jak powiedzieć niewidomemu, by sobie wyobraził kolor czerwony choć nigdy w życiu nie widział takiego koloru. Na psychoterapii grupowej była totalna porażka, bo gdy interakcja z innymi wymagała zbyt dużego nakładu sił z mojej strony to włączyła mi się obojętność totalna i w tamtym momencie już mój umysł był pochłonięty czymś zupełnie innym i ciekawszym, ignorując grupę. Najwięcej dała mi psychoterapia głęboka, bo wyuczono mnie/pokazano mi zestaw prawidłowych zachowań, eliminując wadliwe. Jednak nie są to moje zachowania, bo nie odczułem zmiany, ale gra aktorska, by lepiej wtapiać się w otoczenie i sprawiać wrażenie "normalnej" osoby.
  9. ISTJ Introvert(89%) Sensing(25%) Thinking(100%) Judging(22%) You have strong preference of Introversion over Extraversion (89%) You have moderate preference of Sensing over Intuition (25%) You have strong preference of Thinking over Feeling (100%) You have slight preference of Judging over Perceiving (22%)
  10. Mam 27 lat. Skończyłem szkołę wyższą. Pracy nie mogę znaleźć. Terapeuta powiedział, że mam Aleksytymię. Jeśli całość była spowodowana konkretnym wydarzeniem to nie mam pojęcia co to za wydarzenie. Mam odczucie, że to przyszło ot samo.. wewnętrzna emocjonalna czarna dziura.
  11. Sassic

    Związki

    zima, nie zgodzę się, nie pisałbym tego, gdybym sam nie znał takich przypadków.. Można rzec wyjątek od reguły.
  12. Sassic

    Związki

    Może zakochanie i miłość to faktycznie dwie różne sprawy. Wrzucałem to do jednego wora, bo skoro nie było pierwszego, to nie ma szans na drugie. Poza tym nie widziałem sensu w takim rozdzielaniu. Z tą zdradą pijesz do mnie? Nie, nie zdradzam... nie ten typ faceta. sleepwalker, związek się zakończył, ale jak ex-partner chwilę odetchnie, to może odzyskasz przyjaciela? Oby tak właśnie było i by choć tą część dało się uratować.
  13. Sassic

    Związki

    zazdroszczę wam.. mówicie tyle o miłości, jak kochaliście, doświadczaliście/doświadczacie tego uczucia. Już nie chodzi nawet o to jak to się kończy, bo mimo wszystko związek składa się nie tylko z tych złych, ale i dobrych chwil. Niestety nie spotkałem jeszcze nigdy nikogo względem kogo mógłbym powiedzieć, że ją pokochałem.. Przykre, ale trochę się już pogodziłem, że samotność z moim charakterem i dolegliwościami jest mi pisana, bo na wstępie zniechęca 99% osób.
  14. Nic nie pomaga. Mój organizm jest bardzo odporny na wszelkie ingerencje chemiczne. A terapia nic nie zmieniła.
  15. Od 2 lat nie zaglądałem na to forum. Dziś z braku pomocy w "normalnym" świecie piszę o tym tutaj. To moje przypuszczenia, które nie były zdiagnozowane, ale cierpię na depresję. Brak mi motywacji do życia. Wszystko w życiu posypało się jak domek z kart, a samo wstanie po przebudzeniu jest tytanicznym wysiłkiem. W rodzinie nie mam oparcia, bo wszystko bagatelizują. Matka nie chce słyszeć o problemach i wypiera je bagatelizując, a ojciec szydzi ze mnie i stara się dopiec przy każdej okazji. Gdy mówię w domu, że mam problem - depresję, to jestem wyśmiewany. A komentarz towarzyszący śmiechowi zwykle brzmi "Nie masz depresji, jesteś leniwy. Zjedz sobie czekoladę, a humor Ci się poprawi." Nie jestem kruszynką, a tu jeszcze mi wciskają badziew w postaci słodyczy, by dobić. Od wielu miesięcy czuję ból psychiczny. Jest to ciągły ból towarzyszący mi od przebudzenia, aż do momentu pójścia spać. Czasem ból jest tak ogromny, że mam odruch wymiotny. Nikt wkoło jednak tego nie rozumie, traktują mnie jak dziwaka i hipochondryka. Ostatnio nawet, gdy się potknąłem przez przypadek w domu brakło motywacji, by się podnieść i przeleżałem tak 2h. Ból fizyczny spowodowany upadkiem na chwilkę ukoił ból psychiczny. Skłamałbym mówiąc, że nie myślę o tym, by trwale ukoić ból psychiczny, by zakończyć tą walkę. Myślę o tym prawie codziennie. Jednak instynkt samozachowawczy jeszcze wygrywa i nie pozwala na to, ale jak długo? Jak długo będzie wpajał lęk przed tym końcem, nim ten koniec faktycznie stanie się upragnionym celem. Na to nie potrafię sobie odpowiedzieć... Nie mogę już tak dalej żyć.
  16. Jakbym czytał opis własnego życia z tą różnicą, że u mnie prowodyrem wszystkich kłótni i złego nastroju jest ojciec, a nie matka. Odizolowałem się, mam garstkę znajomych, a wstanie z łóżka każdego ranka jest tytanicznym wysiłkiem. Lekarstwem pewnie byłaby wyprowadzka, ale trzeba się z czegoś utrzymać.. Doskonale to rozumiem.
  17. Źle to napisałem, niezbyt dokładnie, nigdy nie myślałem o samobójstwie.. ale 2 tyg. temu wątroba mi się rozleciała w tak tragiczny sposób, że leżałem tydzień w agonalnym bólu, przez który raz się prawie udusiłem nie mogąc nabrać powietrza, stąd tekst o odratowywaniu, ale tak wtedy błagałem o szybki koniec jednak nie przyszedł. DNR po to bym nigdy więcej nie musiał przez to przechodzić i tak już o jeden raz za dużo.
  18. hej wszystkim.. no i wróciłem, trochę szkoda ale tak to jest jak cie próbują odratować.. tak z ciekawości gdzie można dostać świstek papieru o nie reanimowaniu (DNR - Do Not Resuscitate) o ile można, wie ktoś?
  19. chyba nam wszystkim towarzyszą dolegliwości fizyczne.. Mi dziś rozwaliło wątrobę ;/ 10h leżałem sparaliżowany bólem nie mogąc się ruszyć i ledwo mogłem oddychać, płytkie oddechy, czegoś takiego w życiu nie doświadczyłem a swoje wycierpiałem.. już bym wolał 10 razy być kopnięty w klejnoty niż przechodzić to co dziś przeżyłem.. czuję się otępiały, każdy nerw mi krzyczy z bólu dopiero jakiś czas temu przyzwyczaiłem się do tego bólu na tyle by móc wstać.. czuje się jak wrak, cały prawy bok mi pulsuje bólem gdy tylko głębszy oddech zrobię, masakra
  20. spraw seksu lepiej bym nie opisał bo mam identyczne podejście co zawiliński wiec i jego post zgadza się ze stanem faktycznym
  21. 100% racji.. -- 16 paź 2011, 19:12 -- Studia.. nie chce tutaj jakiś czarnych scenariuszy snuć ale osobiście mnie studia zniszczyły.. ten stres kolokwia zaliczenia poprawki.. tam zjechałem po równi pochyłej i walnąłem w betonową nawierzchnię
  22. cooler, nie jesteś sam.. ja nie odczuwałem przyjemności sam już prawdę mówiąc nie wiem jak długo ale minęły lata od mojego ostatniego uśmiechu.. podobna sprawa z tym jak matka opowiada o jakiejś tragedii.. to wymuszony uśmiech ale taki by mi policzki nie popękały bo naturalnie nie potrafię się uśmiechnąć i myśli w głowie "k*rwa co mnie obchodzi jej cierpienie, cały świat mógłby tonąć w swoich łzach i co mnie to obchodzi" ciesz się, że czasem masz jakieś przebłyski radości.. ja tego nie mam i praktycznie zapomniałem co to było, że jest tak potrzebne i nie wiem do czego wrócić
  23. pewnie więcej takich osób jest tylko nie wchodzą na to forum, bądź się nie udzielają.. zawiliński, chłopie rozumiem Cie w 100%.. siedzę w necie, przed kompem odcinam się od świata.. chętnie bym gdzieś się znalazł na bezludnej wyspie gdzie nie musiałbym nigdy do nikogo gęby otworzyć.. pisanie mi przychodzi łatwo, to problem jest z przełożeniem tego na słowa w rzeczywistości.. tworze sobie własne światy, rzeczywistości które spisuje na papierze w formie opowiadań.. 2 nawet wydrukowano i opublikowano ale nie czuje z tego powodu radości, smutku czy czegokolwiek jest to coś co pozwala mi uciec od realnego świata, a skoro innym się dodatkowo podoba no to przychodzą nieoczekiwane korzyści finansowe.. mi to pomaga na swój sposób tak mi się przynajmniej zdaje bo jakiś psychiatra pewnie by stwierdził, że jeszcze sobie tylko szkodzę odcinając się w ten sposób
  24. Korat, sam lepiej bym tego nie opisał, 100% prawdy.. przez taka postawę i odczucia wklepali mi socjopatie ale mam wątpliwości czy to dobra diagnoza
  25. Borsuk, zawiliński obaj macie rację.. kto tego nigdy nie doświadczył, nigdy tego nie zrozumie i nie ma sensu tłumaczyć bo będą tylko na nas patrzyć jak na nienormalnych lub bagatelizować nie wiem co jest gorsze, a na dłuższą metę zwyczajnie nie opłaca się tym "chwalić". Ja za to z dnia na dzień czuję się bardziej pusty.. moja wrodzona cierpliwość paruje i mam ochotę zrobić komuś krzywdę.. może to przez moje otoczenie, przez to że jestem wiecznie szykanowany i nie mam możliwości by się wyżyć tylko przełykam ciągle tą gorycz.. wiem że jest gorzej a nie sadziłem, ze to jeszcze możliwe a jednak - SUPRISE!
×