Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związki


yassarian

Rekomendowane odpowiedzi

Bobby18, To pewnie mix wszystkiego,choroby,jej może innych motywów dla których kłamała,czasem wydaje ci sie że znasz człowieka jak własną kieszeń,ale właśnie - wydaje się.

I cały misterny plan w pizdu.

Dlaczego tak zrobiła ciężko określić,przyczyn jest wiele,to problem "wielowarstwowy"...

Dziewczynie na pewno przydałaby się też terapia u psychoterapeuty,nie tylko leczenie farmakologiczne.

Co do tego,jak chcesz to rozegrać,jeżeli ci zależy walcz o nią,staraj się,ale może przyjść moment by sobie odpuścić,gdy nadejdzie - daj sobie spokój.

 

 

Co do tematu sypne se przemyśleniami a kto bogatemu zabroni.

 

Jak ktoś wcześniej powiedział romantyczne gówno,czułe słówka, i inne mdło-tęczowe ścierwo,za to na chleb się nie zarobi :mrgreen: i często jest tyle warte co papier toaletowy w kolorze tęczy - gówno,albo smark.

Patrząc na różne opcje...

A) facet normal kobita "zryta" - w zależności od wyrozumiałości i siły psychiki faceta,"zaawansowania " choróbska...niby ma sens ale wiele takich relacji się rozpiermandoliło na 4 wiatry,bo chłopy nie wyrabiały mając na głowie siebie i 2 stronę,ewentualnie zbyt egoistyczni/nie rozumieli zaburzeń

B) kobita normal facet zryty - Wydaje mi się że opcja totalnie abstrakcyjna,wszak to chłop ma być podporą i niańczyć mnie,nie ja jego(niestety taki schemat jest częsty i cała wielka wyrozumiałość w pizdu :lol:) po prostu nie widzę tego,nie trzyma sie to kupy dzisiejszych schematów,jak i dawnych.

Choć zależy zapewne od stopnia choroby,wyrozumiałości kobity i chooj wie czego jeszcze.

C) obie strony zryte - Tu cóż,zależnie od stopnia zaawansowania choroby stron,wyrozumiałość będzie bo jeśli i kobita i chłop sie męczą ze zrytymi beretkami to przynajmniej wiedzą i na 100% sie rozumieją,ale to oczywiste...

 

znów wszycho zależne od czynników psychiki i choróbska...

 

Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to zaufanie zafajdane świadomość że jakby co jest tamta 2 osoba która opierdoli,kopnie w dupe jak bedzie trzeba,poczucie że nie jest się sam. To chyba nie podpada pod mdłe romantyczne gówno tylko zwykłe ludzkie emocje.

No i fakt faktem,zwykle czyny nie słowa decydują o "miłości" aczkolwiek można i czasem co powiedzieć.

 

koniec herezji,out.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja może napiszę coś optymistycznego.

Jestem z moim ukochanym od pięciu lat. Zawsze był moim przyjacielem. Kiedyś miał zaburzenia lękowe- wyleczył się. Ja mam depresję, ostatnio się nasiliła, a on jest dla mnie najlepszym wsparciem. Rozumie moje problemy, ale jednocześnie motywuje mnie do zmian. I wierzy we mnie bardziej niż ktokolwiek kiedykolwiek. Pomimo że generalnie większość bliskich osób odrzucam (mam też bpd), on się nie dał. I tylko to, że on jest trzyma mnie przy życiu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie momenty bywały, ale nie w związku z depresją, po prostu próbowałam go odrzucić, jak wszystkie bliskie mi osoby, testowałam na różne bezsensowne sposoby, to było strasznie niszczące, ale przetrwaliśmy ten okres, teraz trochę mi minęło. W depresji oczywiście często się zamykam w sobie, ale on zawsze potrafi do mnie jakoś dotrzeć, jakoś rozbić moją skorupę, negatywizm. Przy nim pojawia mi się jakiś cień nadziei, że może będzie kiedyś lepiej, może w końcu z tego wyjdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja partnerka uciekła.. znalazłem bloga, którego zaczęła pisać 10 dni temu, są tam 3 wpisy. Wygląda na to, że boi się ludzi, boi się ich skrzywdzić, uciekła, nie jestem pewien, być może jest to dystymia. Oczywiście nie wiem nic na 100 %. Zastanawiam się co mam robić, nie odzywam się, ona też nie, dlatego to robię, bo ona nie chce, ale także nie chcę jej stracić nigdy. Jedyną metodą to czekać, ale ona uciekła, powiedziała, że to koniec i tak dalej, ale miesiąc wcześniej jak pisałem w dużym poście, wyznawała mi miłość. Nie wierzę, ze nagle wygasło uczucie, jeśli cokolwiek w niej wygasło to chyba cały system emocjonalny, czy jak to nazwać. Nie wiem co robić, jestem ciekaw ile taki stan może trwać nim wróci do stanu naturalnego obniżonego nastroju, który był trudny, ale potrafiła się śmiać, cieszyć, kochać i tak dalej.. Przemawia przeze mnie egoizm i miłość w jednym, bo na pewno chcę, żeby jej stan się unormował jakkolwiek długo to ma trwać, a z drugiej strony jak pisałem nigdy nie chcę jej stracić i siedzę każdego dnia minutę po minucię z nadzieją, że gdy jej się poprawi, zechce znów czuć wsparcie i miłość jedynego człowieka, którego miała przy sobie... Nie jestem cudotwórcą, ale starałem się każdego dnia, żeby była szczęśliwa nawet jeśli jej choroba zżerała ją od środka... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lulu.onthebridge, Bobby18, zazdroszczę. lulu.onthebridge, że Twój partner cały czas mimo trudności z Tobą jest i że masz w nim oparcie. Bobby18, że chcesz próbować i starać się, życzę cierpliwości bo jeszcze będzie dobrze tylko nie rezygnuj i nie poddawaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to niby bym kogoś chciał mieć ale mam obawy, że ją zawiodę.. bo czym tu się pochwalić przed koleżankami - zmulonym i zagubionym TŻ :( Chyba lepiej się najpierw ogarnąć psychicznie i ustabilizować emocje bo jak się zderzą kobiece wahania i depresyjne faceta..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Póki co nie mogę nic zrobić .. jest bardzo źle i nie mogę zrobić dosłownie niczego.. nawet nie wiem co robi, bo nie chce mieć z nikim kontaktu.. Napisałem smsa, czy ona czuje, że jest kimś inny oraz czy wierzy w poprawę za powiedzmy kilka miesięcy dostałem odpowiedź, że ona nie wie co będzie z nią za tydzień, a ja pytam o miesiące oraz ,,nic Ci nie mogę obiecać dobranoc".. tyle mam kontaktu.. szkoda, że szukam i staram się dowiedzieć najwięcej wtedy gdy już straciłem wszystko, ale nigdy nie miała takiej ,,ucieczki" , czy możecie mi powiedzieć jak bardzo zmienia się postrzeganie chorego na depresję w dodatku w hmm.. ,,ostrym ataku? epizodzie?" ? Jak odbierany jest świat? Otoczenie? Partner? Co musiałoby się wydarzyć, by ta brzydko mówiąc i niefachowo ,,olewka" poszła chwilowo w kąt ? Mam wrażenie, że chyba tylko meteoryt :( . Wracając do pytania, jak zmienia się to postrzeganie, odczuwanie, podejmowanie decyzji? I jeszcze jedno pytanie, które mnie nurtuje, czy po takim silnym epizodzie jakkolwiek długo by trwał, chory wraca do odczuć i wszystkiego co było wcześniej, czy jego obraz zmienia się na tyle, że zaczyna się zmieniać osobowościowo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×