Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

fatuma03, zawsze można,ale lepiej późno niż wcale jak to mówią ;) nie zadręczaj się,proszę,z tego powodu bo nie warte to jest Twoich nerwów,zostaw je sobie na coś ważniejszego niż data przyjścia na forum co jest tylko marnymi liczba bo i tak liczy się co innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, :mrgreen:

 

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Ojciec do mnie w samochodzie z takim tekstem, żebym się trochę zbliżyła do mamy i jej nie ignorowała. Nawrzeszczalam na niego. Co ona sobie myśli, ze zabrała mi kota, moje jedyne oparcie w domu i ją jeszcze poglaszcze? Nie ma!

Chce chyba żebym miała wyrzuty sumienia, a to ona powinna je mieć, bo wydala zwierzaka jak przedmiot jakiś!

Jest mi koszmarnie smutno jak sobie pomyśle ze Coco juz o mnie nie pamięta :why:

Mam dość wszystkiego, jutro pewnie znów się nacpam żeby zapomnieć.

:why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady Em., może Tata wie coś, czego Ty nie wiesz, bo może Mama ma też poważnie problemy, np.problemy hormonalne, które bardzo niekorzystnie wpływają na psychikę...gdybam oczywiście. Uważam jednak, że zawsze warto dążyć do zgody, bo to zabiera nam zbyt dużo zdrowia...od młodości występuję w roli mediatora wśród najbliższych :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka w końcu przestała mi truć o tym, jak nierozważnie robię pisząc z Wami.

Ale nie zrozumiała nic a nic z tego, co jej tłumaczyłam o pozytywnym wpływie tego forum na mój stan.

Że niejednokrotnie klikanie z Wami pozwoliło mi opanować sensacje, które serwowało mi moje ciało.

I w ogóle....sami wiecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, mama rzeczywiście ma problemy, ale wie także o moich i zachowała się bardzo egoistycznie i nieodpowiedzialnie, bo wiedziała ze moja Coco była jedyną moją radością w domu i jedynym pocieszeniem i terapeuta w depresji. I miała to gdzieś. Wiec z jakiej racji ja mam teraz wyciągać rękę na zgodę? To raczej ona powinna mnie przeprosić, bo ja jej tego nigdy nie zapomnę. Przez nią nastąpił nawrót lęków, znów zaczęłam ćpać leki żeby zapomniec i jest fatalnie.

:why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fatuma03, wiem co czujesz, mi na początku też nikt nie wierzył. Co więcej, chłopak i siostra gadali ze wymyślam, ze jestem zwyczajnym leniem (miałam fobie szkolna)... Cierpiałam wtedy strasznie. Tylko na forum mnie rozumieli, wreszcie zrozumiałam co się ze mną dzieje...

omeeena, mi gadali też tak... Ojciec, chłopak.. Z reszta chłopak do dziś nie wie

i alleluja, bo trul by mi dupsko do teraz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Ostatnie dni byly okropne! Nie wiedzialam chwilami co sie ze mna dzieje. Dusilam sie moimi myslami. Cialo robilo ze mna co chcialo - a ja nie mialam na to zadnego wplywu. Wczoraj poszlam do lekarza po zwolnienie, bo nie dalabym rady do pracy dojechac, a co dopiero tam kilka godzin przesiedziec -koszmar.

Ale moze zaczne od poczatku.

Wyjechalam do pracy do Niemiec, bo chcialam zarobic na studia. To bylo juz kupe lat temu. Najpierw bylo fajnie, polubilam to co robilam i koledzy i kolezanki z pracy tez byli spoko..., ale do momentu. Na moje nieszczescie zakochal sie we mnie nasz kucharz, a ja mialam juz chlopaka - Niemca. Cala ekipa probowala nas rozlaczyc i ciagle wymyslali cos na mojego chlopaka, zeby go oczernic. Co niektorzy zaczeli mnie ignorowac, nie rozmawiali ze mna, nawet glupiego halo nie umieli odpowiedziec. Pracowalismy tez w weekendy, dlatego nie zawsze chcialo mi sie wieczorami z moim chlopakiem na jakies imprezy wychodzic, bo wiedzialam, ze nastepnego dnia znow 10 godz. pracy mnie czeka. Wybuchaly z tego oczywiscie niezle klotnie. Ja wiedzialam, ze jak on sam pojdzie - to na drugi dzien w pracy nie dadza mi zyc i beda rozne historie mi opowiadac. Czyli caly czas bylam pod napieciem. W tez czasie rozchorowala nam sie szefowa i musiala isc do szpitala. Wtedy to juz w ogole kazdy robil co chcial - czyli nic - a ja musialam sprzatac pokoje po gosciach, w kuchni pomagac i na myjce stac, a w miedzy czasie jeszcze posciele prac i prasowac. Moja kochana kolezanka, tez Polka, trzymala dobrze z kucharzem i mogla cale dnie dotrzymywac mu towarzystwa. Niekiedy w pracy cale dnie przeryczalam. Nawet na obiad mnie nie wolali. Musialam jesc sama - jak cos zostalo. A na dobry koniec to jeszcze rozchorowal sie moj tata na nieuleczalna chorobe i to mnie juz wtedy dobilo. No i zaczela sie karuzela. Bezsenne noce, zawroty glowy, kolatanie serca, zly humor itd. Po kazdej wizycie u lekarza wychodzilam rozczarowana, ze nic nie znalazl. No i kiedys wyladowalam u psychiatry....cdn...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×