Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

Długo nie pisałem.Kilka miesięcy temu wypieprzyłem wszystkie leki do kosza(jeśli można to gówno nazwać lekami).....

....leki,które doprowadziły mnie do totalnej furii,obłędu....popadałem w takie skrajności ,że sam nie mogłem ze sobą wytrzymać.

Darłem mordę na wszystkich w moim otoczeniu,przeszkadzało mi dosłownie wszystko.

Gotowała się we mnie złość,nienawiść... nie mówiąc już o braku jakiejkolwiek empatii czy pozytywnych uczuć.

Nie kontrolowałem swoich zachowań.

Od czerwca popalam zioło (wiem kolejne gówno ,które doprowadzi mnie na odwyk) i nie mogę powiedzieć,żebym czuł się gorzej

niż po farmakoterapii,wręcz przeciwnie.

Przez 7-lat orałem sobie mózg psychotropami,więc co za różnica czym teraz rozwalę jego resztki.

Nie wiem czy tekst poniżej był już w tym temacie,ale przyda się każdemu.

 

 

 

 

http://hipokrates2012.wordpress.com/2012/04/02/leki-przeciwpsychotyczne-nowej-generacji-atypowe-leki-neuroleptyczne-neuroleptyki-atypowe-narod-na-prochach-szczegolowe-opracowanie-zbrodni-farmacji-dokonane-pr/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie - czy któryś z Waszych rodziców zachowywał się po wypiciu wódki w sposób odbiegający od normy?
A dlaczego pytasz? To ma związek?

 

Ma związek

Zachowania naszych rodziów świadczące o chorobie psychicznej potwierdzają genetyczną genezę tych chorób.

I w tym momencie pitolenie psychologów o "psychologicznym" podłożu depresji czy CHAD można potłuc o kant du.py.

Wmawianie , że jestem chory, ponieważ w dzisiństwie przeżyłem traumę z powodu tego, że piesek obszczał mój tornister,wyśmiała mnie koleżanka w podstawówce ponieważ w niej się zakochałem, czy mama spuściła lanie jest kłamstwem lub niewiedzą. W związku z powyższym twierdzenie , że do zdrowia przywróci mnie tylko psychoterapia jest wielkim nadużyciem.

W takim razie po II Wojnie Światowej cała Europa powinnaby stać się jednym wielkim szpitalem psychiatrycznym, co potwierdziło by traumatyczną genezę chorób psychicznych.

Dlaczego lekarz zawsze pyta czy ktoś w rodzinie chorował psychicznie?

Analogicznie interniści pytają czy ktoś w rodzinie choruje na serce, cukrzyce itd.

GENETYKA. Jeden chleje całe życie, nie żre a serce ma jak dzwon.

Inny nie pali nie pije i zdycha na zawał w wieku 40 lat....GENETYKA.

Jak już pisałem-psychoterapia pozwoli żyć z tym gównem bez wjechania w najbliższym czasie pod ciężarówkę.

Poprawi jakoś wegetacji. Ale niczego nie wyleczy.

Miałem skopane przez ojca psychola dzieciństwo.Fakt. Inni też mieli ojców alkoholików i jakoś psychicznie nie chorują.Widocznie ich ojcowie byli zwykłymi alkoholikami, a nie alkoholikami-psycholami, ktorzy swą zrytą genetykę przekazali dzieciom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...I to jak !!!

Lecz cóż moę zrobić?

Kiedy sobie Go "majstrowałem" byłem jeszcze całkowicie zdrowy.

Teraz nikt i nigdy nie nakłoniłby mnie do spłodzenia dziecka.

Nie mam prawa skazywać kogokolwiek na wegetację w psychotycznym obłedzie .

Na codzienne , trwające latami przeciwstawianie się myślom samobójczym jawiącymi się jako jedyny sposób na zaznanie ulgi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma związek

Zachowania naszych rodziów świadczące o chorobie psychicznej potwierdzają genetyczną genezę tych chorób.

Być może, ale niekoniecznie.

Zawsze mnie to dziwiło, ja po alkoholu jestem trzeźwy - umysł jasny poza wszystkimi efektami, które powoduje alkohol.

I w tym momencie pitolenie psychologów o "psychologicznym" podłożu depresji czy CHAD można potłuc o kant du.py.
Generalnie ich pitolenie dosyć często można tak potraktować. Widziałem kiedyś na YT wykład w Krakowskim Szpitalu na temat CHADu i jego związku z depresją. Zupełnie mi się ten wykład nie podobał, sprawiał wrażenie jakby ci "specjaliści" byli jak botanicy, którzy jedyne co potrafią w przypadku chorób i zaburzeń psychicznych to mniej więcej coś takiego: o, ta roślinka ma okrągłe listki, zakwalifikujmy ją do takiej grupy roślin, z kolei ta ma trójkątne liście, to będzie druga grupa. Po 10 latach... nie, nie, nie, obie grupy należy połączyć, ponieważ liście w obydwu przypadkach są fioletowe. O tym był cały wykład, żadnej głębszej myśli tylko pani psychiatra bodajże mówiła, że to co się od lat uznawało za depresję można podciągnąć pod CHAD, w końcu wyszło jej, że wszystko to jest po jakimś czasie CHAD, ponieważ u pacjenta w ciągu lat występowały co najmniej raz i więcej CHADowe epizody manii i depresji. Eureka. :-)

Postanowiłem się pod filmem wypowiedzieć, grzecznie i kulturalnie, że to co oni robią to nic więcej jak przestawianie i układanie klocków pod względem kolorów, nic z tego ich gadania i "pracy naukowej" nie wynika, żadnych wniosków nie można na tej podstawie wyciągnąć, bo to strasznie powierzchowne podejście do tematu. Ale komentarza nie umieścili. A pisałem naprawdę kulturalnie, tyle, że krytycznie, najwidoczniej boją się usłyszeć krytyki.

... znalazłem film. Oglądałem dawno, więc to co powyżej napisałem może się trochę nie zgadzać z tym co jest na filmie, tzn. tak zapamiętałem to co mi się tam nie podobało.

Wmawianie , że jestem chory, ponieważ w dzisiństwie przeżyłem traumę z powodu tego, że piesek obszczał mój tornister,wyśmiała mnie koleżanka w podstawówce ponieważ w niej się zakochałem, czy mama spuściła lanie jest kłamstwem lub niewiedzą. W związku z powyższym twierdzenie , że do zdrowia przywróci mnie tylko psychoterapia jest wielkim nadużyciem.

Tu się nie zgadzam, długotrwała ekspozycja na traumatyczne sytuacje, atmosfera ciągłego lęku i zagrożenia w domu podczas rozwoju dziecka ma duży wpływ na rozwój osobowości (w tym mózgu). Kontrast pomiędzy tym jak jest w domu i na zewnątrz również może mieć znaczenie. Tyle, że to zależy też od być może psychicznych (a to ma związek z genetyką) uwarunkowań dziecka, jedno przeszłoby przez taką patologiczną rodzinę bez szwanku, bo inaczej radziło sobie ze stresem (ja wiem, że robiłem to najgorzej jak mogłem, ciągle myślałem, analizowałem i przeżywałem).

W takim razie po II Wojnie Światowej cała Europa powinnaby stać się jednym wielkim szpitalem psychiatrycznym, co potwierdziło by traumatyczną genezę chorób psychicznych.
Nie byłbym taki pewny, podczas wojny natura zagrożenia i pzżywanych traum jest zupełnie inna niż w rodzinie patologicznej. Kładę tu nacisk na słowo "Inna", dlatego i efekty są inne. Poza tym ci, którzy mieliby problemy psychiczne typu CHAD, ciężka depresja, nerwica prawdopodobnie wojny nie byliby w stanie przetrwać, ani pod względem emocjonalnym, ani fizycznym.
Dlaczego lekarz zawsze pyta czy ktoś w rodzinie chorował psychicznie?

Analogicznie interniści pytają czy ktoś w rodzinie choruje na serce, cukrzyce itd.

GENETYKA. Jeden chleje całe życie, nie żre a serce ma jak dzwon.

Inny nie pali nie pije i zdycha na zawał w wieku 40 lat....GENETYKA.

Fakt

Jak już pisałem-psychoterapia pozwoli żyć z tym gównem bez wjechania w najbliższym czasie pod ciężarówkę.

Poprawi jakoś wegetacji. Ale niczego nie wyleczy.

Psychoterapia działa bardzo powierzchownie, na poziomie umysłu dyskursywnego, nie dotyka podświadomości, a jeśli już to tylko pośrednio, przez przypadek.

Miałem skopane przez ojca psychola dzieciństwo.Fakt. Inni też mieli ojców alkoholików i jakoś psychicznie nie chorują.Widocznie ich ojcowie byli zwykłymi alkoholikami, a nie alkoholikami-psycholami, ktorzy swą zrytą genetykę przekazali dzieciom.
Alkoholizm, a alkoholizm. To, że rodzic pije, nadużywa to raz, druga sprawa, czy jest wtedy nieobliczalny, budzi lęk, nie można wiedzieć czego się po nim spodziewać, etc,. myślę, że samo picie to jeszcze mało, to też wpływa prawdopodobnie negatywnie na rozwój, ale znacznie gorsze jest picie + nieobliczalne, nielogiczne, pozbawione sensu zachowanie, na które nigdy nie można nauczyć się poprawnie odpowiadać, bo jest ono pozbawione sensu, to budzi zmieszanie, wieczna niepewność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisząc o rodzicach zachowujących się nienormalnie po wypiciu wódki, chciałem sprawdzić ilu z nas miało takich rodziców. Chory na chad rodzic (dawniej) leczył się alkoholem (nikt nie chodził do psychiatry). Nie dosyć że spłodził dzieci dziedziczące straszną chorobę, to na dodatek dręcząc je od maleństwa powodował jeszcze większe spustoszenia w psychice.

Intel miałem podobne dzieciństwo jak Ty. Ja miałem to szczęście, że rozpiętość wieku mego rodzeństwa przekraczała 20-lat. Starsi bracia mi pomagali w najtrudniejszym okresie.

Może zostałbym najmłodszym ojcobójcą w PRL-u?. Pod koniec życia ojca zaprzyjażniłem się z nim (za namową kochanej żony). Wtedy to był kochany staruszek (nie pijący) i lubiany (nie potrafił o własnych siłach wstać z łóżka).

Lecz w wieku 10-ciu lat stoczyłem z nim walkę na noże, broniąc siebie i o rok młodszą siostrę (matka ze strachu uciekła).

Ojciec wariatem był tylko po wypiciu wódki. Nie wiem czy miał okresy depresji. Mnie cieszy fakt, że moje dzieci ukończyły studia i nie wykazują żadnych objawów choroby psychicznej. To samo mogę powiedzieć o wnukach (najstarszy skończył 15-stkę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojciec wariatem był tylko po wypiciu wódki.

 

Dokładnie tak.

Mój miał czasami 2-3 tygodniowe okresy niechlania i wtedy była zmiana o 180 stopni. Kochający ojciec. Za kazym razem dziękowałem Bogu , że koszmar się skończył i będę mógł żyć jak inne dzieciaki z sąsiedztwa.

Lecz zawsze niuchronnie kończyło się to piekłem , tym dotkliwszym, bo poprzedzonym wielkimi nadziejami.

 

Być może mój Synek też miałby szanse na normalne życie, bez choroby.

Niestety wszystko wskazuje na to, że nie będzie mu dane dorastanie przy kochającym Ojcu i chcąc nie chcąc przekleństwo tej rodziny poraz kolejny zatoczy koło.

 

Niektórzy twierdzą że pozuję na psychopatę....Nie będę się spierał. Czas pokaże jak to jest ze mną naprawdę.

Nie mając już nic do stracenia otworzę klatkę w ktorej trzymam coraz bardziej wyrywające się na wolnośc obłąkanie.

Mam poczucie krzywdy . Krzywdy od losu na ktorą nie mam wytłumaczenia i na którą nie zasłużyłem

Nie udało mi się życie. Nie miałem szans .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...I to jak !!!

Lecz cóż moę zrobić?

Kiedy sobie Go "majstrowałem" byłem jeszcze całkowicie zdrowy.

Teraz nikt i nigdy nie nakłoniłby mnie do spłodzenia dziecka.

Nie mam prawa skazywać kogokolwiek na wegetację w psychotycznym obłedzie .

Na codzienne , trwające latami przeciwstawianie się myślom samobójczym jawiącymi się jako jedyny sposób na zaznanie ulgi

 

 

Kurczę i tu się pojawia problem, bo ja jak każda kobieta pragnę dziecka, ale po 1) nie wiem, czy kiedykolwiek (przy moim zestawie leków) będzie to możliwe i po 2) istnieje wielkie ryzyko (mama, ja) odziedziczenia tej choroby....

 

Dylemat leży w tym, czy lepiej do końca życia być niespełnioną, czy zaryzykować a noż się nic złego nie wydarzy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że tak wbije w wątek, ale podejrzewam, że moge mieć CHAD. Wiem, że nikt mnie przez forum nie zdiagnozuje, ale dzieje sie ze mną coś dziwnego. Moje życie to totalne skrajności. Począwszy od "dołków", gdzie przez kilka tygodni nie wychodzę z domu do momentów jakiegoś totalnego zapomnienia, beztroski i oddania sie zabawie. Przerabiałam leżenie tygodniami w łóżku i zaniedbywanie higieny. Nie obce mi jest też imprezowanie 5 dni w tygodniu połączone oczywiście z dużą ilością alkoholu. Bardzo wiele przygodnych kontaktów seksualnych. Przerabiałam też ostro xanaxy i klony. Leczyłam się początkowo na nerwice (chyba). Pierwsze psychotropy aplikowali mi już w podstawówce. Ta nerwica miałam wrażenie, że z wiekiem zamieniła się w depresje (chyba). Natomiast jakiś rok temu (może troche ponad) myślałam, że wyzdrowiałam. Zaczęłam w końcu cieszyć się życiem. Bardzo szybko zaczęło mnie to szczęście jednak przerastać i przybrało chyba niezdrowe rozmiary.

Od jakiegoś miesiąca zauważyłam natomiast nowy stan - pare dni jest dobrze, a potem dwa dni tak tragicznie, że nie myśle o niczym innym by się zabić. I tak na przemian od około miesiąca może półtorej.

 

Moim głównym problemem jest trudność w porozumieniu się z psychiatrą. Jak jest zle to przychodzę na wizytę i zaczynam płakać (co w życiu mi sie nigdy nie zdarza!) i z trudnością wydukam pare słów. Gdy wpadłam w ten melanżowy ciąg mówiłam krótko, że jest dobrze (choc nie było ok, nie mówiłam mu, że dużo pije i przesadzam z klonami). Nie potrafie tak na zawołanie opowiedzieć jakiemuś gościowi co czuje i z czym mam problem. Lekarze też się raczej nie wgłębiają, recepta i nara. Poradźcie coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuję rzecz następującą.

Opisz dokładnie swoje objawy . Krótko, rzeczowo. Jak wygląda dołek, jak górka, od kiedy, jak długo te stany trwają.

Opisz to wszystko dokładnie, tak jakbyś chciała wwytłumaczyć kompletnemu laikowi to co się z Tobą dzieje, lub pisala sprawdzian z historii.

Wydrukuj na kartce i powedz lekarzowi, że ciężko jet Ci wszystko opisaćcsłowami w trakcie wizyty i dlatego postanowiłaś przekazać mu swoje objawy w formie pisanej.

Ja tak właśnie zrobiłem . Oczywiście miałem wrażenie że robię z siebie kretyna, ale okazalo się że lekarz , który w końcu na podstawie trafnej diagnozy wyciągnął mnie z otchłani ,z wielkim zainteresowaniem i w skupieniu wszystko przeczytał kiwając od czasu do czasu głową

Myślę , że to najlepszy sposób.

Twój opis,dotyczący zwłaszcza "zdrowienia" jest mi bardzo bliski.

Gdy ja "zdrowieję" ( kilka razy w miesiącu ) to wówczas przekonany o swej mistyczności umawiam się na rozmowy kwalifikacyjne dotyczące prac o najbardziej karkołomnych wymaganiach. Jestem przekonany że jakaś praca jest dla mnie stworzona , że jestem najlepszym kandydatem i o dziwo takie moje nastawienie czasami się udziela rekrutantom .Moja pewnośc siebie, luzik, elokwencja,wiedza ( gdy jestem "zdrowy" mam dostęp do wszystkich swoich zasobów umysłowych i doświadczeń zdobytych przed chorobą-a jest ich bezlik ) powodują że po kilku dniach oddzwaniają....szkoda tylko że wtedy już w lęku i obłędzie nie jestem w stanie nawet odebrać telefonu, a jak go juz odbieram to kompletnie nie łapię kontekstów i rozłączam się........

I wtdy tylko samobójstwo jest wybawieniem od pogardy jaką do siebie żywię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę i tu się pojawia problem, bo ja jak każda kobieta pragnę dziecka,

 

Mam prośbę : nie wypowiadaj sie za wszystkie kobiety, dobrze ? :evil:

 

Jak czytam takie teksty to mnie krew zalewa :evil:, jestem kobietą i nie pragnę dziecka. A nawet jeśli bym pragnęła, przy moich zaburzeniach nie zdecydowałabym się na nie, to byłby zwykły egoizm z mojej strony :evil: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę teraz 150mg lamotryginy i czuję się super. Za wcześnie jest by mówić, czy to samoistna zmiana czy dzięki lamo, ale tak mogłaby wyglądać remisja - jestem pogodna, zadowolona, jasno patrzę w przyszłość i chce mi się zakończyć zaległe sprawy, ale wszystko na luzie, bez nadmiernie podniesionego nastroju i aktywności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, bardzo dziękuje za odpowiedź. Chyba spróbuje tak zrobić. Przeczytałam kiedyś na forum, że jakaś dziewczyna tak zrobiła bo miała właśnie problem z mówieniem na wizycie o sobie. Poszła z tym "listem" na wizyte i lekarz powiedział, że nie ma czasu czytać i żeby mówiła szybko co jej dolega. Boje się, że może być u mnie tak samo. Zresztą mojego psychiatrę też chyba pora zmienić.

Co do mojej "kariery" zawodowej to jestem długotrwale bezrobotna. Maksymalny czas jaki przepracowałam to 3 miesiące (gdzie pod koniec i tak byłam na L4) bo nie byłam w stanie chodzić do pracy. Mam takie okresy, że "na fali" zapisuje się na kilka szkoleń, kursów, studia i bardzo ambitne plany. Potem przerywam, rezygnuje z tego wszystkiego i pracy nawet nie próbuje szukać, bo wstydzę się wysłać CV.

 

Co do dziecka to nie chce posiadać! Nie mam instynktu macierzyńskiego. Nawet jakbym miała to i tak nie miałabym z czego utrzymać. I kto by się tym opiekował jak poszłabym w tango?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maksymalny czas jaki przepracowałam to 3 miesiące (gdzie pod koniec i tak byłam na L4) bo nie byłam w stanie chodzić do pracy. Mam takie okresy, że "na fali" zapisuje się na kilka szkoleń, kursów, studia i bardzo ambitne plany. Potem przerywam, rezygnuje z tego wszystkiego i pracy nawet nie próbuje szukać, bo wstydzę się wysłać CV

 

the story of my life

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę teraz 150mg lamotryginy i czuję się super. Za wcześnie jest by mówić, czy to samoistna zmiana czy dzięki lamo, ale tak mogłaby wyglądać remisja - jestem pogodna, zadowolona, jasno patrzę w przyszłość i chce mi się zakończyć zaległe sprawy, ale wszystko na luzie, bez nadmiernie podniesionego nastroju i aktywności.

 

 

Super !!! gratulacje

też tak chcę

 

-- 01 lis 2012, 20:11 --

 

Moje życie to totalne skrajności. Począwszy od "dołków", gdzie przez kilka tygodni nie wychodzę z domu do momentów jakiegoś totalnego zapomnienia, beztroski i oddania sie zabawie. Przerabiałam leżenie tygodniami w łóżku i zaniedbywanie higieny. Nie obce mi jest też imprezowanie 5 dni w tygodniu połączone oczywiście z dużą ilością alkoholu. Bardzo wiele przygodnych kontaktów seksualnych. Przerabiałam też ostro xanaxy i klony. Zaczęłam w końcu cieszyć się życiem. Bardzo szybko zaczęło mnie to szczęście jednak przerastać i przybrało chyba niezdrowe rozmiary.

Od jakiegoś miesiąca zauważyłam natomiast nowy stan - pare dni jest dobrze, a potem dwa dni tak tragicznie, że nie myśle o niczym innym by się zabić. I tak na przemian od około miesiąca może półtorej.

Nie potrafie tak na zawołanie opowiedzieć jakiemuś gościowi co czuje i z czym mam problem. Lekarze też się raczej nie wgłębiają, recepta i nara. Poradźcie coś.

 

Nana to wygląda na CHAD. Popieram Intela, spisz na kartce objawy. Może weź skierowanie na oddział dzienny?

Ja na takim byłam - wtedy lekarz weryfikował diagnozę i lepiej mógł dobrać leki. Szkoda tylko że u mnie poprawa była krótkotrwała i niepełna.

 

Nic na razie czekam bo może 2 lata depresji wymagają więcej czasu do dojścia do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

60 mg paroksetyny przestało działać,

topamax nie zdążył się rozkręcić (50)

czuję się koszmarnie z małymi przerwami na "dobrze".

W poniedziałek idę do doca i wymuszę na nim silniejsze antydepy.

Jedno, co dobrze, to to, że mam już normalny sen, bo przez prawie 2tyg spałam bardzo kiepsko, ale ostatni weekend uspokoił mi sen (a może czułe ramiona cudownego faceta?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę i tu się pojawia problem, bo ja jak każda kobieta pragnę dziecka,

 

Mam prośbę : nie wypowiadaj sie za wszystkie kobiety, dobrze ? :evil:

 

Jak czytam takie teksty to mnie krew zalewa :evil:, jestem kobietą i nie pragnę dziecka. A nawet jeśli bym pragnęła, przy moich zaburzeniach nie zdecydowałabym się na nie, to byłby zwykły egoizm z mojej strony :evil: .

 

 

Poprawka : "jak PRAWIE każda kobieta"

 

nie rozumiem tylko dlaczego Cię krew zalewa? Nie chcesz mieć dziecka to nie, nikt Cię nie zmusza.

Ja zapewne też mam nikłe szanse, ale za to marzenia ogromne i nie sądzę ,że jest to z mojej strony egoizm, lecz instynk.

 

 

Pozdrawiam :-D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprawka : "jak PRAWIE każda kobieta"

nie rozumiem tylko dlaczego Cię krew zalewa? Nie chcesz mieć dziecka to nie, nikt Cię nie zmusza.

Ja zapewne też mam nikłe szanse, ale za to marzenia ogromne i nie sądzę ,że jest to z mojej strony egoizm, lecz instynk.

Pozdrawiam :-D

Wiesz, bo takie stwierdzenie " każda kobieta pragnie dziecka " sugeruje, że ktoś, kto nie chce mieć dzieci nie jest "prawdziwą" kobietą i wgl coś z nim nie tak ...... to logiczny wniosek, wypływający z tego banalnego stereotypu. Stereotypu podtrzymującego wersję, że kobiety to dzieciaki i pieluchy i tam się realizują... bez komentarza.

A jeśli chodzi o instynkty, to tym się różnimy od zwierząt, że potrafimy nad nimi zapanować... to się nazywa cywilizacja. Inaczej dalej byśmy wisieli na drzewie, zachowując się jak stado małp.

Tez pozdrawiam :-D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprawka : "jak PRAWIE każda kobieta"

nie rozumiem tylko dlaczego Cię krew zalewa? Nie chcesz mieć dziecka to nie, nikt Cię nie zmusza.

Ja zapewne też mam nikłe szanse, ale za to marzenia ogromne i nie sądzę ,że jest to z mojej strony egoizm, lecz instynk.

Pozdrawiam :-D

Wiesz, bo takie stwierdzenie " każda kobieta pragnie dziecka " sugeruje, że ktoś, kto nie chce mieć dzieci nie jest "prawdziwą" kobietą i wgl coś z nim nie tak ...... to logiczny wniosek, wypływający z tego banalnego stereotypu. Stereotypu podtrzymującego wersję, że kobiety to dzieciaki i pieluchy i tam się realizują... bez komentarza.

A jeśli chodzi o instynkty, to tym się różnimy od zwierząt, że potrafimy nad nimi zapanować... to się nazywa cywilizacja. Inaczej dalej byśmy wisieli na drzewie, zachowując się jak stado małp.

Tez pozdrawiam :-D

 

No widzisz, jak to dobrze ,że każdy ma inne poglądy i w czym innym się realizuje ; inaczej świat byłby nudny i monotonny ;-D

Ps. A propos tych małp wiszących na drzewie, to czasem bardzo chętnie bym sobie z nimi tak luzacko powisiała :-D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich "nowych"- przestancie sie sami diagnozowac przez internet i TU sie dopytywac, czy macie CHAD, czy nie macie. Tutaj NIKT nie jest lekarzem, specjalista od rozpoznawania choroby etc. "Tak, to mi wyglada na CHAD" itd mozna sobie o kant dupy rozbic. Od stawiania diagnoz sa LEKARZE i szpitale, a nie forumowicze. Mozna sobie tylko i wylacznie zaszkodzic, korzystajac z takich "diagnoz". Diagnoza musi byc postawiona przez conajmniej 3-4 lekarzy i szpital, inaczej nie jest do konca wiarygodna. O diagnozach stawianych samym sobie i innych forumowiczow mam jedno zdanie- gowno wiadomo o danym czlowieku na podstawie tekstu napisanego w necie. I wmawianie sobie choroby a do tego jeszcze szukanie potwierdzenia wsrod innych chorych (lub "chorych") do niczego dobrego nie doprowadzi. Masz watpliwosci- MARSZ DO LEKARZA.

Przepraszam za nieco atakujacy ton wypowidzi, ale za duzo osob probuje ostatnio sie utwierdzac w chorobie tutaj, zamiast tam, gdzie ich miejsce- u psychiatrow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że wszyscy, którzy zostali zdiagnozowani jako chad, mają przeprowadzane badania o których pisze Intel?

 

zmiany w chemii mózgu, zbliżone do takich, ktore powodują epilepsję

 

Bo jeśli nie, to taka diagnoza, jest podobna do internetowej boreliozy i kilku (może nawet kilkunastu) innych chorób.

 

Pozdrawiam

 

Znowu zaczynasz? Przeciez Twoj wpis zwiera insynuacje. A to przeczy idei dyskusji na Forum.

Przerabiane juz to bylo. Brak slow :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, ze ani ja siebie, ani nikt przez neta mnie nie zdiagnozuje. Lekarze jednak też mają z tym problem. Po raz pierwszy "pomaszerowałam" do lekarza kilkanaście lat temu (wtedy jeszcze z mamą za rączkę). Maszeruje do tej pory. Pewnie sporo też w tym mojej winy, bo jak już pisałam nie jestem "łatwą" pacjentką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze cos musze napisac.

Chad to choroba i tak jak o kazdej chorobie istnienie pewna ugruntowana wiedza naukowa ale jest tez wiele niewiadomych.

Jakby sprawa byla prosta to... nie byloby tego forum :)

Po to spoleczenstwo z podatkow placi duza kasa konowalom aby Ci byli mistrzami w sztuce lekarskiej.

Zwrocicie uwage, ze z jednej strony pisze o wiedzy medycznej a z drugiej o sztuce lekarskiej.

Ilu konowalow zle zlozylo noge, bark po zlamaniu? Ilu po prostej operacji wyslalo pacjeta do nieba?

Pewnie tylu samo ilu u chadowca zdiagnozowalo depresje i leczylo antydepresantami chadowca.

(na marginesie depresja nie przechodzi w chad!!! to tylko sprawa blednej diagnozy. Chyba, ze stosujemy jeszcze pojecie spektrum chad czyli cos posredniego/ciaglego/pomiedzy klasycznym chad a chaj. Ale nadal to tylko bledna diagnoza)

Jeszcze raz. Chad to choroba. Inna bo choroba psychiczna. Inna bo trudna w diagnozie i leczeniu i majaca duze konsekwencje w zyciu pacjeta i otoczenia. Ale to wcale nie znaczy, zeby wyzbyc sie racjonalizmu.

Postepowanie jest w zasadzie proste. Znalesc dobrego lekarza, potwierdzic diagnoze, dobrac dobre leki, pogodzic sie z diagoza. (lub ja w racjonalny sposob wykluczyc).

Az tyle i tylko tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×