Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed niby to przestrzenią kosmiczną


aguskaguska

Rekomendowane odpowiedzi

Pogadałam, podoradzałam, teraz przyszedł czas na mnie:). Ponad pół roku temu zakończyłam trwającą w zasadzie 3 lata terapię. Powodem, dla którego na nią poszłam były lęki przed końcem świata i wrażenie, że za chwilę wszystko wybuchnie. Terapia mi uświadomiła, że był to lęk spowodowany brakiem poczucia kontroli nad swoim życiem. Mam wrażenie, że moje życie kompletnie ode mnie nie zależy, mimo, że nikt absolutnie do niczego mnie nie zmusza i o niczym za mnie nie decyduje. Do tego dochodzą jeszcze moje problemy z samooceną które też na nowo się pojawiły. A te z kolei według mnie są spowodowane problemami w kontaktach z innymi - nie umiem wchodzić w bliższe relacje. Blokada, brak tematów i w ten sposób pozostajemy na etapie rozmów o studiach i pogodzie. Albo jeszcze druga opcja - ktoś zaczyna mi się zwierzać ze swoich problemów, ja mu pomagam ale sama o swoich nie mówię, a przynajmniej nie tyle, ile potrzebuję. Chociaż w tej kwestii zaczęło się już dziać coś korzystnego:). Kompletnie też nie umiem odnaleźć się w grupie, a zawsze mi na tym zależało. Zazwyczaj moja inicjatywa była albo ignorowana, albo grupie coś w niej nie pasowało. Nie przypominam sobie sytuacji, w której grupa zdecydowała się na jakiś mój pomysł. A proponowanie zawsze przychodziło mi z trudem. Strasznie mnie takie sytuacje dołują, być może dlatego, że mam bardzo krytycznego ojca (dopiero niedawno jego krytyczność osłabła, a ja już mam 24 lata), który potrafił się przyczepić tego, że tubka od pasty do zębów jest zwinięta, a nie wyprostowana. Właściwie nie proszę o żadne rady. Jestem na etapie czekania na spotkanie z moją terapeutką, jednak po prostu potrzebuję się wygadać. Zwyczajnie potrzebuję też wsparcia, a moja rodzina niestety nie jest w stanie mi go dać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogadałam, podoradzałam, teraz przyszedł czas na mnie:). Ponad pół roku temu zakończyłam trwającą w zasadzie 3 lata terapię. Powodem, dla którego na nią poszłam były lęki przed końcem świata i wrażenie, że za chwilę wszystko wybuchnie. Terapia mi uświadomiła, że był to lęk spowodowany brakiem poczucia kontroli nad swoim życiem. Mam wrażenie, że moje życie kompletnie ode mnie nie zależy, mimo, że nikt absolutnie do niczego mnie nie zmusza i o niczym za mnie nie decyduje. Do tego dochodzą jeszcze moje problemy z samooceną które też na nowo się pojawiły. A te z kolei według mnie są spowodowane problemami w kontaktach z innymi - nie umiem wchodzić w bliższe relacje. Blokada, brak tematów i w ten sposób pozostajemy na etapie rozmów o studiach i pogodzie. Albo jeszcze druga opcja - ktoś zaczyna mi się zwierzać ze swoich problemów, ja mu pomagam ale sama o swoich nie mówię, a przynajmniej nie tyle, ile potrzebuję. Chociaż w tej kwestii zaczęło się już dziać coś korzystnego:). Kompletnie też nie umiem odnaleźć się w grupie, a zawsze mi na tym zależało. Zazwyczaj moja inicjatywa była albo ignorowana, albo grupie coś w niej nie pasowało. Nie przypominam sobie sytuacji, w której grupa zdecydowała się na jakiś mój pomysł. A proponowanie zawsze przychodziło mi z trudem. Strasznie mnie takie sytuacje dołują, być może dlatego, że mam bardzo krytycznego ojca (dopiero niedawno jego krytyczność osłabła, a ja już mam 24 lata), który potrafił się przyczepić tego, że tubka od pasty do zębów jest zwinięta, a nie wyprostowana. Właściwie nie proszę o żadne rady. Jestem na etapie czekania na spotkanie z moją terapeutką, jednak po prostu potrzebuję się wygadać. Zwyczajnie potrzebuję też wsparcia, a moja rodzina niestety nie jest w stanie mi go dać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aguskaguska,

 

Hej,

 

Mam pytanie. Zakończyłaś terapię pół roku temu. Trwała 3 lata. Czy terapia powinna tyle trwać? Czy po kilku miesiącach gdy nie ma powiedzmy 80-90% poprawy powinno się rezygnować i szukać innego wyjścia? Masz 24 lata - poszukaj terapii, która da Ci efekty widoczne niemalże od razu :smile:

 

Piszesz, że terapia uświadomiła Ci czym był spowodowany ten lęk. Ale czy to uświadomienie sprawiło, że lęk zniknął? Jak reagujesz, Twoja głowa, ciało gdy wyobrażasz sobie koniec świata? Czy odczuwasz jakąkolwiek reakcję? Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania. Gdy słyszę o latach terapii przypomina mi się moja własna historia z terapią i różnymi specjalistami. :smile:

 

Wspaniale, że szukasz wsparcia - czas również poszukać go w sobie, bo to może być Ci najbardziej potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aguskaguska,

 

Hej,

 

Mam pytanie. Zakończyłaś terapię pół roku temu. Trwała 3 lata. Czy terapia powinna tyle trwać? Czy po kilku miesiącach gdy nie ma powiedzmy 80-90% poprawy powinno się rezygnować i szukać innego wyjścia? Masz 24 lata - poszukaj terapii, która da Ci efekty widoczne niemalże od razu :smile:

 

Piszesz, że terapia uświadomiła Ci czym był spowodowany ten lęk. Ale czy to uświadomienie sprawiło, że lęk zniknął? Jak reagujesz, Twoja głowa, ciało gdy wyobrażasz sobie koniec świata? Czy odczuwasz jakąkolwiek reakcję? Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania. Gdy słyszę o latach terapii przypomina mi się moja własna historia z terapią i różnymi specjalistami. :smile:

 

Wspaniale, że szukasz wsparcia - czas również poszukać go w sobie, bo to może być Ci najbardziej potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aguskaguska,

 

 

 

Mam pytanie. Zakończyłaś terapię pół roku temu. Trwała 3 lata. Czy terapia powinna tyle trwać? Czy po kilku miesiącach gdy nie ma powiedzmy 80-90% poprawy powinno się rezygnować i szukać innego wyjścia? Masz 24 lata - poszukaj terapii, która da Ci efekty widoczne niemalże od razu :smile:

Terapia trwała trzy lata "w zasadzie". A to dlatego że po 1,5 roku przeniosłam się do innego miasta i musiałam zmienić terapeutkę. Wiem, że 1,5 roku to i tak kupa czasu. Zastanawiam się na ile to było spowodowane tym, że terapeutka była dla mnie nieodpowiednia, a na ile tym, że: 1. Byłam osobą bardzo zamkniętą, nie tyle zatajałam świadomie różne ważne fakty, co po prostu w trakcie spotkań "jakoś o nich zapominałam", 2. Miałam problemy z rozpoznaniem własnych emocji - poza lękiem i złością - ciężko ,mi przychodziło odpowiedzenie na pytanie na pytanie "jak się czujesz", 3. Niewiele zastanawiałam się nad tym, co działo się na terapii zrzucając wszystko na brak czasu. Kiedy zaczęłam się otwierać sama na siebie faktycznie zmiany zaczęły zachodzić dużo szybciej i lęki zniknęły - jak się okazało na jakiś czas. Dlatego nie wiem, na ile terapeutka mogła wpłynąć na przyspieszenie efektów. Zwłaszcza, że spotkania były co 2 tygodnie, co według mnie jest torturą:/.
aguskaguska

Piszesz, że terapia uświadomiła Ci czym był spowodowany ten lęk. Ale czy to uświadomienie sprawiło, że lęk zniknął? Jak reagujesz, Twoja głowa, ciało gdy wyobrażasz sobie koniec świata? Czy odczuwasz jakąkolwiek reakcję? Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania. Gdy słyszę o latach terapii przypomina mi się moja własna historia z terapią i różnymi specjalistami. :smile:

 

Wspaniale, że szukasz wsparcia - czas również poszukać go w sobie, bo to może być Ci najbardziej potrzebne.

 

Uświadomienie sobie czym był spowodowany lęk pozwoliło mi na to odpowiednio zareagować i wypracować sobie różne metody pracy nad sobą. Dlatego teraz nawet kiedy lęki wróciły stosunkowo łatwo mi się udaje je opanować, kiedyś trwały one miesiącami 24h na dobę. Jeżeli chodzi o reakcje somatyczne to poza napięciem mięśni i drżeniem rąk trochę ciężko mi się oddycha. Przeszkadza mi też rozregulowany sen, ale to dokucza mi nie tylko w okresie, w którym mam lęki. Czasem oblewa mnie zimny pot, ale to bardzo rzadko - kiedyś zdarzało się to dużo częściej. Reakcje są raczej łagodne. Potok pytań jak najbardziej wybaczam, sama często tak robię:). A co do szukania wsparcia - zgadza się, powinnam go szukać w sobie, głównym moim działaniem jest tu praca nad swoją samooceną - w osobę, która ma mnie wesprzeć przecież muszę wierzyć:). Ale to nie zmienia faktu, że człowiek jest istotą społeczną i jeżeli nie jestem zadowolona ze swoich kontaktów z innymi, to najpewniej coś w tym jest. I najpewniej jest to to, że moja blokada społeczna jeszcze do końca "nie puściła":/. Dziękuję za zainteresowanie:)

 

-- 07 mar 2013, 00:49 --

 

aguskaguska,

 

 

Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania.

To może wiesz w takim razie gdzie można znaleźć jakieś informacje o obywających się treningach inteligencji emocjonalnej? Niestety wujek google nie chce ze mną współpracować:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aguskaguska,

 

 

 

Mam pytanie. Zakończyłaś terapię pół roku temu. Trwała 3 lata. Czy terapia powinna tyle trwać? Czy po kilku miesiącach gdy nie ma powiedzmy 80-90% poprawy powinno się rezygnować i szukać innego wyjścia? Masz 24 lata - poszukaj terapii, która da Ci efekty widoczne niemalże od razu :smile:

Terapia trwała trzy lata "w zasadzie". A to dlatego że po 1,5 roku przeniosłam się do innego miasta i musiałam zmienić terapeutkę. Wiem, że 1,5 roku to i tak kupa czasu. Zastanawiam się na ile to było spowodowane tym, że terapeutka była dla mnie nieodpowiednia, a na ile tym, że: 1. Byłam osobą bardzo zamkniętą, nie tyle zatajałam świadomie różne ważne fakty, co po prostu w trakcie spotkań "jakoś o nich zapominałam", 2. Miałam problemy z rozpoznaniem własnych emocji - poza lękiem i złością - ciężko ,mi przychodziło odpowiedzenie na pytanie na pytanie "jak się czujesz", 3. Niewiele zastanawiałam się nad tym, co działo się na terapii zrzucając wszystko na brak czasu. Kiedy zaczęłam się otwierać sama na siebie faktycznie zmiany zaczęły zachodzić dużo szybciej i lęki zniknęły - jak się okazało na jakiś czas. Dlatego nie wiem, na ile terapeutka mogła wpłynąć na przyspieszenie efektów. Zwłaszcza, że spotkania były co 2 tygodnie, co według mnie jest torturą:/.
aguskaguska

Piszesz, że terapia uświadomiła Ci czym był spowodowany ten lęk. Ale czy to uświadomienie sprawiło, że lęk zniknął? Jak reagujesz, Twoja głowa, ciało gdy wyobrażasz sobie koniec świata? Czy odczuwasz jakąkolwiek reakcję? Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania. Gdy słyszę o latach terapii przypomina mi się moja własna historia z terapią i różnymi specjalistami. :smile:

 

Wspaniale, że szukasz wsparcia - czas również poszukać go w sobie, bo to może być Ci najbardziej potrzebne.

 

Uświadomienie sobie czym był spowodowany lęk pozwoliło mi na to odpowiednio zareagować i wypracować sobie różne metody pracy nad sobą. Dlatego teraz nawet kiedy lęki wróciły stosunkowo łatwo mi się udaje je opanować, kiedyś trwały one miesiącami 24h na dobę. Jeżeli chodzi o reakcje somatyczne to poza napięciem mięśni i drżeniem rąk trochę ciężko mi się oddycha. Przeszkadza mi też rozregulowany sen, ale to dokucza mi nie tylko w okresie, w którym mam lęki. Czasem oblewa mnie zimny pot, ale to bardzo rzadko - kiedyś zdarzało się to dużo częściej. Reakcje są raczej łagodne. Potok pytań jak najbardziej wybaczam, sama często tak robię:). A co do szukania wsparcia - zgadza się, powinnam go szukać w sobie, głównym moim działaniem jest tu praca nad swoją samooceną - w osobę, która ma mnie wesprzeć przecież muszę wierzyć:). Ale to nie zmienia faktu, że człowiek jest istotą społeczną i jeżeli nie jestem zadowolona ze swoich kontaktów z innymi, to najpewniej coś w tym jest. I najpewniej jest to to, że moja blokada społeczna jeszcze do końca "nie puściła":/. Dziękuję za zainteresowanie:)

 

-- 07 mar 2013, 00:49 --

 

aguskaguska,

 

 

Wybacz ten potok pytań ale jako człowiek a zarazem nauczyciel inteligencji emocjonalnej dążę do perfekcji jeśli chodzi o efekty terapii i jej czas trwania.

To może wiesz w takim razie gdzie można znaleźć jakieś informacje o obywających się treningach inteligencji emocjonalnej? Niestety wujek google nie chce ze mną współpracować:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aguskaguska,

 

Skorzystaj z naszej 20 minutowej konsultacji za free. Do niczego to nie zobowiązuje a będę w stanie powiedzieć dużo więcej. Będziesz mogła podzielić się swoimi opiniami tutaj na forum :) Wbrew pozorom trochę się da zrobić w 20 minut. Ja osobiście jestem przeciwnikiem kilkuletnich terapii. Jeśli nie m efektów po miesiącu lepiej szukać innego sposobu. Uwielbiam szczerość i mówienie sobie wszystkiego prosto z mostu, więc jeśli komuś nie odpowiada dana metoda, po prostu warto o tym powiedzieć od razu.

 

Powiedziałaś:

 

1. Byłam osobą bardzo zamkniętą, nie tyle zatajałam świadomie różne ważne fakty, co po prostu w trakcie spotkań "jakoś o nich zapominałam", 2. Miałam problemy z rozpoznaniem własnych emocji - poza lękiem i złością - ciężko ,mi przychodziło odpowiedzenie na pytanie na pytanie "jak się czujesz"

3. Niewiele zastanawiałam się nad tym, co działo się na terapii zrzucając wszystko na brak czasu. Kiedy zaczęłam się otwierać sama na siebie faktycznie zmiany zaczęły zachodzić dużo szybciej i lęki zniknęły - jak się okazało na jakiś czas. Dlatego nie wiem, na ile terapeutka mogła wpłynąć na przyspieszenie efektów.

 

Odpowiem po kolei:

 

1. Byłaś zamknięta ponieważ Twoim światem rządziły emocje, ciężko nie być zamkniętym wobec innych i wobec świata gdy czujemy się skrzywdzeni.

2. Problem z rozpoznaniem swoich emocji to typowa strategia umysłu gdzie przy nadmiarze negatywnych bodźców, myśli i emocji mózg stara się je odciąć na poziomie świadomym, tak aby osoba była w stanie chociaż w minimalnym stopniu funkcjonować. Niestety na poziomie podświadomym wszystko pozostaje i objawy dają o sobie znać.

3. Problemy zniknęły na jakiś czas ponieważ emocje, które doprowadziły Cię do nerwicy i różnego rodzaju wspomnienia nadal żyją w Tobie. To trochę tak jakbyś chciała wyrwać wszystkie chwasty jednym pociągnięciem grabek. Z terapią klasyczną jest tak, że chwasty wyrywasz grubopalczastymi grabiami. Niektóre chwasty wyrwiesz, ale reszta pozostanie. My staramy się najpierw poruszyć ziemię, potem jest już łatwo usunąć wszystko co pozostało.

 

Tutaj masz link do polskiej podstrony - http://www.stress-expert.com/#!po-polsku/c1m82

 

Jeśli mogę spytać jakie podejście stosowała terapeutka? Co to była za szkoła terapeutyczna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aguskaguska,

 

Skorzystaj z naszej 20 minutowej konsultacji za free. Do niczego to nie zobowiązuje a będę w stanie powiedzieć dużo więcej. Będziesz mogła podzielić się swoimi opiniami tutaj na forum :) Wbrew pozorom trochę się da zrobić w 20 minut. Ja osobiście jestem przeciwnikiem kilkuletnich terapii. Jeśli nie m efektów po miesiącu lepiej szukać innego sposobu. Uwielbiam szczerość i mówienie sobie wszystkiego prosto z mostu, więc jeśli komuś nie odpowiada dana metoda, po prostu warto o tym powiedzieć od razu.

 

Powiedziałaś:

 

1. Byłam osobą bardzo zamkniętą, nie tyle zatajałam świadomie różne ważne fakty, co po prostu w trakcie spotkań "jakoś o nich zapominałam", 2. Miałam problemy z rozpoznaniem własnych emocji - poza lękiem i złością - ciężko ,mi przychodziło odpowiedzenie na pytanie na pytanie "jak się czujesz"

3. Niewiele zastanawiałam się nad tym, co działo się na terapii zrzucając wszystko na brak czasu. Kiedy zaczęłam się otwierać sama na siebie faktycznie zmiany zaczęły zachodzić dużo szybciej i lęki zniknęły - jak się okazało na jakiś czas. Dlatego nie wiem, na ile terapeutka mogła wpłynąć na przyspieszenie efektów.

 

Odpowiem po kolei:

 

1. Byłaś zamknięta ponieważ Twoim światem rządziły emocje, ciężko nie być zamkniętym wobec innych i wobec świata gdy czujemy się skrzywdzeni.

2. Problem z rozpoznaniem swoich emocji to typowa strategia umysłu gdzie przy nadmiarze negatywnych bodźców, myśli i emocji mózg stara się je odciąć na poziomie świadomym, tak aby osoba była w stanie chociaż w minimalnym stopniu funkcjonować. Niestety na poziomie podświadomym wszystko pozostaje i objawy dają o sobie znać.

3. Problemy zniknęły na jakiś czas ponieważ emocje, które doprowadziły Cię do nerwicy i różnego rodzaju wspomnienia nadal żyją w Tobie. To trochę tak jakbyś chciała wyrwać wszystkie chwasty jednym pociągnięciem grabek. Z terapią klasyczną jest tak, że chwasty wyrywasz grubopalczastymi grabiami. Niektóre chwasty wyrwiesz, ale reszta pozostanie. My staramy się najpierw poruszyć ziemię, potem jest już łatwo usunąć wszystko co pozostało.

 

Tutaj masz link do polskiej podstrony - http://www.stress-expert.com/#!po-polsku/c1m82

 

Jeśli mogę spytać jakie podejście stosowała terapeutka? Co to była za szkoła terapeutyczna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×