Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

czy popełnisz samobójstwo czy nie, pamiętaj od problemu się nie ucieka. problem należy rozwiązać. jeśli raz uciekniesz, raz się poddasz, to kolejnym razem będziesz jeszcze bardziej słaby/słaba i problem będzie wydawał się jeszcze gorszy. aż dojdzie do takiego momentu, że samobójstwo będzie wg Ciebie jedynym rozwiązaniem, co niestety, ale jest błędnym myśleniem.

 

zobacz i przekonaj się, że możesz poznać, odnaleźć szczęście i radość z życia: http://milosciadotknieci.blog.pl/kontakt/

 

-- 14 lut 2012, 00:41 --

 

czy popełnisz samobójstwo czy nie, pamiętaj od problemu się nie ucieka. problem należy rozwiązać. jeśli raz uciekniesz, raz się poddasz, to kolejnym razem będziesz jeszcze bardziej słaby/słaba i problem będzie wydawał się jeszcze gorszy. aż dojdzie do takiego momentu, że samobójstwo będzie wg Ciebie jedynym rozwiązaniem, co niestety, ale jest błędnym myśleniem.

 

zobacz i przekonaj się, że możesz poznać, odnaleźć szczęście i radość z życia: http://milosciadotknieci.blog.pl/kontakt/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie miałem myśli samobójczych. Są dla mnie czymś w rodzaju kojącego, uspokajającego płaczu. Dzisiaj po przebudeniu zacząłem myśleć w jaki sposób się zabić, szybko, skutecznie i tak żeby moment od podjęcia decyzcji do zgonu był jak najkrótszy, bo gdybym o zgrozo w ostatniej chwili wystraszył się śmierci, a nie miałbym odwrotu, to byłoby chyba najgorsze uczucie na świecie. Chyba najlepszym sposobem byłoby poproszenie kogoś zaufanego żeby np. w przeciągu miesiąca, tak żebym ja o tym nie wiedział kiedy, dodał mi np. do kolacji jakąś truciznę, która zadziałała by nocą. Miałbym dużo czasu na pogodzenie się ze śmiercią, a samego jej momentu bym nie odczuł. Dalej zacząłem myśleć o tym co będzie po śmierci i poczułem w momencie takie ogromne przerażenie, taki ból i niemoc, że nie potrafię tego opisać. Jedno jest pewne żeby popełnić samobójstwo trzeba być niesamowicie odważnym.

Nie wiem co jest po śmierci, niby każdy człowiek umiera prędzej czy później więc śmierć przez samobójstwo chyba nie różni się od śmierci naturalnej, dlatego może po niej nie jest tak strasznie. Z drugiej strony lęk przed tym co będzie przeżywała moja rodzina, a jak ja będę "obserwatorem" tego? to byłoby straszne. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, nie ogarniam już tego wszystkiego. Dla rodziny jestem tylko ciężarem, patrzą na mnie albo z pogardą albo politowaniem, pewnie się mnie wstydzą, a ja nie potrafię żyć z poczuciem winy. Zawiodłam ich, zawiodłam siebie. A i w innych aspektach życia też poniosłam klęskę, nie nadaje się do bliższych relacji międzyludzkich, może powinnam zostać na swoim pustkowiu i zdechnąć w samotności. Nie chcę już cierpieć.

Nie chcę nikogo straszyć, piszę tylko to, co czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, dziękuję Kasiu, wiem, że masz rację, ale ja czasem już nie mam sił na to wszystko, czuje, że tonę, z każdej strony dostaje jakieś ciosy, także tu. W ostatnim tygodniu tyle łez wylałam, że to niewiarygodne, że tyle można. Nie sądziłam, że będę w takim stanie, a jednak :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sie trulam, i wiecie co, myslalam, ze jest to latwiejsze, glupio sie przyznac ale chcialam juz skonczyc, wszystko mnie przerastalo, przygnebialo, nie mam w domu mocnych lekarst ze wzgledu na to ze jestem lekomanka, najadlam sie samych vitaminerow, rutinacea i kilka dosłownie moze 6 przeciwbolowych...odradzam, to co przezylam pewnej nocy bylo koszmarek ktorego z pamieci nie jest w stanie sie cofnac...pierwszy raz w zyciu zmuszalam sie do zwymiotowania, bol zoladka niesamowity, sama chcialam dzwonic na pogotowie...

masakra, siedzac w toalecie lecialo ze mnie raz z tej raz z drugiej strony, odwodnilo mnie, na drugi dzien to tylko pilam, bylam tak obolala ze nie bylam w stanie nic zjesc...

wiem, zalosne, ale pisze to nie dlatego, zeby sie pochwalic swoja glupota, tylko by uchronic takie osoby jak ja, ze jednak odebranie sobie zycia przez tabletki, czy w ogole jakie kolwiek odebranie sobie zycia jest do bani!!!!! trzeba zyc i cieszyc sie tym, ewentualnie wyeliminowac ze swojego zycia czynniki ktore mecza nasza psychike...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ty gadasz? Samobójstwo (czyli ta ucieczka od problemu) to już właśnie koniec, nie ma żadnego następnego razu, więc nie wiem co ty pieprzysz. Jeśli człwiek "ucieknie" od problemu, to już nie będzie miał czego rozwiązywać następnym razem, bo to jasne, że tego następnego razu nie ma, więc taka "ucieczka" to niekiedy najlepsze wyjście.

 

Skąd to wiesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornelia_lilia, to jak Ci będzie za dużo,to pisz do mnie.Z mojej strony ciosów nie musisz się obawiać.Ja Cię bardzo lubię i nie mogę patrzeć jak się zamartwiasz :(

Dziekuję Ci. Dopiero teraz tu zajrzałam. Mam cichą nadzieję, że to aktualne, bo znów czuję, że nie dam rady w domu, że nie mam wyjścia.

Chciałabym wszystko móc olać, ale nie potrafię, biorę wszystko do siebie, a potem potwornie cierpię nikomu nic nie mówiąc tylko tu trochę na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

opieracie się na czymś co powszechnie utarło się. Nie macie pojęcia zielonego o reinkarnacji o o tym jak człowiekowi źle się żyje w kolejnym wcieleniu jeśli w tym wcześniejszym nawalił.

 

jest coś takiego jak hipnoza i paru zaledwie psychoterapeutów wykorzystuje tę metodę w swojej pracy. poprzez hipnozę można odkryć wielkie pokłady ludzkiej nieświadomości. ale to wszytko jest zbyt osobiste, zbyt delikatne by można było o tym mówić na prawo i lewo. i dlatego hipnoterapia jest "ukrywana" i nie wielu jest w stanie z własnych względów się nią zajmować lub korzystać z jej pomocy.

 

mam nadzieję, że Ci ludzie, którzy czują wstręt do życia, do istnienia, któregoś razu trafią na odpowiednią osobę.

można pracować nad sobą w różny sposób, ale jeśli ten sposób jest podobny do syzyfowej pracy, to zapewniam, że nigdy niczego nikt nie osiągnie.

 

i nie wystarczy powiedzieć "otwieram się na szczęście" trzeba jeszcze się faktycznie otworzyć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zarzucano, że jeśli się popełni samobójstwo, to nie można rozwiązać problemu. co w poprzedniej wiadomości wyjaśniłem na podstawie hipnozy.

 

odrzucanie i uprzedzenie wobec tego tematu jest efektem słabości.

człowiek chciałby osiągnąć święty spokój.... cokolwiek to oznacza.

a tu perspektywa kolejnego urodzenia niszczy to.

 

-- 03 mar 2012, 16:22 --

 

GregoryHouse, nie znam Cię, ale jeśli odczuwasz potrzebę porozmawiania, to odwiedź moją stronę. tam są namiary. każdy ma prawo to zrobić nawet Ty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogłem umrzeć, we śnie, śród strasznych wizji, udusić się, obszczane cialo znalazla by matka.

To wszystko moja wina.

To było miesiąc temu.

Lepszy opis - w tym temacie

nerwica-a-trudno-ci-z-oddychaniem-astma-duszno-ci-t1238-840.html

 

W każdym razie życie z świadomością co zrobiłem i jak to sie moglo skończyć to koszmar. CIągle wyobrażam sobie siebie jako trupa czy też moją gasnacą świadomość.

Wydaje mi się że już nie powinienem właściewie żyć, że to ale że przeżyłem, że może lepiej doprowadzić to do końca.

 

Gdy myśle o czyms dającym szczęście - pojawiają się mysli że to nie dla mnie, dla trupa.

Mam wrażenie że życie po tym momencie gdy byłem bliski smierci to juz tylko wegetacja. Że te wizje już mnie nie opuszczą.

 

Pomocy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem ale po 1:

gdyby matka dowiedziala sie co zrobilem to bylby koniec dla niej

po 2

nie mam pojecia gdzie i do kogo

nie mam pieniedzy na prywatnych

 

na dodatek mam jakies niesamowite wahania nastroju, jak w chorobie dwubiegunowej, czasami np. mam krociotki okres gdy mowie sobie "a co tam bylo minelo", a kilka godzin pozniej znowu.

Mieszkam w pobliżu warszawy, jesli to cos pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adamkru,

jeśli mieszkasz w pobliżu Warszawy to może pomóc , więcej specjalistów, wpisuj w wyszukiwarkę Poradne zdrowia Psychicznego warszawa, wchodź na strony i czytaj czy mają podpisany kontrakt z NFZ ,

poszukaj opinii o lekarzach i jedź się zarejestrować najpierw do psychiatry a później ze skierowaniem do psychologa,na pewno pomoc Ci jest potrzeba, powodzenia,

mamie mówić nie musisz ,ale chyba dobrze gdyby wiedziała może nawet dla Twojego własnego dobra, wszystko zależy jakie masz nią kontakty , układy , jak się dogadujecie, jeśli dobrze to możesz powiedzieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×