Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, Illi napisał:

W samotności przychodzą najgorsze pomysły do głowy... :( jestem tym już powoli zmęczona i co raz częściej mam ochotę... 

na złe myśli dobrze jest zająć czymś umysł, bo często zmierza w stronę pesymistycznych myśli. mnie np pomaga ciekawy film, rozmowa z bliska osoba czy wciagajaca ksiazka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, shira123 napisał:

na złe myśli dobrze jest zająć czymś umysł, bo często zmierza w stronę pesymistycznych myśli. mnie np pomaga ciekawy film, rozmowa z bliska osoba czy wciagajaca ksiazka.

Dlaczego ja na to nie wpadłam 🙈 w Klinice od 3 tyg lekarze walczą, żebym im się nie zabiła, 2x już rozważali przeniesienie mnie na psychiatrię, włączają lit, który jako jedyny ma udowodnioną skuteczność w przypadku myśli samobójczych, dają doraźnie po 3 leki w momentach kryzysowych, a tu wystarczy książkę poczytać?! Serio?! Kuwa, w jakimś chvjowym szpitalu widocznie jestem😤🤯

 

 

A tak serio, miałaś kiedykolwiek prawdziwe myśli samobójcze? Chyba nie skoro piszesz takie bzdury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam od 3 dni ciągłe myśli samobójcze, nie są takie napadowe i intensywne lecz właśnie takie słabsze i ciągłe. Ciągną się przez cały dzień od wstania z łóżka do zaśnięcia huhu... nie będę rozwijał jakie to myśli, ale wśród nich między innymi napisanie listu pożegnalnego z ogromnym żalem, że musiałem to zrobić... bo chyba nie chcę tego robić, ale coś mnie ku temu ściąga... 

 

Bo ostatnio coś mi się zaczęło układać ładnie w tej głowie, myślenie moje ulega stopniowej poprawie, ale tu zaraz nagle - coś się pieprzy na parę dni i potem znowu ta sama śpiewka... czy to jakaś depresja nawracająca??? Lęków to już od 2-3 miesięcy nie mam tak apropo... jak nie lęki to depresja ehh

 

Do tego nie mam kompletnie apetytu czasami i śpię jakieś 3-5h przez co chyba nasila mi się zły nastrój. Nie mam też libido. Próbuję o czym innym myśleć, udaje się, ale naprawdę nie jest łatwo. Liczę jedynie na to, że w końcu samo przejdzie. Szczere rozmowy nic nie dają. To siedzi tak głęboko we mnie już... Tragedia... to się tak cyklami odbywa jeszcze - raz dobrze, raz źle. Nigdy nie wiem co mnie czeka...

 

Myślicie, że Lerivon 30mg byłby dobrym lekiem na to coś? Wtedy dodatkowo do Ludiomilu 75mg. Albo zmienić ten Ludiomil, bo coś słabo działa, on tylko dodaje mi napędu, dzięki niemu wstaję z łóżka i coś tam się ruszam, ale nastroju i motywacji już nie dodaje... ale to już na oddziale dziennym może mi zrobią. Terapię mam rozpocząć od 21 czerwca. Bym musiał wtedy wrócić do SSRI, z których brałem jedynie Fevarin. Ciekawe co mi dadzą tym razem skoro próbowałem wszystkich grup antydepresantów i neuroleptyków, które źle na mnie działały... Aaa jeszcze moklobemidu nie brałem... no tak

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Lilith napisał:

Nie przejdzie samo. I w tym problem. Znam ten typ myśli i one też są groźne, gdyż któregoś dnia ściągną Cię może nie do samobójstwa, ale do autoagresji. Jak nie zmniejszysz napięcia to będzie źle. Możesz też iść na cito do lekarza i powiedzieć o myślach samobójczych. Przedstawić tak jak przedstawiłeś to tutaj, że myśli Ci towarzyszą, ale od myśli jeszcze daleko do czynów. Jeśli chodzi o lekarza, to radziłabym Ci pójść jak najszybciej, ponieważ inaczej na terapii będziesz pracował nad objawami a nie nad przyczyną. 

Co do zmian w lekach nie pomogę, ponieważ nie jestem lekarzem.

 

Dzięki za odp 🙂

Właśnie myślałem o udaniu się na izbę przyjęć ale kurde bo tym co ostatnio mnie tam spotkało to już wolę, wiesz co... taka niemiła pani doktor, traktowała mnie jak człowieka "niższej kategorii" czy coś... ehh nieważne bywa w życiu cóż... może tym razem trafię na normalnego lekarza.

 

No ja właśnie myślę, że miną, bo mam takie jakby "cykle" zauważyłem. Wiesz autoagresji to raczej nie, fakt chce się rozładować na sobie, bo na innych bogu ducha winnych ludziach to szkoda aż... spokojnie, jeszcze nic w ręku nie miałem i nie mam także narazie jest w miarę ok, poza tym jeszcze nie jestem na to gotowy, bo mam jeszcze parę "spraw" do załatwienia... trzeba myśleć o innych, o tym co jeszcze trzeba zrobić przed rzekomym odejściem itd to pomaga nawet

 

Wizytę mam 26 maja, spróbuję zadzwonić czy da radę szybciej 🙂 

 

A u ciebie jak z tymi myślami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Lilith napisał:

Leki je wyciszyły. Nie mam się obecnie na co skarżyć. Ale ostatnimi czasy bywały. Pozwalałam im swobodnie dryfować zamiast spychać i walczyć. Po pewnym czasie mijały. To jest moja metoda na tego typu myśli. Nie robić kompletnie nic tylko pozwolić swobodnie im płynąć. Dopóki natężenie jest niskie, to jest do przeżycia. A jakby było źle, to lampka alarmowa ustawiona i telefon do lekarza.

 

No to dobrze 🙂 Też warto sobie zadać pytanie czasem czy to wszystko jest tego warte? Czy pozwolimy sobie, żeby jakaś jedna głupia myśl nas zabiła? Wtedy od razu nabieramy innego stosunku, że to tylko myśli... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Lilith napisał:

Dobrze, że na Ciebie to działa. Na mnie nigdy nie działało. Kiedy miałam ochotę coś sobie zrobić, to żadna pozytywna myśl czy pytania nie były w stanie pomóc. 

 

Oj wiem, co to jest. Jak nie czuje się żadnego hamulca to jest niebezpiecznie... Na mnie najsilniejszym hamulcem jest myślenie o innych, o niezałatwionych sprawach oraz tego czy się dam, czy będę silny... o tak 🙂

 

Czasem też te myśli samobójcze ustępują samoistnie, nagle bez niczego i mam wtedy skok nastroju dość zauważalny, chce mi się gadać, kiedy świat się odezwie, że ktoś pamięta to naprawdę jak spotkanie z Bogiem w takich chwilach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lilith napisał:

Istotnie - hamulec jest potrzebny. U mnie jest tak, że jak mi lepiej to robię wszystko, żeby w razie kryzysu mieć nitki, które łączą mnie ze światem i z życiem. Im więcej tych nitek pozakładam tym lepiej. Przykładowo taką nitką jest związek. Możliwe, że kolejną nitką będzie praca. To są takie rzeczy, które mnie trzymają. Jak jest wystarczająco dużo tych nitek, to mogę powiedzieć myślom samobójczym: wypier.alać! :D 

 

No właśnie. Najgorzej jest być z tym samemu... chociaż też nie jestem w stanie innych obciążać... nawet w szpitalu psychiatrycznym jak miałem atak paniki 2 razy, czy nasilone myśli "s" to powiedzieli żebym nie cudował... nie miałem tendencji samobójczych, ale po jednej akcji z pielęgniarką tak się zdenerwowałem, że chciałem popełnić samobójstwo w tym szpitalu, przecinając sobie skórę ostrą krawędzią czegoś tam chyba jakiegoś plastiku, nawet nie pamiętam... oj, wtedy był ten moment kiedy coś próbowałem już ROBIĆ, bo ogółem to tylko myśli były...

 

Mimo wszystko, szpital był dawno, teraz i tak czuję, że dochodzę do siebie od paru miesięcy inaczej i lepiej myślę o sobie i innych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Lilith napisał:

No to trafiłeś na konowałów i tyle. Porządny lekarz potraktowałby to poważnie i zareagował.

 

To były pielęgniarki blee... kurde no co miałem zrobić i tak nie było łatwo się opanowywać samemu, z resztą w karcie mi napisali, że nie integrowałem się z pacjentami itd wszystko tłumaczyli tym, że mam zaburzenia rozwojowe, czyli że jestem po prostu "upośledzony społecznie"... no nie wiem dziwnie się z tym czułem... nawet jak powiedziałem psycholog w szpitalu, że mam problemy w domu, to powiedziała że to ja jestem zaburzony psychicznie i nie mogę się przystosować... wszystko na mnie było zwalane ehh... i żadnego wsparcia cóż poradzę... muszę wiele rzeczy i tak robić samemu 

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kilku latach odkryłam, że te myśli wciąż są, tylko oszukiwałam siebie, że ich nie ma i zagłuszałam je przepracowaniem i ucieczką od rzeczywistości bo za bardzo mnie przerażały. 

Teraz przez terapię ten smok otworzył drzwi mojej szafy i mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam, czy nie lepiej było zostać przy lekach i zamknąć smoka w dodatkowej szafie z dodatkowym kluczem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce zapeszyć, ale u mnie chyba ciut lepiej w tym temacie.

Myśli są, ale nie są już tak groźne jak jeszcze chociażby tydzień temu, czy trzy tygodnie temu (no wtedy już miałam cały plan ułożony). Zdarzają się nawet dni w których Ketrel może dla mnie nie istnieć, a patrząc na to, że opakowanie wystarczało mi na tydzień to już postęp.

Pewnie duża tu zasługa litu i nabrania dystansu od wydarzeń z ostatniego miesiąca. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Illi napisał:

Przychodzi lęk, napięcie, pojawia się chęć zniknięcia z tego świata, byleby tego już nie czuć.. 

Mam taką myśl, że u Ciebie te pojawiające się myśli samobójcze mogą być też sposobem na chociaż częściowe rozładowanie napięcia...może się mylę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, acherontia styx napisał:

Mam taką myśl, że u Ciebie te pojawiające się myśli samobójcze mogą być też sposobem na chociaż częściowe rozładowanie napięcia...może się mylę. 

Zdecydowanie to sposób rozładowania napięcia. O ile to tylko mysli to nie jest najgorzej, zaczyna się robić źle jak przechodzą w plany, a to potrafi nastąpić bardzo szybko 😕

 

6 godzin temu, Lilith napisał:

Pamiętaj, że masz za dużo do stracenia...

Staram się pamiętać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Lilith napisał:

Jak Cię nachodzą takie myśli, to weź w rękę telefon i odpal zdjęcie, które Nam ostatnio pokazywałaś. Pamiętaj, jakie uczucia Ci wtedy to sprawiało. I tej myśli spróbuj się złapać.

dziękuje 😘🙂 od razu pojawił mi się banan na twarzy 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.05.2021 o 11:34, Lilith napisał:

A jeśli smok pokonałby te szafy i byłabyś z tym sama?

Myślę, że to byłby mój koniec.

Biję się teraz z myślami czy się nie przeliczyłam odkrywając ten temat. Zapomniałam już dlaczego wiele lat temu postanowiłam zamknąć tego smoka. Po prostu wiedziałam, że nie mam z nim szans.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.06.2021 o 19:22, Illi napisał:

Przychodzi lęk, napięcie, pojawia się chęć zniknięcia z tego świata, byleby tego już nie czuć.. 

 

Mam tak samo. U mnie też lęk generuje myśli samobójcze, które narastają wraz z objawami wegetatywnymi np. kołatania serca, utrata apetytu, dziwne wrażenia zmysłowe typu zapach krwi. Okropieństwo!

 

Szczęśliwie u mnie działają dobrze teraz leki. Biorę Ludiomil 75mg i Ketrel 200mg, które zbijają moje myśli "S", regulują mój nastrój. Akurat jeśli chodzi o wahania nastroju, to bez leków się nie obejdzie, a jeśli chodzi o lęki to psychoterapia ale też leki w moim przypadku. 

 

Ostatnio parę dni temu połknąłem 1 gram aspiryny żeby rozrzedzić krew i potem się wykrwawić żyletką. Wszystko miałem przygotowane, dokonałem pierwszego kroku, jedyne czego mi brakowało to odwagi do pocięcia sobie żył. Lęk próbował napędzić u mnie tą odwagę, przychodziły mi straszne myśli, że moje życie nie ma sensu itd, serce mi waliło, ale na szczęście samo później jakoś przeszło. Jeszcze trochę i by mnie nie było... przychodziły mi do głowy myśli, czy napisać list pożegnalny itd. Musiałem wtedy zwiększyć Ketrel ze 100mg do 200mg i pomaga jak na razie... Biorę jeszcze beta-bloker na te kołatania serca i również mi pomaga, serce wali znacznie mniej nawet w momencie ataku lęku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MarekWawka01 napisał:

 

Mam tak samo. U mnie też lęk generuje myśli samobójcze, które narastają wraz z objawami wegetatywnymi np. kołatania serca, utrata apetytu, dziwne wrażenia zmysłowe typu zapach krwi. Okropieństwo!

 

Szczęśliwie u mnie działają dobrze teraz leki. Biorę Ludiomil 75mg i Ketrel 200mg, które zbijają moje myśli "S", regulują mój nastrój. Akurat jeśli chodzi o wahania nastroju, to bez leków się nie obejdzie, a jeśli chodzi o lęki to psychoterapia ale też leki w moim przypadku. 

 

Ostatnio parę dni temu połknąłem 1 gram aspiryny żeby rozrzedzić krew i potem się wykrwawić żyletką. Wszystko miałem przygotowane, dokonałem pierwszego kroku, jedyne czego mi brakowało to odwagi do pocięcia sobie żył. Lęk próbował napędzić u mnie tą odwagę, przychodziły mi straszne myśli, że moje życie nie ma sensu itd, serce mi waliło, ale na szczęście samo później jakoś przeszło. Jeszcze trochę i by mnie nie było... przychodziły mi do głowy myśli, czy napisać list pożegnalny itd. Musiałem wtedy zwiększyć Ketrel ze 100mg do 200mg i pomaga jak na razie... Biorę jeszcze beta-bloker na te kołatania serca i również mi pomaga, serce wali znacznie mniej nawet w momencie ataku lęku...

Marku, w takim wypadku jak opisałeś szukaj proszę dla siebie pomocy. Zgłoś sie na izbę przyjęc, ew zadzwon na telefon kryzysowy.  i może w razie czego poprośpsychiatrę o jakies benzo np.Relanium to pomaga na silny lęk w sytuacjach kryzysowych. a kiedy masz tą terapie oddział dzienny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, shira123 napisał:

Marku, w takim wypadku jak opisałeś szukaj proszę dla siebie pomocy. Zgłoś sie na izbę przyjęc, ew zadzwon na telefon kryzysowy.  i może w razie czego poprośpsychiatrę o jakies benzo np.Relanium to pomaga na silny lęk w sytuacjach kryzysowych. a kiedy masz tą terapie oddział dzienny?

 

Na ratunek mam Ketrel 25mg. Spokojnie, teraz na Ketrelu 200mg lepiej mi się myśli, już nie mam takich głupich myśli, nastrój mam wyrównany, myślę bardziej optymistycznie, wszystko w porządku. Na izbę nie chcę iść, nie dam rady, raz była taka niemiła pani doktor, boję się izby. Telefon zaufania też odpada. W razie czego mam znajomych, do których piszę jak mi się coś dzieje... mam osoby do których mogę się zwrócić. 

Wiesz w razie co mam telefony do pewnych osób, z którymi mogę porozmawiać szczerze. Telefony do lekarzy czy jakichś zaufanych telefonów nie wchodzą w grę. Bo z doświadczenia wiem, że czasem rozmowy z takimi "specjalistami" lekarzami czy psychologami potrafią bardziej zaszkodzić niż pomóc. Jednej psycholog raz opowiedziałem o myślach samobójczych, to nawrzucała mi że dramatyzuję za bardzo o swoim życiu takie tam, naprawdę mam dosyć ostatnio tych "specjalistów". Okazuje się, że tak naprawdę to osoby znajome, bliższe, niebędące "specjalistami" potrafią lepiej doradzić niż lekarze czy psycholodzy.

 

Co do oddziału dziennego, nie zostałem do niego wpuszczony, bo stwierdziliśmy razem z psycholog, że to nie będzie zbyt dobra rzecz dla mnie skoro mam takie wahania nastroju. Przy zaburzeniach afektywnych nie powinno się wchodzić na takie terapie. Teraz będę szukał pracy. Powiedziała mi psycholog, że lepszym rozwiązaniem dla mnie będzie terapia w takich miejscach jak szkoła czy praca. To też są pewne oddziaływania terapeutyczne. 

 

Ale też dziękuję Tobie za troskę 🙂

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×