Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam po dluzszej przerwie.Od czasu swojego wyjazdu na czterodniowa impreze nic nie pisalem.W skrocie powiem,ze bylo genialnie i plan na koniec 2010 i poczatek 2011 wykonany w 100%.Powrot do szarej...tfu!!-czarnej rzeczywistosci (a raczej projekcji,ktora tworzy moj uszkodzony mozg) byl bardzo bolesny.Swoje zalozenia i cel osiagnalem wiec po czesci czuje sie spelniony.Wszystko jednak mi sie posypalo i w tej chwili zmierzam ku nieuniknionemu.

 

Chcialem juz kilka dni temu usunac konto,ale postanowilem odwlec to w czasie.Jezeli bede w stanie planuje jeszcze zrobic sobie pewnego rodzaju mini-pamietnik ze swoich postow.

 

Dzieki wszystkim za wspolna dyskusje,odpowiedzi i porady w wielu sprawach i ogolnie za rozmowe.

 

Moze jeszcze kiedys napisze a moze nie.

 

Trzymajcie sie!

 

RafQ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, a dlaczego nie jesteś przekonana?
kurka, Ja nie widzę w sobie zachowań typowych dla ChAD. Mam zmienny nastrój, ale czy to od razu musi być ChAD? Miałam potężne doły, to fakt, ale kiedy się dobrze czuję to jest to normalny dobry nastrój a nie nadmiernie dobry nastrój czy euforia. Nie wiem co ja takiego robię, nie wiem na jakiej podstawie on podejrzewa tę chorobę. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coma czyli masz to samo co ja. Niestety ale moje hipo długo uważałem za mój stan normalny. Jedyny symptom u mnie to alkohol; Smakuje mi wtedy niemożliwie

Są czady o różnie kształtujących się biegunach.

 

-- 03 lut 2011, 18:33 --

 

Witam po dluzszej przerwie.Od czasu swojego wyjazdu na czterodniowa impreze nic nie pisalem.W skrocie powiem,ze bylo genialnie i plan na koniec 2010 i poczatek 2011 wykonany w 100%.Powrot do szarej...tfu!!-czarnej rzeczywistosci (a raczej projekcji,ktora tworzy moj uszkodzony mozg) byl bardzo bolesny.Swoje zalozenia i cel osiagnalem wiec po czesci czuje sie spelniony.Wszystko jednak mi sie posypalo i w tej chwili zmierzam ku nieuniknionemu.

 

Chcialem juz kilka dni temu usunac konto,ale postanowilem odwlec to w czasie.Jezeli bede w stanie planuje jeszcze zrobic sobie pewnego rodzaju mini-pamietnik ze swoich postow.

 

Dzieki wszystkim za wspolna dyskusje,odpowiedzi i porady w wielu sprawach i ogolnie za rozmowe.

 

Moze jeszcze kiedys napisze a moze nie.

 

Trzymajcie sie!

RafQ nie załamuj się. Napisz dokładnie dlaczego nie chcesz pisać.

 

RafQ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ...

 

Jestem nowa ( rety poczułam się jak w klubie aa ). Czytam Was moi kochani od jakichś 3 godzin i gubię się w swoich myślach jak i czuję się po troszkę ukojona, że nie zostałam sama z tym wszystkim. Walczę z tą chorobą od 10 lat. Ale dopiero wczoraj została ona zdiagnozowana przez panią psychiatrę ( trzecią normalną, fajną babkę, która jest wspaniałym fachowcem i przesympatycznym człowiekiem).

 

Obecnie jestem od września w stanie depresji. Brałam leki na depresję przez 4 miesiące, ale nic nie pomogło. Tzn wyciszyło troszkę. Mowa o Coaxilu. Psychiatra kazała mi przy nim zostać i dodała stabilizator. Litu nie chciała dać, bo podobno w sumie jest najlepszy ale ma najwięcej skutków ubocznych. Ten stabilizator to Orfiril 300. Rano biorę 2x Coaxil i 1 x Orfiril. póżniej o 16 Coaxil i o 22:00 1x Orfiril. Biorę od wczoraj. Jak na razie w miarę ok - bardziej jestem przestraszona Waszymi opisami i stanami i tym,że leki mogą pogarszać, że różnie to bywa. Jestem przerażona opisem Roberta oraz tym, że będę musiała brać leki do końca życia na to cholerstwo. Już nie wspomnę co się ze mną dzieje na samą myśl hospitalizacji. Póki co chcę walczyć, ale czuję się taka słaba, wypruta, boję się, że będzie lepiej a później gorzej. Jestem po studiach. Boję się podjąć jakąkolwiek pracę, mój chłopak okazał się kompletnym kretynem, jestem teraz sama.

 

Zanim doszłam do psychiatry, przez dziesięc lat starałam wyleczyć się na własną rękę. Nie farmakologicznie - dla mnie to była ostateczność. Uważałam, że dam radę sama wygrać z tą chorobą. Z depresją. Terapie, książki, jogi, podróże. I pstro. Wylądowałam u psychiatry i na forum. Uprzednio przeczytałam o wszystkich sławnych ludziach chorych na tę chorobę. I o samobójcach.

 

Ale ja chcę żyć. Mimo, że się wszystko tak powaliło.

 

No nic, już się nie rozkręcam, bo zacznę się dołować bardziej. Na dzisiaj tyle wystarczy. Proszę napiszcie, jeśli braliście taki zestaw leków lub chociaż cokolwiek o tym orfirilu 300. Jeśli ktoś brał jak się czuł, jakie były skutki uboczne.

 

Dziękuję, że jesteście.

Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj w klubie. Nie napisałaś nic na temat manii lub hipomanii. Miąłaś je kiedyś? Z tą chorobą da się żyć. Mnie leci już sześdziesiątka i nadal żyję. Też skończyłem studia i zajmowałem różne stanowiska. Mnie przeszkadzała tylko depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też przeszkadza depresja.

Manie miałam, hipomanie też... chociaż jakoś nie odróżniam już tych stanów. A one były dawno.

Mam 28 lat. Skończyłam dziennikarstwo. Teraz kończę filozofię. Moje życie zawsze składało się z gór i dolin.

Myślałam, że to taki mój charakter, że tak mam. Różnie bywało. Raz miałam tak, że rano dół a wieczór euforia.

Później kilka dni dołu, kilka dni radości. Później dwa miesiące dołu, dwa euforii i tak na przemian. Ostatnio mam pół

roku depresji i dostaje szajby, na głowę. Leżę w łóżku, wszystko mnie kosztuje niebotyczne siły. Nie doczekałam się

okresu zwyżkowego i poszłam do lekarza. Ona mi na to , że to CHAD.

 

Co do manii?

 

A jakże! W jednej chwili zdecydowałam się na wyjazd do Indii z kolegą gejem i jego koleżanką, która doleciała do nas

z USA do Indii. Szlajaliśmy się miesiąc po tym pięknym kraju. I po Nepalu. To podróż mojego życia.

Po dwóch latach z dziewczyną z czatu z poezji umówiłam się, że wejdziemy na Kilimandżaro i zdobyłam tak górę

Afryki w walentynki 2009 roku. Później miesiąc szlajałam się z plecakiem po Kenii, Tanzanii i Zanzibarze.

To dwie najbardziej zwarjowane rzeczy, które zrobiłam w manii.

 

 

Teraz nie mam sił podjąć pracy. Nie mam sił wydać tomiku poezji. Ale jestem dobrej myśli. Pragnę żyć! Cieszyć się życiem.

Chcę znaleźć wspaniałego faceta, który razem ze mną i z moja chorobą przejdzie przez życie. Wierze, że mi się to uda.

Biorę leki. Będę o siebie walczyła. Każdy ma jakieś choroby. Co prawda dwa dni ryczałam jak bóbr gdy sobie uświadomiłam

co mnie spotkało, ale wierze, że uda mi się, że uda nam się. Z tym można żyć. Fakt, że to upośledza, utrudnia. Ale damy radę.

 

 

Chciałabym, żeby kto może i jeśli chce ... napisał o pozytywnych aspektach tej choroby.

Ja po przeczytaniu najcięższego kalibru na temat tej choroby, zaczynam szukać pozytywnych stron. Już znalazłam kilka osób, które z tą chorobą wygrały.

 

 

Myślę sobie, że takie fora jak to, bardzo pomagają i jednoczą ale także mogą pogrążać i nakręcać. Wiadomo jak człowiek funkcjonuje w depresji i jakie ma czarne myśli, ale sęk by wywalić to z siebie - chociażby tu i czekać cierpliwie na polepszenie.

 

Jedni walczą z rakiem, inni z kalectwem, inwalidztwem. My cierpimy na chad. Nie jest to łatwa choroba. Znam ją od 10 lat. Z nią nigdy nie wiadomo co i jak. Może jutro przeleżę cały dzień i zacznę wypisywać rzeczy samą czarną kredką. Ale jedno jest pewna. Dostaliśmy ją w pakiecie naszego życia i trzeba się z nią zaprzyjaźnić, oswoić, może z czasem znudzi się nami i odejdzie.

 

 

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam tyle, nie mam CHAD, ale uważam, że mania/hipomania (nie pamiętam czym to się różni) nie są stanami chorobowymi, tylko stanem zdrowia, tak powinno wyglądać zdrowie, problem polega na tym, że podczas choroby te stany pojawiają się tylko na pewien czas, a chory może nie zdawać sobie sprawy, że to minie i podejmuje pochopne decyzje. Jak ktoś jest odpowiedzialny i wie, że mania minie, to można uznać to za stan zdrowia. Myślę, że tak właśnie wygląda zupełne zdrowie, może bez jakiś skrajnych objawów, typu nie spanie przez kilka dni z rzędu, ale euforia i poczucie, że można wszystko nie jest złe.

 

PS. Kot wie gdzie jest Robert6666, zdradzicie mi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×