Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

 

Badziak PRZESTAN bo nam przez Ciebie NASZ wątek zamkną :!::!::!::!::!::!::evil:

 

takie słowa są trochę nie na miejscu, bo po pierwsze w wątku ma prawo udzielać się każdy, a wy traktujecie to jak swoją własność, po drugie same to ciągniecie więc wyrażenie "przez Ciebie" może się zarówno odnieść do was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczko chętnie. Egipt znam dobrze. Nurkowałem na rafach z wnukiem. Teraz za chiny bym tego nie zrobił z powodu rekinów. Wtedy też w żartach mówili nam o rekinach.

Niestety ja w tym roku nie będę miał urlopu. Dopiero od pierwszego pracuję. Kasiu a wiesz kto prowadził by nam psychoterapię? Moniczka.!!!!!

 

Ja przestałem brać antydepresanty. Jestem na depakinie. Dla mnie to placebo. Zobaczę w którą stronę wychyli się wahadło. Mam w pogotowiu jeszcze Ketrel, aby kontrolować moje hipo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie macie dosc swoich problemow ze dodajecie sobie nastepne spinajac sie o drobnostki?Prosze wrzuccie na luz,bo nikomu to nie sluzy.Przechodzimy rozne dziwne stany w naszym zyciu i powinnismy brac na to poprawke.Jestesmy tutaj po to aby sobie w jakis sposob pomoc wiec robmy to i nie komplikujmy sobie spraw bardziej niz to ma miejsce w chwili obecnej.Sam sie niekiedy wkurwiam i powiem pare slow za duzo ale gdy ochlone lub zmieni sie faza staram sie zalagodzic wszelkie konflikty i nieporozumienia.

 

Ja sobie daje ostatni sezon jezeli wogole wytrzymam.Sypie sie po prostu wszystko a panstwowa sluzba zdrowia w moim miescie praktycznie nie istnieje.Mam nawet problemy z dostaniem lekow nie mowiac juz o regularnych wizytach i korektach w lekach,bo w tej chwili jest to niewykonalne.

 

Mam sajgon w glowie w dodatku problemy ze zdrowiem fizycznym.Nie wiem od czego zaczac "naprawe" swojego organizmu,bo kasa na wizyty prywatne jest mocno ograniczona.Tolerancja na benzo rosnie.

 

BTW jak u Was z benzo?

 

Amon - na jakiej dawce aktualnie jestes?Mozesz mi napisac na PW?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, czy ktoś z Was pisał z Mawfreenem na pw. Ja pisałem ale się nie odzywa. Jest młody i jest to chyba jego pierwsza silna depresja. Rambo dał dobry pomysł ale temat mógł się dla Mawfreena zagubić pomiędzy dużą ilością postów Dziewczyn. Najgorzej jest przeważnie za pierwszym razem kiedy to człowiek nie wie co zrobić i jest przestraszony i zagubiony w sytuacji która wygląda na beznadziejną.

Czy można dotrzeć w jakiś inny sposób i wyciągnąć Go z matni ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niepotrzebnie dziewczyny kontynuowały sprzeczkę. Ja mu doradziłem, ale w gąszczu niepotrzebnych postów nawet Dominiki, mógł nie przeczytać wiadomości.

W niektórych wypadkach może to być kwestią życia. Dlatego doradziłem, aby w tym temacie zlikwidować niepotrzebne posty, które ZAŚMIECIŁY temat.

Jestem mocno zbulwersowany. Czadowcy to grupa chorych najczęściej popełniająca samobójstwo.Wstyd mi za Was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos z Was orientuje sie czy zazywanie stabilizatora moze wplywac na wchłanianie lewotyroksyny (hormonow tarczycy)?

Lecze sie na niedoczynnosc i robilem ostatnio badania.Czulem sie zle i zrobilem profilaktycznie badanie krwi.Wszystko by bylo ok ale ci idioci z przychodni zgubili je i znalazly sie dopiero po miesiacu!

Jak sie okazuje wyszly fatalnie i nawet gdy kiedys nie bralem hormonow (10 lat temu) nie mialem tak chujowych wynikow.Tak jakby lek wogole nie dzialal co rozjebalo calkowicie rownowage hormonalna w moim organizmie.W poniedzialek ide do ogolnego po skierowanie w celu powtorzenia badania (mam nadzieje ze tym razem nie zgubią).Jak nie to zrobie prywatnie,bo nie mam juz nerwow.

Z wynikami do endokrynologa ale chyba bede musial do kraka uderzyc.U mnie w miescie prywatne przychodnie przepelnione i czeka sie do 3 tygodni na wizyte (o nfz mozna zapomniec).

Zna ktos dobrego specjaliste z Krakowa lub okolic (endokrynolog)?

 

-- Pn mar 07, 2011 11:31 am --

 

Widze ze nikt nie zna odp na moje pytanie :( .

Moze zaloze konto na forum bipolar bo bardzo malo nas tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy dzień z tą chorobą jest inny. Wczoraj podniecałam się zielonym światełkiem w tramwaju, poszłam na zakupy i przyniosłam chyba z 15kg zakupów, cieszyłam się i radowałam z głupot, udało mi się zrobić porządek z własnym kalendarzem, zaplanowałam cały tydzień. Dzisiaj natomiast wstań rano nie mogłam, ale jakoś udało mi się dojechać na uczelnie. Niby coś załatwiłam, ale okazało się że nie mogę już złożyć wniosku o stypendium socjalne i zostaje mi 700zł na miesiąc, odwołałam korepetycje i wszystko zaczęło iść w złym kierunku. W zeszłym tygodniu tak się pocięłam, że potrzebna była wizyta na pogotowiu. Na prawdę nie wiem jak mam nad tym wszystkim panować. Nie byłam na żadnym wykładzie i mam z tego powodu duże wyrzuty sumienia. Dodatkowo mój chłopak tak się naćpał, że musiałam go dźwigać na łóżko. Ja chce tylko trochę stabilizacji i normalnej uciechy z codziennych rzeczy... Powinnam to umieścić w jęczarni, ale jakoś między Wami tutaj jest mi dobrze.

 

Muszę porozmawiać z moja lekarką o jakimś stabilizatorze nastroju, tak mi przynajmniej poradził mi psychiatra na konsultacjach w szpitalu. Czy takie leki bardzo zamulają? Czy tyje się po nich? Jeszcze dochodzi sprawa kasy, czy są bardzo drogie?

 

Na razie biorę Mozarin i 600mg Kertelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Postanowiłem się zalogować i coś napisać od siebie, bo nie tylko szukam wytłumaczenia pewnych zachowań/stanów emocjonalnych moich i najbliższych, ale mam przeogromną potrzebę napisania o czymś, co nie pozwala mi oddychać pełną piersią i czerpać z życia w najlepiej jak się da.

 

Zacznę od tego, że mój brat choruje na CHAD (wg. psychologów/psychiatrów) i dlatego umieszczam swoje słowa tutaj. Mógłbym umieścić jeszcze na forum dotyczącym depresji, prób samobójczych, albo DDA...

 

Mniej więcej 3 (a może już 4 lata) temu byłem podwójnie zszokowany zachowaniem mojego brata, bo znałem go jako osobę, która imponowała niezwykłą aktywnością i wiecznym uśmiechem, wysublimowanym żartem, poczuciem humoru, elokwencją, poziomem zainteresowania różnymi sprawami/wydarzeniami, ilością talentów (w wieku 16 lat grał już w seniorach klubu piłkarskiego, pięknie rysował, pisał niesamowite wiersze, a później niezwykle ciekawe referaty na studia, osiągał świetne wyniki w nauce)... ale zmienił się w osobę nie tylko szukającą odpowiedzi na pewne pytania związane z egzystencjalizmem pod każdą postacią, ale próbował formułować swoje własne odpowiedzi, tezy na coś, co wówczas budziło moją kpinę i oburzenie. Stał się ckliwy, bardzo wrażliwy, kochliwy, gotowy na największe szaleństwa w imię ideii definiowanych na podstawie swoich fantazji.

 

Jako, że mieszkaliśmy stosunkowo daleko, informacje o jego dziwnych zachowaniach docierały do mnie od matki... aż w końcu zrobił coś tak przedziwnego, co w efekcie stało się powodem jego pobytu w szpitalu.

Nie mogłem się z tym pogodzić, że coś jest nie tak. Nie chciałem w to uwierzyć. Potem widziałem, jak pod wpływem leków jest coraz bardziej otumaniany. On to czuł, ale kiedy zaprotestował poprzez odrzucenie tych leków - jego zachowanie było do tego stopnia nieprzewidywalne/impulsywne i wybuchowe, że zacząłem się bać, że zrobi coś sobie, albo komuś innemu. Miał tysiące myśli, których nie potrafił uwydatniać tak, aby można było go właściwie zrozumieć.

 

...dzisiaj jest już w domu. Cały czas bierze leki. Większość dnia codziennego przesypia. Trudno mu się zebrać do czegokolwiek. Jest na żebraczej rencie. Strasznie przytył. Na dzień dzisiejszy przytył 60 kg i waży 144 kg. Kiedy go widzę (rzadko się widujemy z racji dzielącej nas odległości), normalnie rozmawiamy, ale widzę jaki jest (przepraszam za to określenie) bezproduktywny. Wkurza mnie to i staram się na niego wówczas wpłynąć, i odzywa się wówczas taka moja głupia cecha motywowania poprzez dosłowne mówienie o Nim: "kim jest" "czym się zajmuje", "kim będzie, jeśli..." itd.

Wkurza mnie to, bo później widzę, że go ranię, mówiąć wprost, że wegetuje, a nie żyje, choć On doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale mówi, że nie ma siły aby to zmienić. Może to zrobić jedynie odstawiając leki, ale na to nie pozwoli matka, która boi się czym może się to skończyć (już raz wracał do szpitala, krótko mówiąc w efekcie odstawienia leków). Choć do pewnego momentu moje słowa spływają po nim (co mnie nakręca jeszcze bardziej), ale po pewnym czasie zaczynam go ranić. Potem to sobie wyrzucam, ale nie wiem jak go przeprosić... Po prostu chcę mu pomóc, ale "moje metody" są du dupy... są tak bardzo do dupy, że sam zastanawiam się dlaczego tak robię?

 

DDA.

Jest nas w sumie 4 rodzeństwa. Rodzice 10 lat już są po rozwodzie. Ojciec pił i pije nadal gdzieś tam. W domu były awantury. Potem się wyprowadziliśmy do dziadków i kosztem dostatniego/wygodnego życia - udało się osiągnąć spokój / harmonię, którą co jakiś czas sami burzyliśmy kłótniami i awanturami. Jak patrzę na to z perspektywy czasu - może było to wynikiem ciasnoty (dom miał ok 70 m2, a nas było w sumie 7 osób)? Może "tęsknoty" za wstrząsami przeplatanymi nieopisaną radością i zabawą?

To wszystko było do tego stopnia popieprzone, że "uciekłem" na studia. Zostawiłem wszystko... z tego co mi zostało. Z rodziną nie chciałem się kontaktować zbyt często, ale o dziwo bardzo się cieszyłem kiedy wszyscy się spotykaliśmy... do czasu pierwszej jakiejś awantury.

 

Po licznych przeprowadzkach, dwa lata temu zdecydowaliśmy się z żoną na własne mieszkanie. Na dzisiaj w zasadzie osiągnąłem wszystko, co chciałem: mam stabilizację, własną rodzinę, własne mieszkanie. Niestety już nie mam pracy od jakiegoś czasu i zaczyna pojawiać się coraz więcej zgrzytów pomiędzy mną a żoną. Odzywamy się do siebie, ale nie rozmawiamy, śpimy wspólnie, ale nie sypiamy. Ona się mną brzydzi. W sumie się nie dziwię. Nie dość, że łysieję, to jestem ostatnimi czasy gburowaty, senny, zmęczony (dziwne, bo całe dnie spędzam w domu zajmując się dzieckiem)... Innymi słowy z tego miłego "przystojniaka", w którym się zakochała, tworzy się powoli jakiś wrak człowieka. Też tak się czuję i miewam ostatnio dziwne stany. Nie uważam tego za jakieś objawy czegokolwiek, ale jest mi coraz ciężej znajdować "poprawiacze humoru". Leków żadnych nigdy nie brałem i nie zamierzam brać. Zastanawiam się jedynie wciąż, jak się "naturalnie stymulować", aby normalnie funkcjonować. Zawsze uważałem, że można samemu leczyć swoją "psyche" i stąd nie mogę pogodzić się z CHAD u mojego brata. Trochę mnie irytuje marnotrawstwo czasu, który na te poszukiwania poświęcam. Swoją drogą brakuje mi czasu na opiekę nad dzieckiem, a wraca Ona i już się zaczynają dociekania: "gdzie się wysłałeś" "co dzisiaj robiliście" "kiedy będziesz pisał pracę/uczył się" "zrobiłeś to i tamto"... a jak już biorę się za swoje, to co chwila słyszę "możesz to i możesz tamto zrobić TERAZ". Szlak mnie trafia, a wybija mnie to z mojego rytmu działania jak jasna cholera... i jak tak mija dzień i kolejny dzień i kolejny... jest wieczór. Chcę się zbliżyć, ale Ona nie chce. Czasem ją prowokuję i po pewnym czasie Ona eksploduje, aż robi tak głupie rzeczy, że przypominają mi się kłótnie rodziców z dzieciństwa. Znowu są rękoczyny, znowu jest smutek. Brak miłości, brak czułości, zrozumienia, brak seksu (a ja tego potrzebuję jak wody). To wszystko, co się dzieje mnie frustruje, złości i dobija.

Tym razem to moje dziecko patrzy na mnie, a ja nienawidzę siebie i swojego życia. Nie chcę, aby moje dziecko wychowywało się w patologii, a cokolwiek teraz nie zrobię, mniej czy bardziej uświadamia mi, że jest to bardzo prawdopodobne... jeśli nie dzieje się już.

 

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LordJim,

 

Hmm moze ma zle dobrane leki ? Moze trzeba zmienic lekarza ?

 

Wszelkie choroby psychiczne , nawet psychozy mozna leczyc w dluzszej perspektywie tak zeby czlek nie byl otumaniony...Wprost przeciwnie bedac odpowiednio leczonym mozna nie odczuwac wrecz zadnych skutkow ubocznych i prowadzic produktywne zycie nie tracac nic z inteligencji...

 

Sam znam osobe chorujaca na ciezka odmiane CHAD - bierze antydepresant, stabilizator i neuroleptyk i czuje sie swietnie, zero przymuła , prowadzi aktywne zycie pomimo przekroczonej 50.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie cus o paroksetynie w chadzie znalazlem

 

Bipolar depression is common and often debilitating. Of particular concern are those acutely depressed bipolar patients who have not responded to previous trials of antidepressants. This investigation made use of naturalistic data collected using a standardized assessment format to determine the antidepressant efficacy and affective switch rate with paroxetine treatment far bipolar depression. The charts of 20 depressed outpatients who received paroxetine, and who met DSM-III-R criteria for bipolar disorder, were identified and data harvested pertaining to psychiatric history and presence of abnormal mood symptoms during treatment with paroxetine. All patients included had previously failed treatment with at least one standard antidepressant agent. The observed rates of antidepressant efficacy and treatment-emergent mania were 65% and 10%, respectively. These results suggest that paroxetine is an effective treatment for bipolar depression and is less likely than most other antidepressant medications to induce treatment-emergent affective switch.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dust, jakie masz TSH?

 

TSH 6.96 - to jakies szalenstwo.

 

Na jesieni przy mniejszej dawce lewotyroksyny mialem cos kolo 2.7.W zimie zwiekszylem dawke i pomimo tego wynik z kosmosu.

Jutro ide powtorzyc badanie i do tego zrobic FT3 i FT4.Tym razem ide do innej przychodni i prywatnie.

Do endokrynologa jak najszybciej ale wczesniej niz za 2 tyg chyba sie nie dostane.EKG zrobilem i ide z tym do oglnego+poprosze o kompletne badana krwi+moczu ale to juz zrobie przez nfz.

 

Amon - w tej chwili jestem na 1mg clonazepamu dobowo,czasami 1.5 mg zalezy od dnia.Wspomagam sie magnezem+b6 i do tego łykam potas.

 

Miniaa - z takimi objawami ja bym udal sie do szpitala.To nie sa zarty a jeszcze jak masz stan mieszany to moze to doprowadzic do tragedii.

I stabilizatory nie zamulaja.Zamulka moze byc po neuroleptykach ale i to nie zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do naszych kochanych chadowców/chadówek.

 

A więc, czy wśród zachowań impulsywnych zdarzają wam się napady autoagresji (np. cięcie się, walenie głową/ pięścią o ścianę i takie inne bzdury)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Niechadówka,ale wtrącę się.

Wydaje mi się,że nie.To jest raczej domena,sama wiesz kogo :mrgreen:

Przynajmniej nie pamietam by ktokolwiek z Chadowcow tutaj o tym wspominal,chyba jedna tylko Minia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×