Mnie też przeszkadza depresja.
Manie miałam, hipomanie też... chociaż jakoś nie odróżniam już tych stanów. A one były dawno.
Mam 28 lat. Skończyłam dziennikarstwo. Teraz kończę filozofię. Moje życie zawsze składało się z gór i dolin.
Myślałam, że to taki mój charakter, że tak mam. Różnie bywało. Raz miałam tak, że rano dół a wieczór euforia.
Później kilka dni dołu, kilka dni radości. Później dwa miesiące dołu, dwa euforii i tak na przemian. Ostatnio mam pół
roku depresji i dostaje szajby, na głowę. Leżę w łóżku, wszystko mnie kosztuje niebotyczne siły. Nie doczekałam się
okresu zwyżkowego i poszłam do lekarza. Ona mi na to , że to CHAD.
Co do manii?
A jakże! W jednej chwili zdecydowałam się na wyjazd do Indii z kolegą gejem i jego koleżanką, która doleciała do nas
z USA do Indii. Szlajaliśmy się miesiąc po tym pięknym kraju. I po Nepalu. To podróż mojego życia.
Po dwóch latach z dziewczyną z czatu z poezji umówiłam się, że wejdziemy na Kilimandżaro i zdobyłam tak górę
Afryki w walentynki 2009 roku. Później miesiąc szlajałam się z plecakiem po Kenii, Tanzanii i Zanzibarze.
To dwie najbardziej zwarjowane rzeczy, które zrobiłam w manii.
Teraz nie mam sił podjąć pracy. Nie mam sił wydać tomiku poezji. Ale jestem dobrej myśli. Pragnę żyć! Cieszyć się życiem.
Chcę znaleźć wspaniałego faceta, który razem ze mną i z moja chorobą przejdzie przez życie. Wierze, że mi się to uda.
Biorę leki. Będę o siebie walczyła. Każdy ma jakieś choroby. Co prawda dwa dni ryczałam jak bóbr gdy sobie uświadomiłam
co mnie spotkało, ale wierze, że uda mi się, że uda nam się. Z tym można żyć. Fakt, że to upośledza, utrudnia. Ale damy radę.
Chciałabym, żeby kto może i jeśli chce ... napisał o pozytywnych aspektach tej choroby.
Ja po przeczytaniu najcięższego kalibru na temat tej choroby, zaczynam szukać pozytywnych stron. Już znalazłam kilka osób, które z tą chorobą wygrały.
Myślę sobie, że takie fora jak to, bardzo pomagają i jednoczą ale także mogą pogrążać i nakręcać. Wiadomo jak człowiek funkcjonuje w depresji i jakie ma czarne myśli, ale sęk by wywalić to z siebie - chociażby tu i czekać cierpliwie na polepszenie.
Jedni walczą z rakiem, inni z kalectwem, inwalidztwem. My cierpimy na chad. Nie jest to łatwa choroba. Znam ją od 10 lat. Z nią nigdy nie wiadomo co i jak. Może jutro przeleżę cały dzień i zacznę wypisywać rzeczy samą czarną kredką. Ale jedno jest pewna. Dostaliśmy ją w pakiecie naszego życia i trzeba się z nią zaprzyjaźnić, oswoić, może z czasem znudzi się nami i odejdzie.
Pozdrawiam wszystkich