Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samobójstwo...czyn wzniosły, czy tchórzostwo...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

W czwartek rano popilam martini 3 opakowania Sanvalu, 2 Nitrazepamu i do tego 40 sztuk Doxepiny 10mg i co? I obudzilam sie w poniedzialek rano kiedy lekarka na intensywnej terapii klepala mnie po twarzy gadajac to swoje "nie zasypiaj". PIerwsza rzecza jaka pomyslalam bylo "DLACZEGO". Dlaczego ciagle zyje przeciez to nie mozliwe przy takiej dawce tego syfu, ktory zbieralam od miesiecy oszukujac sama siebie ze to na potem, ze to na wszelki wypadek gdym poczula sie gorzej niz jak sie czuje zwykle. Co mi to dalo? Nie wiem minelo 15 godzin odkad jestem w domu. Nic sie nie zmienilo. Dalej jest tak samo nie do wytrzymania. Samobojstwo to nie wyraz odwagi, bo coz to za odwaga zasnac? zasypiamy przeciez codziennie. Czy to tchorzostwo? Moze i tak ale z drugiej strony czy nie jest to odwaga wziecia na siebie konsekwencji jego niepowodzenia? Boje sie. Boje sie tego, ze wszyscy wokol zachowuja sie inaczej, tego ze ciagle mysle o tym jak, gdzie i kiedy zrobic to znowu. Moj psychiatra zaproponowal mi pojscie na oddzial, ale ja sie nie zdecyduje. Szpital jest miejscem ktorego sie panicznie boje. Nie wiem co bedzie dalej, nie mam tabletek zeby sprobowac znowu, a zanim je zdobede na pewno troche potrwa bo teraz mam wizyty co tydzien i leki sa racjonowane. Boje sie podcicac sobie zyly, bo boje sie bolu. Z drugiej strony stan w jakim egzystuje tez jest niedozniesienia. NIc juz nie wiem. WYpalilam sie. NIe zauwazam nic na okolo, nie widze sensu. Nawet to ze o tym pisze tutaj jest jakas totalna bzdura bo licze na odpowiedz ale coz mozecie mi odpowiedzic...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Justa.

ale coz mozecie mi odpowiedzic...?
- że jutro będzie lepiej. Masz problemy i pokonasz je.
Moj psychiatra zaproponowal mi pojscie na oddzial
- ja na Twoim miejscu bym z tego skorzystała. Zapewne lekarz mówił o oddziale nerwic. To nic strasznego. To nie jest taki typowy oddział szpitalny. Tam są ludzie z problemami które i Ty masz. Wymiana doświadczeń, wspólne terapie zbliżają i pomagają poczuć się lepiej, wrócić do równowagi. To forum też może dużo Ci dać i dlatego odwiedzaj je i pisz o swoich problemach jak tylko będziesz miała na to ochotę. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem, czy powinnam wypowiadac sie na ten temat, ale to forum wiec...powiem co mysle

 

dla mnie samobójstwo, a raczej sama śmierc, jest jedyną formą ucieczki z tego swiata. jedyne rozwiazanie dla mnie. wiem, ze gdybym nie miala moich dwóch najlepszych przyjaciółek już dawno bym to zrobila, bo tylko one trzymają mnie tutaj. mam dwadziescia lat i nienawidze życia, mam pretensje do Boga i świata, ze tu jestem i wiem, ze kiedys sie zabije, bo chce tego. chce umrzec. dla mnie samobojcy to bohaterowie, bo robia to o czym ja po cichu tylko pragne. a skoro mam mysze i Ole to nie moge tego zrobic, nie moge ich stracic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo to pójście na łatwiznę, ucieczka, a uciekają tylko tchórze i egoiści. Ja też kiedyś o tym myślałam, nawet zaprojektowałam swój nagrobek. Nie jestem katoliczką więc kwestia wiary mi nie przeszkadzała. Ale pomyślałam o moich bliskich, jak dużo bólu bym im zadała. Nadal życie mnie męczy, ale nie ucieknę. Kocham moją rodzinę i dla nich postaram się żyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie samobójstwo, a raczej sama śmierc, jest jedyną formą ucieczki z tego swiata
Kochanie nawet tak nie myśl, wiem co piszę do Ciebie jak też wiem jak Jest Ci ciężko ( ojciec powrócę do twojego postu 1, czytalam go i caly czas o nim myślę sory. i postanowilam do niego powrócić )

 

mam dwadziescia lat
pamiętaj jesteś bardzo wartościową osobą, masz spory potęcjał i on jest Twój i niepozwól by ktokolwiek na świecie Ci go odebrał, nawet Twoj tata. Kochanie masz piękny wiek, cudowny ,jesteś wrażliwą osobą, dobrym człowiekiem. To cała Ty spójż na siebie i powiedz sobie w myślach,... to do jasnej ciasnej moje życie, moje, i ja będę decydowała o nim i nikomu już nie będę nic udowadniała, dość tego, teraz zabieram się za pożądkowanie własnego życia, był czas na pouczanie, wychowanie a teraz jestem dorosłą osobą i chcę być traktowana jak dorosła, jśli mi nie pozwalacie trudno, ale od tej chwili ja mam zamiar sobie dać przyzwolenie,

 

dla mnie samobojcy to bohaterowie
i nigdy a to już nigdy tak nie myśl, dohaterem to właśnie jesteś Ty znosząc to wszysto co Cie spotyka. Eliminująć drzazgi krok,po kroku z własnego życia będziesz osobą ktora pomorze drugiej osobie i tylko dlatego masz żyć.

 

skoro mam mysze i Ole to nie moge tego zrobic, nie moge ich stracic
a ja , gdzie ja jestem. Nie wieżę byś chciała bym ja zaczęła się zamartwiać. A ja niestety jestem chol...nie wrażliwa i nie potrafilabym życ z myślą ze sobie coś zrobilaś. Ja bardzo szybko się przywiązuję do osoby. Sory. do Ciebie też. Będę śledziła twoje posty, będę myślala o Tobie. Kochana poszukaj moje posty, być może znajdziesz wiele odpowiedzi Dlaczego?

 

Boze jak na tym swiecie byloby pieknie gdyby mnie nie bylo...
nieprawda tacy jak my musimy byc na tym świecie by innym powiedzieć głośno, że daję radę wychodzic z dolka, daję radę , przecież to robie dla siebie i ty też tak postępuj. Wiemy że to trudne, myśmy to doświadczyli.Sory. do Ciebie też. Będę śledziła twoje posty, będę myślala o Was. Kocham Was

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czymże jest nasze życie? Sceną namiętności;

Muzyką w intermediach są nasze radości;

W matczynym łonie skryci niczym w garderobie,

Na tę krótką komedię strój sprawiamy sobie;

Niebo-to widz rozumny i baczny nad nami,

Który notuje, kto z nas lichą grą się splami..

Grób zaś, co nas ukrywa przed ciekawski Słońcem,

Jak spuszczona kurtyna spektaklu jest końcem.

Tak to, grając zdążamy do ostatniej mety

I tylko umieramy na serio, niestety”

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo to rezygnacja z życia. Wycofanie się. Brak chęci odczuwania, przeżywania. Ani tchórzostwo, ani odwaga. Myślę, że dzieje się to wtedy gdy nie umiemy poradzić sobie z problemami. Nie załatwione sprawy-problemy narastają, owijają nas swoją pajęczyną aż zaczynamy się dusić. Zamykamy się coraz bardziej w swojej skorupie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Pławimy się sami w swoim smutku, beznadziei, żalu, bólu. I pytam się po co? Co nam to daje? Ucieczka która prowadzi do nikąd. Życie jest piękne. Dookoła jest tylu wspaniałych ludzi.Trzeba otworzyć się na nich.Wysłuchać co mają do powiedzenia. My mamy przyjaciół, tylko się od nich odsunęliśmy i dlatego teraz ich nie dostrzegamy i wydaje się nam że jesteśmy samotni. To nie prawda. Wystarczy porozmawiać z jedną, drugą osobą i okazuje się że tak naprawdę nie jesteśmy sami. Trzeba wyjść z tej skorupy. Krok po kroku, pomału trzeba postarać się i zacząć rozwiązywać swoje problemy. Nie daję sobie rady sama to proszę o pomoc innych. Najważniejsze żeby zdać sobie sprawę z tego że odwaga i bohatestwo to życie, zmaganie się znim, przeżywanie i smutnych i wesołych chwil.

Nie poddaj się, nawet kiedy brak sił do walki, nie rób nic ale nie spadaj poniżej dna
.

Odwagi i pozytywnego myślenia. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Przepraszam, że wcinam się ni z tąd ni z owąd. Mam taki nietypowy problem. Trochę naglący i pokrewny z tematem. Mam 5 prób samobójczych za soba. Wiem jak to w moim przypadku wygląda. Taki moment utraty świadomości istnienia. Gdy budzę się w szpitalu niewiele pamiętam a już napewno niepotrafię powiedziec co się właściwie stało.

Trzy miesiące temu zaczęłam się ciąć. W życiu nie przyszłoby mi to do głowy gdyby nie pobyt w szpitalu psychiatrycznym, gdzie spotkałam się z rówżnymi sposobami uszkadzania siebie samego....

Ale samo cięcie mi nie wystarcza. Ostatnio przyłapałam się na planowaniu samobójstwa. Planowaniu to znaczy myślałam o tym tak poważnie że do dziś mam ciary na plecach gdy o tym myśle... Wpadłam na pomysł żeby żucić się pod pociąg. Ba, na samym myśleniu się nie skończyło. Zaczęłam wypytywać znajomych czy słyszeli o jakiś wypadkach śmierternych o tym charakterze - a konkretnie gdzie. Tą drogą wybrałam sobie miejsce, gdzie zginęło najwięcej ludzi, zaczęłam studiować rozkład jazdy żeby trafić na express.....

A wczoraj zastanawiałam się co na siebie włożyć...

Jestem skończoną idiotką!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm Nie jesteś idiotką, Ty masz zapewne kłopoty. Nie radzisz sobie z problemami. Szukasz drogi wyjśćia z tych problemów. Ale zapewniam cię nie tędy droga. Trzeba starać się pokonać samego siebie. Zmienić myślenie. Trzeba pomyśleć nad sposobami radzenia sobie a nie nad planowaniem samobójstwa. Trzeba odsuwać od siebie czarne myśli. Myśle że tu jest potrzebna psychoterapia i to jak najszybciej. Przeżywasz jakiś bunt skierowany na samą siebie. Najważniejsze żeby polubić siebie. Zgłoś się do psychologa. Zacznij panować nad swoimi emocjami i myślami. Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rownież tak samo sądzę , nie jesteś idjotką, tylko osobą zaguboną. Bardzo dobrze by bylo ,żebyś jak najszybciej zaakceptowala siebie taką jaką jesteś. Każdy człowiek, bezwzględu w jakim wieku jest posiada wartości pozytywne. I ty je posiadasz. Należy tylko na siebie spojrzeć od tej dobrej strony.Pa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rany, ja też chciałabym czasem stąd uciec (w sumie to teraz takie myśli mnie już nie nachodzą), ale przecież TO NIEMOŻLIWE !!!!!!! NIE DA SIĘ STĄD UCIEC. Jak umrzesz - to K.O.N.I.E.C. , nie będzie nic, nie poczujesz żadnej ulgi. W ogóle NIC NIE POCZUJESZ, nie poczujesz nawet, że uciekłeś, bo cię zwyczajnie NIE BĘDZIE. Nie można chciec się zabić, wiedząc, że NIE MA ŻADNEGO WYJŚCIA, NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK "EXIT" ZE ŚWIATA I LEPSZE ŻYCIE. Nic tam nie ma po drugiej stronie.... A w każdym razie - skąd KTOKOLWIEK ŻYWY MÓGŁBY WIEDZIEĆ, CZY COŚ TAM JEST, CZY NIE ?? Gdyby ktoś - powiedzmy - "stamtąd" wrócił, to ja już dawno zabiłabym się, bo to by oznaczało, że jest jakaś ucieczka... Ale nie znam nikogo takiego - A WY ?? Naprawdę, nie warto ryzykować, to tam najprawdopodobniej NIC NIE MA!!!!!! Albo żyjesz tu na ziemi, albo nigdzie nie żyjesz, nic nie czujesz (PRZEDE WSZYSTKIM NIE CZUJESZ TEGO, ŻE UCIEKŁEŚ, BO ZWYCZAJNIE PRZESTAJESZ ISTNIEĆ W JAKIMKOLWIEK SENSIE) - nie da się żyć "gdzieś indziej" !!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak mnie dopadły ogromne lęki to miałem próbę samobójczą. Nie rozpatruję samobójstwa w kategoriach tchórzostwa czy "rzeczy wzniosłej".

 

Ja się czułem w sytuacji bez wyjścia - lęki które nie dawały mi spokoju przez cały czas, które nie pozwalały nawet na wyjście z domu, a z drugiej strony wstyd, że się boję - więc nikomu się nie mogłem przyznać.

 

Teraz w tej samej sytuacji postąpiłbym inaczej. Ale teraz wiem że może być lepiej, że lęki mogą być mniejsze, że są osoby na tym świecie do którym mogę się przyznać i które mi pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy wczesniej nie przyszlo by mi do glowy, że aż tyle osob my ślalo osamobójstwie. Kiedyś sądziala, że to tylko ja jedna myślę by usunąć sie z tego świata. I to będzie dobry wybór. Jak się jednak pomylilam, strasznie się pomylilam . Dzisiaj patrząc z perspektywy czasu dobrze że nie nie odeszlam. Tak glupio postapilabym, bardzo głupio. Bardzo dużo bym straciła. Przecież poznalam was tylu wspanialych ludzi, buntujących się przeciwko niesprawiedliwościami , porządkujących wlasne życie, staczających codzienną walkę na poszukiwaniu samych siebie i miejsca w życiu. Jak wielu już te myśli samobójcze ma za sobą. Pokonali je. I te ich doświadczenia są dla mnie bardzo cenne. Teraz zadaje sobie czasem pytanie. Jakbm nie poznala tych wspaniałych ludzi ich doświadczenia, uczucia. A przeciez są istnieją, byc może jeszcze niejedna osoba walczy naszczęście z innymi natretnymi myślami. I dlatego jest dlamnie wzorem do naśladowania. Skoro no może, to przeciez jest to wykonalne. Zyc należy jak pragnienie życia, przeciez to my ktorzy zatrzymali sie na sekundę mogo powiedzieć glośno , nie warto myśleć negatywnie. To nic dobrego nie daje. A można innych nauczyć spojrzenia na siebie od strony pozytywnej. Karmic siebie myslami pozytywnymi. Pa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak to ktos napisal ''dopoki walczysz jestes zwyciezcą''...

Św. Augustyn, a na naszym forum napisała to Neśka. Ja myślę, że odwagą jest walczyć, jak i odwagą jest popełnić samobójstwo. Najgorzej jest być pośrodku, w bierności, która prowadzi donikąd. I to jest największe tchórzostwo. Ale co do samobójstwa zgadzam się z Śliwką. Nie chcę za szybko sprawdzać, co jest po drugiej stronie. Bo w sumie niewierzący mówi, że nie ma tam nic, więc nie ma po co tam iść. Wierzący mówi o piekle - tam nie chciałbym zawitać. Z tego wszystkiego najlepszym wyjściem jest walka. Choć nikt nie powiedział, że to jest łatwe... ale jest możliwe. Każdy może walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo żyjesz tu na ziemi, albo nigdzie nie żyjesz, nic nie czujesz (PRZEDE WSZYSTKIM NIE CZUJESZ TEGO, ŻE UCIEKŁEŚ, BO ZWYCZAJNIE PRZESTAJESZ ISTNIEĆ W JAKIMKOLWIEK SENSIE) - nie da się żyć "gdzieś indziej" !!!!!!!!!!!!!!!!

no ale przeciez to o to chodzi - ja chcialam sie zabic bo nie chcialam juz dalej zyc, a nie dlatego zeby polepszyc swoja sytuacje. W moim rozumieniu swiata samobojstwo jest koncem wszystkiego i nigdy nie oczekiwalam, ze bedzie jakies "dalej". Problem polega na tym, ze pomimo wszystkich tabletek, ktore polknelam obudzilam sie. Nie zakladalam takiej opcji. Niegdy nie chcialam miec alternatywy. Dokonalam wyboru i wkurza mnie to, ze ktos lub cos zdecydowal za mnie ze nadal jestem choc tego nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Juz od dawna nachodzily mnie mysli samobojcze,ale ciesze sie,ze mimo wszytsko tego nie zrobilam...bo po burzy zawsze wychodzi slonce.Nie przezylabym wielu pieknych chwil ;) Poza tym,jestem za duzym tchorzem.Ale kiedy zycie wydaje sie beznadziejne,kiedy nie mozesz popatrzec w lustro bez skrajnego obrzydzenia...wtedy samobojstwo naprawde wydaje sie jedynym rozwiazaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale przeciez to o to chodzi - ja chcialam sie zabic bo nie chcialam juz dalej zyc, a nie dlatego zeby polepszyc swoja sytuacje. W moim rozumieniu swiata samobojstwo jest koncem wszystkiego i nigdy nie oczekiwalam, ze bedzie jakies "dalej".

 

No, skoro tak, to OK ;) ...... Wg mnie jednak MYLISZ SIĘ. Podobnie jek wszyscy, którzy uważają, że ich życie jest beznadziejne. Dlatego, że ja wiele razy czułam do siebie naprawdę skrajny wstręt i obrzydzenie. I właśnie żeby to pokonać TRZEBA BYĆ MASOCHISTĄ, A NIE POPEŁNIAĆ SAMOBÓJSTWO. Masochistom w sensie ŻYĆ DALEJ. Wtedy przyszedł moment, w którym tak bardzo siebie nienawidziłam, ŻE TO OLAŁAM!!!! BO SĄ JAKIEŚ GRANICE.... NIE MOŻNA Z JEDNEJ STRONY SIĘ NIE ZABIJAĆ, A Z DRUGIEJ STRASZNIE NIENAWIDZIĆ. Przychodzi moment, kiedy naprawdę masz gdzieś to, co o sobie myślisz i co o tobie myślą inni. Jesteś tym zmęczony i znudzony. A stąd już tylko krok do "lepszego ŻYCIA". Tylko ten masochim jest tu niezbędny..... Dlatego uważam, że samobójstwo jest TCHÓRZOSTWEM. Zabijasz się, bo myślenie o tym, że zaraz cię tu nie będzie PRZYNOSI CI ULGĘ !! Gdyby tak nie było, nikt nie chciałby tego robić! A przecież ludzie CHCĄ, BO WIDZĄ W TYM MIMO WSZYSTKO POŻĄDANĄ PRZEZ NICH UCIECZKĘ PRZED RZECZYWISTOŚCIĄ. Nawet jeśli po śmierci nic nie ma, to sam akt popełnienia samobójstwa JEST UCIECZKĄ. Jak ktoś może pisać, że to akt odwagi??

 

Żaden akt odwagi nie opiera się na przynoszeniu sobie ulgi jaką jest samobójstwo. Akt odwagi to działanie altruistyczne, a nie skierowane tylko i wyłącznie na własną osobę. I nie mówcie, że innym byłoby lepiej bez was, bo to beznadziejna wymówka!! Samobójstwem nikomu nie ratujemy życia. Chyba że ktoś z was musi się zabić, żeby ktoś inny mógł przeżyć. Jest tu ktoś taki??? Wątpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

optymista nigdy nie pojmie tego co dzieje sie w sercu osoby myslącej o samobójstwie. nieraz spotkałam się z tym, ze gdy już komuś się zwierzyłam żałowałam, bo usłyszałam to co zwykle czyli 'będzie dobrze' lub 'no nie łam się'. w przeciwieństwie do innych ludzi odbieram świat inaczej, jakby za mocno i to mnie cholernie boli. już ponad rok... wystarczy błahostka, a ja juz płacze, nie robię planów na przyszłośc bo nie ma to zadnegos ensu

chcę się zabic i jesli ktos zapyta nie mam zamairu tego ukrywac. nie znalazła jednak jeszcze odpowiedniego sposobu.

czasem człwoiek czuje i myśli za dużo, zbyt mocno odbiera świat

to przerasta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co by tu odpowiedzieć ?? Sama nie wiem, jeśli mam być szczera.... :roll: Właściwie przydałaby się jakiaś radykalna zmiana sposobu myślenia....?? Ja też byłam wrażliwa, chociaż chyba nie aż tak. Z czasem jakoś ta moja wrażliwość "stępiała" :lol: . Też dlatego, że MIAŁAM TEGO DOŚĆ. Tak się po prostu nie da żyć. Ale żeby się od razu zabijać ?? O NIE! Poza tym - można by tą wrażliwość jakoś "twórczo" wykorzystać :mrgreen: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana anette wiem co czujesz i wiem jak to jest gdy nie widzi się żadnego wyjścia poza ucieczką na tamtą stronę.Też zawsze czułam całą sobą wszystkie cierpienia tego świata a przede wszystkim bliskich,którzy twierdzili że mam wszystko gdzieś.I cóż...spróbowałam odejść...uciec...

I wiesz co?- dopiero to doświadczenie,gdy myślałam że to koniec sprawiło że zaczęłam szukać innego wyjścia.Jest bardzo ciężko,problemy nie zniknęły,mało tego są jeszcze większe i wcale nie łatwe-ale nie chce,uciekam od myśli o końcu.Uwież mi,śmierć jest straszna.Moment gdy się dusiłam,czułam już chłód tamtego świata,zapach zgnilizny-nie warto.Wykorzystaj ten czas który ci pozostał-ciesz się słońcem,ciepłem,światłem.Doceń to co masz najcenniejszego-życie i młodość.Nie popełniaj takiego błędu jak ja-bo ty możesz nie dostać takiej szansy.Ja miałam szczęście...

Jestem z tobą całym sercem-trzymaj się ciepło pa pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×