Skocz do zawartości
Nerwica.com

BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie


sbb88

Czy wierzysz w Boga?  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wierzysz w Boga?

    • Tak, jestem wyznawcą kościoła latającego potwora spaghetti
      0
    • Tak, wierzę w Boga (hinduista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (judaista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (muzułmanin)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (chrześcijanin-inny odłam)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (protestant)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (prawosławny)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (katolik)
      19
    • Tak, jestem rycerzem Jedi
      2
    • Tak, ale go nie lubię (satanista, nihilista)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (wyznaję inną religię)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (ale nie wyznaję religii)
      2
    • Przykładam marginalne znaczenie do koncepcji Boga (buddysta)
      1
    • Tak, wierzę w Boga bezosobowego (deista/panteista itp.)
      6
    • Nie mam zdania/Niezdecydowany (agnostyk)
      9
    • Nie, Bóg nie istnieje (ateista)
      19


Rekomendowane odpowiedzi

carlosbueno

Czyli dopiero bo skończeniu teologii byłbym wstanie ją właściwie przeczytać lub raczej wmówiono mi by jak należy co interpretować.

 

Czyli mam żałować że się wykształciłem i racjonalnie i naukowo patrze na to co głoszą święte księgi. Teraz już wiem dlaczego bardziej wykształcone narody odchodzą od religii

 

Carlosbueno, zdecyduj się, w którą stronę się czepiasz :) Jeżeli Twoje myślenie racjonalne i wykształcenie zabija w Tobie wrażliwość serca, to rzeczywiście żałuj, ale nie ma według mnie żadnej determinacji, żeby jedno wykluczało drugie. Zarówno wtedy gdy posługujemy się w życiu tylko prostą wrażliwością lub tylko myśleniem naukowym, jest to pewne zubożenie (o ile mamy potencjał do czegoś więcej). Człowiek składa się z różnych warstw, współcześnie mamy taką cywilizację, że zabija wrażliwość duchową i serca na rzecz myślenia naukowo-technicznego. Tracimy zdolność myślenia abstrakcyjnego, symbolicznego. To według mnie duży regres w rozwoju człowieka, wszystkie funkcje psychiczne są potrzebne.

 

-- 12 gru 2011, 18:14 --

 

carlosbueno

Według biblii świat liczy 6 tysięcy i został stworzony w 6 dni, nauka mówi zupełnie co innego.

 

Niekoniecznie mówi co innego:

http://znakiczasu.pl/miedzy-nauka-a-wiara/169-pidziesiciu-naukowcow-o-kreacjonizmie

 

Poza tym jest jeszcze jedna możliwość, może dzień wtedy trwał inny czas niż teraz? I jak mówić o dniu przed powstaniem słońca, czym był wtedy dzień? Odczytanie alegoryczne ma też taki sens, że to co buduje nasze ludzkie pojęcia nie musiało istnieć od zawsze. Czy zawsze istniał czas? Czy wszechświat zawsze był tym czym teraz? Czy prawa fizyki są niezmienne? Niby dlaczego miałyby być? Z życzliwości dla ludzi, aby łatwiej im było badać je naukowo?

 

-- 12 gru 2011, 18:40 --

 

shinobi

 

A moje ważne pytanie, wciąż pozostalo bez odpowiedzi. :)

 

Gdyby ojciec się modlił i był w relacji z Bogiem, to by tego nie robił. Bóg nikomu nie dał pozwolenia na grzech i krzywdzenie innych. Obwiniając Boga o czyny ludzi wykrzywiasz obraz świata - ludzie nie są bezwolnymi maszynkami, którymi ktoś kieruje i decyduje i działa za nich. Jeśli jesteś głodny, to pójdziesz zrobić sobie coś do jedzenia czy będziesz się modlił o kolację?

 

Twoje pytanie jest dużą emocjonalną manipulacją, bo taka sytuacja prosi się przede wszystkim o jakieś zdecydowane działania ze strony ludzi i mówienie tutaj o samej modlitwie odpycha..

Z tym że jest jeszcze problem istnienia zła w świecie i odpowiedzialności Boga. Pytania, gdzie był kiedy ginęli ludzie w obozach. Problem stary jak chrześcijaństwo, napisano o tym tony dysput, myślę, że nie uda się nam tego przekonująco dla wszystkich rozstrzygnąć. Według mnie dobrze pisze o tym o. Badeni, wkleję później, jeśli będę mieć chwilę, bo teraz nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Refren

Inteligentny projekt to kolejny pomysł Kościoła gdy opowieści o 6-dniowym stworzeniu świata stały się dla wielu rozumnych ludzi zbyt niedorzeczne w świetle badań naukowych. Jakoś nie przekonują mnie ludzie którzy niby są inteligentni wykształceni a z drugiej wierzą często literalnie w to co napisane jest w biblii odnośnie stworzenia świata, to że gdzieś jest Bóg który na wszystko patrzy, kieruje, karze i nagradza.

Jak słyszę ludzi którzy powiedzmy uczestniczyli wypadku, klęsce żywiołowej, zachorowali itp i mówią że Bóg tak chciał to mnie to drażni bo dla mnie to okłamywanie się. W krajach 3 świata i dawniejszych czasach "bóg zabierał" ludzi dużo częściej niż współcześnie w rozwiniętych krajach gdzie ufa się bardziej nauce niż modlitwom i szamanom.

Co do pojęcia czasu, wszechświata itd to nie twierdze że nauka wszystko wyjaśnia ale dlaczego akurat Chrześcijaństwo ma mieć monopol na prawdę. Nie chce się z tobą kłócić bo ty i tak będziesz uważała że masz rację i na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoria inteligentnego projektu nie jest pomysłem Kościoła, ale teorią filozoficzną pewnej grupy ludzi: "Wielu z czołowych proponentów ID nie kryje się ze swoimi przekonaniami religijnymi (większość z nich to ewangeliczni chrześcijanie)" -> http://pl.wikipedia.org/wiki/Inteligentny_projekt

Jak widać KK nie ma monopolu na wiarę w kreacjonizm (bo chyba jedno łączy się z drugim)

 

-- 12 gru 2011, 19:53 --

 

carlosbueno

dlaczego akurat Chrześcijaństwo ma mieć monopol na prawdę

 

Jeżeli jest jakaś prawda, to ktoś musi mieć rację, to nie jest monopol, tylko zajęcie jakiegoś stanowiska (obstawienie jakiegoś rozwiązania) i wiara. Nikt nikomu nie broni myśleć inaczej i wierzyć, wybrać coś innego. Religie na tym polegają, że twierdzą, że mają jedną prawdę objawioną, w przeciwieństwie do nauki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, ale ja nikogo o nic nie obwiniam. Obwiniać Boga, to dla mnie tak, jak obwiniać Świętego Mikołaja, albo Złego Wilka z bajki o Czerwonym Kapturku.

Zadałem tylko proste pytanie, które może i było manipulacją, tak jak i manipulacją i odwiecznym tłumaczeniem wierzących bierności Wszechmocnego jest blablanie o wolnej woli ludzi, podpierane najczęściej furką cytatów.

Bóg jest dla mnie tworem tak czysto irracjonalnym, że nawet gdyby mi się objawił, to uznałbym to za urojenie, nie fakt.

 

Prócz tego nie pytałem o co ma się modlić ojciec, tylko o co ma się modlić dziewczynka. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi

tak jak i manipulacją i odwiecznym tłumaczeniem wierzących bierności Wszechmocnego jest blablanie o wolnej woli ludzi,

 

Sorry, ale tak mamy w Biblii.

 

Bóg jest dla mnie tworem tak czysto irracjonalnym

 

Irracjonalnym tworem z kompleksami, z powodu którego "klepałeś" różańce.

 

Prócz tego nie pytałem o co ma się modlić ojciec, tylko o co ma się modlić dziewczynka.

 

Widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

........lepiej dla Niego, żeby Go w ogóle nie było

Bo gdy się się spotkamy na tamtym świecie , to za moje doczesne , niezasłużone cierpienie zrobię wszystko , aby Lucyfer, Belial czy Azarath jawili Mu się przy mnie jako grzeczni ministranci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Irracjonalnym tworem z kompleksami, z powodu którego "klepałeś" różańce.

 

Młody byłem, głupi. Wiesz jak to jest, tonący brzytwy się chwyta. ;)

 

-- 13 gru 2011, 12:54 --

 

Człowiek musi sobie tworzyć pewne iluzje, pewną fikcję spajajacą życiowe przypadki. Przeważnie jest tak, że dla jednych tą iluzją, klejem jest bóg, dla drugich zaś brak boga. Na tym zakończmy. Niech każdy rośnie zdrowo i ma się dobrze w swoim matrixie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, mogę kończyć, ale nie mogę się powstrzymać:

Młody byłem, głupi. Wiesz jak to jest, tonący brzytwy się chwyta.

 

No to Bóg miał rację, że Cię nie wysłuchał :D Bóg to widać nie frajer. Mało szczera to była wiara, skoro tyle z niej zostało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przestałam wierzyć w Boga (myśle ,że może gdzieś jest ,ale na pewno nie we mnie ani przy mnie).Moją nerwica i depresja doprowadziły mnie do stanu ,że stałam się gorszym człowiekiemtj.bez wiary w ludzi w dobro w cuda w to że jeszcze będzie dobrze.Czuje sie tak że jeśli Bóg był przy mnie przez chwile to tylko po to żeby mi rozum odebrać bo tak właśnie się czuje.Już przestałam wierzyc ,że Bóg jest dobry .Ja sama czuje sie uśmiercona za życia jest to coś gorszego niż sama śmierć .Dlatego całe moje dobro zostaje wyssane przez zło czyli nerwice.Tak wiem,że jestem chora,ale jeszcze kontaktuje ,że coś ze mna nie tak i nie zgadzam się na ten stan dlatego tak się męcze!A Bóg chyba poprostu nie chce żebym była jego córką a ja czuje że nie potrafie go kochać .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam jakieś 6 - 7 t bardzo ciężkich lat, kilka pobytów w szpitalach, zmarnowany - wydaje się - czas, kiedy inni się uczyli, pracowali, zapełniali swoje siwi, jeździli na stypendia, pozakładali rodziny... Zawsze czułam, że Bóg jest blisko, na przykład dzięki niemu nie zabiłam się w skrajnych stanach, ale też czułam się martwa za życia i zastanawiałam się, ile jeszcze ja i moja rodzina się mamy modlić, żeby coś się zmieniło i czy to w ogóle możliwe. W końcu się zmieniło, czułam nieraz, jakbym dostała nowe życie. A teraz - możecie nie wierzyć - wydaje mi się, że to bezcenne doświadczenie, bez którego właśnie byłabym martwa - czyli taka jak wszyscy, żyłabym jak we śnie nie wiedząc co to cierpienie, walka, pokonywanie trudności, miłość, szczęście. Nie chciałabym być kimś innym niż jestem i chyba nie wybrałabym innego życia - gdybym mogła. Mam przyjaciela ChAD-owca, który stworzył świetny dom, rodzinę, wychował dzieci i też uważa, że kryzysy, depresja to było coś bardzo cennego, bez czego nie byłby sobą - a lubi to kim jest. I uważam, że jest świetnym człowiekiem. Spojrzenie zmienia się, gdy patrzymy z dłuższej perspektywy czasowej. Mam też znajomego, który uważa takie gadanie za pierdoły i pocieszanie się na siłę i nic tak nie bawi go, jak ludzie, którzy "są Bogu wdzięczni za swoją depresję" Tylko on zdecydowanie nie znalazł jeszcze wyjścia ze swojej, tego światełka w tunelu. Choć wiem, że u niego też będzie przesilenie, ale to jeszcze nie ten etap. Czasem trzeba zaliczyć największy dół, żeby się odbić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg odpowiada za wasz upadek ,za wasze cierpienie,za waszą nieudolność natomiast wasze sukcesy są zasługą tylko i wyłącznie waszą -cóż za wybiórcze myślenie.

Kto tak myśli ja na pewno nie, wszystko co mnie spotkało wynika z mojej winy, sukcesów nie mam także to mnie nie dotyczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg odpowiada za wasz upadek ,za wasze cierpienie,za waszą nieudolność natomiast wasze sukcesy są zasługą tylko i wyłącznie waszą -cóż za wybiórcze myślenie.

To ja się odniose do tego zdania, czytam i wychodzi mi,że to diabęł bo to diabeł odpowiada za nasz upadek.

 

Mogłabym sie madrzyć tutaj i dywagowac w tym temacie,, ale nie mam dzisiaj ochoty na myślenie wiec powiem wam tylko jedno Bóg albo jest albo go niema, na jedno i drugie dowdów brak, więc o czym tu dyskutować :P .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno:

Kto tak myśli ja na pewno nie, wszystko co mnie spotkało wynika z mojej winy, sukcesów nie mam także to mnie nie dotycz

 

Są pewne rzeczy na które nie mamy wpływu - na przykład na to jakie osoby spotkamy w swoim życiu, z jakiej rodziny pochodzimy, w jakim układzie społecznym jesteśmy, na politykę, ogólne warunki życia, choroby jakie przechodzimy, geny jakie mamy... Wpływają na nas czyny innych i ich konsekwencje, zwłaszcza w rodzinie - moment urodzenia, wychowanie, błędy innych. Jasne, że trzeba robić wszystko co do nas należy i stawać się świadomie tym, kim chcielibyśmy być. Ale myślę, że potrzebna jest pewna pokora - choćbyśmy się nie wiem jak spinali i tak spotkają nas nieprzewidziane trudności, porażki, cierpienie - nie mamy możliwości w 100-u procentach kontrolować swojego losu i największy perfekcjonizm nie zapewni perfekcyjnego życia. Moim zdaniem można tylko nauczyć się znosić życie, mimo że też zdarzają się porażki i cierpienie - bo inaczej będziemy wciąż siebie lub kogoś obwiniać. Nie możemy uchronić się od wszystkich porażek - ale od nas zależy czy zniesiemy je z godnością i wyciągniemy z nich jakieś dobro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej osoby z depresją mają odwrotnie niż piszę Zbychu za porażki obwiniają tylko i wyłącznie siebie a w ewentualnych sukcesach dopatrują się przypadku lub w ogóle je negują. Przynajmniej ja tak mam. :D

Tahela Ja jestem agnostykiem choć ciekawym poglądem też jest ignostycyzm- który uważa że nie można się zajmować czymś czego nie można zdefiniować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem wam tylko jedno Bóg albo jest albo go niema, na jedno i drugie dowdów brak, więc o czym tu dyskutować

 

Dla mnie myślenie, że na wszystko musi być "dowód" (naukowy?) jest bardzo płaskie. Nie ma na przykład dowodu, że będzie się szczęśliwym z kimś, z kim bierze się ślub i na to czy to "właściwa" osoba. A decyzję trzeba podjąć.

Dla mnie nie idzie na przykład zupełnie o dowiedzenie naukowców, że Jezus istniał historycznie, mam gdzieś ich rewelacje, bo nie od tego zależy moja wiara. Co z tego, że udowodnią, że istniał, skoro nie dowiodą czy Jezus był synem Bożym? Dla mnie po prostu czyta się słowa Ewangelii i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: Czy w to wierzę? Czy to jest właśnie prawda? Czy wierzę, że to mówi Duch Święty? Czy Jezus jest Bogiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie myślenie, że na wszystko musi być "dowód" (naukowy?) jest bardzo płaskie. Nie ma na przykład dowodu, że będzie się szczęśliwym z kimś, z kim bierze się ślub i na to czy to "właściwa" osoba. A decyzję trzeba podjąć.

Co to ma do pojęcia Boga do tego czy małżeństwo będzie udane czy nie, zupełne pomieszanie definicji przecież małżonek istnieje a Bóg jest tworem umysłu którego nikt namacalnie nie widział. Dla mnie ewangelia to nie zrozumiałe dzieło literackie pełne luk, jakoś nie widzę w nim świętości głównie opis wydarzeń historyczny przez pryzmat tamtych czasów. A nowy testament to działalność rewolucjonisty religijno- społecznego którego przyświecały dobre idee które Koscioł instytucjonalny później zniekształcił dla własnej korzyści

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno

 

Co to ma do pojęcia Boga do tego czy małżeństwo będzie udane czy nie, zupełne pomieszanie definicji przecież małżonek istnieje a Bóg jest tworem umysłu którego nikt namacalnie nie widział

 

Tak, ale dla mnie uwierzenie w to, że to właśnie ta jedyna osoba, że to nasza historia ma sens i że będę z tym kimś do końca życia jest wiarą na kształt religijny. Racjonalnie nie można tego w 100-u procentach uzasadnić.

 

-- 15 gru 2011, 08:50 --

 

Bóg jest tworem umysłu którego nikt namacalnie nie widział.

 

Tego że jest tworem umysłu też namacalnie nie widać.

 

-- 15 gru 2011, 13:42 --

 

PS

Trochę poza tokiem dyskusji, po prostu właśnie trafiłam na ten artykuł. Niby nic odkrywczego, ale dobre słowa nigdy nie zaszkodzą.

http://religia.onet.pl/benedyktyni-tynieccy,38/ojca-leona-slow-kilka-ateizm,23150,page2.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem wam tylko jedno Bóg albo jest albo go niema, na jedno i drugie dowdów brak, więc o czym tu dyskutować

 

Dla mnie myślenie, że na wszystko musi być "dowód" (naukowy?) jest bardzo płaskie.

Błąd, wszystko jest konsekwencją praw logicznych.

 

Myślenie nie może być płaskie.

Nie ma na przykład dowodu, że będzie się szczęśliwym z kimś, z kim bierze się ślub i na to czy to "właściwa" osoba. A decyzję trzeba podjąć.

Jeżeli zwiążę się z daną osobą i nastąpi czynniki uszczęśliwiające nas i nie nastąpią czynniki unieszczęśliwiające nas to będzie się szczęśliwym z tą osobą :)

 

Dowód polega na stwierdzeniu poprawności struktury tezy. To jakie 'zmienne' zostaną tam podstawione zależy od końcowego wyniku.

 

TADAM! :mrgreen:

 

Dla mnie nie idzie na przykład zupełnie o dowiedzenie naukowców, że Jezus istniał historycznie, mam gdzieś ich rewelacje, bo nie od tego zależy moja wiara. Co z tego, że udowodnią, że istniał, skoro nie dowiodą czy Jezus był synem Bożym? Dla mnie po prostu czyta się słowa Ewangelii i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: Czy w to wierzę? Czy to jest właśnie prawda? Czy wierzę, że to mówi Duch Święty? Czy Jezus jest Bogiem?

Jeżeli był/jest Synem Bożym, a jego matka Maryja jest dziewicą, to w jaki sposób się urodził?!

 

 

Jak dla mnie wszystkie religie pochodzenia semickiego (głównie chrześcijaństwo, judaizm, islam) są delikatnie mówiąc śmieszne. Nie no spoko, każdy może mieć swój pogląd na temat Boga i zasad etycznych, ale cholera, jak można nazwać osobę, której wnioski zależą od tego CO USŁYSZY?!. "Oto Słowo Boże", "Słuchaj Izraelu", "Allah mówił", czy jak kolego wspomniał "Duch Święty mówił", przecież to manipulacyjna papka, to nie jest wiara w Boga, tylko w to, co sobie ktoś wymyślił. Religie politeistyczne pochodzenia indoeuropejskiego de facto były lepszym rozwiązaniem, bo każdy z Bogów zajmował się własną "działką", natomiast ludzie używali rozumu próbując zrozumieć świat (często negując któryś z Bogów).

 

Wnioski historyczne: ludy indoeuropejskie = rozwój filozofii, kultury antycznej oraz filozofii wschodu, ludy semickie - ciemne średniowiecze i ciemny lud do dnia dzisiejszego, a dyskusja z semitami (tak katolicy, wy też się tutaj zaliczacie!) jest bez sensu, skoro dla nich podstawą myślenia jest co ktoś inny powiedział, a nie rozum : )

 

Religia to świetny biznes! A jeszcze lepszy sposób na kontrolę ludu przez władzę. Tu religie semickie wiodą prym, bo kto się odważyłby zakpić ze słów władc... Boga oczywiście ; ) Wystarczy od dziecka wbijać strach ludziom przed śmiercią, karą boską itp i mamy bezmyślne roboty robiące wszystko, by Bozia tylko się nie rozzłościła.

 

 

Ja podpisany: Ateista sympatyzujący z Buddyzmem oraz innymi Filozofiami Wschodu jako w jego subiektywnej ocenie najlepsze istniejace kodeksy etyczne : )

 

PS: Serio, traktuję religie semickie jak żart nie warty większej uwagi, no może nieco śmiechu :mrgreen::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Religie semickie powstały na pustyni i ogólnie trudnych warunkach do życia przez co są takie surowe i proste w porównaniu do tych z innych części świata. Ukształtowały się one u ludów pasterskich z silnym patriarchatem. Kobiety miały być reproduktorami w przeciwieństwie do np. społeczności rolniczych czy zbieraczy gdzie miały rolę poza macierzyńskie. Ludy pasterskie słynęły z wojowniczości ( związane z walką o terytorium pod pastwiska) za pomocą miecza zdobywały to chciały czego przykładem może być później wojowniczy islam czy tez wyprawy krzyżowe.

Do dziś zostały pewne pustynne zwyczaje np w islamie kobiety noszą szmaty zasłaniające całe ciało choć niekoniecznie mieszkają na pustyni pełnej piasku i palącego słońca i nie jedzą wieprzowiny bo szybko się psuła w upale. Surowe warunki klimatyczne spowodowały że religie semickie są pełne zakazów i nakazów, nietolerancji względem kobiet, wstrętem do seksu(kobiet) i skłonne do przemocy. O ile Chrześcijaństwo złagodniało z czasem łagodzonym klimatem umiarkowanym i śródziemnomorskim to Islam się nie zmienił bo wciąż jego centrum jest pustynia.

Oczywiście nie tylko położenie geograficzne ma wpływ na religie ale na pewno pewne wnioski można wyciągniąc analizując na podstawie tego religie czy systemy społeczno- polityczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No na szczęście plemiona żyjące w bardzo mroźnych klimatach ; Eskimosi, pierwotne ludy syberyjskie nie wyszli nigdy poza animizm, szamanizm a ich ciężkie warunki życiowe , rozproszenie i słabość spowodowały że nie skolonizowały nigdy rejonów poza swym zamieszkaniem. Dziś nawet tam wymierają wybierają życie w cieplejszym klimacie albo jak w Syberii zniszczył je system komunistyczny i wódka(są słabo odporni na działanie alkoholu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×