Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ja mam coś w rodzaju PTSD po marihuanie, derealizacja męczy mnie już 4-5 miesiecy, ale żyje, jeszcze nie dawno mialem parenaście dni wytchnienia, jednak ostatnie 3 dni to pogorszenie nastroju. Ciagłe zamartwianie się. Lęk, nawracające myśli. Masakra.

 

jak carlos pisał, nie mozna sie zastanawiac nad tym, to poglębia strach itd :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tolken24, widzę ze zaczęło sie podobnie jak i mnie z głopoty....moja nerwica i derealizacja to skutek pewnej wycieczki 5 lat temu w liceum antybiotyk nie mozna było wyjść na slońce a ja w góry na skwar, potem piwo wódka marihuana a rano jak wstałem to myślałem ze nie żyje- jeb zemdlałem głową rozwaliłem i zaczęło sie....do tej pory są efekty zmarnowałem przez to moje życie, miałem wielki talent do koszykówki ale musiałem zrezygnować po roku doszedłem do siebie ale potem co zima wracało derelka na chwile ale miesiąc góra i wtedy wszystko wracało do normy a od tej zimy do dziś juz tyrzyma:( ale dobra rada tolken24, ja już nie mam wyrzutów sumienia ze przez to mam takie zycie a nie inne, miałem ale juz nie czasu nie cofniesz więc zapomnij o tamtym i zacznij wciagac sie w zycie normalne na siłe to pomoze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tolken, dlaczego uważasz , że to Ty sobie życie spieprzyłeś????To jest choroba ! A Ty , że wyszłes na słonce , że wypiłes -ok tak było , ale zrozum chłopie , że Ty masz zaburzenia psychiki , i to z tym trzeba coś robic a nie myslec cały czas , że byłes na wycieczce , że piłes itd....

 

-- 03 lip 2011, 20:51 --

 

Tolken jak często myslisz o tym samobójstwie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emilkus wiem wiem ja po prosu myslalem ze juz mam kontrolę nad swoim umysłem tak bardzo czulem się zdrowy, ten swiat wygladał tak rzeczywiscie realnie po pierwszym wypadnieciu ze swojego ciała 4 sierpnia 2010 w ciagu 7 dni udało mi sie wrocic do pełnej formy pełnej integralności a pozniej w niedziele jak jechalem tym autem znowu wypadłem ze swojego ciała jakbym stanął z boku myslalem ze znow sie zintegruje jak wczesniej dolecielismy na rodos i pierwszego dnia nie było jeszcze tak zle dopoki nie zasnąłem po alkoholu na słoncu gdy sie obudzilem ten swiat jzu nigdy nie wygladał tak samo i tak sie męcze juz 11 miesiecy wiem ze to choroba ale juz bralem 10 leków i rózne szpitale i psychoterapie i nic nie pomaga to jak ja mam nie myslec o tym ze zycie sobie zjebalem gdyby to przeszło to bym sie juz nie obwiniał tylko wrócił do swiata zywych a tak to meczy mnie derealizacja poczucie winy za ten wyjazd za ten alkohol i widze jedno wyjscie z tego stanu- smierc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tolken24,

Zrób sobie jakiś plan dnia tak, żebyś miał mało czasu na nic nierobienie. Cały czas miej go przy sobie i za wszelką cenę go wykonaj, choćby nie wiem co. Zrób tak cały tydzień. Spróbuj, może Ci pomoże. Mi pomogło na dd.

I gadaj z ludźmi, to zmusi cię do myślenia o rozmowie, na chwilę oderwiesz się od myśli i dziwnego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz kur... nie daje rady umieram dzien po dniu zabija mnie moja własna percepcja za niedługo bezie rok i juz dluzej nie dam rady poprosu nie dam rady ale juz wkrotce skoncza sie moje cierpienia

 

-- 05 lip 2011, 20:03 --

 

zycie jest po to by z niego korzystc a nie sie z nim szarpac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Też mam ten problem.Właściwie to jest na tym forum jeszcze parę wątków, do których mogłabym się wpisać.Ale najpierw do Was:( Też już mam dość wszystkiego:( Boję się i tyle.

To bardzo długa historia.Najmocniejszy epizod ostatnio miał miejsce w trakcie mojego wyjazdu do Krakowa.Całkowite odrealnienie.To samo w domu.Masakra, szkoda gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam !!

 

Widzę że ostatnimi czasy temat dość aktywny (niestety dla nas). Jak Was wielu tak i Mnie męczy ostatnio bardziej niż zawsze nerwica. Mam ostatnio takie ataki że zaczynam sobie coś wyobrażać, coś mi się przypomina i zaczynam czuć się dziwnie, przychodzą głupie myśli nie wiadomo skąd, boje się że nie będę kontrolował swojej wyobraźni itp. Macie czasem podobne jazdy ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sephirothf--codziennie 8) ostatnio temat przewodni to moje relacje z szefostwem,np kiedy nie odpowiedzą mi do widzenia albo dzień dobry to

przez resztę dnia mam myślówki co ja takiego zrobiłem przeplatane jakimiś dziwnymi wspomnieniami z przeszłości,jakieś mało istotne rzeczy typu

powiedziałem coś komuś a mogłem co innego i po tym też czuję się dziwnie, z reguły męczą mnie wyrzuty sumienia

 

druga sprawa to czasami jak rozmawiam z kimś twarzą w twarz to po jakimś czasie mam w głowie totalnego matrixa,przez jakieś pół minuty czasem

troszkę dłużej nie wiem z kim rozmawiam ani gdzie jestem,ale zdążyłem sie do tego przyzwyczaić i jestem do tego przygotowany,

co dziwne dzieje się tak tylko jak rozmawiam z kimś przy kim czuję się swobodnie

 

nie wiem czy to zwyczajne zaburzenia psychiczne czy może jakieś uszkodzenie mózgu, zastanawiałem się nad zrobieniem rezonansu magnetycznego,myślicie że powinienem?

zrobiłem sobie EEG i wszystko było ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Urodziny depersonalizacji (dwudzieste)

Wprawdzie za kilka dni bo 29 lipca ale już przyjmuję życzenia... Właściwie to nie wiem czy się śmiać czy płakać. 20 lat z depersonalizacją i derealizacją. Właściwie 20 na swój sposób straconych lat. No ale, żyć trzeba i tyle. Jak święto to święto nie będziemy dzisiaj płakać no nie? Ehhh... Pozdrawiam was wszystkich mniej czy więcej pokręconych przez los buźka.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie leki pomogły wam na derealizacje?

 

Witam !!

 

Osobiście od kilku lat z przerwami walczę z nerwicą i jej bolączkami, nie będąc u lekarza i bez leków. Do lekarzy nie chodzę bo po prostu się boję, moja matka też choruje na nerwicę i przez lekarzy i nie dopasowanie leków wylądowała w szpitalu na oddziale uzależnionych od leku który jakiś wałkoń przepisywał jej bez miary.

Powiem tak, jest mi naprawdę ciężko, czasem aż chce się ryczeć ( ale jak to mówią chłopaki nie płaczą ), ale wiem że jak ja sobie sam nie pomogę to kto inny tym bardziej. Nie wiem może..... hmm pewnie na pewno robię błąd nie konsultując się z lekarzem ale strach jest silniejszy od rozsądku. W mojej walce jest kilka sukcesów, np. ostatni rok spędziłem cały bez napadów DD. Lecz w tym roku znowu wszystko wróciło i znów się z tym zmagam, ale wiem... wierze że znowu przyjdzie to fajne uczucie lekkości, szczęścia które to nerwica tak bardzo tłamsi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło (właściwie drugi- przypominam sobie, ze jako pięcioletnie dziecko zadałam sobie pytanie "kim jestem i jak to się dzieje, że JA żyję). PO dzisiejszym takim dziwnym uczuciu nie wiedziałam co mi jest. Przysnęłam z książką po południu i gdy się obudziałam, czułam się jakbym miał "laga", zamyślona, nie mogłam się oderwać od tego nierzeczywistego wymiaru, jakbym była baaaaaaardzo mocno zamyślona. To było straszne, myślałam, że tracę zmysły. Wyczytalam na jakiejś stronie, że powyższe myśli (jako 5-latka) zdarzają się przy DD. Od prawie roku mam NL, biorę Citabax i jak do tej pory było ok, funkcjonowałam w miarę normalnie. A dziś uderzyło mnie to jak grom z jasnego nieba. Czy to co miałam to D?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż teraz i na mnie przyszła kolej.

Jakoś pod koniec tamtego roku czułem już, że lęki znów się zbliżają. Wtedy jeszcze potrafiłem opanować je na tyle, by o nich zapomnieć. Teraz jednak ewolucja tego stanu doprowadziła mnie do takiego jak tolkien. Jestem cały czas pod wpływem DD i lęku nie do ogarnięcia. Czuję się jak więzień świata, umysłu i percepcji. Już sam fakt, ze piszę tego posta doprowadza mnie do parcia na stolec. Myśl o tym, że są inni ludzie, że gdzieś zadzwonię / wyjdę jak się źle poczuje mi wcale nie pomaga. Tak naprawdę to teraz rzuciłem pracę przez złe stosunki z pracodawcą i od kilku dni siedzę w domu, nakręcam się i gram cały czas na komputerze. Jak gram nie myślę, ale na koniec dnia jak od niego odejdę znów do mnie wszystko wraca jak bumerang. Nie mogę spokojnie odciągnąć uwagi przy filmach czy książkach. Po prostu nie mogę, bo wiem, że jak nadchodzi ta chwila oderwania, a po niej chwila nawrotu, to ten moment mnie przeraża najbardziej. Własnie to zdanie sobie sprawy z własnego JA. Nie biorę leków na razie i boję się dosłownie wszystkiego, a myśl, że nic mi się nie stanie i że jest pomoc wcale mi nie pomagają. Od jakiegoś czasu mówię tylko, że mam iść do lekarza ale na myśl o nim oblatuje mnie strach. Niestety ale nie pociesza mnie fakt,ze dzień spędzony i wytrzymany w pracy, tolerowałem dobrze, bo kolejny następny był tolerowany 2x gorzej. Wiecie co? Siedzę teraz i siedzę, i nie wiem co dalej pocznę. Tak naprawdę chętnie poszedłbym do szpitala, ale się boję i nie chcę tam isć też ze względu na kobietę, której obiecałem, ze będzie dobrze. Obawiam się też, że lekarstwa w tym stanie nie pomogą wiele, ponieważ zbyt bardzo skupiłem się na JA ( na wnętrzu ), i teraz jest problem by o tym wnętrzu zapomnieć i do niego nie wrócić. Nawet strach jest je opuścić... Juz 3 lata się męczę i teraz jest tak jak na samym początku. Powiedzcie mi co o tym myślicie, pospolity nawrót niewyleczonej nerwicy? Czy kolejna wkrętka swojego chorego umysłu? Tym razem moje wcześniejsze kontry na DD i wszystko nie przynoszą skutku...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos nie ma sensu isc do szpitala i tak Tobie nie pomogą przynajmniej tak było w moim przypadku leki tez nie pomogły psychoterapia tez nie pomogła jedyne wyjscie to zyc z tym na tyle na ile sie da i umie ale co to za zycie? ja nie widze sensu jego kontynuowania

 

-- 29 lip 2011, 18:01 --

 

moja derealizacja doprowadziła mnie na samo dno gorzej juz byc nie moze jestem u kresu wytrzymałości ktoregos pieknego dnia nie wytrzymam i rzuce sie pod pociag albo samochod pierwszy raz w zyciu zrobie cos dla siebie

 

-- 31 lip 2011, 08:51 --

 

boze dlaczego pozwoliłes mi tam jechać dlaczego pozwoliles pic alkohol w tej jebanej grecji Dlaczego???????????Całe życie byłem grzecznym, posłusznym dzieckiem, dobrze sie uczyłem pomagałem innym i teraz ta choroba zabija mnie kazdego dnia oddałbym wszystko za jeden dzień normalności to cierpienie mnie zabija minuta po minucie, sekunda po sekundzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tolken24 nie obwiniaj sie, tez myslalem "po co zapalilem bla bla" ale to nie tak, nie zapalilbym to bym wypil piwo jak Ty i zachorował albo jak ktos inny obudzil sie w srodku nocy z tym, poprostu mielismy pecha.

 

 

napewno nie sprobowales wszystkich lekow, idz do dobrego lekarza i sie go trzyma,j zabic sie niestety nie jest tak prosto, wiec trzeba walczyc.

 

 

 

 

czy mamy tutaj jakis osobnikow ktorzy sprobowali Nalokson, Naltroxen???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

apolakipsa wypiłbym, może nie nie wiem co by się stało gdyby nie te drinki wtedy nad basenem, ale wiem jak się czuję od tamtej pory ja mam wr azenie ze złamałem kregosłup a moje zycie uległo totalnemu załamaniu, jestem w głebokiej depresji brałem juz wszystko mozliwe, teraz w klinice odstawili mi leki bo nie ma sensu ich dalej zazywac skoro i tak nic nie pomogaja nie wiem jak ja mam dalej zyc????????????????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Urodziny depersonalizacji (dwudzieste)

Wprawdzie za kilka dni bo 29 lipca ale już przyjmuję życzenia... Właściwie to nie wiem czy się śmiać czy płakać. 20 lat z depersonalizacją i derealizacją. Właściwie 20 na swój sposób straconych lat. No ale, żyć trzeba i tyle. Jak święto to święto nie będziemy dzisiaj płakać no nie? Ehhh... Pozdrawiam was wszystkich mniej czy więcej pokręconych przez los buźka.

 

Mi stuknęło 14 lat, więc wiem co czujesz ;) . Ale chyba nie masz jej przez 20 lat na okrągło? Bo ja mam róznie, mam okresy, że jest, potem mija na długo, za chwilę znów. Ponieważ po tylu latach wiem już jak to działa (za pierwszym razem to był koszmar, nie miałam pojęcia co mi jest, a jeszcze nie było internetu w takim zakresie jak teraz) staram się w to nie zagłębiać, wtedy jest całkiem nieźle i szybko mija i wiem już, że sama potrafię przywołać ten stan przez samo myślenie o nim, no ale zyję z tym już tak długo i nikt jeszcze nie posądził mnie o chorobę psychiczną czyli nie jest źle :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×