Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Tylko bez rozdrapania tych ran nie da się przepracować. To są "uroki" terapii. W pewnym momencie dochodzi się do punktu krytycznego i jak się go przetrwa na terapii, to później jest coraz lepiej.
I tak, wiem co mówię, mam/miałam rozpoznanie CPTSD i na dzień dzisiejszy rzeczy, które kiedyś były potężnym triggerem mnie nie tyle nie ruszają, co nie powodują rozpadania się na kawałki.

Teoretycznie rozumiem ten proces i wierzę Ci…ale jak przychodzą te stany ciężkie, te fleszbeki i stan coś jak psychoza, coś jak obłęd i trwa to, po takiej „sesji kilka tygodni” to wierz mi proszę, że odechciewa się terapii….Troche czytałem, terapeutka również mi tłumaczyła, że to jest tak na prawde skuteczny sposób zdrowienia…no ale właśnie …

Edytowane przez MrNobody07

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, acherontia styx napisał(a):

@MrNobody07 ja nigdzie nie napisałam, że to jest proste i przyjemne. Jedynie, że to jedyny skuteczny sposób.

No właśnie, jedyny? Pytam, bo nie znam się, a jak odczułem na własnej skórze i psychice to jest to przerażające ( dosłownie ). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MrNobody07 Dla osób silnie dysocjujących standardowe metody terapeutyczne mogą być bardziej szkodliwe niż pomocne. Jeśli masz tak silne reakcje po terapii to najpierw porusz to na terapii - natomiast jeśli to terapia grupowa to niewiele wniesie mówienie o tym. 
Jedyna racjonalna droga w takim wypadku to indywidualna terapia u psychotraumatologa, który będzie ogarniał temat dysocjacji i nie pozwoli Ci wpadać na tak długo w takie stany.


Jako osoba z CDD (złożone zaburzenia dysocjacyjne) przez zwykłe przeniesienie terapeutyczne i regres potrafiłam chodzić w stanie derealizacji i depersonalizacji non stop ponad miesiąc po jakiejś sesji, która to wywołała…takie leczenie nie ma sensu bo w tym stanie Twoja nauka przez doświadczenie jest zerowa.

To nie prawda, że terapia traumy musi „boleć” albo polegać na „rozwalaniu starych ran” nawet jeśli nie jesteś w stanie tego na dany moment udźwignąć. Terapia traumy to przede wszystkim w pierwszej kolejności stabilizacja i nauka radzenia sobie z trudnościami.

 

Ja dla swoich zaburzeń (P-DID i C-PTSD) mam wskazania terapii trójfazowej. Dany fragment z zaleceniami  z mojej opinii diagnostycznej poniżej. Generalnie te zalecenia pasują ogólnie do leczenia zaburzeń potraumatycznych z dysocjacją (nie tylko DID/P-DID/OSDD) - u mnie różnica jest tylko taka, że terapeuta musi pracować z wieloma „ja” a nie jednym (taka terapia indywidualna ale jakby rodzinna/grupowa heh) 

 

IMG_5668.jpeg

Aaaa i wg tego co powiedziała mi osoba diagnozująca - mogę nigdy nie wyjść poza pierwszą fazę terapii, czyli tak na prawdę mogę nigdy nie dojść do punktu przetwarzania traum a cała terapia (niestety prawdopodobnie do końca życia) będzie opierać się na stabilizacji systemu (w Twoim przypadku byłaby to stabilizacja jednostki) i redukcji objawów…

No ale to już kwestia bardzo indywidualna, zależy od rodzaju/ ilości traum i ogólnych możliwości przetwarzania tego…

Wiem, to mało pocieszające ale chyba lepiej zderzyć się z prawdą niż mieć błędne wyobrażenia o czasie i metodach leczenia…

Edytowane przez nieprzenikniona
Z

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nieprzenikniona napisał(a):

@MrNobody07 Dla osób silnie dysocjujących standardowe metody terapeutyczne mogą być bardziej szkodliwe niż pomocne. Jeśli masz tak silne reakcje po terapii to najpierw porusz to na terapii - natomiast jeśli to terapia grupowa to niewiele wniesie mówienie o tym. 
Jedyna racjonalna droga w takim wypadku to indywidualna terapia u psychotraumatologa, który będzie ogarniał temat dysocjacji i nie pozwoli Ci wpadać na tak długo w takie stany.


Jako osoba z CDD (złożone zaburzenia dysocjacyjne) przez zwykłe przeniesienie terapeutyczne i regres potrafiłam chodzić w stanie derealizacji i depersonalizacji non stop ponad miesiąc po jakiejś sesji, która to wywołała…takie leczenie nie ma sensu bo w tym stanie Twoja nauka przez doświadczenie jest zerowa.

To nie prawda, że terapia traumy musi „boleć” albo polegać na „rozwalaniu starych ran” nawet jeśli nie jesteś w stanie tego na dany moment udźwignąć. Terapia traumy to przede wszystkim w pierwszej kolejności stabilizacja i nauka radzenia sobie z trudnościami.

 

Ja dla swoich zaburzeń (P-DID i C-PTSD) mam wskazania terapii trójfazowej. Dany fragment z zaleceniami  z mojej opinii diagnostycznej poniżej. Generalnie te zalecenia pasują ogólnie do leczenia zaburzeń potraumatycznych z dysocjacją (nie tylko DID/P-DID/OSDD) - u mnie różnica jest tylko taka, że terapeuta musi pracować z wieloma „ja” a nie jednym (taka terapia indywidualna ale jakby rodzinna/grupowa heh) 

 

IMG_5668.jpeg

Aaaa i wg tego co powiedziała mi osoba diagnozująca - mogę nigdy nie wyjść poza pierwszą fazę terapii, czyli tak na prawdę mogę nigdy nie dojść do punktu przetwarzania traum a cała terapia (niestety prawdopodobnie do końca życia) będzie opierać się na stabilizacji systemu (w Twoim przypadku byłaby to stabilizacja jednostki) i redukcji objawów…

No ale to już kwestia bardzo indywidualna, zależy od rodzaju/ ilości traum i ogólnych możliwości przetwarzania tego…

Wiem, to mało pocieszające ale chyba lepiej zderzyć się z prawdą niż mieć błędne wyobrażenia o czasie i metodach leczenia…

Dziękuję Ci bardzo za obszerna odpowiedź….czuje że nie jestem z tym sam i Ktoś rozumie co jest w mojej głowie ale i ciele….Najgorsze jest to co napisałaś że może nigdy nie być dobrze, a jedynie stabilnie, a świadomość że sam sobie przecież tego nie zrobiłem,  daje poczucie totalnego wyalienowania…wiem też, że swoimi stanami i zachowanie z tym związanym bardzo ranie bliską mi osobę…jedyna która mam i to jest straszne ale też bolesne i pogłębiające atan beznadziejni 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.12.2024 o 22:51, acherontia styx napisał(a):

 

Ile to trwa? U mnie trwało kilka lat, ale poprawiało się stopniowo.

Trwa to 5 lat…W głowie codziennie wspomnienia jak film…Nie wygląda to każdego dnia, tak samo. Jednego dnia mniej, kolejnego non stop ….Ciężko to wytłumaczyć…Jeśli chodzi o terapię tłumaczono mi dokładnie tak, jak opisałaś wyżej. Od dwóch tygodni mam jeszcze derealizacje i koszmary senne…więc jest ciekawie…Oglądam pomału filmy na YT i trochę mnie uspokajają informacje że to jest objaw traum i nerwicy lękowej i że można z tego wyjść. Na razie mam piekiełko psychiczne level hard….Czytam też strona, dwie ( bo więcej nie mogę skupić uwagi ) książkę którą została mi polecona, tutaj na forum „Strach ucieleśniony”. Jest mega! Dziękuję za wskazówki 🙋‍♂️🙏

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Ogólnie brałabym poprawkę i do lekarza, który mi tak mówi więcej bym nie poszła. Ja byłam tą nierokującą przez prawie 20 lat. Zbyt utrwalone zaburzenia, za późno udzielona pomoc. Nawet superwizor mojej terapeutki twierdził przez dobre 5 lat terapii, że ja będę się zaliczać do tego niewielkiego procenta osób, u których terapia nic nie da.
Ale nigdy, żaden lekarz czy inny specjalista nie powiedział mi tego wprost. Ja to wiedziałam ze statystyk, bo w przypadku "moich" objawów na pierwszej lepszej stronie piszą, że utrzymujące się powyżej pół roku stają się oporne na leczenie. Nikt nigdy, nawet w opinii lekarskiej gdzie trzeba było napisać rokowania, nie napisał, że złe, a takie były (o tym skąd to wiem będzie dalej). Jedynie były zdania w stylu, że pomimo wielokrotnych modyfikacji leczenia i kontynuowanej terapii nie uzyskano trwałej remisji.
Kiedy powiedziano mi o tym po raz pierwszy wprost jakie były rokowania i co twierdził superwizor terapeutki?  Jak była ewidentna remisja utrzymująca się dłuższy czas, gdzie wydarzyło się w moim życiu parę rzeczy i nie skończyły się tym czym jeszcze skończyłyby się 2-3 lata temu. Nie można powiedzieć, że przeszłam nad nimi zupełnie obojętnie, ale nie powodowały totalnej destabilizacji. Owszem, coś tam wróciło, ale było to totalnie bez wpływu na codzienne funkcjonowanie. Po raz pierwszy powiedziano mi o rokowaniach jakie były wprost po ponad 7 latach terapii, gdzie było wiadomo, że te wszystkie rokowania mnie nie dotyczą, bo jednak się da.
I tak, zapytałam terapeutkę czemu w takim razie nie zakończyła terapii, skoro nawet "mentor" jej pracy twierdził, że to daremny trud. Powiedziała mi, że te 9 lat temu w Klinice gdzie zostałam porównana przez zespół terapeutyczny do szamoczącego się w klatce ptaka, który próbuje się uwolnić i nie może, dostrzegła w tym "kolorowym ptaku" potencjał do zmiany. I wbrew pozorom zasług ani trochę nie przypisuje sobie, wręcz uważa że u mnie najlepszym terapeutą okazało się życie, które przez kilka lat waliło mi kłody pod nogi, odtwarzając po kolei, po kilka razy, wszelkie możliwe traumy w ciągu ostatnich kilku lat i pozwalając je przeżyć tym razem z pozycji osoby dorosłej, a nie bezbronnego dziecka, przy jej wsparciu jako terapeutki. 
I absolutnie nie byłam pacjentką, która wykłada kawę na ławę, bo o tym co najdłużej ukrywałam i nie byłam w stanie w ogóle o tym mówić, powiedziałam jej po raz pierwszy 4 latach terapii. 
Powiedziałabyś pacjentowi z rakiem żołądka, że sorry winnetou ale max 2 lata życia (a to i tak optymistyczna prognoza), nie ma co nawet próbować, możemy jedynie łagodzić ból? No raczej nie. 
 


Nie no, nie powiedziała mi że nie rokuję na wyleczenie ;) ale bardziej dała do zrozumienia, że w przypadku tych zaburzeń to raczej leczenie „paliatywne”. Tzn nie chodziło nawet o mnie jako mnie tylko ogólnie jak to wygląda w przypadku CDD. 
Ja też się nie leczę przecież od wczoraj tylko od 17 lat, w tym też łącznie ok 7 lat terapii…no i nadal jak się okazuje jestem na początku (ale to bardziej przez brak odpowiedniej diagnozy i podejścia niż przez inne kwestie).

No i mnie absolutnie nie załamuje, że mogę nigdy nie wyjść z 1 fazy leczenia - bo jeśli dzięki temu nauczę się opanowywać to co czasem się ze mną dzieje to będzie i tak ogromna pomoc. 
 

Chociaż kiedy te 16 lat temu mój lekarz prowadzący ze szpitala przy wypisie powiedział mi że się nigdy nie wyleczę (pomimo, że wtedy wpakowali mi diagnozę bpd) to brzmiało to bardzo nieoptymistycznie…no ale to była inna rozmowa i inne okoliczności ;) 

 

To co usłyszałam teraz brzmiało raczej jak informacja że mogę nigdy nie dojść do pełni sprawności ale jest duża szansa, że mój komfort życia bardzo się poprawi (przy odpowiednim leczeniu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, acherontia styx napisał(a):

@MrNobody07 pytałam terapeutkę o tytuł tego filmu i to była "Mądrość traumy", ale z tego co mi powiedziała ten film nie jest już dostępny. 
Znalazłam na YT nagranie z ekranu w dobrej jakości, ale z oryginalnego źródła jest tylko płatny (niemało, bo z całym kursem Gabora Mate o traumie).
Wrzucam link to yt:

 

I z tego co widzę najlepiej oglądać go na telefonie/tablecie bo w pewnym momencie wymaga to obrócenia ekranu.

Bardzo Ci dziękuję…Dzisiaj mam kulminację wszystkiego, ale jak tylko będę mógł się skupić, to rzucę się do oglądania…Na pewno multum informacji. No i Gabor Mate, autorytet w leczeniu uzależnień i traum , z tego co czytałem 😊Dam znać jak oglądane😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanie z innej beczki, czy ktoś stosował neuroleptyki na objawy dd/dp? Czytałem właśnie że mogą pomóc.

Mi się wydaje, że branie tej wenlafaksyny dalej nie ma sensu, biorę to już z 5 lat łącznie i widzę że jest tylko gorzej.. na początku pomagała bardzo dobrze, ale chyba nabrałem tolerancji na ten lek.

 

Edit: Też macie tak, że nie możecie się skupić na tym kto co gada wokół was? Nawet na głupim filmie w telewizorze nie moge się skupić, człowiek na głowę może dostać.. 

Wróciło dd/dp po ponad roku spokoju..(może wtedy też ją jeszcze miałem, ale nie zwracałem na nią tak uwagi jak teraz..) do tego uczucie dusznosci, brak apetytu.. 

Edytowane przez ms99

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ms99 Jeśli chodzi o mnie, to mi neuroleptyki nie pomogły na derealizację. Mam ją od wielu lat, i nic mnie jeszcze z tego nie wyciągnęło. Ale tak być w Twoim przypadku nie musi. Na mnie najlepiej z neuroleptyków pod wzlędem nastroju działała kwetapina. No i też apetyt zwiększa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam ogólnie te stany miałem już kilka razy, ostatni z półtora roku temu, trwały parę miesięcy, potem było lepiej, teraz od ponad tygodnia po chorobie 39.5 gorączki, I alergii na leki (pyralgina) znowu to wróciło, najgorsze w tym jest to uczucie braku kontaktu ze społeczeństwem.. brak możliwości skupienia się na tym co ktoś gada wokół ciebie.. nawet głupiej telewizji człowiek nie potrafi zrozumieć.. I znowu myśli czy to nie jakaś choroba psychiczna. Co mnie jeszcze męczy to brak apetytu... kompletnie jakbym stracił smak.. w brzuchu pusto, a jeść się nie chce..

 

Za tydzień w czwartek termin u psychiatry.. zobaczymy, może pora zmienić tą wenlafaksyne.. biorę ją kilka lat i może już nie działa.. 

Edytowane przez ms99

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz masz typowe objawy nerwicy lękowej. Ale to musi specjalista „wybadać” i postawić poprawną diagnozę, wprowadzić leczenie. Może być tak że lek, który bierzesz, na początku pomagał, a obecnie więcej przynosi skutków ubocznych niż korzyści. Postaraj się wszystko, co tu napisałeś opowiedzieć lekarzowi…wiem, że często nie ma na to możliwości, ale byłoby super. Bliskie mi jest, to co piszesz. Identyfikuje się z tym…Nie jesteś sam, jest nas wielu. Miłego dnia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na swoim przykładzie widzę, że tak może z czasem być …coś pomaga np na sen, a po latach już może nie być odpowiedni. Najlepiej z lekarzem  skonsultować czy może nie jest to dobry czas na zejście z tego leku? Ja tak zamierzam zrobić 

zresztą już biorę pół tego co zalecone 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.01.2025 o 13:37, Gość napisał(a):

Z tego co piszesz masz typowe objawy nerwicy lękowej. Ale to musi specjalista „wybadać” i postawić poprawną diagnozę, wprowadzić leczenie. Może być tak że lek, który bierzesz, na początku pomagał, a obecnie więcej przynosi skutków ubocznych niż korzyści. Postaraj się wszystko, co tu napisałeś opowiedzieć lekarzowi…wiem, że często nie ma na to możliwości, ale byłoby super. Bliskie mi jest, to co piszesz. Identyfikuje się z tym…Nie jesteś sam, jest nas wielu. Miłego dnia 

Diagnoza nerwica i depresja mieszane, czy w d/d mieliście jakieś natrętne mysli? Typu obrazajace kogoś??.. ja tak mam np i zaraz sobie myślę "że przecież ja tak wcale nie uważam, że nie miałem zamiaru nikogo obrazić" pojebane to jest.

Jest to rzadkie, pojawia się głównie jak jestem "sam ze soba" czyli bez zajęcia.

Edytowane przez ms99

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.01.2025 o 13:09, ms99 napisał(a):

Ja tam ogólnie te stany miałem już kilka razy, ostatni z półtora roku temu, trwały parę miesięcy, potem było lepiej, teraz od ponad tygodnia po chorobie 39.5 gorączki, I alergii na leki (pyralgina) znowu to wróciło, najgorsze w tym jest to uczucie braku kontaktu ze społeczeństwem.. brak możliwości skupienia się na tym co ktoś gada wokół ciebie.. nawet głupiej telewizji człowiek nie potrafi zrozumieć.. I znowu myśli czy to nie jakaś choroba psychiczna. Co mnie jeszcze męczy to brak apetytu... kompletnie jakbym stracił smak.. w brzuchu pusto, a jeść się nie chce..

 

Za tydzień w czwartek termin u psychiatry.. zobaczymy, może pora zmienić tą wenlafaksyne.. biorę ją kilka lat i może już nie działa.. 

Zdecydowanie dobrze, że masz już umówioną wizytę u psychiatry – czasem organizm rzeczywiście przestaje reagować na lek i warto rozważyć zmianę. Ten stan, o którym piszesz, brzmi jak wynik dużego osłabienia organizmu po chorobie, ale psychiatra na pewno pomoże to dobrze zdiagnozować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no jakoś osłabiony fizycznie się nie czuje, ale mam stan identyczny jak półtora roku temu, wkręcanie się w schizofrenie, jakby brak rozumienia tego co otoczenie wokół gada, pustka w głowie, natrętne myśli, jakby słuch "wyostrzony", w ogóle zero skupienia uwagi.. masakra..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, mrNobody07 napisał(a):

a jak rozpoznać czy te derealizacje są objawem nerwicy lękowej/stresu, czy to już schizofrenia? A może omamy i paranoje ? Jest jakiś sposób, żeby „to” rozpoznać, u siebie? 

 

Stopień kwestionowania własnych objawów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mrNobody07 Derealizacja w schizofrenii a nerwicy mogą się między sobą różnić.

 

Derealka w schizofrenii:

 

1. Silniejsze zaburzenia postrzegania rzeczywistości - świat może wydawać się całkowicie obcy, zniekształcony, a nawet wrogim miejscem.

2. Halucynacje i urojenia - często towarzysza jej omamy wzrokowe, słuchowe i przekonanie, że świat został zmieniony przez siły zewnętrzne.

3. Brak krytycyzmu! - chory często nie zdaje sobie sprawy, że jego percepcja jest zaburzona: może być przekonany, że świat naprawdę się zmienił.

4. Trwałość objawów - derealizacja może utrzymywać się dłużej, być stałym elementem choroby i prowadzić do izolacji.

 

 

Derealizacja w nerwicy:

 1. Poczucie odrealnienia w stresie - pojawia się epizodycznie, szczególnie w momentach silnego lęku lub paniki.

2. Brak halucynacji i urojeń - chory wie, że to, co czuje, jest wynikiem zaburzenia, a nie rzeczywistej zmiany świata.

3. Strach przed utratą kontroli i obłędem - osoby z nerwicą często boją się, że "zwariowały", ale w rzeczywistości mają pełną świadomość swoich doznań.

4. Objawy są odwracalne - derealizacja w nerwicy często ustępuje po zmniejszeniu stresu, relaksacji lub terapii.

 

A więc... W schizofrenii derealizacja jest głębsza, bardziej trwała i często wiąze się z urojeniami. W nerwicy jest przemijająca, zależna od stresu i towarzyszy jej świadomość, że to zaburzenie percepcji.

 

Jeżeli jesteś jej świadomy, i boisz się, że zwariujesz, to uważam, że to nerwica. Bez urojeń i omamów nie ma schizofrenii. 😄

 

 

 

 

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

I tu się mylisz. W schizofrenii prostej objawy wytwórcze  nie występują. Dominują głównie objawy negatywne.
Schizofrenia to nie tylko urojenia i omamy.

 

 

Tak, masz rację. Istnieje schizofrenia prosta w której nie ma omamów/urojeń. Bardziej chodziło mi o tą najbardziej powszechną, czyli paranoidalną. 

 

Tak w ogóle to schizofrenię prostą ciężko odróżnić od depresji. Ciekawi mnie jakie są różnice między tymi schorzeniami? Wiem tylko tyle, że schizfrenię prostą trudniej wyleczyć,a  raczej jest to niewykonalne. Stosuje się inne leki: neuroleptyki i antydepresanty, w depresji może być podobnie choć też można leczyć neuroleptykami. W schizofrenii prostej występuje często zanik osobowości. Jak ten zanik osobowości się objawia?

W sensie, mogę się orientować trochę, bo u mnie w rodzinie występuje osoba ze schizofrenią, która takowy zanik chyba przejawia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.01.2025 o 21:56, ms99 napisał(a):

Diagnoza nerwica i depresja mieszane, czy w d/d mieliście jakieś natrętne mysli? Typu obrazajace kogoś??.. ja tak mam np i zaraz sobie myślę "że przecież ja tak wcale nie uważam, że nie miałem zamiaru nikogo obrazić" pojebane to jest.

Jest to rzadkie, pojawia się głównie jak jestem "sam ze soba" czyli bez zajęcia.

tak, mam tak bardzo często. Zachowuje się jak nie ja…Jakbym miał ciągle urazy do kogoś…jak się uspokoję, te stany „łagodnieją”, zalewa mnie wstyd i poczucie, że jestem jakimś fałszywym, nie wdzięcznym, gnojem. Pojawiaja się depresja i zamknięcie w sobie…Chciałbym takie Osoby jakoś przeprosić ale równocześnie poczucie skrzywdzenia. Poj*ne to wszystko. Coś jak dwa przeciwstawne stany emocjonalne, które w głowie ze sobą walczą …

9 godzin temu, Verinia napisał(a):

@mrNobody07 Derealizacja w schizofrenii a nerwicy mogą się między sobą różnić.

 

Derealka w schizofrenii:

 

1. Silniejsze zaburzenia postrzegania rzeczywistości - świat może wydawać się całkowicie obcy, zniekształcony, a nawet wrogim miejscem.

2. Halucynacje i urojenia - często towarzysza jej omamy wzrokowe, słuchowe i przekonanie, że świat został zmieniony przez siły zewnętrzne.

3. Brak krytycyzmu! - chory często nie zdaje sobie sprawy, że jego percepcja jest zaburzona: może być przekonany, że świat naprawdę się zmienił.

4. Trwałość objawów - derealizacja może utrzymywać się dłużej, być stałym elementem choroby i prowadzić do izolacji.

 

 

Derealizacja w nerwicy:

 1. Poczucie odrealnienia w stresie - pojawia się epizodycznie, szczególnie w momentach silnego lęku lub paniki.

2. Brak halucynacji i urojeń - chory wie, że to, co czuje, jest wynikiem zaburzenia, a nie rzeczywistej zmiany świata.

3. Strach przed utratą kontroli i obłędem - osoby z nerwicą często boją się, że "zwariowały", ale w rzeczywistości mają pełną świadomość swoich doznań.

4. Objawy są odwracalne - derealizacja w nerwicy często ustępuje po zmniejszeniu stresu, relaksacji lub terapii.

 

A więc... W schizofrenii derealizacja jest głębsza, bardziej trwała i często wiąze się z urojeniami. W nerwicy jest przemijająca, zależna od stresu i towarzyszy jej świadomość, że to zaburzenie percepcji.

 

Jeżeli jesteś jej świadomy, i boisz się, że zwariujesz, to uważam, że to nerwica. Bez urojeń i omamów nie ma schizofrenii. 😄

 

 

 

 

Poruszę to na wizycie u lekarza. Wydaje mi się, że to obraz nerwicy lękowej u mnie..mam ten krytycyzm i to ogromny i poczucie krzywdzenia otoczenia. No właśnie, może tylko mi się tak wydaje. Nie chce się sam diagnozować. To pozostawię osobom kompetentnym. Zaczynam od lekarza psychiatry i psychologa/terapeuty ( za Waszymi wskazówkami ) 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam już mój prywatny psychiatra+ psychiatra kliniczny oraz psycholodzy wykluczyli schizofrenie (ponoć w samej rozmowie można już zaobserwować czy ktoś ma schizofrenie czy nie) ale ja nadal, może już trochę rzadziej ale nadal myślę że to może być schizofrenia.. ogólnie najgorszym moim problemem jest:

Całkowity brak koncentracji, takie rozkojarzenie, nie moge się skoncentrować na tym co się dzieje wokół, oraz mam jakby "inny sluch" drażnią mnie różne dźwięki, np. Zmywarki, szumy kaloryfera itp.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, ms99 napisał(a):

Mi tam już mój prywatny psychiatra+ psychiatra kliniczny oraz psycholodzy wykluczyli schizofrenie (ponoć w samej rozmowie można już zaobserwować czy ktoś ma schizofrenie czy nie) ale ja nadal, może już trochę rzadziej ale nadal myślę że to może być schizofrenia.. ogólnie najgorszym moim problemem jest:

Całkowity brak koncentracji, takie rozkojarzenie, nie moge się skoncentrować na tym co się dzieje wokół, oraz mam jakby "inny sluch" drażnią mnie różne dźwięki, np. Zmywarki, szumy kaloryfera itp.. 

może to objaw nerwicy lękowej. Wszystko to o czym piszesz jest charakterystyczne dla tego zaburzenia psychicznego. Zgadzam się że podczas wywiadu lekarz może wykluczyć schizofrenię. Skoro masz zaprzeczenie od strony specjalistów, to może to być właśnie w/w „przypadłość” Również co jakiś czas podejrzewam u siebie tą chorobę, szczególnie gdy d/d są nasilone ….podobno to bardzo częste u osób nerwowo-lękowych ( przypisywanie sobie schizofrenii).

 

Edytowane przez mrNobody07

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.01.2025 o 12:01, Verinia napisał(a):

@mrNobody07 Derealizacja w schizofrenii a nerwicy mogą się między sobą różnić.

 

Derealka w schizofrenii:

 

1. Silniejsze zaburzenia postrzegania rzeczywistości - świat może wydawać się całkowicie obcy, zniekształcony, a nawet wrogim miejscem.

2. Halucynacje i urojenia - często towarzysza jej omamy wzrokowe, słuchowe i przekonanie, że świat został zmieniony przez siły zewnętrzne.

3. Brak krytycyzmu! - chory często nie zdaje sobie sprawy, że jego percepcja jest zaburzona: może być przekonany, że świat naprawdę się zmienił.

4. Trwałość objawów - derealizacja może utrzymywać się dłużej, być stałym elementem choroby i prowadzić do izolacji.

 

 

Derealizacja w nerwicy:

 1. Poczucie odrealnienia w stresie - pojawia się epizodycznie, szczególnie w momentach silnego lęku lub paniki.

2. Brak halucynacji i urojeń - chory wie, że to, co czuje, jest wynikiem zaburzenia, a nie rzeczywistej zmiany świata.

3. Strach przed utratą kontroli i obłędem - osoby z nerwicą często boją się, że "zwariowały", ale w rzeczywistości mają pełną świadomość swoich doznań.

4. Objawy są odwracalne - derealizacja w nerwicy często ustępuje po zmniejszeniu stresu, relaksacji lub terapii.

 

A więc... W schizofrenii derealizacja jest głębsza, bardziej trwała i często wiąze się z urojeniami. W nerwicy jest przemijająca, zależna od stresu i towarzyszy jej świadomość, że to zaburzenie percepcji.

 

Jeżeli jesteś jej świadomy, i boisz się, że zwariujesz, to uważam, że to nerwica. Bez urojeń i omamów nie ma schizofrenii. 😄

 

 

 

 

Witam też coś powiem. Ja na początku miałem ataki paniki i bałem się o swoje życie,. Jeździłem po szpitalach aby się diagnozować czy wszystko jest ok. Druga sprawa caly czas miałem lęk o swoje zdrowie i nie chcialem sam zostawać w domu bo zaraz miałem ataki paniki. No ale to przeszlo i pamiętam któregoś dnia, że jakoś dziwnie się czuje, czy chory jestem czy o co chodzi. Nie zdawałem sobie sprawy że to właśnie stan derealizacji. I moje odczucia są inne jakieś i mam to 24 godziny na dobę. 

Wspominałeś o schizofreni i derealizacji że przy tej chorobie to jest permanentnie czuć i bardziej są nasilone te objawy a przy nerwicy to zależy to od sytuacji emocjonalnej, tak? No właśnie i też o tym myślałem że większość ludzi którzy to doświadczają to zmienia się stan deratyzacji. A w moim przypadku to jest cały czas odczuwanie jakbym miał schizofrenie. Ciężko mi nawet opisać ten stan... Czuję się jakbym nie odbieral boczcow, i jestem taki zdorientowany, no ciężko jest mi opisać ten stan... Jakbym nie miał kontaktu emocjonalnego z rzeczywistością. Jakbym nie funkcjonował a wszystko dookoła się dzieje gdziekolwiek. Jestem ciekawy jakie będą wiadomości, bo z tego co widzę to jekbym mial schizofrenie ale ta prosta. Nie wiem co mam juz zrobić aby chociaz odrobinę było lepiej... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Paweł 1 napisał(a):

Witam też coś powiem. Ja na początku miałem ataki paniki i bałem się o swoje życie,. Jeździłem po szpitalach aby się diagnozować czy wszystko jest ok. Druga sprawa caly czas miałem lęk o swoje zdrowie i nie chcialem sam zostawać w domu bo zaraz miałem ataki paniki. No ale to przeszlo i pamiętam któregoś dnia, że jakoś dziwnie się czuje, czy chory jestem czy o co chodzi. Nie zdawałem sobie sprawy że to właśnie stan derealizacji. I moje odczucia są inne jakieś i mam to 24 godziny na dobę. 

Wspominałeś o schizofreni i derealizacji że przy tej chorobie to jest permanentnie czuć i bardziej są nasilone te objawy a przy nerwicy to zależy to od sytuacji emocjonalnej, tak? No właśnie i też o tym myślałem że większość ludzi którzy to doświadczają to zmienia się stan deratyzacji. A w moim przypadku to jest cały czas odczuwanie jakbym miał schizofrenie. Ciężko mi nawet opisać ten stan... Czuję się jakbym nie odbieral boczcow, i jestem taki zdorientowany, no ciężko jest mi opisać ten stan... Jakbym nie miał kontaktu emocjonalnego z rzeczywistością. Jakbym nie funkcjonował a wszystko dookoła się dzieje gdziekolwiek. Jestem ciekawy jakie będą wiadomości, bo z tego co widzę to jekbym mial schizofrenie ale ta prosta. Nie wiem co mam juz zrobić aby chociaz odrobinę było lepiej... 

Był kontakt z narkotykami/ substancjami psychoaktywnymi/ lekami ? Bo derealizacja bywa często skutkiem ubocznym zażywania ww.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×