Skocz do zawartości
Nerwica.com

Z czego się utrzymujecie?


waleriana

Rekomendowane odpowiedzi

ja rowniez wiem jak to jest miec nerwice, nie ejstem z tych zdrowych, chociaz najgorsze juz za mna (mam nadzieje). ok, dla jednego lepiej jak przeczyta ze inni tez maja zle ( mi tez to pomagalo) a dla innego lepiej jak ktos krzyknie - hej, jestes zdrowy, nie pozbawiaj sie marzen, nie pozbawiaj sie ZYCIA. mozesz zyc, mozesz ptracowac i uczyc sie. wcale nie znaczy to jednak ze mowie komus - dzisiaj juz musisz isc do roboty 10 godzin dziennie i nie masz prawa narzekac, nie masz prawa czuc leku. napisalam juz wczesniej ze najlepiej zaczac powoli ale COS ROBIC a nie pocieszac sie ze inni tak tez maja i dalej siedziec w domu. nerwica niestety sama nie przejdzie od tak sobie. na prawde nie pisze tego zeby sie madrzyc albo zeby kogos urazic. wiem ze nerwicy sie nie udaje, ona jest, te wszystkie leki, drgawki i glupie mysli sa i nikt sobie tego nie wymysla ani nie wmawia. po prostu ja sie nie zamknelam w domu i mimo wszystko pracowalam (mimo ze czulam ze wogole to ktos inny tam jest i rozmawia z wszystkimi pacjentami a nie ja ) i sie oplacilo!!! czyli moze to jest jakas droga ku wyzdrowieniu... nawet jak sie to na poczatku wydaje niemozliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa, czy Ty nie widzisz że to uświadamianie jest istna walką z wiatrakami. Odpóśc sobie, ja tak zrobiłem pare miesiecy temu i jestem o niebo

szczęśliwszy nie czytając, nie słuchajac ubolewań i żalów. Każdy musi w swoim zyciu dojść do pewnego miejsca sam, w którym powie "Tak dalej byc nie może, musze cos z tym zrobić". Tak więc zapraszam Cię na kawę, a reszcie zycze powodzenia. ;)

Kochajacy aniołek :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oh jeju--zakochana para:))

 

---- EDIT ----

 

DarkAngel, Powtarzam jak mantrę- niektorzy nie zrozumieli TEMATU . nIE PYTALAM -JAK SOBIE RADZICIE-CO JECIE ZA LEKI I JAKICH LEKARZY ODWIEDZACIE-CZY MOZE LEZYCIE W LOZKU-Zadalam proste pytanie: UTZRYMUJECIE SIE Z CZEGO-SKORO NERWICA CZY AGORAFOBIA POTRAFI SKUTECZNIE ZATRZYMAC W DOMU!!! TRUDNE DO POJECIA PRAWDA?? WSZYSCY WYLECZENI POWINNI NIE ODPOWIADAC NA TEMAT I ZAJAC SIE JUZ NOWA JASNA STRONA ZYCIA.

POWODZENIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mysle ze ,nie mozna mierzyc wszystkich swoja miara!

Ja juz dosc dlugo walcze z nerwica i przez rozne jej etapy przechodzilam.Raz bylo lepiej,to pracowalam,raz bylo tragicznie wiec o pracy nie bylo mowy! Wiec o co sie tu klucic?!?! Kazdy indywidualnie odczuwa swoja chorobe i wie co potrafi w danym momencie a co nie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DARK- kiedys daaaaawno temu pisalam z Toba na jakims komunikatorze, nie wiem czy wogole pamietasz ale ja pamietam 1 zdanie ktore mi napisales- mysle ze ty z tego wyjdziesz. i wyszlam! widzisz , miales racje!!!!

 

a temat brzmial - z czego sie utrzymujecie?, wiec ja napisalam ze utrzymuje sie z normalnej pensji tak jak kazdy NORMALNY czlowiek, a ty Waleriana widze ze strasznie sie bronisz przed nazwaniem siebie NORMALNYM czlowiekiem. nerwica, agorafobia i fobia spoleczna potrafia bardzo utrudnic normalne zycie ale go NIE UNIEMOZLIWIAJA!!!

dlaczego wszyscy wyleczeni nie powinni tu pisac? ja mysle ze wlasnie wyleczeni POWINNI tu pisac w pierwszej kolejnosci bo moga dac jakies rady tym, ktorzy przezywaja to, co oni jakis czas temu.

nie mozna mierzyc wszystkich swoja miara? hmm mysle ze jak ktos przezyl prawdziwa nerwice z wszystkimi objawami, lekami, mysleniem o schizofrenii, dd, drgawkami, brakiem kompletnym uczuc itd wie o czym mowi!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa ja tez juz jestem prawie wyleczona,teraz sobie prawie ze wszystkim radze.......lecz nie zawsze tak bylo.Moja nerwica miala bardzo gwaltowny przebieg.Nigdy sie nie poddalam a poznalam chyba wszystkie najgorsze jej oblicza........jednak duzo czasu potrzebowalam zeby sie doprowadzic do twakiego stanu w jakim teraz jestem.Wiec potrafie zrozumiec innych ktorzy narazie sobie nie radza......moge pomoc ,dzielac sie swoimi doswiadczeniami,zachecic do psychoterapi.

Czy kiedys jak bylas na poczatku choroby,pomagaly ci slowa typu "to tylko nerwica,wes sie w garsc" bo mnie wcale,a musze powiedziec ze jeszcze bardziej dolowaly........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja myslalam ze my jestesmy NORMALNI...

 

stokrotka -> ja doskonale rozumiem jak czlowiek sie czuje w najgorszym etapie nerwicy. rozumiem tez ze nie ma na nic ochoty (tak jak ja nie mialam ochoty na nic), nie ma ochoty ani pracowac ani zyc. mysli ze tak bedzie juz zawsze i nic nie ma sensu. co wg. ciebie powinien wtedy robic? poddac sie, siedziec w domu i CZEKAC az mu samo przejdzie czy mimo wszystko brac czynny udzial w zyciu nawet jezeli nie widzi w tym najmniejszego sensu i ciagle towarzyszy mu lek? ja nie pisalam nigdy ze TO TYLKO NERWICA. bo wiem ze to ni ejest tylko nerwica ale az nerwica- najgorsza rzecz jaka mi sie w zyciu przytrafila- uczucia ktore sa jak z najgorszego z horrorow. pisze ze kazdy MA WYBOR ale pisze to JA - osoba ktora wie co mowi i swoje przeszla. nie pisze to ktos kto uwaza ze nerwice sie wymysla z nudow i wystarczy zmienic nastawienie i po sprawie. ja DOSKONALE ZDAJE SOBIE SPRAWE ze to trwa latami!!!! jest to mozolny i powolny proces. chodzi mi jedynie o to zeby sie nie zamykac w domu, wychodzic nawet na kilka godzin dziennie, nie rezygnowac z marzen bo nerwica sama nie przejdzie. a do psychoterapii to i ja jak najbardziej ZACHECAM! i rowniez dziele sie swoimi doswiadczeniami. mozna przeczytac to w moich postach na tym forum a takze w moich poczatkowych postach w ktorych szukalam pomocy i nie wiedzialam co sie ze mna dzieje. znalazlam odpowiedz zeby isc do psychologa i to zrobilam, znalazlam takze odpowiedz ze nie jestem NIENORMALNA. mam znajomych z nerwica ktorzy codziennie zastanawiaja sie nad tym czy nie zwariuja i maja ataki paniki w pracy dzien w dzien ale oni tez w moich i w oczach innych sa NORMALNI!

waleriana -> Twoj ostatni post nie ma sensu. co jest zlego w tym ze nazywam nas nerwicowcow normalnymi? ty sie czujesz nienormalna?oczywiscie byloby pieknie jakby pieniazki rosly na drzewach albo spadaly razem z deszczem, niestety tak nie jest wiec moze i lepiej ze przekonuje nas ze jestesmy NORMALNI i mozemy normalnie pracowac, czy nie, mam przekonywac ze jestesmy skazani na siedzenie w domu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa o co ta afera??? To fajne ze dzielisz sie z ludzmi swoimi doswiadczeniami i zachecasz do dzialania,ale nie o to chodzilo mi w moim poscie.Poprostu ja nikogo nie oceniam,bo sama znajdowalam sie kiedys w fatalnej sytuacji,kiedy nie wiedzialam co z tym wszystkim zrobic.A bardzo chcialam normalnie zyc.Mimo atakow paniki pracowalam,pare razy zabralo mnie z pracy pogotowie,bo nie potrafilam nad tym wszystkim zapanowac........wiesz jak sie czulam.To byl koszmar.Nigdy nie powiedzialam ze ktos z tym wszystkim ma sie zamknac w domu,wrecz przeciwnie trzeba z tym walczyc i sie leczyc.Ja to wiem i ty to wiesz.Jednak niech kazdy decyduje za siebie.....

w tych drzewkach z pieniazkami to bylo troche zlosliwosci :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stokrotka -> moje posty sa glownie skierowane do autorki tematu a nie do Ciebie ;) .ja tez nikogo nie oceniam. pierwszy moj post w tym temacie napisalam bez zadnych zlosliwosci. napisalam po prostu ze kazdy ma wybor- albo nie wychodzic albo powoli zaczac cos robic stopniowo. nie napisalam ze jest to latwe i da sie zrobic od tak pstryknieciem palcem. tylko ze po tym moim poscie szanowna pani autorka tematu stwierdzila ze mozna sobie w d^^^ wsadzic te rady wiec sorry ale i mnie troche ponioslo.

z pieniazkami na drzewach to chodzilo o to ze niestety nikt nikomu z nerwica nie da kasy za darmo wiec jakie mamy wyjscie? musimy pracowac jak kazdy inny, nie ja ustalam te reguly.

 

ja tez przezywalam pieklo z najgorszych koszmarow mozesz mi wierzyc i wiem jak to jest.

 

:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa spokojnie,ja sie nie mam zamiaru tu klucic na forum.Tylko napisalam jak ja to widze i chyba mam do tego prawo.W zadnym razie nie neguje tego co ty przezylas i rozumiem cie.Kazdy jest inny i musi odnalesc swoj sposob na pokonanie nerwicy.My mozemy tylko pomoc.Mysle ze wlasnie na to licza piszacy tu ludze ;)

Milej niedzieli wszystkim zycze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż widzę, że mało kto zrozumiał pytanie jakie zadano na początku wątku. A szkoda - bo ja też się zastanawiałem - co robi osoba która jest samotna i której nie ma kto pomóc? Jakiś czas można obciążać kartę kredytową. Ale gdy nie zdąży się wyzdrowieć zanim trzeba będzie ją spłacić?

 

Ja mam wrażenie, że się szarpię. Czasami coś mi się udaje czasami nie.

Mam nieregularne dochody. Obciążam kartę.

 

W sumie to podobny problem byłby gdybyś np. złamała nogi i nie miała prawa do zasiłku.

 

Trudno tu mówić o jakiejś statystyce odpowiedzi - bo osób które udzieliły odpowiedzi można policzyć na palcach pomimo, że temat ma 6 stron.

 

A tu jednak trochę rad dla Ciebie - jak rozwiązać problem. Bo rozumiem, że go masz.

Waleriana - dobrze, że ma Tobie kto pomóc teraz. Spróbuj mimo wszystko coś robić. Poczujesz wielką frajdę, że coś zarobiłaś sama. Trudno podjąć decyzje na stałe - możesz jednak spróbować zrobić coś chwilowego - na trochę. Zastępstwo za kogoś. Zbieranie owoców. A może rób np. biżuterię i sprzedawaj na allegro? Pisz wypracowania.. wymyśl...

 

Wiesz wiele osób z tych które mówią, że masz normalnie pracować chce Tobie pomóc. Choć wiem, że czasami to może być bardzo nieudolne gdy nie odróżniamy empatii od pozwalania na poddanie się.

Każdy z nas jest inny - i często mówienie, że inni sobie radzą może być odbierane, że ze mną już naprawdę jest fatalnie - bo inni w mojej sytuacji sobie by poradzili. To przygnębiające i nie pomaga. Kogo trzeba kopnąć w zadek to trzeba, a kogo pogłaskać to pogłaskać. Inaczej cała nauka o psychoterapii byłaby bez sensu - bo wystarczyłoby każdego kopać i już by zdrowiał. A przecież wiemy, jak trudno jest czasem komuś pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jutro znowu o 6 rano musze wstac do pracy :( buuuu. u mnie problemem jest niewyspanie, bo jak jestem niewyspana to i nerwy mi bardziej dokuczaja. kilka m-cy temu, jak zaczynalam pracowac w tym miejscu gdzie teraz to zazwyczaj rano dostawalam ataku paniki, mdlalam, czulam sei zmeczona jeszcze przed wejsciem do miejsca pracy. na prawde, to nie jest tak ze mi to latwo przyszlo, ze jestem silna czy cos takiego bo sie meczylam okropnie, czasami przy moim chlopaku dostawalam ataku tylko ze on wie o wszystkim. ciesze sie ze wtedy nie zrezygnowalam bo teraz jest juz lepiej, nie mam juz atakow paniki w pracy ani przed praca :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruję na depresję i nerwicę już od dawna, leczę się a raczej leczyłam od 2005r po załamaniu które nastąpiło po dwuletnim mobbingu w pracy. Wykorzystałam 180 dni L-4 a potem przez rok byłam na zasiłku rehabilitacyjnym. Najpierw brałam leki przez jakiś rok, a potem leczyłam się w szpitalu psychiatrycznym na oddziale dziennym - 12 tygodni chodziłam na terapię grupową. Brałam też wtedy leki. Terapia się skończyła, zasiłek też czułam się w miarę dobrze, miałam przynajmniej siłę do walki. Odstawiłam leki. Radzę sobie już jakiś czas bez nich. Mam pracę, ale nie najlepszą. Cały czas walczę , jednakże czuję, że jest coraz gorzej. Za dwie godziny mam iść do pracy, a czuję się nie najlepiej. Od jakiegoś czasu dopadają mnie lęki różnego pochodzenia, najbardziej boję się jakiejś śmiertelnej choroby która dopadnie mnie lub moich bliskich. W kościele robi mi się słabo, czasami na ulicy dopada mnie gwałtowny lęk nie wiadomo przed czym, nogi robią mi się jak z waty,oddech staje się krótki, łomotanie serca, kula w gardle iw brzuchu. Staram się wtedy to opanować i na razie mi się udaje. Niestety, mam dosyć tej walki, zaczynam marzyć o tym ,żeby pobyć trochę w domu, nie musieć nic robić i nigdzie wychodzić. Wiąże się to z rzuceniem pracy, brakiem pieniędzy i z beznadziejnością. Więc muszę się znowu postarać, wziąść się za siebie, umyć się, ubrać, pomalować i iść do tej cholernej pracy, której nienawidzę całym sercem, ale która daje mi chociaż namiastkę jakiejś kasy.Nie wiem tylko jak długo tak pociągnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo byłam na utrzymaniu rodziców - oczywiście, z tego powodu było wiele problemów ale jakoś sobie radziłam. Starałam się dorabiać jako np. konsultantka w Avonie lub udzielając korepetycji ale to były prace doraźne. Można powiedzieć, że dopiero od niecałych 3 lat utrzymuję się całkowicie sama - jednak długo mieszkałam z rodzicami - mimo iż składałam się na rachunki, zakup opału itp. to mimo wszystko w pewnym sensie byłam nadal utrzymywana - nie składałam się na jedzenie, remonty. Mój ojciec, jako jedyny 'pieniądzodawca' w domku [matka nie ma ani renty ani emerytury, dziadek dostaje emeryturę dość skromną a babka w ogóle - nic] często mi ten fakt wypominał. Był okres, że bałam się chodzić po domu - działy się różne akcje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed wystapieniem u mnie nerwicy,dojezdzalam do pracy autobusem.Potem nie bylo o tym mowy.Wiec kiedy troche stanelam na nogi,miedzy jedna a druga psychoterapia,szukalam pracy blisko domu,takiej do ktorej bede mogla dojezdzac rowerem.Udalo mi sie troche popracowac w przedszkolu,pozniej w rechabilitacji.Wcale nie bylo lekko,ale nie chcialam stac w miejscu i traktowalam tez to jako rodzaj terapi.W miedzyczasie caly czas uczeszczalam na psychoterapie.Mysle ze czasami,mimo oporow warto sprobowac.Zawsze mozna przeciez zrezygnowac jak sie kompletnie nie wyrabia :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.. mam 23 lata i od 3 lat choruję na nerwicę lękową. Pierwsze objawy wystąpiły u mnie po pierwszym roku studiów.. nie wiedziałam co się ze mną dzieje, często mdlałam, miałam potworne bóle w klatce piersiowej, arytmię, wysokie ciśnienie i tętno powyżej 140, zaburzenia świadomości.. mogłabym tak wymieniać bez końca ale to nieistotne. Lekarze wmawiali mi nadciśnienie, wrodzoną arytmię itd ale nie chciałam wierzyć ponieważ do tego dochodził LĘK, paraliżujący strach przed wszystkim.. Po przewertowaniu informacji w necie dotarło do mnie że to nerwica. Zamieniłam studia dzienne na AWF na zaoczną Turystykę, poszłam do pracy i po jakimś czasie przeszło.. Przyznaję, że było to bardzo trudne dla mnie ale udało się. Po trzech latach a dokładnie na przełomie marca/ kwietnia tegoż roku LĘKI wrócił.. niestety ze zdwojoną siłą.. jestem już 6 miesiąc na zwolnieniu, a dnia na dzień wycofałam się z życia towarzyskiego, odsunęłam od rodziny. Przestałam chodzić do pracy, do szkoły.. egzaminy i obronę pracy licencjackiej przełożyłam na listopad, zamknęłam się w czterech ścianach. Pytanie dot. utrzymania finansowego.. tak więc ja jestem na zwolnieniu ale tylko do końca miesiąca. Cały czas jednak zastanawiam się co będę robić dalej. Rodzice proponują zasiłek ale ja nie chcę, nie mogę. Mam mnóstwo pomysłów, planów i marzeń ale niestety na nich się kończy. Nie potrafię podjąć się czegokolwiek przez LĘK. On mnie przerasta. Cały czas staram się z tym walczyć.. czasem czuję się już całkiem dobrze i zaczynam wierzyć że w tego wyjdę, po czym przychodzą dni męczarni, tracę nadzieję i sens życia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×