Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja, elektrowstrząsy nie pomogły i co dalej?


lorana

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

Z własnego doświadczenia powiem, że to działanie z czasem trochę słabnie, ale nie na tyle, żeby przestały działać zupełnie leki. Ja np. mam swój idealny zestaw, do którego wróciłam po 3-4(?) latach przerwy i tak się kula już drugi rok bez większych kryzysów, ale to nawet moja lekarka uważa, że to jest zestaw idealny dla mnie, bo nie mam ani uboków ani nic.

A jaki to zestaw? 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, MarekWawka01 napisał(a):

No to prosty zestaw. Ja mam już większy arsenał. Myślałem, że też taki masz 😉

Nieee, ja już od dawna lecę na tych lekach i to wręcz na terapii już mnie t. ciśnie o odstawienie powoli nawet tego. Lekarka też już się powoli przekonuje, żeby spróbować także będę zmniejszać dawkę lamotryginy pewnie od następnej wizyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, MarekWawka01 napisał(a):

@HerShadow Jeszcze oprócz ketaminy, która na chwilę obecną jest ostatnim rzutem leczenia depresji lekoopornej albo uporczywie nawracającej są metody pozafarmakologiczne: 

DBS (Deep Brain Stimulation) – głęboka stymulacja mózgu;

TMS (Transcranial Magnetic Stimulation) – przezczaszkowa stymulacja magnetyczna;

VNS (Vagus Nerve Stimulation) – stymulacja nerwu błędnego.

 

Też w wypadku depresji opornej można włączyć esketaminę donosową lub ketaminę/esketaminę do leczenia w skojarzeniu z lekiem SSRI/SNRI. Przy czym jeśli depresja jest uporczywie nawracająca przez wiele lat, to trzeba leczyć się wybranym lekiem przeciwdepresyjnym podtrzymująco do końca życia.

 

To, co ci napisałem jest zgodne z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Konsultanta Krajowego ds. Psychiatrii Dorosłych. Cały artykuł o tym znajdziesz tutaj: https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/274132/dudek_janusz_bala_et-al_leczenie_farmakologiczne_epizodu_depresji_2021.pdf?sequence=1&isAllowed=y

 

Dziękuję 🙂 O niektórych z tych rozwiązań słyszałam. O głębokiej stymulacji mózgu nie. Poczytam. 

Już od jakiegoś czasu czuję, że to już zawsze będzie ze mną. Ostatnia kropla nadziei tkwi tym, że dużo się dzieje w moim życiu w najbardziej problematycznej dla mnie dziedzinie, a terapeutka świetnie trafia odpowiednie miejsca.

Mimo to w różne miejsca może to doprowadzić, więc nie wiadomo jak będzie. Aż chce się tatusiowi posłać rachunki na wizyty i leki. Serio, ostatnio w aptece mnie ścięło jak wykupiłam nowe leki. 😠 

Etap wk*wu jednak jeszcze czasem żywy. 

 

Co do leków, to wczoraj i dziś miałam całkiem dobre dni i jak do końca tygodnia to się utrzyma, zmienię termin wizyty u psychiatry na ten pierwotny.

 

22 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Z własnego doświadczenia powiem, że to działanie z czasem trochę słabnie, ale nie na tyle, żeby przestały działać zupełnie leki. Ja np. mam swój idealny zestaw, do którego wróciłam po 3-4(?) latach przerwy i tak się kula już drugi rok bez większych kryzysów, ale to nawet moja lekarka uważa, że to jest zestaw idealny dla mnie, bo nie mam ani uboków ani nic.

 

Czyli balans między jednym a drugim stanem. A czy gdy go osiągasz, to czujesz, że możesz funkcjonować tak normalnie i zwyczajnie. Raczej Cię rzeczy nie przerastają, czy może jednak musisz pokonać trudność np. opór przed pracą, zadaniami w pracy, ale w znacznie mniejszym zakresie, niż w takim silnym epizodzie?

 

Pytam, bo próbuję określić u siebie czy coś wynika z depresjo po prostu, czy z mojego głębszego problemu. No i każde wrażenia przy takim trafionym zestawie też będą pomocne. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Nieee, ja już od dawna lecę na tych lekach i to wręcz na terapii już mnie t. ciśnie o odstawienie powoli nawet tego. Lekarka też już się powoli przekonuje, żeby spróbować także będę zmniejszać dawkę lamotryginy pewnie od następnej wizyty.

O, to super. 🙂 Trzymam kciuki ✊🏻

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, HerShadow napisał(a):

Czyli balans między jednym a drugim stanem. A czy gdy go osiągasz, to czujesz, że możesz funkcjonować tak normalnie i zwyczajnie. Raczej Cię rzeczy nie przerastają, czy może jednak musisz pokonać trudność np. opór przed pracą, zadaniami w pracy, ale w znacznie mniejszym zakresie, niż w takim silnym epizodzie?

 

Pytam, bo próbuję określić u siebie czy coś wynika z depresjo po prostu, czy z mojego głębszego problemu. No i każde wrażenia przy takim trafionym zestawie też będą pomocne. 

Powiem tak, u mnie jak zaczyna się poważniejszy kryzys (nie jakiś tam kilkudniowy tylko, bo o takich to nawet nie informuje lekarza), to moja lekarka się nie bawi - od razu zwolnienie lekarskie (akurat plusem jest tu to, że mam z nią kontakt poza wizytami, także reagujemy w miarę na bieżąco), jeśli np. tydzień odpoczynku od pracy nie pomaga, to wtedy wizyta i ewentualnie zmiany w lekach. Z tym, że ja taki poważny kryzys to miałam 2 lata temu ostatnio, mniejszy o wiele, jakoś ponad pół roku temu, to wtedy dołączyła tylko na 2 mce lit do zestawu i bajlando ;) 

W tych takich to nazwijmy stanach depresyjnych to jakiś tam opór się pojawia, ale nie na tyle, żebym zaczęła cokolwiek zawalać. Zresztą u mnie i lekarka i terapeutka są zgodne: zbyt długie wolne mi ewidentnie nie służy. Ja jestem typem, który musi mieć zajęcie. 
W chwilach gdzie jest stabilnie, to prędzej moje lenistwo mi utrudnia robienie rzeczy niż jakiś brak motywacji czy cokolwiek innego :P 

Ciężko mi trochę na to odpowiedzieć, bo ja też nie miałam nigdy stwierdzonej depresji, jak już to zab. depresyjne nawracające, ale nie wiem czy nawet to nie było naciągnięte tylko dla potrzeb PZOON. 
No i chyba najważniejsze: ja nigdy nie uzależniałam za bardzo swojego samopoczucia od leków, na mnie każdy lek, który nie powodował uciążliwych skutków ubocznych mniej lub bardziej działał. Ja do dzisiaj cały czas uważam, że mi bardziej niż leki pomogła terapia i też podejście i to jaką mam zaj****ą relację z moją lekarką (a obie ze mną swoje przeżyły :P że żadna przez ten czas mnie nie wyrzuciła ze swojej listy pacjentów to cud).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Ja do dzisiaj cały czas uważam, że mi bardziej niż leki pomogła terapia i też podejście i to jaką mam zaj****ą relację z moją lekarką (a obie ze mną swoje przeżyły :P że żadna przez ten czas mnie nie wyrzuciła ze swojej listy pacjentów to cud).

 

"Konflikty" zacieśniają więzi. Może Wam posłużyły :D 

Z terapią mam podobnie. Takie trwałe zmiany osiągnęłam dzięki niej, jednak do przyczyn największych problemów najtrudniej się dogrzebać, więc jakoś trzeba żyć... bez leków do terapii nie byłabym nawet zdolna.

 

Ja mam wrażenie jakbym codziennie podchodziła pod ogromną górę i taszczyła okropny ciężar przy tym. W pewnym momencie pomyślałam, że może to jeden z efektów depresji, ale właśnie ten trop upada. Bo dziś też nawet jakoś funkcjonuję, a opór jest. Więc trza grzebać dalej... 😕 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.07.2023 o 13:42, Melodiaa napisał(a):

Korzystaj z życia ile się da... :D

Takie posty chce tutaj czytać ;)

 

Tak jak zaczęło działać, tak przestało:/ Kilka wspaniałych tygodni i powrót do silnych wahań nastroju i płaczliwości. Lekarka kazała zwiększyć dawkę lamotryginy ze 150 na 200, ale nie wiem, czy to coś da. Czuje, że życie jest dla mnie niesprawiedliwe i bawi się mną, jakby testując ile wytrzymam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×