Skocz do zawartości
Nerwica.com

DULOKSETYNA (AuroDulox, Depratal, Dulofor, Duloxetine Mylan/ +pharm/ Sandoz/ Zentiva, Dulsevia, Duloxetenon, Dutilox)


suzak29

Rekomendowane odpowiedzi

@Melodiaaale nie wynika z mojego postu że to nie lekarz zalecił mi zwiększenie dawki, albo że nie dał wolnej ręki to próbowania takich rzeczy.

Tak się składa że chodzę do dr'a który mnie dobrze zna, ufa mi, wie że wiem o lekach dużo więcej niż większość jego pacjentów. I naprawdę pozwala mi zmieniać dawki leków jeśli czuję że może to być potrzebne.

No i przecież ja nikogo nie zachęcam do żonglowania lekami i dawkami, owszem kiedyś tak było ale to dawno temu.

Tak czy inaczej, pozdrawiam serdecznie i będę się bardziej pilnował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, PoszukiwaczOlsnienia napisał(a):

Dzisiaj 17 dzien na 60 i powiem Ci ze srednio, co prawda wszyskie uboki poszly w las ale czuje tak jak 14 dzien po 30mg, dam jeszcze szanse tej dawce przez  miesiac czasu jak bedzie tak jak teraz to bede forsowal u dr 90mg, mowie forsowal bo moze sie nie zgodzic tym bardziej ze po wenlafaksynie 375 wpadlem w manie.

U mnie podobnie. Prawie 2 tyg na 60mg i bardzo średnio. Na samym początku jak jeszcze uboki były większe to i wydawało mi się że lepsze działanie było a teraz jakiś spadek, ciężko o zminimalizowanie stanów depresyjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2023 o 09:02, PoszukiwaczOlsnienia napisał(a):

Dzisiaj 17 dzien na 60 i powiem Ci ze srednio, co prawda wszyskie uboki poszly w las ale czuje tak jak 14 dzien po 30mg, dam jeszcze szanse tej dawce przez  miesiac czasu jak bedzie tak jak teraz to bede forsowal u dr 90mg, mowie forsowal bo moze sie nie zgodzic tym bardziej ze po wenlafaksynie 375 wpadlem w manie.

E tam 17 dni,jak zaczełam brac w marcu to dopiero w połowie maja zaczeło byc naprawde dobrze,dlatego te dwa tyg na rozbujanie sie leku to jest takie umowne minimum.Tak naprawde trwa to troche dłuzej,oczywiscie moim zdaniem do 3miesiecy sa doły i gorki i człowiek nie wie co sie dzieje.I ma ciagle watpliwosci ze lek ciagle nie działa czy i dlaczego to tyle trwa.Pozdrowki👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Lucy32 napisał(a):

E tam 17 dni,jak zaczełam brac w marcu to dopiero w połowie maja zaczeło byc naprawde dobrze,dlatego te dwa tyg na rozbujanie sie leku to jest takie umowne minimum.Tak naprawde trwa to troche dłuzej,oczywiscie moim zdaniem do 3miesiecy sa doły i gorki i człowiek nie wie co sie dzieje.I ma ciagle watpliwosci ze lek ciagle nie działa czy i dlaczego to tyle trwa.Pozdrowki👍

a palisz papierosy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Brałem Paroksetynę 3 lata, ale czułem się już zbyt długo jak emocjonalne zombie i nie odczuwałem żadnych emocji plus 24/7 nudności, bóle somatyczne. Zmieniłem psychiatrę i próbujemy teraz duloksetyny. Mega dziwny jest fakt, że miałem swoje wymarzone samopoczucie przez tydzień podczas schodzenia z paroksetyny i jak byłem na 10mg. Wszedłem na duloksetynę 30 mg 6 dni, 60mg 12 dni i teraz do wizyty czyli 2 miesiące to będzie 90mg. Aktualnie jestem około 2 tygodnie na 90 mg. Miałem dosłownie kilka fajnych, ale pojedynczych dni na 60 mg, ale poza tym czuję się bardzo podobnie jak na paro, nawet chyba gorzej. Myślicie, że jest sens jeszcze trzymać te 90 mg do wizyty czy konsultować się z psychiatra? Proszę także o opinię doświadczonych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Shafranoff98 napisał(a):

Witam! Brałem Paroksetynę 3 lata, ale czułem się już zbyt długo jak emocjonalne zombie i nie odczuwałem żadnych emocji plus 24/7 nudności, bóle somatyczne. Zmieniłem psychiatrę i próbujemy teraz duloksetyny. Mega dziwny jest fakt, że miałem swoje wymarzone samopoczucie przez tydzień podczas schodzenia z paroksetyny i jak byłem na 10mg. Wszedłem na duloksetynę 30 mg 6 dni, 60mg 12 dni i teraz do wizyty czyli 2 miesiące to będzie 90mg. Aktualnie jestem około 2 tygodnie na 90 mg. Miałem dosłownie kilka fajnych, ale pojedynczych dni na 60 mg, ale poza tym czuję się bardzo podobnie jak na paro, nawet chyba gorzej. Myślicie, że jest sens jeszcze trzymać te 90 mg do wizyty czy konsultować się z psychiatra? Proszę także o opinię doświadczonych.

Jak nie szkodzi i daje funkcjonować to warto poczekać, bo dwa tygodnie to jest krótko żeby stwierdzić czy lek jest skuteczny. Wyeliminujesz nie czując prawdziwego potencjału który niekiedy po kilku miesiącach się dopiero odsłania. Nie za ryzykujesz to się nie przekonasz. Decyzja Twoja:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Shafranoff98 napisał(a):

Witam! Brałem Paroksetynę 3 lata, ale czułem się już zbyt długo jak emocjonalne zombie i nie odczuwałem żadnych emocji plus 24/7 nudności, bóle somatyczne. Zmieniłem psychiatrę i próbujemy teraz duloksetyny. Mega dziwny jest fakt, że miałem swoje wymarzone samopoczucie przez tydzień podczas schodzenia z paroksetyny i jak byłem na 10mg. Wszedłem na duloksetynę 30 mg 6 dni, 60mg 12 dni i teraz do wizyty czyli 2 miesiące to będzie 90mg. Aktualnie jestem około 2 tygodnie na 90 mg. Miałem dosłownie kilka fajnych, ale pojedynczych dni na 60 mg, ale poza tym czuję się bardzo podobnie jak na paro, nawet chyba gorzej. Myślicie, że jest sens jeszcze trzymać te 90 mg do wizyty czy konsultować się z psychiatra? Proszę także o opinię doświadczonych.

Poczekaj...nie przerywaj...6 tygodni sobie daj...długo się wkręca,ale warto

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też uważam że warto poczekać, u mnie za drugim razem duloksetyna wczytywała się co najmniej 6 tygodni ale w końcu zaskoczyła. Nie było i nie jest tak dobrze jak za pierwszym razem ale jest co najmniej ok.

 

Tak apropos duloksetyny i leków w ogóle, u osób spożywających alkohol w umiarkowanych ilościach uważam że nie dochodzi do znacznego osłabienia ich działania. Natomiast u ewidentnych alkoholików jak ja jest to bardzo wyraźne i szybkie, a potem długo dochodzi się do siebie. Ostatnimi czasy za często odstawiałem disulfiram I piłem już rano, narobiłem problemów w pracy, a nastrój szybko zrobił się fatalny. Stanowczo odradzam wszystkim picie dużych ilości alkoholu, a już szczególnie alkoholikom bo wtedy kuracja idzie się j**ać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, zburzony napisał(a):

Też uważam że warto poczekać, u mnie za drugim razem duloksetyna wczytywała się co najmniej 6 tygodni ale w końcu zaskoczyła. Nie było i nie jest tak dobrze jak za pierwszym razem ale jest co najmniej ok.

 

Tak apropos duloksetyny i leków w ogóle, u osób spożywających alkohol w umiarkowanych ilościach uważam że nie dochodzi do znacznego osłabienia ich działania. Natomiast u ewidentnych alkoholików jak ja jest to bardzo wyraźne i szybkie, a potem długo dochodzi się do siebie. Ostatnimi czasy za często odstawiałem disulfiram I piłem już rano, narobiłem problemów w pracy, a nastrój szybko zrobił się fatalny. Stanowczo odradzam wszystkim picie dużych ilości alkoholu, a już szczególnie alkoholikom bo wtedy kuracja idzie się j**ać.

To prawda,mialam tak na poczatku brania Dulo.Bylam na urodzinach gdzie fajni mi ludzie byli i troche za duzo wypilam.Nastepnego dnia (byl upal)nie moglam wstac nawet na kawe,zimne i gorace poty,mimo ze mialam wentylator wl.zadbano o mnie,bo to byla impreza w gosciach,ale przelezalam caly dzien ,nie mogac zasnac tylko drzemiac w pol snie.A po glowie chodzily smutne mysli i lęki.Nastepnego dnia sie pozbieralam ale jeszcze pare dni sie zbieralam do normalnego stanu.Dlatego teraz unikam juz upijania sie,staram sie wogole pic alko jak najrzadziej i raczej bardzo symbolicznie.🤗Wiem czym to pachnie i ze efekt leczenia mozna zepsuc ,zgadzam sie z toba @zburzony.Pozdrowki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogolnie temat picia alko jest tez ciekawy.Chodzi o to ze od samego alko uwolnic sie mozna natomiast od presji spolecznej troche ciezej.Wszedzie wokół sa ludzie ktorzy picie % uważają wręcz za towarzyski obowiazek,i kiedy odmawiasz maja cie za dziwaka albo i inne domysły ludzie snuja.Nie ma sposobu wymigac sie od picia ,gdy sie jest na jakiejkolwiek imprezie,ale to fajnie  napic sie z kims drineczka,piwka i milo pogadac,natomiast czlowiek musi sie sam pilnowac,aby nie przesadzic.A to ciezko,bo % tyle obiecuja ,dobra zabawe i fajne rozmowy,a na koncu kac i doly ,heheheee.Wiec po co to robimy🤣🤣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lucy32 u mnie na szczęście jest inaczej, wszyscy moi znajomi wiedzą że mam problemy nie tylko z alkoholem ale i z odpałami po nim, wielokrotnie byli świadkami. Także z ich strony mam zero presji. Tylko okazyjnie dołączam do nich na jakichś grubszych imprezach, bo na co dzień biorę disulfiram i dopiero parę dni po odstawieniu mogę cokolwiek wypić na szczęście bo nie ma mowy o spontanicznym piciu. Jeśli coś się kroi odstawiam go, idę gdzieś na wódkę, a następnego dnia biorę znowu. Po takim jednodniowym wyskoku nie ma na ogół konsekwencji. Inna rzecz, że duloksetyna jest wyjątkowo szkodliwa dla wątroby z alkoholem dlatego nie przepisuje się jej alkoholikom, podobnie jak agomelatyny i paru innych leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, zburzony napisał(a):

@Lucy32 u mnie na szczęście jest inaczej, wszyscy moi znajomi wiedzą że mam problemy nie tylko z alkoholem ale i z odpałami po nim, wielokrotnie byli świadkami. Także z ich strony mam zero presji. Tylko okazyjnie dołączam do nich na jakichś grubszych imprezach, bo na co dzień biorę disulfiram i dopiero parę dni po odstawieniu mogę cokolwiek wypić na szczęście bo nie ma mowy o spontanicznym piciu. Jeśli coś się kroi odstawiam go, idę gdzieś na wódkę, a następnego dnia biorę znowu. Po takim jednodniowym wyskoku nie ma na ogół konsekwencji. Inna rzecz, że duloksetyna jest wyjątkowo szkodliwa dla wątroby z alkoholem dlatego nie przepisuje się jej alkoholikom, podobnie jak agomelatyny i paru innych leków.

Dlatego ja tez sie pilnuje,ja pic nie musze ,daje rade bez,ale czasami chce, malego drinka na weekend, unikam grubszych imprez ,mozliwe ze ze strachu przed piciem wiekszych ilosci bo wiem ze wtedy ciężko sie kontrolowac gdy jest sie wsrod ludzi ktorzy przyszli tez sie zabawic przy alko,a tymbardziej ciezko wogole odmowic picia gdy kazdy cie namawia ,i kazdy z czyms chodzi w reku i popija a ja energydrinka,bo i tak bylo hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie leci tydzień bez alkoholu i czuję wyraźnie że duloksetyna i reszta zaczęły już działać jak należy. Znowu jestem otwarty na ludzi, minął mi foch na pannę, jutro jedziemy na wycieczkę którą już chciałem odwoływać. Gdybym tylko mógł spać dłużej. Pewnie wystarczyło by wziąć olanzapinę czy inną kwetiapinę ale wiem jak rozwalony byłbym następnego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, zburzony napisał(a):

U mnie leci tydzień bez alkoholu i czuję wyraźnie że duloksetyna i reszta zaczęły już działać jak należy. Znowu jestem otwarty na ludzi, minął mi foch na pannę, jutro jedziemy na wycieczkę którą już chciałem odwoływać. Gdybym tylko mógł spać dłużej. Pewnie wystarczyło by wziąć olanzapinę czy inną kwetiapinę ale wiem jak rozwalony byłbym następnego dnia.

Trzymam kciuki👍oby dwa👍😜

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno pisałem, że nic się nie dzieje. Od Czwartku zaskoczyło. Różnica jest mega. Idealnie nie jest, bo widzenie mega pogorszone, ale jestem w pozytywny sposób wystrzelony. Serotonina na fajnym poziomie , jedyne czego się obawiam, to faktu, że czuję się trochę jakbym był podłączony do jakiejś ładowarki o bardzo wysokim napięciu i cały czas lecę na takim wystrzale. Lęk wzrósł nie tyle w głowie, co bardziej w somatach(klatce piersiowej, oddech, przyspieszone bicie serca). Ten stan i tak tysiąc razy lepszy niż wcześniej. Dziś 4 dzień, mam nadzieję, że się utrzyma jak najdłużej. No i przede wszystkim myślenie kompletnie zmienione. Nie czuję się jak śmieć i większa odwaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję wytrwałości, myślę że te mniej dobre efekty uboczne miną z czasem zwłaszcza somaty. Też miałem wyraźnie zmnienione myślenie na swój temat, wzrost samooceny i pewność siebie. A to jakby większe napięcie wewnętrzne minęło z czasem ale nawet kiedy jeszcze było, dziwnie spokojnie zachowywałem się przy ludziach, zupełnie na odwrót niż po stymulantach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Trafiłam na to forum szukając informacji o skutkach ubocznych mojego leku - Dulsevi. Nie ukrywam, że przeczytanie wszystkich problemów moich poprzedników poniosło mnie niemało na duchu i dało nadzieję, że będzie lepiej. Dlatego chciałam opisać swoją przygodę z leczeniem i skutkami ubocznymi, może komuś też pomoże zrozumieć jak działa dulo.

Trafiłam do psychiatry w stanie psychicznie ciężkim, ogólnie zawsze byłam typ anty i ze wszystkim sobie poradzę, ale zaprowadził mnie chłopak. Diagnoza: zaburzenia lękowe. Dość duże. Niesamowite migreny, bezsenność, ciągłe zmęczenie, drżenie rąk, stałe napięcie do tego stopnia, że wystarczyło że coś stukneło jak już podskakiwałam i miałam łzy w oczach ze strachu. Najmniejsza głupota powodowała załamanie i płacz, aż przyszły moje "magiczne cukiereczki" jak to lubię je nazywać.

1. Pierwsza wizyta i dawka 30mg. Ogólnie po 10h od wzięcia tabletki myślałam, że umieram. Obudziłam się w nocy rozbudzona mega, dostałam silnych drgawek i ataku paniki, zaczęłam się dusić. Ale zagryzłam zęby, pochodziłam trochę w kółko i jednak sobie przeżyłam. Następnego dnia powtórka chyba po 7-8 h - drgawki (dosłownie się cała trzęsłam) plus... jąkanie. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, czułam się jakby mi ktoś myśli do smoły wrzucił tak się ciężko je łapało. Ogólnie trochę przeszłam źle wprowadzenie cukiereczków, ale po tygodniu było już ok, prawie żadnych skutków ubocznych, a nawet plus bo miałam powera. Zaczęły działać po około 2-3 tygodniach i nie wiedziałam co się dzieje. Nagle przestałam się przejmować tym co będzie, wróciłam do swojej pasji i tak jakby zaczęłam znowu żyć. Piękny efekt utrzymywał się może z dwa miesiące.

2. Chyba 3 wizyta i zwiększenie do 60mg, jak to moja Pani dr powiedziała na moje "chyba mi się organizm przyzwyczaił", że to tylko 30 i bardzo mała dawka. Zaczęłam brać to 60, efekty uboczne znów wróciły, zaczęły się piękne kolorowe sny, po których budziłam się bardziej zmęczona niż wieczorem. Strasznie zwiększyła mi się potliwość do tego stopnia, że w nocy mogłam wykręcać piżamę. Jednak to mała zapłata za to jak mi ten lek pomógł, połączyłam to z psychoterapią i było nawet ok. Problem zaczynał się dopiero w sytuacjach skrajnych takich jak konfrontacje z obcymi ludźmi, trudne życiowe momenty ale jakoś sobie radziłam. Plusy są takie, że jakby w końcu mój organizm zaczął jakby oczyszczać się z efektów długotrwałego stresu tzn. przestały mi wypadać włosy, zaczęłam się wysypiać, mogłam się skupić na pracy, zaczęłam akceptować siebie (do tego stopnia, że wychodzę z domu bez makijażu! co kiedyś było nie do pomyślenia), ogólnie cukiereczki mega pomocne. Brałam 60 przez chyba 4 miesiące. Gdyby nie moja ambicja, że jednak chciałabym przestać bać się tłumów i ludzi (do tego stopnia, że się nieświadomie robiłam sobie kuku) to pewnie bym na tej dawce została. Ale chce walczyć o siebie.

3. Od tygodnia jestem na 90mg. Narazie czuje chyba największe skutki uboczne od momentu kiedy zaczęłam brać leki. Mam wrażenie, że serducho to mi uszami wyjdzie, tylko słyszę takie łup łup łup, a puls w spoczynku dobiega do 100. Podczas treningów skacze do 190, spadła mi strasznie wydolność co przy moim sporcie jest dość niebezpieczne. No i senność. Na początku myślałam, że wróciła mi anemia ale to jednak cukiereczki. W dzień działam normalnie, robię wszystko tak jak zawsze zazwyczaj, ale tylko usiądę i rozluźnie mięsnie... Jakby mi ktoś pstryczek przełączył w głowie na "tryb spanie", zasnę na siedząco. Rano też jest ciężko, w pracy nawet raz zasnęłam na biurku (co nie jest zbytnio porządane jak pracuje się w urzędzie). Senność jest tak silna, że ciężko mi sobie z nią poradzić. Ktoś też tak miał? Cokolwiek pomogło? Ja na chwile obecną jestem wielką optymistką i liczę, że za góra dwa tygodnie to minie. Staram być dla siebie wyrozumiała, ale niestety mam takie obowiązki w domu, że nie mogę pozwolić sobie na spanie całymi popołudniami, a praca na trybie "o mój boże nie mam siły, serce mi wybuchnie i chce spać spać spać" nie jest niczym przyjemnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ta od koni napisał(a):

Witam! Trafiłam na to forum szukając informacji o skutkach ubocznych mojego leku - Dulsevi. Nie ukrywam, że przeczytanie wszystkich problemów moich poprzedników poniosło mnie niemało na duchu i dało nadzieję, że będzie lepiej. Dlatego chciałam opisać swoją przygodę z leczeniem i skutkami ubocznymi, może komuś też pomoże zrozumieć jak działa dulo.

Trafiłam do psychiatry w stanie psychicznie ciężkim, ogólnie zawsze byłam typ anty i ze wszystkim sobie poradzę, ale zaprowadził mnie chłopak. Diagnoza: zaburzenia lękowe. Dość duże. Niesamowite migreny, bezsenność, ciągłe zmęczenie, drżenie rąk, stałe napięcie do tego stopnia, że wystarczyło że coś stukneło jak już podskakiwałam i miałam łzy w oczach ze strachu. Najmniejsza głupota powodowała załamanie i płacz, aż przyszły moje "magiczne cukiereczki" jak to lubię je nazywać.

1. Pierwsza wizyta i dawka 30mg. Ogólnie po 10h od wzięcia tabletki myślałam, że umieram. Obudziłam się w nocy rozbudzona mega, dostałam silnych drgawek i ataku paniki, zaczęłam się dusić. Ale zagryzłam zęby, pochodziłam trochę w kółko i jednak sobie przeżyłam. Następnego dnia powtórka chyba po 7-8 h - drgawki (dosłownie się cała trzęsłam) plus... jąkanie. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, czułam się jakby mi ktoś myśli do smoły wrzucił tak się ciężko je łapało. Ogólnie trochę przeszłam źle wprowadzenie cukiereczków, ale po tygodniu było już ok, prawie żadnych skutków ubocznych, a nawet plus bo miałam powera. Zaczęły działać po około 2-3 tygodniach i nie wiedziałam co się dzieje. Nagle przestałam się przejmować tym co będzie, wróciłam do swojej pasji i tak jakby zaczęłam znowu żyć. Piękny efekt utrzymywał się może z dwa miesiące.

2. Chyba 3 wizyta i zwiększenie do 60mg, jak to moja Pani dr powiedziała na moje "chyba mi się organizm przyzwyczaił", że to tylko 30 i bardzo mała dawka. Zaczęłam brać to 60, efekty uboczne znów wróciły, zaczęły się piękne kolorowe sny, po których budziłam się bardziej zmęczona niż wieczorem. Strasznie zwiększyła mi się potliwość do tego stopnia, że w nocy mogłam wykręcać piżamę. Jednak to mała zapłata za to jak mi ten lek pomógł, połączyłam to z psychoterapią i było nawet ok. Problem zaczynał się dopiero w sytuacjach skrajnych takich jak konfrontacje z obcymi ludźmi, trudne życiowe momenty ale jakoś sobie radziłam. Plusy są takie, że jakby w końcu mój organizm zaczął jakby oczyszczać się z efektów długotrwałego stresu tzn. przestały mi wypadać włosy, zaczęłam się wysypiać, mogłam się skupić na pracy, zaczęłam akceptować siebie (do tego stopnia, że wychodzę z domu bez makijażu! co kiedyś było nie do pomyślenia), ogólnie cukiereczki mega pomocne. Brałam 60 przez chyba 4 miesiące. Gdyby nie moja ambicja, że jednak chciałabym przestać bać się tłumów i ludzi (do tego stopnia, że się nieświadomie robiłam sobie kuku) to pewnie bym na tej dawce została. Ale chce walczyć o siebie.

3. Od tygodnia jestem na 90mg. Narazie czuje chyba największe skutki uboczne od momentu kiedy zaczęłam brać leki. Mam wrażenie, że serducho to mi uszami wyjdzie, tylko słyszę takie łup łup łup, a puls w spoczynku dobiega do 100. Podczas treningów skacze do 190, spadła mi strasznie wydolność co przy moim sporcie jest dość niebezpieczne. No i senność. Na początku myślałam, że wróciła mi anemia ale to jednak cukiereczki. W dzień działam normalnie, robię wszystko tak jak zawsze zazwyczaj, ale tylko usiądę i rozluźnie mięsnie... Jakby mi ktoś pstryczek przełączył w głowie na "tryb spanie", zasnę na siedząco. Rano też jest ciężko, w pracy nawet raz zasnęłam na biurku (co nie jest zbytnio porządane jak pracuje się w urzędzie). Senność jest tak silna, że ciężko mi sobie z nią poradzić. Ktoś też tak miał? Cokolwiek pomogło? Ja na chwile obecną jestem wielką optymistką i liczę, że za góra dwa tygodnie to minie. Staram być dla siebie wyrozumiała, ale niestety mam takie obowiązki w domu, że nie mogę pozwolić sobie na spanie całymi popołudniami, a praca na trybie "o mój boże nie mam siły, serce mi wybuchnie i chce spać spać spać" nie jest niczym przyjemnym.

Witaj @Ta od koni Ja ci musze powiedziec ze mi taka sennosc w ciagu dnia tez sie czasem pojawia,ale nie jest az taka dramatyczna.Kiedy moge i zechce to sobie walne mala drzemkę .Ale jak mam inne zajecie to nie koniecznie musze.Jedynie gdy sie wygodnie umieszczę przed tv to mnie bierze ,ale tez nie zawsze.I ogolnie nawet lubie te drzemkę czasami zrobic ,bo wiem wtedy ze jestem spokojna i bez lęków.Kiedys nie potrafilam usnac w dzien.buzowalo we mnie napięcie, ze nawet jak przysnelam to budzilam sie zaraz z lękiem,i tyle bylo spanka.Czasami do poludnia jak jestem w pracy jestem troche ospala i ziewam ale to przechodzi i nie ma wplywu na prace jakos szczegolnie.Czy ogolnie jestes zadowolona z Duloksetyny,poprawila ci nastroj ?.Ja jestem na 60mg Dulo.Pozdrawiam.

Edytowane przez Lucy32

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ta od koni brałam 90mg przez 6 tygodni i nie zauważyłam lepszych efektów niż na 60 więc zeszłam na 60 i tak jadę. ale mam umowę z moją psych że jak poczuję się gorzej - być może na jesieni - to zwiększę. Uboki zazwyczaj przechodzą po paru tygodniach. u mnie wyrównało się to wystrzelenie w kosmos, senność, nocne poty też się zmniejszyły i ogólnie w tej chwili jest bardzo dobrze. jedyne co na minus to ostatnio często budzę się wcześnie rano i już nie mogę zasnąć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Orzeszkowa napisał(a):

@Ta od koni brałam 90mg przez 6 tygodni i nie zauważyłam lepszych efektów niż na 60 więc zeszłam na 60 i tak jadę. ale mam umowę z moją psych że jak poczuję się gorzej - być może na jesieni - to zwiększę. Uboki zazwyczaj przechodzą po paru tygodniach. u mnie wyrównało się to wystrzelenie w kosmos, senność, nocne poty też się zmniejszyły i ogólnie w tej chwili jest bardzo dobrze. jedyne co na minus to ostatnio często budzę się wcześnie rano i już nie mogę zasnąć. 

Ja tez nie czulam roznicy miedzy 60mg a 90mg,mi do ze na 60tce.Pozdrowki🌺

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×