Niedawno pisałem, że nic się nie dzieje. Od Czwartku zaskoczyło. Różnica jest mega. Idealnie nie jest, bo widzenie mega pogorszone, ale jestem w pozytywny sposób wystrzelony. Serotonina na fajnym poziomie , jedyne czego się obawiam, to faktu, że czuję się trochę jakbym był podłączony do jakiejś ładowarki o bardzo wysokim napięciu i cały czas lecę na takim wystrzale. Lęk wzrósł nie tyle w głowie, co bardziej w somatach(klatce piersiowej, oddech, przyspieszone bicie serca). Ten stan i tak tysiąc razy lepszy niż wcześniej. Dziś 4 dzień, mam nadzieję, że się utrzyma jak najdłużej. No i przede wszystkim myślenie kompletnie zmienione. Nie czuję się jak śmieć i większa odwaga.