Skocz do zawartości
Nerwica.com

Separacje, rozstania, rozwody - wątek wsparcia


Rekomendowane odpowiedzi

A ja mam wrażenie że ty obwiniasz tylko kobiety za wszystko 😏 sorry ale tak właśnie jest. Ciągle czytam jaka to ona jest zła, że siedzi tylko w domu itp itd. Uwielbiam to jak facet mówi " siedzi tylko w domu", no tak bo pracy w domu nie ma wcale, wszystko robi się samo, dzieci ogarniają się same itp itd. Skąd wiesz jak ona się czuje? Porozmawiałeś chociaż raz z nią tak szczerze? Bo jakoś wątpię. I do tego wrzucasz wszystkie kobiety do jednego worka tutaj. Odnoszę też wrażenie że jesteś po prostu szowinistą 🤷

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lottomatzmuszanie kogokolwiek do rodzicielstwa jest nie w porządku. Jeżeli nie chciałeś mieć więcej dzieci nie powinieneś ich mieć.

Dzieci to nie zabawki a jeśli żona wpuściła Cię w maliny aby zajść w ciążę to brak mi słów.

Można kupić sobie potajemnie drogą sukienkę albo buty ale nie zrobić dziecka wbrew woli partnera.

Skarżysz się na brak szacunku od żony i w zasadzie nie dziwie się, że go nie ma bo pokazała to już zachodząc w ciążę bez Twojej wiedzy. Wiem, że Ci ciężko w obecnej sytuacji i chciałbyś mieć ciepłą i kochającą żonę. Zastanawiam się czy rola matki ją nie zmęczyła też i swoje frustracje wylewa na Ciebie. Pewnie wychowywanie 3 dzieci do łatwych nie należy ale przecież ona ma je na własne życzenie. Z tego co zrozumiałam to zarzuca ci, że mało zajmujesz się dziećmi po pracy. Pewnie chcesz od tego wszystkiego uciec i masz dosyć.

Jednak dobrze by było abyś ż żona spróbował najpierw się porozumieć, zapytać dlaczego jest taka i jak ma wasze życie dalej wyglądać?

Jeżeli to nie przyniesie skutku to wtedy zastanów się co zrobić aby twoje życie zmieniło się...

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Szczebiotka napisał:

A ja mam wrażenie że ty obwiniasz tylko kobiety za wszystko 😏 sorry ale tak właśnie jest. Ciągle czytam jaka to ona jest zła, że siedzi tylko w domu itp itd. Uwielbiam to jak facet mówi " siedzi tylko w domu", no tak bo pracy w domu nie ma wcale, wszystko robi się samo, dzieci ogarniają się same itp itd. Skąd wiesz jak ona się czuje? Porozmawiałeś chociaż raz z nią tak szczerze? Bo jakoś wątpię. I do tego wrzucasz wszystkie kobiety do jednego worka tutaj. Odnoszę też wrażenie że jesteś po prostu szowinistą 🤷

Jesli szowinista to osoba, ktora szanuje grsnice innych to jestem nim. Jesli szowinista popiera równouprawnienie to jestem nim, mimo tego ze wg. teorii powinienem byl zmusic ją póĵscia do pracy wtedy samemu bym ogarnial więcej w domu.Jesli szowinista to ten, ktory oczekuje by dorosla kobieta powiedziała mi jaki ma  problem i jak chce go rozwiązac, ale liczyc ze ja bede sie domyślac albo ciągnąć za język, to tak jestem nim. Widzisz, ja uwazam ze kazdy ma język wiec niech mówi, a skoro nie mówi ale woli sie wyżywac psychicznie na kims innym, na mnie to ja sie bronię. Pewnie nalezysz do kobiet, ktore wolalaby by facet sie dopytywał, nadskakiwał itd, ale ja taki nie jestem bo szanuje równouprawnienie.  Traktuje kobiety jak facetów. wymagam jak od facetów, jak od siebie. IMO kobieta nie ma przywilejów ale i tak wbrew sobie wziąłem na siebie ciężat utrzymania finansowego rodziny.  Nie rozumiem do czego zmierzasz z oceną mojej osoby. Zapytaj matek ktore tyrają po 8h/12h codziennie a potem w domu jeszcze, czy wolalyby zajac sie domem i miec kontakt z dziecmi tylko zamiast pracowac na etacie itd.

Edytowane przez lottomat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po dyskusji, jaka się tu wywiązała, wyraźnie widać, że każdy ocenia sytuację z własnego, subiektywnego punktu widzenia. @lottomat ma problem  z żoną i automatycznie wszystkie kobiety wrzuca do jednego worka, oceniając je na podstawie własnych doświadczeń. @Szczebiotka ma z kolei problem z mężem i też ocenia lottomata przez pryzmat własnego doświadczenia. Tak to bywa. Natomiast obiektywnie - zarówno mężczyźni, jak i kobiety są różne. Cóż, mogę powiedzieć - ja mam doświadczenia inne, dlatego uważam kobiety za ósmy cud świata, lepsze od facetów. Jestem przy Żonie tą gorszą połówką - od czasu do czasu mi odwala, zarabiam połowę mniej kasy od niej, jest ode mnie mądrzejsza. Zatem jak coś, pozostaje mi z pokorą słuchać, co mówi. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, że nie można dojść ze sobą do porozumienia, bo dużo ze sobą rozmawiamy o wszystkim. Dzięki temu znamy się doskonale.

W przypadku @lottomat jedyne, co budzi moje zastrzeżenia, to te dzieci, które odrzuca (bo ich nie chciał). Jednakże uprawianie seksu wiąże się - jak by nie było - z możliwością zapłodnienia, nawet przy zabezpieczeniu. Poza tym dzieci już są i tego się nie zmieni. To one są ofiarami całej tej sytuacji. Krzywda dzieci zawsze boli - nie wierzę, że one nie czują, nie widzą tego konfliktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie podoba mi się to co napisał o kobietach. Po za tym znamy tylko jego wersję, skąd mamy wiedzieć jaka jest prawda? Jestem ciekawa kiedy tak naprawdę porozmawiał z żoną tak szczerze, kiedy np zabrał ją gdzieś? Np na spacer we dwoje. Kiedy spędzili razem czas na zabawie z dziećmi itd. jeśli nie chciał dzieci to mógł to zaznaczyć na dzień dobry przed ślubem, być może wtedy ona nawet by za niego nie wyszła, a być może ukrył ten fakt przed nią i dopiero po ślubie jej o tym powiedział. Nie znamy prawdy. Po za tym chyba wiedział skąd biorą się dzieci, przecież nie bociany je przynoszą 😏 żal mi tych dzieci i tyle. Wiem co muszą przechodzić bo sama jestem dzieckiem niechcianym, do tego widzę po własnych dzieciach jak bardzo cierpią z powodu ciągłych kłótni w domu i toksycznego małżeństwa swoich rodziców. 

Tak to prawda, ja mam problemy z mężem, ale nie wrzucam przez to wszystkich mężczyzn do jednego wora i nie pisze że każdy facet jest taki czy taki. Nie podkreślam na każdym kroku że jest równouprawnienie, że powinien robić to a to. Szanuję innych ludzi ( chyba że ktoś jest po prostu zły, lub zajdzie mi mega za skórę), nie oceniam wszystkich tak samo tylko dlatego że ja trafiłam tak a nie inaczej. To tyle co chciałam tu jeszcze dodać. Myślę że dalsza dyskusja dla mnie tutaj już nie ma sensu bo tylko się denerwuje czytając tutaj posty, a stres czy nerwy nie są dla mnie zbyt dobre. Mimo wszystko życzę wszystkiego dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dryagan napisał:

No to że nie było tak poważnie - instrukcja dla mężczyzn jak najlepiej postępować z kobietami, żeby w związku było dobrze:

obraz_2023-03-25_071202144.png

Kiedys dawno temu miałem trochę podobne podeĵście do Twojego Dryagan, wychowany w rodzinie z przesadnym szacunkiem do kobiet. Szowinizm przyszedl z wiekiem i doświadczeniem. Powyższy mem idealnie obrazuje stosunek kobiet do mężczyzn i po prostu mialem tego dosyć. My jako faceci mamy ogromną ilosc obowiązków jakie naklada na nas spoleczenstwo a potem w najbardziej intymnych sprawach w życiu domowym jeszcze musimy się doginac do nich. Kropla goryczy sie przelała i stracilem jakikolwiek szacunek do kobiet. Nie jestem pierwszym lepszym z łapanki i obserwuje inne, w nadzieii ze jednak nie mam racji. Nie spotkalem lepszej wersji. Dlaczego kiedys mialem szacunek? Kwestia podejscia, zakladalem, ze kobiety są slabsze, potrzebują naszego wsparcia, jestem im potrzebny itd Dlatego przymykalem oko na egoizm i brak szacunku do facetow. Bo powyszy mem pokazuje brak elementarnego szacunku do faceta. Rozumujac wg. mema facet powinien brac na klate kazde odpaly księżniczki, tylko dlatego bo....jest ksieżniczką? To jakis przywilej? Rozumiem rozgoryczenie kolezanki, ale pewnie pisze ze swojej perspektywy. Ja sie tylko mogę zapytac, czy przeprasza na bierząco za swoje zachoawanie? Te 3 magiczne slowa prosze, dziękimuje, przepraszam to nic innego jak "netykieta",ktora zapewnia dlugie i szczeliwe zycie dwojga ludzi w malym pomieszczeniu, jak dom czy mieszkanie. Moja zona nie przeprasza, bo ma to gdzies. Jak mi powiedziala, tylko slabi przepraszają. Zatem ja tez przestalem okazywac jej slabosc. Mamy wojne, przez. jej durne wymysly, bo ja nie odpuszcze. Nie bede robic tego co mi baba mowi, bo jestem facetem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lottomat właśnie o tym pisałem wyżej. Wrzucasz wszystkie kobiety do jednego worka na podstawie własnych jednostkowych doświadczeń. Nie, nie wszystkie kobiety są takie same. Podobnie jak nie wszyscy mężczyźni są tacy sami

Cytat

Nie bede robic tego co mi baba mowi, bo jestem facetem. 

jednak jesteś szowinistą. Ja tam często robię, co mi "baba" mówi, bo wiem, że mówi mądrze. Dobra, możesz mnie uważać za pantoflarza. Ale pamiętaj - co kto zasieje, to potem zbierać będzie. Niezgoda zawsze rujnuje. U Ciebie już problem urósł do niebotycznych rozmiarów, teraz już wszystko będzie na nie. A wystarczyło spokojnie pogadać. Ludzie sami sobie gotują swój los, nie ustąpią "bo nie". Małżeństwo to jednak jest sztuka kompromisów, a nie tego, by zawsze "moje" było na wierzchu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, lottomat napisał:

Ja sie tylko mogę zapytac, czy przeprasza na bierząco za swoje zachoawanie? 

Wyobraź sobie że przepraszałam nie raz. Nawet za to gdy dostałam łomot od męża to go przepraszałam. Nie on mnie a ja jego. Bo przecież na bank była to moja wina! Pewnie zupa była za słona. Albo gdzieś nie zauważyłam jakiegoś paproszka na ziemi, a być może coś nie tak zrobiłam przy naszym chorym dziecku. Dlaczego ja wtedy przepraszałam? Nie wiem. Bo co bym nie robiła to jest źle. Gotuje jest źle, zajmuje się dziećmi jest źle, zajmuje się wszystkimi sprawami urzędowymi jest źle, zrezygnowałam z pracy na jego prośbę jest źle, siedziałam tygodniami w szpitalu z dziećmi gdzie on nawet nie przyjechał jest źle, odrabiam lekcje z dziećmi jest źle, przytyłam się jest źle. Bo co? Bo czego jeszcze hrabia by chciał? Proszę o chwilę zainteresowania jest źle, proszę o wspólny spacer w weekend jest źle, proszę o przytulenie się jest źle. Mam wymieniać dalej? Mało tego, rąbie drewno, noszę drewno i węgiel do piwnicy a nie powinnam tego robić bo nie powinnam dźwigać ciężarów przez swoje problemy zdrowotne, kosze trawę mimo mocnej alergii na nią i problemów z kręgosłupem, maluje ściany w domu, pale w piecu nawet jak on jest w domu bo hrabia przyjdzie i powie że mu zimno jest. Fajnie co? Muszę dzwonić w jego sprawach również, muszę mu robić odpowiedni posiłek bo ma dietę. A co ja dostaję w zamian? Krzyki, agresję i ból. Dwa razy mnie przeprosił i to na kolanach. Raz gdy zadzwoniłam po policję bo chciał abym tego nie robiła bo się zmieni, jasne. Drugi raz w sądzie gdy sędzina powiedziała że dzieci będą ze mną, też obiecał poprawę itp po czym sędzina wycofała się z wyroku i rozwodu. I nadal mam piekło. No chyba że według ciebie tak jak według niego wszystko jest ok. Wtedy nie mam więcej pytań. 

53 minuty temu, lottomat napisał:

Szowinizm przyszedl z wiekiem i doświadczeniem

 

53 minuty temu, lottomat napisał:

Nie bede robic tego co mi baba mowi, bo jestem facetem. 

Jednak jesteś szowinistą o czym sam napisałeś, a jeszcze nie tak dawno temu napisałeś że nie 😏 

Od początku wyczułam w tobie to. Bo ciągle przez ogółem o kobietach. 

53 minuty temu, lottomat napisał:

Te 3 magiczne slowa prosze, dziękimuje, przepraszam 

I ja je używam, i nie tylko w stosunku do męża ale też dzieci i innych osób. A ty? Kiedy ostatnio użyłeś tych słów? Bo z tego co tutaj nam piszesz to mam wrażenie że wcale ich nie ma u ciebie. 

53 minuty temu, lottomat napisał:

Nie spotkalem lepszej wersji

Jestem ciekawa czego ty tak naprawdę oczekujesz bądź szukasz? Bo według mnie jesteś nie tylko szowinistą ale też strasznym narcyzem. Widzisz tylko siebie i mam wrażenie że próbujesz nam wmówić jaki to jesteś idealny, a kobiety to złe zimne s*ki, bo kolejny hrabia się znalazł który widzi tylko swój czubek nosa. 🤷

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Dryagan napisał:

Małżeństwo to jednak jest sztuka kompromisów, a nie tego, by zawsze "moje" było na wierzchu. 

Brawo. Miałam to napisać u siebie. Ale już to zrobiłeś. 

Ja tylko dodam od siebie jeszcze, że gdy kiedyś tam próbowaliśmy naprawić swoje małżeństwo dużo rozmawialiśmy o naszych potrzebach itp. I wtedy było trochę lepiej. W końcu nikt z nas nie umie czytać drugiej osobie w myślach i nie wie czego ta druga osoba oczekuje. 

Ale są też osoby które chcą nigdy nie się zmienią mimo dawania drugiej, trzeciej.. Setnej szansy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dryagan napisał:

@lottomat właśnie o tym pisałem wyżej. Wrzucasz wszystkie kobiety do jednego worka na podstawie własnych jednostkowych doświadczeń.

Wiem, ze tak robie bo takie mam doświadczenia. W domu napatrzylem sie na ojca jak to nazwaleś "pantoflarza" i nie chcę powtarzac tych samch błedow. Schemat byl taki, ze matka zarabiala wiecej od ojca i on byl przez nią calkowicie zdominowany. Widzialem jak nim pogardza, nie liczy sie z jego zdaniem. Facet nie umial podjąć prostych decyzji,zawsze mowił zapytaj mamy. Nawet podejrzewam ze dorobila mu rogi. Skonczyl marnie w depresji i alkoholizmie...przez dominujacą babe. Bal sie postawic, bal sie powiedziec co mysli, bał się walnąć pięścią w stol i przywrocić matkę do pionu.A matce odpalalo jak kazdej babie. Szczerze kolego, bycie uleglym do kobiety to najgorsza mozliwa opcja. Nie jest to przytyk, bo to sa moje doswiadczenia, ktore wykorzystuje by uniknąć bledów ojca. W domu spedzamy wiekszosc zycia i tam utrwalamy postawy wobec swiata. Ulegly facet w domu, bedzie ulegly w pozostalych sferach życia. Mam przykĺad z domu jak to wyglada. Ja nie pozwole by mi baba na glowe weszla,  bo zalezy mi na moim zyciu i posrednio na statusie całej rodziny. Tego zona nie rozumie. Facet dominujący w domu, dominuje w sferze zawodowej a to przeklada sie na kasę. Uwazam, ze to logiczne i dla wspolnego dobra kobieta powinna miec tego świadomosc. A jej odpaly emocjonalne, obrazanie sie, agresja podczas okresu i inne jazdy musi sobie ogarnąć sama. Trudno by jeszcze facet ją do lekarza ciągnąl po proszki albo wysylał artykuly z internetu, gdzie inne kobiety piszą o rozwalonych związkach przez to ze facet mial juz dosc. 

 

 

5 minut temu, Dryagan napisał:

 

Ludzie sami sobie gotują swój los, nie ustąpią "bo nie".

Małżeństwo to jednak jest sztuka kompromisów, a nie tego, by zawsze "moje" było na wierzchu. 

Zgoda. Wiesz mi wystarczą 3 magiczne slowa kazdego dnia, nie potrzeuje zapewnien o dozgonnej milosci czy liscikow na Walentynki. Trzeba chciec przelozyc dobro wspolne nad dobro osobiste. I nie moze tak byc, za ja dla świętego spokoju bede robic co sobie życzy żona bo to prosta droga do poddanstwa.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczebiotka napisał:

Brawo. Miałam to napisać u siebie. Ale już to zrobiłeś. 

Ja tylko dodam od siebie jeszcze, że gdy kiedyś tam próbowaliśmy naprawić swoje małżeństwo dużo rozmawialiśmy o naszych potrzebach itp. I wtedy było trochę lepiej. W końcu nikt z nas nie umie czytać drugiej osobie w myślach i nie wie czego ta druga osoba oczekuje. 

Ale są też osoby które chcą nigdy nie się zmienią mimo dawania drugiej, trzeciej.. Setnej szansy.

 

Kazdy widzi czubek swojego nosa nawet kiedy twierdzi, ze jest inaczej. Ja pisze na glos, ze powoduje klotnie w rewanzu za jej okazywany brak szacunku. Oceniasz mnie, wywalasz jakiez brudy i mi je przypisujesz. A ja tylko opisuje, ze mam konflikt z zoną, ktora chce mnie zdominowac i widze, ze inne kobiety w okolicy nie są lepsze. 

 

Ja nie chce Cie oceniac choc podejrzewam, ze juz wiem gdzie jest problem w waszym zwiazku. Nie pisze, ze to ty jestes winna czy Twoj facet, dlaczego? Bo wina za relacje lezy po srodku. Ja wiem ze powoduje klotnie jako odbicie pileczki. Widzisz ja nie mialem okazywanego zainteresowania od matki, bo myslala o sobie, a to przelozylo sie na relacje z kobietami. Taki schemat zachowań. Ja oczekuje szacunku i zauwazenia mojej osoby i tego co robie. Tylko tyle. Gdzies czytalem, taką anegdote, ze facet jest glową rodziny a kobieta szyją, ktora kieruje tą glową. Uwazam, ze kobieta moglaby miec cala rodzine pod reką i kochajacego faceta, gdyby nauczyla sie obslugi faceta. A wyglada to tak, ze slysze krytyke, wytykanie błędow, dosrywanie, krecenie glowa itd itp. Zawsze niezadowolona a ja juz nie wiem co mam robic. Ze stresu spac nie moglem dlugi czas, bo w glowie mailem "nie nadajesz sie, jestes cieniasem, cipa, naiwniak itd" Obwinia mnie, ze nie mialem wzorca meskiego, bo widziala, ze moj byl calkowicie zdominowany jak pies. I to jest moja wina, wg niej.  Pomimo tego ze zarabiam pieniadze, mamy 2 auta i zyjemy na jakims sensowym poziomie. Zawsze znajdzie powod by mi przypieprzyc, a to wygladam jak żul, bo mam zarost 5 dniowy. Kiedy ze stresu przytylem 15kg to powiedziala ze patrzec na mnie nie moze, wymiotować jej sie chce na moj widok. I powinnismy sobie poszukac kochanka. Taki tekst od "kochajacej" żony. Caly czas szpile prosto w serce. Jestem przez nia niszczony przy dzieciach i widzą jak kobiety traktują facetow. Ona sie nie przejmuje. Jestem zlym ojcem, nie umiem przy dzieciach. A niby skad mam umiec, skoro sie ucze? My faceci nie mamy zmyslu rodzicielskiego jak kobiety, my sie uczymy na zasadzie prob i bledow, zwlaszcza kiedy jest ograniczony czas, bo pol dnia spedzam w pracy. 

 

 

 

Ze swojej strony podpowiem Ci, zebys pomyslala jak traktujesz swojego faceta. Czy mu dosrywasz, czy mu zrzędzisz, czy krytykujesz itd. Nie wiem co kobiety chca osiągnąc przez takie podejscie,  poza ryzykowaniem konfliktu. Malo ktory facet pozwoli by mu baba wytykala bledy. My nie mamy w nawyku punktowania kobiet, bo tak nas nauczono, ze wobec kobiet nie jestesmy zlosliwi i wredni. Wy natomiast robicie to notorycznie, tak jakbyscie mialy jakies odgorne pozwolenie, by dokopywac facetom. A kiedy facet oddaje to placz i sedzino pomocy.😉

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lottomat chyba mi się nie podoba Twoje podejście - Ty chcesz być w domu panem i władcą. Osobiście mam złe doświadczenia z dzieciństwa, bo mój ojciec taki był. Wszyscy się go baliśmy, łącznie z matką, która ostatecznie popadła w ciężką depresję. Nie była w stanie nas - dzieci obronić przed tresurą i tyranią. Pewnie ze strachu zgadzała się na wszystko co pan i władca powiedział. No nie, to nie jest własciwy schemat. W małżeństwie sprawdza się lepiej partnerstwo. Kobieta nie jest po to, żeby "obsługiwać" męża i robić za jego służącą w domu, chociaż obecnie w pewnych środowiskach próbuje się forsować taki model. Ja miałem z domu wzorzec męskiego samca, ale robię wszystko, żeby tego nie powielać. Nie będę taki jak mój ojciec. Druga rzecz - dla mnie małżeństwo i miłość to decyzja na całe życie. I zrobię wiele, żeby nie stracić rodziny - wiem, że jestem chory, że mogą nastąpić ataki choroby, co ma wpływ na codzienne życie, więc się staram jak mogę. Żona mnie wspiera - i tak to być powinno, małżeństwo jest "na dobre i na złe". Dlatego nie zamierzam słuchać porad typu 

Cytat

Szczerze kolego, bycie uleglym do kobiety to najgorsza mozliwa opcja. 

Ja mam mądrą, wspaniałą Żonę, którą kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem, że sekretem dobrego związku jest kiedy on jest doceniony, a ona wysłuchana 🙂

 

" Facet dominujący w domu, dominuje w sferze zawodowej "
Oj panie, teraz są takie czasy, że to kobiety często osiągają więcej niż mężczyźni. Siła fizyczna już nie jest tak istotna, zwraca się uwagę na inne aspekty.

 

"Trzeba chciec przelozyc dobro wspolne nad dobro osobiste. I nie moze tak byc, za ja dla świętego spokoju bede robic co sobie życzy żona bo to prosta droga do poddanstwa."
Dobrze by było gdybyście się oboje umówili, i wyznaczyli swoje granice, które chcielibyście żeby ten drugi ich nie przekraczał. To jest ważne, dla każdej osoby na świecie.

 

"powoduje klotnie w rewanzu za jej okazywany brak szacunku."
W ten sposób nic nie osiągniesz, stań się dla niej lustrem, tzn. nie daj się prowokować, w ten sposób będzie mogła bardziej przyjrzeć się swojemu zachowaniu i po jakimś czasie możliwe że sama okaże skruchę, bo ty będziesz inny.
Jak sam będziesz dokładał do ogniska, to nigdy się nie wypali.

 

Też kiedyś byłem zły na kobiety, ale uświadomiłem sobie, że sam im się podkładałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Dryagan napisał:

@lottomat chyba mi się nie podoba Twoje podejście - Ty chcesz być w domu panem i władcą. Osobiście mam złe doświadczenia z dzieciństwa, bo mój ojciec taki był. Wszyscy się go baliśmy, łącznie z matką, która ostatecznie popadła w ciężką depresję. Nie była w stanie nas - dzieci obronić przed tresurą i tyranią. Pewnie ze strachu zgadzała się na wszystko co pan i władca powiedział. No nie, to nie jest własciwy schemat. W małżeństwie sprawdza się lepiej partnerstwo. Kobieta nie jest po to, żeby "obsługiwać" męża i robić za jego służącą w domu, chociaż obecnie w pewnych środowiskach próbuje się forsować taki model. Ja miałem z domu wzorzec męskiego samca, ale robię wszystko, żeby tego nie powielać. Nie będę taki jak mój ojciec. Druga rzecz - dla mnie małżeństwo i miłość to decyzja na całe życie. I zrobię wiele, żeby nie stracić rodziny - wiem, że jestem chory, że mogą nastąpić ataki choroby, co ma wpływ na codzienne życie, więc się staram jak mogę. Żona mnie wspiera - i tak to być powinno, małżeństwo jest "na dobre i na złe". Dlatego nie zamierzam słuchać porad typu 

Ja mam mądrą, wspaniałą Żonę, którą kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej.

 

To nie jest porada, rozmawiamy i pisze co mysle. Tak samo jak Ty piszesz i ja przyjmuje jako kolejne doświadczenie. Wyglada troche jakby zle doswiadczenia z domu byly napedem dzialania odwronie u mnie. Z tego co piszesz, u Ciebie podobnie. To zrozumiale. Moja zona tez ma schemat, ojca cipy, nic nieznaczącej postaci w domu i wymaga bym byl inny niż teść, przez krytyke i punktowanie na kazdym kroku. Nie da sie tak źyć. Moja postawa to obrona przed atakiem emocjonalnym i psychicznym ze strony źony. Wiele razy rozpoczynalem rozmowe z nią i mowie, ze ja nie umiem tak jak ona chce. Ja jestem jak ojciec i zmiana trwa, to nie tydzien, miesiąc czy rok. Ja 20lat obserwowalem ojca i conajmniej 10lat a mosw dluzej potrwa usuniecie pantofla z mojego mozgu by stac sie silnym psychicznie facetem, ktory zdobywa co trzeba. Niby rozumie niby ok, ale przychodzi okres i zaczyna znowu przypierd...lke do krzywego chodu. A ja juz mam dosyc. Dosyc ciąglej krytyki, punktowania.

 

BTW dziwne ze twierdzisz ze ja jestem wladczy kiedy wiele razy pisalem ze szanuje partnerstwo. Moja postawa to obrona przed atakiem. To samo kolezanka nie rozumie co pisze, wylapuje tylko jakies slowa bez kontekstu i cos mi imputuje bez sensu. Tak sie nie da rozmawiac.

Edytowane przez lottomat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, lottomat napisał:

BTW dziwne ze twierdzisz ze ja jestem wladczy kiedy wiele razy pisalem ze szanuje partnerstwo. Moja postawa to obrona przed atakiem. 

Nie jesteśmy w Twojej skórze, a oceniamy tylko to, co piszesz i jak piszesz. Widzisz - to jak inna osoba Ciebie odbiera, jest wynikiem Twoich słów - może żona też Ciebie nie umie zrozumieć. Oczywiście jest prawdą, że interpretujemy życie i zachowania innych przez schemat własnych doświadczeń, bo tylko takie mamy. Nasz mózg tak działa i nie będzie działał inaczej. Dlatego tak ważna jest komunikacja - czasem przez jej brak powstanie niezrozumienie intencji i konflikt gotowy. W małżeństwie ważne jest, żeby poznać siebie dobrze nawzajem, także to, co nas ukształtowało w przeszłości. Ja dopiero teraz czuję porozumienie na 100% z żoną, na początku naszego związku były przecież konflikty właśnie wynikające ze złej interpretacji faktów. jak to się mówi "docieraliśmy się". A teraz... nierzadko jestem w stanie powiedzieć to, co ona powie w odpowiedzi na moje teksty. Śmieje się czasem ze mnie, że w ogóle nie jest potrzebna, bo sam sobie w jej imieniu powiem, co trzeba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest takie madre powiedzenie: "Każdy zasługuje na drugą szansę, ale na trzecią nigdy"

 

@SzczebiotkaTo straszne co opisujesz!!! Mam nadzieje ze kiedyś się od niego uwolnisz. Nie wiadomo tylko jak potem finansowo... Ach, może jeszcze kiedys spotkasz mężczyznę opiekuńczego co się zaopiekuje tobą i dziećmi bo na to zasługujecie ;///

 

 

Idealnie widać tutaj jak nasze doświadczenia nas budują, nasze podejście do świata, każdy przezywa swoje i widzi świat po swojemu. Z was trojga wydaje się że tylko @Dryagandobrze trafił, na coś pomiędzy. 

 

Natomiast @lottomatma rację, kobiety generalnie mają tendencje do czepialstwa i zrzędzenia, nawet kabarety o tym o robią;) dodaj do tego okres czy menopauzę i jest jeszcze gorzej, hormony, nastrój. Wgl kobiety mają wahnięcia nastroju przez hormony, faceci tego nie mają. Ale

Musi być jakaś równowaga w tym wszystkim, pozrzędzi ale później nie będzie odmawiać mężow w łóżku. Jeden dzień milszy drugi nie, jak w życiu, no ale musi się dać razem zyc, nie może być totalnie źle cały czas. 

@lottomatma rację że mężczyźni nie mają takiego instynktu jak kobiety. Kiedy facet po pracy wgl chce i pobawi się z dziećmi to już jest dobrze.

 

Zwykle to wygląda tak że (lub do tej pory tak wygladalo) kobiety mają na głowię pracę, dom, dzieci, lekarzy, sprawy urzędowe. A mężczyzna tylko albo aż pracę, zapewnienie bytu rodzinie (wiadomo że rabac drewno itd też powinien, bo to męskie zajecie). Tak, to typowy patriarchat, ale skoro tak jakoś funkcjonujemy no to nie jest to aż tak tragiczne, bolesne, jest to część naszej kultury. I zwykle kobieta zrzędzi ale facet z nią jest bo ma coś w zamian, kobietę przy sobie, dzieci odchowane, ogarnięty dom. Fifty fifty

 

 

 

Ha, dyskutuje chociaż mam 24 lata i nie mam męża, ale przemilczmy ten fakt :D

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Dalja napisał:

Zwykle to wygląda tak że (lub do tej pory tak wygladalo) kobiety mają na głowię pracę, dom, dzieci, lekarzy, sprawy urzędowe. A mężczyzna tylko albo aż pracę, zapewnienie bytu rodzinie (wiadomo że rabac drewno itd też powinien, bo to męskie zajecie). Tak, to typowy patriarchat...

A z tym się nie zgodzę - to stereotyp. W środowisku, w którym się obracam wcale to tak nie wygląda. Przykład: jak córka była mała miałem urlop tacierzyński i sam się nią zajmowałem, jak żona pracowała. Zresztą ona zarabia dwa razy więcej niż ja, więc logiczne. Opieką nad córką dzielimy się równo, nie wiem czy mam instynkt rodzicielski, ale jest powodem dla którego chce mi się żyć i walczyć z chorobą. W domu sprzątam ja - bo lubię, jestem pedantem (moja żona trochę bałaganiarą). Gotuje ona, bo robi to lepiej, a czasem razem coś przygotowujemy (w sensie pomagam, żeby było szybciej). I córka też. To buduje więzi, dobrze się przy tym bawimy. To jest partnerstwo w związku, ja tak to widzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że poważna dyskusja się tu zrodziła. Postanowiłam więc wtrącić swoje 5 groszy. 

@lottomat z tego co piszesz, oboje z żoną nie macie prawidłowych wzorców z domu, z czego chyba bardziej lub mniej zdajecie sobie sprawę. Stworzyliście rodzinę bez wcześniejszego przepracowania swoich problemów i wynikających z tego zaburzeń. Weszliście w "nowe" ze "starym" bagażem. Jednak dalej nic z tym nie robicie i tkwicie w tym razem. 
Zacząłeś od ilości dzieci- nie ważne jakie są ustalenia przed małżeństwem. Ludzie się zmieniają. Zmieniają się priorytety, zmienia się spojrzenie na świat, zmienia się wszystko. To jest normalne, bo życie płynie. To co powinno być pomiędzy dwoma osobami tworzącymi związek to dialog i próba znalezienia rozwiązania, która pasuje obu stronom. Na moim przykładzie: zawsze chciałam mieć minimum 2 dzieci, mój mąż również. Po ciąży obecnie to niemożliwe (może się zmieni z czasem), sytuacja ekonomiczna też nas hamuje przed kolejnym potomkiem, jak również nasze zasoby nie pozwalają na kolejne dziecko. 
Jesteś z kobietą mimo, że jej nie kochasz, bo...? Bo dzieci? Myślenie, że bycie z kimś tylko dla dzieci jest wg mnie tak mocno obciążające... Powiesz im za 10 lat "byłem z waszą matką dla Was? a Wy tego nie doceniacie bo teraz macie nerwice/depresje/inne zaburzenia i mówicie mi, że to przez nas. A ja przecież dla Was..." Ty podejmujesz decyzję, że jesteś z żoną. Bierzesz odpowiedzialność za to. To Wy jesteście dorośli i jeśli relacje jest niezdrowa, to powinniście albo spróbować ją naprawić (w tym momencie to chyba tylko ze specjalistą) albo zadbać o siebie i dzieci. Dzieci nie muszą mieć rodziców razem, dzieci muszą mieć oboje rodziców. Gdy się kłócicie one to czują, obarczają siebie o wasze kłótnie, będą próbować nie sprawiać problemów, żebyście się nie kłócili, będą starały się być niewidoczne. 
Ciągle piszesz o sobie, że żona "to i to". Myślałeś gdzie w tym wszystkim są dzieci? To Wy jesteście dorosłymi ludźmi, to Wy powołaliście te dzieci na świat, ona same się nie stworzyły. Teraz pozostaje wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, zastanowić się nad możliwościami. 
Pisałeś również, że żona straszy Cię, że będziesz ja utrzymywać. Dlaczego? Po rozwodzie tak samo jak ona masz prawo starać się o prawo do opieki na dziećmi. Nawet jeśli zostałoby ono przyznane żonie płacisz alimenty na dzieci, nie na żonę. Chyba, że udowodni, że przez Ciebie nie mogła podjąć żadnej pracy. To dość skomplikowane kwestie do omówienia z prawnikiem. 
Obecna sytuacja jest chora, przede wszystkim ze względu na dzieci. Po Twoich wypowiedziach uważam, że jesteś skoncentrowany na sobie i uważasz, że jesteś "najbardziej skrzywdzony" w tej relacji. Zgodzę się z poprzednikami, że najbardziej pokrzywdzone są dzieci, nie Ty czy żona. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Dalja napisał:

Zwykle to wygląda tak że (lub do tej pory tak wygladalo) kobiety mają na głowię pracę, dom, dzieci, lekarzy, sprawy urzędowe. A mężczyzna tylko albo aż pracę, zapewnienie bytu rodzinie (wiadomo że rabac drewno itd też powinien, bo to męskie zajecie). Tak, to typowy patriarchat, ale skoro tak jakoś funkcjonujemy no to nie jest to aż tak tragiczne, bolesne, jest to część naszej kultury. I zwykle kobieta zrzędzi ale facet z nią jest bo ma coś w zamian, kobietę przy sobie, dzieci odchowane, ogarnięty dom. Fifty fifty

 

 

Ciezko jest rozmawiac kiedy ktos nie chce. Ja mam na glowie prace, dodatkowo prowadzilem firme oprocz pracy, urzedy, banki, kredyty,  zakupy itd Ona nic siè nie dotykala do tego, tylko ja. Ona ogarnianie domu, dzieci, jedzenie, sprawdzanie lekcji. Ja chodze na wywiadowki i przejmuje dzieci w weekendy oraz po pracy kiedy moge. Do tego ucze sie wieczorami jak dzieci śpia by byc konkurencyjnym w branzy. Cieżko jest zrobic podzial 50:50 ale wystarczy chciec docenic drugiego. Ja jej nie doceniam bo ona mnie nie docenia. Mam dosyc dawania innym wiecej, kiedy mi nie dają nic. Zauwazylem, ze kobiety oczekują od facetow angazowania sie mimo tego, ze same nic nie robią. Byc moze w glowie taka laska jest zakochana ale jesli tego nie mowi, nie pokazuje oddania, nie pokazuje lojalnosci to tego nie ma. My nie mamy 9 zmyslu by obserwowac spojrzenia, ruchy uszu, dotkniecia czy czas po jakim sie odezwiemy. Po prostu facet musi widziec ze jest kochany i potrzebny. To nie jest ujma na honorze. Kiedys czytalem taki wpis jakiejs dziewczyny na forum, ze podoba jej sie jakis chlopak, ale nie moze sie o tym dowiedziec. I co on biedna ma z tym zrobic? Niestety dopoki facet nie dowie sie, ze komus zalezy to nic sie nie zmieni. My nie mamy radarow ktore odczytują z powietrza intencje innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dryagan napisał:

A z tym się nie zgodzę - to stereotyp. W środowisku, w którym się obracam wcale to tak nie wygląda. Przykład: jak córka była mała miałem urlop tacierzyński i sam się nią zajmowałem, jak żona pracowała. Zresztą ona zarabia dwa razy więcej niż ja, więc logiczne. Opieką nad córką dzielimy się równo, nie wiem czy mam instynkt rodzicielski, ale jest powodem dla którego chce mi się żyć i walczyć z chorobą. W domu sprzątam ja - bo lubię, jestem pedantem (moja żona trochę bałaganiarą). Gotuje ona, bo robi to lepiej, a czasem razem coś przygotowujemy (w sensie pomagam, żeby było szybciej). I córka też. To buduje więzi, dobrze się przy tym bawimy. To jest partnerstwo w związku, ja tak to widzę

Ach, dlatego napisałam że tak jest lub BYLO. Tak, w dzisiejszych czasach się się to zmienią, podejście samo do małżeństwa się zmieniło- powstały rozwody. Dziś też jest duży nacisk na karierę, u kobiet jak i u mężczyzn, rodziny zakłada się zdecydowanie później niż kiedyś!! No i już kobiety nie chcą być kurami domowymi, aczkolwiek większość mężczyzn nie gotuje i nie sprząta i nie robi zakupów (to nie jest nic fatalnego, przecież w zamian za to głową rodziny daje bezpieczeństwo, dach nad głową, stabilizację, no i przede wszystkim umie naprawić auto, zrobić remont, rozkręcić zlew itp id)

A twój instynkt tacierzynski to skarb:) być może wynika on z twojej dojrzałości psychicznej, inaczej podchodzisz już do zwiazku i do rodziny. Gdybyś miał tak 25 lat i był tatą, hm, ciekawe czy młoda krew nie wchodziłaby trochę w konflikt z odpowiedzialnością za rodzinę, wtedy też ma się inne oczekiwania wobec życia, przyszłości. Przykładowo patrze na moją przyjaciółkę, to jej facet też młody tata, jasne że kocha synka, jest dla niego czuły i jasne że się z nim coś tam pobawi. Ale jednak jak ma wolne to lubi wyjść z domu, a nie siedzieć z synkiem, zaś to sprawia że ona młoda matka ma dziecko 24h. I myślę że to nie jest nic dziwnego czy złego, że tata jako że jest młody podchodzi do tych spraw inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lottomat napisalam tak jak powinno być, a u ciebie... Przykro mi ze u ciebie tak sytuacja nie wygląda ;/ żona zdecydowanie nie zachowuje się tak jakby chciała z tobą zyc, tworzyć dom i związek, po prostu nie traktuje cie jak mężczyznę którego sobie wybrała. Przykre. 

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dalja napisał:

@lottomat napisalam tak jak powinno być, a u ciebie... Przykro mi ze u ciebie tak sytuacja nie wygląda ;/ żona zdecydowanie nie zachowuje się tak jakby chciała z tobą zyc, tworzyć dom i związek, po prostu nie traktuje cie jak mężczyznę którego sobie wybrała. Przykre. 

Tez tak sądze. To przykre. Ja akceptowalem ja taka jaka byla z jej wadami i zachowaniem. A ona w pewnym momencie zaczela mnie punktowac, na sile zmieniac pod siebie, ulepiac jak plastline. wychodzi na to ze albo jest niezrownoważona albo ja świruje. Po co nalegala na 2gie dziecko z facetem, ktorego nie akceptuje? Dlaczego pozwolila na 3cie dziecko skoro bylo juz tak bardzo zle?. Nie rozumiem tego.Logicznie wychodzi mi kant i uwiazanie faceta na dzieci by miec bankomat pod reką. Kiedy o tym mysle to wlącza mi sie agresja, bo zniszczyla mi i dzieciom zycie. Przestalem jej calkowicie ufac, zrobilem wazektomie by znowu mnie nie wrobila kiedt nagle zachce jej sie sexu. Nie wiem co mam robic, chodze na terapie i staram sie nie myslec o to co jest w domu. Nie lubie kobiet, kiedy jakas podbija to kasuje ją szybko by mi doopy nie zawracala. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, lottomat napisał:

Nie lubie kobiet, kiedy jakas podbija to kasuje ją szybko by mi doopy nie zawracala. 

No przestań... ile kobiet tyle różnych charakterów. Akurat trafiłeś na egzemplarz, hm, albo z problemami z sama sobą ona ma, albo ma przykry charakterek. Nie wiem, nie znam, nie będę oceniać. Ale no kobiety sa potrzebne mężczyznom tak jak mężczyźni kobietom :P i nic tego nie zmieni. Różnimy się, mamy różne cechy, już dane od genetyki, to musi rodzic konflikty ale też uzupełnianie się. W związku jest siła, razem mogą więcej. A ty właśnie dlatego że masz niepochlebna opinie o kobietach, to właśnie powinieneś ostrożnie poznawać ich więcej i się przyglądać, żeby się przekonać że nie każda kobieta krzywdziłaby ciebie tak jak twoja zona. Ale to twój wybór, oczywiście możesz zrezygnować z kobiet na amen, i nikomu nic do tego

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Illizwróciła uwagę na ważna kwestie. Na dzieci. Sama mam kuzynke która jest ofiarą właśnie zerowej sprawczosci rodziców, toksycznego małżeństwa, ich idiotycznego zachowania. Rozwodu nie wezmą, separację mają ale mieszkają razem, i się tylko nienawidzą przy dziecku. A ona od małości rozpieszczana przez jedną rodzinę i druga osobna rodzinę inaczej traktowana. Dziewczyna będzie miała fatalny start w dorosłość, mówię o jej charakterze, po prostu nie będzie umiała zyc w społeczeństwie bo z domu ma jakieś chore wzorce. Już teraz często zachowuje się nie tak jak trzeba, że można za głowę się złapać. Dlatego klotnie w domu, a jeszcze gorzej dziwna toksyczna atmosfera robi naprawdę głęboka orkę po mózgach dzieciom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×