Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmiana życia w wieku 30, 40 lat?


zabijaka

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, Dryagan napisał:

Myślenie, że wszystko samo do nas przyjdzie jest błędne. Żeby coś się zmieniło trzeba samemu coś zadziałać. Niestety...

Powolutku..powolutku...

Najpierw poszłam do psychiatry..potem do ośrodka..gdzie z dotacji unii maja terapie i doradcę zawodowego..Pomogą mi...ale od września..:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.12.2021 o 20:12, Shad napisał:

Mnie można byłoby skategoryzować jako osobowość lękliwą i zależna. Od dziecka bałam się ludzi, ciągle stres, zawsze sama, pełna wstydu za nieporadność, niewidzialna i pozwalająca, aby rodzice wszystko za mnie robili, takie niewidzialne dziecko, bo opis tego najlepiej do mnie pasuje. W tym roku wykorzystałam szansę, znalazłam książkę o fobii, zadania na depresję i już nie jestem tą samą osobą. Częściej uśmiecham się do ludzi, załatwiam sprawy samodzielnie bez specjalnego lęku, zdarza mi się zagadać, mówię głośniej, jestem ciekawsza świata, piszę cv uwzględniając wszystkie moje atuty, znalazłam fajną pracę, wyprowadziłam się, znalazłam pokój, dbam o swoje finanse, staram się być bardziej asertywna i korzystać z życia, nie rezygnować z okazji na zabawę. Nadal jestem samotna, mam problemy z komunikacją i budowaniem relacji, nadal mam lęki i błędy w myśleniu, ale zmieniłam się niemal o 180 stopni. Zajęło to sporo czasu, nadal jest sporo do pracy, ale to już zostawiam terapii. Każdy czas jest dobry na zmianę, wiek nie ma znaczenia, trzeba tylko chcieć zmiany i robić wszystko z nastawieniem na nią, jak człowiek nie chce to będzie szukał wymówki i mówił, że się nie uda. Z wiekiem problemem jest jeden, bo im człowiek starszy i rok po roku powtarza, że zmiana jest niemożliwa, to wytworzy sobie taki utwardzony schemat, że nie będzie chciał próbować. Do zmiany nikt nie zmusza, trzeba mieć motywację i upór, aby utrzymać chęć i łapać się na tym, kiedy idzie się w złą stronę. Wiecie co mi się najbardziej spodobało? Jak zobaczyłam emeryta biorącego udział na maratonie, robiącego sobie zdjęcia jakby zaraz miał trafić na pierwsze zdjęcia okładki. Dla mnie to był bohater, bo miał gdzieś swój wiek i to, co ludzie o nim pomyślą, po prostu przyszedł i świetnie się bawił. W tym wieku to on naprawdę zrobił coś wielkiego, a nie był jedynym, bo emerycie lub ludzie po 50 przychodzący do biura się zgłosić byli akurat najlepsi niż te poważne 30 czy 40.

 

@Shad Możesz podać tytuł tej ksiązki oraz opowiedzieć o tych zadaniach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. 

Widzę że dużo jest osób z podobnymi problemami do moich. Jestem po 40 bez swojego mieszkania, bez oszczędności i nie założyłam rodziny. W domu od kilku miesięcy nerwowa atmosfera a w pracy toksyczna atmosfera i doprowadziło to do nerwicy i stanów depresyjnych. Mam ochotę jechać przed siebie i nie oglądać się za siebie ale co dalej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie wszystko wiem ale trudno wprowadzić to w życie. Bez terapii nie pójdę na przód. Zaczęłam dużo pić alkoholu. Jeśli się wyprowadzę to nie mam możliwości powrotu dlatego przez rok muszę coś zaoszczędzić, podszkolić język i jechać przed siebie do lepszego jutra, zacząć korzystać z życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Mirden napisał(a):

Tu też się da (coś) zmienić? https://www.filmweb.pl/film/Fúsi-2015-712488

Twoje posty są niezrozumiałe. Może zaczniesz jakoś normalnie werbalizować swoje myśli. bo nie da się wejśc z Tobą w jakąkolwiek rozmowę.

18 godzin temu, PaniMiś napisał(a):

Teoretycznie wszystko wiem ale trudno wprowadzić to w życie. Bez terapii nie pójdę na przód. Zaczęłam dużo pić alkoholu. Jeśli się wyprowadzę to nie mam możliwości powrotu dlatego przez rok muszę coś zaoszczędzić, podszkolić język i jechać przed siebie do lepszego jutra, zacząć korzystać z życia.

Zdecydowanie terapia i rezygnacja z picia na początek, a potem zrealizujesz swoje plany. Złe nawyki nie pozwalają ruszyć do przodu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli kogoś nie stać na terapię? Czy psycholog na NFZ komuś pomógł? Też mam 30 lat i tak naprawdę zero życia. Skończyłem szkołę w wieku prawie 19 lat i od tej pory nic się nie zmieniło. Chyba jedynie na gorsze pod względem psychiki. Powoli dochodzę do wniosku, że to ostatni moment na to aby odbić się i chociaż spróbować coś zmienić, ale nie potrafię. Człowiek mieszka z rodzicami, nie ma pracy, nie ma perspektyw, umiejętności ani niczego. Tylko obawy, lęki i zerowa samoocena. Mogę brać antydepresanty, ale one pomagają jedynie z dobijającymi myślami, ale nie pomagają ruszyć z miejsca. 
Może to już taka stagnacja, rezygnacja i uznanie, że skoro całe życie było takie jak teraz, to nie dam rady tego zmienić? Może też tak macie, nie wiem. Parę lat temu było więcej chęci aby spróbować działać, ale i tak nigdy się nie udało. Brakuje mi chyba kogoś obok, kto mógłby przypilnować, zmusić, powiedzieć, że dam radę. Brzmi to trochę jakby chodziło o opiekę nad dzieckiem i jest to w pewien sposób prawda. Jestem dzieckiem, bo nigdy nie dane było mi żyć jak dorosły człowiek. 

Wiem, że najlepiej byłoby zmusić się, nie patrzeć na te wszystkie obawy i lęki. Tylko jak to zrobić? Myślę, że kiedy ktoś jest młodszy to może mieć łatwiej. Od kogoś kto ma już swoje lata ludzie oczekują innych rzeczy. A ja tak naprawdę zatrzymałem się w rozwoju i wciąż jestem jak dziecko. 

Wydaje mi się, że terapia by pomogła, ale nie ma szans abym był w stanie opłacać regularnie te 2-3 wizyty miesięcznie. Z pracą samemu nad sobą sobie nie radzę. Za mało cierpliwości i zbyt wysokie wymagania. 

Chciałbym aby było inaczej, chociaż trochę. Wiem, że wielu ludziom udaje się z tego wyrwać i żyć lepiej. Tak samo jak i wielu pozostaje w takim złym stanie już do końca swych dni. Nie wiem co zrobić aby znaleźć się w tej pierwszej grupie ;/ 

A może jest tutaj ktoś w podobnej sytuacji i chciałby się jakoś wzajemnie motywować? Chociaż pojęcia nie mam czy bym potrafił. Nie tyle co motywować co nie zawieść tej osoby brakiem realizacji celów, które moglibyśmy sobie narzucać. Ech, sam nie wiem co pozostało mi zrobić. Boję się, że tak jak jest teraz zostanie już na zawsze, a nawet będzie gorzej... ;/ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, pytanie o sens i zmianę zadawałem sobie w każdym wieku (a mam prawie 50 na karku..), teraz też stawiam sobie te pytania i chyba teraz robię to świadomie. W 30 roku życia powiedziałem Tak na ślubnym kobiercu. Miałem ambitne plany materialne, kariera, dom, ząb finansowe, wszystkie zrealizowałem ale teraz widzę jakim kosztem. Dziecko po 40tce.. z mojej perspektywy(córka jak miałem 41) wielkie przeżycie, tak pierwsze lata ciężko ale bardziej świadomie niż przy pierwszym dziecku. No i dziecko odmładza faceta, poważnie:) Teraz nie wyobrażam sobie życia bez Lilu, jest takim promieniem słońca na gorszy dzień. Myślę, że ludzie głównie pozostawiają po sobie Zło lub Dobro. Ja wybrałem Dobro i podejmując decyzję zadaje sobie pytanie czy to będzie dobre, dla mnie, dla innych i jak uda mi się dobrze wybrać to przychodzi spokój. Dobrym celem jest "zrozumieć siebie i polubić siebie".. nie mylić z pychą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Happyandsad napiszę Ci coś, ale to nie będzie rada, a raczej motywacja na podstawie mojej historii, a mogę tak pisać, bo już mam swoje lata i mnóstwo expa na karku. Otóż nie chodzi o to, żeby tu i teraz nagle w cudowny sposób odmienić swoje życie, bo np. dostaniesz super pracę albo znajdziesz miłość swojego życia. Życie to jest proces, a poszukiwanie sensu i dobrych rzeczy jest celem samym w sobie. Mówiąc wprost, bo może trochę to zagmatwałam, wygląda to tak, że aby coś znaleźć, musisz szukać, działać nieustannie. Znajdujesz jedną rzecz, jeśli jest dobra, to się jej trzymasz, jeśli nie, szukasz dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jadę oglądać mieszkanie i podjąć decyzję czy się zgadzam. Z jednej strony jestem na tak i cieszę się że będą zmiany na lepsze a z drugiej strony jestem wystraszona że się załamie i wrócę do poprzedniego stanu że za paręnaście lat obudzę się z ręką w nocniku. Na terapię idę za miesiąc. Przez ostatni długi czas jestem w takim stanie że nie byłam w stanie wstać z łóżka. Wstawałam tylko do pracy i aby się napić. Zrobiłam mały krok ostatnio nie sięgnęłam po alkohol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.01.2024 o 15:02, Happyandsad napisał(a):

A co jeśli kogoś nie stać na terapię? Czy psycholog na NFZ komuś pomógł? Też mam 30 lat i tak naprawdę zero życia. Skończyłem szkołę w wieku prawie 19 lat i od tej pory nic się nie zmieniło. Chyba jedynie na gorsze pod względem psychiki. Powoli dochodzę do wniosku, że to ostatni moment na to aby odbić się i chociaż spróbować coś zmienić, ale nie potrafię. Człowiek mieszka z rodzicami, nie ma pracy, nie ma perspektyw, umiejętności ani niczego. Tylko obawy, lęki i zerowa samoocena. Mogę brać antydepresanty, ale one pomagają jedynie z dobijającymi myślami, ale nie pomagają ruszyć z miejsca. 
Może to już taka stagnacja, rezygnacja i uznanie, że skoro całe życie było takie jak teraz, to nie dam rady tego zmienić? Może też tak macie, nie wiem. Parę lat temu było więcej chęci aby spróbować działać, ale i tak nigdy się nie udało. Brakuje mi chyba kogoś obok, kto mógłby przypilnować, zmusić, powiedzieć, że dam radę. Brzmi to trochę jakby chodziło o opiekę nad dzieckiem i jest to w pewien sposób prawda. Jestem dzieckiem, bo nigdy nie dane było mi żyć jak dorosły człowiek. 

Wiem, że najlepiej byłoby zmusić się, nie patrzeć na te wszystkie obawy i lęki. Tylko jak to zrobić? Myślę, że kiedy ktoś jest młodszy to może mieć łatwiej. Od kogoś kto ma już swoje lata ludzie oczekują innych rzeczy. A ja tak naprawdę zatrzymałem się w rozwoju i wciąż jestem jak dziecko. 

Wydaje mi się, że terapia by pomogła, ale nie ma szans abym był w stanie opłacać regularnie te 2-3 wizyty miesięcznie. Z pracą samemu nad sobą sobie nie radzę. Za mało cierpliwości i zbyt wysokie wymagania. 

Chciałbym aby było inaczej, chociaż trochę. Wiem, że wielu ludziom udaje się z tego wyrwać i żyć lepiej. Tak samo jak i wielu pozostaje w takim złym stanie już do końca swych dni. Nie wiem co zrobić aby znaleźć się w tej pierwszej grupie ;/ 

A może jest tutaj ktoś w podobnej sytuacji i chciałby się jakoś wzajemnie motywować? Chociaż pojęcia nie mam czy bym potrafił. Nie tyle co motywować co nie zawieść tej osoby brakiem realizacji celów, które moglibyśmy sobie narzucać. Ech, sam nie wiem co pozostało mi zrobić. Boję się, że tak jak jest teraz zostanie już na zawsze, a nawet będzie gorzej... ;/ 

Jeśli szukasz kogoś w podobnej sytuacji to ja jestem taka osobą. Mam 32 lata i brak pracy. Strasznie boje się jej podjąć. Nie mam żadnego wykształcenia. W domu rodzinnym mieszkałem do zeszłego roku. Cudem chyba udało mi się poznać dziewczynę przez mało popularna aplikacje. Ale to wcale nie jest tak jak mówisz, że wsparcie coś daje. Moja połówka mnie wspiera ale to nie wystarcza. Do swojej pracy mnie nie wciągnie i szlaków mi nie przetrze. Fajnie byłoby mieć jakieś znajomości w rodzinie czy wśród kolegów, kogoś kto pociągnąłby cię za sobą i pokazał jak się odnaleźć w robocie na jej początku. Niestety ja nie mam takich kolegów a teraz w obcym miejscu to już nie mam nikogo. Czuję że zbliżam się do samobójstwa. Nie stać mnie na terapię i nie zgadzam się żeby dziewczyna mi ją opłacała. Nie wiem co robić. Boje się samobójstwa i czuję że nie jestem urodzony po to by to zrobić ale moje życie prowadzi mnie chyba do tego momentu. Nie przeżyłem nic ciekawego, zmarnowałem całe lata swojego życia. Jak o tym myślę, boli mnie serce. Jestem cholernie zły na siebie. Nie zrobiłem tego specjalnie, ale nie mam do kogo kierować złości. Czasem bluzgam na Boga ale nie odpowiada. Jak prosiłem o pomoc to też ma to w dupie. Jak się będę chciał zabić to nawet palcem nie kiwnie. Nie wiem co robić. Jest mi cholernie wstyd. Wątpię abym pomógł Ci tym postem ale może będzie Ci chociaż trochę raźniej, że nie jesteś sam. Trzymaj się. Może Tobie się uda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem życie można zmienić w każdym wieku.

Mam 41 jestem na drugim roku studiów. Postanowiłem wkoncu po wielu latach wrócić do nauki trwało to dobre 20 lat ale uważam że warto.

Po skończeniu studiów mam nadzieję na lepszą pracę a nie jak do tej pory za najniższą krajową. Na zmiany nigdy nie jest za późno. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.12.2021 o 17:15, jakub358 napisał(a):

To ja mam dopiero lvl 26 w życiu. I bardzo dziękuję za wpis autora wątku i wpisy kolejnych osób, dużo mi to dało do zastanowienia się. 

Mam wrażenie, że każdy z was dysponuje dość sporą wiedzą o życiu. 

Wiem, że to zabrzmi może banalnie, ale jaką dalibyście mi radę na chwilę obecną? (26 lat, w związku, 5 rok studiów? planuje wyjechać za granicę) 

Dokladnie, buduj stabilnosc finansowa i nie uzalezniaj sie od innych. Pozostan soba i rob to co Ci sprawia przyjemnosc. Nie rzucaj tego dla kogos, bo komus nie pasuje Twoje hobby. Korzystaj z zycia. Nie zamykaj sie w domu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×