Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam już dosyć wszystkiego, załamałam się.


Jusannah

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Będę wdzięczna za każdą za każdą odpowiedź, którą otrzymam w tym wątku, co myślicie o moim stanie. Może ktoś miał podobnie?

 

Mam 25 lat, borykam się z chronicznym zmęczeniem, nerwicą, dystymią, stanami depresyjnymi. Walczę ze sobą, pomimo swojej niechęci do samej siebie, już od jakich dwóch lat.

Mam wrażenie, że z jest coraz gorzej. 

Mam poczucie beznadziejnego życia bez przyszłości. Czuję, że do niczego się nie nadaję. Nic mi w życiu nie wyszło. Straciłam kompletnie motywację do dalszego życia, nic nie ma dla mnie sensu. Nie potrafię żyć sama dla siebie, nic nie sprawia mi radości. Codziennie zmuszam się aby wyjść do pracy, a po powrocie, mimo, że rano mam dużo planów, zaszywam się w domu, większość czasu upływa nad rozmyślaniem i gapieniem się w ścianę ewentualnie przeglądając internet.

Przez swój stan, nie dam rady skończyć studiów. Przez lęki, nerwicę i tak jestem do tyłu, a teraz nie potrafię się jakkolwiek zmotywować do ich ukończenia. Czuję się samotna. Rozstałam się z chłopakiem po 4 latach związku, mieszkaliśmy razem. Teraz codziennie wracanie do pustego mieszkania, jeszcze bardziej mnie dobija.

Zwierzałam się rodzicom, że nie daję sobie rady w życiu, że boję się o przyszłość, gdzie się podzieje, nie mam na nic sił, że boję się, że byłam u psychologa, stwierdził stany depresyjne. Odpowiedzieli, że "widać po mnie" i jakoś się ułoży. Nie mam do nich żalu, w sumie nie wiem czego się spodziewałam, ale jestem bardzo wrażliwa i boli mnie to, że nie zadzwonią, nie spytają się czy jest coś lepiej. Przez to  czuję się jeszcze bardziej samotna.

Nie wychodzę do ludzi, mimo, że nie mam dużo znajomych, to ograniczyłam kontakty do całkowitego minimum, nie mam ochoty się z nikim widywać, bo wstydzę się swojego życia, nie wiem co mogłabym opowiadać. Świadomie się izoluję.

 

I teraz mój największy problem. Ostatnio coraz częściej myślę, o samobójstwie. Powstrzymuje mnie strach, że się nie uda, boję się bólu. Wiem, że niewiele osób będzie za mną tęsknić, a rodzina jakoś sobie poradzi, przestanę być dla nich ciężarem. Sęk w tym, że jedynie powstrzymuje mnie tylko ten strach. Ja nie widzę żadnych pozytywów w swoim życiu. Czuję się za "stara" na jakiś nowy początek, nie mam sił i chęci ogarnąć swoje wykształcenie, wątpię, że ktoś będzie chciał się jeszcze związać ze mną. Jestem okropnie bezradna i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Pomimo 25 lat czuję się strasznie zagubiona, nie odnajduję się w dorosłym życiu. Czasami czuję, że już swoje przeżyłam, i oddałabym swoje miejsce na ziemi komuś innemu, kto bardziej na to zasługuje.

 

Bardzo przeraża mnie też upływ czasu. Nie czuję kompletnie marnowanych dni na nic nierobieniu. Od rozstania minęło 7 miesięcy, tłumaczyłam sobie, że tak musi być, wypłaczę, wyleżę, 2-3 miesiące i będzie lepiej. Nie jest. Upływa dzień za dniem, mijają chłodne dni, drażni mnie obecna pogoda, kiedy robi się już ciepło, jasno, a ja nadal czuję, że nie "wyleżałam się" dostatecznie długo. Cały ostatni kwartał minął mi jak jeden tydzień. Ciągle czuję zmęczenie, biorę dzień, dwa wolne w pracy, ale to nic nie daje.

 

Byłam u psychologa, na psychoterapię mnie nie stać. A do zaleceń typu więcej ruchu, ćwiczeń, lepsza dieta, suplementacja stosowałam się już od mniej więcej roku, dużo wcześniej niż polecił mi psycholog, ale dla mnie to nie pomaga.

 

Czy był ktoś może w podobnej sytuacji do mojej? Jak poradzić sobie z takimi stanami? Czuję, że życie ucieka mi przez palce, chcę coś z tym zrobić, bo czuję się kompletnym leniem, ale z drugiej strony naprawdę mam ochotę już to wszystko zakończyć, bo nie mam sił walczyć :(

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja psychoterapeutka zawsze mi powtarzała "panie Michale, nie zaczniemy terapii dopóki nie przestanie się pan użalać i marudzić". Mówiła to tak często (a ja tylko marudziłem), że w pewnym momencie po prostu zrobiło mi się siebie wstyd i w końcu w pełni oddałem się terapii. 

 

Myśli samobójcze... wierz lub mnie towarzyszą mi od około 15 roku życia a mam 31. Jestem po jednej próbie. Odratowano mnie choć było bardzo ciężko. Myślisz, że to zmieniło moje podejście do życia, świata? Ni huhu 😉 nadal obrzydza mnie to co widzę, nie potrafię zrozumieć ludzi... ale jaki mam na to wpływ? W tej kwestii tez jestem bezsilny ale nie bezradny, po prostu mam już to gdzieś. Nie przyszło to odrazy, dużo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że bodźce zewnętrzne nie powinny kierować moim życiem. Pozbyłem się profili społecznościowych, skupiłem się na sobie. Zacisnąłem zęby, długi okres po prostu bytowalem by w końcu wstać i powiedzieć "mam was gdzieś". Zbutnowalem się przeciwko samemu sobie i żyję. Skromnie ale szczęśliwie i tego też życzę Tobie. Co by się nie działo powtarzaj sobie " i co z tego?". 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Dalja napisał:

Ale pan@Zjadamkotypodnosi na duchu, może odpowiedzią jest po prostu ,,czas"? 

 

 Dopóki nie poczuje prawdziwej potrzeby zmian wynikającej prosto z niej samej raczej nic z tego nie będzie. 😉

 

Od ciepłych słów zdecydowanie bardziej wskazana jest farmakoterapia , a gdy już nadejdzie ten wspomniany przez Ciebie "czas" warto byłoby wziąć się w garść i po prostu ruszyć. 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech dziękuję za odpowiedzi.  Sama sobie nie daję już rady z moim marudzeniem i użalaniem się nad sobą, ale nie dam rady inaczej. Są dobre dni, ale większość bywa jednak tych złych, gdzie są myśli, że jestem do niczego. 

Tak jak wspominałam, nie bardzo stać mnie na terapię, byłoby potrzeba kilku spotkań, co kosztuje. Po za tym, ledwo przekonałam się do psychologa, a co dopiero do psychiatry, gdzie moje problemy wydają się być za błahe. 

No nic. Za słaba jestem na to życie po prostu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Jusannah napisał:

(...) moje problemy wydają się być za błahe. (...)

 

Nie są. Myśli samobójcze to jeden z najbardziej poważnych problemów, z jakimi można iść do psychiatry. Tego nie można lekceważyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz myśli samobójcze, to zdecydowanie idź do psychiatry. Zacznij od zwykłej rozmowy, samo to powinno pomóc, a potem zdecydujecie razem co z tym dalej zrobić, czy zacząć brać leki, a może spróbować jakiejś nowej formy terapii?

 

Co do domowych sposobów, bardzo zachęcam Cię do tego, żeby:

*Kłaść się spać i wstawać możliwie najwcześniej, nie leżeć w łóżku kiedy wyjdzie słońce, nie siedzieć do 2 w nocy w internecie.

*Jeżeli masz na tyle siły, spróbuj zaczynać każdy dzień od krótkiego truchtu, najlepiej w otoczeniu natury jak masz możliwość.

*Jeśli nie masz tyle energi żeby biegać, spróbuj przynajmniej spacerować na świeżym powietrzu przynajmniej 40 minut każdego dnia.

*Kupić dobrej jakości tran/kwasy omega 3, zażywaj codziennie przynajmniej 1g EPA i 1g DHA, po 3 - 4 miesiącach pojawią się efekty (można łączyć z lekami na receptę, działają synergistycznie)

*Kupić czystej jakości kreatynę, zażywaj 3-5 gramów każdego dnia, rozpuszczonej w wodzie. Jest to bezpieczny, dobrze przebadany i bardzo tani suplement, który nieco pomoże w walce ze zmęczeniem.

*U kobiet czasem może pomóc stosowanie kwasu foliowego (witamina b9)- jeżeli jej poziom jest niski, to może wystepować osłabienie, nudności, zawroty głowy, lękliwość.

*Czytaj książki, przynajmniej 30 minut każdego dnia, zamiast bezmyslnie przeglądać internet.

*Jak najwięcej rozmawiaj z ludźmi, jeśli nie możesz na żywo to na forum.

 

Chroniczne zmęczenie jest jednym z najbardziej typowych objawów depresji, dużo częstszym niż smutek, chociaż w glównych mediach się o tym nie mówi. Można z nim walczyć właśnie poprzez codzienne zmuszanie się do przestrzegania punktów jakie wypisałem.

 

Na początku będzie baaardzo ciężko, ale jeśli będziesz się zmuszać do regularnej aktywności to stopniowo wprowadzisz lepsze nawyki i  powinno Ci się poprawić. Powodzenia! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzekłbym mam podobnie.

Mam 26 lat i już któryś rok borykam się z chronicznym zmęczeniem , depresją a najciężej mi z natrętnymi myślami 

Myśli samobójcze od gimnazjum z różnym nasileniem  "widzę świat przez brudną moskitierę"

to tak w meega skrócie , pisze to dlatego żebyś wiedziała że nie jesteś sama 

również szukam sposobu na poprawę 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie współczuję kochana, bo w sumie słowo w słowo to ja.

Czuję się wypalona, wyblakła, jak cień 

Próbuje grać życie żywe, choć wnętrze już nie żywe 

 

Może to ckliwe, ale tak jest i nie wiem kompletnie już co mam zrobić.

 

Robiłam wszystko co ktoś zalecał, lekarze terapeuci, leki brane, na siłę wyłażenie

 z domu, ćwiczenia, diety, 

 

Jedzenie trudny temat, najlepiej jakbym nie musiała jeść 

Sen przychodzi zbyt łatwo mogę spać .. 

Śpię też w ciągu dnia bo czuję taka słabość 

 

Jedyne co różni to to, że stać mnie na terapię ale nie pójdę bo byłam kilka lat i guwno dała 

Jestem utwierdzona tylko że jestem beztalenciem i że jestem bezsilna 

 

Nic już nie pojmuje 

Tkwie tu jak pusta skorupa 

Jakiś żywy trup 

Zero planów, Ambicji, chęci,

nic nie interesuje mnie, nie chce się rozwijać, kimś być, bo niby kim. Nieodpowiada mi zaś bycie nikim, a bycie kimś też nie bo niby jak to miałoby wyglądać 

 

Wszystko jest zmęczone i ja też, chce spać, umrzeć czy mieć śpiączkę 

 

Trzyma mnie co prawda miłość rodziny i chłopaka, on też ma depre ale jest ogarnięty, szkoda mi go 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Treason

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jusannah , wydrukuj wszystko, co napisałaś na początku, idź do psychiatry i przeczytaj mu to. Bo często zapominamy języka w gębie, gdy znajdziemy się w gabinecie. Nie czekaj i się nie bój, potrzebna Ci konkretna pomoc, bo będzie tylko gorzej. Głowa do góry. Weź kartkę i wypisz wszystkie swoje dobre strony. I powieś na ścianie i codziennie czytaj. Nie planuj przyszłości na lata, tylko na tydzień i to realizuj i ciesz się, że idzie. Jesteś wartościową dziewczyną, uw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również radzę jak najszybciej iść do psychiatry. Też długo próbowałem domowych sposobów, ale tylko niepotrzebnie cierpiałem. Nie ma się czego bać czy wstydzić. Depresja to choroba, którą można skutecznie wyleczyć. Dotyka całkiem dużego odsetka społeczeństwa. Psychiatra może też dać skierowanie na terapię, za którą płaci NFZ. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.02.2021 o 09:23, Zjadamkoty napisał:

Moja psychoterapeutka zawsze mi powtarzała "panie Michale, nie zaczniemy terapii dopóki nie przestanie się pan użalać i marudzić". Mówiła to tak często (a ja tylko marudziłem), że w pewnym momencie po prostu zrobiło mi się siebie wstyd i w końcu w pełni oddałem się terapii. 

 

 

O matko, taki komentarz by sprawił, że bym się zamknęła w sobie  i nie mówiła :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porób podstawowe badania krew sprawdzic witaminy itp. Zacznij dostarczac do organizmu wiecej ilosci zdrowego pozywienia warzywa,owoce. Spróbuj suplementacje profilaktycznie witamina D bo czlowiek bez energi slonecznej wariuje. Musisz miec sile zaczac życ. Wszystko zalezy tylko od Ciebie od narzekania nikt nie zrobil kroku naprzód. Stanowczo postanow od jutra zmienie swoje życie chociaz mózg bedzie mowił po co to robisz to nic nie da itp. bedzie Cie zniechecal to rob na przekor. Stopniowo z dnia na dzien staraj sie byc lepsza wersja samej siebie. Zajmij sie soba jakis sport spacer, wyjscie do lasu czy cokolwiek, zobaczysz jak z dnia na dzien bedzie lepiej. Zacznij doceniac małe rzeczy i cieszyc sie z nich, nie odrazu Rzym zbudowano. Przed pojsciem spac nie mysl co poszlo nie tak tylko przypomnij sobie tylko te dobre rzeczy ,które Ci sie przytrafiły w ciągu dnia np. ktos sie do Ciebie usmiechnał na ulicy itp. Kazdego rana dziekuj Bogu za wszystko za to ,że zyjesz za to ,że oddychasz za to ,że masz rodzine za dosłownie wszystko i zapomnij o samobojstwie to nie jest rozwiazanie życie to jest najcennieszy dar. Złe rzeczy w naszym życiu dzieja sie niekiedy po to abysmy mogli wyciagnac z nich dobre rzeczy. Nie jutro nie pojutrze ale moze za kilka lat uswiadomisz sobie ze te przykre rzeczy musialy Cie spotkac po to zebys była tym kim dzisiaj jestes. Pamietaj zaden psycholog Ci nie pomoze dopoki Ty sama nie bedziesz chciala sobie pomoc. Powodzenia byle do przodu i nigdy sie nie poddawaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jusannah Hej, widziałam Twój post w wątku o samotności i tak trafiłam do Twojego wątku.

 

To, co napisałaś bardzo mi przypomina siebie z przeszłości. Też rozstałam się z chłopakiem po 4 latach związku i chociaż nie chciałam do niego wracać (zresztą po kilku miesiącach miał już nową dziewczynę), to czułam się bardzo samotna i podczas gdy już miałam skłonność do stanów depresyjnych i miałam wcześniej ataki paniki, to mój nastrój zaczął się od tego czasu gwałtownie pogarszać. Nie byłam w stanie studiować, jeden kierunek rzuciłam, na drugim wzięłam urlop zdrowotny. Ogólnie prawie dwa lata byłam wtedy całkowicie podłamana i rozsypana, potraciłam wtedy wiele koleżanek, gdyż nie utrzymywałam z nikim kontaktu. Więc... moim zdaniem 7 miesięcy to nie jest tak długo, szczególnie jeśli nie masz komu się wyżalić i komu zwierzyć.

 

Znam to uczucie "przeżycia życia" i chęć oddania go komuś innemu, przerażenie czasem przelatującym przez palce. Znam ten brak kontaktów przez poczucie wstydu. Dalej nie wiem, co zrobić ze sobą "w dorosłym życiu".

A patrząc na odpowiedzi w Twoim wątku i ogólnie różne wątki na tym forum, coraz bardziej zaczynam przypuszczać, że to uczucia jakoś uniwersalne. Więc może możesz się pocieszyć, że jesteś w tym wszystkim "całkiem normalna"? Mnie to pociesza, choć może to głupie z mojej strony.;) Widzę też, że dostałaś też dużo dobrych rad, czy któreś Ci pomogły?

 

Jak się teraz czujesz,  czy jest trochę lepiej czy wciąż podobnie? 🙂 Jeśli czujesz się samotna, chętnie pogadam, możesz napisać do mnie prywatną wiadomość. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam stawiać sobie cele na wyrost i potem realizować w ten sposób: "moze i 30 min nie dam rady pospacerować, ale 15 to na pewno".

 

Jeśli brak apetytu (ja np mam straszna niechęć do robienia jedzenia) to kupić sobie Nutramil Complex Protein w proszku (700g okolo 60 zl) i robić szejki z bananem i kakao - przynajmniej będziesz poprawnie odzywiony (to pełnowartościowy posiłek dla osób chorych na raka czy po operacjach w jamie brzusznej)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×