Skocz do zawartości
Nerwica.com

buraczek58

Użytkownik
  • Postów

    632
  • Dołączył

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia buraczek58

  1. Gdyby Twoja wizja o samym sobie stała na silnych nogach, to psychiatra nie byłaby w stanie wpoić Ci wizji zaburzonego i niedostosowanego. Nóżki się pod Tobą zachwiały, skoro gorzej się czujesz. Być może powiedziała to, bo jest obyta , albo nie do końca obyta z narkotykami. Od razu walnęła z grubej rury. Z tym, ze to tak jest. Nałogowi narkomani próbują z tego wychodzić u psychiatry, ale słabo to wychodzi, droga jest długa i bolesna. I trzeba trafić na bardzo dobrego psychiatrę i terapeutę Ja nienawidzę narkotyków, nie powiem dlaczego, nie, nie brałam.W rodzine tego chłopaka, który się powiesił-każdy był zaburzony, wierz mi, ale to było widać. mieliśmy kontakt.
  2. Rzuć Acodin i inne proszki dające euforię. Kolega mojego syna zaczął od destylowania Acodinu na czysty DMX, a skończył na cmentarzu . Studiował chemię, 2 razy po pół roku , omijał zajęcia ,bo wolał ćpać.Był zdolny, inteligentny, ale pod koniec życia brał wszystko, co zmieniało mu stan świadomości. Powiesił się. Brałeś rzadko, ale bardzo duże dawki. Nie warto, nie wiadomo jaki narząd kiedyś wysiądzie na zawsze. Twoja terapeutka być może ma rację, ale skąd wymyśliła bordera i brak krytycznego myślenia, tworzenie własnej postaci na modelowy wzór. Nie wiem. Może powinieneś ciągnąć terapię? Nie wiem. Może wizyta u neurologa? Może ktoś Ci coś lepszego doradzi. Terapeuta nie jest od głaskania, może celowo powiedziała Ci to, co ma boleć.?
  3. No, gdybym po pijaku bzykała się ze wszystkimi napalonymi gośćmi w jakimś klubie, to raczej nie jest to wersja godna szacunku. U mnie libido zaczęło pączkować dość późno i nie miałam takich chwilowych zachciewajek na szczęście. Rozkwitło, gdy poznałam swojego obecnego męża. Miałam prawie 30 lat. Wianek zgubiłam dużo wcześniej z przyjacielem, bo chciałam mieć to za sobą, ile można być cnotliwą. Przyjaciel był czuły i delikatny i podkochiwał się we mnie. Wiele mnie nauczył. Panowie z kibla szkoleni na niemieckich hard pornosach , szczęścia Ci nie dadzą, no chyba , ze tobie to podpasuje. Faceci nierzadko nie wiedzą, z czego zbudowana jest kobieta.
  4. 'Żeby mu się przypodobać, żeby otworzyć go na siebie (w końcu seks otwiera serca tych baranów) przespałam się z nim." A od kiedy seks otwiera serca , zwłaszcza baranów. Dla takich, to jak zjedzenie bułki z masłem, prostackie zapotrzebowanie potrzeby fizjologicznej. Strasznie mało w gruncie rzeczy znaczy. Jeśli facet pokocha ( o, jest taki film "Kiedy mężczyzna kocha kobietę" ), to też myśli o seksie, ale jeśli jest inteligentny, mądry, to skupi się na czułości i poczeka, aż rozbudzi tę kobietę .Z Twojej wypowiedzi wynika, ze fizycznie było dobrze. Czyli miałaś już jakieś doświadczenia. Nie możesz znieść, że Cię zostawił. Szczerze, to normalka, byłaś łatwym łupem. Prymitywi tak mają. Narysuj na poduszce jego gębę (tylko wybierz starą poszewkę i wal z całych sił np butelką z mineralną ,tylko ma być zakręcona).
  5. Malinowy kotek, a tobie mamusia nie powiedziała, czy katechetka, ze chłopczęta często używają argumentu, że seks to dowód miłości , jak mnie kochasz, to mi się oddasz itp, i będą manipulować, kręcić , aż osiągną cel. I tak było w Twoim przypadku, złożyłaś cnotę na ołtarzu miłości, ale się nie sprawdziło. Nie masz odzyskiwać szacunku do siebie, bo tego szacunku nie straciłaś. Popełniłaś błąd, ale takich dziewczyn jest wiele. Bo facetom chodzi o upust napięcia, a kobietom na miłości. Gdyby facet Cię kochał, toby poczekał, aż będziesz gotowa. Oczywiście zachował się nie w porządku, ale Ty powinnaś mieć więcej rozumu. Mamy XXI wiek, pewne sprawy powinny być jasne. Ja molestowań na własnej osobie przez napalonych , najczęściej podpitych facetów nie zliczę, na szczęście byłam wysportowana i nikt mnie nie zgwałcił, choć każdy by chciał. To co ja miałam myśleć o facetach generalnie. Przestałam ich lubić, ale bardziej stoczyło się moje poczucie własnej wartości, długo myślałam, że jestem panienką do jednorazowego użytku. Przeszło mi, kiedy zrozumiałam, że to dupki , co szczególnie okazywało się po alkoholu, ja byłam trzeźwa(ha ha, ksiądz mnie nawet wciskał w ścianę) Tobie tez przejdzie, kiedy spotkasz prawdziwą miłość. Na razie jesteś wściekła, ale ochłoniesz. Jeden przygłup, to nie wszyscy.
  6. Ja nie rozumiem, dlaczego w dzisiejszych czasach mieszkanie z rodzicami, to powoód (dla niektórych) do szydzenia. Czasy są ciężkie , własne mieszkanie, to kredyty do końca życia. Mój 33-letni syn tez mieszka z nami i raczej nie spodziewam się synowej ani wnuków, znając jego poglądy. Wprawdzie mamy jakby dwa oddzielne mieszkania w domu i ne włazimy sobie w drogę. Nie gotuję mu, nie sprzątam, żyje w bajzlu, sprząta tylko, gdy ktoś ma przyjść, na ogół panienka jednonocna. Mamy w bloku mieszkanie po teściach, napomykam, ze czas się usamodzielnić i wyprowadzić, to mi wyjeżdża z argumentem, że on będzie się mną opiekował na stare lata i nigdy się z tego domu nie wyprowadzi. Niech mieszka, ja się do niego nie wtrącam, niech żyje jak chce, pracuje, daje nam na życie, więc nie będę mu ustawiała tego życia. I nikt się nie dziwi, że jest jak jest.
  7. buraczek58

    Teoria Cienia

    Jeśli chodzi o ograniczenia z dzieciństwa, to , mimo że rodzice poświęcali mi mało czasu, wyniosłam przeświadczenie, że wszyscy są dobrzy oprócz mnie, skoro ja zauważam złe cechy u innych i ośmielałam sie o tym mówić. Nie byłam za nic chwalona, mimo że byłam dobrą uczennicą, byłam grzeczna. Moja mam kiedyś mi powiedziała,( gdy o to zapytałam) że jestem ładna, ale nie będzie mi tego mówić, bo jestem zarozumiała, podczas gdy ja byłam zakompleksiona , miałam niskie poczucie własnej wartości i byłam nieśmiała. Pół życia zajęło mi wyplątywanie się z sieci wpojonych schematów, miały sie nijak do napotykanych doświadczeń. Świat nie był idealny, a ja musiałam się przystosować. Zwłaszcza ze wyjechałam na drugi koniec Polski na studia. To było zderzenie prowincjonalnej gąski z lokomotywą. Rozjechałam się, na dobrych wiele lat. Wróciłam, pokiereszowana, ale w jakiś sposób silniejsza. Zaczęłam rozgryzać swoje "ja", dochodziłam do tego, co jest dla mnie dobre. Zacisnęłam zęby i zaczęłam o to walczyć wbrew oczekiwaniom innych. Udało mi się, żyje tak jak lubię i jestem z tego dumna. Wiem, ze nie wszyscy-z rodziny- to akceptują, ale wiem też, że , a są to baby, zazdroszczą mi dobrego męża i nie mogą znieść, że on poszedłby za mną do piekła, mimo ze ja nie jestem łatwego charakteru, jak twierdzą. Niełatwy charakter , to obrona swoich granic i priorytetów. Potrafię się rozewrzeć jak trzeba. Nie ma lekko.
  8. buraczek58

    Teoria Cienia

    Moim cieniem jest otwarte i szczere okazywanie cieni innych ludzi. Np. sąsiad, który miał psa, który miał być wilczurem, a okazał się kundlem, głodził tego psa (ja z mamą go dokarmiałyśmy )bił, pies wokół budy miał gnój, w końcu zniknął. Ja to wszystko wyrzuciłam gościowi prosto w oczy, a że ma rodzinę, to i żonie się dostało. Podobnie było z drugim sąsiadem, który również miał psa i znęcał się nad nim, karmił razowym chlebem i kartoflami, zwierze na metrowym łańcuchu żył w błocie, w końcu im uciekł i znalazł nowy dobry dom. Też im to wygarnęłam. Nie chodzi tylko o zwierzęta. Mówię, co myślę zawsze, gdy ktoś mnie atakuje , a zwłaszcza, gdy robi to agresywnie. Zachowuje spokój, ale gdy to jest sprzeczne z moimi uczuciami i dobrostanem, a agresja trwa, to potrafię się odwinąć i wygarnąć,choć zdarzyło mi się to kilka razy w życiu, gdy nie mogłam obejść problemu, bo nie było możliwości ominąć takich ludzi. Innych tez bronię. Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi jak mam żyć. Wydaje mi się, że nigdy intencjonalnie nie zrobiłam nikomu krzywdy. Nawet przebłysków takich zamiarów nie miałam. Więc nie wiem, w której szufladce mam siebie umieścić.
  9. Od zawsze wiedziałam, ze jestem melancholiczką, co zdecydowanie położyło się cieniem na moim życiu , bo musiałam odgrywać zupełnie inne role. Teraz jestem pogodzona ze sobą, ale pojawiły się niewielkie symptomy choleryka, zazwyczaj, gdy staję w obronie samej siebie, albo innych.Poza tym jestem WWO, co zaowocowało zaburzeniami i trudem istnienia. A niech to szlag, że też mnie musiała się ta "pierdołowatość" przydarzyć
  10. Biorę Seroxat 15mg łącznie z pregabaliną 225mg. Koleżanka mojej koleżanki jest psychiatrą i oznajmiła, że nie łączy się paro z pregą, ale nie powiedziała dlaczego. Odesłała mnie do mojej lekarki, żeby mi to zmieniła. Ponieważ wtedy czułam się dobrze, a było to rok temu, to nie poszłam. Teraz robię drugie podejście do tego zestawu i jest średnio, jedyne, co mam zmienić, to podnieść pregę do 300mg, no i paro do 20mg. Zoloft u mnie nie wypalił, chodzi mi głównie o lęki.
  11. Mam podobnie, moja psych. mówiła, że to od leków. Tyle, że ja nie do końca ufam jej wiedzy medycznej. Pomogła mi w sposób znaczny melatonina 5mg. Od kiedy ja biorę, jestem żwawsza rano, mimo że biorę Seroxat, który z kolei zamula. No ale jakoś sobie radzę. Jestem typową "sową", zawsze miałam problemy z rannym wstawaniem, bo lubię sobie posiedzieć dłużej w nocy. Zwłaszcza teraz mam rozwalony rytm dobowy, ale chcę go jakoś przywrócić do normalności. Wiem, że to zależy tylko ode mnie. Melatonina mi pomaga, choć biorę ja krótko. Kiedyś ja brałam długo i raczej nie miałam paskudnych poranków.Ten wątek mi o niej przypomniał.
×