Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy z jedzeniem przy ludziach


Ferrari

Rekomendowane odpowiedzi

Od pewnego czasu męczy mnie pewien problem.

Mam problem z jedzeniem przy ludziach.

Od razu zaczynają mi się trząść ręce (a przynajmniej tak mi się wydaje), mam wrażenie, że tracę kontrolę nad dłońmi, że np. mogę nie trafić ręką w szklankę, jestem jakaś taka dziwna, jakbym odpływała trochę, taka dziwna świadomość, wszystko staje się takie mniej realne, no i przede wszystkim bardzo się denerwuję.

Mam wrażenie, że wszyscy to widzą i jeszcze bardziej mnie to stresuje.

 

Zaczynam stosować jakieś mechanizmy ucieczkowe.

Kombinuję, co zrobić, żeby nie musieć przy ludziach jeść.

Udaję, że nagle rozbolała mnie głowa, że nagle odechciało mi się jeść.

Zaczyna to być coraz większym problemem.

Nakręcam się.

Boję się chodzić na szkolenia.

Nawet na spotkaniach różnych w pracy mam problem z nalaniem sobie kawy do filiżanki, czy wzięciem ciasteczka z talerza.

To coraz bardziej chore!

Coraz trudniej mi z tym żyć.

 

Czy ktoś z Was miał podobny problem?

Co z tym zrobić?

Domyślam się, że to tylko fragment góry lodowej, że to jakiś objaw większego problemu.

Co robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem/miewam to samo. U mnie pojawiło się pierwszy raz na rodzinnym przyjęciu jak miałem 16-17 lat. Problemem jest wszystko co oficjalne - np. przy znajomych to nie występuje, ale miałem już tak że i przy rodzicach nie mogłem donieść łyżki z zupą.

Do tego dochodzi trzęsienie przy podpisywaniu czy innych precyzyjnych czynnościach w "oficjalnym" otoczeniu.

To był główny powód dla którego trafiłem na to Forum i zdecydowałem się napisać.

Otrzymałem odpowiedź że to objaw fobii społecznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie jest to miejsce do siania defetyzmu, ale....podobne objawy i stosowane rozwiązania ( ucieczka) mam od wielu lat. Przez ten okres mechanizmy zostały tak nakręcone, iż mam wrażenie, że nie ma z tego wyjścia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Jestem nowa na forum, przedstawiłam się już w wątku o strachu przed ludźmi, dopiero teraz udało mi się znaleźć ten wątek - strzał w dziesiątkę, przynajmniej jeśli chodzi o moje objawy heh

 

Ja również czuje się bardzo nieswojo w sytuacjach formalnych, nie mówiąc już o posiłkach -w domu jest już OK, był czas, że i z mamą bałam się przy stole wspólnie jeść, teraz jest na ogól dobrze, chociaż mogło być lepiej..-, natomiast wszelkie spotkania czy to koleżeńskie na mieście, czy, o zgrozo, obiady rodzinne/świąteczne itp są prawdziwą torturą i niestety zaczęłam unikać tego jak ognia. A tak przecież nie można żyć.

 

Niestety, jako, że 'problem' ciągnie się już parę ładnych lat, zauważyłam, że objawy zaczynają się nasilać i "przechodzić" na inne sfery życia, ogólna nerwowość, czasem problem z wejściem do metra (jakoś ta dziura między peronem a wagonem zaczęła mnie odstraszać heh), nie mówiąc o tym, co dzieje się przy stole - na początku problem był z samymi zupami, więc przestałam je jeść, potem zaczęło się to jakby rozwijać, do tego stopnia, że już nawet kieliszek boje się podnieść (wiadomo jak działa mechanizm: jeszcze nic się nie stało, a strach już jest przed tym co MOŻE się stać); kiedyś myślałam, że łyk wina wystarczy, żeby było ok (pomaga, prawda? ale to oczywiście żadna faktyczna 'pomoc', groteskowe stało się to, że wielki rodzinny obiad mogę zjeść bez sensacji dopiero po wypiciu np. lampki wina), teraz czasem mam takie uczucie dziwne, że boje się podnieść kieliszek, w obawie, że wyleje, że ręka mi się zatrzęsie czy coś tego typu. Tragedia. Zaczynam się izolować, nie jestem już taka, jaka byłam 4 lata temu, każde zaproszenie gdziekolwiek mnie wewnętrznie mrozi - myślę panicznie czego mogę się tam spodziewać, czy będzie jedzenie/picie, itp.

 

Chce być taka jaka byłam - normalna. Chce wreszcie móc cieszyć się z różnych zaproszeń, moim MARZENIEM jest pójście na obiad z duża grupą ludzi/rodziną i możliwość zrelaksowania się i faktycznego zjedzenia w spokoju i przyjemności (jak dawniej), wzniesienie toastu bez strachu, że ja nie mogę/nie umiem, bo nawalę i tutaj. Jak to wszystko pisze to aż śmiać mi się chce, że coś takiego może być dla kogoś problemem, że JA mam ten problem i nie umiem sobie z nim nijak poradzić. Stałam się kłębkiem nerwów, który ciągle myśli naprzód, starając się wyeliminować wszelkie "przeszkody", ciężkie sytuacje, w których teraz nawet już nie podejmuje walki, po prostu się od tego odcinam.

Z ogólną nerwowością sobie radzę, nie unikam tych sytuacji, wręcz często sama się sprawdzam i prę naprzód, ale prawdziwą gehenna stał się dla mnie temat publicznego jedzenia/picia. To jest nie do wytrzymania, bo są to sytuacje, których po prostu nie da się uniknąć, a każda "wpadka" jest w takim przypadku widoczna jak na dłoni.

 

Czy ktoś z Was miał/ma podobną paranoje oraz czy udało się to komuś rozwiązać??

Myślę nad wybraniem się do psychologa bądź psychiatry, ale się boję, że nie uda się tego wyleczyć i już do końca życia będę skazana na ten ogromny strach i dyskomfort, który zaczyna rządzić moim życiem =/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam tak samo, u mnie to ogólna wina babci i matki, które 3 lata temu wpychały mi na siłe jedzenie mimo że wyglądałam w sam raz ;c gdy nie dawał czegoś rady zjeść to to wyrzucałam, nie miałam innego wyjścia, i teraz boje sie przy kimś cokolwiek zjeść, bo boje sie że dadzą mi za dużo i posądzą o anoreksje, tak jak już sie to kiedyś stało, po prostu jak mi ktoś coś na siłę wciska to od razu mnie odrzuca od tego i mi niedobrze ;c nie wiem co robić, żeby nie jechać na zjazd rodzinny udawałam chorobe, wspólne wakacje to był koszmar, właśnie wtedy posądzała mnie najbardziej o anoreksje i mam teraz same problemy ;c

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferrari, Smutasek,

wiem o czym mówicie, choć u mnie wygląda to nieco inaczej. Mam lęk przed połykaniem. Z początku problem pojawiał się przy obcych ludziach - zadawali mi przy obiedzie czy deserze pytanie, a ja siedziałam jak wryta z kęsem jedzenia w ustach i po prostu nie mogłam go przełknąć - czas stawał w miejscu, miałam wrażenie, że umieram, że się już nigdy nie poruszę, a oni wszyscy patrzą na mnie i widzą, że coś jest nie tak. W końcu miałam problemy także z jedzeniem w samotności, a w dramatycznym momencie nie potrafiłam jeść nic. Schudłam do 40 kg i płakałam wciąż, bo tak chciało mi się jeść, a jedzenie utykało mi w przełyku, każda próba przełknięcia to był tak ogromny stres jak przed jakimś egzaminem. Lekarz przepisał mi Afobam, po którym wszystko wróciło do normy... do kolejnego posiłku w towarzystwie, który odnowił moją fobię.

Teraz nie biorę żadnych leków, lęk wraca co jakiś czas, ale świadomość, że to mija, że umiałam sobie już raz poradzić, łagodzi go i nawet jak memlę obiad godzinę i strasznie się męczę, to zjem. Po prostu oswajam strach, staram się jeść małe porcje, ale często - dawkuję sobie źródło lęku i powoli wszystko wraca do normy. Ale restauracji i obiadów - zwłaszcza u teściów - unikam jak ognia - wiem czym to się skończy.

 

Chce być taka jaka byłam - normalna. Chce wreszcie móc cieszyć się z różnych zaproszeń, moim MARZENIEM jest pójście na obiad z duża grupą ludzi/rodziną i możliwość zrelaksowania się i faktycznego zjedzenia w spokoju i przyjemności (jak dawniej)

Podpisuję się obiema rękami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miewałem takie problemy. Rok temu na spotkaniu biznesowym tak mi ręka drgnęła, że zalałem 5 osób otwartymi napojami na ważnym spotkaniu - najpierw swoim, a później chcąc się powstrzymać strąciłem resztę ;) Do dzisiaj mi ciarki przechodzą na samą myśl. Zup to w ogóle nie jadałem, bo takie napięcie miałem, że nie mogłem sobie do dzioba trafić, a ręce mi się trzęsły jak jakiemuś alkoholikowi - a im bardziej ktoś zerkał.... już nie muszę dopowiadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie.

Jak mam coś zjeść np. u babci czy mamy to jest koszmar. W brzuchu mi burczy, bo jestem głodna, ale nic nie mogę przełknąć. Tylko że ja nie mogę wziąć nic do ust bo się boję, że mnie brzuch rozboli albo będzie mi niedobrze. Biorę jedzenie do ust i już czuję się pełna. Gardło zaciśnięte, ręce spocone. Jak piję herbatę to cały kubek się trzęsie. Czasem jak wiem, że zaraz będę wychodzić do domu to dopiero zaczynam jeść. Potem wychodzę i jest ok ;)

Najgorsze jest to, że za 3 tyg. impreza rodzinna i nie wiem co mam zrobić. Już się stresuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja się krępuję jeść przy ludziach i raczej tego nie robię bo nie dość że boję się że ktoś pomyśli że żrę jakoś niekulturalnie to że w ogóle nie powinnam tego jeść bo jestem taka gruba i obleśna... Wolę chodzić głodna niż zjeść przy kimś...

ale jak już lepiej kogoś znam to też jest mi łatwiej... np przy rodzinie i znajomych (dobrych) spoko ale jak patrzy ktoś obcy to nie tknę nawet ... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja się krępuję jeść przy ludziach i raczej tego nie robię bo nie dość że boję się że ktoś pomyśli że żrę jakoś niekulturalnie to że w ogóle nie powinnam tego jeść bo jestem taka gruba i obleśna... Wolę chodzić głodna niż zjeść przy kimś...

ale jak już lepiej kogoś znam to też jest mi łatwiej... np przy rodzinie i znajomych (dobrych) spoko ale jak patrzy ktoś obcy to nie tknę nawet ... :?

 

 

mam to samo:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezimienna, masz avatar ze stron pro any,masz ed?to by wszystko wyjaśniało

też się boję i nie jem bo w głowie mam "taka gruba a je"mam ed ;)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja spotkałam się z tym avatarem na str.pro any,przepraszam

też czytałam,że lęk przed jedzeniem i piciem wśród ludzi jest przy fobii społecznej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest jak najbardziej objaw fobii społecznej, lub innej nerwicy, w każdym razie zawsze wynika z czegoś "głębszego".

 

-- Wt, 5 lip 2011, 05:57 --

 

Przypomniało mi się, że w filmie "Girl, Interrupted " jedna z bohaterek drugoplanowych (którą grała Brittany Murphy) miała ten problem. Kiedyś się z tego śmiałem, teraz się z nią "utożsamiam" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo od kilku lat. Mam 20 lat i stracę całą młodość przez niechęć do jedzenia. U mnie problem wydaje sie jeszcze wiekszy bo za każdym razem gdy mam coś zjeść to wymiotuję. W domu jem normalnie. Najgorzrej ze ostatnio zaczęło mi sie to przerzucać na inne czynności. Czesto wymiotuje przed jezda np transportem publicznym. Nie da się tak żyć... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×