Skocz do zawartości
Nerwica.com

Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki


Jimmy40+

Rekomendowane odpowiedzi

Limbo kontroluje także temperaturę naszego ciała i dopasowuje to do naszej aktywności, a więc ma kontrolę nad tym, kiedy sie pocimy (!) lub kiedy należy rozszerzyć naczynia krwionośne, co manifestuje się jako rumieniec (!!) na twarzy, szyi i dekolcie (!!!). Brzmi znajomo? Wygląda, że jesteśmy coraz bliżej celu, prawda?

 

Limbo kontroluje także i inne układy nerwowe i hormonalne naszego organizmu, takie jak gruczoły dokrewne, mięśnie oddechowe, pracę jelit i układów wydalniczych. Widać to u zwierząt, u których np. w chwilach paniki następuje spontaniczna defekacja. Ma to głęboki sens praktyczny, jeśli uwzględnimy główny cel, dla którego układ ten został wynaleziony przez mądrą Naturę.

 

Reakcje zachodzą błyskawicznie. Szybciej niż jesteśmy w stanie zdać sobie z tego sprawę (próbowaliście grzebać w ognisku i odruchowo gwałtownie cofnąć rękę, zanim poczuliście, że coś was parzy? Poczuliście przy tym trwający krócej niż mgnienie oka ścisk d... (mniej szlachetnego zakończenia waszego układu pokarmowego)? To właśnie zadziałało kombo współczulno-limbiczne.

 

Czas reakcji układu limbicznego u człowieka przeciętnie wynosi 0,003 sek. (trzy milisekundy). Natomiast analogiczny czas jaki upływa w wyższej korze mózgowej wynosi 0,1 sek. (sto milisekund). Stosunek na poziomie 1:30.

 

Nasze gadzie limbo zasuwa na wysokich obrotach od milionów lat, generując fale neuroprzekaźników, która zalewa ośrodki nerwowe położone w naszej ludzkiej, rozleniwionej, pracującej na wolnych obrotach, rozmyślającej wiecznie o niebieskich migdałach, nowej korze mózgowej. Dlatego limbo musi działać samodzielnie, nie czekając na swoją zamyśloną towarzyszkę.

 

Poetycko rzecz ujmując: w czasie krótszym niż Twoja świadomość zdąży załapać, co się tak naprawdę wokół Ciebie dzieje, Twój wewnętrzny dinozaur wyśle lakoniczny komunikat do d..., a ta zdąży się już co najmniej trzydzieści razy ... no, wiadomo, o co chodzi.

 

I właśnie ta konieczność błyskawicznego działania była przyczyną ewolucyjnego powstania jeszcze jednego ważnego mechanizmu – kontrolowanego chwilowego „black-outu”, czyli gwałtownego odłączenia racjonalnego myślenia jako zbędnego obciążenia w danej chwili. To właśnie wtedy „wychodzi z nas zwierzę”. Przestajemy pamiętać, że kochamy, szanujemy, podziwiamy, opiekujemy się. Chcemy za to sprawić ból, zniszczyć, poniżyć, wdeptać w ziemię.

 

Często zdarza się w takich momentach doświadczyć rozdwojenia jaźni, poczuć się jednocześnie obserwatorem z zewnątrz, ponieważ część jaźni pozostaje w odłączonej chwilowo korze mózgowej i stamtąd przygląda się nam. Ze smutkiem. Dlatego, gdy opadną emocje, a nasza jaźń na powrót się scali, czujemy żal i wyrzuty sumienia.

 

Teraz, gdy rozumiemy już mechanikę tych procesów oraz to, że są one naturalne (i były kiedyś niezbędne), łatwiej będzie nam nad nimi zapanować. Całowicie pozbyć ich się nie da, można próbować je „zrównoleglić”. W bardzo prosty sposób: czując uderzenie furii, przez chwilę zamknąć oczy, wziąć głębszy wdech, wstrzymać oddech i spokojnie ale dobitnie powiedzieć do siebie w myślach: „ONA chce, żebym zaatakował”. Wypowiadaniu myśli towarzyszy spokojny wydech.

 

Na początku, gdy jeszcze nie będziecie mieć wprawy, może okazać się, ze potrzebujecie tę technikę powtórzyć dwu- trzykrotnie, żeby zadziałała w konkretnej sytuacji. Z czasem nabierzecie większej wprawy, reakcja zakoduje się i jej wyzwolenie trwać będzie ułamek sekundy tak krótki, że niezauważalny przez innych.

 

Aha, zapomniałem dodać, że po wszystkim można juz na powrót otworzyć oczy :-)

 

Trick polega na zamianie „JA” na „ONA”, czyli moja pierwotna, zwierzęca natura. A jeszcze lepiej będzie, gdy nadamy jej imię własne, i uczynimy jedną z bohaterek naszej Sugestywnej Narracji. Wrócę do tego później. Teraz tylko sygnalizuję, żebyście mogli od dziś zacząć próbować i przekonać się, że to ma szanse zadziałać, że jest w tym potencjał, który w pełni rozwiniemy już niedługo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz dwa mózgi

 

Wiemy już, jak reakcje w układzie limbicznym wpływają na nasze zachowania. Czy zatem można ten mechanizm odwrócić? Zamiast przeżywania emocjonalnego wzburzenia, „zaprogramować się” na bycie wewnętrznie spokojnym?

 

Zauważmy, że myśli abstrakcyjne, bez zabarwienia emocjonalnego, lęku nie wzbudzają, bo czy zastanawiając się nad fenomenem czarnych dziur, odczuwasz lęk? Albo robiąc listę zakupów? Nie? Ja też nie.

 

Ale można poprzez procesy myślowe doprowadzić do reakcji emocjonalnej takiej jak lęk, ale również takiej jak radość czy nawet rozkosz. Ba , można nawet doprowadzić do pojawienia się adekwatnych reakcji fizjologicznych, o czym nieodmiennie dowiaduje się każdy młody chłopak i dziewczyna, gdy odkrywają własną seksualność.

 

Różnica polega na tym, że w przypadku czarnych dziur i listy zakupów, mamy do czynienia z niewzbudzającą żadnych emocji abstrakcją. Natomiast w przypadku myślenia o rzeczach nieprzyjemnych badź przyjemnych, w sposób wystarczająco sugestywny, nadajemy im falę nośną w postaci emocji (pozytywnej, negatywnej, bez różnicy), która pozwala na ich przepływ „w dół”, z wyższych partii kory mózgowej do układu limbicznego. I wywołanie w nim adekwatnej reakcji.

 

Ten mechanizm działa w dwie strony. Emocje pierwotne przesyłane przez układ limbiczny wpływają na nasze procesy myślowe, co manifestuje się w postaci naszego nastawienia do świata. I podobnie, tylko w drugą stronę, nasze myśli, których „całokształt” formuje chwilowy nastrój, wpływa na nasze zachowanie kontrolowane przez układ limbiczny.

 

Zatem możemy to wykorzystać na dwa sposoby. Po pierwsze „zrównoleglać” impulsy płynące z limbo i tym samym rozpraszać ich wpływ na nasze działania popędowe. A po drugie, możemy świadomie generować przekaz emocjonalny poprzez własne myśli, opakowywać go w sugestywną narrację i przesyłać jak polecenie do wykonania przez układ limbiczny.

 

W teorii brzmi to prosto. Podobnie prosto opisują to poradniki typu „Jak odnieśc sukces w życiu”, którym poświęciłem wiele lat bezowocnych prób. Ale nie był to czas tak do końca stracony.

 

Wtedy brakowało mi wiedzy o jeszcze jednym elemencie układanki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciało migdałowate

 

To obszar mózgu, którego nie miały dinozaury (ale to nie dlatego wymarły; plotka głosi, że znacząco przyczynił się do tego spory kawałek skały zawierającej iryd, który spadł z nieba wprost do Zatoki Meksykańskiej w późnej kredzie, czyli dokładnie 66 mln lat temu – napisałem "dokładnie", bo to musiał być wtorek - co definitywnie zakończyło ciepły mezozoik jednocześnie dając początek chłodniejszemu kenozoikowi).

 

Ten obszar mózgu pojawił sie dopiero u ssaków i to nie od razu z chwilą ich pojawienia się w permie (200 mln lat temu), lecz znacznie później, najprawdopodobniej już po „czarnym wtorku”. Czyli zajęło to Naturze prawie 150 mln lat - warto zdawać sobie sprawę z jakimi skalami czasowymi mamy do czynienia, gdy mówimy o ewolucji naszego układu nerwowego.

 

Zaliczane także do układu limbicznego (ale ssaków) ciało migdałowate, jest połączone z wieloma innymi rejonami, zarówno korowymi (wyższymi) jak pozostałymi ośrodkami znajdującymi się w układzie limbicznym. Podobnie jak u gadów, odpowiada ono za generację negatywnych emocji, agresji oraz reakcje obronne, a także... motywację,. Odgrywa ważną rolę w naszym funkcjonowaniu socjalnym, o czym świadczy fakt, że jego rozmiary są proporcjonalnie większe u ludzi towarzyskich .

 

Darujmy sobie dokładny opis budowy. Istotne jest to, że składa się z dwóch częsci: starszej wewnętrznej połączonej z ośrodkami zmysłów i motoryką; i młodszej zewnętrznej połączonej między innymi z korą przedczołową. Analiza jego budowy pozwala przypisać mu u człowieka rolę POŚREDNICZĄCĄ pomiędzy mózgiem „dolnym” kierującym sie błyskawicznymi emocjami i popędami , a „górnym” myślącym wolniej ale dokładniej i na spokojnie.

 

Ciało migdałowate, gromadzi zapis doświadczeń w postaci wzrokowych migawek zabarwionych emocjonalnie, dzięki czemu może przywołać odpowiednią reakcję organizmu z dość ograniczonej palety zachowań typu „uciekaj-walcz”, poprzez wygenerowanie emocji pobranej z „archiwum zdjęć grozy”, do których dopasowuje na podstawie uproszczonej informacji wzrokowej aktualną sytuację nas otaczającą.

 

Gdy idąc przez las, zauważymy wśród gałęzi podejrzanie podobnie do węża wyglądający kształt, to ciało migdałowate błyskawicznie zablokuje nam możliwość uczynienia kolejnego kroku, a dodatkowo jeszcze odetnie nam na chwilę racjonalnie myślącą korę mózgową. A dokładniej płat przedczołowy, który jest w stanie bardziej wnikliwie przeanalizować kształt, fakturę, ewentualne ruchy poskręcanego jak wąż, ale nieszkodliwego patyczka i dać sygnał, że alarm był fałszywy. Ale ta reakcja pojawia się dopiero w kolejnych sekundach od momentu, gdy ciało migdałowate przyłączy na powrót płat przedczołowy.

 

I taka reakcja następuje zawsze, bo Natura wyszła z założenia, że bezpieczniej jest dopuścić do wielokrotnych fałszywych alarmów, niż choćby tylko raz zaalarmować za późno.

 

Opisane migawki wraz z emocjonalnym planem szybkich działań są zapisywane w miejscu zwanym hipokampem. Tak jeszcze do niedawna sądzono. Ale dzięki badaniom PET, wiemy że u niemowląt zapis migawek wspomnień dokonuje sie BEZPOŚREDNIO W CIELE MIGDAŁOWATYM, które w tym okresie życia rozwija się znacznie szybciej niż sam hipokamp.

 

Naukowcy sądzą, że zapis ten jest wprawdzie w dorosłym życiu niedostępny, ale może nakładać się na pracę ciała migdałowatego i wyzwalać REAKCJE LĘKOWE!!! Potwierdza to obecnośc w nim neuroprzekaźników i receptorów specyficznych dla tego typu reakcji. Pamiętacie metaforę maleńkiego przestraszonego dziecka z parteru pukającego w sufit?

 

Większość doświadczeń niemowlęcia ma emocjonalne zabarwienie lękowe bądź negatywne, a już na pewno jest silniej kodowana niż pozytywne. Występuje „skrzywienie” w kierunku negatywnym, wzmacniające zapis doświadczeń nieprzyjemnych, jednocześnie prowadzące do zacierania zapisów skojarzonych z emocjami pozytywnymi.

 

Ciało migdałowate, działając także i w dorosłym życiu, stosuje podobne schematy kojarzeniowe emocjonalno-wzrokowe, mimo że codzienność osoby dorosłej w niczym nie przypomina tej z pierwszych miesięcy życia. Zatem wychodzi na to, że układ, który ma koordynować nasze dwa mózgi... ma emocjonalność i mentalność dwulatka!

 

Z tego wszystkiego, co opisałem w tej części, wypływają dwa wnioski - pierwszy, na miarę epokową i wiekopomną: jaszczurki nie miewają nerwicy. Jednak my świadomie zrezygnujemy z należnej Nagrody Nobla i zajmiemy się wnioskiem drugim: to w ciele migdałowatym należy szukać przyczyn nerwicy i tu powinna nastąpić interwencja terapeutyczna.

 

Następna część za kilka dni. Będzie o nerwicy, fobiach, obsesjach i kompulsjach. A potem spróbujemy pogodzić ze sobą postaci żony, męża, brata i siostry z przytoczonych na wstepie tej częsci dialogów i znaleźć na to wszystko rozwiązanie w postaci Sugestywnej Narracji, na podbudowie szkoły behawioralno-poznawczej (z niewielkimi, acz istotnymi modyfikacjami).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

/Obiecany ciąg dalszy/

 

Nerwica, fobie, obsesje, kompulsje, samoocena

 

Układ limbiczny pracuje w trybie sprzed milionów lat. Non-stop dokonuje błyskawicznej, acz wybiórczej, analizy sygnałów płynących od zmysłów. Reaguje na sytuacje biologicznego zagrożenia poprzez generowanie pierwotnej emocji – lęku, który instynktownie wymusza reakcję uciekaj/walcz.

 

Gdy lęk jest generowany nieustająco, staje się stresem przewlekłym. Wtedy pojawia się wyzwanie dla systemu nerwowego: jak optymalnie zarządzać zasobami psychofizycznymi, by móc stale sprawnie na lęk reagować, a przy tym nie doprowadzić do zagrażających przetrwaniu konfliktów wewnętrznych, które mogłyby skutkować trwałą deregulacją bądź zapaścią układu.

 

Rozwiązaniem tego wyzwania, na które miliony lat temu wpadła Natura, jest właśnie nerwica.

 

Jednym z jej mechanizmów ochronnych jest unikanie sytuacji lęk wzbudzających – fobie; oraz podmiana lęku większego na mniejszy – obsesje (odwrócenie uwagi od lęku głównego, oswajanie z lękiem pod postacią nie aż tak „straszną”). Obsesje muszą znaleźć gdzieś ujście w postaci działania przynoszącego chwilowe zmniejszenie lęku – kompulsje.

 

Z czasem dochodzi do utrwalenia tych zachowań – natręctwa i uzależnienia. Mózg bowiem „nagradza” i zapamiętuje działania przynoszące chwilową ulgę.

 

Często mechanizm podmiany lęku na mniejszy działa na zasadzie wzbudzenia sztucznej koncentracji uwagi na czynnościach i/lub zachowaniach instynktownych, które w normalnym funkcjonowaniu nie skupiają naszej świadomej uwagi. Są to takie proste, naturalne czynności jak: jedzenie, higiena ciała, wydalanie, rozmnażanie, opiekowanie, podległość, dominacja, umieranie. W wczesnym dzieciństwie były one stopniowo odkrywane przez niemowlę, co pozostawiło zapis w podświadomości, który czasem odzywa się w postaci fiksacji: oralnych, genitalnych i analnych - to naturalne, wszyscy je mamy .

 

Mechanizm nerwicowy podmienia, neguje i/lub łączy ich pierwotne znaczenia, tworząc NOWE ZACHOWANIA POPĘDOWE. Mają one wzbudzać z jednej strony nowy lęk poprzez swoją „dziwność”, a z drugiej wydają się „niby-instynktowne”, czyli silnego lęku nie wzbudzające. Przyznajcie, że to sprytna auto-manipulacja, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak skromne zasoby nasze limbo miało pod ręką.

 

Jest to mechanizm ochronny. W sensie przetrwania, ale już niekoniecznie w sensie sukcesu społecznego.

 

Mechanizm jest bardzo kreatywny, stąd biorą się niektóre „malownicze” parafilie (dawniej zwane dewiacjami, zboczeniami). Trzeba pamiętać, że powstają one w obszarach mózgu, które nie znają kryteriów estetycznych, moralnych, czy innych abstrakcyjnych.

 

Jednak obserwowanie takich zachowań u samego siebie, zwłaszcza gdy się jest nieświadomym posiadania „dwóch mózgów”, może prowadzić do powstania konfliktu wewnętrznego. Kora mózgowa (ten drugi mózg, bardziej ludzki, szlachetny) operuje kategoriami moralnymi, estetycznymi, itp i dokonuje oceny tego, co oceniane w tych kategoriach BYĆ NIE POWINNO. A to uruchamia kolejne mechanizmy ochronne naszej psychiki – racjonalizacje, które mogą prowadzić do negatywnej samooceny, wypierania i zaburzeń osobowości.

 

To racjonalizacje powodują, że chcąc pogodzić ze sobą ogień i wodę sprzecznych odczuć towarzyszących kompulsjom (np. ulga i jednocześnie wstręt do siebie) dokonujemy zmiany przekonań dotyczących własnej osoby – pojawia się „wytłumaczenie”, np. w postaci niskiej samooceny.

 

I tak nakręca się spirala nieporozumień wewnętrznych, w której tkwi bardzo wielu nerwicowców. Popędy skomponowane sztucznie przez „gadzi mózg” w celu kompensacji obezwładniającego lęku, są niepotrzebnie analizowane, oceniane, a w końcu uznawane za brudne/grzeszne/nieludzkie/poniżające/zboczone/chore – a następnie ta kompletnie NIEADEKWATNA ocena jest niepotrzebnie łączona z własnym ‘ja’.

 

Oceniać można jedynie następstwa zachowań kompulsyjnych na nasze relacje w związku, rodzinie, społeczeństwie. I dopiero za to jest się odpowiedzialnym w sensie ludzkim, moralnym i prawnym (pedofilia jest przestępstwem).

 

Trudno w prosty sposób, siłą samej tylko woli, tłumić kompulsje i parafilie, gdyż mechanizm je wywołujący jest tak samo silny, jak pierwotny lęk. Nie znaczy to, żeby im swobodnie ulegać, warto je trzymać pod kontrolą. Terapia samych tylko zachowań, to skupianie się na objawach, których prawdziwą przyczyną są stany lękowe i powstała na ich gruncie nerwica.

 

Nerwicę ma się od urodzenia, choć można być jej nieświadomym, aż do czasu zaistnienia zdarzeń życiowych, międzyludzkich, które ujawniają jej istnienie, np. silny stres lub niszczące związek silne uzależnienie od kompulsji. Zespół stresu pourazowego (PTSD) w naszym rozumieniu nerwicą nie jest, choć daje podobne objawy i może nerwicy towarzyszyć w następstwie czynników losowych.

 

Przyczyna nadmiernego generowania stanów lękowych pozostaje nieznana. Prawdopodobnie dochodzi do splotu czynników genetycznych, poznawczo-behawioralnych i środowiskowych. Nikt nie miał na nie świadomego wpływu.

 

Jedną ze strategii życiowych rozwijających się na gruncie nerwicy jest wyuczona bezradność. Warto o tym wiedzieć.

 

Doraźnym rozwiązaniem jest trening uważności i samokontroli, czyli wytworzenie umiejętności interpretacji własnych emocji, myśli, zachowań i strategii życiowych, by być w stanie wskazać prawidłowo ich źródło. I dopiero wtedy nadawać im BEZEMOCJONALNĄ INTERPRETACJĘ I ADEKWATNĄ OCENĘ.

 

Wyrobienie takiego nawyku osiąga się poprzez terapię, zazwyczaj opartą o zmianę TERAŹNIEJSZYCH schematów poznawczo-behawioralnych. Proces wymaga wysiłku i cierpliwości. Ponadto, po zaprzestaniu treningu, umiejętność zanika. Następuje powrót do stanu pierwotnego, czyli nerwicy.

 

Dlatego, w poszukiwaniu bardziej skutecznej metody, dającej definitywne rozwiązanie, pojawiły się pomysły, że interwencja terapeutyczna powinna odbywać się NIE na poziomie teraźniejszego ‘ego’, ale głębiej, czyli w obszarach, których rozwój dokonał się znacznie wcześniej. Czyli w bardzo wczesnym dzieciństwie.

 

Służą temu mniej lub bardziej naukowo udokumentowane techniki terapeutyczne. Często bazują one na pojęciu wewnętrznego skrzywdzonego dziecka, którego nieustający niepokój, odczuwany podświadomie, jest przyczyną stanów lękowych.

 

Jedna z tych technik, „Sugestywna Narracja” (moja AMATORSKA), jest opisana we wcześniejszych postach w tym wątku. Sugeruję w niej, że skoro mamy rozmawiać z dzieckiem, musimy używać języka, emocji i skojarzeń zrozumiałych dla dziecka. Nie posługiwać się językiem dorosłych (tak jak to robią terapeuci poznawczo-behawioralni), lecz używać narracji podobnej do prościutkiej bajki (polonista powiedziałby: baśni), bądź czegoś jeszcze prostszego - czystej projekcji emocjonalnej.

 

Niezależnie od metody, jaką zdecydujecie się zastosować, warto dokonać autoanalizy, zaakceptować fakt, że mamy „dwa mózgi” i rozdzielić naturalne popędy od wzniosłej moralności. Tym samym zerwać ze spiralą błędnych, przekonań i oskarżeń, która skutkuje powstaniem fałszywych, negatywnych wniosków. Przejrzeć na wskroś zwodniczą ułudę racjonalizacji, która albo przekonuje nas, że świat jest wszystkiemu winien, albo że moje ‘ja’ jest niewiele warte.

 

Oba wnioski są BŁĘDNE, a sama konstrukcja logiczna alternatywy jest FAŁSZYWA. Prymitywny mechanizm nerwicy nie był w stanie wymyślić niczego lepszego. Powstał miliony lat temu, w czasach, gdy nie było jeszcze internetu :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jimmy40+,

jestem pełen podziwu dla twojej wiedzy i powiem Ci ,że nawet zaskoczony twoim niemalże pionierskim podejściem do tematów istotnych dla ŹRÓDEŁ NERWICY .Już nawet mało ważne czy się ,że wszytkim co piszesz zgadzam , ale to co próbujesz wyjaśnić jest dla mnie samego pewnym odkryciem i inspiracją .

 

A teraz z innej beczki :

Jak myślisz , czy posty- głodówki zdrowotne ( chodzi o powstrzymywanie się od jedzenia ) stosowane konsekwentnie i regularnie mają wpływ na " wykorzenienie " nerwicy . Według mnie TAK, zdecydowanie Tak szczególnie w nerwicy natręctw .Pomagaja pokonać nałogi i wzmocnić silna wolę.

Druga sprawa : Medytacja Transcendentalna ( niekoniecznie religijna , przy zastowaniu mantry odpowiednie dla siebie i przez sibie co by nie konfliktowała z moralnymi przekonaniami ). Ów medytacja opatra jest na oddechu . Też regularna .

 

Trzecia rzecz : śmiechoterapia( terapia śmiecem w grupie , któą można w sobie wycwiczyć , a która powoduje zmniejszenie stresu dnia codziennego i zdrowotne dotlenienie dobrymi pierwiastkami dla ciała i duszy ;)

Jeszcze sport , który angażuje całego człowieka i przede wszystkim polega na zapomnieniu siebie , byciu tu i teraz , zaangażowanym i skoncentrowanym na terążiejszej chwili . Każdy oczywiście ma swoje preferencje ( rozumiem ,ze nie każdy gra w piłkę i nie każdy lubi aktywność ruchową , czy nawet szachy) .Dla mnie taki sportem jest ping-pong ;)

 

Czwarta/ a może już piąta rzecz to wiara w Boga( byłoby ideałem wiara w BOGA Osobowego , bliskiego człowiekowi , miłosiernego ) i cała celebra z tym związana ( modlitwa , zaufanie do Siły wyższej,Spowiedż święta j traktowana na poważnie jako obmycie się z tego co zniewala , etc .boli wyrzutami sumienia ) . Związanie jest to z tym ,że nasz świat nabiera wtedy Sensu , a lęk przed smiercią ( jako , powiedzmy źródło wiekszości lęków )staje się przetransformowane w coś co nie straszy pustką i brakiem sensu bycia i życia na tym łez padole .

Nie musisz -rzecz jasna - odnosić się ( jak nie chcesz ) do moich ,że tak powiem aspektów , które powyżej przedstawiłem , ale było by mi miło , gdybyś spróbował się z tym zmierzyć .Bo łeb masz wydaje mi sie - mocno osadzony na karku ;) I nie od razu ze wszystkim na raz , lecz jeśli potrafisz ogarnąć tak rozległy temat na jeden skok to Twoja decyzja .

Pozdrawiam ,życząc dobrych snów , najlepiej takich , które dają wolność od trosk i ciężaru w naszej nerwicy .

 

I juz na zupełny koniec mojego postu , jedno zdanie Pana Sigmunda Freuda , które bardzo trafnie według mnie oddaje prawdę nerwicowca , który zostaje zawsze w swojej nerwicy oszukiwany.:Brzmiało - jak pamiętam -jakoś tak :

"W nerwicy realność psychiczna jest ważniejsza od RZECZYWISTOŚCI

---No cóż cierpienie nie bierze się ot tak, znikąd .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wkuuporr, Dzięki za pozytywną motywację. A także za to, że promujesz ten wątek, o czym wiem od dobrych duszków tego Forum :-)

 

Kalebx3 Gorliwy,

Medytacji transc. nie próbowałem, świadomie ją odrzucając jako JEDYNE narzędzie terapeuyczne, gdyż uważam, że zbyt mało intensywnie angażują wewnętrzną psychikę. Choć jestem zdania, że wypowiadanie mantr i medytacja doskonale pozwala wyciszyc umysł i choćby juz przez samo to są pożyteczne, ale dla mnie to było za mało. Uznałem, że to raczej nie mantry zakodowały u mnie nerwicę, więc raczej w ten sposób jej nie „odkręcę”.

 

Podobnie z medytacja, zamiast rozpatrywać istotę absolutu, wolę opowiadać baśnie mojemu wewnętrznemu dziecku, jakkolwiek zabawnie by to nie brzmialo :-)

 

Wszystkie pozostałe wymienione przez Ciebie formy aktywności uważam za pożyteczne i szczerze się uśmiałem czytając, że wymieniasz to, czego sam próbowałem. Głodówki lecznicze (moj rekord: 24 dni na samej wodzie plus drugie tyle na sokach z owoców i warzyw), sport, śmiechoterapia, praca wolontariusza, witaminy, diety, śpiew w chórze, kurs tańca, chelatacja (usuwanie metali ciężkich z organizmu), usuwanie pasożytów i candidy, itp. – wszystkiego tego próbowałem, przynoszą doraźną poprawę. Część z nich prawdopodobnie działa jak placebo, ale nie szkodzi, skoro polepsza nam stan zdrowia.

 

Także uważam je za pożyteczne (zwłaszcza głodówki lecznicze i sport), ale żadna z nich nie dała u mnie trwałej poprawy. Podobnie leki psychotropowe stosowane przez pół roku – odczuwałem tylko „spłaszczenie” emocji, o którym pisze się na Forum.

 

I to wszystko złożyło sie na mój pogląd, że nerwica to nie choroba, tylko cześć mnie. Inne rozwiązania odrzuciłem drogą eliminacji :-)

 

Co do Boga i wiary, to wysłałem Ci PW, a niezaleznie od tego planuję właśnie m.in. tej tematyce poświęcić następny post, za kilka dni.

 

Co do Freuda, temat jest obszerny i „nabrzmiały” nieporozumieniami – z chęcią wyłuszczę moje zdanie w dalszej kolejności, bo temat zasługuje na szersze potraktowanie. Zapisuję na liście „rzeczy do zrobienia”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głodówki lecznicze (moj rekord: 24 dni na samej wodzie plus drugie tyle na sokach z owoców i warzyw)

zaczekaj razem z wodą 24dni + drugie 24 dni soki warzywa = 48 dni :shock::shock::shock: >

Czy dobrze zinterpretowałem ?

Jęśli tak to masz u mnie Szacun nie lada !!! MAX !!!!!!!

U mnie rekord to 5 dni na wodzie i herbatkach ziołowych ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jimmy40+,

 

Cieszę się, że dzielisz się dalej swoją wiedzą. Bardzo przystępnie to wyjaśniłeś. Dobrze jest zrozumieć choćby w uproszczeniu działanie pewnych mechanizmów, które zatruwają życie.

 

 

Z drugiej strony, trudno się utożsamiać z tym co robi mózg. Choć tym głównie jesteśmy. Ja mogę zrozumieć, aha to działa tak, nie miałem na to wpływu itp., jednak wpisane mamy też w siebie pewne społeczne wartości statusu, sukcesu, powodzenia, poprzez pryzmat, których się oceniamy. Co z osobami, które przez objawy nerwicy mają już rozregulowany system nagrody-kary, rozregulowane ciało migdałowate itd. Do tego są odizolowani od społeczeństwa, czują się wg kryteriów społecznych wrakami, nie dlatego, że przymierzają do nich tylko stan obecny, ale całą swoją historię, porażki, relacje, zaprzepaszczone szanse.

 

 

Przewartościować to wszystko na tylu płaszczyznach, znaleźć wspierające towarzystwo z którym można sie utożsamiać (poczucie przynależności) i jeszcze jakoś funkcjonować (praca, obowiązki), bez leków, za samą tylko metodą sugestywnej narracji wydaje mi się bardzo trudne. Przyznać jednak muszę, że bardzo dużo cennych wskazówek i wartości zawiera Twoje przesłanie. Będę czytał dalej z zainteresowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj w nocy bawiłem się w chowanego z Misiem. Misiem będę tutaj nazywał swojego kolegę, który jest mną, ale z przeszłości. Mówił, że jest w 4 klasie szkoły podstawowej. Najpierw chwilę porozmawialiśmy, zrobiło mi się smutno i się rozpłakałem. Później zaczęliśmy się bawić, to on wybrał tę zabawę. Następnie tej samej nocy miałem sen, że byłem na terapii w szkole podstawowej, do której uczęszczałem jako dziecko, a terapeuta rozgryzł mnie i w ciągu 10 minut nakreślił mój główny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co z osobami, które przez objawy nerwicy mają już rozregulowany system nagrody-kary, rozregulowane ciało migdałowate itd.

Moja subiektywna opinia jest taka, że akurat nerwica (jako stan umysłu) świadczy o sprawnie działającym mechanizmie nagrody-kary, zwłaszcza kary (smaganie lękiem jak batem). Mechanizm jest tak sprawny, że unikanie lęku staje sie aż „bogiem” rządzącym naszym życiem. Problem nie leży w systemie n-k, lecz w tym, że przez lata nagromadziliśmy w sobie mnóstwo fałszywych przekonań, w wyniku działania kolejnych „pięter” mechanizmów ochronnych, głownie racjonalizacji. I często nie uświadamiamy sobie, że za tymi piętrowymi konstrukcjami tak naprawdę zawsze staramy sie mniej lub bardziej kreatywnie oswajać, tłumic nadmierny lęk. . Jesteśmy jak niewolnicy, którzy zaprzestawszy bezsensownego stawiania oporu fizycznego, musieli się jakoś adaptować do nowych warunków i stworzyć nowe poglądy, narrację akceptującą zniewolenie. W przeciwnym razie by postradali zmysły.

 

Do tego są odizolowani od społeczeństwa, czują się wg kryteriów społecznych wrakami, nie dlatego, że przymierzają do nich tylko stan obecny, ale całą swoją historię, porażki, relacje, zaprzepaszczone szanse.

Przez lata tak właśnie się czułem i dokonywałem podobnych FAŁSZYWYCH ciągów racjonalizacji. Zróbmy analizę tego cytatu, a przekonamy się, ile fałszywych wniosków podtyka nam nasz sojusznik – ego, by ukoić lęk:

 

są odizolowani – „są”, czyli kim tak naprawdę są owi oni? – maskowanie faktycznego ‘ja’; łatwiej jest własne samooceny rozproszyć na podmiot mniej dookreślony - 'oni', oddalony od ‘ja’.

 

są odizolowani od społeczeństwa – od społeczeństwa, czy od tej niewielkiej jego części, od której sami sie odizolowaliśmy z powodu fobii? To generalizacja – wnioskowanie o całości poprzez analizę jedynie fragmentu całości; inne fałszywe generalizacje to: wszystko, zawsze, nigdy, nic. A druga racjonalizacja w tym fragm., to szukanie złego winnego: społeczeństwo jest złe, bo izoluje.

 

czują się wg kryteriów społecznych wrakami – wg kryteriów społecznych, czy według kryteriów własnych racjonalizacji? To podniesienie rangi podmiotu dokonującego oceny, przeniesienie własnych kryteriów na podmiot o większym wpływie opiniotwórczym – tu: społeczeństwo, by tym łatwiej usprawiedliwić, że się czujemy wrakami.

 

nie dlatego, że przymierzają do nich tylko stan obecny, ale całą swoją historię, porażki, relacje, zaprzepaszczone szanse. – tu jest kilka wzajemnie ze sobą zapętlonych racjonalizacji:

 

  • "nie dlatego..." - a może właśnie dlatego? To może być (nie twierdze, że jest) ukrycie prawdziwych powodów pod warstwa negacji. To jest zabójczo sprytny chwyt erystyki typu: nie dlatego rozwodzę się z Balbiną, że mi rogi przyprawia, tylko że źle dba o dzieci. Należy bardzo uważać na racjonalizacje zaczynające się od „nie”, zazwyczaj prawdziwy sens poznajemy dopiero po usunięciu „maskującej prawdę negacji”. Z drugiej strony, po dotarciu do prawdziwego sensu, możemy znaleźc wiele istotnych wskazówek co do nieproduktywnych przekonań
     
    "przymierzają do nich tylko stan obecny..." – ego się asekuruje, na wypadek gdyby stan obecny był zbyt pozytywny i trzeba było sięgać w przeszłość? Dla mnie z tego mogłoby wynikać, że stan obecny piszącego jest lepszy od historycznego i dlatego ego stara sie ten stan deprecjonować.
     
    "ale całą swoją historię, porażki, relacje, zaprzepaszczone szanse" – tutaj mamy tzw. „kwaśne maliny”, wymienianie jednym ciągiem pojęć neutralnych (historia, relacje) razem z pojęciami zabarwionymi negatywnymi, "kwaśnymi" wspomnieniami (porażki, zaprzepaszczone szanse), przez co wyrażenie „swoja historia” jako całość nabiera emocjonalnie negatywnego znaczenia.

 

 

"Przewartościować to wszystko na tylu płaszczyznach, znaleźć wspierające towarzystwo z którym można sie utożsamiać (poczucie przynależności) i jeszcze jakoś funkcjonować (praca, obowiązki), bez leków, za samą tylko metodą sugestywnej narracji wydaje mi się bardzo trudne. "

A tu mamy konstrukcję typu „siła złego na jednego” oraz „skórka niewarta wyprawki”. Ego stara sie chronić status quo, nie dopuścić do dokonania zmiany, bo wie, że zmiana oznacza kolejny lęk. Mówi: nie warto się starać, będzie to dodatkowy kłopot a i tak masz ciężkie życie i znikąd wsparcia.

 

 

Jestem bardzo, bardzo wdzięczny autorowi tych słów i mam nadzieję, że nie poczuł się dotknięty, że ich użyłem do dekonstrukcji manipulacji ego. Wszyscy podlegamy tym wpływom, dlatego wszyscy powinniśmy byc autorowi wdzięczni, że napisał te słowa. Tak własnie wyobrażam sobie grupową samoświadomość i pracę z ‘ja’ w drodze ku lepszemu zyciu.

 

 

Żeby nie było, że sam jestem taki świetny, oto pomysły mojego ego, które jeszcze od czasu do czasu się odzywa, gdy stracę czujność (czyli 10.000 razy dziennie). Ale widzę zmianę na lepsze, co traktuję jako potwierdzenie skuteczności metody. Oto próbka z samego tylko ostatniego tygodnia, sami możecie dokonać dekonstrukcji:

 

  • Po co mi nowa relacja z kobieta? Przecież wszystkie moje związki kończyły się porażkami. A jak już znalazłem jakąś ”głupią”, która wytrzymywała ze mną dłużej niż dwa lata, to okazywało sie, że sama jest nieźle szurnięta. Albo chodziło jej wyłącznie o seks. Wszystkie baby to egoistki.
     
    To nie z lęku chcę kupić mieszkanie na parterze. Fakt, że mieszkania na parterze są bezpieczniejsze, bo w razie pożaru można wyjść przez okno, nie jest tak istotny jak to, że maja ogródek, w którym można założyć warzywnik, a ja lubię się zdrowo odżywiać. I powieszę budki lęgowe, to mi ptaki będą ładnie śpiewać tuz za oknem.
     
    Wzmocnione drzwi, bo niby boję się włamywaczy? Bzdura, przeciez wiadomo, że główną zaletą takich drzwi jest szczelnośc – dzieki temu nie przedostają się zapachy z klatki schodowej, i izolacja akustyczna... Poza tym ten ładny kolor obicia jest dostępny tylko w opcji drzwi wzmocnionych. Jaki sraczkowo-żółty? Przeciez od urodzenia lubię ten kolor, to szlachetny beż.
     
    Lęki? Jakie lęki, ja już nie mam żadnych lęków od kiedy stosuję sugestywne narracje. Chcę tylko mieszkania z ogródkiem i drzwi w ładnym kolorze.
     
    Do fryzjera? Teraz modne sa dłuższe włosy. Nie, wcale nie chodzi mi o zarazki i AIDS.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze taka uwaga: niedostatki mogły wystąpic na róznych "piętrach". Zazwyczaj rozwiązanie tych najwczesniejszych, pozwala ułozyc do dobrowolnego snu te późniejsze.

 

Do tych najwczesniejszych najtrudniej dotrzeć. Szukam właśnie skutecznej metody, bo windą nie udało mi sie zjechac tak "nisko". A może odezwałby sie ktoś z inspirującą podpowiedzią?

Cytuję za https://zenforest.wordpress.com/tag/gangaji/ :

 

Gdy pragniesz wolności, wtedy musisz być skłonny do konfrontacji z tym, od czego uciekasz w jej poszukiwaniu.

Generalnie, większość ludzi ucieka od jakiegoś rodzaju bólu, przeważnie bólu dziecięcego spowodowanego potrzebami, które nie zostały zaspokojone w dzieciństwie. Ból może mieć zarówno fizyczne, jak i psychologiczne aspekty. Może mieć przyłączoną do niego historię lub może to być po prostu pole energii, jak na przykład poczucie negatywności lub poczucie strachu.

 

Wiele ran jest częścią każdego życia, nawet pośród tych najbardziej uprzywilejowanych. O ile nie jesteś dobry w dysocjacji, całość ludzkiego zranienia jest w jakiś sposób obecne w tobie. Niektórym ludziom udaje się stworzenie warstwy zabliźniającej wokół ich psyche, wokół ich emocjonalnych i fizycznych ran i potem idą

dalej poprzez codzienne życie.

Ale podejrzewam, że nikomu nie udaje się to w pełni i ta porażka jest dobrą rzeczą, ponieważ wtedy rany same wołają o uwagę, tak jak piasek w twoim bucie nie pozwoli ci czuć się wygodnie, dopóki go nie usuniesz.

 

Oczywiście, szukamy na wiele sposobów, zarówno duchowych jak i światowych, aby ten rdzenny ból odszedł. Popchnięciem (motorem) dla większości aktywności umysłu jest ucieczka przed tym podstawowym, pierwotnym zranieniem oraz wszystkimi peryferiami tego zranienia. Być może w pewnym punkcie nawet zwracamy się do życia duchowego z nadzieją, że jakieś szczegółowe nauczanie czy oświecenie zabierze nasze rany.

Staramy się robić to, co to nauczanie lub nauczyciel mówi i robimy to w kółko z nadzieją, że cierpienie nas opuści.

 

Zaskakująco, prawdziwy nauczyciel i prawdziwe nauczanie wrzuci cię, z największym współczuciem i bezwzględnością, bezpośrednio w centrum samej rany.

(Podobny motyw wykorzystany jest w filmie Kung Fu Panda, w wątku mistrza Shifu i Oogwaya)

 

Najgłębsza, najbardziej podstawowa rana nie ma nawet imienia.

Możesz to nazwać „kondycją ludzką” czy „warunkowym istnieniem” lub „faktem cierpienia” i pojawia się kolosalna motywacja, aby go uniknąć pomimo tego, że to właśnie ta motywacja przyniesie cię po pełnym cyklu do spotkania tej rany. Dojrzałość wyłania się, gdy próbowałeś wielu dróg ucieczki i okazało się, że to samo zranienie wciąż na ciebie czeka.

Wielu z nas starało się uleczyć nasze rany poprzez psychoterapię, psychologiczna praca może być bardzo użyteczna. Zachodnia kultura w szczególności to kultura psychologiczna. Psychologiczna praca może być użyteczna w tym sensie, że wzmacnia ona umysłową dojrzałość, w której szczegółowe wzory i nawykowe odpowiedzi mogą być zauważone. Ale praca psychologiczna może dojść tylko dotąd. Może wygenerować wgląd, który jest niezwykły i pełen pokory, nie dotyka ona jednak prawdziwej podstawy cierpienia.

Może ona poprowadzić cię do rozpoznania, że nawet pomimo całego twojego psychologicznego i umysłowego wglądu podstawa cierpienia jest wciąż na miejscu i w tym sensie to służy w ogromnym stopniu. To właśnie w tym punkcie możesz zadać sobie pytanie: Dobrze, a więc co usunie tę podstawę cierpienia? Nawet jeśli pracowałeś nad sobą psychologicznie przez dwadzieścia, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, gdy podstawa

cierpienia jest wciąż na miejscu, istnieje coś w samej esencji, co jest ciągle do odsłonięcia.

 

Leczenie ran jest stosowne.

Istnieją sposoby na wszystkie rany i rany, które mogą być obandażowane są do obandażowania. Problem powstaje tylko wtedy, gdy prawda jest szukana poprzez uleczenie.

Podczas gdy emocjonalne, fizyczne czy umysłowe rany są adresowane, to co jest w swojej naturze pełne, czyste, wolne i w pokoju jest przeoczane.

Prawda już tu jest, bez względu na to, jaki jest stan twojego ciała, twoich emocji, twojego umysłu czy twoja sytuacja.

 

Zapraszam cię w tylko na tę chwilę, abyś przestał szukać złagodzenia cierpienia. To zaproszenie nie oznacza, abyś stał się niepomny cierpienia ani abyś poddał się w rozpaczy.

To jest zaproszenie do zaprzestania szukania czegoś, co uratuje cię od samego siebie.

 

Gdy spotkałam Papaji i on powiedział mi, aby „zatrzymać się”, słyszałam wiele powodów w swoim umyśle, aby tego nie zrobić. Po pierwsze, kim on był, mówiąc mi, abym się zatrzymała? Co jeśli przejąłby mój umysł? Co jeśli coś złego stałoby się ze mną?

 

Zatrzymanie się nie jest bezpieczne. W przeciwieństwie, bezpieczne jest myślenie, próby rozwikłania tego, iść za tym, co jest bezpieczne i unikanie tego, co jest niebezpieczne.

Praktyczne bezpieczeństwo ma oczywiście swoje miejsce, utrzymanie ciała poza zasięgiem zranienia. To jest oczywiste. Ale my bierzemy tę oczywistą potrzebę fizycznego bezpieczeństwa, filtrujemy to przez nasze psyche i potem projektujemy je na wszystkie nasze psychologiczne dylematy.

 

Ta prawda jest nadzwyczaj prosta. Komplikacje powstają przy różnych sposobach ucieczki, które zostały wyryte w naszych umysłach na wiele sposobów. Twój sposób może być podobny do sposobu kogoś innego, ale każda osoba ma szczególne nastawienie wobec taktyki ucieczki.

Jest możliwe rozpoznanie impulsu do ucieczki i wobec niego zatrzymać się, odwrócić się i spotkać cokolwiek próbowałeś uniknąć. To może być fizyczne, umysłowe, emocjonalne czy polityczne; to może być śmierć lub życie. To może być twój największy strach lub to może być największa błogość. To może być spotkanie poczucia kim jesteś, a kim nie jesteś.

 

Gdy raz impuls do ucieczki zostanie rozpoznany, pojawia się wybór: powiedzenie nie wobec ucieczki i tak do spotkania widocznego powodu cierpienia. Siła wyboru jest najwyższą z sił umysłu, ale ten wybór jest innego rodzaju niż jakikolwiek wybór dokonany wcześniej. Gdy wybór poddania się został dokonany, aby zatrzymać jakiekolwiek próby ucieczki, wtedy bez wyjścia, znakomicie, bez wysiłku, skarb twojej istoty odsłania się jako prawda o tym, kim jesteś. Wtedy możesz celebrować uleczenie wszystkich ran jakie są do uleczenia i płakać nad ranami, które zostają.

Pośrodku zarówno świętowania jak i opłakiwania ty możesz odpocząć w prawdzie, która jest zawsze obecna.

Jednakże, dopóki nie zostaną zbadane, subtelne umysłowe argumenty mają kontrolę nad wyborem poddania się: dlaczego nie możesz zatrzymać się, lub dlaczego nie powinieneś właśnie teraz, lub jak zatrzymasz się później.

 

Badanie zaczyna się na nowo, gdy pytasz się czego naprawdę chcesz. Jeśli to, czego naprawdę chcesz to skończenie z ranami, wtedy twoje poszukiwanie będzie trwało dopóki nie znajdziesz czegoś, co uleczy jakąś konkretną ranę, i choć na jakiś czas będziesz się czuł lepiej. Jeśli to, czego naprawdę chcesz to prawda samej istoty, wtedy będziesz miał całą pomoc, która jest konieczna do odwrócenia twarzy i spojrzenia prosto w oczy temu, od czego uciekałeś przez eony, temu, od czego twoja struktura komórkowa mówi ci, abyś uciekał, temu od czego cała ludzkość ucieka.

 

Istnieje niezmierzona, niewiarygodna siła, która wykorzystuje każdą formę w twoim życiu jako wskazówki, pomocy której potrzebujesz. Pomoc, której potrzebujesz już tu jest! I twoja rola jest kluczowa. Aby być wspomaganym, musisz zdecydować się na otrzymanie pomocy w pełni i całkowicie.

 

Sugeruję, abyś skoczył głęboko do rdzenia swojej istoty. Wiem o tym, że doświadczenie rany może wygenerować odczucie, że to, co jest w samym rdzeniu twojej istoty jest naprawdę straszne. Ale miałam świetną okazję spotkania szerokiej grupy ludzi z głębokimi ranami, od psychozy do zwyczajnych neuroz, z którymi większość z nas musi sobie radzić. I nie spotkałam nikogo kto, gdy byli skłonni naprawdę powiedzieć prawdę i spotkać ich własne cierpienie, nie znaleźli piękna i pokoju ich własnego, źródłowego bycia.

 

Dlaczego nie zatrzymać się i zbadać twoje własne impulsy w kierunku ucieczki? Nie dlatego, że to jest dobra rzecz do zrobienia, święta rzecz do zrobienia, właściwa rzecz czy oświecona rzecz; ona nie jest niczym z tego. To po prostu coś, czego nigdy właściwie nie doświadczyłeś. Gdy to zrobisz, odkryjesz świeżość, niewinność. Rozpoznasz siłę i potencjał zwykłego bycia – nie dążenia do przyjemności, nie unikania bólu, nie dostawania następnego życia i nie unikania faktu śmierci. W tej chwili, po prostu bądź. W momencie zwykłego bycia znajdujesz wewnętrzną rewelację, która ma potencjał odbicia się wciąż bardziej głęboko w ciele i umyśle, dopóki umysł nie jest już zajęty wyjaśnieniami w celu utrzymania przyjemności czy unikania bólu.

 

Istnieje skarb, który jest prawdą twojej istoty i mówi on: „Wejdź”. Być może dlatego, że był on skryty przez tak długo, wierzysz, że jest on ciemny, brzydki i zabroniony, i zdobyłeś wiele wsparcia, aby nie spojrzeć bezpośrednio na niego. Cała twoja socjalizacja jest na temat nie spoglądania na niego. Ale na szczęście, poprzez siłę wyboru, możesz stanąć poza tą socjalizacją i uznać wielkie pragnienie do poznania kim jesteś.

 

Jakże błogosławioną możliwość mamy my wszyscy w pomocy sobie w tym boskim, niewyobrażalnym, niekończącym się odkryciu. Ta możliwość jest święta.

 

Zapraszam cię do kilku minut bezpośredniego samo-wglądu. Uczciwie spojrzeć do wnętrza i zbadać czym jest to, od czego uciekasz, jaką ranę masz nadzieję uleczyć, aby uzyskać wolność. Niech wgląd odsłoni dokładne mechanizmy i strategie ucieczki. Pozwól, aby odpowiedzi nadeszły prawdziwe, uczciwe, nie edytowane.

 

Zapytaj siebie:

Czego staram się uniknąć?

 

Nie potrzebujesz zmieniać lub naprawiać niczego, co zostanie odsłonięte w tym pytaniu. Po prostu rozpoznaj sposoby ucieczki. Doświadcz zarówno dynamiki impulsu do ucieczki i możliwość nie podążania za tym impulsem, możliwość wytrzymania impulsu bez historii, bez strategii i bez preferowanego wyniku.

Po prostu bądź tutaj, nie robiąc nic.

Pozwól umysłowi poddać się nieuchronności braku ucieczki.

Wtedy powiedz prawdę w tej chwili: czy ciągle jeszcze istnieje nadzieja ucieczki? szukanie ucieczki? zaprzeczenie niemożliwości wyjścia z tej chwili?

Jeśli tak, to pozwól, aby to wszystko odeszło.

Odłóż jakikolwiek wysiłek, aby uciec i rozpoznaj, co naprawdę utrzymuje cię.

Poddaj się i wejdź, aby odpocząć w pokoju twojej istoty.

 

Gangaji, Diament w Twojej Kieszeni

 

EDIT: Od siebie dodam, że nie należy samemu się zastanawiać w swoim umyśle, szukając odpowiedzi na pytanie "czego staram się uniknąć" - uwaga szczególnie istotna dla osó” z nerwicą natręctw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

„ONA chce, żebym zaatakował”.

 

[...]

 

Trick polega na zamianie „JA” na „ONA”, czyli moja pierwotna, zwierzęca natura. A jeszcze lepiej będzie, gdy nadamy jej imię własne, i uczynimy jedną z bohaterek naszej Sugestywnej Narracji.

A czy mogę nadać jej imię swojej byłej dziewczyny?

 

PS: Oto tytuły książek, które skojarzyły mi się z tym tematem:

 

Terry Dixon - "Evolving Self Confidence" (kończę czytać)

Dariusz Juzyszyn - "Radykalna redukcja stresu" (przeczytałem rok temu)

Daniel Kahneman - "Pułapki myslenia: o mysleniu szybkim i wolnym" (osobiście nie czytałem)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sugeruję w niej, że skoro mamy rozmawiać z dzieckiem, musimy używać języka, emocji i skojarzeń zrozumiałych dla dziecka.
Jakiś czas temu (rok? dwa?) przed spaniem miałem taką wizję:

 

Objąłem sam siebie jako dziecko. To było bardzo fajne doznanie i przyniosło mi wtedy pewną ulgę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jimmy40+,

Moja subiektywna opinia jest taka, że akurat nerwica (jako stan umysłu) świadczy o sprawnie działającym mechanizmie nagrody-kary, zwłaszcza kary (smaganie lękiem jak batem). Mechanizm jest tak sprawny, że unikanie lęku staje sie aż „bogiem” rządzącym naszym życiem

 

I to jest wbrew temu co napisałeś, właśnie rozregulowany system nagrody i kary. Jak kara działa zbyt mocno, a nagroda zbyt słabo to nie jest dobrze. Zwłaszcza przy OCD to występuje.

 

są odizolowani – „są”, czyli kim tak naprawdę są owi oni? – maskowanie faktycznego ‘ja’; łatwiej jest własne samooceny rozproszyć na podmiot mniej dookreślony - 'oni', oddalony od ‘ja’.

 

czepiasz się słowa, za którym stoi fakt, są ludzie odizolowani od społeczeństwa, zwłaszcza w tych czasach. tu nie chodzi o moją samoocenę.

są odizolowani od społeczeństwa – od społeczeństwa, czy od tej niewielkiej jego części, od której sami sie odizolowaliśmy z powodu fobii? To generalizacja – wnioskowanie o całości poprzez analizę jedynie fragmentu całości; inne fałszywe generalizacje to: wszystko, zawsze, nigdy, nic. A druga racjonalizacja w tym fragm., to szukanie złego winnego: społeczeństwo jest złe, bo izoluje.

 

Kulą w płot teraz rzuciłeś Jimmy. Ludzie się odizolowują kiedy nie potrafią się utożsamić z otoczeniem, gdy czują się gorsi wg jego kryteriów, które każdy świadomie bądź podświadomie z otoczenia wyłapuje. Nie chodzi tu też o wnioskowanie o całości poprzez fragment, a o pewną oczywistość, że skoro ludzie są odizolowani od bliższego otoczenia, tym bardziej są odizolowani od dalszego. To jest zjawisko powszechne, żyje się w tłumach ludzi, ale większość to obcy. Tyczy to zdrowych ludzi, a tym bardziej chorych.

 

"przymierzają do nich tylko stan obecny..." – ego się asekuruje, na wypadek gdyby stan obecny był zbyt pozytywny i trzeba było sięgać w przeszłość? Dla mnie z tego mogłoby wynikać, że stan obecny piszącego jest lepszy od historycznego i dlatego ego stara sie ten stan deprecjonować.

 

Czytasz lekturę z zakresu nauk poznawczych, powinieneś wiedzieć, że jest coś takiego jak świadomość autobiograficzna. Przeszłość do człowieka wraca, nie można się tak wyciąć nagle z kontekstu przeszłości. Źle wywnioskowałeś, akurat byłem w fatalnym stanie, pisałem o tym nawet na forum przed zacytowaną wypowiedzią.

"ale całą swoją historię, porażki, relacje, zaprzepaszczone szanse" – tutaj mamy tzw. „kwaśne maliny”, wymienianie jednym ciągiem pojęć neutralnych (historia, relacje) razem z pojęciami zabarwionymi negatywnymi, "kwaśnymi" wspomnieniami (porażki, zaprzepaszczone szanse), przez co wyrażenie „swoja historia” jako całość nabiera emocjonalnie negatywnego znaczenia.

 

Jak się żyje od początku z zaburzeniami, to też życiorys może nie byś w ogólnym ujęciu piękny, bo każda relacja i zachowanie było naznaczone zaburzeniami. Sam coś podobnego pisałeś na początku, że nerwica w dużym stopniu kieruje zachowaniem.

 

"Przewartościować to wszystko na tylu płaszczyznach, znaleźć wspierające towarzystwo z którym można sie utożsamiać (poczucie przynależności) i jeszcze jakoś funkcjonować (praca, obowiązki), bez leków, za samą tylko metodą sugestywnej narracji wydaje mi się bardzo trudne. "

A tu mamy konstrukcję typu „siła złego na jednego” oraz „skórka niewarta wyprawki”. Ego stara sie chronić status quo, nie dopuścić do dokonania zmiany, bo wie, że zmiana oznacza kolejny lęk. Mówi: nie warto się starać, będzie to dodatkowy kłopot a i tak masz ciężkie życie i znikąd wsparcia.

 

 

Ciekawe na jakiej podstawie oceniasz, że ego się asekuruje, a nie, że to przemyślane wnioski ze zbioru wielu informacji. Nie jesteś w stanie tego ot tak ocenić. Przypisujesz mi bardzo swobodnie pewne zachowania, nie mając narzędzi do ich identyfikacji.

To co napisałem w cytacie to akurat wiedza powszechna, poparta moimi obserwacjami. Człowieka trzeba przywrócić społeczeństwu, różne programy terapeutyczne działają w ten sposób itd.

 

 

Nie stwierdziłem też, że nie powinno się dokonywać zmian. Zmiany są potrzebne. W swoich pytaniach chciałem się dowiedzieć jaki zakres innych działań przewidujesz do zmiany w funkcjonowaniu. Ewentualnie jeśli twierdzisz, że wystarczy Twoja metoda, to pokazać w jaki sposób zahacza o tematy, które poruszyłeś. Liczyłem na konstruktywne odpowiedzi, a nie dość pochopne analizy mojego ego na podstawie moich pytań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje "zranienie pierwotne" dotyczy prawdopodobnie sytuacji, gdy miałem 3 lata. Rodzice wówczas mnie porzucili/zostawili u babci i dziadka na tydzień/dwa. Wpadłem wówczas w apatię/depresję.

 

Pierwszy objaw nerwicy natręctw, który pamiętam, wystąpił u mnie chyba w wieku 4 lat.

 

Hmm...

 

Moje wewnętrzne skrzywdzone dziecko:

 

841d180b73503681f1d9318c5d244106dac95d5e_hq.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, a czemu miałoby służyć nadanie własnej pierwotnej naturze imienia swej byłej ? Zgaduję, że są w Tobie negatywne emocje po nieudanym związku i chciałbyś dać im ujście.

 

Sugestywna narracja działa inaczej. Wrzucamy całe nasze dorosłe i świadome zycie do tekturowego, szarego pudełka i ODSTAWIAMY na półkę. Zagłebiamy sie w siebie i odnajdujemy szkatułeczkę z masy perłowej, a w niej własne przezycia z wczesnego dzieciństwa. Nie mieszamy tektury z masa perłową! Skupiamy sie wyłacznie na tej drugiej, a gdy po miesiącach pracy nad sobą wrócimy do tekturowego pudełka, okaże się, że jest puste i zupełnie już niepotrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem, jedną z głównych przyczyn nerwicy jest stałe "dzielenie włosa na czworo"

Wydaje się ( nie tylko mi zresztą ),że ludzie prości, nieskomplikowani o wiele rzadziej na choroby nerwowe zapadają.

Oni po prostu ŻYJĄ...

To, co Wy tutaj robicie to juz dzielenie włosa w nieskończoność.

Szukanie odpowiedzi na wyświechtane już pytanie "co było pierwsze, kura czy jajko"

Obyście nie oszaleli do reszty od rozkminiania nierozkminialnych zagwozdek, "przytulania siebie z dzieciństwa" i tak dalej.

Chcecie się do reszty zdysocjować, zderealizować? Zatracic własny konstrukt?

Rozumiem, że obecny konstrukt jest wadliwy, męczący i czasami samobójczogenny...

Ale... prokreowanie nowego konstruktu za pomocą obecnego chorego umyslu...to troche ryzykowne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem przyczyny nerwicy mogą być u każdego różne, mogą być organiczne, mogą być to doświadczenia, a może być też nerwica idiopatyczna.

U mnie chyba wszystkie 3 czynniki zaistniały, część lęków powstała od "usterki" OUN, część od doświadczeń, a część "samoistnie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście nie oceniam, nie neguję ( dawno nie spotkałem się z tam konstruktywnym, dogłębnie przemyślanym i usytematyzowanym opracowaniem , jakiego dokonałeś, Jimmy40+ .... no chyba, że "opracowania" czyli zwykłe kompilacje Grabarza666 pełne teoretyzmów i wstawek , oczywiście obcojęzycznych :D:D:D ).

z takimi jak Ty można dyskutowac, polemizować i tak dalej.\

poraża mnie ogrom pracy, jaką włożyłeś w temat.

Z początku nawet chcialem się zapytac ( bez złośliwości ) czy to Twoje przemyślenia czy cytujesz jakieś wysoce spaecjalistyczne wnioski tuzów psychologii :D

Tym nie mniej - jak dla mnie zbyt wysokie ryzko zrobienia sobie krzywdy.

To tak jak z dobrym LSD.

Na dwoje babka wróżyła.

W czasie tripa umysł oniekąd rozpada sie jak budowla z klocków lego. i potem, kiedy zaczynają się pojawiać okienka normolnaści, kiedy działanie zaczyna ustępować można ów bałagan poukładac fantastycznie i lepiej niz dotychczas, ale można również zrobić sobie w głowie jeszcze większy burdel, kończąc niekiedy na "zawiasie" w psychiatryku.

20 lat temu kilka razy spróbowałem. I wówczas udawalo mi się na pewien czas zaprowadzić w głowie miły poprządek, przynajmniej na jakiś czas. Lecz teraz po latach nie znam odpowiedzi na pytanie -czy gdybymn nigdy nie mial kontaktu z LSD to czy zachorowałbym na CHAD czy tez nie,

pytanie bez odpowiedzi, zwłaszcza że pełnowymiarowa choroba dopadła mnie jakies 5-6 lat po ostatnim "kwaśnym" epizodzie..

Trzymajcie się i udanej, konstruktywnej dyskusji życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem...

 

podpisuję się pod tym co napisał Robert, jak byłem młodszy to zabawą było rozkminianie tego wszystkiego na spotkaniach przy piwie,

ale tak na poważnie nie można tego traktować, bo to pseudo-para-psychologia.

ja jestem już stary, zrezygnowany, doczłapuję się do 40tki, do szczęścia wystarczy mi jebnięcie czegoś po kablach a nie filozofia grecka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×