Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Ja to wiem. Przez długi czas odrzucałam pomoc innych, sądziłam że sama jestem w stanie sobie poradzić. Miałam duży dylemat z podjęciem decyzji, z jednej strony zawsze musiałam radzić sobie sama, z drugiej strony każdy powtarzał mi żebym wzięła się w garść. Wstydziłam się prosić o pomoc, to było bardzo upokarzające dla mnie. Strasznie się miotałam. Ale zaryzykowałam. Z trudem mi to przyszło, ale nie żałuję. Każdy czasem potrzebuje pomocy innej osoby i nie jest to powodem do wstydu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam fluoksytynę, seronil, jest napisane na ulotce, że to jest SSRI, a ssri brałam kiedyś i nie działało :-| No ale inna substancja więc będzie gites :great:

Cztery leki biorę, ale będę miała zryty mózg, już pewnie mam.

I fajnie, bo ten lek też na natręctwa jest i na objadanie się i nawet powoduje spadek masy ciała :great:

I wszystko wiem jeśli chodzi o ten oddział dzienny, będę próbowała do Wolskiego, mam od psychiatry jakiś papierek do ich psychologa (nie wiadomo czy papierek będzie dzialał, zobaczymy), bo oni chcą żeby przyjść do nich na 3 konsultacje i wtedy przyjmują na oddział.

Zmartwiła się trochę tymi autodestruktywnymi rzeczami psychiatra, a głos w mojej głowie od razu się cieszy :105:

Zobaczymy, będzie lepiej. Może nie jutro, nie pojutrze, a za 2-3 tygodnie, ale będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra fluoksetyna nie jest zła że tak powiem. Trochę cierpliwości i powinno być si ;)

 

Przede wszystkim: (niektórym) narkotykom powinnam mówić stanowcze nie, zaś stanowcze nie nie jest moją mocną stroną więc... :roll:

W kwestii ćwiczeń i jedzenia zbłądziłam doszczętnie. Bo w założeniu miały w odpowiednich proporcjach rozładować napięcie i zapewnić mi spokój i akceptację własnego ciała. Stało się oczywiście inaczej, kontrola max i przetrenowanie pełną parą plus paranoja żeby poćwiczyć - priorytet, cała reszta zbędna, zawsze za mało, no ja nie wiem skąd te kontuzje... :roll:

Brawo ja. Lecimy z tematem once again...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że sobie to uświadomiłaś.

 

Ja przeżywam, ostatnie parę dni dwie przyjaciółki rozmawiają głównie ze sobą, same w pokoju i mi to ogólnie pasuje, bo nie mam ochoty, ale jednak czuję się na uboczu przez to. Przedwczoraj powiedziały przypadkiem, że wyszła poważna rozmowa w niedzielę. Jednocześnie chcę i nie chcę się spytać je co to za rozmowa, bo chcę uciekać od wszystkiego co poważne i jednocześnie czuję się wykluczona, że poważna rozmowa, a ja nic nie wiem.

No i dzisiaj się "przelało", znaczy ja pewnie za bardzo to wszystko wyolbrzymiam, ale tak czy siak strasznie mi teraz źle. Mi Magda powiedziała, że ma kiepski humor, od rana średnio rozmawiamy, a chwilę potem śmieje się z koleżanką i cały czas z nią rozmawia. Czuję się odrzucona i automatycznie ja zaczęłam Magdę odrzucać i będę tak robiła dalej, w sumie nawet nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Nie będę się pchała na siłę. I od razu myślenie "nie lubią mnie już, robiłam coś źle".

Ale też sobie myślę, że zauważyłam to już, że w przyjaźniach trzyosobowych często dwie osoby są bardziej ku sobie i później się to zmienia i tak cały czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemanko Forumowicze :smile:

 

Mam strach iść dzisiaj do Kościoła, bo ostatnio myślałem, że będę się musiał bić po Mszy Św.

 

Miałem jakieś halucynacje, że mnie chce ktoś uderzyć. Po Mszy Św zostałem trochę dłużej i potem co będzie to będzie.

 

Wiem, że wiele moich akcji się bierze samych z głowy. Oczywiście nie panikowałem i zaraz sobie mówiłem w myślach, że to tylko moje halucynacje.

 

Miłego Dnia Forumowicze :smile:

 

Dziękuję :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniec, 1,5 miesiąca czekałam na odpowiedź, na jakiekolwiek słowo, nie chciałam ja pisać żeby niczego nie zepsuć i teraz dowiaduję się, że wg niego rozmowa była skończona, później napisał TO: "Najpierw radzę ogarnąć huśtawki nastrojów. A potem zaczynać jakieś relacje". Wyszłam z siebie, jestem przeszczęśliwa, że ta relacja się zakończyła. Jakoś wszysccy ludzie dookoła mnie ze mną wytrzymują. I że niby proponował spotkania, a ja nie miałam czasu. No kurwa gdzie. Jest bardziej nienormalny niż ja, O WIELE. To tak zwana toksyczna relacja była, tak myślę.

Przez najbliższe przynajmniej parę miesięcy będę się denerwowała za każdym razem jak sobie o nim przypomnę. Żaluję, że go poznałam. Strasznie żałuję.

 

Chciałam tylko się "wygadać", w tej sprawie nie ma juz nic do zrobienia i do dodania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo kretyni byli, są i będą. Niech psuje krew komu innemu, ja też jednego pożegnałam. Z bólem co prawda, bo do kretynów mam podejscie yy hobbystyczne jakieś chyba ale jednak.

Już się obchodzę z następnym i po co? Pokaleczyć się tylko można.

 

Chora jestem.

Wróciłam ze spaceru i bankowo mam temperaturę, super sprawa.

Niech mi się szybciej w tej głowie układa... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C&S proszę nie generalizować :roll:

 

Naemo, sama nie wiem jak go określić. Moja ulubiona kompilacja 2 plus 1, teraz nawet 3 plus 1 - opcja super bezpieczna, nigdy nie będziemy razem. Mieliśmy romans w 2015 jakoś, mówią, że się nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki a tu proszę.

Bardzo bolesna prowizorka to była, szeroko omawiana podczas trwającej wtedy w najlepsze terapii. Terapię rzuciłam bo mi na proszek nie starczało, tego pana dużo później też, na rzecz K i "prawdziwego uczucia" :roll:

W ogóle relacje z mężczyznami, w które wchodzę to jakiś dramat jest, chociaż tym ostatnim związkiem chyba przebiłam wszystko :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że się nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki a tu proszę.

 

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, bo zawsze to trochę inna rzeka. Ludzie się zmieniają, zmieniają się okoliczności, więc zmienia się cały kontekst.

 

Nie wiem jakie to ma przełożenie na związki, bo się na nich nie znam, ale jeśli przepije się jakieś piwo, a wróci się do niego po czasie - piwo to ma już całkiem inny smak. Coś co było odrzucające staje się smaczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×