Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wątek dla kobiet w ciąży lub dla planujących ciążę


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Na nerwicę lękową leczę się już 6 rok. Brałam Effectin, potem Alventa- naprawdę mi służyły. Potem ich działanie zaczęło spadać. Dowiedziałam się, że jestem w ciąży (zrobiłam test będąc w 8 tygodniu ciąży), a przyjmowałam dawkę Alventa 150. Mój psychiatra natychmiast kazał mi odrzucić leki, nie schodząc stopniowo. Więc to zrobiłam ze względu na dziecko (w razie złego samopoczucia mogę brać jedynie bezpieczne relanium-jednak jeszcze nie skorzystałam). Obecnie jestem w 28 tygodniu ciąży i zauważyłam, iż objawy lęków się nasiliły. Mam obawy i lęki (nasilające się wieczorową porą) związane z poporodowym samopoczuciem, że nie ogarnę tego, że mogę skrzywdzić moją chorobą maluszka. Co dziwne, w dzień całkowicie myśli odchodzą i funkcjonuję normalnie, cieszę się, wiję gniazdo. Dziwna i niezrozumiała choroba. Jednak boję się brać jakichkolwiek tabletek, żeby nie zaszkodzić maluszkowi. Proszę o opinię, czy ktoś miewał podobne stany i po porodzie nie było tak czarno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gomu ja co prawda piewszą ciązę przeszłam bez nn ale mogę Cię zapewnić że te lęki są niesłuszne... jak już zobaczysz maluszka to zakochasz się w nim po uszy :) chociaż już pewnie kochasz brzuszek :) będziesz szczęśliwa że już jest z Tobą. Poza tym po porodzie zawsze możesz wrócić do leków i karmić dzidzię butelką. Wiec nieprzejmuj się. W razie czego zaczniesz znowu brać leki. A poza tym każda przyszła mama ma obawy czy poradzi sobie po porodzie, zastanawia się jak to będzie i każdą ogarnia w pewnym stopniu obawa. U Ciebie może ona być większa przez nerwicę, ale staraj się być dobrej myśli. A wieczorami ewentualnie odganiaj myśli oglądając tv albo czytając jakąś książkę. Może to trochę pomoże :) trzymam kciuki i zdrówka życzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. ostatnio pisałam w marcu krotko po tym jak sie dowiedzialam ,ze jestem w ciazy. Teraz czekam az zaczne rodzic bo jestem juz w 37 tyg. Powiem wam ze cala ciaze czulam sie swietnie ,zero atakow i nawet zaczelam bardziej panowac na myslami i wiem ze to nie jest wielkie cos ale bez ataku zaczelam jezdzic winda i bylam kilka razy u dentysty co wczesniej nie bylo dla mnie takie latwe. W polowie 34 tyg dostalam silnych skurczy i brzuch zrobil mi sie bardzo twardy. lekarz przepisal mi leki ale ich nie bralam bo wiem ze ludzie sie po nich trzesa i maja kolatania serca co dla mnie byloby zabojcze bo wiem ze odrazu bym miala atak i swierdzilam ze nie wezme tego leku i dam jakos rade by donosic te dwa tygonie. I tak sie stalo. Grozil mi porod przedwczesny a teraz juz mam donoszona i czekam z przerazeniem bo porodu boje sie najbardziej. nastawilam sie na naturalny porod bo nie wyobrazam sobie lezec na stole z swiadomoscia ze mi brzuch otworzyli. Boje sie ze wlasnie wtedy bym dostala akatu i jeszcze po operacji trzeba lezec. tak wiec nie zalatwialam sobie zadnych zaswiadczen by miec cc tylko teraz sie zastanawiam czy to niebyloby lepsze rozwiazania bo naturalnego tez sie boje. Na sama mysl ze moglo by sie zaaczac np. TERAZ zaciska mi sie juz gardlo. Nie wiem jak to przezyje na pewno ciezko,ale odwrotu zadnego nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GoOosiek7 każda kobieta boi się porodu, czy ma nerwicę, czy jest zupełnie zdorwa. Każda zastanawia się czy da radę, czy wszystko będzie ok, każda zastanawia się czy zniesie ból, czy da rade urodzić. Takie lęki są normalne, a w Twoim przypadku mają prawo byc silniejsze. Głowa do góry. Pomyśl sobie ile kobiet to przechodziło, a za jakiś czas chciały kolejnego bobasa i znowu się bały porodu. Np ja mam już córcię, też balam się porodu, ale jakoś to było. Wtedy nie miałam nn, teraz mam i chcę znowu mieć dzidzię i już trochę się boję jak to będzie.

 

Mówisz że ciąże przechodzisz super, a czy przed brałaś jakieś leki? Bo ja teraz biorę i powoli odstwiam żeby zajść, i ja znowu mam obawy czy dam rady sobie w ciąży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja brałam leki ale dawno temu- jakos ponad 3 lata temu odstawilam PROMARCK (nie wiem czy dobrze napisalam) Pozniej mialam nawrot i znowu mialam brac leki ale przez ten czas nie moglam sie zebrac w sobie by wziasc ta pierwsza tabletke. Bo ja mam taki problem ze wlasnie bardzo boje sie lekow. nauczylam sie zyc tak by unikac sytuacji w ktorych moge sie zdenerwowac. jednak zawsze musialam miec przy sobie xanax w razie czego i samo to mnie uspokojalo ze zawsze w ostatecznosci moge lyknac . I wlasnie tego sie boje bo wiem ze przy porodzie nie bede miala takiej mozliwosci by dostac cokolwiek na uspokojenie i samo to juz budzi we mnie lek. masakra jeszcze dzisiaj bylam w szpitalu bo byly pewne podejrzenia ale na szczescia wszystko jest OK ale bardzo to przezylam.

 

-- 26 paź 2011, 22:39 --

 

oj przepraszam ten lek sie nazywal ParoMerck

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gigi24 a kiedy byś chciała zajść w ciążę? Jak Ci idzie odstawianie leków? To będziemy siebie dopingować :) ja wczoraj wzięłam tylko 1/4 tabl. i dzisiaj też tak zrobie. Chciałabym na począku przyszłego roku nosić w brzuszku maleństwo.

 

GoOosiek7 znam dobrze ParoMerc (teraz ParoGen). Właśnie go powoli odstawiam. A na porodówce może warto żeby lekarz wiedział jaka jest sytuacja. Może porozmawiaj z gin czy podczas porodu możęsz w razie czego coś wziąść, to już końcówka to może na uspokojenie będziesz mogła. Głowa do góry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania odstawiam esci biore teraz 5 mg najmniejsza dawke mam zawroty glowy lekarz mi mowil ze przy odstawianiu moge sie zle czuc chcialabym zaczac za miesiac juz starac sie o maluszka , napewno jak zaje w ciaze to pojde na psychoterapie bo bez tego moze byc ciezko,taki doping osoby ktora jest w takiej samej sytuacji bardzo moze sie przydac :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka Cos slyszalam ze go wycofuja czy zmieniaja nazwe jak go bralam bo wtedy byl juz problem z dostaniem go. Odstawiaj go tak jak lekarz mowi bo ja bylam madrzejsza od wszystkich i odstawilam go z dnia na dzien. Juz nie pamietam jak to bylo dokladnie ale mniejwiecej pierwsze dwa dni czulam sie dobrze a pozniej to byl dramat z lozka prawie nie wstawalam wszystko mnie bolalo...oj zalowalam ze go tak sama odstawilam. No i jeszcze jeden nimus byl bo jak go bralam to schudlam z jakies 4 kg ale jak odstawilam to w dwa miechy przytulam okolo 11 kg i nie moglam sie tego pozbyc juz:(

A co do lekow na porodowce to watpie bo te ktore moga dac np relanium to daja ale rozkurczowo wiec przy porodzie to nie mozliwe jest ale zapytam sie. Pocieszam sie faktem ,ze nie jedna taka jak ja rodzila i dala rade:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gigi24 to prawda, mieć kogoś kto przechodzi przez coś podobnego to już jest wiele, będziemy sobie więc pomagać :) ja na razie nie widze skutków odstawiania paro.., i odstawiam właśnie tabletki anty :) życzę powodzenia :)

 

GoOosiek7 ostawaiam powoli mam nadzieje ze dam rade, licze na jakąs remisję w chorobie :) a co do tycia to jak bede w ciazy to i tak przytyje :) a o leki przy porodzie najlepiej zapytac gina :) trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

citalopram jest bezpieczny w ciazy , wiele innych SSRI tez, ja bralam citalopram caly czas przez 2 ciaze, w dawce 20mg, od poczatku do konca i dzieci sa zdrowe

nie ma sie co bac,

oczywiscie ulotki przestrzegaja a lekarze sa ostrozni bo musze sie zabezpieczyc jakby cos poszlo zle, ale to raczej nie od SSRI

bardzo duzo kobiet przyjmuje SSRI bedac w ciazy i karmiac bo czesto korzysci wynikajace z ich przyjmowania przewyzszaja ryzyko dla plodu

moje dzieci sa naprawde zdrowe, a ja czulam sie o niebo lepiej bedac w ciazy na nich

chetnie odpowiem na pytania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vivien 76 natchnęłaś mnie optymnizmem :) Wiesz ja na obecną chwile od ok. tygodnia jestem juz na dawce 5mg/dobe i tak bym może i dała rady przejsć ciaże. Tylko najgorsze żę jeżeli zdecyduje się na dziecko ze swiadomością ze będę brała leki to jakoś cieżko mi będzie, bede miała takie poczucie żę świadomie narażam dzidzię na jakieś ryzyko. Powiedz mi proszę czy Ty niemiałaś takich obaw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania taka - ja z troszke innego punktu patrzylam, moje ciaze byly podwyzszonego ryzyka z innych powodow, bralam kilka roznych lekow a antydepresanta {SSRI - citalopramu konkretnie )sie najmniej balam. Poszukaj rzetelnych medycznych zrodel w necie i zobaczysz ze nigdzie nie pisze ze te leki powoduja wady u dzieci, poczytaj statystyki. Wiele kobiet przechodzi ciaze na lekach antydepresyjnych i maja zdrowe dzieci - mi ten fakt dodal odwagi. Co bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vivien76 biorę Parogen, no i właśnie w sieci sie naczytałam ze paroksetyna jest najbardziej niebezpieczna z SSRI, no i w sumie to co jest w necie na temat wpływu SSRI na płód wiem wszystko :) i właśnie wóczas nie balam się tak bardzo, ponadto może jakoś wytrzymałabym pierwszy trymestr - najbardziej intensywnego rozwoju maluszka - bez leków. Ale jak już wszystkiego co jest w sieci sie dowiedziałam to skontaktowałam się z moim psychiatrą, ten absolutnie odradzał leki w ciąży. Poszłam więc też do Gin i dałam mu ulotkę Parogenu i ten też stwierdził ze lek przechodzi przez łożysko i absolutnie odradzał w pierwszym trymestrze. Chociaż odczułam że gin nic nie wie o wpływie akurat tego leku na płód. No i oczywiście ma do tego pelne prawo bo to nie jego dziedzina i wszechwiedzący nie musi przecież być. Ale jakoś tak ich opinie wpynęły na mnie w taki sposób że poczułam sie tak ze uważają moją chęć posiadania drugiego dziecka i przechodzenia ciaży z ewentualnymi lekami jako coś samolubnego....

ach... no i nie wiem co zrobię. Obecnie zaczynam brać 0,5mg co drugi dzień, to jest 1/4 tabletki co drugi dzień, a w trakcie leczenia brałam 2 tabletki codziennie (40mg/dobe).

No i właśnie wiem że większość kobiet które biorą SSRI rodzi zdrowe dzieci, tylko pozostaje ten odsetek gdzie SSRI powoduje wady... i psychiatra mi powiedziała tak; a co będzie jak Pani znajdzie się właśnie w tym odsetku? No włąśnie - nigdy w życiu bym sobie nie wybaczyła.... Tylko że wiem dokłądnie żę przecież kobiety które nie biorą żadnych leków i są zdrowe też rodzą chore dzieci.... To troche jak loteria. Tak jakby wada wybierała sobie które dziecko zaatakować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik jak dobrze sobie przypomninam to od ok. miesiąca zmniejszam systematczynie dawkę choć w miarę szybko. Najpierw na 1,5 potem na 1, 0,5... no i teraz 1/4 już co drugi dzień - pewnie z 1,5 tyg. Czuję się ok, z objawów odstawiennych mam na razie takie prąy czasami, jakby nagle mrówki po mnie przechodziły, albo w nocy takie strzykanie w głowie czasami, jakby ktoś zdjęcie robił. No i wydaje mi się ze ostatnio jestem rozdrażniona.... albo taki smutek bez powodu mnie nachodzi. Ale wszystko na tyle słabe że do przeżycia. Lęk na razie nie wraca, a jak próbuje to mówię sobie żę to nie ja tylko neriwca, na razie radzę sobie musę sama przyznać świetnie. Wczoraj akurat zapomniałąm wziąść tabl bo wcześniej zasnęłam, więc ostatnia dawka była dwa dni temu, ale wypiję sobie zaraz dziurwaca :)

Tylko że jak prawie 1,5 roku temu odstawiłam to po trzech miesiącach miałam nawrót nn z podwójną siła i tego najbardziej się boje.

Psychiatry o inny lek na razie nie pytałam, bo jak napisałam wyżej jest przeciwko jakimkolwiek lekom w ciąży. Chociaż wiem że fluo.. jest bardziej bezpieczna. Ale na chwilę obecną postaram się odstawić w ogóle. Jestem dobrej myśli że nn da mi spokój, przynajmniej na jakiś czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczy nie chce,żeby to było żle odebrane.......przecież istnieją zabezpieczenia,tabsy antykoncepcyjne..wszystko idzie zaplanować...

Co do długości ciąży,no jak wiemy,że a) jesteśmy w trakcie nerwicy,depresji lub innego zaburzenia,b)w konsekwencji a mamy ataki paniki silne...to wiadomo,że lepiej nie zachodzić w ciąże w tym okresie czasu...tylko poczekać do ustąpienia objawów,i do odstawienia zupełnego leków...albo przynajmniej do obniżenia się ilości,trwałości objawów i do odstawienia zupełnego leków..

Uważam,że branie leków podczas ciąży jest pewnym niebezpieczeństwem dla dziecka...może według niektórych małym,może według niektórych dużym ale jest niebezpieczeńśtwem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CN, ale zabezpieczając się nie zajdzie się w ciążę.

 

A jak jak jest akurat dobrze, przynajmniej na tyle, że leków nie trzeba. Zachodzi kobieta w ciążę, to wcale nie wiadomo, czy przez wiele miesięcy będzie nadal dobrze.

 

Wszystkie leki i wszelakie substancje (również te zdrowe - ale w nadmiarze) zwiększają ryzyko. Stres i pośpiech też. Trzeba to wszystko brać razem pod uwagę. Pamiętaj też, że nie biorąc żądnych leków, odżywiając się maksymalnie zdrowo, etc też nie masz gwarancji.

 

Ale to każdego decyzja. Najlepiej po konsultacjach z lekarzami.

Alkohol czy nikotyna wpływają gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CN tylko że czekając aż się będzie "zdrowym" można tak czekać całe życie. Ja np. teraz myśle że jestem zdrowa. Prawie odstawiłam leki i jest ok. Ile powinnam czekać żęby stwierdzić że na pewno to już koniec nn? Ile czekać na decyzję z zajściem w ciążę? Pół roku? Rok? a co jak zaatakuje zaraz po zajściu, bo wówczas hormony robią co chcą w ciele kobiety. Poza tym co mają robić kobiety narażone na ciągły stres? Przecież on też może zaszkodzić dziecku. Nie biorą żadnych leków, nie mają zaburzeń, ale codzinnie są pod wpływem stresu. A czy w dzisiejszych czasach da się żyć bez stresu? Niestety nie i w większości przypadków ten stres jest raczej destruktywny, żadziej motywujący.

Szczerze to rozumiem podejście osób które uważają że leków nie powinno się brać w ciąży, ale też rozumiem to drugie podejście.... gdy chce się mieć dziecko ale przez taką holerę jak np. nerwica są ku temu przeszkody. Ja np. nadal czekam na ostateczną decycję. Nie wiem czy się zdecyduję. Pewnie że nadal się boję czy będę w stanie przetrwac 9 m-cy, już się zastanawiam czy lepsze byłyby leki czy mój permanetny lęk odbierający jakąkolwiek chęć do życia, tłamszący wszelką radość i rosządne myślenie, zmuszający do bezustannego leżenia w łóżku i wylewania łez.

Fakt, nie wykorzystałam jeszcze wszystkich metod leczenia nn, chociaż wszyscy dobrze wiemy że leczyć można się latami a tak na prawdę zupełnie wyzdrowieć udaje się nielicznym.

 

Mogłabym też w sumie czekać te lata z nadzieją że los pozwoli mi wygrać zupełnie z nn i potem w wieku dobrze po 30, czy przed 40 zastanawiać się czy nie jestem już "za stara". Czy mój wiek nie spowoduje jakichś wad u dziecka.

 

Mogłabym na ten temat na prawde ksiażkę napisać.

 

Nie wiem co zrobię, na razie odstawiam leki... Dzisiaj dzień bez Paro...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwica w ciąży

 

Witam,

ok. 5-6 lat temu stwierdzono u mnie stany depresyjne i lękowe. Brałam przez ok. 2 lata leki, seronil, seroxat, hydroxyzyna, miansec. W różnych konstelacjach. Ważne, że BARDZO pomogły. Dzięki lekom osiągnęłam równowagę psychiczną. Chodziłam również na terapię i tutaj też były bardzo dobre efekty. Druga terapia, która skończyła się ok. sierpnia tego roku nie przyniosła dobrych efektów, jak ta pierwsza, jakoś tak dziwnie się zakończyła.

Od jakiegoś czasu moje życie zawodowe dało mi bardzo w kość, od ok. 3 lat zajmowałam stanowiska, na których raczej średnio się sprawdziłam, tzn nie czułam się dobrze w takiej pracy, miałam problemy z pracodawcą, i to jeszcze bardziej pogorszyło mój stan psychiczny. Poza tym wyszłam za mąż, poroniłam rok temu, i teraz jestem w ok. 5mcu ciąży, mam nadzieję, że szczęśliwie zostanę mamą synka. Z mężem mamy raczej przykładne stosunki, mamy różne temperamenty, często zdarza się, że się nie dogadujemy=nie rozumiemy, ale tragedii nie ma, jakoś tam dochodzimy do konsensusu, nawet raz byliśmy w poradni, mojemu M. zależy, więc nie narzekam. "Tragedia" natomiast siedzi w mojej głowie przede wszystkim, po dłuższych przemyśleniach dochodzę do takiego właśnie wniosku.

 

Od problemów związanych z pracą czyli od ok. 3 lat i od początku starań o dziecko czyli od ok. 1,5 roku, moje samopoczucie zaczęło się pogarszać. Chodziłam na terapię, ale właśnie ta jakoś średnio mi pomogła, sama chyba nie wiedziałam tak do końca o co mi chodzi. A psycholog też chyba jakoś się nie "wczuwał". W każdym razie moje objawy teraz zaczęły się nasilać. Np. obsesyjnie zaczynam myśleć o wątłych stosunkach z moją przyjaciółką, tworzę scenariusze kłótni, w której wyrzucam jej wszystkie żale i "wygrywam" kłótnię, za chwilę mam ściśnięty żołądek, pół dnia myślę o tym i nie mogę się tej myśli pozbyć. Albo budzę się w nocy i nie mogę zasnąć ok. 3 rano, leżę, znowu tworzę scenariusze związane z jakimiś przeżyciami, kłótnią z mężem, albo innymi negatywnymi zdarzeniami, i znowu tak jakby kłócę się od początku w mojej głowie. Rano wstaję wykończona, pełna lęku, mam ściśnięty żołądek, biegunkę z nerw, wręcz jest mi niedobrze, opycham się czym popadnie bo to mnie uspokaja. A muszę uważać na cukier bo mam cukrzycę ciążową już. I tak w kółko. Natomiast w ciągu dnia nie mogę się skupić, mam ściśniętą głowę, myśli mi uciekają, spisuję plan dnia na kartce a potem o tym zapominam (!!!), gapię się bezmyślnie w TV i tracę kontakt z rzeczywistością tak jakby. Są też lepsze dni gdy potrafię zastosować się do planu jaki sobie wymyślę, od razu zaznaczam, że mój plan na dzień nie jest karkołomny i realny do zastosowania, ale i tak ciężko mi się na tym skoncentrować, walczę więc o to żeby go zrealizować i podnieść się na duchu że nie jest tak źle, ale zaczynam się denerwować, irytować. Non stop jestem poirytowana i rozdrażniona. W lepsze dni mniej, ale częściej boli mnie głowa i jestem częściej przybita. Ciągle się czymś stresuję, ciągle ktoś lub coś "podnosi mi ciśnienie". Myślałam na początku, że to huśtawka hormonów, ale zrobiłam badanie na nadczynność tarczycy i wcale jej nie mam. Najgorsze jest to, że zaczęłam pełna zapału nowe studia, okazało się, że udało mi się zajść w ciążę chwilę po przyjęciu, a teraz mój słomiany beznadziejny zapał opada i nic nie robię związanego z moimi studiami. Wściekam się na siebie, że nic nie robię i to napędza jeszcze gorsze samopoczucie. Poza tym jednego dnia robię mocne postanowienie, że zacznę systematycznie robić to i tamto, a następnego dnia jakbym była inną osobą i olewam samą siebie (!!!). Ciągle mam problemy z koncentracją, w ogóle ze zorganizowaniem się i wzięciem w garść. Ciągle się boję, wpędzam się czasami sama w jakieś czarne myśli o zdrowi, dziecku, przyszłości naszego małżeństwa, itd, głupie zajęcia mnie stresują do tego stopnia, że głowa mi pęka po nich i ledwo żyję, ostatnio miałam puls ponad 100 przy naprawdę niskim ciśnieniu :(

Zastanawiam się co mogę zrobić, czy to ta nerwica lękowa? Nie chcę brać leków, ale momentami naprawdę jakoś sobie ze sobą nie radzę. Wymyślam sobie choroby w nadziei, że moje objawy biegunkowo-hormonalno-migrenowe to coś fizjologicznego i nie chcę z całej siły wrócić do leków i psychiatry, że to wina męża, pracy, ludzi, wszystkich dookoła... ale chyba tak nie jest do końca. Bardzo pragnę urodzić zdrowego synka i żeby miał zdrową mamusię, a nie jakąś nieudaczniczkę która nie radzi sobie z własnym życiem :( Może jesteście w stanie polecić kogoś w Warszawie, psychiatrę na NFZ, dobrego dla kobiet w ciąży? Albo jakoś chociaż mnie wesprzeć duchowo...

 

-- 08 lis 2011, 20:25 --

 

jak widać z mojego powyższego postu, nawet jeśli było wszystko ok przed ciążą, to po zajściu nie wiadomo jak zareagujesz. Ja miałam dodatkowe obciążenie w postaci poronienia i różnych trudności w trakcie starań. poza tym mój związek nie należy do tych "nudnych i słodkich" więc to też jest jakby dodatkowy stres. ale jakoś da się z tym żyć i trzeba szukać pomocy, jak nie u lekarza to na forum, mi to pomaga... nie wyobrażam sobie, że miałabym czekać w nieskończoność z ciążą, w pewnym wieku już trudno jest mieć dzieci po prostu...tym bardziej, jeśli chciałoby się mieć więcej niż 1-2.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anusiowa może warto udać się do psychologa i porozmawiać na ten tema. Jeżeli do tej pory nie brałaś żadnych leków to może uda się przetrwać do końca skoro to już 5 miesiąc. Na pewno musisz coś z tym zrobić żeby stan się nie pogorszył. Ja proponuję najpierw udać się do psychologa, a potem zobaczysz. To już 5miesiąc więc może bedziesz mogła brać jakieś leki.

 

Trzymam kciuki. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×