Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

obawiam się, że wraz z pokarmem wchłaniam niezliczoną ilość szkodliwych związków chemicznych, trucizny wszelkiego rodzaju.

trucizna znajduje się wszędzie i WSZYSTKO JEST TRUJĄCE.

po dotknięciu czegokolwiek myję ręce.

dlatego...

świadczy to o nagromadzeniu się nieprawidłowych schematów myślenia w głowie... nie znam się zbytnio na natręctwach skąd się biorą i na czym dokładnie polegają ale wiem że tak to się właśnie leczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silleiss.osill, To powiem Tobie,że możesz być w błędzie.

NIkt z nas nie jest w stosunku do siebie na tyle obiektywny, zeby mógł o sobie powiedzieć, że jest osobą dużo wiedzącą o sobie. To nie ten kierunek myślenia.

Można wiedzieć o sobie wiele. Ale jeśli mówimy o mechanizmach i spectrum zachowań wedle których funkcjonujemy...musimy miec na uwadze te nieświadome. Podczas terapii zmienia się te nieświadome mechanizmy za pomocą różnych technik. Nawet mozesz nie wiedzieć,że te mechanizmy mogą być dla Ciebie toksyczne, powodujące natręctwa, inne zaburzenia.

Natręctwa nie wzięły się z niczego. Możesz powiedzieć dlaczego tak masz? Myślenie tylko o tym jak się ich pozbyć nie doszukując się ich przyczyny jest błędną drogą do zdrowienia.

Sam zadecydujesz w jaki sposób sięgnąć po pomoc.

Ja tylko Tobie zasugerowałam delikatnie gdzie i do kogo można się udać z problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem skąd się wzięły moje natręctwa, wiem co jest ich przyczyną - tak sądzę. oczywiście mylić się mogę, jednak kto może wiedzieć o nas, czy też o naszych problemach więcej niż my sami? psychoterapia nie jest mi obca, leczyłem się kilka lat. nie usłyszałem niczego, o czym nie wiedziałbym wcześniej. nie pomogło mi wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silleiss.osill, Nie będę Cię namawiała. Myślę,że mogła być nieskuteczna z różnych przyczyn.

Najwazniejsza w terapii jest relacja z terapeutą.

Ja zmieniałam terapeutów.

Od 20-tu miesięcy mam tą samą i jestem zadowolona.

No...ale Ty wiesz,co dla Ciebie najlepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem tu nowy, wiec moze napisze kilka slow o sobie - m.in. jak sie to u mnie zaczelo. A wiec natrectwa dopadly mnie gdy bylem jeszcze malym dzieckiem. W zasadzie nie pamietam kiedy dokladnie, bo siegajac pamiecia wstecz zawsze cos bylo nie tak z moim zachowaniem. Przesadne mycie rak, wykonywanie roznych czynnosci po kilka lub kilkanascie razy, parzysta ilosc razy. Piszac tekst na komputerze, kasowalem cale strony, bo zla mysl przyczepila sie do mnie i nie dawala mi spokoju. Czytajac nie bylem w stanie przekrecic kartki na druga strone, bo mysli mi na to nie pozwalaly - zmuszaly mnie do do czytania po kilkanascie razy tego samego zdania... Krylem sie z tym przez kilkanascie lat, a najlepsze jest to, ze nikt nie zauwazyl. Psycholog powiedziala, ze bylem znakomitym aktorem. Wszystkiemu co robilem towarzyszyly te zle mysli - wiecie o czym mowie - aby nikomu sie nic nie stalo, bo gdyby, to ja poczywalbym sie do odpowiedzialnosci, ze zrobilem cos (jakas czynnosc) nie pozbywajac sie zlej mysli. Troche to wszystko smieszne, dla osob ktore w tym nie siedza, ale ci cierpiacy na to samo, wiedza dokladnie o czym pisze. Po skonczeniu studiow (kierunek scisly) nie wytrzymalem - bylem bliski samobojstwa i musialem sie przed kims otworzyc, bo innaczej... Cale szczescie, ze przypadkiem spotkalem sie z psychologiem i wszystko mu opowiedzialem. Cholernie ciezko bylo sie przelamac. To tak, jakbys zdradzal najwieksza tajemnice swojego zycia, ale udalo sie. Pamietam, ze nie potrafilem tego powiedziec, wiec pokazalem. Wzialem do reki dlugopis i odlozylem go, pozniej kolejny raz go wzialem i odlozylem. Po ktoryms razie psycholog sie do mnie odezwal, a ja tylko przytaknalem. Teraz juz mowie o tym otwarcie, smiejac sie z tego co robie, bo wiem, ze nie jest to normalne, ale zaakceptowalem to. Moze nie bede sie rozpisywal, jak ewoluowała choroba, ale w miedzyczasie przyplatala sie do mnie agorafobia i fobia spoleczna. Co prawda z lekiem przed podrozowaniem poradzilem sobie jakos (zawsze mam butelke wody przy sobie - wtajemniczeni wiedza o co chodzi), ale fobia spoleczna zostala. Obecnie najwiekszy problem sprawia mi zwykle patrzenie na swiat. Wszedzie dopatruje sie proporcji. Obiekty z pierwszego planu "nakladam" na plan drugi i dziele je na identyczne odcinki, powierzchnie itp. Gdy nie mam co dzielic, porownywac, wtedy "rozdwajam" sobie przedmioty. Najprosciej wytlumacze to tak, ze patrzac na cokolwiek, moge widziec ta rzecz niezaleznie kazdym okiem (ogniskowa obu oczu nie skupia sie na przedmiocie dajac w efekcie jeden przedmiot). I wtedy wyobraznia nie ma granic!. Wiem, ze to glupie, ale nie potrafie sobie z tym radzic. Czuje sie jakbym byl w szklanej bance, nie odbieram wszystkiego tak jak powinienem, moje zmysly sa uspione. Wszystko co odbieram jest plytkie, powierzchowne. Mam tez natretne mysli, aby zrobic komus cos zlego. Moze nie do konca zrobic, ale pojawia sie wciaz to samo pytanie "co by bylo, jesli...". Wlasnie, co by bylo, jesli np. rozmawiajac ze znajomym pchnalbym go lub zranil ostrym narzedziem? Co by bylo, gdybym przechodzac obok przechodnia na ulicy wepchnal go pod nadjezdzajacy samochod? Tworza sie w mojej glowie scenariusze, ktorych sie "boje". Wracajac do zwyklych rzeczy, to nie potrafie patrzec na otaczajace mni przedmioty normalnie jak kazdy czlowiek. Zaraz oceniam ich wymiary, ciezar, objetosc, stosunek wysokosci do szerokosci, ile procent powierzchni zajmuje dany fragment do calosci obiektu itp. Jest tego cala masa. Jak bedziecie chcieli, to moge sie rozpisac, ale nie o to w tym wszystkim chodzi.

Zdecydowalem sie napisac na forum, aby dowiedziec sie, jak ludzie w moim wieku okolo 30-tki radza sobie z ZOK i czy mozna sie tego z wiekiem pozbyc, bo to naprawde utrudnia zycie. Nie ukrywam, ze mam mysli samobojcze, bo zdalem sobie sprawe, ze gdybym byl "normalny" to moje zycie wygladaloby zupelnie inaczej. Czuje sie niespelniony, zastraszony, brak mi pewnosci siebie i gdy mam dola czuje sie po prostu nikim :( Nie moge czytac, uczyc sie, bo nie potrafi sie na niczym skupic - wciaz cos chodzi mi po glowie, mozg cos analizuje. Praca mnie bardzo stresuje i za tydzien ja zakoncze, bo nie moge wytrzymac - chlone negatywne emocje wspolpracownikow jak gabka. Przychodze do domu i musze sie napic. Zaczalem palic... Moja kobieta akceptuje te moje zaburzenia i to co sie ze mna dzieje, ale ja czuje sie wobec niej niepelnowartosciowym facetem.

Jezeli chodzi o leczenie to bralem Anafranil i Seroxat (stad moj nick). Zadnej terapii. Dawki Seroxatu siegaly 60mg. Po takiej porcji czulem, ze moge gory przenosic. Obecnie nie biore nic - juz od kilku miesiecy, poniewaz psychotropy wplynely na potencje. Wiec cos za cos - odstawilem leki, aby zobaczyc, czy to leki wplywaja negatywnie na wzwod. Ale nawet po odstawieniu prochow nie jest lepiej - w zasadzie nic sie nie zmienilo (malo co jest mnie w sanie podniecic). Obiawy natrect sie nasilily i mam zamiar udac sie na konsultacje do Instytutu na Sobieskiego. Jezeli ktos z Was korzystal z porad tamtejszych specjalistow, niech napisze cos na ten temat. Jak traktuja pacjenta, czy komus pomogli i na czym polega terapia (np. grupowa) i jak ona w ogole przebiega? Nie chcialbym przed wszystkimi w grupie sobie "zyl wypruwac" :?

Koncze. Do nastepnego posta i cieszcze sie, ze nie jestem z tym sam, ze sa ludzie, ktorzy maja podobne problemy i mnie rozumnieja. Pozdrawiam P.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silleiss.osill, Nie będę Cię namawiała. Myślę,że mogła być nieskuteczna z różnych przyczyn.

Najwazniejsza w terapii jest relacja z terapeutą.

Ja zmieniałam terapeutów.

Od 20-tu miesięcy mam tą samą i jestem zadowolona.

No...ale Ty wiesz,co dla Ciebie najlepsze.

 

 

ja miałem trzech psychologów. ale co by nie mówić choroba ta jest trudna do wyleczenia, gdyż na miejsce jednych myśli czy czynności mogą pojawić się inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich

Forum szukałam w związku z zaistniałą sytuacją, którą opisuje tutaj czym-jest-ptsd-t1944-210.html

Zaczęłam przeglądać fora, no i mnie olśniło, od jakiegoś czasu mam głupie myśli, ale po kolei

 

Zaczęło się myślę dawno temu a narastało okresowo, jak mam jakieś problemy sytuacje stresowe,

 

1. Musze wieczorem zmówić pacierz bo jak nie to przyjdą duchy, ale jak już zmawiam to mam wtedy wulgarne myśli, wiec znowu zmawiam i tak kilka lub kilkanaście razy aż zmowie bez myśli

2. Wychudzę z domu i czegoś zapomnę, to już wiem ze tego nie załatwię wiec siadam na chwile, liczę do 10 , pluje przez lewe ramie

3. Często wyobrażam sobie ze któremuś z moich dzieci lub mężowi coś się stało, jak się spóźnia to ze wypadek itp wyobrażam sobie swoją rozpacz nawet już opłakuję śmierć

4. Kilka razy wmawiałam sobie ze mam zawal, boli mnie w klatce, nawet raz byłam w szpitalu badania ok, a ja myślałam ze umieram

Jeszcze czasem inne głupie myśli, ale ich się wstydzę wiec nie pisze

 

Zastanawia mnie jedno, moja mama ma nerwicę natręctw, nigdy nie leczoną a nawet nie zdiagnozowaną, ale oczywistą..... myje ręce kilkanaście razy, szoruje je pumeksem, później gasi światło ustami żeby nie pobrudzić rąk, sprawdza gaz,światło drzwi, tez wiele razy przed wyjściem, mówi sama do siebie, wyłączone to i to i to i to, wychodzi ale nie wraca sie i od nowa to i to i to i to, tak samo jak idzie spać,

Jako matka mnie wyzywała od dziec ka od najgorszych, później moje dzieci, teraz nie mieszkam z nią od kilku lat , wiec teraz nie widuje jej napadów agresji

 

Zastanawiam się czy nerwica natręctw jest dziedziczna, czy też moje życie mi to załatwiło, faktem jest że bardzo szybko urodziłam pierwsze dziecko, szukałam akceptacji i miłości,

 

Jedno pewne ide jak najszybciej do lekarza, myślę że jestem w początkowej fazie:)

 

Jak myślicie ??????

 

Pozdrawiam wszystkich !!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim

Cześć!!! Jestem chłopakiem i mam 28 lat. Męczę się od 20 roku życia :). Zawsze byłem osobą słabą psychicznie i nieodporną na stres. Szukam pomocy bo niewiem gdzie się udać. Od 5 lat na wieczór pije alkohol aby przemyśleć swoje życie. Pisze o alkoholu bo sam nie wiem - może to on jest całym winowajcą, ale jakoś niemoge tego sprawdzić. Przerwałem studia, mam marną prace, nie mam dziewczyny, pale ponad paczkę dziennie. Jestem wiecznie zmęcznony, ledwo chodze. Nie mogę się zmobilizować aby iść zrobić podstawowe badania. Nie robiłem ich przez 5 lat. Trochę się tego boje. Wiem że to śmieszne ale to przykłady:zamykam mieszkanie i po 3 krokach otwieram aby sprawdzić czy ten popiół który spadł mi z papierosa na dywan 30 minut temu i którego deptałem 5 razy aby się jednak nie tli. Gdy wychodzę i zamykam pokój w pracy muszę wejść zamknąć drzwi i zgasić światło i zobaczyć ,że faktycznie jestem w ciemności i światło jest zgaszone. Potrafie tworzyć sobie takie wizje z tego ze np. niewyłączyłem tego światła i sie budynek zaplił zgineli ludzie a ja zostałem osądzony i ide do więzienia i myśle np. w autobusie jak siedze w więzieniu rodzice płaczą itd. itp. aż nagle docieram do rzeczywistości i myśle spoko uspokuj sie. Nagle mam np 3 godziny luzu psychicznego i czuje sie dobrze, planuje pszyszłość po czym nagle wszystko sie łamie bo patrze lustro myśle ile ty masz lat, jak ty wyglądasz zawsze bedziesz sam, zawiodłeś wszystkich, wszyscy sie z ciebie smieją a tego nieda sie tak poprostu odwrócić. Kiedyś wychodziłem ze znajomymi, a teraz jeśli niepije to sie boję, a ,że niechce pić to niewychodze bo jak popije to jest 5 razy gorzej. Byłem 3 lata temu u lekarza diagnoza:depresja lękowa i leki. Początek ok potem zaczołem brać podwójne i potrójne dawki albo niebrałem 1 dzień i popijałem alkoholu. Po 3 miesiącach odstawiłem przestraszonybo troszke przez to narobiłem przykrości sobie i rodzinie. Od tego czasu boje sie tych specyfików. Prosze Was o porade, co mam zrobić, co robić czy iśc do lekarza czy jechać np do klasztoru Shaolin ?? Troche to wszystko chaotycznie napisałem ale spieszyłem się bo sam niechce tego czytać :). Z góry dzięki za pomoć.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sampron, skoro od 5 lat popijasz, to ewidentnie jest to problem.

Poza tym wnioskuje, ze bardziej nękają cie natręctwa niz leki. Przejdz sie do najblizszej placówki AA i zostaniesz zdiagnozowany, okaże sie czy masz z tym problem.

Mysle, ze bez wizyty u psychiatry sie nie obejdzie, pozniej ewentualnie jakas terapia, grupowa lub indywidualna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chce pomoc mezowi

Witam

 

Na forum jestem świeża, ale zaglądnęłam tu i piszę w konkretnym już celu.

Mój mąż ma obsejse na punkcie sprzątania. Na pierwszy rzut oka, wiele osób mi zazdrości, ale to wcale nie jest powód do zazdrości.

Codziennie - choćby się waliło, paliło musi zrobić swoje punkty planu (w wiekszości domów tego typu sprzątanie odbywa sie przy okazji większych świąt tylko). Wszstko może zostac odłożone na później (dzieci, odpoczynek, film, książka - cokolwiek). Priorytetem są kurze, podłogi, łazienka, blaty, frotny. Wszystko co może. I z biegiem czasu lista tych "check-pointów" robi się dłuższa i dłuższa. Nigdy mnie nie obarczał swoją obsesja (jest jej świadomy, ale przy każdej próbie rozmowy na ten temat broni jej). Ja ze swojej strony też nigdy tego mocno nie komentowałam. Czasem wspólnie się z tego śmialiśmy, ale w ostateczności jest to temat poważny.

 

Czala goryczy przelała mi się ostatnio. Mój mąż właśnie skończył swoje porządki i zasiadł do obiadu. Nasza córka 4-letnia, akurat zachlysnęła się w trakcie ataku wymuszonego płaczu. Wówczas mój mąż wpadł w szał. Autentycznie. Nie było problemem złe zachowanie córki, tylko to że nabrudziła. Zaczął krzyczeć, kopnął fotel (nigdy wcześniej nie miał takiego napadu agresji).

 

Oprócz tego, że nieustannie sprząta, to jak tego nie robi, to o tym opowiada. Co zrobi, kolejne punkty programu analizuje. Co najpierw, co potem.

 

Poczytałam nieco o nerwicy natręctw, wiem, że potrzebuje on pomocy psychologa. Pytanie jednak, czy jest coś co ja mogłabym zrobić? Lub czego nie powinnam robić? Czy może jak go skłonić do leczenia. I pytanie podstawowe czy nerwicę da się wyleczyć, czy możliwe jest tylko zaleczenie?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szukajacapomocy, co miałaś na myśli pisząc, że mąż broni swojej obsesji? Uważa, że postępuje właściwie? Sprząta bo jest przekonany, że "musi być czysto"? Panujący porządek przynosi mu satysfakcję? Jeśli tak to wskazywałoby to raczej na osobowość anankastyczną.

Czy odczuwa lęk?

Przede wszystkim - po diagnozę do specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Mam prawie 30 lat i od właściwie podstawówki szarpię się z nerwicą. Zaczęło się od tego że w szkole byłam obiektem wyśmiewanek, dokuczania i ogólne rzecz ujmując zaszczuwania prze kilka koleżanek. Zaczęłam mieć głupie pomysły na temat wyskoczenia przez okno ale na szczęście ich nie zrealizowałam. Wtedy też pojawiły się u mnie dziwne nigdy właściwie nie zdiagnozowane bóle brzucha. Były na tyle silne że wrzeszczałam z bólu i lądowałam w szpitalu. Teraz jestem pewna że to jest podłoże psychiczne. Raz zdołałam sama wywołać taki "atak" - chciałam się wydostać stamtąd legalnie że by nie mieć dodatkowych stresów. Potem po skończeniu podstawówki nauczyłam się opanowywać to we wczesnym etapie zanim zaczeło boleć naprawdę mocno. Ostatni raz nie udało mi się to 4 lata temu jak się rozstałam z facetem.

 

Kolejnym problemem były myśli natrętne typu: przerażały mnie moje pieprzyki - cały czas się bałam że dostanę raka (siostra miała chłonniaka). Ale poradziłam z tym sobie idąc do dermatologa. Obejrzał mnie i powiedziała że wszystko jest ok. Wtedy zawzięłam się i postanowiłam że nie będę o tym myśleć bo to bzdury. Było ciężko i trwało długo ale opanowałam to w bardzo znacznym stopniu.

 

Następny problem pojawiła się jak siostra miała koszmarne kłopoty z mężem a ojciec chory na depresje (o czym nikomu nie powiedział) robił koszmarne awantury o nic. Wtedy zaczęłam mieć myśli o krzywdzeniu innych (nie ojca) osób na których zależało mi bardzo mocno. Wtedy się koszmarnie wystraszyłam i poszłam do psychologa. Powiedział że to tylko natręctwa i nic nikomu nie zrobię. O jak mi ulżyło. Znowu się zawzięłam i ucinałam te myśli jak tylko się pojawiały. Przez jakiś czas brałam łagodne antydepresanty ale uznałam że sobie radzę i odstawiłam. I dalej sobie radzę :smile:

 

Teraz mam problem który mnie denerwuje - uważam że to idiotyczne :evil: : bóle o których pisałam na początku pojawiają mi się jak biegnę. Muszę wtedy zwolnić, uspokoić się i mijają ale biegać nie mogę dłużej niż 8 min (chodzę na siłownie więc zmierzyłam czas) a to i tak z dużym wysiłkiem - na początku 2 minuty tylko wytrzymałam. Mi się chyba jakoś zakodowało: bieg=pośpiech=stres=ból to idiotyczne, nie wiem jak się tego pozbyć....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właściwie sobie chyba całkiem dobrze radzę. Psycholog powiedziała że jeśli będę się gorzej czuła mogę iść do psychiatry i dostanę leki ale każda wizyta u psychologa mi pomagała (byłam 2 razy). Natręctwa przestały mnie przytłaczać. Są nadal ale nie dominują mojego życia. Z tymi bólami to szczerze mówiąc jeszcze nie chodziłam do lekarza. Ja dopiero ostatnio zaczęłam więcej biegać i odkryłam że mój problem utrudnia mi życie. Myślisz że powinnam z tym iść? To się wydaje irytującym drobiazgiem w porównaniu z tym co było kiedyś....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myśli, że coś zrobiłam nieświadomie :(

 

Od kiedy mam prawo jazdy, pojawiły się dziwne lęki i myśli, że nieświadomie mogłam coś zrobić i się nie zorientować. Doprowadza mnie to do szaleństwa. "A może komuś porysowałam auto i nawet nie zauważyłam"? Albo podczas jazdy... Przecież nie jest możliwe, żeby zrobić coś, nie zdając sobie sprawy... A ja mam takie myśli:(( Gdy ostatnio pojechałam do pracy, długo nie mogłam się uspokoić, czułam ból w klatce piersiowej i miałam ochotę wyjść na parking i sprawdzić, czy wszystko dobrze. Powstrzymałam się... jak by to wyglądało, gdybym bez sensu szwędała się po parkingu i wychodziła z pracy nie wiadomo po co:/ Coraz mniej chcę jeździć. Skąd takie lęki? Natręctwa? Zdałam egzamin za pierwszym razem, myślałam, że jazda to będzie przyjemność:( Czy ktoś ma podobne myśli do moich - o nieświadomym zrobieniu czegoś? O jakiejś dziwnej utracie świadomości?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje natręctwa

 

Witam serdecznie!

Jestem nowy na tym Forum. Wydaję mi się, że też mam nerwicę natręctw.

Od dłuższego czasu towarzyszą mi różne dziwactwa, takie jak:

1.Obsesyjne liczenie wielu rzeczy, np. ile razy usiadłem na fotelu w ciągu dnia, ile razy położyłem się w ciągu tygodnia i inne.

2.Unikanie niektórych liczb, sum cyfr itp. w następujący sposób: kiedy zobaczę „zakazaną” liczbę na zegarze, przerywam coś, co robię i czekam, aż zmieni się minuta lub kiedy jest dzień miesiąca z "zakazaną liczbą”, nie chcę w tym dniu zaczynać nic nowego i uważam, że niektóre z tych rzeczy będę musiał powtórzyć następnego dnia itp., z powodu, że np. w dzień z tą liczbą stało się cos złego.

3.Unikanie słuchania niektórych piosenek, w obawie, że kiedy je posłucham, to stanie się coś złego lub coś, czego nie chcę, niedopuszczanie nawet, żebym nucił je sobie w głowie przez dłuższą chwilę z powodu tego, że np.. były grane w radiu tylko podczas żałoby narodowej.

4.Układanie dokładnie w to samo miejsce różnych rzeczy, a kiedy ktoś mi je poprzekłada to muszą wrócić do swojej poprzedniej pozycji, przesadna dokładność, dążenie do symetrii.

5.Unikanie w mowie i w pisaniu umieszczaniu na pewnych miejscach słów takich jak: ja, chcę i inne w obawie, że stanie się oś złego lub nie będę miał czegoś, co chcę.

6.Pojawianie się w głowie myśli, które muszę jakby odkręcić, unieważnić innymi.

7.Myśli typu: „jeśli nie zrobisz… to nic, ale jeśli zrobisz… to stanie się… i odwrotnie.

8.Obawy przed zmianą rytuałów, np. jeśli coś robię zawsze na krześle, to nie wolno tego robić na fotelu.

9.Obawy przed robieniem czegoś, czego się dawno nie robiło lub robieniem czegoś zupełnie nowego.

10.Podczas, np. wchodzenia do pokoju, myśląc coś złego, muszę się wrócić i wejść jeszcze raz, myśląc o czymś dobrym.

11.Myślenie, że zaniechanie rytuałów, to znak, że stanie się oś złego lub jeśli się coś takiego stało, to przez to, że zaniechałem swoje przyzwyczajenia.

 

Kiedy zacząłem się interesować tą chorobą, jest trochę lepiej, ale natręctwa i tak są. Dodam, że nie byłem z tym u psychologa, próbowałem sam z nimi walczyć, teraz znalazłem to Forum i wreszcie mogę komuś o tym powiedzieć.

Może ktoś z Was ma lub miał podobne natręctwa i wyleczył się z nich? Proszę piszcie, co o tym myślicie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×