Skocz do zawartości
Nerwica.com

Somatyzacje w nerwicy - watek zbiorczy.


szprotka

Rekomendowane odpowiedzi

moje objawy sa dziwne, mam bóle to w lewej ręce, teraz w prawej, a w nocy czasami budze sie nagle i czuje jakies dziwne uczucie w prawej rece, nodze ale nie wiem dokladnie co to jest , nawet nie potrafie tego opisać, ani to mrowienie , ani dretwienie :?: ale ze 2 razy obudziłam sie i miałam mrowienie lewego policzka, reki i nogi , a pozniej po prawej innej nocy to samo ,ale co dziwne o tej samej godzinie co w lewej :shock: i mam mega napiecie w rekach albo 1 albo 2 :( to wszystko jest z silnych lęków :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to mogłabym cały referat napisać ;) Jak miałam pierwszy atak lęku to myślałam, że mam atak wyrostka, niestety tak dała mi znać o sobie moja nerwica :>

 

Ahh.. i właśnie - ten ciągły skurcz mięśni brzucha jak przed jakimś strasznym egzaminem, chyba najokropniejsze w tym wszystkim. Poza tym bóle brzucha, pleców i głowy, i alergie skórne :)

Ale odkąd jestem na lekach na szczęście już prawie nic mi nie dolega, jak ręką odjął...

 

od jakiego czasu masz te objawy i czym sie leczysz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Mam podobne problemy jak wasze. A szczególnie Moniczki.

Mdłości mnie nie opuszczają już przez jakieś 2 miesiące. I naprawdę już mi tak podchodzą do gardła. Ale to na tyle bo jeszcze nie zwymiotowałam ...

Każdego dnia wstaje z myślą o tym co dzisiaj się wydarzy [ jak się będę czuła ]

Myślę sobie o najgorszych chorobach..

Choć z badania krwi i moczu wyniki miałam bardzo dobre .

Najgorzej mam w szkole, boję się, że na jakiejś lekcji zachcę mi się zwymiotować.

Albo na jakiejś wycieczce szkolnej.. :( która czeka mnie za tydzień..

Co ja mam robić? Pomóżcie, bo czuje taki dyskomfort.. że brak sił.

Trzymajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marta.k-LIN, miałem to samo.. Idź najpierw do lekarza ogólnego po skierowanie do gastrologa a nie marnuj czasu na psychiatrów. Na nich przyjdzie czas jeżeli się okaże że masz zdrowy żołądek. A pewnie nie masz niestety, stąd te mdłości ( u mnie badanie wykazało refluks i zapalenie żołądka a przez pol roku myślałem że to z nerwów...)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może refluks na podłożu nerwowym tak jak pisał namiestnik. U mnie na 90% on nie jest z nerwów - jest skutkiem złej diety, palenia no i niesty ale nadżerki (wrzody) to u mnie rodzinne. Tak czy tak najpierw wybierz się do gastrologa. Gastroskopii nie ma się co bać, naprawdę. Wszelkie opowieści o wymiotowaniu podczas badania, duszenia się są mocno przesadzone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Adas - Ty taki dzielny..a nerwy byly przed gastroskopia:):):)

Mi sie upieklo..przynajmniej narazie. Moje objawy byly ewidentnie refluksowe - mam leki..bywa lepiej,gorzej..ale nie tak tragicznie jak kiedys;)

Wszystko zwiazane z zzoladkiem jest w duzej meirze powodem nerwow,stresow itp...:)

Buziaki for all

 

W miarę uzdrowiona Superbaba:) Efectin rullezz:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Jestem tu nowy. Dość interesujący i niestety znany mi z własnego doświadczenia temat. W moim przypadku problem polegał przede wszystkim na zaburzeniach krążenia. Przez dobre pół roku chodziłem po lekarzach różnych specjalności i zażywałem leki mające na celu złagodzenie naprawdę przykrych dolegliwości. Najgorsze było to, że nikt tak naprawdę nie potrafił wyjaśnić mi na czym polega mój problem. W pewnym okresie zażywałem dość silne środki przeciw miażdżycowe, zdając sobie oczywiście sprawę z absurdalności całej sytuacji ponieważ nie miałem skończonych nawet trzydziestu lat! -Dużo w takich przypadkach mówi się o sytuacjach wywołujących określoną reakcję. Jeśli o mnie chodzi, po prostu budziłem się rano i to wystarczało. Nie byłem w stanie wysiedzieć dłużej w jednym miejscu, ani skoncentrować się na jakiejś konkretnej czynności. Jednym ze sposobów radzenia sobie z tą dolegliwością był alkohol (wpływ uspokajający i usprawniający krążenie), piłem więc prawie codziennie, choć czasami kompletnie nie miałem już na to ochoty. Kiedy w końcu trafiłem na lekarza (neurolog), który bez ogródek powiedział mi, że jest to nerwica, pomyślałem wow! nic mi nie dolega! Niestety problem okazał się daleko bardziej skomplikowany niż sadziłem. Najbardziej rozsądnym wyjściem z całej sytuacji było udanie się wprost do psychiatry i co się okazuje? Z mojego doświadczenia wynika, że większość tzw. specjalistów zna zagadnienie jedynie z książek. Wszelkie sugestie, aby spróbować poradzić sobie z problemem we własnym zakresie to czysty absurd, nie wspominając o radach w stylu "wkładanie rąk pod ciepłą wodę" (!), ponownym odsyłaniu do lekarzy, których odwiedziłem już ładnych kilka miesięcy wcześniej (chirurgia naczyniowa -w sumie trzech!), czy podejrzeniach choroby umysłowej. Takie podejście pogarszało jedynie mój stan i oprócz podstawowych pojawiał się również szereg objawów pobocznych. Ostatecznie udało mi się uporać z problemem jedynie do pewnego stopnia. -Jeden na pięciu psychiatrów w końcu wydawał się zrozumieć, o czym mówię. Interesuje mnie wasza opinia na temat skuteczności psychoterapii w podobnych przypadkach. Jest to coś, na co w chwili obecnej ze względu na regularną pracę nie bardzo mogę sobie pozwolić, chciałbym jednak znać opinie osób, którym udało się w ten sposób poradzić sobie z własnymi dolegliwościami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mnie różne dolegliwości somatyczne dokuczają już od prawie 10 lat, m.in. pokrzywka fizykalna i drętwienie lewego policzka (to już teraz rzadziej się pojawia). Oczywiście biegałam z tym po lekarzach, również po "specjalistach" od psyche. Diagnozy były różne, ale leczenie nie dało nic. Diagnoza terminalna ;) : nerwica, czyli (w domyśle) "już nic dla pani nie możemy zrobić", i tyle. Usłyszałam tylko jeszcze, że "jak się pani wyciszy...", "jak się pani życie ustabilizuje...", ...to samo przejdzie. Psychotropów nie biorę, bo nie czuję ich działania, a poza tym nie chcę się czuć od nich uzależniona. Teraz już z tymi dolegliwościami nie wojuję, przyzwyczaiłam się do tego, że są i do myśli, że nie miną :( Jak na razie nie jestem optymistką i nie wierzę w "nerwicowe happy endy" :-| (a przynajmniej we własny).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałam tylko jeszcze, że "jak się pani wyciszy...", "jak się pani życie ustabilizuje...", ...to samo przejdzie.

To jest właśnie coś, o czym już gdzieś tutaj wspominałem. -Niektórzy "specjaliści" wydają się znać problem jedynie z książek, co się natomiast tyczy zaproponowania jakiejś sensownej terapii, często są to właśnie rady w podobnym stylu. Pojęcia nie mam skąd ci ludzie czerpią swoje wyobrażenia na ten temat, przecież takich rzeczy po prostu NIE DA się załatwić w tak prosty sposób! Dużo też zależy oczywiście od stopnia nasilenia objawów, częstotliwości ich występowania itd. Jednak przykłady podejścia do pacjenta w sposób jw. uważam za czystą ignorancję. Nie wiem dokładnie jak rzecz przedstawia się w twoim przypadku, ale sugerowałbym szukać dopóki nie trafisz na fachowca, który będzie miał doświadczenie w walce z podobnymi problemami. -Tacy ludzie też istnieją. Potrzeba tylko wytrwałości i determinacji, aby do nich dotrzeć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wyglądało tak, że poszłam z objawami do lekarza rodzinnego. Pow mu, że strasznie sie boję, nie mogę spać, pocą mi się ręce, serce wali jak oszalałe, cały czas płakałam, jednym słowem panika. On od razu skierował mnie do psychologa, na terapie chodziłam rok, na kazdych spotkaniach mówiłam i mówiłam. Oczywiście na początku wstydziłam się różnych spraw, wogóle nic nie mówiłam, pani psycholog ciągnęła mnie za język, aż w końcu sama sie otworzyłam. Nie powiem, że wszystko było ok, bo czasami po takich spotkaniach czułam się dziwnie-jakbym była ogłuszona. Z czasem było lepiej, wiedziałam jak radzić sobie z lękami. Nauczyłam się kochać życie, zmieniłąm się. Nie byłam już wystraszoną dziewczynką, ale pewną siebie kobietą, która ma coś do powiedzenia. I tak zostało do dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

m8385 to dobrze, że wszystko z siebie wyrzuciłaś. Ja chodzę od miesiąca na terapię i z każdym spotkaniem widzę coraz więcej rzeczy, które muszę z siebie wyrzucić i robię to, choć ciągle wydaje mi się, ze jeszcze nie robie tego tak jak powinnam. Najgorsze jest to, że moja psycholog podpowiada mi co powinnam robić, że pokonać nerwicę a ja nie robię nic bo jestem totalnie zniechęcona do wszystkiego, zmęczona lękiem i stresem. Nie wiem od czego zacząć, w którą iśc stronę, i wychodzi na to, że wszystko jest na darmo! :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Venus, początki zawsze są trudne! Wyrzuć z siebie jak najwięcej, czego masz już dosyć? Zeby wstać trzeba najpierw upaść, prawda? Myślisz, że to jest za trudne dla Ciebie?

m8385 kotuś ja to już leżę i nie mam siły żeby się podnieść. Już nie mam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz w końcu wstać!

 

[*EDIT*]

 

U mnie też tak było, ale wogóle mi sie to nie podobało, widzieć życie z dołu i nic z nim nie robić, przecież to moje życie! Zobaczysz jak upadłaś, to wstaniesz, nie może byc inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz w końcu wstać!

 

[*EDIT*]

 

U mnie też tak było, ale wogóle mi sie to nie podobało, widzieć życie z dołu i nic z nim nie robić, przecież to moje życie! Zobaczysz jak upadłaś, to wstaniesz, nie może byc inaczej.

 

Mnie jest już to obojętne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko...ludzi, nie wiem, dzisiejszą sytuację na rynku pracy... ja się w tym świecie nie potrafię odnaleźć.

Wszystko jest dla mnie tace obce, niezrozumiałe...ja na tym świecie nie umiem żyć.

Przecież żyjesz, bez lęków żyłaś i było wszystko dobrze, teraz chcesz żeby te lęki Cie pokonały, przecież jesteś silna kobieta!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×