Skocz do zawartości
Nerwica.com

Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.


Rekomendowane odpowiedzi

Lu., tak, boje sie dotyku i dlatego pojawiaja sie wymioty, padaczka i placz. Chcialabym zaczac normalnie zyc. Nie obwiniac siebie o to. Nie przepraszac siebie za to ze znalazlam sie w tym miejscu o zlej porze. Przepraszam gwalciciela, ze nie pozwolilam na wiecej :hide:

Wogole nie widze siebie w tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, mogę zapytać, jak dawno to się wydarzyło?

U mnie od ostatniego takiego "epizodu" minęło ok. 10 lat, a to wszystko wciąż wraca, z tym że u mnie nigdy nie doszło do gwałtu , więc mogę sobie jedynie wyobrażać, jak bardzo te emocje i objawy potęgują się w takiej sytuacji. Dlatego tym bardziej Cię podziwiam, że jakoś dajesz radę, że ciągle próbujesz i trzymam kciuki, żeby terapia jeszcze Ci w tym pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lu., minęło 12 lat. Przez te 12 lat byłam pewna, że sobie już z tym poradziłam. Nie lubiłam dotyku i unikałam wszelkich kontaktów z mężczyznami bedąc w związku przez 5 lat!

Studia przeszłam. Nauka masażu też jakoś przeszła.

Ale jak mój chłopak mi się oświadczył i powiedział, że chce ze mną założyc rodzinę wymiękłam. Wpadłam w depresję, nerwica, rozstanie-poszłam w manie i od roku mam zdiagnozowane CHAD.

Od listopada jestem na psychoterapii i walczę z przeszłością. Szczerze to wiem, że nigdy tego nie pokonam, że współżycie bedzie dla mnie miłe. Ale może przynajmniej uda mi się polubić swoje ciało, pokochać siebie taka jaka jestem. Ze skazą z przeszłością na karku i z chorobą psychiczną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak zaglądam na ten dział od czasu do czasu i czytam wasze historie

Zauważyłam, że często u ofiar przestępstw seksualnych na tym forum, pojawia się niechęć do dotyku, zachowań seksualnych itd.

Zazwyczaj jest to kojarzone z typowymi reakcjami u takich ofiar, jednak w moim przypadku coś takiego nie występuje...

Co prawda mój przypadek nie był chyba zbyt "brutalny" jednak mam dwie koleżanki, które przeżyły gwałt i również nie mają problemów w tej sferze.

Dlaczego tak się dzieje, że jedni reagują tak a nie inaczej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To też prawda, jednak to, że akurat u koleżanek nie wystąpił lęk przed dotykiem nie oznacza, że nie miały innych niepożądanych skutków

Co prawda teraz mają już to przepracowane, jednak w przeszłości bywało różnie

Mimo to nigdy nie wystąpił u nich lęk przed dotykiem, prędzej popadły w drugą skrajność

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Evia, ja myslę też o tym, że sa ludzie słabsi i mocniejsi.

 

Cofnęłam się do tego co napisałaś i zaczęłam to analizować.

Mam wrażenie, że niektórym jest łatwiej się "pogodzić" z tym jak jest i wytłumaczyć się przed innymi czy też samym sobą, że są osoby silniejsze i słabsze.

Nie jest to jednak żadne rozwiązanie, siła polega na tym, że człowiek stara się walczyć. Pozostawienie tego wszystkiego samemu sobie jest w pewnym sensie łatwiejsze.

 

Bardzo podoba mi się nastawienie autorki, która pokazała klasę i zmierzyła się ze swoimi problemami. Myślę, że wiele osób powinno brać z niej przykład.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem dwudziestokilkuletnią kobietą, która od kilku miesięcy zdała sobie sprawę z tego, że była molestowana seksualnie przez swojego ojca. W tej chwili jestem na terapii. Jest ciężko. Bardzo. Nie przyjmuję leków psychiatrycznych.

 

Postaram się opisać swój problem w skrócie. Dzieciństwo minęło mi w nieciekawej atmosferze- alkohol, przemoc, molestowanie seksualne (także częściowo przez mamę- bywałam świadkiem stosunków seksualnych rodziców). Jeśli chodzi o molestowanie to te najtrudniejsze sytuacje zawsze odbywały się nocą, gdy spałam lub gdy zasypiałam. Zarówno ze strony samego ojca, jak i obojga rodziców. Już w dzieciństwie miałam pewne dolegliwości, które z wiekiem się nasiliły. Jako nastolatka zostałam zdiagnozowana jako osoba cierpiąca na depresję. Potem diagnoza została zmieniona na chorobę afektywną- dwubiegunową. Przez kilka lat łykałam leki. Mocne leki. Które nie były w żadnym stopniu skuteczne. Zaczęłam mieć wątpliwości i ja, i mój lekarz. W końcu odstawiłam je. Było to ponad rok temu. Od tamtego czasu w moim nastroju kompletnie nic się nie zmieniło jeśli chodzi o podejrzenie nawrotu. Prawda jest taka, że nie jestem chora na żadne ChAD. "Po prostu" wlecze się za mną przeszłość. Nie będę wspominać tutaj o problemach i obciążeniach psychicznych jakie przeszłam z powodu przyjmowania leków i niewłaściwej diagnozy, bo nie o tym mowa. Jednak są to powody, dla których do leków z pewnością nie chcę wracać. Dalej- wspomniane przeze mnie na początku kilka miesięcy temu doszło do mnie jak naprawdę wyglądała moja przeszłość i jak bardzo mnie krzywdzono przez wiele lat. Wyszło to w zasadzie przez przypadek, a potwierdziła terapeutka.

 

A więc nakreśliłam z grubsza swoją sytuację. Obecnie jednym z moich problemów są duże kłopoty ze snem. Odkąd pamiętam były już one, mniej lub bardziej nasilone. Od pewnego czasu niestety są te dotkliwsze. Ogólnie jest tak, że mieszkam sama w pokoju, jednak w domu jest jeszcze jedna osoba. Od pewnego czasu gdy tylko zaczyna się na zewnątrz ściemniać, to zaczynają się też moje lekkie lęki i poczucie osamotnienia. Im bliżej pory spania, tym gorzej. Kładę się spać już z pewnymi lękami. Gdy jednak tylko usłyszę jakiś dźwięk (u sąsiadów z bloku) to lęk się wzmacnia. Na moje nieszczęście sąsiad nade mną chyba żyje w nocy, a śpi w dzień. Lubi szurać w nocy. Ma też chyba psa, którego słychać bieganie. Przy takich dźwiękach nie potrafię logicznie myśleć i lęk przysłania wszystko. Żadne tłumaczenia sobie samej nie pomagają. Za jakiś czas zasypiam, ale jest to bardzo niespokojny sen. Budzę się co jakiś czas. A co też ważne- czuwam. Nawet we śnie. Nieprzerwanie. Stąd pewnie wynikają moje duże problemy z sennością w ciągu dnia, która jest ładnych kilka lat. Ogólnie od tego czasu nie ma nocy, po której obudziłabym się wyspana. Zawsze budzę się wyczerpana, zmęczona. Jakbym nic nie spała. Bardzo to męczy i psychicznie i fizycznie. W takiej sytuacji chciałam zadawać wam pytanie- czy może macie jakieś pomysły na to jak spać spokojnie? BEZ leków psychiatrycznych. Po tym czego doświadczyłam nie chcę do nich wracać. Mam cichą nadzieję, że jest inny sposób. Może ktoś z was ma podobne problemy i radzi sobie z nimi w jakiś sposób? Dodam, że trochę pomaga spanie przy zapalonym świetle, ale wtedy bolą mnie dość mocno oczy. I to dosłownie pomaga "trochę". W zasadzie to troszeczkę. Piłam też melisę, różne leki nasenne z apteki. Próbowałam włączać radio, aby może mieć wrażenie że nie jestem sama i ktoś jest przy mnie. Niestety- bezskutecznie. Dlatego bardzo liczę na waszą pomoc. Proszę o wszelkie propozycje, które przyjdą wam do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×