Skocz do zawartości
Nerwica.com

Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.


Rekomendowane odpowiedzi

Artemizja, tylko w jaki sposób przecież gdyby nie układało Ci sie w życiu to zapewne pisałabyś post podobny do Kosmaty czy innych z tego tematu. Punkt widzenia zależy od aktualnego punktu siedzenia. Co takiego zmienia terapia? Ze to nie wina ofiary tylko zboczenca :?::bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, tylko w jaki sposób przecież gdyby nie układało Ci sie w życiu to zapewne pisałabyś post podobny do Kosmaty czy innych z tego tematu. Punkt widzenia zależy od aktualnego punktu siedzenia. Co takiego zmienia terapia? Ze to nie wina ofiary tylko zboczenca :?::bezradny:
Idż na terapie to się dowiesz uważam podobnie jak Artemizja, można nauczyć się żyć tak by czerpać z życia przyjemność chociaż pojawiają sie chwile chwile słabsze ...i mijają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

white Lily, nic nie wnosi to za bardzo i nic nie rozjaśnia co napisałaś i nadal uwazam, że pewne terapie nie działają na każdego. Sama psychiatra tak twierdzi. ;)

Artemizja, nie wiem w jakim byłas stanie jak trafiłaś na forum ponieważ nie udzielałam się wtedy wcale ale pewne czynniki sprzyjają lepszemu spojrzeniu w przyszłość. Czasem i po terapii ludzie maja pod górkę. Teoretycznie każdy chory wie o tym czemu zachorował i jakie ma problemy więc co pozostaje skoro się to juz wie? Ja mam ZOK nie depresje czy coś podobnego nie wiem jak terapia ma niby pomóc nie mysleć o czymś o czym się nie chce myśleć :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, Byłaś na terapii skoro tak uważasz?mnie dała bardzo dużo nie piszę że uleczyła cały ból ale przepracowałam solidnie samą siebie i trwało to długo by od nowa nauczyć sie uśmiechać .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, pw

white Lily, byłam i sami psychiatrzy rozkładają ręce bo żadna terapia nie jest dla mnie jesli chodzi o natręctwa myslowe. Co z tego, ze ja wiem, że to nie jest tak jak wskazują mysli skoro i tak w kołko pojawiają się.więcej pisać nie będę bo stanę się zbytnio rozpoznawalna a oni wiedzą o tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, Wyobraż sobie że cierpiałam na natręctwa także i nie zostało śladu po nich także jak widzisz jednak mnie terapia pomogła jak również na inne problemy które miałam ze sobą a są w tytule tego wątku .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea, co do terapeutów, to loteria, a co do nienawiści do siebie...czasami z Twoich wypowiedzi wybrzmiewa wydźwięk, jakbyś już siebie nienawidziła...

Masz rację. Pewnie dlatego te terapie mi niewiele dają.

Ciężko jest pracować nad sobą jak się siebie nienawidzi. Nie wierzę nawet, że to jest możliwe.

Myślałam, że jestem silna, albo raczej to sobie wmawiałam.

Ktoś w końcu musiał mi uświadomić, że jest inaczej, skoro sama nie chciałam tego zrozumieć.

Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea, co do terapeutów, to loteria, a co do nienawiści do siebie...czasami z Twoich wypowiedzi wybrzmiewa wydźwięk, jakbyś już siebie nienawidziła...

Masz rację. Pewnie dlatego te terapie mi niewiele dają.

Ciężko jest pracować nad sobą jak się siebie nienawidzi. Nie wierzę nawet, że to jest możliwe.

Myślałam, że jestem silna, albo raczej to sobie wmawiałam.

Ktoś w końcu musiał mi uświadomić, że jest inaczej, skoro sama nie chciałam tego zrozumieć.

Dzięki.

Myślę,że nie dlatego sama się nienawidziłam i nie akceptowałam chodząc na terapie z czasem powoli to się zmieniało ,tylko wspołpraca z terapeuta,cierpliwość,czas.mnóstwo pracy nad sobą samą dało efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi nic nie pomogło ani leki, ani psycholodzy, czy terapie, walczyłem długo przegrałem, teraz jest pusta wegetacja z dnia na dzień, nie wiem ile wytrzymam, rozważam samobójstwo. Nie wszystkim się udaje, jak widać po moim przykładzie. Nie oznacza że kogoś tu zniechęcam do terapii, oczywiście trzeba walczyć, ale trzeba to również uwzględnić, że może się nie udać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosmaty, Masz rację i to także chyba zależy od zaburzeń stopnia ich nasilenia ,zyczę Tobie jednak byś trafił na leki ktróre sprawią że życie nabierze kolorów i barw.Czasami to długo trwa ..ale nie jest niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

white Lily, Ale myślę, że ta nienawiść do siebie też jest jedną z przyczyn tego, że kiepsko mi idzie na terapiach (zwłaszcza indywidualnych), bo na grupowej czułam się lepiej... Pewną rolę też odrywa wstyd, bo za nic nie udało mi się opowiedzieć o molestowaniu. Na sesjach terapii indywidualnej potrafiłam milczeć całe 50 minut, albo gadałam od rzeczy. I nawet po siedmiu miesiącach chodzenia nie udało mi się przełamać oporu, więc wściekła, że mi się nie udało i że terapeuta mnie odrzucił, zrezygnowałam.

Poszłam na grupową, na sesjach też niewiele mówiłam... ale na jednej udało mi się opowiedzieć o wydarzeniu, kiedy to facet zmusił mnie do seksu, ale później siedziałam tak zawstydzona, że dałam spokój... W dodatku byłam cholernie zazdrosna o innych uczestników, bo nie lubiłam jak terapeuci zbyt wiele uwagi poświęcali innym. Czułam się odrzucana i krzyczałam na terapeutów, mówiąc im, że mają mnie natychmiast wypisać z terapii, bo jestem niepotrzebna. Mówiąc to nienawidziłam siebie i całej grupy. Były też dni, kiedy wszystko szło świetnie. Byłam więc ciągle rozdarta i pękałam ze złości.

Czuję, że jak nie przepracuję wydarzeń sprzed kilku, to nie mam szans na to, by być w szczęśliwym związku, bo jestem niestabilna w stosunku do partnerów. Przyciągam ich do siebie, a gdy są zbyt blisko, bo np. chcą seksu, to ich odpycham, bo się boję, że mnie zostawią, po tym jak się z nimi prześpię...

Kosmaty, a Tobie naprawdę szczęścia życzę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea, Powiem Ci szczerze że to musi mieć swój własny czas ,a każdy ma indywidualny to bardzo trudne tematy

bardzo ciężko się o tym mówi bo oczywiście to bardzo boli..i dokładnie musiałam przepracować moje życie by z czasem móc ruszyć naprzód.Byłam tak rozwalona po sesjach ,że miałam przerwy nawet dwa miesiące pomiędzy nimi tak bolało ..ale wiedziałam,że musi boleć wtedy coś się zmienia w nas z czasem ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosmaty, Masz rację i to także chyba zależy od zaburzeń stopnia ich nasilenia ,zyczę Tobie jednak byś trafił na leki ktróre sprawią że życie nabierze kolorów i barw.Czasami to długo trwa ..ale nie jest niemożliwe.

 

 

trwało 3 lata dobór leków i dawek tych leków. diagnoza psychiatry - lekooporny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosmaty, Masz rację i to także chyba zależy od zaburzeń stopnia ich nasilenia ,zyczę Tobie jednak byś trafił na leki ktróre sprawią że życie nabierze kolorów i barw.Czasami to długo trwa ..ale nie jest niemożliwe.

 

 

trwało 3 lata dobór leków i dawek tych leków. diagnoza psychiatry - lekooporny

Znam osoby którym dłużej trwało dobieranie leku aż dany zaskoczył,wiem to marne pocieszenie ale zawsze jakieś.Także nie łam się tym zobaczysz trafisz na odpowiedni .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, aż przez rok? Super po prostu. Czyli jakby to u mnie wyglądało... ? Rok bycia beznadziejnym pacjentem, który nie może wydusić słowa, chociaż poza gabinetem ciągle nawija i nie ma kłopotów z komunikacją... Później kolejny rok gadania, z czego pewnie z pół roku, to wyśmiewanie mnie w myślach przez terapeutę.

Mnie niestety tamta nie zachęcała do mówienia. Jak ja milczałam, to ona też siedziała jak mumia.

white Lily, Ja to samo. Po sesjach byłam jeszcze bardziej przybita niż przed sesjami, ale pewnie rzeczywiście tak ma być. Dla mnie jest lepiej jak nie wspominam głośno, o tym co się kiedyś stało. W pracy na ogół mam dobry nastrój, bo robię to co lubię i nie mam czasu zastanawiać się, co czuję i bardzo się wtedy cieszę. Gorzej jest jak chociaż na chwilę się zatrzymuję, bo co innego, jak jestem w ciągłym ruchu... wtedy nie czuję się beznadziejna. Jak staję i mam czas na durne myślenie, to mi się przypomina, jak wyśmiewał się ze mnie tamten facet, jeszcze włączył do tego wszystkiego swoją sprzątaczkę. Oboje mi powiedzieli, że jestem żałosną szmatą, użyli też kilku wulgaryzmów, zrobili film z moich nagich zdjęć, później ten facet walnął mnie kilka razy w ryj i kazał się wynosić.

A teraz ja mam wszystko w dupie. Mam żal do siebie, w ogóle bez sensu się urodziłam.

Dopiero po udzielaniu się w tym wątku widzę, że naprawdę jestem żałosna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj nawet nie chcę słyszeć o terapiach, bo bym pobiła tego terapeutę, zresztą w ogóle bym do niego nie poszła. I pewnie bym zrezygnowała pod wpływem impulsu. Ciągle myślę o tych dziadach. Jak nie o jednym, to o drugim, albo o trzecim.

Dzisiejszy dzień jest całkowicie bez sensu. Wszystko jest do dupy. Od rana boli mnie żołądek i chce mi się rzygać. Ryczę od dwóch godzin i nie mogę się uspokoić. Przeżyłam szok, kiedy spojrzałam w lustro. Gdybym grała upiora w przedstawieniu Nie miałabym potrzeby się przebierać. Wszyscy wokół na mnie wrzeszczą, ale dzisiaj na nic nie reaguję. Czuję się porzucona i niechciana przez porzadnych mężczyzn. Rodzice też mnie nie chcą. Na pewno się mnie wstydzą. Jak zresztą powiedzieli. Chciałabym kogoś przytulić do siebie, wyjąć zasrany ciężar z brzucha i nie czuć obrzydzenia do swojego ciała. Dawno tak źle się nie czułam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo miłe, że zależy Ci na tym, żebym czuła się lepiej.

 

Teraz czuję, że jestem na straconej pozycji. Będę najwyżej sama do końca życia, bo każdy mężczyzna, którego mijam na ulicy wygląda jak zboczeniec. Aż im źle z oczu patrzy. Widzę, jacy są napaleni.

Byłam taka młoda, kiedy jeden z nich mi to robił.

Do tego jeszcze nie wiedzialam, że nie ostatni raz coś takiego mnie spotyka.

Miałam inaczej stracić dziewictwo. I nic by się nie stało, gdyby on mnie nie popchnął na ścianę. Uderzyłam się w głowę i mnie zmuliło. Bałam się, że zemdleję. Nadal próbowałam się od niego uwolnić, ale uległam, bo już nie miałam siły. A mogłam uciec. To było możliwe.

Słyszałam, jak mówił, że on wie, jak mi przyjemnie, i że sama teraz wiem, że nie warto było stawiać oporu.

Po tym wszystkim wróciłam normalnie do domu i miałam wrażenie, że nie docierało do mnie, co się stało, bo czułam się pusta.

A po roku poznałam tego snoba z własną firmą. I znowu identyczna sytuacja. Czym sobie na to zasłużyłam? Naiwnie się zachowałam. Gdyby nie to, że nie byłam nawet pełnoletnia, to mialabym jeszcze większe wyrzuty sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba jakieś fatum, że przeżyłam to samo kilka dni temu. Znowu. Nie ruszają mnie już takie sytuacje. Chce mi się z tego śmiać. Może powinnam się wstydzić tego, że śmiałam się jak wariatka z tego, że po kilku latach znowu to samo. Już kolejny raz. Aż nie wierzę. Jak to się w ogóle mogło stać?

Przeszłość się za mną ciągnie, a może po prostu nie wiem co się dzieje.

Kolejny raz już nie zaufam. Powtórka sprzed lat. To pewnie przeznaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosmaty, Masz rację i to także chyba zależy od zaburzeń stopnia ich nasilenia ,zyczę Tobie jednak byś trafił na leki ktróre sprawią że życie nabierze kolorów i barw.Czasami to długo trwa ..ale nie jest niemożliwe.

 

 

trwało 3 lata dobór leków i dawek tych leków. diagnoza psychiatry - lekooporny

Znam osoby którym dłużej trwało dobieranie leku aż dany zaskoczył,wiem to marne pocieszenie ale zawsze jakieś.Także nie łam się tym zobaczysz trafisz na odpowiedni .

 

Miałem coraz mocniejsze dawki i jedynie skutki uboczne, które pozostaly do dzis, aż mi wstyd o tym gadać, także podziękowałem za chemiczne eksperymenty i zabawe w króliczka doświadczalnego. Po kilku następnych latach, testów leków, wyglądał bym pewnie jak "Tofik".

 

Jestem beznadziejny i tak już pozostanie do końca wypalone piętno. A gorszy strach nie tylko do facetów ale i do kobiet.

Odrealniony pozdrawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to już naprawdę przerasta, bo ile razy można powtarzać w kółko to samo? I jak to się dzieje, że przyciagam mężczyzn tego typu? Raz miałam nieprzyjemną sytuację, i teraz bez końca będę ją powtarzać?

Co ja robię nie tak?

Już się w tym pogubiłam

Czuję się tak zniszczona, że brzydzę się dotykać własnego ciała.

Po jednym razie, to może bym się pozbierała, ale bylo ich tyle, że to aż śmieszne.

Mam wrażenie, ze każdy kto mnie czyta się ze mnie śmieje, bo dałam się wykorzystać tyle razy, że to jest zbyt żałosne, żeby sie z tego nie śmiać. I sama jestem sobie winna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też sie brzydze własnego ciała, tylko że mnie nikt nie chce. Wykorzystany w dzieciństwie facet nienawidzi facetów, a kobiety są abstrakcją, ktora odbija sie wyidealizowanymi złudzeniami w jego zniszczonej duszy. Tak że kobiety wymagają męskości, która jest u mnie wycofana i zniszczona. Ani kobieta ani facet. Jakiś koszmarny obraz androgyna. Spragniony uczuć, których nie jest, ani w stanie sprostać, ani ogarnąć. Zawieszony w pustce, przeklęty trwa oczekując śmierci. Bez swojego ja, rozsypuje się jak domek z kart przy każdej trudnosci i przy każdym długofalowym działaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Mam wrażenie, ze każdy kto mnie czyta się ze mnie śmieje, bo dałam się wykorzystać tyle razy, że to jest zbyt żałosne, żeby sie z tego nie śmiać. I sama jestem sobie winna.

To jest fałszywe wrażenie.

Dzięki za podtrzymanie mnie na duchu :) Ale pewnie znajdą się tacy, którzy się będą z tego śmiać. Ja się czuję żałośnie pisząc o tym.

 

Kosmaty, Ciało to jest coś obrzydliwego. Zwłaszcza podczas stosunków seksualnych. Nie dziwię się, że też się go brzydzisz. Seks jest brudny i śmierdzący, a wyrzuty sumienia po nim są jeszcze bardziej brudne i śmierdzące. Ale przynajmniej z czasem mijają. Szkoda tylko, że później pojawiają się następne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×