Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA (Alventa, Exyven, Efectin ER, Efevelon SR, Faxigen XL, Faxolet ER, Lafactin, Oriven, Prefaxine, Symfaxin ER, Velaxin ER, Venlafaxine Aurovitas/ Bluefish XL, Venlectine)


Miss Worldwide

Rekomendowane odpowiedzi

@Carolus zdaje sobie z tego sprawę ale wcale mi to nie przeszkadza. Mam zaburzenia osobowości i szeroką paletę problemów, nie stać mnie na poważną psychoterapię dlatego najwięcej objawów ile się da maskuję lekami. Mam z tym 20 lat doświadczenia i częściej niż rzadziej się to udaje, zwłaszcza kiedy tak jak teraz nie piję alkoholu i nie sięgam po używki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie chodziło mi o psychoterapię. Nie tylko. 

Jednak 20 lat to kawał czasu, więc nie ma sensu żebym Ci mówił jakie znaczenie ma dieta, aktywność czy nawet częściowe kierowanie myślami, bo pewnie to wszystko już wiesz. 

Żeby nie było tylko offtopu to ja już jestem na 112,5 wenli i 10 paro. Co zaskakujące mam wrażenie, że to paro zadziałało od pierwszej 10, bo wszedł lekki luz i senność. Choć to drugie to raczej ubok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Carolus te rzeczy które wymieniłeś to wiem że mają znaczenie ale szczerze mówiąc nigdy się w to nie zagłębiałem. Dietę mam beznadziejną ale przynajmniej w pracy dużo ruchu. Kierowanie myślami? Przywykłem do tego że w głowie mam chaos i trudno mi się skupić a co dopiero ukierunkować myśli w jakąś stronę. Ale obecnie jest z tym lepiej, amisulpryd wycisza trochę głowę.

Ty dopiero zaczynasz wchodzić na wenlafaksynę, dobrze rozumiem? Jeśli tak, to jaka jest dawką docelowa?

Sam długo jechałem na 150 mg i mi to wystarczało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat schodzę już z wenli. Byłem na 225, ale ciągle byłem spięty, nadmiernie pobudzony fizycznie i psychicznie. Wracam obecnie do paro, które fajnie zadziałało za pierwszym razem i nie będę już chyba kombinować tylko na niej zostanę. Była moim pierwszym lekiem. W międzyczasie przez kilka miesięcy próbowałem citalopramu, którego wcale nie czułem( może dlatego, że w porównaniu do 40 paroksetyny jego działanie było delikatne). Z tym, że raczej będę celować w 20- 30, bo z perspektywy czasu mam wrażenie, że ta 40 zbyt mocno wpływała na moje zachowania. 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Carolus napisał(a):

Ja akurat schodzę już z wenli. Byłem na 225, ale ciągle byłem spięty, nadmiernie pobudzony fizycznie i psychicznie. Wracam obecnie do paro, które fajnie zadziałało za pierwszym razem i nie będę już chyba kombinować tylko na niej zostanę. Była moim pierwszym lekiem. W międzyczasie przez kilka miesięcy próbowałem citalopramu, którego wcale nie czułem( może dlatego, że w porównaniu do 40 paroksetyny jego działanie było delikatne). Z tym, że raczej będę celować w 20- 30, bo z perspektywy czasu mam wrażenie, że ta 40 zbyt mocno wpływała na moje zachowania. 😉

U mnie ta sama historia, też wenla tak działa, znaczy to, że noradrenalina nie jest nam wskazana, raczej serotonina , u mnie też kombinowanie po lekach a na koniec pokorny zawsze był powrót do paroksetyny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć,

czego moge sie spodziewać o 75 mg wenli branej jeden raz na dobę. Bede brać w celu aktywizacji, bo jestem jakiś ospały bez energii. Czy 75 obnizy bodzce seksualne ?

mam tez problemy z zapwleniem zoladka jak ktos to przechodzi i chce o tym popisac to poprosze wiadomosc priv.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@tadeusz.chory przy 75 mg nie powinieneś mieć większych problemów z efektami ubocznymi. U mnie był tylko płytki i krótszy sen. Z libido i sprawnością było bez zmian. Jeśli dobrze pamiętam to była też delikatna stymulacja, na pewno mniejszy lęk. Nie pamiętam jak długo brałem 75 mg ale dość szybko wskoczyłem na 150 i brałem przez parę lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ma sens branie wenli 75 mg na lęki, czy wkręciłam sobie jakieś placebo? Schodzę powoli z dawki 150, na której czułam się koszmarnie (jadłowstręt, schudłam z 10 kg, pocenie się, absurdalne i męczące sny). Zmniejszam po 37,5 mg, więc przez jakiś czas brałam 112,5 a teraz 75. I kurcze, mam wrażenie że to 75 jest dla mnie lepsze niż 150. Możliwe to? Są osoby, które biorą na przykład tylko 37,5?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@plumbien moim zdaniem jest całkiem możliwe że 75 mg to dla ciebie obecnie najlepsza dawka. Kiedy zacząłem brać wenlafaksynę to na 75 już czułem poprawę. Zostań na tej dawce dłużej to przekonasz się czy wenlafaksyna to lek dla ciebie jednak.

 

Wątpię żeby ktoś brał na stałe 37,5 mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, plumbien napisał(a):

Czy ma sens branie wenli 75 mg na lęki, czy wkręciłam sobie jakieś placebo? Schodzę powoli z dawki 150, na której czułam się koszmarnie (jadłowstręt, schudłam z 10 kg, pocenie się, absurdalne i męczące sny). Zmniejszam po 37,5 mg, więc przez jakiś czas brałam 112,5 a teraz 75. I kurcze, mam wrażenie że to 75 jest dla mnie lepsze niż 150. Możliwe to? Są osoby, które biorą na przykład tylko 37,5?



Parę lat jechałem na 75 i czułem się bardzo dobrze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ello, pytanie czysto techniczne, byc moze ktos zna prawidlowa odpowiedz.. Ostatnio mialem przypadek, ze z blistra (preparat P., wewnatrz kapsulki dwa male tabsy) wydobylem uszkodzona (pieknieta i ukruszona) kapsulke. Na wszelki wypadek pozbylem sie jej i wzialem kolejna, ale czy w przyszlosci jest sens tak robic? Bo, o ile sie orientuje, to ta kapsulka i tak ulega w zoladku natychmiastowemu rozpuszczeniu a w sposob przedluzony uwalniaja sie te tabsy? Czy nie mam racji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki, zburzony, za odpowiedz, choc tak sobie teraz mysle, ze w sumie za jakis moze to pytanie sie samo zdezaktualizuje...

 

Mianowicie, ile, oczywiscie Waszym zdaniem i pi razy oko, warto czekac az ten lek zaprezentuje sie w pelni (o ile to oczywiscie nastapi)? Biore prawie poltora miesiaca, pierwszy tydzien 37,5 mg, pozniej juz klasycznie 75 mg (na marginesie, widze, ze z biegiem lat wzroslo dawkowanie  - z 10-15 lat temu wiekszosc brala tu 75 mg, max 150, 225 to jakies pojedyncze przypadki byly, teraz juz widze niektorzy producenci dawke 225 mg wprowadzili).

 

Przeszedlem z Brintellixu i myslalem, ze w kontrze do tej (przekwitlej troche co prawda) nowalijki tak konkretny lek jak wenlafaksyna to bedzie solidne przylozenie (choc wraz z cala gama ubokow  - cos za cos, wiadomo), a tu poki co jest raczej "bidnie".

 

Poczatek byl jakis jasniejszy,ale moze dlatego, ze wiecej nadziei bylo i czasu (a moze po prostu "ot tak" trafilem lepszy czas niezaleznie od leku - patrz mysl o determinizmie w koncowce posta) - wiadomo nowe otwarcie - ale ostatnio juz zaczalem watpic - taki delikatniejszy - ale jednak wciaz - rollercoaster (nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo kazdy SSRI tak mi wchodzil sinusoida, ale wtedy im dalej w lek tym bylo lepiej, a tu ... zamiast wiecej lepszych i mniej gorszych dni to jest jakos tak nijako, by nie powiedziec, ze na odwrot (coraz mniej dobrych dni), a jak mam byc szczery to w ogole momentami nie czuje jak bym cos bral..

 

Przykladowo ostatnie dni - sobota byla super, bez lękow, niedziela wzglednie OK, poniedzialek, wtorek juz tak sobie, a dzis pewien problem sprawil, ze chce sie mentalnie ryczec, depresyjne mysli wjechaly.. Dawki nie chce podnosic, choc lekarz zachecal do minimum 112.5 mg, bo z mojego doswiadczenia zawsze bylo z tego wiecej problemow niz pozytku jesli chodzi o serotoninowce (generalnie nie bylo poprawy w oczekiwanych aspektach - przy jednoczesnym nasileniu skutkow ubocznych). 

 

Ostatnie moje doswiadczenie z serotoninowcem (pomijam Brintellix) to sertralina - 50 mg. Mimo, ze dawka podstawowa to weszla intensywniej (choc bolalo tez bardziej przy dolkach, wiadomo) niz wenlafaksyna teraz, choc tez musialem z 2-3 miesiace na ustabilizowanie poczekac, choc  pozniej i tak zaczely sie dni lepsze i gorsze (im dluzej biore leki, tym bardziej jestem przekonany, ze jest w tym wszystkim jakis piep*zony determinizm i czy na lekach, czy nie, po pewnym czasie jest tak samo...moze wtedy na sertralinie mialem lepszy czas, a teraz, w ostatnich miesiacach choroba przyatakowala? pytania, ktore pozostana bez odpowiedzi).. W moim zyciu wszystko OK, nastroj powinien wiec raczej zwyzkowac, wiec tym bardziej konsternacja, ze jest jak jest... Z Waszego doswiadczenia - powyzej jakiego okresu nie warto juz raczej czekac?*

 

-----------------

*wiem, sytuacja osobnicza, mam to na względzie, nie ulegnę sugestii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, one-half napisał(a):

Dzieki, zburzony, za odpowiedz, choc tak sobie teraz mysle, ze w sumie za jakis moze to pytanie sie samo zdezaktualizuje...

 

Mianowicie, ile, oczywiscie Waszym zdaniem i pi razy oko, warto czekac az ten lek zaprezentuje sie w pelni (o ile to oczywiscie nastapi)? Biore prawie poltora miesiaca, pierwszy tydzien 37,5 mg, pozniej juz klasycznie 75 mg (na marginesie, widze, ze z biegiem lat wzroslo dawkowanie  - z 10-15 lat temu wiekszosc brala tu 75 mg, max 150, 225 to jakies pojedyncze przypadki byly, teraz juz widze niektorzy producenci dawke 225 mg wprowadzili).

 

Przeszedlem z Brintellixu i myslalem, ze w kontrze do tej (przekwitlej troche co prawda) nowalijki tak konkretny lek jak wenlafaksyna to bedzie solidne przylozenie (choc wraz z cala gama ubokow  - cos za cos, wiadomo), a tu poki co jest raczej "bidnie".

 

Poczatek byl jakis jasniejszy,ale moze dlatego, ze wiecej nadziei bylo i czasu (a moze po prostu "ot tak" trafilem lepszy czas niezaleznie od leku - patrz mysl o determinizmie w koncowce posta) - wiadomo nowe otwarcie - ale ostatnio juz zaczalem watpic - taki delikatniejszy - ale jednak wciaz - rollercoaster (nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo kazdy SSRI tak mi wchodzil sinusoida, ale wtedy im dalej w lek tym bylo lepiej, a tu ... zamiast wiecej lepszych i mniej gorszych dni to jest jakos tak nijako, by nie powiedziec, ze na odwrot (coraz mniej dobrych dni), a jak mam byc szczery to w ogole momentami nie czuje jak bym cos bral..

 

Przykladowo ostatnie dni - sobota byla super, bez lękow, niedziela wzglednie OK, poniedzialek, wtorek juz tak sobie, a dzis pewien problem sprawil, ze chce sie mentalnie ryczec, depresyjne mysli wjechaly.. Dawki nie chce podnosic, choc lekarz zachecal do minimum 112.5 mg, bo z mojego doswiadczenia zawsze bylo z tego wiecej problemow niz pozytku jesli chodzi o serotoninowce (generalnie nie bylo poprawy w oczekiwanych aspektach - przy jednoczesnym nasileniu skutkow ubocznych). 

 

Ostatnie moje doswiadczenie z serotoninowcem (pomijam Brintellix) to sertralina - 50 mg. Mimo, ze dawka podstawowa to weszla intensywniej (choc bolalo tez bardziej przy dolkach, wiadomo) niz wenlafaksyna teraz, choc tez musialem z 2-3 miesiace na ustabilizowanie poczekac, choc  pozniej i tak zaczely sie dni lepsze i gorsze (im dluzej biore leki, tym bardziej jestem przekonany, ze jest w tym wszystkim jakis piep*zony determinizm i czy na lekach, czy nie, po pewnym czasie jest tak samo...moze wtedy na sertralinie mialem lepszy czas, a teraz, w ostatnich miesiacach choroba przyatakowala? pytania, ktore pozostana bez odpowiedzi).. W moim zyciu wszystko OK, nastroj powinien wiec raczej zwyzkowac, wiec tym bardziej konsternacja, ze jest jak jest... Z Waszego doswiadczenia - powyzej jakiego okresu nie warto juz raczej czekac?*

 

-----------------

*wiem, sytuacja osobnicza, mam to na względzie, nie ulegnę sugestii

Ja tylko powiem ze swojego doświadczenia, że u mnie leki działają max rok czasu, niestety jakby potem rosła tolerancja i lek nie chce już działać w ogóle. Co do dawkowania słuchaj lekarza, warto dany lek dobic nawet do dawki maksymalnej nim sie zrezygnuje aby miec przekonanie, że nie był on odpowiedni. Wiele osób tu pisze, że np dopiero 225mg zaczęło na nich działać. Ja byłem nawet na 450mg więc wiem co mówię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Może ktoś brał już Lerivon z Wenlafaksyną 225 mg? Brałem 30 mg Lerivonu wieczorem od lat, ale teraz zalecono mi go odstawić na rzecz Chlorprotexinum 50 mg, przy jednoczesnej zmianie Wenlafaksyny ze 150 mg na 225 (biorę ją od kilku miesięcy). Wolałbym nadal brać dodatkowo Lerivon, ale mojej lekarce ten lek się zbytnio chyba "nie podoba" i powiedziała, że razem z 225 mg Wenli może wystąpić zespół serotoninowy. Czy to faktycznie możliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, AnnoDomino34 napisał(a):

Ja tylko powiem ze swojego doświadczenia, że u mnie leki działają max rok czasu, niestety jakby potem rosła tolerancja i lek nie chce już działać w ogóle. Co do dawkowania słuchaj lekarza, warto dany lek dobic nawet do dawki maksymalnej nim sie zrezygnuje aby miec przekonanie, że nie był on odpowiedni. Wiele osób tu pisze, że np dopiero 225mg zaczęło na nich działać. Ja byłem nawet na 450mg więc wiem co mówię

Dzięki za odpowiedź. Jasne, zgadzam się z Tobą, z drugiej strony jednak moje doświadczenie podpowiada co innego jak mam być szczery. Boje się po prostu dalszego marnowania czasu, tak samo jak z podnoszeniem dawki wortioksetyny, co nie pomogło, a nawet pogorszyło sprawę (chyba, że założymy, że objawy uległy zaostrzeniu - psychiatria to równania że zbyt wieloma niewiadomymi...).

 

Jestem tym bardziej zaskoczony, że bralem każdego SSRIa, rowniez TLPD, i każdy lek jakoś dzialal w podstawowej dawce. Zwiększałem rzadko, częściej wymieniałem, a jeśli już zwiększałem to zawsze wychodziłem na tym jak Zabłocki na mydle - z większą dawka nie było wyciszenia leków i podciągnięcia nastroju a jedynie nasilone uboczne (przede wszystkim przybieranie na wadze).

 

Dam wenlafaksynie jeszcze trochę czasu, bo nie chce teraz zwiększać - pogorszenie przy zmianie dawki zafalszowaloby obraz - niedługo wizyta, pogadam z lekarzem. Jeśli utrzyma się tak jak jest, to chyba zamiast zmieniać dawkę i czekać wolę już chyba wrócić do czegoś co już znam.

 

Ogólnie wenlafaksyna strasznie rozczarowuje - nawet na Brintellixie pierwsze miesiące były miodowe z krótszymi dołkami, a tu taki klops. Obawiałem się nawet jakiejś nadmiernej stymulacji po wenlafaksynie, problemow ze snem,  tymczasem w porównaniu do tego, jak wchodziła sertralina, to jest to jakiś przebity balonik.

Edytowane przez one-half

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Unsettled w teorii zespół serotoninowy jest możliwy w takim połączeniu, ale jest on możliwy w każdym połączeniu dwóch leków serotoninowych a nawet tylko wysokiej dawce jednego. Mianseryna jest bardzo podobna do mirtazapiny, którą często łączy się z wysokimi dawkami wenlafaksyny. 

 

@one-half myślę że sporo tracisz biorąc leki tylko w niskich dawkach bo w ten sposób nigdy nie przekonasz się jak dany lek może na ciebie zadziałać a dawka potrafi zrobić dużą różnicę. Jeszcze rozumiał bym gdybyś dochodził do średnich dawek, ale stosując tylko niskie daleko nie zajedziesz a przerobisz wszystkie jak leci. Sertraliny nie brałeś nawet połowy maksymalnej zalecanej dawki a te 100 mg to standard. Równie dobrze na ból głowy mógłbyś brać ćwierć tabletki i mówić że nie działa.

Zwłaszcza z wenlafaksyną dawkowanie jest bardzo istotne bo od tego zależy w ogóle sposób jej działania. Do 150 mg jest zwykłym SSRI a dopiero przy 225 mg zaczyna działać na noradrenalinę i powinna solidnie stymulować. Ja czułem za pierwszym razem ogromną różnicę między 150 a 225, do tego stopnia że było za grubo dla mnie początkowo, jakbym brał całkiem inny lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, zburzony napisał(a):

@Unsettled w teorii zespół serotoninowy jest możliwy w takim połączeniu, ale jest on możliwy w każdym połączeniu dwóch leków serotoninowych a nawet tylko wysokiej dawce jednego. Mianseryna jest bardzo podobna do mirtazapiny, którą często łączy się z wysokimi dawkami wenlafaksyny. 


Dziękuję bardzo za odpowiedź, może chociaż 15 mg (połowę tabletki) Lerivonu zostawię, żeby lepiej zasypiać... Trochę mnie to uspokoiło.

Edytowane przez Unsettled

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zburzony, acherontia dzięki za odpowiedzi.

 

Zburzony, to nie jest tak, że nic nie działało, bo jest wręcz przeciwnie, tj. po takim czasie spędzonym na pozostałych lekach miałem już pewność, że one dzialaly i to jest sedno problemu. A 50 mg sertraliny to w tym czasie już śmigało (mało tego, później, już odstawiając, byłem przez pewien czas na 25 mg i też był jakiś efekt antydepresyjny) - choć także i pozniej zdarzały się zjazdy, były też coraz dłuższe okresy poprawy, co pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość albo przynajmniej do głowy nie przychodziło, by cokolwiek zmieniać, bo czułem, że jestem na poruszam się na tej drodze do przodu, a teraz tego nie czuje i stąd wątpliwości, jestem po prostu zdezorientowany.

 

Fakt, może teraz jestem troche bardziej niecierpliwy z uwagi na najświeższe doswiadczenie z wortioksetyna, kiedy w sumie mogłem zmienić ja w grudniu nie czekając dodatkowe ponad 2 m-ce na zwiększonych dawkach co w sumie nie tyle nie polepszyło, co nawet pogorszyło sprawe. Po wejściu na 15-20 mg zaostrzyły się dołki, co nie mijało z biegiem czasu, z drugiej strony pojawiac się zaczęły dni z typowo serotoninowa zamulka (skąd ja to znam?), ku mojemu zdziwieniu przestało mi się np. chcieć treningow, z ktorych nie rezygnowałem nawet gdy było gorzej podczas dwuletniej przerwy od leków, więc jest mam pewność, że to polekowe. Druga sprawa - apetyt na śmieciowe, przez 2 lata odpoczynku od leków nie ciągnęło mnie do śmieci typu fastfood czy słodycze, po paru miesiącach na serotoninergikach u mnie to norma, więc też mam w tym względzie niezbity dowód. Przyrost wagi, głównie przez retencję wody, też jest skorelowany z dawka. Stąd wahanie się nad zwiększaniem dawki jest moim zdaniem uzasadnione. Co nie zmienia faktu, że wasza argumentacja też jest sensowna, na dwoje babka wróżyła, jest też prawdopodobne, że przy 150 mg zacznie być wymarzonym lekiem, ja jednak z uwagi na wcześniejsze doświadczenia w takie cuda już raczej nie wierzę.

 

Przykładowo, 20 mg fluoksetyny - fajna aktywizacja, zwłaszcza na początku, ale z podbiciem na 40 i 60 mg po jakimś czasie typowo serotoninowe rozleniwienie, przybieranie na wadze w znacznie szybszym tempie. Citalopram z 20 na 40 mg - zabójczy apetyt na słodkie, wywalone na wszystko, nic się nie chce. Paroksetyna po paru m-cach nawet już przy 20 mg - nawet pomimo niskiej wagi nabierałem wody tak, że mało co i już miałem księżycowa twarz i podgardle. Dodam, że każdy z tych leków łagodził symptomy, jednak na żadnym nie udało mi się uzyskac trwałej remisji. I być może jest tak jak pisze acherontia, że to czego chce, jest na tych lekach nie do osiągnięcia u mnie, taka ewentualność też biorę pod uwagę. Ale wtedy muszę przemyśleć, co dalej z tym leczeniem, bo brać to, obciążać organizm ubocznymi i mieć taką mierna wartość dodana z tych leków to kiepski interes.

 

Mam swoją teorię na ten temat, co tłumaczyłoby np. te prawidłowości z nabieraniem wagi u mnie. Kwestia leku ma, przynajmniej u mnie, znaczenie drugorzędne, chodzi o reakcje w czasie organizmu na dzialanie serotoninergiczne. Mechanizm jest zawsze ten sam: zaczynając te leki zawsze sporo chudnę (8-10 kg) i nie chodzi o jedzenie niewiadomo jak mało, tylko o podkręcenie metabolizmu, po paru miesiącach z reguły to odrobię i nawet nie chodzi o jakieś objadanie się, po prostu metabolizm zaczyna zwalniać plus wyskoki z parciem na śmieci co jest też działaniem ubocznym leku niestety, zaczyna się też problem z retencja wody, na początku z Brintellixem spadłem z 82 kg na 74 kg, teraz już na wenlafaksynie licznik wskazuje 85 kg, nie zaczelo się od spadku wagi na wenlafaksynie bo liczy się czas ekspozycji na serotoninergik a nie na preparat, podejrzewam że gdybym zastąpił wenlafaksynie sertralina (na której też na początku schodlem ok. 10 kg) też z wagą działoby się dokładnie to samo. Na wenli pewnie też schudlbym na starcie po odpowiednio długim odpoczynku od tych leków. Teraz przynajmniej lekarze i producenci nie wypierają się tycia przy długoterminowych kuracjach tymi lekami, bo gdy zaczynałem, to była tylko jedna reakcja: "to niemozliwe!".

 

Podsumowując, dziś w nocy i za dnia czuje się jeszcze gorzej niż wczoraj, tak więc podejrzewam,że to co się dzieje to jest jeszcze pogorszenie przy wkręcaniu się leku, pytanie czy ten lek w ogóle się rozkręci. Tak jak napisałem, ja już nic nie będę grzebał, bo dodatkowo zaciemnilbym obraz, wizyta niedługo, pogadam z lekarzem i zobaczymy czy skończy się na zmianie dawki czy leku na taki, na którym miałem kiedyś większe sukcesy. Wiadomo, tonący brzytwy się chwyta, więc gdzieś z tyłu liczę, że nastąpi jakiś przełom, ale z każdym dniem wiary już w to coraz mniej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, one-half napisał(a):

Zburzony, acherontia dzięki za odpowiedzi.

 

Zburzony, to nie jest tak, że nic nie działało, bo jest wręcz przeciwnie, tj. po takim czasie spędzonym na pozostałych lekach miałem już pewność, że one dzialaly i to jest sedno problemu. A 50 mg sertraliny to w tym czasie już śmigało (mało tego, później, już odstawiając, byłem przez pewien czas na 25 mg i też był jakiś efekt antydepresyjny) - choć także i pozniej zdarzały się zjazdy, były też coraz dłuższe okresy poprawy, co pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość albo przynajmniej do głowy nie przychodziło, by cokolwiek zmieniać, bo czułem, że jestem na poruszam się na tej drodze do przodu, a teraz tego nie czuje i stąd wątpliwości, jestem po prostu zdezorientowany.

 

Fakt, może teraz jestem troche bardziej niecierpliwy z uwagi na najświeższe doswiadczenie z wortioksetyna, kiedy w sumie mogłem zmienić ja w grudniu nie czekając dodatkowe ponad 2 m-ce na zwiększonych dawkach co w sumie nie tyle nie polepszyło, co nawet pogorszyło sprawe. Po wejściu na 15-20 mg zaostrzyły się dołki, co nie mijało z biegiem czasu, z drugiej strony pojawiac się zaczęły dni z typowo serotoninowa zamulka (skąd ja to znam?), ku mojemu zdziwieniu przestało mi się np. chcieć treningow, z ktorych nie rezygnowałem nawet gdy było gorzej podczas dwuletniej przerwy od leków, więc jest mam pewność, że to polekowe. Druga sprawa - apetyt na śmieciowe, przez 2 lata odpoczynku od leków nie ciągnęło mnie do śmieci typu fastfood czy słodycze, po paru miesiącach na serotoninergikach u mnie to norma, więc też mam w tym względzie niezbity dowód. Przyrost wagi, głównie przez retencję wody, też jest skorelowany z dawka. Stąd wahanie się nad zwiększaniem dawki jest moim zdaniem uzasadnione. Co nie zmienia faktu, że wasza argumentacja też jest sensowna, na dwoje babka wróżyła, jest też prawdopodobne, że przy 150 mg zacznie być wymarzonym lekiem, ja jednak z uwagi na wcześniejsze doświadczenia w takie cuda już raczej nie wierzę.

 

Przykładowo, 20 mg fluoksetyny - fajna aktywizacja, zwłaszcza na początku, ale z podbiciem na 40 i 60 mg po jakimś czasie typowo serotoninowe rozleniwienie, przybieranie na wadze w znacznie szybszym tempie. Citalopram z 20 na 40 mg - zabójczy apetyt na słodkie, wywalone na wszystko, nic się nie chce. Paroksetyna po paru m-cach nawet już przy 20 mg - nawet pomimo niskiej wagi nabierałem wody tak, że mało co i już miałem księżycowa twarz i podgardle. Dodam, że każdy z tych leków łagodził symptomy, jednak na żadnym nie udało mi się uzyskac trwałej remisji. I być może jest tak jak pisze acherontia, że to czego chce, jest na tych lekach nie do osiągnięcia u mnie, taka ewentualność też biorę pod uwagę. Ale wtedy muszę przemyśleć, co dalej z tym leczeniem, bo brać to, obciążać organizm ubocznymi i mieć taką mierna wartość dodana z tych leków to kiepski interes.

 

Mam swoją teorię na ten temat, co tłumaczyłoby np. te prawidłowości z nabieraniem wagi u mnie. Kwestia leku ma, przynajmniej u mnie, znaczenie drugorzędne, chodzi o reakcje w czasie organizmu na dzialanie serotoninergiczne. Mechanizm jest zawsze ten sam: zaczynając te leki zawsze sporo chudnę (8-10 kg) i nie chodzi o jedzenie niewiadomo jak mało, tylko o podkręcenie metabolizmu, po paru miesiącach z reguły to odrobię i nawet nie chodzi o jakieś objadanie się, po prostu metabolizm zaczyna zwalniać plus wyskoki z parciem na śmieci co jest też działaniem ubocznym leku niestety, zaczyna się też problem z retencja wody, na początku z Brintellixem spadłem z 82 kg na 74 kg, teraz już na wenlafaksynie licznik wskazuje 85 kg, nie zaczelo się od spadku wagi na wenlafaksynie bo liczy się czas ekspozycji na serotoninergik a nie na preparat, podejrzewam że gdybym zastąpił wenlafaksynie sertralina (na której też na początku schudlem ok. 10 kg) też z wagą działoby się dokładnie to samo. Na wenli pewnie też schudlbym na starcie po odpowiednio długim odpoczynku od tych leków. Teraz przynajmniej lekarze i producenci nie wypierają się tycia przy długoterminowych kuracjach tymi lekami, bo gdy zaczynałem, to była tylko jedna reakcja: "to niemozliwe!".

 

Podsumowując, dziś w nocy i za dnia czuje się jeszcze gorzej niż wczoraj, tak więc podejrzewam,że to co się dzieje to jest jeszcze pogorszenie przy wkręcaniu się leku, pytanie czy ten lek w ogóle się rozkręci. Tak jak napisałem, ja już nic nie będę grzebał, bo dodatkowo zaciemnilbym obraz, wizyta niedługo, pogadam z lekarzem i zobaczymy czy skończy się na zmianie dawki czy leku na taki, na którym miałem kiedyś większe sukcesy. Wiadomo, tonący brzytwy się chwyta, więc gdzieś z tyłu liczę, że nastąpi jakiś przełom, ale z każdym dniem wiary już w to coraz mniej. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.04.2024 o 19:31, one-half napisał(a):

Dzięki za odpowiedź. Jasne, zgadzam się z Tobą, z drugiej strony jednak moje doświadczenie podpowiada co innego jak mam być szczery. Boje się po prostu dalszego marnowania czasu, tak samo jak z podnoszeniem dawki wortioksetyny, co nie pomogło, a nawet pogorszyło sprawę (chyba, że założymy, że objawy uległy zaostrzeniu - psychiatria to równania że zbyt wieloma niewiadomymi...).

 

Jestem tym bardziej zaskoczony, że bralem każdego SSRIa, rowniez TLPD, i każdy lek jakoś dzialal w podstawowej dawce. Zwiększałem rzadko, częściej wymieniałem, a jeśli już zwiększałem to zawsze wychodziłem na tym jak Zabłocki na mydle - z większą dawka nie było wyciszenia leków i podciągnięcia nastroju a jedynie nasilone uboczne (przede wszystkim przybieranie na wadze).

 

Dam wenlafaksynie jeszcze trochę czasu, bo nie chce teraz zwiększać - pogorszenie przy zmianie dawki zafalszowaloby obraz - niedługo wizyta, pogadam z lekarzem. Jeśli utrzyma się tak jak jest, to chyba zamiast zmieniać dawkę i czekać wolę już chyba wrócić do czegoś co już znam.

 

Ogólnie wenlafaksyna strasznie rozczarowuje - nawet na Brintellixie pierwsze miesiące były miodowe z krótszymi dołkami, a tu taki klops. Obawiałem się nawet jakiejś nadmiernej stymulacji po wenlafaksynie, problemow ze snem,  tymczasem w porównaniu do tego, jak wchodziła sertralina, to jest to jakiś przebity balonik.

Zgadzam się z Tobą, poczytaj wątki na forum o Wenli, bardzo dużo pozytywnych, ja niestety znalazłem się w tej mniejsze grubie, mnie zamulała, a wyższe dawki tylko wzmagały niezdrowe psychoruchowe pobudzenie i drażliwość, nerwowość, bez wpływu na poprawę depresje, a lęki przez noradrenaline wzmacniała. Każdy mózg jest inny, na jednego Wenlafeksyna działa cuda na innego wręcz odwrotnie, niestety musimy byc jak te króliki doświadczalne, musimy na sobie przetestować dany lek, tylko co szkoda to .. czasu, męczenie się 3 miesiące i jak lek niewypał szkoda tego czasu.. ale innej drogi nie ma

14 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

@one-half, zgadzam się ze @zburzony. Biorąc tylko najniższe dawki, możesz przerobić całą farmakopeę i żaden lek może nie zadziałać 🤷‍♀️ ale jak ma zadziałać jak Ty nawet nie dajesz mu się wykazać i rozwinąć pełnego działania?! Sertraliny to brałeś dawkę jak dla dziecka (tak, dzieci w podstawówkach biorą takie dawki, albo i wyższe) 🤷‍♀️ a ona też na wyższych dawkach zmienia trochę profil działania.

I owszem, czasami wystarczy najniższa dawka, ale nawet jeśli to często do czasu. Sama jestem tego przykładem bo ja sertralinę zaczynałam od dawki 25mg i na takiej dawce byłam rok i było zacnie. Teraz jestem na 150mg i nadal jest zacnie, a minęło 10 lat od momentu włączenia po raz pierwszy tego leku. W międzyczasie przerobiłam pełen zakres dawek do 200mg, a lekarz nawet rozważał swego czasu czy nie wypróbować 250mg 💁‍♀️ 

Zasada w leczeniu jest taka, że stosujemy najniższą skuteczną dawkę leku, ale to nie równa się najniższej działającej, bo u każdego dawka skuteczna może być inna. Dwa, że próbując jakiś lek sprawdza się pełen zakres dawek, żeby sprawdzić jego pełen potencjał, dopiero wtedy rozważa się zmianę na inny, bo pobycie chwile na dawce minimalnej i nie odczuwanie efektów leczenia to nie jest powód do dyskwalifikacji leku i jego zmiany.

Co do wenlafaksyny stricte to się nie wypowiem, bo ja osobiście tego leku nie lubię, ale na mnie leki działające na noradrenalinę źle działają, także u mnie one są poza konkursem. Na samej wenli czułam się gorzej niż bez leków, ale zanim moja lekarka zdecydowała z bólem serca, że out, to przeciągnęła mnie na niej ponad miesiąc, bo ona nie uznaje odstawiania leków bez odczekania trochę jeśli nie powodują dyskwalifikujących skutków ubocznych.

Osobna sprawa, to czasem nierealne oczekiwania wobec leków, ale to już inny temat.

Ja mam to samo, wszystko co ma noradrenaline bardzo źle na mnie działa, jest gorzej niż bez leków, teraz unikam wszystko co ma noradrenaline jak ognia. nawet Mirta co wpływa na norke też dużo złego narobiła.

A co do wątku zgadzam się, świetnie napisał @zburzony  to tak jakby brać ćwierć tabletki APAP na ból głowy i narzekać, że głowa dalej boli. Lepszego porównania nie ma;)

 

 

6 godzin temu, one-half napisał(a):

Zburzony, acherontia dzięki za odpowiedzi.

 

Zburzony, to nie jest tak, że nic nie działało, bo jest wręcz przeciwnie, tj. po takim czasie spędzonym na pozostałych lekach miałem już pewność, że one dzialaly i to jest sedno problemu. A 50 mg sertraliny to w tym czasie już śmigało (mało tego, później, już odstawiając, byłem przez pewien czas na 25 mg i też był jakiś efekt antydepresyjny) - choć także i pozniej zdarzały się zjazdy, były też coraz dłuższe okresy poprawy, co pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość albo przynajmniej do głowy nie przychodziło, by cokolwiek zmieniać, bo czułem, że jestem na poruszam się na tej drodze do przodu, a teraz tego nie czuje i stąd wątpliwości, jestem po prostu zdezorientowany.

 

Fakt, może teraz jestem troche bardziej niecierpliwy z uwagi na najświeższe doswiadczenie z wortioksetyna, kiedy w sumie mogłem zmienić ja w grudniu nie czekając dodatkowe ponad 2 m-ce na zwiększonych dawkach co w sumie nie tyle nie polepszyło, co nawet pogorszyło sprawe. Po wejściu na 15-20 mg zaostrzyły się dołki, co nie mijało z biegiem czasu, z drugiej strony pojawiac się zaczęły dni z typowo serotoninowa zamulka (skąd ja to znam?), ku mojemu zdziwieniu przestało mi się np. chcieć treningow, z ktorych nie rezygnowałem nawet gdy było gorzej podczas dwuletniej przerwy od leków, więc jest mam pewność, że to polekowe. Druga sprawa - apetyt na śmieciowe, przez 2 lata odpoczynku od leków nie ciągnęło mnie do śmieci typu fastfood czy słodycze, po paru miesiącach na serotoninergikach u mnie to norma, więc też mam w tym względzie niezbity dowód. Przyrost wagi, głównie przez retencję wody, też jest skorelowany z dawka. Stąd wahanie się nad zwiększaniem dawki jest moim zdaniem uzasadnione. Co nie zmienia faktu, że wasza argumentacja też jest sensowna, na dwoje babka wróżyła, jest też prawdopodobne, że przy 150 mg zacznie być wymarzonym lekiem, ja jednak z uwagi na wcześniejsze doświadczenia w takie cuda już raczej nie wierzę.

 

Przykładowo, 20 mg fluoksetyny - fajna aktywizacja, zwłaszcza na początku, ale z podbiciem na 40 i 60 mg po jakimś czasie typowo serotoninowe rozleniwienie, przybieranie na wadze w znacznie szybszym tempie. Citalopram z 20 na 40 mg - zabójczy apetyt na słodkie, wywalone na wszystko, nic się nie chce. Paroksetyna po paru m-cach nawet już przy 20 mg - nawet pomimo niskiej wagi nabierałem wody tak, że mało co i już miałem księżycowa twarz i podgardle. Dodam, że każdy z tych leków łagodził symptomy, jednak na żadnym nie udało mi się uzyskac trwałej remisji. I być może jest tak jak pisze acherontia, że to czego chce, jest na tych lekach nie do osiągnięcia u mnie, taka ewentualność też biorę pod uwagę. Ale wtedy muszę przemyśleć, co dalej z tym leczeniem, bo brać to, obciążać organizm ubocznymi i mieć taką mierna wartość dodana z tych leków to kiepski interes.

 

Mam swoją teorię na ten temat, co tłumaczyłoby np. te prawidłowości z nabieraniem wagi u mnie. Kwestia leku ma, przynajmniej u mnie, znaczenie drugorzędne, chodzi o reakcje w czasie organizmu na dzialanie serotoninergiczne. Mechanizm jest zawsze ten sam: zaczynając te leki zawsze sporo chudnę (8-10 kg) i nie chodzi o jedzenie niewiadomo jak mało, tylko o podkręcenie metabolizmu, po paru miesiącach z reguły to odrobię i nawet nie chodzi o jakieś objadanie się, po prostu metabolizm zaczyna zwalniać plus wyskoki z parciem na śmieci co jest też działaniem ubocznym leku niestety, zaczyna się też problem z retencja wody, na początku z Brintellixem spadłem z 82 kg na 74 kg, teraz już na wenlafaksynie licznik wskazuje 85 kg, nie zaczelo się od spadku wagi na wenlafaksynie bo liczy się czas ekspozycji na serotoninergik a nie na preparat, podejrzewam że gdybym zastąpił wenlafaksynie sertralina (na której też na początku schodlem ok. 10 kg) też z wagą działoby się dokładnie to samo. Na wenli pewnie też schudlbym na starcie po odpowiednio długim odpoczynku od tych leków. Teraz przynajmniej lekarze i producenci nie wypierają się tycia przy długoterminowych kuracjach tymi lekami, bo gdy zaczynałem, to była tylko jedna reakcja: "to niemozliwe!".

 

Podsumowując, dziś w nocy i za dnia czuje się jeszcze gorzej niż wczoraj, tak więc podejrzewam,że to co się dzieje to jest jeszcze pogorszenie przy wkręcaniu się leku, pytanie czy ten lek w ogóle się rozkręci. Tak jak napisałem, ja już nic nie będę grzebał, bo dodatkowo zaciemnilbym obraz, wizyta niedługo, pogadam z lekarzem i zobaczymy czy skończy się na zmianie dawki czy leku na taki, na którym miałem kiedyś większe sukcesy. Wiadomo, tonący brzytwy się chwyta, więc gdzieś z tyłu liczę, że nastąpi jakiś przełom, ale z każdym dniem wiary już w to coraz mniej. 

Tutaj opisujesz typowe objawy lekowe i polekowe. No niestety taki jest profil działania, bardzo często  na lekach się tyje, wzmaga sie apetyt na cukry proste, nieprawidłowa retencja wody w organiźmie, stałe zaparcia,  zerowe libido, a serotonina może powodować anhedonie i apatię i dlatego Ci sie nie chciało trenować i nic nie robić. To co wymieniłem wszystko przerabiałem na sobie i to czasem sie pojawia a czasem nie bez względu na dawkowania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2024 o 10:08, Carolus napisał(a):

Nikt Ci raczej nie powie jak dana dawka podziała na Twój organizm. Jednego takie 150 zamuli, a drugiego wyrzuca z kapci. 

ok masz racje

sluchajcie, bo mam slaby puls nieco i czuje ze wlasnie brakuje noradrenalinki. Probowal ktos w takim wypadku zaktywizowac sie fizycznie poprzez cwiczenia np i ruch? Pomoglo ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×