Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość dyssocjalna (psychopatia)


pfompfel

Rekomendowane odpowiedzi

Czym według Ciebie są rozmowy na "odpowiednim poziomie intelektualnym"?

 

Podjęcie konkretnego tematu, argumentowanie własnego stanowiska, rozważania i zagłębianie się w szczegółową strukturę danego zagadnienia. Rozmowy, w których nie będzie emocjonalnego przesytu, bezsensownych nawiązań i odwracania kota ogonem. Rozmawiając z ludźmi mam wrażenie, że nie chce im się za dużo myśleć. To mi przeszkadza.

 

na żaden inny temat nie dało się z nim sensownie porozmawiać, bo po prostu nie potrafił, nie wiedział co ma powiedzieć, jak w ogóle prowadzić rozmowę...

 

Takie problemy zazwyczaj mają socjopaci. Cechy dyssocjalne powinny u nich windować pewność siebie, ale gdy przychodzi im zachowywać się po ludzku, ta umiejętność gdzieś ginie. Na widok emocji okazywanych przez innych ludzi stają się zdezorientowani. Nie wszyscy, ale się zdarza. Psychopata wchodzi w otoczenie jak nóż w masełko, niby delikatnie, ale powoduje nieodwracalne zmiany. Kamuflaż jest podstawą, a dobry kamuflaż to umiejętność naśladowania emocji. Psychopata często lepiej naśladuje emocje, niż zdrowy człowiek je odczuwa.

 

Pomijam też to, że próbował mną manipulować, ale ja mam osobowość narcystyczną, więc raczej mu się to nie udało...

 

Więc jesteś predysponowana do pomiatania ludźmi i wytwarzasz naturalną tarczę przed wpływami z zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychopata często lepiej naśladuje emocje, niż zdrowy człowiek je odczuwa.

 

Bzdura.

 

Psychopata często lepiej naśladuje emocje, niż zdrowy człowiek je wyraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychopata często lepiej naśladuje emocje, niż zdrowy człowiek je odczuwa.

 

Rozwiń myśl...

 

Człowiek odczuwający cierpienie (fizyczne lub psychiczne) okazuje je w określony sposób. Wie, że jego odczucia są prawdziwe, niemalże namacalne. Gdy jednak w trakcie rozmowy to psychopata zacznie okazywać tego typu emocje, rozmówca może dojść do wniosku, że są one silniejsze niż jego własne. Zacznie wątpić w ogrom swojego cierpienia, przychylając się do stwierdzenia, że siedzący naprzeciwko psychopata ma znacznie gorzej, bo "przecież widać, jak bardzo cierpi". Zacznie żywić do niego współczucie i wykaże się chęcią pomocy, ignorując swoje własne problemy.

 

Mogę Ci powiedzieć, że potrafię zrozumieć ból matki umierającego dziecka. Przeszywające jej ciało cierpienie, które nie pozwala jej logicznie myśleć. Myśli, które wypełniają jej umysł, wspomnienia o tym, jak przez 9 msc nosiła swój największy skarb pod sercem, modląc się tylko o to, by przyszło na świat zdrowe. Pragnęła dać życie, wychować potomstwo, otoczyć je troską i niezrównaną miłością, która tworzy między nią a jej dzieckiem nierozerwalną więź. Jej macierzyński instynkt, który kazał jej dbać i opiekować się tym małym cudem. Teraz zmuszona jest patrzeć, jak najważniejsza osoba w jej życiu jest bliska śmierci. Jej współczucie jest tak głębokie, że bez mrugnięcia okiem przejęłaby na siebie cały fizyczny ból, aby tylko oszczędzić swoje dziecko. Niepojęta rozpacz, strach i paraliżująca bezradność nie powstrzymują jej jednak przed trwaniem przy szpitalnym łóżku i powtarzaniu, że wszystko będzie dobrze.

 

Sęk w tym, że bardzo to ckliwe, tyle że nie znam tych uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmowy, w których nie będzie emocjonalnego przesytu, bezsensownych nawiązań i odwracania kota ogonem.

 

No to tu się z Tobą nie zgodzę. Bezsensowne nawiązania i odwracanie kota ogonem to są elementy manipulacji. Osoby dyssocjalne i narcystyczne cierpią na manię wielkości, muszą zawsze mieć rację, zawsze "wygrywać", nawet jeśli argumenty nie są "po ich stronie". Będą zatem tak manipulować faktami, żeby drugą stronę "ogłupić" i udowodnić jej, że nie ma racji. Doskonale znam te sztuczki... Do tego dochodzi jeszcze kwestia szczerości i zaufania....Żeby nie było "emocjonalnego przesytu, bezsensownych nawiązań i odwracania kota ogonem" to konieczne jest minimalne zaufanie i szczerość, a jesli połączymy to z socjopatą, to wychodzi z tego oksymoron...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Victoria_, w ilu takich znaczących sytuacjach znalazłaś się od praktycznej strony? Jeśli możesz, podziel się przykładami z Twego życia, gdzie epigonizm sukcesywnie skutkował i udało Ci się w pełni zapanować nad współodczuwaniem drugiego człowieka.

Rozumiesz, że owe współczucie to najczęściej tylko złudzenie? Ludzie od dziecka warunkowani są tym jak mają się zachowywać. To, że Twoja manipulacja owocuje pomocą drugiego człowieka, wcale nie znaczy, że ten ktoś faktycznie Ci współczuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

No to tu się z Tobą nie zgodzę. Bezsensowne nawiązania i odwracanie kota ogonem to są elementy manipulacji. Osoby dyssocjalne i narcystyczne cierpią na manię wielkości, muszą zawsze mieć rację, zawsze "wygrywać", nawet jeśli argumenty nie są "po ich stronie". Będą zatem tak manipulować faktami, żeby drugą stronę "ogłupić" i udowodnić jej, że nie ma racji.

 

Nie po to wybieram inteligentnych partnerów do rozmowy, by nimi manipulować czy ich ogłupiać. To, co opisałaś, tyczy się reszty ludzi, którzy, jak wspomniałam wcześniej, służą jedynie do celów konsumpcyjnych.

 

_Victoria_, w ilu takich znaczących sytuacjach znalazłaś się od praktycznej strony? Jeśli możesz, podziel się przykładami z Twego życia, gdzie epigonizm sukcesywnie skutkował i udało Ci się w pełni zapanować nad współodczuwaniem drugiego człowieka.

 

To jest niezliczona ilość sytuacji, w których dochodziło do "przeniesienia" niektórych emocji. W jednym z przypadków matka dziecka dała się przekonać i uwierzyła w to, że przez całe życie źle je wychowywała, co było nieprawdą. Ostatecznie uznała, że to ja bym się nim lepiej zajęła. Skończyło się tak, że w sytuacji kryzysowej zostawiłam ją na pastwę losu, uniemożliwiając jej jakikolwiek kontakt ze mną. Innym razem przekonałam dawcę narządu, by nie pozwolił zoperować się dla swojego brata, dowodząc, że od lat był przez niego psychicznie i finansowo wykorzystywany. Potrzebne były do tego, co prawda, drobne zabiegi (głównie kradzieże), by uwiarygodnić sytuację, jednak mimo wszystko poszło względnie szybko. Każdorazowo punkt kulminacyjny znajdował się w miejscu, w którym wylewałam z siebie swoje doświadczenia z przeszłości, które w ludziach budzą dość spore współczucie, co wygląda dość zabawnie, bo moje przeżycia poruszają ich bardziej niż mnie. To bardzo prosty mechanizm, człowiek, który słyszy o czyimś cierpieniu, zaczyna się z tą osobą identyfikować. Reakcja jest natychmiastowa.

 

Rozumiesz, że owe współczucie to najczęściej tylko złudzenie? Ludzie od dziecka warunkowani są tym jak mają się zachowywać. To, że Twoja manipulacja owocuje pomocą drugiego człowieka, wcale nie znaczy, że ten ktoś faktycznie Ci współczuje.

 

Nie chcę współczucia. Brzydzę się nim i wszelkie jego przejawy wywołują u mnie irytację. Jednak (mimo Twoich wątpliwości) wiem, kiedy ktoś żywi faktycznie współczucie, a kiedy tylko udaje. Samo złudzenie bywa złudne. Z ludzi da się czytać jak z książek, nie mają pojęcia, że sami podają siebie na talerzu. Każdy ruch mimiczny zdradza ich aktualny stan umysłu. Wydaje się, jakby nie potrafili się osłonić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie obchodzi mnie, czy w odniesieniu do siebie samej chcesz owe współczucie czy też nie, ale czy je uzyskujesz.

 

Nie zawsze mowa ciała jest jednoznaczna, ba, często bywa niespójna i myląca, co utrudnia a czasem i uniemożliwia dociekanie myśli strony analizowanej i nie mam tu na myśli kogoś stosującego techniki perswazyjne.

Wywołać u kogoś gniew(również ku sobie) i pchnąć do działania agresywnego to nawet ledwo paplający szczyl potrafi. Jednak uzyskanie prawdziwych pozytywów ze zbioru emocjonalnego w sytuacjach kryzysowych, przy zastosowaniu fałszywej intropatii, cóż, chciałbym zobaczyć to owe "przeniesienie".

 

Uraczysz mnie przykładem biernej manipulacji, gdzie ktoś zrobił dokładnie to co chciałaś, bez żadnego Twojego wkładu własnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze mowa ciała jest jednoznaczna, ba, często bywa niespójna i myląca, co utrudnia a czasem i uniemożliwia dociekanie myśli strony analizowanej

 

Zgadza się, tyle tylko, że cały czas patrzysz na to oczami osoby niezaburzonej. Prawdą jest, że ludzie mają problemy z odczytywaniem wzajemnie wysyłanych sygnałów, dlatego tak często dochodzi do nieporozumień. Nie potrafią też przedostać się przez osłonę wytwarzaną przez manipulatorów, gdyż dają sobą sterować. Trzeba posiadać określone cechy, aby zdecydowanie sprawniej i szybciej odczytywać ludzkie intencje i skutecznie bronić się przed wpływem z zewnątrz. Gdybyś spojrzał moimi oczami na drugiego człowieka, zobaczyłbyś, że siedzi przed Tobą kompletnie obnażony emocjonalnie.

 

Wywołać u kogoś gniew(również ku sobie) i pchnąć do działania agresywnego to nawet ledwo paplający szczyl potrafi.

 

I tutaj np. psychopata ma gorzej, bo o wiele łatwiej go zdenerwować niż osobę zdrową. Wystarczy najprostszy bodziec, np. czyjeś spojrzenie, by całym sobą chcieć zabić. Wtedy liczy się już tylko stopień kontroli i utrzymywanie tej właśnie kontroli jest głównym celem w życiu codziennym. Nie wiem, jak jest w przypadku innych, ale u mnie nie ma dnia, bym nie odczuwała tej potrzeby, nawet nie wychodząc z domu.

 

Jednak uzyskanie prawdziwych pozytywów ze zbioru emocjonalnego w sytuacjach kryzysowych, przy zastosowaniu fałszywej intropatii, cóż, chciałbym zobaczyć to owe "przeniesienie".

 

Uraczysz mnie przykładem biernej manipulacji, gdzie ktoś zrobił dokładnie to co chciałaś, bez żadnego Twojego wkładu własnego?

 

Bierna manipulacja bez wkładu własnego? Nie potrafię zinterpretować takiego pojęcia. Manipulacja wymaga wkładu, więc z definicji nie jest bierna. Jeśli chodzi np. o bierną agresję, to już co innego, bo to często stosowana forma, która polega np. na ciągłym, mocno odczuwalnym ignorowaniu drugiej osoby, uniemożliwianiu jej kontaktu, pozbawianiu jej nadziei na zmianę sytuacji. Natomiast to, co określiłeś, "ktoś zrobił dokładnie to co chciałaś, bez żadnego Twojego wkładu", to takie sytuacje mają miejsce na co dzień, ponieważ sama moja osoba i zachowanie doprowadzają ludzi do naturalnej reakcji podporządkowywania się. Jestem tak sympatyczną, pracowitą, zorganizowaną, a jednocześnie dominującą osobą, że każdy sądzi, iż może na mnie polegać, automatycznie odwdzięczając się za nic. Jednak to wszystko, moim zdaniem, wymaga pewnego wkładu, nawet jeśli sprowadza się on do samego bycia. Poprzez zachowanie oddziałujemy na otoczenie. Jeśli ktoś mnie nie zna, a robi coś dla mnie, wykazuje wolną wolę, jednak mimo to ma ze mną styczność, a więc podświadomie dostrzega u mnie cechy, które wpływają na jego ostateczną decyzję.

 

Żeby to wszystko podsumować, napiszę w ten sposób - najczęściej wystarczy, że z kimś usiądę i chwilę porozmawiam, by za moment zrobił to, czego akurat chcę. Bez narzucania mu własnych potrzeb, bez dawania do zrozumienia. Prosta rozmowa o czymkolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tutaj np. psychopata ma gorzej, bo o wiele łatwiej go zdenerwować niż osobę zdrową. Wystarczy najprostszy bodziec, np. czyjeś spojrzenie, by całym sobą chcieć zabić. Wtedy liczy się już tylko stopień kontroli i utrzymywanie tej właśnie kontroli jest głównym celem w życiu codziennym. Nie wiem, jak jest w przypadku innych, ale u mnie nie ma dnia, bym nie odczuwała tej potrzeby, nawet nie wychodząc z domu.

 

Wyobrażam sobie, że musisz mieć w sobie spore pokłady kontroli. Czy uważasz, że będziesz potrafiła w przyszłości zapanować na instynktami...pracujesz nad tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe szczęście, ze nie nauczyłem się czytać mowę ciała. Dziękuję Tobie Panie Jezu Chryste :!: Zgadzam się z przedmówcami, że mimika twarzy często może być zgubna. Ogólnie cała mowa ciała. Kiedyś chciałem się nauczyć mowę ciała, nawet jeszcze nie tak dawno czytałem o tym sporo i miałem wcielić w życie, ale na Szczęście w porę zostałem ostrzeżony :!: Dziewczyno, Ty ludzi krzywdzisz i masz wielkie, ale to wielkie problemy ze sobą. Rzuć to, puki jeszcze jest czas :!: Ps: Teraz widzę, jaki podły byłem. Na szczęście mało kto się łapał na moje manipulacje, chociaż kłamcą byłem wybornym. Nienawiść mnie zżerała przez lata do ludzkości przede wszystkim :twisted: Juz tego nie chcę. Czasami jednak przeszłość powraca, wtedy próbuje się znów obudzić Bestia, ale nie dam jej się. Niech śpi :!: Ja pier...niczę :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobrażam sobie, że musisz mieć w sobie spore pokłady kontroli. Czy uważasz, że będziesz potrafiła w przyszłości zapanować na instynktami...pracujesz nad tym?

 

Dobre pytanie. Z tą kontrolą jest bardzo różnie. Sytuacje stresowe są dla mnie idealne, bo nie odczuwam lęku ani strachu, kontrola jest 100%, panuję nad sobą, nad otoczeniem i nad sytuacją. Nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie wtedy z równowagi, natomiast w sytuacjach codziennych wystarczy prosty bodziec, bym tę kontrolę straciła. Są jednak rzeczy, które nie są w stanie mnie zdenerwować, np. gdy ludzie swoim zachowaniem apelują do uczuć, których we mnie nie ma. To wymuszanie na mnie reakcji, do których nie jestem zdolna.

 

np. tutaj:

 

Dziewczyno, Ty ludzi krzywdzisz

 

Domyślam się, że to ma za zadanie wywołać jakąś reakcję, a konkretnie skruchę.

 

Nie sądzę, bym kiedykolwiek zapanowała nad instynktami, moja praca nad sobą polega raczej na przekierowywaniu tych potrzeb, niżeli na ich eliminacji. Nie pozbędę się ich, bo są częścią mnie, a raczej mnie budują, całą moją psychologiczną strukturę. Najsilniejsza jest potrzeba zabijania, którą przekierowuję z ludzi na zwierzęta. Przynosi to ulgę, zależnie od sytuacji większą lub mniejszą, ale potrzeba po jakimś czasie znów się pojawia, jest nieustępliwa i zajmuje bardzo dużo miejsca. Dosłownie rozpycha umysł, próbując się uwolnić. Czujesz to całą sobą i pragniesz tylko tego. Podobne zjawisko do uzależnienia od narkotyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Victoria_ nawet seryjny najgorszy przestępca ma szansę się zmienić i nie jednokrotnie to uczynił a Ty twierdzisz, że nic nie da się z tym zrobić ? Nie chce Ci się zmieniać całkowicie, tylko tak powierzchownie i to nie jest takie bezpieczne. W bardzo stersującym momencie Twoja Bestia może wypłynąć i co wtedy ? Będziesz hurtowo zabijać a jak zaczniesz, nie będziesz już w stanie tego zatrzymać. Zabijasz Zwierzęta ? To ja kiedyś wolałem Ludzi zabijać. Zwierzęta mi nic nie zrobiły. Na szczęście nie zabiłem żadnej żywej istoty, prócz owada ( jak każdy ) Jednak były chwile, że zabiłem owada po dłuższym zastanowieniu. Nie musiał zginąć. Co innego kiedy zabijać owada odruchowo, bo ci brzęczy, albo cie ukuje a co innego, jak tak dla kaprysu postępujesz z nim. Zamiast zabijać Zwierzęta, idź się zapisz na Sztuki Walki, Tak na legalu wyżyjesz się w sportowy sposób na Ludzkości. Do tego trzeba mieć odwagę. Czy podołasz temu ? Szkoda, że tak daleko mieszkasz, bo bym chętnie został Twoim workiem treningowym. Ubrałbym kilka warstw grubych ubrań na siebie i wal ile wlezie. :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Victoria_ nawet seryjny najgorszy przestępca ma szansę się zmienić i nie jednokrotnie to uczynił a Ty twierdzisz, że nic nie da się z tym zrobić ?

 

Pamiętaj, że "seryjny najgorszy przestępca" nie musi być psychopatą. Psychopaci stanowią bardzo mały odsetek osób zajmujących więzienia, a sama psychopatia jest bardzo trudna w terapii, wyleczenie praktycznie niemożliwe. U mnie głównym problemem jest to, że moje zaburzenie ma podłoże organiczne (deficyt istoty szarej i zredukowany układ limbiczny w badaniu PET). Problem nie leży w samej psychice, a w anatomii. Dodatkowo nie można zapominać o tym, że moje cechy pozwalają mi uzyskiwać praktycznie wszystko, co akurat chcę zyskać dzięki eksploatacji ludzi. Przynosi to sporo korzyści, których trzeba by było się wyrzec. Tutaj jednak z powrotem wracam do podłoża organicznego, bo bez względu na to, jak bardzo miałabym nad sobą pracować, potrzeby nie znikną.

 

W bardzo stersującym momencie Twoja Bestia może wypłynąć i co wtedy ?

 

To akurat już się zdarzyło, przez co jedna osoba odniosła bardzo poważne obrażenia. Było też wiele innych przypadków, w których ludzie musieli interweniować, żeby odciągnąć mnie od ofiary.

 

Będziesz hurtowo zabijać a jak zaczniesz, nie będziesz już w stanie tego zatrzymać.

 

Hurtowo zabijam zwierzęta, a przynajmniej wyznaczam sobie konkretną ilość miesięcznie. Wiem, że po zabiciu człowieka szukałabym następnego. Po prostu tego potrzebuję.

 

Zabijasz Zwierzęta ? To ja kiedyś wolałem Ludzi zabijać. Zwierzęta mi nic nie zrobiły. Na szczęście nie zabiłem żadnej żywej istoty, prócz owada ( jak każdy ) Jednak były chwile, że zabiłem owada po dłuższym zastanowieniu. Nie musiał zginąć. Co innego kiedy zabijać owada odruchowo, bo ci brzęczy, albo cie ukuje a co innego, jak tak dla kaprysu postępujesz z nim.

 

Kieruje Tobą współczucie. Ja go nie odczuwam. Dla mnie nie ma różnicy między człowiekiem a owadem.

 

Zamiast zabijać Zwierzęta, idź się zapisz na Sztuki Walki, Tak na legalu wyżyjesz się w sportowy sposób

 

To wszystko już praktykowałam. Sztuki walki, sporty ekstremalne, samookaleczanie, narażanie życia dla czystej adrenaliny. Żadna z tych rzeczy nie zlikwidowała potrzeb.

 

_Victoria_ Zabijasz zwierzęta...nasuwa mi się pytanie czy z biegiem czasu nie odczuwasz potrzeby aby robić to coraz częściej?

 

Jak powyżej. Konkretna ilość na miesiąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedna rzecz - nie odczuwam potrzeby wyżywania się na worku treningowym, to zupełnie bezsensowne działanie. Nie chcę okładać martwego przedmiotu, odczuwam potrzebę odebrania życia żywej osobie, a przynajmniej uszkodzenia jej w znacznym stopniu. Chcę widzieć jej cierpienie, powolną agonię i strach, który ją paraliżuje, życie, które z niej uchodzi, zanika w jej oczach wszelka nadzieja, chcę patrzeć jak zdycha, nie mogąc przy tym nic zrobić, jak ogarnia ją świadomość nieuniknionego, która wyzwala ostanie prośby i błagania o litość, której nie otrzyma. Worek mi tego nie pokaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Victoria_ Egzorcyzm próbowałaś :?: Kilka warstw bym założył właśnie dlatego, żebyś mnie nie zabiła ostrym ani innym sprzętem.

Diabeł Tobą niestety całkowicie zawładnął. Wiem, że wydaje się to śmieszne, ale prawda. Istnieje i na razie ma się świetnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Victoria_, czy Twoje relacje z innymi ludźmi oparte są wyłącznie o interesowność?

 

Doświadczyłem ostrego, wielopostaciowego zaburzenia psychotycznego - mam diagnozę schizofrenia paranoidalna.

Przeszedłem przez wiele długotrwałych stanów zaburzeniowych wymienianych na tym forum.

 

Moje pytanie brzmi: czy uważasz, że jesteś w stanie sukcesywnie mnie kontrolować i tym samym doprowadzić do mojego samobójstwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas mam ochotę się wtrącić, ale napiszę tylko, że ja "Wiktorie" lubię :)

Naemo, acha "cały czas " .

-a jak bardzo ją lubisz i za co? ,,, czy aż tak bardzo ją lubisz ,że dała bys jej swoje dziecko do chwilowego "przypilnowania ", tylko na te chwilę ,powiedzmy wyjścia po chlebek ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem coś podobnego ale PONAD dwa lata temu! W temacie osobowości impulsywnej. Co Ty ściągasz po mnie?

jakbyś był tak " dobry " i wkleił tutaj tamten swój /e post dla porównania i potwierdzenia tego co piszesz ...i o co oskarżasz " niewinną " Wiktorię .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK , rozumiem.

I za te własnie posty byłeś ciągany po komisariatach ?

 

Nie oskarżam. Tylko zaznaczam żeby się nie upodabniała do innych, bo widzę jak kuleje z tym swoim "próbowaniem"

 

a jak Vicia nie udaje i nie próbuje, tylko naprawde jest pierdo,lnięta do potęgi ???

Wczoraj własnie oglądałem na Discavery film dokumentalny o takiej jednej wyje-banej panience - psychopatce co zwabiała facetów na seks i dżgała ich z miejsca nożem ( nawet sobie biedacy nie zdążyli zamoczyć patafiana ) . Jechała ulicą autem zatrzymywała się obok kogos obcego i dżgała nożem , bez przyczyny , nic niewinnych, nieznanych sobie ludzi. Podczas seksu najbardziej lubiała sie okaleczać i jeszcze inne szaleństwa . Złapali ją po 4 ofierze . Całkowite dożywocie bez możliwości wcześniejszego warunku , co na warunki Brytyjskie jest czymś wyjątkowym .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Victoria_, czy Twoje relacje z innymi ludźmi oparte są wyłącznie o interesowność?

 

Tak.

 

Doświadczyłem ostrego, wielopostaciowego zaburzenia psychotycznego - mam diagnozę schizofrenia paranoidalna.

Przeszedłem przez wiele długotrwałych stanów zaburzeniowych wymienianych na tym forum.

 

Moje pytanie brzmi: czy uważasz, że jesteś w stanie sukcesywnie mnie kontrolować i tym samym doprowadzić do mojego samobójstwa?

 

Akurat tak się składa, że obecnie mam na co dzień do czynienia ze schizofrenikiem, który nie bierze leków, a jego zachowania podsycone urojeniami przekraczają wszelkie normy. Jest on osobą wyjątkowo wrażliwą emocjonalnie, dosłownie rusza go wszystko, wystarczy, że powiesz mu, że go nie lubisz, a on przez następny tydzień nie będzie mógł spać i jeść. Gnoję go na wszystkie możliwe sposoby już od ok pół roku, w tym poprzez manipulacje, zbywanie, ignorancję w chwilach, gdy mnie potrzebuje, podburzanie otoczenia przeciwko niemu, namawianie go do samobójstwa oraz grożenie śmiercią z mojej ręki, zaniżanie jego samooceny, utrudnianie mu codziennych czynności, stalking, mobbing, doszło również kilkakrotnie do przemocy fizycznej, gdzie od tamtej pory unika pozostawania sam na sam ze mną w jednym pomieszczeniu. Jest do tego stopnia przelęknięty, że nawet nie pójdzie tego zgłosić. Jest to nie pierwsza osoba chora psychicznie, nad którą się znęcam. Moim celem jest doprowadzenie go właśnie do wspomnianego samobójstwa z racji tego, że zwyczajnie mi przeszkadza. Chcę powtórzyć sytuację sprzed 8 lat, kiedy to tak długo manipulowałam znajomym ze szkoły, aż wyskoczył z 4 piętra. Umierał potem jeszcze tydzień w szpitalu, ale cel został osiągnięty. Nie było to, co prawda, pełne zaspokojenie, ale uważam, że należy cieszyć się z drobnych rzeczy.

 

Czy byłabym w stanie kontrolować Ciebie? Musiałabym się przekonać podczas spotkania, sprawdzić Twoje odruchy, reakcje na wpływy. Żeby chcieć doprowadzić Cię do samobójstwa, musiałabym mieć ku temu powód. Można mieć schizofrenię, ale być odpornym na wpływy. Każda choroba psychiczna ma dość płynną konsystencję, nie jest to ustalony, narzucony każdej osobie szereg cech, które powinna wykazywać, bo jest "chora dokładnie na to". Piszą, że psychopaci nie są zdolni do planowania, proszę mi więc wytłumaczyć, skąd biorą się tak doskonałe i dopracowane morderstwa i dlaczego mordercy tak dopilnowują, by perfekcyjnie zatrzeć ślady. Prawdziwa, idealna zbrodnia wymaga logicznego myślenia i odpowiedniego planu z uwzględnieniem wszystkich wariantów nadchodzącej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×