Muszę przyznać, że trochę dziwna ta Wasza rozmowa z Wiktorią. Oczekujecie "krwawych" opowieści, a jak coś takiego się pojawi, to podważacie wiarygodność jej odpowiedzi albo wzdrygacie się demonstracyjnie. Ja osobiście nie miałabym problemu z tym, że wśród moich znajomych jest taka osoba pod warunkiem, że wiedziałabym wcześniej o jej zaburzeniu. Nie miałabym wtedy wobec niej takich oczekiwań jak w stosunku do "zwyczajnych" osób; sytuacja byłaby dla mnie całkowicie klarowna. Interesuje mnie coś innego, czy czujesz się w swojej "inności" samotna? Czy miałaś kiedykolwiek potrzebę spotkania osoby z takim samym zaburzeniem, z którą mogłabyś swobodnie porozmawiać o tym, czego "zwyczajni" ludzie nie zrozumieją?
I tak zupełnie z "innej beczki". Osoby dyssocjalne oskarża się o wszelkie zło tego świata, z tego co jednak czytałam tylko 25% więźniów ma stwierdzone to zaburzenie, podobnie jak w przypadku mężczyzn dopuszczających się przemocy domowej. Jako "zwyczajni" ludzie czujemy się lepsi, bo niby mamy to sumienie, uczucia itd. itp, jednak jak historia pokazuje najokropniejszych rzeczy dopuszczają się właśnie ci "dobrzy" ludzie z sumieniem, którzy w przeróżnych sytuacjach potrafią to sumienie całkowicie zagłuszyć...