Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

sinister, wlasnie wczoraj tak sobie myślałam o tym ze gdybyśmy komuś z nowotworem tak marudzili to być chyba nam w twarz dal za to ze nie doceniamy zdrowia i sobie wmawiamy różne rzeczy..

 

Angie, brawo :brawo: Swietne słowa! Ja sobie to powtarzam kilka razy dziennie jak mantrę i nawet działa. Mam sporo znajomych, naprawdę chorych...jak o nich pomyślę, mówię sobie: kurcze, dobrze, że ja tak nie mam...przeciez mi w sumie nic nie jest poważnego....

 

Ja to w ogóle nie wiem czy jestem hipochondryczką nadal czy nie :bezradny: NIe uważam już, że mam raka, nie uważam że jestem potwornie chora, nie chodzę już do lekarzy, nie badam się...To znaczy, że zdrowieję z hipochondrii??? Tylko czemu u licha nadal coś mi się w gardle dzieje....???

Z hipochondrii i nerwicy nie da się wyleczyć. Można ją zaleczyć i kontrolować, tak powiedział mi psychiatra i uważam, że ma rację, my hipochondrycy jesteśmy bardzo wrażliwymi istotami i bierzemy wszystko do siebie. Grunt to zapanować nad swoimi lękami i NIE CZYTAĆ! Nawet przed gastroskopią pielęgniarki powiedziały mi, że najgorszą rzeczą jest czytanie w internecie na temat chorób, bo tam piszą ludzie, którzy chcą się dowartościować, nastraszyć i nie mają nic do roboty , a my się tylko nakręcamy. Ja już nie czytam ostatni raz nia pamiętam w sumie kiedy czytałem dzięki temu jest znacznie lepiej, może nie uporałem się z nerwicą i chcę zadbać o tarczycę, ale nie łażę do lekarzy już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z hipochondrii i nerwicy nie da się wyleczyć. Można ją zaleczyć i kontrolować, tak powiedział mi psychiatra i uważam, że ma rację, my hipochondrycy jesteśmy bardzo wrażliwymi istotami i bierzemy wszystko do siebie. Grunt to zapanować nad swoimi lękami i NIE CZYTAĆ! Nawet przed gastroskopią pielęgniarki powiedziały mi, że najgorszą rzeczą jest czytanie w internecie na temat chorób, bo tam piszą ludzie, którzy chcą się dowartościować, nastraszyć i nie mają nic do roboty , a my się tylko nakręcamy. Ja już nie czytam ostatni raz nia pamiętam w sumie kiedy czytałem dzięki temu jest znacznie lepiej, może nie uporałem się z nerwicą i chcę zadbać o tarczycę, ale nie łażę do lekarzy już.

Zgadza się tym bardziej że na forach gdzie każdy może pisac co chce sa też ludzie którzy wcale nie mają nowotworów tylko tez są hipochondrykami. Czytamy wybiórczo o objawach, a tak naprawdę nie mają one wiele wspólnego z prawdziwymi.

 

 

 

 

malenstwo31, nefretis, musicie zmienić podejście. Nie możecie być złe na siebie, to nie wasza wina. Ja u psychiatry na pierwszej wizycie powiedziałam że chcę się leczyć bo jestem tak wściekła na moją nerwicę że muszę ją zniszczyć zanim ona zniszczy mnie. Psychiatra pochwaliła moje podejście i wróżyła sukces. Także głowa do góry dziewczyny i nie obwiniac się ani za to że wymyslacie choroby bo to nie wy, ani tym bardziej za to jak choroba przebiega bo tym bardziej na to nie macie wpływu :)

 

 

Ja mam postanowienie, ze od Nowego Roku idę do pracy na 100%, bo jednak nerwica mi zniszczyla zycie konkretnie. Ale mam nadzieje, ze uda sie ja chociaz zaleczyc wystarczajaco do stycznia.

Brawo :brawo:

 

 

 

Próbowaliście kiedyś zmierzyć się z waszym lękiem?

 

Ja musiałam. Jak już pisałam pracuję jako Przedstawiciel handlowy i 90% czasu pracy spędzam w trasie za kółkiem. Bardzo bałam się że zemdleję, umrę, albo że zginę w wypadku. Codziennie widuję małe lub naprawdę tragiczne wypadki i wiem że gdybym jechała trochę szybciej lub trochę wolniej to mogłabym być ja :? Jak było bardzo źle to poszłam na 2 tygodnie urlopu, a w tym czasie postanowiłam wyciszyć się i zmierzyć z lękiem. Każdy gorszy dzień był dla mnie katorgą ale z czasem było lepiej. Sporadycznie zlewają mnie poty, albo mdli ze stresów ale walczę. Tym bardziej ze paradoksalnie kocham jeździć samochodami. Brałam udział w wielu zlotach i rajdach samochodowych, jestem na wielu forach motoryzacyjnych bo to moja pasja więc musi być dobrze, nie moge porzucić kolejnej pasji :nono:

 

Codziennie rano mówię moim córkom "do zobaczenia po południu" i zawsze dotrzymuję słowa :)

 

-- 27 lis 2014, 16:54 --

 

A tak w ogóle to mnie dzisiaj głowa boli i to tak zwyczajnie, od ciśnienia na dworze. Zwariuje chyba, chcę wziąć przeciwbólowe ale ponoć nie mogę przy Escitalopramie, ale jak nie wezmę to oszaleje :why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja piepr*me za przeproszeniem, teraz mam sztywne nogi coś i recę co prawda są władne , ale dziwnie się czuje, kurde ja nie wiem czy to nie SM. :/

 

-- 27 lis 2014, 19:22 --

 

Coś mnie boli pod lewym żebrem, mam kluchę w gardle ehh, byłem na poczcie, zimno jak nie wiem, a ja cały zgrzany i zlany potem.

 

-- 27 lis 2014, 20:28 --

 

Jak debil wmawiam sobie sm, a wyniki tarczycy z kwietnia miałem niskie tsh, prawie norma koncowa FT4 i prawie korma koncowoa FT3, oczywistym jest ze mam nadczynnosc, bo przy nadczynnosci jest podwyzszone ft4 ,ft3 i niskie tsh, mam i babcia maja nadczynnosc tez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikuhod wiem co mas zna myśli. No i tu pojawia się sedno sprawy. Wybaczenie sobie czyli akceptacja tych lęków. To słowa mojego psychiatry sprzed bodajże 8 lat. Pieknie brzmi tylko jak teraz wcielic to w życie? Kurcze, ze zdrowi ludzie nie mają takich dylematów i ja też taka kiedyś byłam. Normalna.

 

malenstwo31 właśnie nie pracuję. paradoks w tym, ze nie mam musu bo mąż w miare dobrze zarabia. Nigdy nie pracowałam, no moze w naszej firmie ale nie traktowałam tego powaznie. Pewnie większosc moich schiz jest z siedzenia w domu. Chociaż są ludzie, którzy pracują i też to mają. Staram się zająć czymś w domu ale wiecie jak jest w domu...

 

martini123 u mnie podobnie. Zmarł brat (nagła śmierć, odebrał sobie życie, była wtedy w 7 miesiącu, nie mogłam płakać, nie mogłam przezywać, by nie zaszkodzić ciązy) potem najukochańsza babcia, umierała przy mnie, pamiętam jak nie jadła, nie piła, lezała pod aparaturą z otwartymi ustami ledwo dysząc, nikt z rodziny nie przyjeżdzał do szpitala tylko ja, byłam wielce silna. I mam. Po kilku miesiącach zaczęło się na nowo. Lęk przed śmiercią, chorobami. jakieś chore przeczucia, ze dołączę do brata. Mam dostatnie zycie, w sumie zro trosk. Nie powinnam mieć żadnej nerwicy. Tak więc rozumiem Ciebie martini

 

Angie! nie masz nic w brzuchu, uwierz. Nakręciłaś się tak jak ja. Kurde ta niepewnośc jest okrutna.

 

Sinister, ja oczywiście znam juz wszystkie fora z opisami gastroskopii, skąd sraka :shock: pewnie dokucza Ci tarczyca, ale wcale sie nie zdziwie jesli to piep... nerwica

 

D@ri@nk@ czuć, że jesteś bardzo pozytywną osobą, wróże Ci, ze jesteś juz na mecie, zaraz z tego wyjdziesz :D

 

-- 27 lis 2014, 19:36 --

 

 

Jak debil wmawiam sobie sm, a wyniki tarczycy z kwietnia miałem niskie tsh, prawie norma koncowa FT4 i prawie korma koncowoa FT3, oczywistym jest ze mam nadczynnosc, bo przy nadczynnosci jest podwyzszone ft4 ,ft3 i niskie tsh, mam i babcia maja nadczynnosc tez.

 

jakie masz TSH?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefretis, właśnie przeczytałam w Twoim poście informację o tłumieniu przeżywania po stracie bliskiej osoby gdy byłaś w ciązy. Wiesz, że właśnie coś takiego wywołało u mnie stan, w którym teraz jestem? :shock: Samą nerwicę mam od dawna ale ciąza mnie z niej nieco uleczyła. Najgorsze pzyszło w 6 miesiącu ciązy kiedy zaczełam tłumić emocje, nie dopuszczałam ich do siebie, nie przeżywałam, nie mówiłam nawet a do rodziny pisałam tylko na gadu gadu albo smsy... Co przeżywałam? Ciąża była zagrożona a następnie groził poród przedwczesny. Każdy dzień był obawą, że ktoś kogo najbardziej kocham, czyli moja córeczka w brzuszku za chwilkę umrze. Z obawy przed tym, nie przeżywałam tego bo własnie bałam się zaszkodzić dziecku. Oliwy do ognia dolewali wszyscy w koło powtarzając: bo zaszkodzisz dziecku... Długo by opowiadać... Rozmawiałam o tym z moją psycholog, nie pozwalanie sobie na emocje, na przeżycia - kumulują się w organizmie. Człowiek musi sobie pozwolić na przeżycia aby je przezyć, uporać się z nimi a następnie powoli oswoić się z sytuacją, pogodzić. Jeśli z jakiegoś powodu nie będziemy mogli przeżyć traumy, ona osiądzie w nas. Czytałam nawet o tym artykuł i dotyczyło to głównie obawy bądź samej straty bliskiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alice in wonderland, Kochana, rozumiem Ciebie jak najbardziej. Ciąza to wyjątkowy stan. Nie można się denerwować. W sumie trzeba tłumić emocje a tu trach! moj kochany, wspaniały brat, NAGLE dokonał tego. Dowiedziałam się leżąc błogo w łózku. Natychmiast szpital, KTG, skurcze z nerwów, szpital; wszyscy płaczą a ja nie mogę. Duszę się z tego. Pogrzeb. Nie idę, wszyscy odradzają, siedzę i popłakuję delikatnie w domu a mam chęc wrzeszczeć, rzucać się po ziemi!!!

Potem poród, cięzkie pierwsze miesiące, córeczka strasznie płaczliwa. Gdy staje się "normalna" koło roczku trochę odetchnęłam, wprowadzka do pieknego domu, powinna byc sielanka. A tu żołądek, jelita, bóle, strach że też umrę. I tak do dziś.

 

Alice, wyobrażam sobie jak cierpiałaś. A trzeba było się trzymać. Wiem jak to jest jak wszyscy mówią "uspokoj sie bo zaszkodzisz dziecku". Hehe ja w ciązy też nie miałam zadnych objawów, zero nerwic, czułam się cudnie do 7 mca.

 

Widzisz tylko tu jest problem, że czas minął, trochę inacej przezywa sie żałobe po 2 latach, cięzko płakać, to co miało zostać przezyte zostało stłumione. Nawet jakbym chciała odreagować jego śmierć to jak jak te uczucia są juz teraz otępione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzięłam 2 ibumy forte i żyję :uklon: Ból głowy minął, interakcji z psychotropami nie czuję. Migrena jest tak samo podła jak nerwica :/

 

 

 

Alice in wonderland, jasne że tłumienie emocji doprowadza do nerwicy. Bardzo ci współczuję tego co przezywałaś :(

 

Ja zawsze byłam silna, robiłam swoje, pomagałam innym, po odejściu od pierwszego męża zostałam sama z córką w obcym mieście. Kiedy ktoś pytał jak mi leci, zawsze mówiłam że jest super. Było fajnie, to prawda ale kiedy nadchodziły gorsze chwile nie żaliłam się, nie prosiłam o pomoc, sama stawiałam czoła wyzwaniom.

 

Teraz nie boję się być egoistką, nie boję się mówić że jest coś nie tak, tez chcę być czasem słabą kobietką która ma kłopoty czy złe dni. Niestety za późno to zrozumiałam, za późno dostałam wsparcie bliskich, ale za to na pewno pomoże mi to w walce z nerwicą

 

 

 

 

nefretis, tak jestem mega pozytywną osobą, ale do mety daleko.... Mimo wszystko nie trace nadziei ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Angie a boli Cię? Zmieniło się coś?

 

-- 27 lis 2014, 21:44 --

 

 

Ja zawsze byłam silna, robiłam swoje, pomagałam innym, po odejściu od pierwszego męża zostałam sama z córką w obcym mieście. Kiedy ktoś pytał jak mi leci, zawsze mówiłam że jest super. Było fajnie, to prawda ale kiedy nadchodziły gorsze chwile nie żaliłam się, nie prosiłam o pomoc, sama stawiałam czoła wyzwaniom.

 

Widzisz D@ri@nk@ tez tłumiłaś, taka postawa w stylu "nie prosze o pomoc, jestem samodzielna" jest wspaniała ale do czasu, wiem cos o tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie łączy nas jedno. Przeżyłysmy straszne tragedię wiązane z chorobą lub śmiercią bliskim nam osób. Ja po śmierci taty do dnia dzisiejszego nie doszłam do siebie potem 2 następne bliskie osoby i rak u mamy.

To co się stało w naszym życiu miało ogromny wpływ na nasz obecny stan. To jest źródło naszej nerwicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malenstwo31, chciałabym żeby ktos dał recepte jak to przetrawić, może wypłakać, wykrzyczeć. Nie wiem. Moi bliscy przecież też przezyli te wydarzenia, a zyją normalnie. A Twoi bliscy jak?

 

-- 27 lis 2014, 21:58 --

 

nefretis, myślę, że wszystko ma na nas wpływ. Tylko jedni sa silniejsi, inni słabsi psychicznie... Może to jest gdzieś w genach zapisane? Może tak musi być?

 

może...nie wiem czy wy jesteście wierzące...ja jestem, zdaje się, ze to pomaga...ale czasem nie mam siły, nie godzę się. A podobno sęk w tym, ze nalezy się godzić na wszystko i przyjmować z pokorą, wtedy sie jest szczeliwym. Każdy bunt to własnie walka, zawsz esie jest przegranym. Trudne to wszystko echh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boli mnie w boku. Myśle ze to nerka... Tylko zeby nie guz...moze jakieś zapalenie...? Czasem promieniuje do pachwiny...do pleców sama juz nie wiem...

Ja tez w ciazy czułam sie doskonale ;) zero nerwicy i ńie przypuszczałem ze po porodzie cos takiego mnie złapie...zeby az taka hipochondia zeby każdego dnia myśleć o chorobach...

Tyle badań wszystkiego....ech:( tak sie boje dziewczyny...myśle ze to ńie nerwica tym razem. Tzn nie myśle tylko wiem to.

 

-- 27 lis 2014, 22:20 --

 

nefretis, ja jestem wierzaca i wierze ze Ci którzy odeszli gdzieś tam teraz są czasem patrzą na nas. Czasem czuje taka opaczosc od kiedy mój ukochany dziadek umarł...na raka żołądka :/ najgorszy rodzaj raka....najbardziej złośliwy,..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

]angie1989[/b], to jest nerwica żaden guz. Mi też promieniowal ból w różne strony.

nefretis, u mnie po śmierci taty zamknęłam się w sobie. Zero spontaniczności. Mama miała radioterapie to nie miałam czasu myśleć. Musiałam być silna ukrywając płacz pracowałam wtedy daleko od mamy ale w miejscu gdzie tata pracował. Każdy kont przypominał mi niego. Do dnia dzisiejszego pracuje w jego środowisku.

czasami chciałabym normalnie usiąść i płakać ale nie umiem.

w domu cały czas mówimy o osobach które odeszły wspominamy i widać ze każdy tłumi w sobie łzy.

Najgorsze dla mnie to brak czasami konkretnego zajęcia. Jak coś juz mam i wymaga to ode mnie zaangażowania to nic mi się nie dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, dokładnie tak jak odpisujesz. ! Czytałam teraz forum i faktycznie moze byc to jelito i to by tłumaczylo czemu na usg nic ci nie wyszło. Czytałam ze tam jest zakręt jelita grubegomi przy stresie moze byc skurcz i z tego boli. Trzeba lykac na to no sie ponoć.

Nerka tez wchodzi w grę ale nie u ciebie.

Usg mam we wtorek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

]angie1989[/b], to jest nerwica żaden guz. Mi też promieniowal ból w różne strony.

nefretis, u mnie po śmierci taty zamknęłam się w sobie. Zero spontaniczności. Mama miała radioterapie to nie miałam czasu myśleć. Musiałam być silna ukrywając płacz pracowałam wtedy daleko od mamy ale w miejscu gdzie tata pracował. Każdy kont przypominał mi niego. Do dnia dzisiejszego pracuje w jego środowisku.

czasami chciałabym normalnie usiąść i płakać ale nie umiem.

w domu cały czas mówimy o osobach które odeszły wspominamy i widać ze każdy tłumi w sobie łzy.

Najgorsze dla mnie to brak czasami konkretnego zajęcia. Jak coś juz mam i wymaga to ode mnie zaangażowania to nic mi się nie dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malenstwo31 współczuje Ci, ze musisz pracowac w tym miejscu, ja chyba nie dałabym rady, skojarzenia, wspomnienia by mnie dołowały doszcżetnie. Ale z mamą wszystko OK??? No my tez wspominamy, czasem się smiejemy wspominamy dobre rzeczy, ale łzy się cisną bardzo.

 

Angie dlatego mówię o tym jelicie...Kurde, co tam może być? Zagięcie, gazy, bardzo sie boję, dlaczego boli codziennie a kiedyś nie bolało.

 

-- 27 lis 2014, 22:45 --

 

Wiecie co, mam juz w domu Sedam i Pramolan. Nie brałam ale czuje sie jakoś bezpieczniej mając to w szafce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis pramolan to b dobry lek. bralam go jakis czas i on eliminuje wszystkie somatyczne objawy nerwicy

 

-- 28 lis 2014, 07:46 --

 

d@ri@nk@ tez pracuje jako przedstawicielka handlowa. mam do czynienia co prawda z lekarzami bo sprzedaje im sprzet medyczny itp. Lekarze to b ciezcy klienci. Przyjezdzaja do mojej firmy mercedesami a targuja sie nawet o 10 zl. to jest zalosne.

 

-- 28 lis 2014, 08:08 --

 

myslicie ze to moze byc faktycznie zagiecie jelita ? ja wczoraj specjalnie zjadlam tlusty posilek i popilam cola i nic, takze te kucia to nie woreczek ani watroba. nigdy nie slyszalam o skurczu zagiecia jelita.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×