Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

dominika92, jeśli tak, to bardzo dobrze :D Trzeba wierzyć, że nic złego się z nami nie dzieje, to tylko "głupie" myśli i już :!:

Pozdrawiam :!:

 

 

 

 

 

_____________________________

Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko nam się udaje :!:

____________________________

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba wierzyć, że nic złego się z nami nie dzieje, to tylko "głupie" myśli i już

 

Za każdym razem myślę sobie: ,,to tylko nerwica i nadwrażliwość" a po chwili: ,,a może jednak nie?" :mrgreen:

 

Nam, kancerofobom pozostało chyba tylko zdrowe odżywianie się. W naszym przypadku zbawieniem, może się okazać książka ,,Antyrak". Nic więcej by uniknąć raka nie możemy zrobić. Takie czasy nastały, że trzeba nawet basenu unikać (chlor w połączeniu z naskórkiem czy moczem tworzy truciznę, która uszkadza DNA).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipka, to prawda z tym zajmowaniem miejsc w kolejce na badania... ja tak wyolbrzymiłam kiedyś swoje objawy, że lekarz pierwszego kontaktu zlecił mi usg na cito (zawsze marzyłam, żeby mieć jakieś badanie na cito"), potem jak nic nie wyszło to tomograf brzucha,

podobno na wynik czeka się tydzień a mi zrobili tego samego dnia ...babki, które robiły TC były zdziwione, że tak młoda osoba może mieć na skierowaniu podejrzenie raka trzustki (przeczytałam na necie jakie mogą być objawy, na serio uwierzyłam, że pasują do moich i wyśpiewałam je lekarzowi, a to dość specyficzne objawy) i z tej ciekawości na miejscu zinterpretowały zdjęcia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KLUCZEM DO POZYTYWNYCH ZMIAN JEST SAMOAKCEPTACJA

 

Moi Drodzy, większość ludzi boi się chorób, bólu, niesprawności. Jednak dopóki nie uspokoimy swojej psychiki, nie wyciszymy się, różne problemy będą się mnożyć w naszych głowach. Trzeba szukać najróżniejszych sposobów, odpowiednich dla nas, w celu pozbycia się tego.

Ja, wsłuchując się w ciszy w swój organizm, analizuję...czy rzeczywiście coś się dzieje, poza niepokojem, że może coś się stanie za chwilę. Najpierw rozluźniam całe ciało - relaksuję się, a później, słuchając delikatnej muzyki....i zastanawiam się :mhm: .. ...co mi właściwie jest???

Najczęściej dochodzę do wniosku, że to wymyślony ból, a nawet wymuszony przeze mnie, przez moją niecierpliwość, przez mój wieczny pospiech i przymus....szybko, szybko, bo nie zdążysz :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem tu nowy zdaje mi sie ze mam nerwice lekowa ale ocencie sami. Zawsze mialem nerwice natret chyba tak to sie nazywa tzn gdy kladlem sie spac musialem sprawdzic po kilka razy czy sa drzwi od domu zamkniete i czy nikt za nimi nie stoi bo wtedy spokojnie nie moglem zasnac. Od paru dni czuje sie tak jakby bez zycia malo jem malo spie glownie dlatego ze gdy zamykam oczy mysle o chorobach o tym co mi moze byc pierw mysli o tym ze mam chore serce albo ze mam wrzody dzisiaj jest kolejny taki dzien dlatego to wlasnie do was pisze. Zawsze panicznie balem sie szpitala i roznych chorob wiec gdy mysle ze to moze nie byc nerwica tylko jakas choroba ogarnia mnie taki strach ktorego nawet nie da sie opisac. Od paru miesiecy przypalalem maryskie wiec moze przez to mam cos takiego. Jak myslicie czy to jest nerwica ? Czy zwykle badania u lekarza rodzinnego wystarcza zeby stwierdzic czy nie jestem chory? Czy warto robic sobie ekg serca usg itp? Prosze o pomoc bo naprawde juz nie daje sobie z tym rady. Mam 17 lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agnieszkoja też mam na myśli poważniejsze objawy.

Okazało się, że nawet tętno znacznie podwyższone można obniżyć dzięki relaksacji. To było dla mnie zaskakujące doświadczenie.

Wiele zależy od nas i to jest dla mnie bardzo ważne...

 

"My sami tworzymy tak zwane choroby naszego ciała"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja znowu jestem "chora". Załączałam tu ostatnio link do bloga mojej koleżanki ze studiów, która ma złośliwego raka żołądka i bierze specyficzną chemię. Weszłam oczywiście na linki do for z jej bloga poświęconych nowotworom różnego rodzaju, bo dla hipochondryka, który szuka w googlach sobie chorób (zwłaszcza nowotworowych) to żadne wyzwanie, nie? :great: Z jednej strony wyleczyło mnie to trochę, ale z drugiej obudziło kolejny strach, ponieważ u mojej koleżanki zaczęło się od pobolewania podbrzusza. Poszła do ginekologa, okazało się na USG, że ma raka jajnika, będącego już przerzutem z raka żołądka, a u niej rak żołądka usytułował się na zewnątrz, więc gastroskopia nic by i tak nie wykazała :(

Czytając te fora czułam się jak skończona idiotka, która wymyśla sobie coś, a ci ludzie są naprawdę chorzy, a często umierający..

 

A dzisiaj już nie wyrabiam ze strachu, bo umówiłam się do swojego ginekologa na okresowe badania i już byłam w kiblu cztery razy od rana.. I nie boję się wizyty jako takiej, bo stara dupa jestem, dwoje dzieci mam, mój lekarz robił mi jedną cesarkę, do tego zabieg czyszczenia po zakończeniu ciąży letalnej, znamy się od kilkunastu lat, tylko już widzę oczami wyobraźni, że znajdzie mi jakieś zgrubienie i będzie chciał zrobić USG, które to USG wykaże jakieś guzy (złośliwe), a potem piekiełko.. Boję się, bo od jedenastu lat mam guza w piersi i za każdym razem jak przychodzi atak lęku, to myślę, że to może być przerzut :why:

Ze strachu przed rakiem rok temu nie pojechałam na wizytę po wyniki, bo bałam się, że może coś wyszło :?:zonk:

 

Czuję się jak dziewica przed pierwszą wizytą u ginekologa i z jednej strony śmiać mi się chce bo to jest głupie a z drugiej ryczeć ze strachu. Łyknęłam już prewencyjnie dwie hydro i tranxen co by ataku w gabinecie nie dostać :lol:

 

Ja się nigdy z tego nie wyleczę. Dobrze, że jesteście na tym forum i że mnie rozumiecie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to już jestem i po wizycie i po pracy :D . Wygląda na to, że żyję i żyć jeszcze trochę będę :lol:

Pożartowaliśmy o mojej hipochondrii i cancerofobii :oops: ) Facet mnie zna i wie czym pachnie moja nerwica a poza tym równy z niego gość. Pobrał co miał pobrać, wymacał mnie dokładnie od góry i od dołu i zapewnił, że nie ma nic powiększonego więc ginekologicznie jestem zdrowa. Przy okazji odebrałam poprzednie wyniki. Miałam wszystko idealne.. On wie, że ja ich nie odebrałam ze strachu przed rakiem :oops: Stwierdził, że ten guz w piersi nie jest żadnym złośliwym rakiem :oops:

 

A ja "dzięki" wizycie u mojego pana doktora oczyściłam swój organizm z całego kału, który mi mógł ewentualnie zalegać w jelitach :mrgreen: i do gabinetu weszłam z wklęsłym brzuchem :lol:

 

Teraz kolejne dni strachu przed wynikami dzisiejszego badania :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla, a widzisz wszystko dobrze się skończyło. A na jakie wyniki czekasz teraz???

 

Zwykłej cytologii

 

Ja mam dzisiaj jazdę, bo nagle siedząc przed komputerem poczułam gorąco w głowie i straszny lęk. Pierwsza rzecz: cisnieniomierz.. 130/100, puls 65.. Tę dolną setke czuję w głowie i zastanawiam się czy ciśnienie skoczyło mi ze względu na atak lęku, czy lęk powstał wskutek odczuwanego wzrostu ciśnienia.. Skłaniam się bardziej ku drugiej wersji, bo to by oznaczało, że mogę mieć guza nadnerczy, który to wyrzuca porcję adrenaliny, powodując skok ciśnienia :why:

I dzień mam z głowy.. Boję się, mam dreszcze i jestem blisko paniki.. Niestety nie opanowałam i chyba nigdy nie opanuję umiejętności zahamowania tego procesu by nie doprowadzić za chwilę do paniki ekstremalnej :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla, od razu ci powiem że to na skutek lęku. I sama to wiesz, ponieważ o tym piszesz... lęk opanujesz za jakiś czas, będzie się pojawiał rzadziej i rzadziej, aż w końcu przekształci się w zwykłe zmartwienia, które ma każdy. Nie szukaj objawów i neguj wszystko w zalążku. Nawet jeśli na początku nie wychodzi...to wiedz że to się zmieni.

 

Cytologię też robiłam i wszystko w porządku. Nie martw się ... będzie dobrze.

 

Dziękuję, że jesteś i że mnie rozumiesz. Ja te ataki skoku cisnienia mam po nawrocie równo dwa lata i nie mam wielkich nadziei, że to kiedys minie. Reaguję też bardzo na pogodę (ale to naprawdę bardzo) i czasem myślę sobie, że najmniejsza jakaś zmiana może u mnie wywołać skok ciśnienia, a ja jestem już tak wybitnie wytresowana w odczuwaniu najdrobniejszego jego skoku (przez ciągle mierzenie w atakach lęku albo paniki), że od razu powoduje to u mnie lęk przed smiercią a następnie rozkręca się w panikę :time: Owszem, kilka razy udało mi się zatrzymać to na pewnym etapie, ale dzisiaj doszło już dość daleko. Może jeszcze ostrą panika bym tego nie nazwała, ale było mi już trudno okiełznać to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kerossine, by tego uniknąć trzeba się nauczyć relaksować...

Ja mam na to sposób......

 

http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html

 

Pomaga mi to bardzo, słucham codziennie przed snem,już ponad miesiąc i odczuwam bardzo pozytywne skutki.

 

Polecam szczerze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipcia Nigdy nie byłam na żadnej terapii i chyba nie pójdę nie sądzę żeby ktoś przemówił cokolwiek do mojego łba. Ponieważ mam tak silną świadomość tego że to moje urojenia a jednocześnie pewność w zależności od nastroju że już po mnie . Znam siebie wiem skąd się to bierze . Potrafiłam zwalczyć nerwicę lękową a wydaje mi się że hipochondria to przede wszystkim próba zwrócenia na siebie czyjeść uwagi bynajmniej w fazie początkowej. Teraz i tak każdy się ze mnie śmieje że znowu schodzę i takie tam.

Czapla napiszę tak. Mi często jest wstyd że swoimi "chorobami" zatruwam bliskie mi osoby kiedy faktycznie ludzie cierpią na te choroby. Nie jestem w stanie nic tym zrobić nie potrafię wytrzepać mojego mózgu, nie potrafię każdej boleści diagnozować inaczej niż przez internet. Objawy zawsze są idealne. Współczuję wizyty i cieszę się z tobą :yeah:

 

Znowu popadam. Dobrą godzinę obracałam objawy raka jelita grubego. Boli mnie w boku od jakiegoś czasu, poza tym boli mnie w piersi i generalnie ciągle mnie coś boli. Tłukę do tego łba pamiętasz jak ostatnio miałaś guza w boku?, pamiętasz jak poszłaś do gastrologa?,pamiętasz jak zapłaciłaś 150zł ? Pamiętasz jak byłaś święcie przekonana że wizyta to tylko potwierdzenie twojej pewnej diagnozy? Pamiętasz jak lekarz powiedział że wszystko w porządku i dał leki na zespół jelita drażliwego? Jasne że pamiętam! Tylko co z tego jak ten durny łeb nie słucha. Znowu pójdę, zatruję, zbadam. Znowu na chwilę i tak w kółko. ginekolog bo pierś , gastrolog bo ...

 

Może faktycznie trzeba udać się do kogoś kto mnie kopnie w ten łeb :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie po 2 latach przerwy. Byłem tu zalogowany pod innym nickiem, później usunąłem konto. Myślałem, że poradziłem sobie ze swoją nerwicą wegetatywną i lękami o stan zdrowia. To były tylko pozory. Około miesiąca temu zacząłem odczuwać jakieś osłabienie, spadek formy. Udałem się do laboratorium zrobić badania krwi i moczu. Nie wykazały nic nadzwyczajnego - trochę za dużo cholesterolu i trójglicerydów, nieco podniesiony poziom kortyzolu (hormon stresu). Początkowo nic sobie nie przypisywałem, do czasu jak zaczęło mnie coś boleć pod pachami. Prawie tydzień czułem jakieś ciągnięcie, ból... Zrodziła się myśl - coś z węzłami chłonnymi. Lektura neta, podejrzenia, wizje... Nie wytrzymałem i poszedłem do lekarza rodzinnego. Obmacał, pooglądał i niczego się nie doszukał. Uznał, że może to być wynik nadwyrężenia mięśni (pływam na basenie 3 x w tygodniu). Kazano mi odpuścić trening na 2 tygodnie. Przy okazji wizyty lekarz zrobił mi USG jamy brzusznej i nerek, bo rok wcześniej miałem atak kolki nerkowej. USG nie wykazało innych zmian poza tymi, które wcześniej zauważono - 2 kamienie - 4 mm i 8 mm. Tym się nie przejąłem. Niestety zaczęły się w międzyczasie dziać ze mną dziwne rzeczy. Najpierw wypieki na twarzy, jakby takie napady ciepła od środka. Później lekki ucisk w klatce... Myślę sobie - albo hormony albo nerwica. Znowu poszukiwania w necie... Zaczyna się wkręcanie guzów nadnerczy, ew. przysadki mózgowej. Co prawda inne parametry hormonów jak TSH, ft3, ft4, aTPO, prolaktyna w normie, ale ziarno niepokoju zasiane. Szukam dalej... W międzyczasie bóle pod pachami ustają ale dochodzą lekkie zahwiania równowagi i zaburzenia widzenia w jednym oku. Pierwsza myśl - guz mózgu albo coś w podobie... Badam ciśnienie - pierwszy pomiar niepokojący: 150/89. Drugi i trzeci pomiar w odstępach 10 minutowych: 142/85 i 138/82. Tendencja spadkowa - nie jest źle myślę. Na drugi dzień budzę się i mam mdłości lekkie. Takie z niczego. Apetyt jest, nie chudnę ale mdli mnie. Czuję, że mam pospinane mięśnie od szyi po nogi. Wzrok się jakby unormował, ale zawroty głowy i mdłości się utrzymują 3 dzień. Cały czas myślę, że dzieje się ze mną coś bardzo złego. Pamiętam jak 2 lata temu leczyłem się u psychiatry z nerwicy lękowej. Brałem pół roku Paroksetynę (paskudny lek) i doraźnie łykałem hydroksyzynę. Później za zgodą lekarza powoli odstawiłem leki i wróciłem do świata żywych. Faktycznie dawałem radę bez farmakologii. Byłbym w stanie uwierzyć, że nie wrócę do tego. Tymczasem wszystko wskazuje, że się myliłem. Kiedyś najpoważniejszymi dolegliwościami były: zaburzenia motoryki jelit (zdiagnozowano ZJD), drżenie kończyn, ból żołądka, ból w klatce piersiowej, ból szyi, ból gardła, ból wątroby i jej okolic, poty, bóle głowy... Generalnie chodziłem od specjalisty do specjalisty, robiłem badania i nie wykkryto niczego. Teraz niestety wszystko wraca... Na razie łudzę się, że może to tylko chwilowe. Nie jestem gotowy na walkę z żadną chorobą. Dziś jadę do neurologa na wizytę, bo cały czas mnie niepokoi to zaburzenie równowagi. Mam odczucia jakbym miał miękkie nogi i nie mógł spokojnie stać na nich. Dookoła same negatywne informacje - kolegi mama umiera na nowotwór płuc. Znajomych córka w szpitalu z powodu niezdiagnozowanych bóli kręgosłupa... Generalnie otacza mnie ból, cierpienie... Nie mam ochoty nic robić, najchętniej położyłbym się i spał. Mam 33 lata a czuję się jakby mnie walce rozjechał. Żyję w poczuciu zagrożenia. Cancerofobia wywołuje w mej głowie dziwne projekcje. Boję się chodzić do kolejnych specjalistów, bo co będzie jak znajdą jakąś chorobę? To głupie podejście, ale jak przezwyciężyć lęk?

Na dziś tyle, szykuję się do neurologa... Cdn...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po USG,które nic nie wykazało. Przez chwile czułem euforię a teraz znów doszukuję się objawów. Lekarz poiedział że mogę mieć pasożyta a u mnie pojawił się ciąg zdarzeń:

pasożyt zablokuje coś co spowoduje zapalenie tego czegoś i zwiększy proawdopodobieństwo raka tego czegoś

No i węzły chłonne na brzuchu jakoś tak dziwnie się "zachowują" (bolą, drętwieją?).

 

George ja też mam projekcje i to one mnie napędzają. Gdy czuje ból pleców myślę o raku i wyobrażam go sobie, siebie umierającego i tak dalej. Eh. Masz szczęście, że żyjesz już 33 lata! Ja np ciągle żyję w niepewności czy dożyję następnych dwóch a mam dopiero 19 lat :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Quantum/b], drogie dziecko :D , /przepraszam, że tak się zwracam, ale jesteś 10 lat młodszy od mojego młodszego syna/, te wszystkie myśli tworzymy sami, czasami warto więc, zastanowić się, zatrzymać i próbować ustalić, co jest tego przyczyną :why: . Nie jest to łatwe, potrzeba cierpliwości i wytrwałości.

Może warto spróbować bagatelizować, to, co Cię męczy najbardziej.Powiedzieć sobie...niech się dzieje co chce, wykonuj oczywiście niezbędne badania i jeśli wyniki nie potwierdzają Twoich przypuszczeń, po prostu ciesz się tym. Naucz się znajdować przyjemność w drobiazgach, w najmniejszych przyjemnościach.

Nie wiem, czy uczęszczasz na jakąś terapię, ale dobrze byłoby, gdybyś także sam zaczął myśleć o "poukładaniu" swojej psychiki ...

Czy próbowałeś kiedyś relaksacji...ja nie wierzyłam do niedawna, że to może w ogóle pomóc. Jakże myliłam się...po miesiącu regularnego słuchania i stosowania się do zaleceń, zawartych w nagraniu, odczuwam poprawę, ulgę. Oczywiście to nie znaczy, że całkowicie pozbyłam się swoich "strachów", ale dużo zmieniło się.

Posłuchaj i Ty, jeśli zechcesz....

 

http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html

 

Nie wolno poddawać się, trzeba próbować, wierzyć, że poprawa nadejdzie...niebawem :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po USG,które nic nie wykazało. George ja też mam projekcje i to one mnie napędzają. Gdy czuje ból pleców myślę o raku i wyobrażam go sobie, siebie umierającego i tak dalej. Eh. Masz szczęście, że żyjesz już 33 lata! Ja np ciągle żyję w niepewności czy dożyję następnych dwóch a mam dopiero 19 lat :P

Kolego,

ja jestem po badaniu neurologicznym. Specjalista mnie opukał, ostukał, osłuchał, pomierzył... Prawie 30 minut poddawał mnie skrupulatnie jakimś dziwnym badaniom i niczego złego się nie doszukał. Pokazałem mu wyniki badań krwi sprzed 3 tygodni i też niczego się nie dopatrzył. Teoretycznie neurologicznie jestem zdrowy a zawroty głowy i mdłości mogę mieć od nerwicy. Pytał się, czy jestem nerwowy, czy żyję w stresie... Uznał, że to może mieć związek i zalecił wizytę w poradni zdrowia psychicznego.

Nie jestem przekonany co do słuszności jego stwierdzeń. Z jednej strony wiem jakie maski potrafi przybierać nerwica a z drugiej strony zadręcza mnie myśl, że akurat może coś mnie toczy i muszę to zdiagnozować. Mało tego - po drugiej stronie jest lęk o samą diagnozę... Wyobrażam sobie jak lekarze orzekają, że cierpię na poważną chorobę i moje dni są policzone... To mnie paraliżuje i odbiera wszelkie siły do życia. Niby funkcjonuję, ale to taka wegetacja. Nie mam na nic ochoty. Budzę się rano i od razu wsłuchuję się w swoje ciało czy coś złego się nie dzieje. Dziś rano niby było wszystko dobrze ale od razu przypomniały mi się mdłości i co? Od razu je poczułem i pół dnia mnie trzymają. Apetyt mam, chociaż nie jakiś wielki. Schudłem prawie 2 kg w tydzień. Łykam hydroksyzynę ale słabo działa... Masakra!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

George, pewnie zapomniałeś już jak się tę spiralę nerwową opanowuje. Nic ci nie jest a badanie zrób i jak nic nie wykaże to nie szukaj na upór.

 

Pewnie koleżanka zapomniała jak ciężko jest oszukać podświadomość i wykreować pozytywne obrazy w głowie. Wystarczy każdy najdrobniejszy ból, kłucie, szarpnięcie, rozwolnienie, zatwardzenie, itp. aby wmawiać sobie dodatkowe choroby. Ja muszę jeszcze poradzić się endokrynologa dlaczego mam wysoki poziom kortyzolu we krwi, bo nie wierzę w teorię, że to stres spowodował. Teraz jeszcze zaczynają się rewolucje jelitowe, co zjem to od razu leci w dół :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

George Jerzy, a przyjmowałeś kiedykolwiek kortykosteroidy, sterydy?

Możesz spróbować naturalnych metod obniżenia tego hormonu stresu.

A w ogóle jakie masz wyniki kortyzolu z rana i wieczora?

Nigdy nie brałem sterydów ani kortystekoidów :( Naturalne metody to jakie? Najpierw muszę wykluczyć ew. somatyczną przyczynę. Tego się boję niestety... Niby na USG nerek i jamy brzusznej nie dostrzeżono guzów w okolicach nadnerczy, ale bo ja wiem czy lekarze zwracali uwagę na to? Równie dobrze mogą to być guzy przysadki :( choć parametry innych hormonów na to ni wskazują. Masakra!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×