Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czapla

Użytkownik
  • Postów

    186
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Czapla

  1. Co ma wspólnego hipochondryzm matki z autyzmem jej synka ?.... Poczytaj sobie poprzednie wpisy Pauli bo obawiam się, że tego nie zrobiłeś. Miesiącami nic nie dało zapewnianie jej, że nic jej nie dolega, bo dalej drążyła, a co najgorsze, nie zrobiła nic, by to zmienić. Była dosłownie raz w listopadzie na wizycie u psychiatry i na tym się skończyło, za to stać ją było na konsultacje u onkologa i innych specjalistów by drążyć temat swych urojonych chorób. A psychiatra nie okazał się tym, który ma pomóc. Do tego sama pisała w swoich postach jak rodzina już się z niej śmieje, życząc jej ciągle mniej raków. Po prostu wszyscy są tym zmęczeni, umordowani, a ona dalej drąży i nic z tym nie robi. Powtarzam: nic z tym nie robi całymi miesiącami. NIC. Pytasz mnie co może mieć autyzm dziecka wspólnego z hipochondrią matki? A to, że dzieciom udziela się hipochondria matki tak samo jak udziela im się np. alkoholizm któregoś z rodziców. Dotyczy to każdej patologii: rodzica narkomana, rodzica stosującego przemoc wobec drugiego rodzica, anoreksji, awantury w domu, itd. Dzieci nie są ani głupie, ani ślepe ani głuche i często współodczuwają to, co dzieje się w domu. I nie mów mi, że ogarnięta obsesją urojonych chorób matka, ciągle o nich mówiąca, nie przekazuje swoich lęków dzieciom. One to chłoną. Stąd mamy dorosłe dzieci alkoholików, narkomanów, znęcających się, wariatów, jak i hipochondryków. Ci ludzie często dopiero w wieku dorosłym mogą "przepracować" problem rodzica. Jednak to problem, w którym one żyły. Konsekwencjami patologii i chorób rodziców mogą być różne problemy i dolegliwości dzieci w wieku nastoletnim czy dorosłym. Jako rasowy hipochondryk napiszę kolejny raz: 1. Hipochondria to jedna z najgorszych odmian egoizmu. 2. Hipochondryka uleczy albo potwierdzanie mu wymyślonych przez niego chorób, gdyż wówczas nie ma pożywki do dyskusji, a nic tak nie pobudza do dalszego szukania chorób, jak zapewnienia ze strony innych że nic mu nie dolega, gdyż wtedy szuka kolejnych objawów. A tak: "no rzeczywiście jesteś chory na raka", zamyka szukanie i dyskusję, bo interlokutor nie pozostawia możliwości zaprzeczenia. Jeśli hipochondryk zaprzeczy wprost lub sam przed sobą, to będzie pierwszy krok do wyleczenia ("On mi przyznał rację, że mam raka, ale przecież nie jestem chory na raka! Przecież on nie ma racji!) 3. Hipochondrię może uleczyć (powtarzam "może") prawdziwa choroba bliskiej osoby, jej smierć lub inna duża tragedia. Wówczas hipochondryk potrafi dostrzec jak wygląda rak, objawy, leczenie, a często niestety przegrana walka i śmierć. Mnie taki przypadek prawie wyleczył. Zawsze będę używać słowa "prawie", gdyż hipochondrykiem jest się do końca życia Wymyślanie sobie ciągle raków jest obrażaniem ludzi naprawdę na to chorych.
  2. Tak bardzo szkoda Ci Twoich dzieci, że mamusia umrze i je zostawi???? Kłamiesz i tyle, bo Ci ich nie szkoda kiedy je zaniedbujesz na rzecz swoich urojonych chorób i szukania chorób w Internecie... Naprawdę myślisz, że Twoje dzieci nie czują i nie widzą? Zapewniam Cię, że przez te wymyślone raki Twoje dzieci będą miały poważne problemy emocjonalne.. Jednej hopochondryczce synek zachorował na autyzm.. Ale nieważne. Choroby czy samopoczucie Twoich dzieci nie są takie ważne jak Ty i Twoje urojone choroby . Wciąż to Ty jesteś najważniejsza. Jeśli masz czas na szukanie u siebie chorób i szperanie w Internecie, to zwyczajnie zaniedbujesz dzieci i zabierasz im czas, który mogłabyś spędzić z nimi.. -- 10 kwi 2013, 21:12 -- Już Ci kiedyś potwierdziłam, że masz raka kości, więc przeczytałaś to co chciałaś. Powtórzę Ci raz jeszcze: masz raka kości, więc zrób coś z nim. Pisanie Ci, że nie masz tych raków nic nie da bo to Cię tylko nakręca do dalszego drążenia. Najlepszym sposobem jest przyznanie Ci racji, bo wówczas już nie masz kontrargumentów do dyskusji..
  3. anka00, ale widać ciągle coś robisz, żeby jednak wyjść z tego. Walczysz. Starasz się. Widzisz sens. To się liczy. Wiadomo, że każdy hipochondryk (na czele ze mną) ma jakieś chwile słabości i potrafi popaść w desperackie poszukiwania chorób u siebie, ale jednak większość z nas chce to zmienić i jest świadoma, że to hipochondria. -- 05 mar 2013, 00:29 -- No właśnie: walczyłaś, leczyłaś się i na razie wygrałaś Ja na razie nie wiem jakim cudem zwalczyłam w sobie urojenia. Tak mnie to zmęczyło, że chyba mózgownica sama się tego pozbyła. I koniec. Nie mam ataków lęku, skoków ciśnienia, paniki, nie szukam chorób (w ogóle !!!!) i czuję się zdrowa Ale jak napisałaś, jestem absolutnie świadoma tego, że ta podstępna choroba lubi powracać. Tego się trzymam, to znaczy wrócić jej nie pozwolę
  4. anka00, ale widać ciągle coś robisz, żeby jednak wyjść z tego. Walczysz. Starasz się. Widzisz sens. To się liczy. Wiadomo, że każdy hipochondryk (na czele ze mną) ma jakieś chwile słabości i potrafi popaść w desperackie poszukiwania chorób u siebie, ale jednak większość z nas chce to zmienić i jest świadoma, że to hipochondria. -- 05 mar 2013, 00:29 -- No właśnie: walczyłaś, leczyłaś się i na razie wygrałaś Ja na razie nie wiem jakim cudem zwalczyłam w sobie urojenia. Tak mnie to zmęczyło, że chyba mózgownica sama się tego pozbyła. I koniec. Nie mam ataków lęku, skoków ciśnienia, paniki, nie szukam chorób (w ogóle !!!!) i czuję się zdrowa Ale jak napisałaś, jestem absolutnie świadoma tego, że ta podstępna choroba lubi powracać. Tego się trzymam, to znaczy wrócić jej nie pozwolę
  5. Tak, paulag24, moja koleżanka miała bóle uciskowe kośi na kości ramieniowej i okazało się że ma raka mózgu. Tak więc już wiesz na co jesteś chora. Masz już tyle raków że niedługo pożyjesz.. Zanim jednak umrzesz zacznij leczyć swój mózg pod kątem hipochondrii a nie pod kątem raka...
  6. Tak, paulag24, moja koleżanka miała bóle uciskowe kośi na kości ramieniowej i okazało się że ma raka mózgu. Tak więc już wiesz na co jesteś chora. Masz już tyle raków że niedługo pożyjesz.. Zanim jednak umrzesz zacznij leczyć swój mózg pod kątem hipochondrii a nie pod kątem raka...
  7. Ja rozumiem, że powstał wątek dla hipochondryków takich jak ja czy inni, którzy miewają lub miewali okresy strachu przed chorobami, wmawianiem ich sobie, kancerofobii, szukania w googlach, ale znakomita większość jednak coś zrobiła albo robi by to zmienić, by z tego wyjść, bo zdajemy sobie sprawę, że to jest nienormalne i zatruwa życie nasze i innych. Ten wątek ma pomóc, to znaczy daje nam możliwość wygadania się, wymienienia wszystkich chorób, które sobie przypisujemy, opisania swoich dziwnych lęków, ale też pokazuje jak z tego powoli każdy wychodzi.. Czasem ktoś tu powraca z hipochondrią i potrzebuje o tym napisać.. A Ty, paulag24, tylko rozkręcasz wątek, nakręcasz siebie i innych, pokazujesz swój egoizm i nie czytasz tego co Ci inni piszą, tylko wchodzisz tutaj i dalej jazda z diagnozami i pisaniem ile to zrobiłaś prywatnie badań. Chyba po to, żeby wszystkim powiedzieć że masz kasę. Kasę, którą mąż zarabia, bo sama nawet nie ruszysz przysłowiowego tyłka żeby coś znaleźć i zająć głowę czymś konstruktywnym. Najłatwiej zasłaniać się małymi dziećmi i bezrobociem.. Jak byś musiała albo chciała to coś byś znalazła. Mnóstwo z nas ma dobrą sytuację materialną, zapewniam Cię, ale nie wydaje na głupoty. Myślałam, że tylko ja jestem zmęczona i poirytowana tym egoizmem, zaślepieniem i pychą..
  8. Ja rozumiem, że powstał wątek dla hipochondryków takich jak ja czy inni, którzy miewają lub miewali okresy strachu przed chorobami, wmawianiem ich sobie, kancerofobii, szukania w googlach, ale znakomita większość jednak coś zrobiła albo robi by to zmienić, by z tego wyjść, bo zdajemy sobie sprawę, że to jest nienormalne i zatruwa życie nasze i innych. Ten wątek ma pomóc, to znaczy daje nam możliwość wygadania się, wymienienia wszystkich chorób, które sobie przypisujemy, opisania swoich dziwnych lęków, ale też pokazuje jak z tego powoli każdy wychodzi.. Czasem ktoś tu powraca z hipochondrią i potrzebuje o tym napisać.. A Ty, paulag24, tylko rozkręcasz wątek, nakręcasz siebie i innych, pokazujesz swój egoizm i nie czytasz tego co Ci inni piszą, tylko wchodzisz tutaj i dalej jazda z diagnozami i pisaniem ile to zrobiłaś prywatnie badań. Chyba po to, żeby wszystkim powiedzieć że masz kasę. Kasę, którą mąż zarabia, bo sama nawet nie ruszysz przysłowiowego tyłka żeby coś znaleźć i zająć głowę czymś konstruktywnym. Najłatwiej zasłaniać się małymi dziećmi i bezrobociem.. Jak byś musiała albo chciała to coś byś znalazła. Mnóstwo z nas ma dobrą sytuację materialną, zapewniam Cię, ale nie wydaje na głupoty. Myślałam, że tylko ja jestem zmęczona i poirytowana tym egoizmem, zaślepieniem i pychą..
  9. Ja rozumiem, że powstał wątek dla hipochondryków takich jak ja czy inni, którzy miewają lub miewali okresy strachu przed chorobami, wmawianiem ich sobie, kancerofobii, szukania w googlach, ale znakomita większość jednak coś zrobiła albo robi by to zmienić, by z tego wyjść, bo zdajemy sobie sprawę, że to jest nienormalne i zatruwa życie nasze i innych. Ten wątek ma pomóc, to znaczy daje nam możliwość wygadania się, wymienienia wszystkich chorób, które sobie przypisujemy, opisania swoich dziwnych lęków, ale też pokazuje jak z tego powoli każdy wychodzi.. Czasem ktoś tu powraca z hipochondrią i potrzebuje o tym napisać.. A Ty, paulag24, tylko rozkręcasz wątek, nakręcasz siebie i innych, pokazujesz swój egoizm i nie czytasz tego co Ci inni piszą, tylko wchodzisz tutaj i dalej jazda z diagnozami i pisaniem ile to zrobiłaś prywatnie badań. Chyba po to, żeby wszystkim powiedzieć że masz kasę. Kasę, którą mąż zarabia, bo sama nawet nie ruszysz przysłowiowego tyłka żeby coś znaleźć i zająć głowę czymś konstruktywnym. Najłatwiej zasłaniać się małymi dziećmi i bezrobociem.. Jak byś musiała albo chciała to coś byś znalazła. Mnóstwo z nas ma dobrą sytuację materialną, zapewniam Cię, ale nie wydaje na głupoty. Myślałam, że tylko ja jestem zmęczona i poirytowana tym egoizmem, zaślepieniem i pychą..
  10. Już jej to ze dwa razy napisałam, ale nawet nie przeczytała tylko dalej snuła opowieści.. Wszyscy pisali, żeby się opamiętała, żeby poszła do psychiatry, ale to nic nie dało bo w transie skupiała się nadal na sobie. To czysty egoizm. Skoro zwykłe słowa nie docierają, skoro perswazje rodziny nie pomagają, to może rzeczywiście mąż powinien ją zostawić i ograniczyć prawo do widywania dzieci.. Przecież jej zachowanie im szkodzi. To zakrawa na patologię. Może ma za dużo kasy? No cóż! Ona jej nie zarabia tylko mąż.. To zawsze łatwiej wydać na głupoty niż wesprzeć potrzebujących Podejrzewam, że to i tak się dla niej źle skończy bo na dłuższą metę nikt tego nie zniesie..
  11. Paulag24, a czy Ty w ogóle przeczytałaś posty z poprzedniej strony do Ciebie??????????? Idź do psychiatry albo psychologa i przestań nakręcać siebie i zatruwać życie innym. Nie zrobiłaś i nie robisz NIC żeby wyleczyć się. Jesteś tylko hipochondryczką. Tylko i aż. Zacznij leczyć hipochondrię. Po co Ty wklejasz te diagnozy? Przecież nikt tego nie czyta i nikt już nie będzie Cię uspokajał, bo wszsyscy widzą, że to nie ma sensu. Bez względu na to co napiszą Ty i tak dalej będziesz uważała że jesteś chora umierająca. To obelżywe w stosunku do ludzi chorych naprawdę... Zrób coś z hipochondrią i napisz jak postępy terapii i lekoterapii..
  12. Paulag24, wreszcie masz to, czego chciałaś i czego tak skrupulatnie szukałaś. Rak jak nic! Prosisz by Ci coś poradzić... Hmm. Idź do psychiatry albo psychologa i tę kasę co wydajesz na bzdety, zacznij wydawać wreszcie na właściwego lekarza, czyli jednego z wyżej wymienionych albo na obu.. Zamiast zatruwać życie swojej rodzinie, zwłaszcza mężowi i pisać tu ciągle podkręcając innych, zacznij pisać jak przebiega Twoja terapia u psychologa i jakie są efekty leczenia farmakologicznego.. Naprawdę, uwierz mi. Nie ma w tym co piszę żadnej mojej złośliwości. Ja tylko widzę że bez względu na to jakie robisz badania i bez względu na wynik, to i tak dalej drążysz i szukasz. Ty naprawdę chcesz mieć raka. Wtedy wreszcie się uspokoisz i przejrzysz na oczy. Zastanawiiam się kiedy Twój mąż nie wytrzyma i Cię zostawi, bo szybciej on Cię zostawi i pozbawi praw rodzicielskich niż Ty umrzesz na raka.. Po co Ty piszesz tutaj o swoich chorobach zamiast zrobić coś ze swoją prawdziwą chorobą czyli hipochondrią? Co chcesz żeby Ci napisali inni? Że jesteś zdrowa? Że nic Ci nie jest? Po co, skoro i tak wiesz lepiej i tak dalej będziesz drążyć? Poczytaj swoje wpisy i zastanów się.. Zacznij się leczyć u psychiatry i psychologa.
  13. Nawet przez sekundę nie uwierzyłam w Twoje "obiecuję". Mogłabym być wróżką... -- 21 gru 2012, 19:08 -- Paulag, nie jesteś świrnięta, tylko jesteś przede wszystkim egoistką , zresztą jak każdy hipochondryk, tylko nie potrafisz wydostać się z tego egoizmu.. A w pierwszej kolejności nie chcesz. Miło tak myśleć tylko o sobie.. Szkoda, że przeznaczysz kolejne pieniądze na swoje "przyjemności" w postaci badań i pożywki do pisania w tym wątku, zamiast pomóc innym. Ale jak napisałam wcześniej, egoizm bierze górę. Egoizm i chęć zwrócenia na siebie uwagi. Ja Ci napiszę to, czego nie chcesz usłyszeć: tak, masz złośliwego raka na nerce, są to Twoje ostatnie Święta. Umrzesz, albo zamkną Cię wreszcie w wariatkowie, pozbawią władzy rodzicielskiej, a Twój mąż znajdzie sobie zdrową, normalną kobietę... Ja tymczasem zrobiłam świąteczną paczkę za kupę kasy dzieciakom z rodziny wielodzietnej mieszkającej na dalekiej wsi i jestem szczęśliwa, że: - nie wydałam tych pieniędzy na badania ani leki - z całą pewnością uszczęśliwię ich takim podarkiem - mam poczucie, że potrafię myśleć o innych, a nie tylko o sobie czego i Wam życzę
  14. A ja niestety nie będę optymistką, bo jeden z wielu wyników wielu badań wykluczający raka nie jest dla hipochondryka drogą uzdrowienia. Chwilowo daje poczucie wolności, ale hipochondria polega na tym, że "wyeliminowanie" jednego raka lub innej choroby, powoduje "pojawienie się" innej... Żeby wyjść z hipochondrii potrzeba albo terapii, albo pewnego kopa w postaci życiowych wydarzeń, które pozwolą choremu skupić się nie na sobie ale na innych, lub na hobby albo na pewno czasu. Niestety jedno badanie nie leczy hipochondrii Widzisz Paulag, kiedy Ci napisałam że przy objawach jakie wymieniłaś na pewno masz raka, to nie zareagowałaś na mój wpis, za to żywo odpisywałaś na pocieszenia wysyłane przez innych. Wiesz dlaczego? Bo o to właśnie chodzi hipochondrykowi. Tak naprawdę hipochondryk wie, że nie jest chory tylko ma urojenia i pisze o tych wymyślonych chorobach nie po to, bo mu je potwierdzić, tylko żeby im zaprzeczyć. Zatem jeśli ja Ci potwierdziłam Twoje obawy co do raka mózgu, to jednak wolałaś się do tego nie ustosunkowywać. Wiedziałaś, że nie masz raka mózgu, więc musiałabyś mi po prostu naubliżać, bo śmiem Ci mówić iż jesteś śmiertelnie chora. Może i przestaniesz tu pisać o chorobach, ale na pewno nie przestaniesz z dnia na dzień przeszukiwać Internetu w kwestii kolejnych rodzajów raka. Hipochondria to podstępna choroba. Wiem przecież bo sama jestem chora z urojenia. Chwilowo wyleczyłam się całkowicie, ale nie wierzę, że któregoś dnia (nawet najbliższego) nie wróci do mnie to cholerstwo. Nie wierzę po prostu. Idą Święta. Myślę, że zamiast wydawać grube setki na swoje wymyślone choroby, lepiej spożytkować je i przeznaczyć na bliźniego w potrzebie. Wystarczy rozejrzeć się dookoła a można zobaczyć tragedie i nieszczęścia. Rodziny, w których panoszy się rak rodzica lub rodziców, a dzieci nie mają co jeść.. Wystarczy tylko przestać skupiać się na sobie..
  15. Paulag24, jeśli masz wszystkie objawy, to rzeczywiście rak mózgu . Trudno się mówi.. Możesz iść na rezonans, ale po co? Przecież masz raka, więc tylko Ci potwierdzi, że to już początek końca. Pomyśl tylko, uwolnisz się wreszcie od cierpienia, mąż będzie wolny i znajdzie sobie zdrową kobietę, która zastąpi mu matkę jego dzieci a może da mu nowe.. Będzie mieszkała w Twoim domu, spała w Twoim łóżku.. Spełnią się Twoje marzenia: wszyscy będą szczęśliwi. Dostałaś już skierowanie od onkologa na dalsze leczenie? Kiedy jest planowana data wycięcia guza? Jakie są rokowania według lekarza? Będziesz miała chemię czy stopień złośliwości jest na tyle zaawansowany, że lekarze zaniechają leczenia i umrzesz w najbliższym czasie? Przeczytaj sobie na forum onkologicznym Dum spiro spero (chyba nie przekręciłam nazwy) jak wygląda dokładnie rak mózgu i jak się na niego umiera. Może u Ciebie nie będzie to tak bolesne i drastyczne..
  16. Zapraszam do poczytania moich kilku ostatnich wpisów, a także wpisów nenneke, jeraha i decyzji Paulag24 powyżej. Poczytaj sobie blogi ludzi, u których naprawdę zdiagnozowano guzy szczęki i mózgu, o ich walce i chęci do życia.
  17. -- 06 lis 2012, 20:25 -- Oni mają siłę, bo mają i raka i chcą z nim walczyć, chcą żyć, bo wiedzą że zdiagnozowany rak jest ostrym przeciwnikiem i może prowadzić do śmierci, a Ty raka nie masz więc nie możesz z nim walczyć. Możesz walczyć tylko z urojonym rakiem albo w ogóle z urojonymi chorobami. A to jest trudne, bo rak jest chorobą namacalną, leczoną konkretnie, a hipochondria jest chorobą nie tyle głowy co w głowie, wymyśloną przez nas samych. Uwierz mi, ja też się boję, ale powtarzam sobie zawsze słowa Aśki (Chustki): "jak przyjdzie wam użalać się nad sobą, to pomyślcie, że zawsze może być gorzej". Chyba miała na myśli swój namacalny przykład.
  18. jeraha, tak na mnie działał ten blog i inne podane z boku. Wyciągnęłam te same wnioski, co Ty: moja chora koleżanka, naprawdę chora na raka, świadoma swojej przegranej, potrafiła wstać z łóżka, ugotować synowi obiad, odrabiać z nim lekcje, wyjść z nim na spacer, spędzać całe godziny na wspólnych zbawach, a wiele razy było jej naprawdę ciężko. A ja, zdrowa na ciele a chora na umyśle, nie raz miałam czelność kłaść się z urojeniem, że mam raka albo inną miertelną chorobę. Żenada i wstyd. Siłę do życia czerpie się z mózgownicy, nie z ciała. Stąd Joanna miała siłę by żyć jak najdłużej. Nie dała rady wstać już tylko wówczas gdy ciało było naprawdę chore. Wtedy i silna wola nie pomoże. jeraha, cieszę się, że chociaż odrobinę pomogło Ci. Ja wiem, że z hipochondrii nie jest tak łatwo wyjść. Też jeszcze nie mogę. Ale nie mogę też siedzieć tutaj i codziennie wymieniać urojone choroby, czytać innych, tak samo nakręcających się i brnąć w to dalej. To wolę czytać blogi ludzi walczących z chorobami. Czytając je uważnie można się wyleczyć. Tylko trzeba je rzeczywiście przeczytać.
  19. To możemy sobie podać rękę. Ja również od dłuższego czasu zaczęłam dostrzegać problemy innych. Moje wymyślone choroby zaczęły mi się objawiać jako śmieszne i błahe, a co najgorsze, właśnie egocentryczne czy egoistyczne w negatywnym tego słowa znaczeniu. Dostrzegłam ludzi śmiertelnie chorych. Do hospicjum pracować nie pójdę, ale pomóc w inny sposób mogę. Znalazłam też wielodzietną rodzinę, mieszkającą w drewnianym domku z dziurawymi oknami, gdzie bieda piszczy. Mają siedmioro dzieci, z czego piątkę na utrzymaniu. Nie ma tam krztyny patologii, ale jest wielka miłość i troska o dzieci. Otworzyłam swoje serce na tę rodzinę. Znalazłam też kilka innych celów pomocy. Nie będę już o tym pisać. Jednak stwierdzę z pełną odpowiedzialnością, że skierowanie się na innych i spojrzenie dalej niż czubek własnego nosa, potrafi zadziałać jak wiadro lodowatej wody. Zamiast czytać o domniemanych chorobach, lepiej wejść na konkretne fora i blogi osób cierpiących, umierających i o nich pomyśleć, nie powiem, porozmawiać. Ciekawa jestem ileż hipochondryków z tego wątku i nie tylko miałoby odwagę spojrzeć w oczy osobie chorej na raka i powiedzieć, że umiera będąc i tak świadomym, że cierpi na urojone przez siebie choroby.. Bo ja nie. A zapewniam że gadane mam i nieśmiałością ani zakompleksieniem nie grzeszę. Wstydzę się
  20. Napisałaś to bardzo trafnie i ukłon Ci za to.. Tak, to prawda. Nerwica objawia się inaczej niż "prawdziwa" choroba. Mimo wszystko. Gratuluję Ci walki i tych małych sukcesów. Być może nie wyleczysz do końca nerwicy, ale przestanie ona zakłócać rytm Twojego codziennego życia. Mnie wciąż przekonuje myśl, że hipochondria to przejaw egoizmu. Mówię tu o sobie. To myślenie o swojej osobie, chorobach i zatruwanie życia innym. I to wyraz braku szacunku wobec osób naprawdę chorych. Wstyd mi.
  21. Czapla

    Nerwica a ciśnienie

    Nie przejmuj się. Każdy świr tak ma. Ja też. Jak tylko "coś się dzieje", zazwyczaj łapię za ciśnieniomierz. Coraz rzadziej, ale jednak nie potrafie do końca nad tym zapanować
  22. I to jest doskonały przykład tego, jak działa hipochondria. Jak wszystkie wyniki było ok, to stwierdziłaś, że dalej trzeba brnąć i wymyślać sobie choroby a nawet zmienić lekarza. Typowy mechanizm. Jak zmieniłaś lekarza a nowy zasiał w Tobie niepokój, że jednak jesteś na coś chora, to momentalnie to wyparłaś.. A dlaczego? Skąd wiesz, że ten drugi lekarz się nie mylił? I nagle poleciałaś do swojej lekarki, by usłyszeć od niej, ŻE JESTEŚ ZDROWA. Cha!! Z jednej strony szukamy ciągle chorób. Kiedy wykluczają jedną, brniemy dalej w drugą, ale jak tylko ktos zasieje w nas niepokój to lecimy tam, gdzie usłyszeliśmy, że jesteśmy zdrowi. Polecam Ci Pralinko przeczytanie bloga o życiu. Tylko w całości. Powyżej zamieściłam link. Jest tak napisany, że mozna łatwo wywnioskować co jest ważne i na czym powinnismy się skupić. Mówię Ci to ja, hipochondryczka numer jeden Mi też żaden psycholog nie pomógł. Po odstawieniu leków delikatne ataki wracają. To już jedenasty rok. Usłyszałam, że nerwica nie zawsze jest uleczalna. W czasie terapii miałam często wrażenie, że przerastam tych psychologów. Poza tym ich metody były dla mnie przewidywalne. Próba udowodnienia mi, że to wszystko trauma z dzieciństwa, dążenie do grzebania w mojej przeszłości, by mieć punkt zaczepienia, nie przekonują mnie. Przeszłość sama sobie przerobiłam i ją zamknęłam. Nic traumatycznego mnie nie spotkało w dzieciństwie. Dobrze je wspominam. Oczywiście każdy psycholog coś by pewnie wygrzebał, żeby się bronić, ale j nie dam sobie wmówić bzdur. Myslę, że wyleczyć mnie z nerwicy to jak próbować wyleczyć geja czy lesbijkę z homoseksualizmu. Teoria, że gejami stają się gwałceni w dzieciństwie chłopcy lub ofiary przemocy i inne teorie, nie przekonują mnie, bo życie pokazuje coś innego. A najgorsze jest wmawianie komuś, że ma nerwicę bo sam ją sobie wywołał a gej jest gejem bo też sobie coś ubzdurał.. -- 02 lis 2012, 17:34 -- Ja też doszłam do wniosku, że sama sobie muszę pomóc w jakiś sposób. Coraz rzadziej czytam o swoich wyimaginowanych chorobach. Stwierdziłam że jak będę chora, to dowiem się o tym w swoim czasie. Ja znowu od ponad roku czytałam blog mojej umierającej na raka koleżanki. Siłą rzeczy wchodziłam też na inne blogi o podobnej tematyce. Złapałam się za głowę: jak mogę być taką egoistką i myśleć ciągle tylko o sobie, o swoich chorobach, o swoim ciele, o swojej niedoskonałości, o swojej śmierci.. Odwołałam jedna wizytę u specjalisty. I jakoś "objawy" ustąpiły a pieniądze zaoszczędzone przekazałam na rzecz osób naprawdę potrzebującym. Pomogło. Ktoś mi może napisać, że czytanie blogów pisanych przez osoby chore na raka jest dołujące, dobijające i nie powinnam tego robić. Pytam: dlaczego? Skoro jestem taka odważna i grzebię w necie szukając właśnie nowotworów i innych świństw, to znaczy, że mam na to siły, tak? To czytanie o ludziach naprawdę walczących z chorobą i cieszących się każdym dniem, może tylko pomóc, a na pewno nie zaszkodzić. Ty znalazłaś sobie taką metodę. Super, że działa. Zrobiłaś po prostu jakiś wielki krok do przodu, by wyjść z tego cholerstwa. Gratuluję Ci
  23. Czapla

    Nerwica a ciśnienie

    Ja się zgodzę z Behemoth. I nie dlatego, by komuś dopiec, ale jestem świetnym przykładem zaprzeczenia tego, co napisałeś i tego co podaje - jak twierdzisz - specjalista kardiolog. Wielu z nas przekonało się, że tytuł profesora nie musi oznaczać, że ma rację. Ja rano po przebudzeniu mam bardzo często wyższe ciśnienie, prawidłowe, ale wyższe, typu 120/80. W okolicach godziny 10.00, 11.00, spada do wartości 100/70 lub niżej i utrzymuje się tak aż do wieczora. Ciekawe co by powiedział ten specjalista kardiolog na to... A w szpitalu mierzą ciśnienie i rano i w południe i popołudniu i wieczorem..
  24. Tak, dawałam link, ale hipochondryk jest tak zapatrzony w swoje wyimaginowane choroby, że nie zwraca często uwagi na takie linki, tylko brnie dalej w swoje "choroby". Zamiast przeczytać bloga, pisze lub myśli "nie mam siły psychicznej", "nie dam rady", itp. ale czyta w googlach objawy różnych nowotworów, bo na to ma siłę psychiczną i czas. Dlatego załączyłam jeszcze raz. Uważam, że hipochondryk powinien to przeczytać. To jest remedium na wiele wymyślonych chorób. Czytając swoje własne i innych tutaj osób wpisy o przerzutach raka, mam poczucie braku szacunku i pokory w obliczu tragedii ludzi naprawdę chorych. Mam też ogromne poczucie wstydu za siebie samą. Staram się dlatego wybrnąć z tego jakoś.
  25. Paulag24, Joasia miała 36 lat. Studiowałam z nią.. Dzisiaj wszystkie portale i prasa piszą o jej odejściu. A ja, za każdym razem gdy o niej pomyślę, czuję do siebie wstręt: jak mogę wymyślać sobie te wszystkie raki? Może Tobie Paulag24 też pomoże takie myślenie? W wolej chwili przeczytaj jej bloga. Ale całego. Nie potęguje lęku o raku, ale potrafi uleczyć.. http://chustka.blogspot.com/ http://www.se.pl/rozrywka/plotki/joanna ... 88260.html http://www.fakt.pl/Zmarla-Joanna-Salyga ... 487,1.html http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/ni ... omosc.html http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,1276 ... 6_lat.html http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... 4.html?i=3 .....
×