Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie dawno tutaj nie pisałem pisze do was z problemem może doradzaniem czy ktoś tak miał otóż od stycznia mecze się z Anginami przerobiłem 5 antybiotyków w piątek skończyłem ostatni i od wczoraj znowu bol migdała i ucha tak silny przy przełykaniu oczywiście idę do doktora co doktor mówi pan zdrowy zero anginy nic i o to moje pytanie czy może nerwica takie coś powodować albo czy takie coś mieliście 

bol gardła tak silny jakbym naprawdę był chory. Uwierzę we wszystko po tym jak moja głowa potrafiła wymyślić bol nerek i śmierdzący mocz gdzie wyszło ze zdrowy jestem 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Dustin napisał:

Witajcie dawno tutaj nie pisałem pisze do was z problemem może doradzaniem czy ktoś tak miał otóż od stycznia mecze się z Anginami przerobiłem 5 antybiotyków w piątek skończyłem ostatni i od wczoraj znowu bol migdała i ucha tak silny przy przełykaniu oczywiście idę do doktora co doktor mówi pan zdrowy zero anginy nic i o to moje pytanie czy może nerwica takie coś powodować albo czy takie coś mieliście 

bol gardła tak silny jakbym naprawdę był chory. Uwierzę we wszystko po tym jak moja głowa potrafiła wymyślić bol nerek i śmierdzący mocz gdzie wyszło ze zdrowy jestem 

Tak, moja hipochondria zaczęła się od anginy. Pierwszy antybiotyk skończony, ale gardło nadal bolało, plus lekki stan podgorączkowy, wiec znów do lekarza. Drugi antybiotyk - to samo. Skończyło się na ośmiu a problemy wcale nie przeszły. Dopiero po latach, po wyprowadzce zagranice zrozumiałam dlaczego, bo mi to w 3 zdaniach wyjaśniła pielęgniarka w przychodni kiedy przyszłam z zapaleniem gardła:

1. Posiew. Nie ma co dawać antybiotyków bez posiewu. Walisz w ciemno, osłabiasz organizm a nawet nie wiesz, czy to bakteria (tak, tak można mieć wirusową anginę)

2. Gardło po anginie czy zapaleniu zwykle jest zaczerwienione, podrażnione, migdałki opuchnięte i jeśli lekarz Cię widzi to może te oznaki gojenia pomylić z aktywną infekcją i dać nowy antybiotyk. Wiec znów - posiew! I dobry wywiad

3. Szereg antybiotyków zrujnował mi odporność, wiec siła rzeczy co chwila bolało mnie gardło czy ucho, bo łapałam wszystkie możliwe wirusiki. I tak to się ciągnęło dopóki nie przestałam chodzić do lekarza po nowe recepty. Po kilku miesiącach wszystko wróciło mniej więcej do normy ale migdaly mam dalej asymetryczne a jeden mocno przerośnięty w tył - także przy każdej lekkiej infekcji jeśli spuchnie, to czuję, ze mam coś w gardle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, minou napisał:

Tak, moja hipochondria zaczęła się od anginy. Pierwszy antybiotyk skończony, ale gardło nadal bolało, plus lekki stan podgorączkowy, wiec znów do lekarza. Drugi antybiotyk - to samo. Skończyło się na ośmiu a problemy wcale nie przeszły. Dopiero po latach, po wyprowadzce zagranice zrozumiałam dlaczego, bo mi to w 3 zdaniach wyjaśniła pielęgniarka w przychodni kiedy przyszłam z zapaleniem gardła:

1. Posiew. Nie ma co dawać antybiotyków bez posiewu. Walisz w ciemno, osłabiasz organizm a nawet nie wiesz, czy to bakteria (tak, tak można mieć wirusową anginę)

2. Gardło po anginie czy zapaleniu zwykle jest zaczerwienione, podrażnione, migdałki opuchnięte i jeśli lekarz Cię widzi to może te oznaki gojenia pomylić z aktywną infekcją i dać nowy antybiotyk. Wiec znów - posiew! I dobry wywiad

3. Szereg antybiotyków zrujnował mi odporność, wiec siła rzeczy co chwila bolało mnie gardło czy ucho, bo łapałam wszystkie możliwe wirusiki. I tak to się ciągnęło dopóki nie przestałam chodzić do lekarza po nowe recepty. Po kilku miesiącach wszystko wróciło mniej więcej do normy ale migdaly mam dalej asymetryczne a jeden mocno przerośnięty w tył - także przy każdej lekkiej infekcji jeśli spuchnie, to czuję, ze mam coś w gardle.

Ja to samo mam z antybiotykami co chwile nowy teraz byłem u lekarza i powiedział ze anginy napewno teraz nie mam ze nie są migdały opuchnięte nie ma nalotów nie ma nic ze sam nie wie od czego może mnie bolec ale tez powiedział ze po tylu antybiotykach tak mam odporność pewnie zajechaną ze każde przewianie czy zapalenie szluga na dworze może skończyć się bólem gardła 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.03.2023 o 13:34, acherontia styx napisał:

Yyyy, sorry, ale musiałaś mieć lekarza idiotę. Ja  kilka tygodni temu miałam nawracające infekcje. Jeden antybiotyk, pomógł na dwa dni i na nowo. To stwierdziliśmy z lekarzem, że ok, może to było za mało, bo to był ten 3 dniowy antybiotyk, to dał drugi już normalnie na 7 dni, znowu pomógł, ale tym razem na tydzień. Poszłam do lekarza znowu, zbadał i powiedział, że ok, osłuchowo rzeczywiście jest nie halo ale dodał, że nie, koniec, kolejnego antybiotyku nie da, bo to bez sensu i zrobi więcej szkody niż pożytku. Dał skierowanie na badania krwi i  miał rację, bo ze zwykłych badań krwi wyszło, że ja nawet stanu zapalnego nie mam w organizmie. Fakt, że u mnie te problemy nie były na tle psychogennym, bo ja mam w organizmie patogen alarmowy od kilku lat już i trzeba go utrzymać w ryzach, żeby nie zaczął broić, ale to da się zrobić zwykłą szczepionką doustną. Dodatkowo mam jakąś niewyjaśnioną przewlekłą leukocytozę i lekarze powiedzieli, że więcej mi antybiotyków nie przepiszą (zarówno rodzinny jak i pulmonolog, który pilnuje mojego lokatora w płucach), dopóki nie przyniosę opinii od hematologa, bo skoro nie ma stanu zapalnego w organizmie, podłoże alergiczne też wykluczył pulmonolog jak i astmę, to nie będą strzelać na ślepo, bo mogą nie trafić jeszcze przez długi czas.

Teraz co prawda znowu jestem chora, ale wiem, że antybiotyku nie będzie bo nawet nie ma potrzeby, bo to covid mnie nawiedził tym razem 😤

W tamtych czasach byłam zapisana do dużej studenckiej przychodni. Za każdym razem trafiałam na innego lekarza i każdy miał dla mnie 10 min. To oczywisty powód bezmyślnego ładowania antybiotyków.

Po tym przepisałam się do praktyki lekarki rodzinnej i chodziłam tylko do niej. Po roku różnych badań to ona zdiagnozowała u mnie hipochondrię. Jeśli pomyślisz, ze tez była kiepska bo zajęło jej to rok, to weź pod uwagę, ze trafiłam do niej po 8 różnych antybiotykach i tonie innych leków, które zrujnowały mi żołądek, florę bakteryjną jelit i odporność. Wiec najpierw walczyliśmy z prawdziwymi problemami (np ciągłym zapaleniem pęcherza czy nadzerkami w żołądku) i w tle była ta moja nerwica, która dodatkowo jeszcze wywoływała choroby wymyślone. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Dustin napisał:

Ja to samo mam z antybiotykami co chwile nowy teraz byłem u lekarza i powiedział ze anginy napewno teraz nie mam ze nie są migdały opuchnięte nie ma nalotów nie ma nic ze sam nie wie od czego może mnie bolec ale tez powiedział ze po tylu antybiotykach tak mam odporność pewnie zajechaną ze każde przewianie czy zapalenie szluga na dworze może skończyć się bólem gardła 

Gdzieś czytałam, ze pełna regeneracja organizmu po antybiotyku może trwać nawet do roku czasu, a zwykle 2-3 miesiące. W tym czasie Twoja odporność powoli wraca do normy, odbudowuje się naturalna flora jelitowa itd. 
Chyba po prostu musisz o siebie zadbać. Jedz zdrowo, włącz kiszonki czy kefiry, coś z „dobrymi” bakteriami, dużo warzyw i owoców, spróbuj naparów z imbirem. No i najlepiej nie palić ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, minou napisał:

Gdzieś czytałam, ze pełna regeneracja organizmu po antybiotyku może trwać nawet do roku czasu, a zwykle 2-3 miesiące. W tym czasie Twoja odporność powoli wraca do normy, odbudowuje się naturalna flora jelitowa itd. 
Chyba po prostu musisz o siebie zadbać. Jedz zdrowo, włącz kiszonki czy kefiry, coś z „dobrymi” bakteriami, dużo warzyw i owoców, spróbuj naparów z imbirem. No i najlepiej nie palić ;) 

Wiem wiem ale ogólnie zauważyłem ze bol tego gardła pojawia się tylko przy połykaniu śliny  , jak pije jem czy coś to wgl nic nie czuje nic nie boli wiec tym bardziej jest to dziwne 😒

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maribellcherry napisał:

To to bedzie wezel chlonny. Mialam identycznie po koronie w zeszlym roku, bolalo 4 miesiace. Tez myslalam ze to migdalek i poszlam do lekarki a ona mowi ze to wezel. Wezel w srodku przy gardle moze boli prawie identycznie jak migdalek.

Drugi raz mialam od stycznia do lutego w tym roku. Bolalo jakos 5-6 tygodni.

Boli tylko przy polykaniu i boli tak jak migdalek.

Crp moze byc z deczka podwyzszone oraz inne ktore wykazuja stany zapalne w organizmie wiec nie przestrasz sie jak w czasie bolu bedzie robil badania krwi.

 

Na bank to wezel po chorobie.

Czyli przejdzie samo w sumie już trochę przeszło bo od paru dni faszeruje się przeciwzapalnymi 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy miał ktoś nudności przy nerwicy przez pare dni? Ja aktualnie mam koszmary, budze się wystraszona, wybudzam się często bardzo w nocy, mam nudności suchość w ustach, zimne stopy rece, ciekzo funkcjonować normalnie. Od lat mam silna hipochondrię, w tamtym roku doszły ataki paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ju467 napisał:

Czy miał ktoś nudności przy nerwicy przez pare dni? Ja aktualnie mam koszmary, budze się wystraszona, wybudzam się często bardzo w nocy, mam nudności suchość w ustach, zimne stopy rece, ciekzo funkcjonować normalnie. Od lat mam silna hipochondrię, w tamtym roku doszły ataki paniki.

Co do koszmarów i problemów ze snem, to od paru dni widzę to u siebie, dzieci oraz znajomych. Kiedyś czytałam ze takie reakcje są wynkiem jakiś wyładowań na słońcu, tak samo jak np niektórym gorzej się śpi przy pełni. Jeśli się często wybudzasz to jesteś przemęczona i inne objawy typu mdłości, czy zimne stopy itd są pewnie po prostu reakcją stresową. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, minou napisał:

Co do koszmarów i problemów ze snem, to od paru dni widzę to u siebie, dzieci oraz znajomych. Kiedyś czytałam ze takie reakcje są wynkiem jakiś wyładowań na słońcu, tak samo jak np niektórym gorzej się śpi przy pełni. Jeśli się często wybudzasz to jesteś przemęczona i inne objawy typu mdłości, czy zimne stopy itd są pewnie po prostu reakcją stresową. 

Czuje na dodatek jakieś osłabienie w nogach i rękach, bol ramion masakra jakaś kumulacja ☹️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja obecnie martwię się czy nie mam leukopenii polekowej jako rzadkiego powikłania po lekach na ADHD. Miałam 3 przeziębienia pod rząd, jedno zaleczone, dzień przerwy i kolejne. Teraz się po nich doleczam, już 4 ty tydzień. Miałam różne badania na grypę A i B, koronę RSV, jakieś bakterie w gardle, CRP żeby ocenić, czy antybiotyk by pomógł i nic. Prawie 4 tyg choroby praktycznie bez leczenia (tzn czasem Apap, dużo herbatek, syrop z cebuli itd). 
To by zreszta było już 3 moje podejrzenie o skutki uboczne leczenia, poprzednie wykluczono, wiec myśle ze to moja skłonność do hipochondrii a nie realne zagrożenie. 
W środę mam z kolei badanie funkcji płuc żeby wykluczyć uszkodzenia po koronie.

Rak płuc i czerniak to tez moje standardowe obawy. Moja mama i siostra miały raka skory (dwa inne typy). Mama zmarła na raka płuc, ale tez paliła te 50 lat. A ja paliłam biernie w dzieciństwie, potem czynnie, z przerwami kilkuletnimi, a ponad 3 lata temu definitywnie przestałam popalać (bo ja to raczej albo kilka dziennie, albo tylko w weekendy). 
Tak w ogole widać ze hipochondria często idzie w kierunku kancerofobii. Ciekawe dlaczego? Jest tyle innych poważnych chorób, ale to nowotwory tak bardzo nam działają na wyobraźnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, minou napisał:

Ja obecnie martwię się czy nie mam leukopenii polekowej jako rzadkiego powikłania po lekach na ADHD. Miałam 3 przeziębienia pod rząd, jedno zaleczone, dzień przerwy i kolejne. Teraz się po nich doleczam, już 4 ty tydzień. Miałam różne badania na grypę A i B, koronę RSV, jakieś bakterie w gardle, CRP żeby ocenić, czy antybiotyk by pomógł i nic. Prawie 4 tyg choroby praktycznie bez leczenia (tzn czasem Apap, dużo herbatek, syrop z cebuli itd). 
To by zreszta było już 3 moje podejrzenie o skutki uboczne leczenia, poprzednie wykluczono, wiec myśle ze to moja skłonność do hipochondrii a nie realne zagrożenie. 
W środę mam z kolei badanie funkcji płuc żeby wykluczyć uszkodzenia po koronie.

Rak płuc i czerniak to tez moje standardowe obawy. Moja mama i siostra miały raka skory (dwa inne typy). Mama zmarła na raka płuc, ale tez paliła te 50 lat. A ja paliłam biernie w dzieciństwie, potem czynnie, z przerwami kilkuletnimi, a ponad 3 lata temu definitywnie przestałam popalać (bo ja to raczej albo kilka dziennie, albo tylko w weekendy). 
Tak w ogole widać ze hipochondria często idzie w kierunku kancerofobii. Ciekawe dlaczego? Jest tyle innych poważnych chorób, ale to nowotwory tak bardzo nam działają na wyobraźnie.

Ja to chciałabym mieć raka, parę miesięcy i skończyłoby mi się to piekło na ziemi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Blokada napisał:

Ja to chciałabym mieć raka, parę miesięcy i skończyłoby mi się to piekło na ziemi. 

Tez byłam na tym etapie psychicznym, także wiem co czujesz. U mnie był to pierwszy krok do pokonania nerwicy. Kiedy zrozumiałam ze już lepiej by było być śmiertelnie chorym i umrzeć, zdecydowałam ze zrobie wszystko, żeby odzyskać kontrole nad swoim umysłem i podwyższyć jakość życia. W zasadzie się udało.

Sklonnosc do nerwicy mam nadal i wg psychiatrów jest ona wrodzona. Dalej tez mam skłonność do doszukiwania się chorób i martwienia się tym. Ale nie jest to tak nasilone, żeby to była hipochondria. W hipochondrii zdrowie to był temat nr 1, o niczym innym nie mogłam myśleć, co chwila robiło mi się na przemian słabo, niedobrze i gorąco jeśli np przez przypadek namacałam jakiś węzeł chłonny, coś mnie zakłuło albo zauważyłam jakiegoś pieprzyka, na którego wcześniej nie zwróciłam uwagi. I już potem to byłam nie do życia, aż do wykluczenia choroby, gdzie była bardzo chwilowa ulga, i cała zabawa od nowa, jak zauważyłam coś nowego.

Teraz z jednej strony nadal się trochę doszukuje, z drugiej np mam objawy, które ignoruje. Być może wskazują one na raka np jajnika czy jelita grubego. Trudno. Moja smierć mnie mało przeraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, minou napisał:

Tez byłam na tym etapie psychicznym, także wiem co czujesz. U mnie był to pierwszy krok do pokonania nerwicy. Kiedy zrozumiałam ze już lepiej by było być śmiertelnie chorym i umrzeć, zdecydowałam ze zrobie wszystko, żeby odzyskać kontrole nad swoim umysłem i podwyższyć jakość życia. W zasadzie się udało.

 

U mnie to nie jest pierwszy, drugi, a nawet dziesiąty krok. U mnie ten stan trwa już latami. Nie pokonam tego. Nawet nie wiem z czym walczę, czemu tak wszystko straszliwie mnie drażni. Czarna rozpacz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Blokada napisał:

U mnie to nie jest pierwszy, drugi, a nawet dziesiąty krok. U mnie ten stan trwa już latami. Nie pokonam tego. Nawet nie wiem z czym walczę, czemu tak wszystko straszliwie mnie drażni. Czarna rozpacz

A jaką masz diagnozę? 
Ja wiele lat temu nadludzkim wysiłkiem zdecydowałam, ze „nie będę chora”. Miałam okresy, gdzie „nie bycie chorym” kosztowało mnie tyle energii, ze psychicznie czułam się jak wrak. Dwa razy leczyłam się farmakologicznie na depresję, na nerwice czasem brałam benzo. I jakoś to było.

Dopiero niedawno zdiagnozowano u mnie ciężkie ADHD i uznano to za przyczynę nerwicy i depresji. Leczę się na ADHD i jest dużo lepiej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, minou napisał:

A jaką masz diagnozę? 
Ja wiele lat temu nadludzkim wysiłkiem zdecydowałam, ze „nie będę chora”. Miałam okresy, gdzie „nie bycie chorym” kosztowało mnie tyle energii, ze psychicznie czułam się jak wrak. Dwa razy leczyłam się farmakologicznie na depresję, na nerwice czasem brałam benzo. I jakoś to było.

Dopiero niedawno zdiagnozowano u mnie ciężkie ADHD i uznano to za przyczynę nerwicy i depresji. Leczę się na ADHD i jest dużo lepiej. 

Jeden lekarz powiedział mi że to borderline, nie wiem sama, ci lekarze są jacyś dziwni, żaden mi nigdy do końca nie pomógł. A byłam już u wielu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Blokada napisał:

Jeden lekarz powiedział mi że to borderline, nie wiem sama, ci lekarze są jacyś dziwni, żaden mi nigdy do końca nie pomógł. A byłam już u wielu. 

Wspolczuję, zaburzenia osobowości to nie jest najłatwiejszy temat do leczenia.

I tak, lekarze są dziwni, trudno trafić na dobrego. Tak naprawdę dopiero jak moje dzieci były diagnozowane, zobaczyłam jak to powinno wyglądać. Nie jedna czy dwie wizyty u jednej osoby, ale cały proces w klinice, testy, rozmowy z psychiatrą, psychologiem, neurologiem, fizjoterapeutą. Bez tego ciężko postawić dobrą diagnozę. Np córki główną diagnozą jest adhd, ale poszerzone testy wykazały tez cechy autystyczne (za mało by dostać diagnozę „autyzm”) i zaburzenia lękowe społeczne (znów za mało by dostać diagnozę „fobia społeczna). Oprócz tego ma zaburzenia neurologiczne - nadwrażliwość i zaburzenia integracji sensorycznej. Gdyby ograniczyć się do diagnozy adhd, pewnie ciężko byłoby zrozumieć jej inne problemy oraz fakt, ze leczenie farmakologiczne pomaga trochę, ale nie działa „cudów” jak u niektórych dzieci. Ja podejrzewam u siebie te same zaburzenia, ale ponieważ diagnozowałam się prywatnie i każdy blok kosztuje sporo, wybrałam tylko diagnozę na adhd - bo na to są leki. Na inne problemy to terapia, trening społeczny, higiena życia czyli sen, sport, relaks, zdrowa dieta, unikanie używek itd. 

Mi bardzo pomogła wiedza „co mi jest”, bo mam wrażenie ze pół życia wale głową w ścianę myśląc „co jest ze mną nie tak, co robię źle?” Teraz wiem, co jest nie tak. Części z tych rzeczy nie da się jako tako leczyć, ale lepiej wiem jak o siebie dbać, znam swoje ograniczenia, rozumiem swoje reakcje. No i wiem jak pomoc dzieciom, które mają te same diagnozy co ja. Jak ja byłam dzieckiem, nie było wiedzy, bym mogła mieć odpowiednie wsparcie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou dzięki, że się z tym ze mną dzielisz. U mnie z początku było tak, że ponieważ moja mama chorowała to mi przypisali ta sama diagnozę. Zamknęli mnie w szpitalu i powiedzieli na do widzenia choroba psychiczna. Nie było żadnej rozmowy, nie daj Boże terapii. Leki z grubej rury, najcięższe dzieło wystrzelili i miałam się z tym pogodzić. Traumę mam po tym do teraz. Co ja się najezdzilam po lekarzach, żeby dowiedzieć się co mi jest. Przechodziłam to samo co ty, chciałam wiedzieć co ze mną nie tak. Jeden lekarz psychoterapeuta, godny zaufania właśnie mi powiedział, że to wygląda na borderline. Terapia trwala chwilę i nie chciał mnie już więcej leczyć. I tak do tej pory nie znalazłam nikogo kto wyprowadził by mnie na ludzi. Powiem ci szczerze nie wiem co dalej ze mną będzie. Ty bynajmniej już masz sprawę jasna. Fajnie, że wiesz jak pomóc własnym dzieciom. To ogromny krok do przodu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się nasiliła nerwica w ostatnim czasie przez to ze miałam problemy z żołądkiem bardzo mnie bolał - okazało się zapalenie przełyku oraz helicobacter. Miałam wtedy bardzo silne bóle.. 😞męczyłam się bardzo i bałam o siebie i swoje życie i zdrowie, automatycznie lęki się nasiliły  😕 brałam antybiotyk i było potem super przez miesiąc. Jednak w poniedziałek zjadłam jakieś danie ciężkie z restauracji które mi zaszkodziło. I od tamtej pory zaczęło się na nowo- brak apetytu straszne lęki, ze będę wymiotować itd, nudności. Boje się wieczorów i nocy bo wtedy przez bol bie mogłam nawet spać. Co za bezsens. 

 

Jak byłam mała często wymiotowałam wszystkiemu był winny stres, zawsze żołądek obrywał.

w pracy miałam ostatnio ataki paniki, poszłam do łazienki i płakałam. 
Co o tym myślicie.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za bardzo się nakręcasz @Ju467. Wiem że tak jest przy nerwicy bo sama to przechodziłam. Wujek google chodził na okrągło, a ja miałam chyba już wszystkie choroby świata, a nawet takie których jeszcze nikt nie wymyślił, o taka byłam wyjątkowa 😉.  Wiem że jest ciężko, ale staraj się nie myśleć ciągle o tym co możesz mieć za chorobę, bo to tylko pogarsza Twój stan. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maribellcherry napisał:

 

Wczoraj jak kladlam sie spac yo kluko mnie tam gdzies zaraz ponizej zeber po lewej.

Dzis w sumie obudzilo mnie bo lezalam akurat na lewej stronie. Kulo mnie nadbrzusze, gazy, opuchniete nadbrzusze. I powiem Wam ze zle sie od tego zaczelam czuc. Mdlilo mnie.

Mialam badana krew i usg brzucha. 

Zawsze jak mi cos dolega to (prawie) zawsze w nadbrzuszu, w tej gornej czesci.

Wkret mam na raka jelita i/lub zoladka, caly czas...

 


ja od 2 tyg tez mam ciagle stres i czuje mega napięcie . Budzę się i od razu jestem zestresowana na maxa. Dziwne ze  stolice są raz normalne podczas stresu a raz luźniejsze. Tez tak macie ? Oczywiście tez potrafie sobie wkręcić jakaś chorobę jelit. Dodatkowo pojechałam na wakacje i dostałam okres w połowie cyklu, ale to sobie jakos tłumacze stresem, lotem i zmiana klimatu bo na usg u giną wszystko ok. Mnie czasem kłuje tak jak Coebie ale z prawej strony. Oczywiście internet nie mówi nic dobrego. 🤣
 

znacie jakieś rozluźniające napięcie leki bez recepty? Nie chciałabym się pakować w inne bo chciałabym w tym roku zajść w ciąże a czytałam , że to nic dobrego…

niemniej jednak jeśli nie poczuje się lepiej to nie będę się męczyć bez końca . 

Edytowane przez Eve19

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, maribellcherry napisał:

Ja nie wierze ze u mnie to od stresu, ja mam to od stycznia 2021.... doslownie... Crohn i WZJG to tez nie bedzie bo mam crp niskie, nie chudne i nie mam poki co krwi w stolcu. Moj maz WZJG wiec wiem z czym to sie je.... co to za choroba, przerabiam to z nim na codzien. 

Sa mniej powazne schorzenia typu dyspepsa, sibo, jelito drazliwe, reflux... Nie wierze ze u mnie to ze stresu, az tyle stresu to ja tez nie mam w zyciu... 

Ludzie chodza czasem z rakiem jelita tak dlugo. Czesto nic nie wychodzi w pierwszych badaniach a potem sa nie do uratowania.

Glowa mnie boli... mam wrazenie, ze od brzucha, chociaz moze byc tez ew od pogody. U nas raz slonce raz deszcze... Ja jestem wrazliwa na takie rzeczy

 

 

PS Ja pije ziola, wierze w ich moc. Jesli chcesz zajsc w ciaze to ziola nie zaszkodza. Popatrz w necie jakie dzialaja rozluzniajaco i uspokajajaco, ale jak juz bedziesz w ciazy to je odstaw. Niektore wspomagaja prace hormonów plciowych. Popatrz tez na skutki uboczne. Czasem moga byc bole zoladka i biegunki (ale to raczej w przedawkowaniu) i tez nie od wszystkich ziol.


kochana, mówisz ze nie masz tyle stresu. Ale jeśli tu jesteś tzn , ze jesteś hipochondryczką jak my wszyscy - nie stresują cię te potencjalne choroby? To ze sobie coś wkręcamy . Ja ogólnie tez nie mam w życiu jakiś rewolucji wielkich ale już samo to ze wkręcam sobie coś powoduje u mnie mega napięcie , bóle brzucha , głowy , luźne stolce. Czuje na sobie tez stres który puszcza zazwyczaj wieczorem ale od rana znowu się nakręcam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×