Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak reagujecie na pochwały?


Gunia76

Rekomendowane odpowiedzi

Myślisz, że były bezwartościowe czy nie dopuszczasz do siebie po protu opinii innych?

Po prostu nie działały na mnie oraz raczej nie widziałem sensu w pochwałach, po co tak dokładnie one są. Uważałem także chyba (najpierw tylko podświadomie), że krytyka wobec mnie mówi o mnie prawdę, a pochwały są kłamstwem. Opinią innych zawsze się bardzo przejmowałem, ale tą negatywną. Chciałem, żeby inni nie mieli do mnie żadnych zastrzeżeń, ale też żeby mnie nie wychwalali. Gdy w dzieciństwie np. miałem coś zrobić i wiedziałem, że jeśli to zrobię dobrze to będzie pochwała, a jeśli źle to nawet niezbyt duża krytyka, to nie żyłem tym, że mam szansę na pochwałę, tylko żyłem strachem przed tą krytyką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 z tego co pamiętam, Ty masz podejście "nie poradzę sobie i tak", więc chciałabym Ci coś poradzić, nawet mam kilka pomysłów, ale nie wiem czy warto, czy postarasz się wykorzystać. Jak myślisz?

Ja bym się pewnie wziął za swoje problemy, gdyby nie to, że wolę "przebywać" w świecie fantazji, a nie w rzeczywistym i to, że jestem leń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123,

Z podobnych (właściwie to z prawie takich samych) powodów, nie mogłem się przełamać przez lata, żeby coś zmienić, lecz w końcu miarka się przebrała. W końcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W drugą stronę też w sumie nie mam odpowiedniego podejścia do pochwał. Mam wrażenie, że głupio by mi było kogoś za coś pochwalić.

Bywa też, że miewam problem z identyfikacją, kiedy osiągnięcie u kogoś jest na tyle dobre, że ten ktoś powinien zostać pochwalony, a kiedy osiągnięcie jest zbyt słabe, by ktoś został pochwalony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja łykam każdą pochwałę od razu. W domu nikt mnie nie chwalił, wszystko mogło być lepsze i ładniejsze i teraz wszystko co robię jest oczekiwaniem na pochwałę. Oczywiście po jakimś czasie doszukuję się drugiego dnia ale moje oczekiwanie na aprobatę innych jest wręcz chorobliwe. Dla mnie to jest prosta sprawa, oczekiwanie na to że rodzice mnie w końcu docenią. Mam świadomość że to nigdy nie nastąpi ale pierwsze o czym myślę to czy będą ze mnie dumni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze nie tak bezposrednio w temacie na poczatek - od pewnego czasu juz mam (jak mi sie wydaje) w miare wlasciwy punkt odniesienia i wiem, jesli zrobie cos dobrze. I to, ze dobrze wcale nie znaczy "lepiej od kogos". Zajelo to wiele lat syzyfowej (doslownie - bo pod gorke, bez wsparcia albo z "wsparciem alternatywnym") pracy i gdyby nie moj upor (zaleta) to pewnie nadal tkwilabym w przekonaniu ze totalnie nie nadaje sie do niczego (co usilnie probowali mi wbic do glowy zarowno rodzice jak i partnerzy zyciowi).

Ale to, ze zrobilam cos dobrze to jeszcze nie koniec.

Nadal, wbrew mojej checi i woli (niestety) gdy zobacze efekt pracy kogos innego to uwazam, ze moja taka calkiem super nie jest i chyba takiej jak ktos inny nie zrobie itp itd.

Nadal!

Choc teraz mam juz swiadomosc ze jest to mechanizm z przeszlosci i juz tak nie przezywam, mimo to bardzo chcialabym sie pozbyc tego niemilego odczucia.

Jesli robie cos to jest to indywidualne i nie ma sensu porownywac.

Z kolei chwale innych czesto dla samej pochwaly bo wiem jak to pomaga. Szczerze - bo zawsze ktos jakas tam prace wykonal.

Nadrabiam tym niedostatek pochwal w swoim zyciu.

Jak ja tobie to kiedys ty mnie ;)

Kiedys tez bylam wrecz glodna pochwal ale dostawalam ich na lekarstwo (zeby mi sie w glowie nie przewrocilo). Przestalam wiec ich oczekiwac.

Jako bardzo male dziecko czesto bylam chwalona ale za faktyczne osiagniecia a nie za nic. Matka uczyla mnie dlugich wierszy - elaboratow, ktore potem deklamowalam publicznie. Pewnie bylam z tego dumna ale nie pamietam, za mala bylam (jeszcze nie chodzilam do szkoly). Tylko jak o tym mysle coraz czesciej mam wrazenie, ze robilam za jakas malpe na sznurku ktora sie pokazuje publicznie. Albo wszystko bylo jak najbardziej OK tylko ja sie czepiam ;)

Potem byly na przemian pochwaly i druzgocace krytyki.

Albo: bardzo dobrze ale moglabys zrobic to lepiej.

 

Zapamietalam taki fakt: syn weterynarza pokazywal swiadectwo z piatej klasy mojemu ojcu (nasi ojcowie kolegowali sie), chlopak byl ode mnie 3 lata starszy. I na tym swiadectwie same piatki. "Zebys ty takie miala w piatej klasie". I caly czas o tym Marku a to a sro. Przypominanie przy byle okazji. I co? Mialam k*rwa te same piatki w piatej klasie na swiadectwie - pochwalil mnie ktos jak tego Marka? Nie, to bylo zupelnie oczywiste.

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo ze se jaja robi (jak np skomlementuje), niestety, tego nie udaje mi sie jakos usunac, powraca ale juz bardzoej jestem swoadoma, ze to niekoniecznie ma zwiazek z terazniejszoscia.

 

-- 13 gru 2013, 09:21 --

 

Konkluzja?

Gdzies wewnatrz kwesionujemy wlasne prawa do wielu rzeczy.

Czy zasluguje na pochwale? Naprawde? Czy to co zrobilam/em nie jest za malo zeby mnie chwalic? Ale jesli nawet przyjme te pochwale to czy nie bedzie to ze szkoda dla ochrony samego siebie? Bo ktos to wykorzysta? I albo wysmieje, albo zaatakuje, albo...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o nie!! to straszny wątek.

 

pochwaly...

brain addiction, pawlow , manipulacja i niewola!!!

 

nie ale serio... wiekszosc z nas przeszła ok 10 lat zwyklej szkoly.. ktora uczy uloglosci w stosunku do ocen.. do tego dom wmawiający ze istnieją reguły postepowania mierzone kategoriami poprawnosci...

 

gdzież od tego uciekać?

kiedy endogenna motywacja wyłącza się i rzenosi swoj motor w rejony kary i nagrody?? wrr

nienawiść do szkoły rooośnieee z każdą myślą, od nowa, jakby to było wczoraj.

 

a same w sobie pochwaly... np komplementy... super pozytywny feedback od homo sapiensa na pewno może przestraszać jak ktoś sie boi ośmieszenia bądź panikuje kiedy tylko okienko z widokiem na sukces sie choćby leciutko uchyli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochwała, komplement....Umiem jedynie powiedzieć krótkie i zdawkowe dziękuje... ale to glownie po to aby urwac temat jakiejkowiek rozmowy o mnie.

Dzięki własnej,ciezkiej pracy schudłam 45 kg i utrzymuje wagę, ludzie są zaskoczeni- chwalą mnie,prawią komplementy... a ja traktuje to jako coś co nie dotyczy mnie... nie wiem czy to dobrze ujęłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawie się to czyta.

Ja ostatnio zauważyłam że kiedy ktoś nie napisze czy nie powie mi czegoś pozytywnego na mój temat, albo negatywnego ale 'ostrego', że jestem wyjątkowa czy w jakiś sposób nieprzeciętna to dopiero spada mi nastrój. Być moze musi być sztucznie symulowany przez osoby trzecie, nawet przez internet, ale jednak. Bo chociaż reaguję tak jakbym nie zasługiwała albo jakbym wcale nie sądziła że tak jest, to jednak to mnie właśnie nakręca. Najgorzej kiedy ktoś mnie za coś skrytykuje, nazwie alkoholiczką ale nie uśmiechając się czyli jako wyraz zmartwienia albo obrzydzenia, albo mówi mi jak się czuję. Albo jak wyglądam jakbym się czuła. Wrrrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odrzucam je, mam tak wysokie aspiracje i chore ambicje.

Przechodzą one obok mnie, a ludzi którzy mnie nimi próbują podnieść uważam za żałosnych.

Ja z kolei nie mam prawie w ogóle aspiracji, ambicji i jak mnie ktoś pochwali i to mnie to czasem wręcz doprowadza do wewnętrznej furii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×