Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć

Mam 37 lat, i od wielu lat zmagam się z diagnozowaną osobowościa unikająca - lękliwą, głównym objawiem w moim przypadku jest niska samoocena, brak akceptacji samej siebie, próbuje od lat na różne sposoby to zmienić i mi nie wychodzi , już sama nie wiem co mam robić.

Poza tym, do tego skutkiem tego jest jeszcze depresja, postanowilam pogadac może ktoś mi poradzi jak sobie radzi z niską samooceną??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mam 37 lat, i od wielu lat zmagam się z diagnozowaną osobowościa unikająca - lękliwą, głównym objawiem w moim przypadku jest niska samoocena, brak akceptacji samej siebie, próbuje od lat na różne sposoby to zmienić i mi nie wychodzi , już sama nie wiem co mam robić.

Poza tym, do tego skutkiem tego jest jeszcze depresja, postanowilam pogadac może ktoś mi poradzi jak sobie radzi z niską samooceną??

Po prostu jesteś introwertykiem, skrajnym introwertykiem, musisz zaakceptować swoją osobowość, spotykaj się czasami ze znajomymi, spotkaj się z kimś z forum, nie unikaj ludzi. Ja mam jedną przyjaciółkę i jestem zadowolona z tego, że w ogóle ją mam.

Może spróbuj zmienić coś w wyglądzie, nowa fryzura, nowe ubrania, makijaż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam nie wiem co o tym myśleć czy jestem introwertykiem czy to już zaburzenia osobowości..

Nie szukam pracy bo co boje się zadzwonić, boje się wysłać CV...

Nie szukam koleżanek, kolegów a powinienem bo mam niewielu (jeden z którym często ucinałem pogawędkę studiuje jest tylko w weekendy). Brak prawdziwego przyjaciela/przyjaciółki (chociaż z tym to nawet osoba normalna może mieć problem ;) )

Najgorsze jest to, że nie byłem nigdy w związku to chyba przez strach tak jak w przypadku pracy.

A kiedyś nawet byłem na imprezach w dyskotekach ładnych kilka razy w życiu. 8) Lęk w przypadku dyskotek występuje do póki nie wejdę na parkiet (dojazd, wejście do wewnątrz budynku)potem jak tańczę (chociaż nie uważam się za dobrego tancerza) jestem praktycznie spokojny (kiedyś miałem stres jak jeden z moich kumpli mało nie dostał od kogoś bo jak się zachować ?). Jak odurzam się alkoholem jest mi łatwiej niż jako kierowca ale (po pijaku można gorsze rzeczy odwalić na szczęście czasami się zapomina co się zrobiło ale i tak się dowiem, ) preferuje raczej nie opijanie się tylko lekkie otumanienie, że tak to nazwę..

Może zadzwonić i w święta się gdzieś wybrać. W sylwestra to raczej obowiązkowo. Ostatnio byłem przed świętami wielkanocnymi.

Ostatnio rano wstaje do godziny czasu może pora na szybsze wstawanie bez włączania telewizora ciach i już ubrany ?

Może jestem leniem po prostu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich bardzo serdecznie. :) Nie mam pojęcia czy piszę w dobrym wątku ale znów potrzebuję pomocy.

Od kilku lat jestem nieustannie zmęczona,wprost wyjechana fizycznie. Nie ważne ile godzin śpię, i tak wstaje wyczerpana. Nieustannie mam mroczki przed oczami, derealizacje,strach przed tłocznymi miejscami,boję się wychodzić nawet do sklepu, albo dzwonić przed telefon. Mam ciągłe wahania nastrojów od euforii do depresji. W stanach wzmożonego nastroju nie waham się od niebezpiecznych sytuacji,często wprost destrukcyjnych. Boli mnie serce, jestem ciągle zdenerwowana, przestraszona,oderwana od rzeczywistości. Mam koszmary nocne, uczucie że ktoś mnie dotyka, siedzi koło mnie a nawet do mnie mówi. Nie wiem co może mi być, ale ostatnio objawy się zaostrzyły. Ciągła derealizacja mnie zabija. Za kilka miesięcy wychodzę za mąż, i wyprowadzam się do większego miasta. Ogarnia mnie lęk. Jaką będę żoną, skoro mam problemy psychiczne. Kilka lat temu brałam: parogen,symfaxin,fluoksetyne, oraz sulpiryd. Oprócz wenli każdy był niewypałem i ostro pomieszał mi w głowie. Mój narzeczony skarży się na wahania nastrojów, i podejrzliwość. I te ciągłe szumy w uszach :( Nie wiem co mi jest. Jak sądzicie.. czy to nerwica, czy całkiem coś innego? <3 :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aniaaa1214, proponuję przejść się do specjalisty. Na tym forum podano wystarczająco dużo wskazówek, jak to zrobić. Głupotą jest stawianie diagnozy przez internet, zwłaszcza że nikt (?) tutaj lekarzem nie jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie powinien się leczyć przez internet. Trzeba pamiętać, że internet jest tylko wskazówką. Wg internetu miałam już udar, raka, zawał i kilka innych chorób. Najgorsza jest ta niepewnośc i czytanie "chorób"

 

To jest ponoć już jakiś nowy rodzaj choroby - leczenie się przez internet.

 

Niepewność wynika z napięcia, które jest w nas, a temat chorób to temat zastępczy, tzw. błędne koło nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jedyna droga to akceptacja naszych ułomności. Tak samo jak osoba niepełnosprawna musi zaakceptować swoje kalectwo. Trzeba się z tym pogodzić, że jesteśmy słabsi. Należy mierzyć siły na zamiary i nie oczekiwać niemożliwego. Świat nigdy nie był, nie jest i nie będzie równy i sprawiedliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jedyna droga to akceptacja naszych ułomności. Tak samo jak osoba niepełnosprawna musi zaakceptować swoje kalectwo. Trzeba się z tym pogodzić, że jesteśmy słabsi. Należy mierzyć siły na zamiary i nie oczekiwać niemożliwego. Świat nigdy nie był, nie jest i nie będzie równy i sprawiedliwy.

Myślę, że propagujesz wyuczoną bezradność. Twoje ograniczenia tkwią w Twojej psychice, a nie na zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też czasami tak myślałem o sobie jak dobrazmiana2016, ale muszę się zgodzić z Reynevan, że to niestety wyuczona bezradność a ograniczeni tkwią w psychice co u wielu osób z naszym problemem da się zmienić, zmieniając środowisko życia i ucząc się właściwych postaw i reakcji emocjonalnych z pomocą dobrego terapeuty, to jest takiego z którym poczujemy silną więź i mu zaufamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się ze chodzi o zbliżony światopogląd, wiązać się z terapeutą fuj a tak serio zbytnie przywiązanie też niedobre bo to rodzaj jakiejś zależności

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że propagujesz wyuczoną bezradność. Twoje ograniczenia tkwią w Twojej psychice, a nie na zewnątrz.

Czasami człowiek jest bezradny. To, że moje ograniczenia tkwią w psychice to właśnie jest główny problem. Gdyby istniały tylko na zewnątrz to można by było chociaż coś z tym zrobić.

 

Też czasami tak myślałem o sobie jak dobrazmiana2016, ale muszę się zgodzić z Reynevan, że to niestety wyuczona bezradność a ograniczeni tkwią w psychice co u wielu osób z naszym problemem da się zmienić, zmieniając środowisko życia i ucząc się właściwych postaw i reakcji emocjonalnych z pomocą dobrego terapeuty, to jest takiego z którym poczujemy silną więź i mu zaufamy.

U wielu tak, ale nie u każdego. Uważam, że jeżeli ktoś takie problemy ma całe życie od wczesnego dzieciństwa to wtedy to jest to jego osobowość, a nie żadne zaburzenia. Nie każdy będzie taki jak oczekuje od jego społeczeństwo. Nie każdy odnajdzie się na tym świecie bo ten świat promuje określony typ osobowości uznający go za normalny, reszta to zaburzenia. Nigdy nie widziałem takich przemian tylko o nich słyszałem. W ogóle ciężko mi sobie wyobrazić taką przemianę.

 

Bez więzi ciężko będzie podjąć niektóre bardzo trudne tematy, samo zaufanie może nie wystarczyć.

Ja takiej więzi z nikim nie mam i nigdy nie miałem. Nawet z rodzicami, już nie mówiąc o rodzeństwie czy znajomych. Wątpię więc, że z obcą osobą jaką jest terapeuta taka więź mogłaby się zawiązać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jedyna droga to akceptacja naszych ułomności. Tak samo jak osoba niepełnosprawna musi zaakceptować swoje kalectwo. Trzeba się z tym pogodzić, że jesteśmy słabsi. Należy mierzyć siły na zamiary i nie oczekiwać niemożliwego. Świat nigdy nie był, nie jest i nie będzie równy i sprawiedliwy.

Myślę, że propagujesz wyuczoną bezradność. Twoje ograniczenia tkwią w Twojej psychice, a nie na zewnątrz.

 

Obydwa podejscia wcale się nie muszą wykluczać.

Ososbiscie uwazam, ze brak akceptacji siebie jest jednym z podstawowych problemow w wielu zaburzeniach i waznym krokiem w zdrowieniu jest wlasnie zaakceptowanie swoich ulomnosci, co nie jest wcale rownoznaczne z tym ze mozna usiasc z zalozonymi rekami i czekac na smierc. To prawda ze nalezy mierzyc sily na zamiary. Sa rzeczy na ktore sie wplywu nie ma ale sa i takie nad ktorymi mozna pracowac. Zmiany dokonuja się malymi kroczkami, jak to mowią : "nie od razu Rzym zbudowano". Oczywistym jest to ze nie zamienimy się jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki od razu w superbohaterów. Swiat nigdy nie byl, nie jest i nie bedzie rowny i sprawiedliwy, zgadza się, nie jest to jakies wielkie odkrycie, tak po prostu jest i to rowniez trzeba zaakceptowac, ale kazdy czlowiek posiada jakies zasoby, z których moze korzystac w celu poprawiania jakosci swojego funkcjonowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja takiej więzi z nikim nie mam i nigdy nie miałem. Nawet z rodzicami, już nie mówiąc o rodzeństwie czy znajomych. Wątpię więc, że z obcą osobą jaką jest terapeuta taka więź mogłaby się zawiązać.

 

Psychologia określa to jako osobowość schizoidalna albo schizotypowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychologia określa to jako osobowość schizoidalna albo schizotypowa.

Psycholog zdiagnozował mi osobowość unikającą. Jestem strachliwy i wszystkiego unikam. Mam 24 lata, a kompletnie nic nie osiągnąłem w swoim życiu. Mieszkam dalej z rodzicami. Jestem samotny. Nie mam pracy, a moje doświadczenie zawodowe jest praktycznie zerowe. Nie mam wykształcenia, ani żadnych umiejętności czy kursów. Jestem prawiczkiem. Zawsze istnieli lepsi i gorsi. Próbuję to zaakceptować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×