Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rodzice, rodzina - relacje z nimi, uczucia wobec nich...


Gunia76

Rekomendowane odpowiedzi

Moja matka jest choleryczką, więc jest mi z nią cięzko wytrzymać, są chwile w ciągu dnia, że jest spokój i jest ok, aby za chwilę wydarła sie o byle pierdołe i zbeształa mnie z błotem albo ublizyła. Ciężkie jest życie z cholerykiem, choc zdarzają się też miłe chwile. Ale przeważają te mniej fajne.

Ladywind skąd ja to znam :mhm:;)

 

I ja... Jak dla mnie, najgorsze w tym wszystkim jest to, że w jednej chwili zgrywa wielką przyjaciółkę, och, ach, by po chwili rzucać się za bóg wie co :roll: Nie wiem, wyrabia sobie średnią, żeby zbyt kolorowo nie było czy co...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, Przeszłaś straszną traumę w dzieciństwie, współczuje z całego serca. Zdecydowałaś się na terapię?Odcięłaś od rodziców?Ja na terapię chodzę, ale mieszkam z ojcem z jakiegoś głupiego poczucia obowiązku, że muszę z nim mieszkać. Jakby mnie ktoś do tego zaprogramowował

Keji, też słyszałam te słowa, co ty możesz mieć za problemy :bezradny: tyle razy,że wolałam udawać iż nie mam problemów... i tak mi zostało...może terapia coś da...Straciłam zaufanie do bliskich niestety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu ja wszystko muszę?! Tata chce jechać obejrzeć to nasze mieszkanie, zastanowić się nad zmianami, które chce wprowadzić. Pyta Moniki, czy z nim jedzie. Monika mówi, że się na tym nie zna, że nie jest mu potrzebna. W odpowiedzi uzyskuje: "Nie jedź k****, ale nic nie będziesz miała zrobionego". Bezwzględna manipulacja. To nie jest mój wybór, on podjął już za mnie decyzję, miałam się tylko zgodzić.

Po co ja mam z nim jechać? W czym ja mu pomogę?

Poza tym ja nie jestem jedna w domu. Jest jeszcze brat i matka.

Mój ojciec ma żonę. To z nią powinien urządzać mieszkanie.

Nie ze mną.

Znów okazałam się złą córeczką.

 

-- 11 lis 2012, 12:41 --

 

On sobie by beze mnie nie poradził. To małe dziecko w ciele dorosłego człowieka... Obraził się. Powiedział, że sam nie jedzie.

 

-- 11 lis 2012, 12:41 --

 

Wow. Może matka z nim pojedzie. :shock: Może będzie w końcu tak, jak powinno być. Chociaż w tej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, nie pojechałam. Postawiłam na swoim. W zamian usłyszałam to, co wyżej napisałam: "Jesteś złą córką". I to dosłownie tak powiedział... Pojechał. Pojechał z matką i bratem. W końcu ktoś inny zajął się naszymi sprawami, a ja miałam odpoczynek. :smile:

 

-- 11 lis 2012, 16:18 --

 

Tylko mam wyrzuty sumienia... Wszyscy pojechali, a ja nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey, ale czemu to robi? Co mu to daje?

Bo chce mieć nad Tobą władzę. Byliśmy wychowywani w przeświadczeniu że rodzice mają zawsze rację, a jak nie, to patrz punkt wyżej :? On czuje się kimś ważnym czuje że jeszcze ma nad kimś władzę ( nad matką nie ma to cieszy go ze ma nad Tobą)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeny ja tu myślę o internatach nie internatach a tu się okazuje, że miałabym szansę pójść do jakiegoś domu pobytu dziennego czy hostelu, tego jest pełno... I to bezpłatne. :shock::shock::shock:

 

-- 14 lis 2012, 06:23 --

 

Bo chce mieć nad Tobą władzę.

Phi. Już dawno nie ma nad nikim "władzy"

 

-- 14 lis 2012, 06:27 --

 

Ale chce to zmienić, bo ja najmłodsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeny ja tu myślę o internatach nie internatach a tu się okazuje, że miałabym szansę pójść do jakiegoś domu pobytu dziennego czy hostelu, tego jest pełno... I to bezpłatne. :shock::shock::shock:

 

No to suuper :yeah::yeah: mam nadzieję że podjęłaś już kroki żeby miejsce załatwić???? Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będziesz mogła się wynieść z tego domu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znowu czuję niechęć do ojca mojego.... mam dosyć ,,matkowania,, mu. On jest kompletnie nie przygotowany do życia.... Nie potrafi sam podejmować decyzji... Wczoraj np kupił mojemu synowi pocztówkę na urodziny dla dziewczynki. Dla dziewięciolatka to porażka i wyśmianie.... dobrze że mi ją pokazał zanim mu wręczył... Nie potrafi sobie zorganizować zlikwidowania wilgoci i grzyba w pokoju. Na ścianie ma pleśń i to prawie do sufitu, gnije mu kalendarz-ale po co zdjąć... zero jakiegoś pomyślunku. Na dodatek siedzi sobie na przeciwko tej ściany przy biurku po kilka godzin dziennie. Milion razy mu mówiłam żeby coś z tym zrobił ( tym bardzej ze moje dzieci jak wchodzą do niego to to też wdychają) ma to gdzieś... najlepiej jakbym ja się zajęła, a ja mam dosyć niańczenia go i wpadam w coraz większą frustrację z tego powodu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, to przestań mu matkować, sama widzisz, że to tylko JEGO sprawy.

Ja próbuję też nad tym zapanować. "Ale kto mu/jej powie, że robi to i to źle?!".

Ale kim my jesteśmy, by im to uświadamiać? To ich życie.

Próbuję to jakoś zrozumieć, że to, że jestem ich córką, to nie znaczy, że mam się przejmować ich sprawami i całym domem.

Jak się na tym łapiesz, to spróbuj ugryzc się w język. Zamiast matkowac, idź się połóż albo zrób coś innego - dla siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, to przestań mu matkować, sama widzisz, że to tylko JEGO sprawy.

Ja próbuję też nad tym zapanować. "Ale kto mu/jej powie, że robi to i to źle?!".

Ale kim my jesteśmy, by im to uświadamiać? To ich życie.

Próbuję to jakoś zrozumieć, że to, że jestem ich córką, to nie znaczy, że mam się przejmować ich sprawami i całym domem.

Jak się na tym łapiesz, to spróbuj ugryzc się w język. Zamiast matkowac, idź się połóż albo zrób coś innego - dla siebie

No staram się, ale to jest tak, że nie zwracam na dany jego problem uwagi, olewam, olewam ale w moim wnętrzu coś narasta, narasta: złość, frustracja, że on nic nie robi, i w końcu wybucham albo na dzieci albo wyzywam pod nosem i robię to za niego. :shock: Bo już nie wytrzymuję nerwowo

 

-- 27 lis 2012, 18:40 --

 

Gunia76, to przestań mu matkować, sama widzisz, że to tylko JEGO sprawy.

Ja próbuję też nad tym zapanować. "Ale kto mu/jej powie, że robi to i to źle?!".

Ale kim my jesteśmy, by im to uświadamiać? To ich życie.

Próbuję to jakoś zrozumieć, że to, że jestem ich córką, to nie znaczy, że mam się przejmować ich sprawami i całym domem.

Jak się na tym łapiesz, to spróbuj ugryzc się w język. Zamiast matkowac, idź się połóż albo zrób coś innego - dla siebie

No staram się, ale to jest tak, że nie zwracam na dany jego problem uwagi, olewam, olewam ale w moim wnętrzu coś narasta, narasta: złość, frustracja, że on nic nie robi, i w końcu wybucham albo na dzieci albo wyzywam pod nosem i robię to za niego. :shock: Bo już nie wytrzymuję nerwowo. Np. on wcale nie myje podłogi w swoim pokoju. Nie myje i nie myje, kłaki roznosi wszędzie po domu więc wytrzymuję np 3 miesiace i w końcu sama mu myję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, to trzymam kciuki, bo Ci to potrzebne...

Dzięki :smile:

Wczoraj znowu miałam jazdę z ojcem :?

Przyszedł do mnie i zaczął sie drzeć, że nasz sąsiad to krętacz, kombinator że taki i owaki i daje mi do zrozumienia że mam go też nie lubić bo on go nie cierpi. A ja pierwszy raz się odezwałam że to są jego poglądy, a nie moje, że ja sąsiada lubię. On się wściekł, coś tam wrzeszczał jeszcze, a ja powiedziałam że mam inne zdanie na temat sąsiada, i spytałam czy nie mam prawa mieć swojego zdania na jego temat/ W ojca diabeł wstąpił, zawarczał ze mogę, odwrócił się na pięcie i poszedł do siebie do pokoju trzaskajac drzwiami. Słyszałam jak u siebie wyzywał psa od najgorszych, wyrzucił go na przedpokój, znowu trzasnął drzwiami i do wieczora się nie wynurzał...

A ja po pierwszym ataku lęku i strachu przed krzykiem miałam satysfakcję że nareszcie mu powiedziałam że myslę inaczej niż on :smile: i że mam prawo myśleć inaczej :smile: I mnie jakoś nie obeszło że on tam siedzi obrażony :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy to się ku**a kiedyś skończy? wieczna presja na coś, teraz na to bym szybko znalazła pracę - staż mi się kończy w tym miesiącu... co jakiś czas jest w smsie lub rozmowie pytanie czy szukam ofert...szukam, do cholery ale nie gwarantuję że znajdę pracę w miesiąc!!!!!!!!!!!!!!!! kiedyś taka sama presja na pracę magisterską i nieważne, że zdrowie mi uniemożliwiało pisanie jej w normalnym trybie; jest jeszcze na prawko teraz...

 

jestem wściekła, wk******a!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :evil::evil::evil::evil::evil::evil::evil:

 

w ogóle ostatnio przechodzę przez wściekłośc na nich; leje się i leje; otworzyłam się...

 

 

brat - tęsknię za tym urwisem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

jestem nowa na forum, zarejestrowałam się dosłownie przed chwilą, ponieważ czuję że znalazłam tutaj pokrewne dusze... Jestem DDA i DDD. Moim katem był i jest ojciec. To pijak (nie mylić z alkoholikem) i psychopata. Żyjemy w najmnejszej na świecie wsi na końcu świata, prowadzimy gospodarstwo rolne. Do siódmego roku życia mieszkałam z mamą i młodszą siostrą u dziadków. Po przeprowadzce do ojca skończyło się moje, a co gorsze dzieciństwo mojej siostry (zostać zmuszonym do dorosłości w wieku 4 lat- już za to mam ochotę go zabić). Na gospodarstwie które rodzice chcieli rozwinąć był ogrom pracy, po szkole ja i siostra musieliśmy pomogać przy bydle, w wakacje na polu, przy żniwach, sianokosach, zbieraiu ziemniaków itp., nie o to mam jednak pretensje bo że trzeba pracować to rozumiem, ale chodzi o to że czułam się jak w sowieckm obozie pracy, wszystko musiało być wykonane na określoną godzinę, ewentualne spóżnienie-ojciec jest wk....ony, coś nie wyszło, krowa zachorowała-ojciec wk...ony i na dodatek to moja/mamy/mojej siostry wina (NIGDY nie jego), a winny zawsze musiał być, nawet przy wypadkach losowych. Mieszkaliśmy z rodzicami ojca, kiedy jeszcze żyli to oni skupiali na sobie większość gniewu ojca, nie było takiego dnia żeby nie ydarł mordy na babcię, bo choruje, bo przyszła sąsiadka, a on chce spokoju itp., dziadka dodatkowo bił. Ja też nigdy nie zaprosiłam koleżanek do domu, bo spaliśmy z rodzicami i siostrą w jednym pokoju, a on o 19.00 szedł spać bo wstawał przed 4, oczywiście od tej pory obowiązywała cisza nocna.Jeżeli chodzi o picie, to nie pił codziennie, ale co parę miesięcy szedł na tzw. zryw i przez tydzień łaził po melinach, pił co mu wpadło pod reke, a potem wracałał na łono rodziny i domagał się współczucia, bo go wszystko boli i jest chory i nie może ciężko pracować itp. itd oczywiście to że pił to nasza wina.

Mogłabym tak opowiadać i opowiadać, to mój pierwszy kiedy wogle wrzucam to z siebie, to takie oczyszczające, potrzebne... Przede mną jeszcze długa droga, ale cieszę się że wreszcie zaczynam to z siebie wyrzucać...

Trzymajcie się i pamiętajcie to wy macie racje, nie pozwólcie żeby ktos wam wmówił że jest inaczej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×