Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rodzice, rodzina - relacje z nimi, uczucia wobec nich...


Gunia76

Rekomendowane odpowiedzi

jednak mój ojciec i na swój sposób kocham go i on na też chyba, on nie wie, że zachowuje się źle, że kogoś krzywdzi

Ale nie kochajcie go głupio. Nie reagując na zachowania którymi was krzywdzi szkodzicie sobie i jemu. Spróbuj znaleźć jakąś zewnętrzną instancję (np. tą niebieską linię). Nawet policja nie zrobi mu nic gorszego niż dalsze mieszkanie w ten sposób.

Gunia76, Musisz nauczyć się stawiać granice i konsekwentnie ich przestrzegać. Nie wdawać się w zbędne dyskusje, masz prawo do prywatności.

Taa wiem, może na terapii się tego nauczę.Niestety tak mnie wychowano,że trzeba słuchać rodziców, robić co karzą czy mi się to podoba czy nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, bez kitu, jakie dobre wychowanie?

Na terapii podobno uczą stawiania granic.

Ja to mam zazwyczaj tak, że jestem tak zszokowana czyimś zachowaniem lub powoduje to u mnie tak duże emocje, że po prostu się nie odezwę.

Spróbuj mu powiedzieć, że masz swoje zycie, że doceniasz jego "troskę", ale poradzisz sobie sama z organizacją dnia oraz że nie życzysz sobie ciągłych telefonów oraz pytań o to kiedy wrócisz. No i wyprowadźcie się najszybciej jak się da!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam. Powiedzialam, że jakbym chciała jego pomocy to bym zadzwoniła wcześniej,ale do niego nie dociera. Tłumaczył, że mu nie powiedziałam ze syna będę sama odbierać ze szkoły, myślał że sam będzie wracać ze świetlicy i się martwił że go nie ma. No i się PO PROSTU MARTWIŁ :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam z urlopu i ledwo stanęłam w drzwiach a ,,tatuś,, od razu kazał mi sprawdzać ile pies ma mięsa w zamrażalce i gotować mu jedzenie

Musialo mu doskwierac , ze Ciebie nie ma i nie mial kim rzadzic...i pewnie juz sie nie mogl doczekac kiedy wrocisz :roll: Czuje sie wazny kiedy wydaje rozkazy i ma wrazenie ze wszystko ogarnia i bez niego to swiat sie zawali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie to dzis juz zatesknilam do blondu z powrotem

kobieta zmienną jest?:)

 

A propos relacji z rodziną.

To śnił mi się mój ojciec, i jakaś impreza, nie wiem czy nie przypadkiem wesele mojej siostry, na którym nie byłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie negatywny stosunek do rodziny:

siostra traktowala mnie jak wroga i robaka do zdeptania

ojciec glupiego ze mnie robil i lubil ryja wydrzec o byle gówno

matka natomiast wiecznie półprzytomna mimo ze serce dobre ma

najgorsze ze jestem zmuszony ciagle mieszkac w tym chorym ukladzie z nimi wszystkimi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Relacje? Uczucia?

Ojciec doprowadza mnie do szału. Bluzga na prawo i lewo, wiecznie narzeka, frustruje się, nie szanuje innych, jest materialistą negującym wszelkie wartości emocjonalne, zwala na innych całą winę, pierniczy tylko, jacy ludzie to debile, po czym wyładowuje się na mnie, jak sama zrobię cokolwiek z powyższych, bo przecież mi nie wolno, głupia jestem, że z niego przykład biorę i w ogóle. Reaguje złością na wszystko co powiem, zrobię, nawet jak nie mówi tego jasno, to ja to widzę, czuję się, jakby miał mnie dosyć. Rodzina to dla niego przykry obowiązek. A jednak jestem do niego bardzo podobna. Plusy ma takie, że jest zaradny życiowo i zdarza mu się mieć poczucie humoru.

Jednakowoż nie potrafię sama traktować go z szacunkiem, jaki ojcu się powinien należeć, nie hamuję się przy nim, traktuję bardziej jako kumpla, którego muszę znosić na co dzień czy tego chcę, czy nie. Nie podoba mi się to, bo łzy mi napływają do oczu gdy pomyślę, jak to było fajnie jak byłam dzieciakiem- bawił się ze mną, dbał, był dumny, cieszył się ze mnie- a teraz ma mnie za kulę u nogi i "obowiązek do wypełnienia". Totalny chłód emocjonalny. Na co dzień zachowujemy się względem siebie tak, jak on względem swojego ojca- porozumiewamy krzykiem, wysokim tonem, nie obejdzie się bez przekleństw. Czuję się potem jak śmieć. Nie ufam mu, jak od czasu do czasu zachce mu się udać, że chce mi rąbnąć za coś durnego co powiedziałam i zbliża się gwałtownie z łapą, to reaguje taką samoobroną, jak na każdego faceta. Automatycznie, nawet nie kontroluję tego. Tak, zdarzyło mi się kopnąć ojca w jaja. Spłonę w piekle czy coś. W mojej rodzinie są same nieprzyjemne typy męskie i mam względem facetów ogromne połacie niewyładowanej agresji.

 

Z matką też nie jestem w bliskich stosunkach, nie pozwalam jej wnikać już w moje sprawy, radzić ani się dotknąć. Przeraża mnie swoją bezradnością, brakiem zaradności i tym, że brakuje jej szacunku do samej siebie, bo daje się traktować jako kura domowa i pomagierka. Z trudem przychodzi mi bycie dla niej miłą. Wstydzę się tego, ale tak po prostu jest.

 

Z jednej strony brakuje mi normalnych relacji rodzinnych, ile bym zresztą dała, by powrócić do dzieciństwa. Kiedyś z mniej więcej takiego powodu przepłakałam półtora tygodnia, dlatego nie zagłębiam się w te myśli ostatnio zbytnio. Z drugiej strony jednak chcę się od nich odciąć i mieć spokój. Na pewno jestem trudnym dzieciakiem, bo przecież nie każdy reaguje tak patologicznie jak ja nie mając wyrządzonej nie wiadomo jakiej krzywdy, no ale. Zresztą, bycie olanym i pozostawionym samemu sobie to jest jak dla mnie krzywda. I nie spieszy mi się na razie do przebaczania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech moja matka zaczęła awanturę, że mam 19 lat a nic nie zrobię w domu bla bla bla bla. Ja już tłumaczyłam, że nic nie tknę, że nie zrobię niczego dla niej. dla taty tak, ale dla niej nie. Ale ona i tak swoje. A mnie to denerwuje, że słyszę, że nic nie robię. Chociaż wiem, że jak robiłam, to i tak tak gadała, ale jakoś te słowa zawsze mnie bolą. Oczywiście się nasłuchałam, jaka to ze mnie idiotka i wgl... :roll: Może stąd uważam się za tłumoka. Może to przez te "idiotki", które lecą w moją stronę.

 

nie potrafię sama traktować go z szacunkiem, jaki ojcu się powinien należeć

mu się nie należy. osobiście byłam zdania, że każdy zasługuje na szacunek, ale... to nie prawda, na szacunek trzeba zasłużyć.

 

nie pozwalam jej wnikać już w moje sprawy, radzić ani się dotknąć

ja tak samo... terapeuta dziś nawet się pytał czy z rodzicami tak gadam jak z nim, chyba oczywiste jest to, że nie. :bezradny:

 

Na pewno jestem trudnym dzieciakiem, bo przecież nie każdy reaguje tak patologicznie jak ja

a skąd te zachowania się biorą? gdybyś nie miała takiej sytuacji w domu, to zapewne tak byś nie reagowała... tak mi terapeuta mówi... w każdym bądź razie wiem, że nie ma sensu się usprawiedliwiać, trzeba zacząć pracę nad sobą. dostrzegłaś problem, spróbuj zmienić coś w swoim zachowaniu. zmiany trzeba wpierw wymagać od siebie samego, potem od innych. ja próbuję się opanować podczas awantury. przed chwilą właśnie np. matka mnie wyzywała i się zbierała we mnie złość, ale walnęłam pięścią w stół i tylko powiedziałam, że "powiedziałam już, że w niczym Ci nie pomogę". A jakbym nie walnęła pięścią w stół, to pewnie podleciałabym do matki i ją szarpnęła. I krzyczała bym strasznie. Ale tego nie zrobiłam. Próbuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze, że to ja to wszystko wiem, tylko hmmm... mam takie dni jak dziś, że sama świadomość tego wszystkiego jest przybijająca, dlatego musiałam to napisać i tyle. I pewnie będzie przybijająca tak długo, dopóki się nie wyprowadzę, nie widując ich dzień w dzień łatwiej jest się z tym uporać. To się pogłębia, gdy akurat nie mam wsparcia z zewnątrz i czuję, jakby wszyscy mnie olewali i kpili z mojej osoby i problemów, bo imituje uczucie smutku i krzywdy z powodu braku zainteresowania i zrozumienia ze strony rodziny. Potwornie boję się tego uczucia, doprowadza mnie do szaleństwa. Chciałabym czuć się ważna i zrozumiana, a czasem danie sobie tego sobie samemu nie wystarcza, wiadomo. Jakiś czas temu już zaakceptowałam fakt, że jednak skrzywdzili mnie i to, że zachowuję się jak sięzachowuję ma swoje przyczyny - o czym zresztą pisałam na blogu - a jednak nie oznacza to, że czasem nie muszę mówić "stop" myślom, że to jednak ja jestem odmienna i durna i nie doceniam, czyli poczuciu winy. Nie pracowałam nad tym jeszcze szczególnie, bo póki co skupiałam się na swoich lękach i problemach pomiędzy mną a mną zbytnio, ale czas zacząć... No dziś jest mi po prostu źle. Przydałoby się jednak troszkę wsparcia z zewnątrz, kogoś, kto potraktowałby mnie z delikatnością (nie wymagam tego od całego otoczenia, nie), jedna osoba, której mogłabym totalnie zaufać... Marzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziś jest mi po prostu źle.

rozumiem... mam nadzieję, że obudzisz się jutro z lepszym humorem... :smile:

 

 

Chciałabym czuć się ważna i zrozumiana

 

Nawet nie wiesz jak bardzo ja tego pragnę. Ok jestem ważna podczas rozmowy z terapeutą, jestem rozumiana... Ale ja chciałabym byc ważna i zrozumiana dla rodziny. To jest różnica. O. Mam next temat na next wizytę z terapeutą. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiesz jak bardzo ja tego pragnę.

Chyba wiem. Trochę już siedzę w tym g*wnie ;)

 

Zazdro, że masz chociaż terapeutę. Też sobie załatwię za parę, parę długich miesięcy... Chyba zacznę już ciułać na dojazdy :lol: Chociaż akurat miałam na myśli jakiegoś "zwykłego" człowieka ;)

 

-- 07 wrz 2012, 18:01 --

 

Szału dostanę. Stary zaczął się przy jakiejś drobnej okazji pluć na matkę jak na służebnicę, więc mu wygarnęłam, ale przy okazji mi się wyrwało, że oboje zachowują się jak idioci, co za człowiek daje się tak traktować. No i mamuśka oczywiście wybuch płaczu, z pyskiem na mnie, jakim prawem ją tak traktuję, chamska, głupia ja i coś tam dalej krzyczy. Tatuś się przyłączył, że tylko żeruję na nich i nic więcej, głupia jestem i to on mnie utrzymuje z łaski swojej wielkiej. Było ku*wa używać ogumienia. Nie wytrzymam w tym domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szału dostanę. Stary zaczął się przy jakiejś drobnej okazji pluć na matkę jak na służebnicę, więc mu wygarnęłam, ale przy okazji mi się wyrwało, że oboje zachowują się jak idioci, co za człowiek daje się tak traktować. No i mamuśka oczywiście wybuch płaczu, z pyskiem na mnie, jakim prawem ją tak traktuję, chamska, głupia ja i coś tam dalej krzyczy. Tatuś się przyłączył, że tylko żeruję na nich i nic więcej, głupia jestem i to on mnie utrzymuje z łaski swojej wielkiej. Było ku*wa używać ogumienia. Nie wytrzymam w tym domu.

Rozumiem co przeżywasz. Myślę, że lepiej będzie jak nie będziesz brała udziału w ich "dyskusjach", bo jak sama widzisz wtedy oboje czepiają się ciebie. Wiem, że to trudne, ale jak się chcą żreć między sobą toniech się żrą, a ty stój z boku. Nie wiem, może słuchawki na uszy i mp3 na pełną głośność rób żeby ich nie słyszeć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się tak robić, ale że pyskata gówniara ze mnie, to czasem nie wychodzi ;)

 

Dzisiaj znowu mnie zabolało, bo ojciec zaczął do mnie gadkę, jak to nie doceniam tego co on dla mnie robi, jak się stara (za przykład "ciuchy kupić" etc), jak to ja go nie szanuję, nie traktuję jak ojca tylko kolegę (Sam mnie tak nauczył...) i mam w nosie jego 'poświęcenia". Kurrrde no. Skończyło się na tym, iż ja powiedziałam, że nie będę go miała skoro on nie ma do mnie i że jego postawa biednego człowieka składającego się na ołtarzu to najbardziej gó wniana, jaką mogło wymyślić to durne społeczeństwo. I ostatecznie się "dogadaliśmy", że jak skończę osiemnastkę to mogę se wyjechać i nic nigdy od niego nie chcieć. Czuję się teraz źle, choć wiem, że nie powinnam aż tak bardzo, nawet jeśli zachowuję się jak idiotka, ale po prostu to jest niefajne, więc o tym piszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, ha! mam identyko z ojcem. że on haruje bla bla bla a ja nawet szacunku do niego nie mam. i też mu mówię, że skoro nikt mnie go nie nauczył, a moim wzorem do naśladowania to rodzice, no to sorry - jego problem. :)

nie jesteś pyskata. tylko prawdziwa. szczera. do bólu. ja też taka jestem. czasem aż mnie zaboli, że jestem taka chamska, ale cóż... kiedy ja mówię prawdę... ? :)

poza tym pieniądze to nie wszystko. to, że daje na ubrania, jedzenie, wcale nie oznacza, że jesteś szczęśliwa... tu to są uczucia potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam, co tutaj piszecie i Was poniekąd podziwiam... Mój ojciec pije bardzo dużo, ale oczywiście nie widzi, że ma problem - twierdzi, że w każdej chwili może przestać pić - tylko nie chce mu się;].

Gdybym miała powiedzieć jakie mam uczucia do rodziców czy oczekiwania względem nich to bardzo krótko mogłabym to streścić:

Matka - ambiwalentne

Ojciec - nic, zero miłości, praktycznie zero szacunku, sporo litości - jeszcze.

 

Żadnego z nich nie uważam za kompana do rozmowy, nie zwierzam się im, jeśli już to mogę poplotkować z matką, ale widzę, iż w większości nie rozumie o co mi chodzi, nie jest moja bratnią duszą. O swojej rodzinie często myślę jak o balaście i przyznam, że jest mi z tego powodu przykro, nie chciałabym tak czuć, tak myśleć, ale nie potrafię już inaczej, mam do nich żal i pretensje, uważam, iż to przez nich nie potrafię "normalnie" żyć, ale oni tego nie rozumieją. Najbardziej szkoda mi brata, który jest gdzieś pomiędzy tym wszystkim uwięziony, nie umie się ogarnąć i zacząć jakoś funkcjonować, dławi go strach, ma strasznie niskie poczucie własnej wartości, zżera go nerwica, od kilku lat cierpi na napady padaczkowe, ale nikt nie widzi niczego złego, żeby spróbować całą rodziną iść na terapię i coś z tym zrobić. Wszystko jest ok, przecież są gorsze rodziny - te słowa mnie po prostu już brzydzą.

Z domu rodzinnego wyprowadziłam się ponad dwa lata temu i o ile jeszcze z rok temu uważałam, że będzie lepiej, że stanę o własnych siłach, to dzisiaj widzę, że od tego nie da się uciec, nie ucieknie się od siebie samego...

Ja nie umiem stworzyć żadnej silnej relacji, niby mam przyjaciół - tak siebie nazywamy, ale ostatnio się zastanawiam czy aby na pewno jesteśmy przyjaciółmi.

 

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×