Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rodzice, rodzina - relacje z nimi, uczucia wobec nich...


Gunia76

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

w tej chwili priorytetem jest dla mnie wyprowadzenie się z domu, nie będzie to łatwe, jeszcze pół roku temu na samą myśl robiło mi się słabo, że zostawię mamę samą, że ma na głowie tyle obowiązków itp itd ale jakoś ostatnio coś we mnie pękło, miarka się przebrała i choć to boli jak cholera to zacisnę zęby, spakuję walize, kupię bilet do anglii, zostanę oficjalnie ogłoszona najgorszą córką ever i ....zacznę żyć po swojemu:) wiem, że poczucie winy nie zniknie od tak, ale wolę to niż żyć ze świadomością że on wygrał i następne pokolenie zgnije w tych szambie.

Na razie nie planuję terapii, jadę na tym emocjonalnym kopie który odczuwam, ale kiedy jako tako poukładam sobie życie na pewno się wybiorę, za dużo widziałam i słyszałam żeby samemu to ogarnąć.

Cieszę się że są takie miejsca jak to, wczoraj do późna czytałam różne historie i jeszcze bardziej umocniłam się w swoich planach, mam nadzieję że wszyscy uczestnicy forum znajdą wreszcie swoje własne miejce na ziemi i SPOKÓJ tak bardzo niedoceniany. Pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzina zawsze była i jest dla mnie świętością ,dzieci były i są największym skarbem.Jestem załamana ,bezsilna bo nie umiem pomóc osobom które bardzo kocham.Chciałam pomóc wyrwać się im z tego bagna ale teraz sama potrzebuję pomocy.Bagno zaczęło i mnie wciągać.Idą święta ,a ja ciągle płaczę,nic mi się nie chce.Myślę coraz częściej że nie warto żyć.Po co ????Dla kogo??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania egoistka, czemu taki nick?

 

Ania bo tak się nazywam :D a egoistka bo nią jestem... Jestem egoistką bo na tym etapie mojego życia myśle najpierw o sobie, nie o młodszej siostrze, mamie, a już na pewno nie o nim. Zamierzam zerwać chory układ panujący w domu mając na względzie wszelkie możliwe nieprzyjmne konsekwencje tego kroku. To paradoks ale wydaje mi się że postępując w ten sposób pośrednio pomagam najblższym - kiedy wyrwę się z tego bagna, poukładam sobie w głowie, uniezależnię się od pieniędzy ojca - to wtedy oni zobaczą że można żyć inaczej i skończy się dominacja miłościwie panującego, a mnie zaleje ocean satysfakcji... :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Aniu! Dobrze, że zdecydowałaś się popisać na forum. Dobrze, że chcesz wyrzucić z siebie co nieco. Takie wygadanie się daje wiele i pomaga.

piszesz: "Przede mną jeszcze długa droga, ale cieszę się że wreszcie zaczynam to z siebie wyrzucać... "

To już pierwszy krok ku lepszemu światu. Ale terapia, jak pisze Gunia, jest też ważną sprawą. Ja niedawno zacząłem i nie żałuję tego. To dobra rzecz.

To, że można żyć inaczej, to prawda. Ale ważniejsze jest to, czy chcesz pracować nad sobą i własnym rozwojem i emocjami? To nie łatwe, ale w końcu najtrudniej nam przychodzi pokonywanie tych najwyższych szczytów :) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem egoistką bo na tym etapie mojego życia myśle najpierw o sobie, nie o młodszej siostrze, mamie, a już na pewno nie o nim.

Tu to się nazywa chyba "zdrowy egoizm".

Ja podziwiam, bo nie potrafię tak jak Ty. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem egoistką bo na tym etapie mojego życia myśle najpierw o sobie, nie o młodszej siostrze, mamie, a już na pewno nie o nim.

Tu to się nazywa chyba "zdrowy egoizm".

Ja podziwiam, bo nie potrafię tak jak Ty. ;)

 

Zdrowy egoizm? Nieźle :o Wczoraj wieczorem znów miałam kryzys, zastanawiałam się czy mogę tak zdecydowanie zmienić życie wielu bliskich mi osób, podejmuję wielkie ryzyko, BOJĘ SIĘ !!!!! Na szczęście mi przeszło i znowu jestem na właściwej ścieżce :yeah: strach zostanie ze mną ale uczę się z nim żyć, to dobrze robi na charakter, taka walka sama ze sobą, z własną słabością...

Ja nie jestem specjalistką, ale wydaje mi się Monar, że jednak dasz radę skończyć z tym chorym układem, może nie dzisiaj, nie za tydzień, ale ... Kropla drąży skałę, to wymaga czasu, ja doznałam olśnienia ok 2 lata temu, przez 23 lata naprawdę wierzyłam że musi być tak jak jest, że nie ma wyjścia, że powinnam siedzieć cicho to może będzie mniej awantur... Zresztą wiesz o co chodzi... Tylko broń Boże się nie poddawaj!!! Kiedy już zaczniesz "się stawiać: jak to określa mój ojciec :blabla: to zobaczysz że to wciąga, te emocje kiedy wygrasz potyczkę, pierwszą, drugą, kolejną...bezcenne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu masz rację wciąga ,,stawianie się,, Ja na razie nieśmiało raczkuję w tym temacie...

Wczoraj znowu ojciec bez mojej wiedzy sprzątnął mi gary w kuchni (dzieci wyjęły ze zmywarki i leżały na szafce) Powiedziałam że nie musiał tego robić bo sama bym schowała... a on się obraził i powiedział, że nie dosć że mi pomógł to jeszcze burczę na niego :? Oczywiście miałam wyrzuty sumienia ze burczę :?:roll: i nic juz nie powiedziałam... bo przecież on chciał pomóc a ja się czepiam ... zamiast dziękować i być wdzięczna...Ale ja na prawdę mam już dosyć bycia ciagle wdzięczną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, oni to specjalnie robią Guniu.

Oni specjalnie chcą nas byśmy z poczucia krzywdy, przeszli na poczucie winy. Mamy czuć się winni, bo tak jest (wg nich!). A oni są przecież tac dobrzy! Albo: "przecież nie jestem taki najgorszy/a!".

No ale póki z nim mieszkasz, to będzie dochodzić do "niechcianych sytuacji". Taka prawda... Nic nie zrobisz. Możesz się jedynie albo denerwować niepotrzebnie albo spróbować być spokojną i czekać na wyprowadzkę i jak przyjdzie na nią czas, to cieszyć się tą chwilą, bo to powinna byc Twoja najcudowniejsza chwila w życiu, no dobra może trochę przesadzam. Z drugiej strony - wiem, że taka przeprowadzka nie każdemu daje satysfakcję, bo się zacznie taka osoba obwiniac - masz do tego skłonności. Ale razem w terapeutą... Przejdziesz przez to. :smile:

ania egoistka, dokładnie! to wymaga czasu. terapeuta ciągle się mnie pyta, czy podjęłam się pracy czy myślę o wyprowadzce. mówię - teraz jest zły moment na wyprowadzkę, mówiłam, że się przeprowadzę, nie jestem tą osobą, która rzuca słowa na wiatr! ja się naprawdę zamierzam od tego uwolnić, tylko zły czas, po prostu. czuję, że za szybko. powoli się wdrożę w pracę i szkołę. zacznę od lekkich rzeczy, potem pomyślę o wyprowadzce, jak zacznę zarabiać wystarczająco na to, by miec na mieszkanie i jedzenie. a teraz chcę sobie parę złotych odłożyć. jak będę opuszczać dom rodzinny, to też na strat będę mieć jakieś 1500zł, bo tyle tata z matką mi wiszą i będę wymagać ich zwrotu. choćby w ratach. ;) ze mną nie ma żartów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłabym dla nich wszystko .Zrezygnowała(rezygnowałam) z własnych planów,celów,mozliwość choć relacje bywają skrajnie różne i swoje już z niektorymi przeszlam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłabym dla nich wszystko .Zrezygnowała(rezygnowałam) z własnych planów,celów,mozliwość choć relacje bywają skrajnie różne i swoje już z niektorymi przeszlam ...

Ja też... odkąd pamiętam. Zrezygnowałam ze studiów,zrezygnowałam z marzeń....Boję się być dorosła i samodzielna bo cięgle mam udowadniane że nie mam racji, że się nie znam, że nie potrafię...A najgorsze że w to wierzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiedziałam, gdzie napisac, a się właśnie nad czymś zastanawiam, a mianowicie:

czasy dzieciństwa. 6-8 lat. przeprowadziliśmy się z Rudaku (Toruń) do Lubicza.

w nowym miejscu mieszkaliśmy 2 lata , a ja nie pamiętam pijanej matki ani razu!

a wiem, ze piła, bo tata mi mówił.

czemu nie pamiętam złych sytuacji z tamtych czasów?

wyparłam? było aż tak źle czy może aż tak dobrze?

da się to jakoś sobie przypomnieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiedziałam, gdzie napisac, a się właśnie nad czymś zastanawiam, a mianowicie:

czasy dzieciństwa. 6-8 lat. przeprowadziliśmy się z Rudaku (Toruń) do Lubicza.

w nowym miejscu mieszkaliśmy 2 lata , a ja nie pamiętam pijanej matki ani razu!

a wiem, ze piła, bo tata mi mówił.

czemu nie pamiętam złych sytuacji z tamtych czasów?

wyparłam? było aż tak źle czy może aż tak dobrze?

da się to jakoś sobie przypomnieć?

Możliwe, że wyparłaś... Ja nie pamiętam mojego dzieciństwa do średniej szkoły... a niby nic takiego się nie działo... ( po za matką schizofremiczką)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, ja pamiętam jak przez mgłę w sumie. Zawsze się dziwiłam, ze moi znajomi tak dużo pamiętają, a ja prawie, że nic. I teraz się ocknęłam. I jestem już dorosła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę :shock:

Wiecie, nienawidzę, nie cierpię jak moi rodzice wpieprzają się w moje życie. W MOJE.

Wczoraj byli po mnie przyjaciele. 2 chłopaków. Ojciec odebrał domofon -,-

I się dowiedzieli, że ja mam kolegów... (Bo ja nigdy nie zapraszałam, zawsze unikałam kontaktów takich przy rodzicach)

No i się zaczęło. A kto to, a ja : "a co Cię to obchodzi".

Moja matka zaczęła, czy on za mną lata, a jak powiedziałam, że to nie był chłopak jeden, a dwóch, to wgl się zaczęło.

A ona to się szanowała, a ona to coś tam bla bla bla

Ale nieważne - chodzi mi o to, że mój ojciec spytał się mnie, czemu ja byłam taka oschła dla niego (jak się potem okazało: dla nich)

:shock: Hymm... Myślałam, że nie jestem oschła. Ciekawe, czy oni też tak to odebrali. Ciekawe, czy tata ma rację. Może, w sumie... To trochę byłam zimna, ale to dlatego, że wkurzyłam się trochę, że tata odebrał domofon, mogli mnie 'ostrzec', że zamierzają po mnie przyjść, to bym wyszła do nich, a tak "pocałowali klamkę".

No tak musiałam się wyżalić :P

 

Najbardziej jestem zła na ojca, że powiedział matce. Powiedziałam zresztą to im: że niezła z niego plotkara i że sobie nie życzę, by o mnie gadano, że teraz będą miec temat na cały rok i będą mnie pojezdzac i moich znajomych, całe szczęście moja matka ani ich nie widziała, ani nie słyszała (ona jest powierzchowna, to by była masakra)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze bardzo zabiegałam o uwagę Mamy, byłam bardzo kochana przez Tatę/to mnie uratowało/, Rodziców kochałam baaaardzo :!::!:

Z Siostrą i Bratem mamy bardzo poprawne relacje, z Bratem lepsze. Mimo wielu różnic, od światopoglądowych do takich zwykłych, życiowych, czuję naturalną, niezwykle silną więź z rodzeństwem. Jestem zawsze gotowa Im pomóc,wesprzeć, doradzić.

Chociaż Mąż mojej Siostry za mną nie przepada,mówiąc delikatnie, to nie wyobrażam sobie zerwania z Nią kontaktu. Brat traktuje mnie trochę jak zastępczą matkę, choć jest tylko rok młodszy ode mnie /nasi Rodzice nie żyją/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczypiorek86, ja też taka byłam i mimo upływu czasu nadal trochę jestem...wierzę, że ludzie nie są z gruntu źli i może to dlatego tak się dzieje. Bardzo przeżywam wszelkie rozczarowania, przykrości, które mnie spotykają, wciąż jeszcze-od czasu do czasu. Chociaż już mnie to troszkę mniej boli ;) , bo to są już emocje przeze mnie "przerobione".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×