Skocz do zawartości
Nerwica.com

Role pełnione przez dziecko w rodzinie alkoholowej


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawialiście się kiedyś nad tym jakie role pełniliście w domu jako dzieci?

"

Istnieją cztery podstawowe role jakie dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej, alkoholowej mogą odgrywać, tj.: rola bohatera rodzinnego, kozła ofiarnego, maskotki i dziecka niewidzialnego.

Bohaterem zazwyczaj jest najstarsze lub jedyne dziecko w rodzinie. Przejmuje ono na siebie obowiązki dorosłych. Robi wszystko co może, aby naprawić istniejącą sytuację i utrzymać rodzinę w normie, by mogła dalej funkcjonować. Jest odpowiedzialny, troszczy się o rodzeństwo. Zajmuje się całym domem i przestrzega reguł, zawsze kończy jakąś zadaną pracę w terminie. W tym miejscu pojawia się pojęcie perfekcjonizmu. Dziecko stara się być perfekcyjne, najlepsze we wszystkim co robi. Bohater żyje w ciągłym, niemijającym napięciu. W jego przypadku nie ma mowy o jakiejkolwiek spontaniczności, radości życia. Wpada w panikę w spontanicznych, nie dających się przewidzieć sytuacjach. Czuje strach w sytuacjach, gdy nie potrafi przewidzieć konsekwencji.

Kozioł ofiarny to dziecko, które odwraca uwagę od problemów rodzinnych po przez stanie się wcieleniem rodzinnych frustracji. Wchodzi w konflikt z prawem, wdaje się w bójki,, ucieka z domu, potocznie mówiąc rozrabia. W większej grupie jest najbardziej przeszkadzającym dzieckiem. Takiemu dziecku trudno jest funkcjonować w układach społecznych. Zachowuje się w sposób nieakceptowany przez innych ludzi przez co ciągle spotyka się z dezaprobatą, naganami, czasem szykanami.

Maskotka odwraca uwagę od rodzinnego problemu dzięki skupieniu na sobie uwagi, zgrywaniu się, przymilaniu i błaznowaniu. Takim dzieckiem można się pochwalić. Jest ono w centrum zainteresowania, przysłaniając problem alkoholu w rodzinie. Ta rola polega na tym, by ulżyć rodzinie w ciężkiej sytuacji, by rozładować napięcie i rozweselać rodzinę humorem i żartami. Dziecko maskotka nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć cel i rozweselić innych. To jest ktoś, kogo wszyscy lubią – mistrz rozśmieszania i dowcipu. Dziecko to świadomie rozładowuje sytuacje, aby zapobiec konfliktowi. W życiu społecznym, wśród rówieśników maskotki są duszą towarzystwa. Jednak płacą za to wysoką cenę, gdyż nikt nie traktuje ich poważnie. Nawet gdy one same potrzebują pomocy nikt nie zwraca na to uwagi.

Dziecko niewidzialne pozostaje zawsze z boku. Nigdy nie sprawia nikomu nawet najmniejszych kłopotów. Jest odizolowane od rodziny i żyje we własnym świecie oraz w poczuciu samotności i krzywdy. Jest to dziecko, o którym nikt nie pamięta i którego nikt nie dostrzega. Uczestnictwo w pracy zespołowej, w życiu społecznym może sprawiać mu trudność. Na zewnątrz jest bardzo nieśmiałe i pełne rezerwy. Takie niewidzialne dziecko jest niezdolne do stawiania czoła światu i jego problemom. Nie radzi sobie w życiu i w relacjach międzyludzkich.

=>Dziecko czasami może podejmować więcej niż jedną rolę i zachować się różnie w zależności od sytuacji, w jakiej się znalazło. Czasami zdarza się, że z chwilą odejścia z domu bohatera rodzinnego (co nie jest częste, bo bohater jest mocno związany z rodziną swoim poczuciem obowiązku opiekowania się innymi) kozioł ofiarny przejmuje jego zadania i sam wchodzi w rolę bohatera. Dotychczasowa czarna owca w rodzinie staje się jej podporą. Potwierdza to fakt, że role są nieświadomą próbą odpowiedzi na sytuację rodzinną, próbą przystosowania się do “chorego” układu rodzinnego i utrzymania go w równowadze.

Role odgrywane przez dzieci są funkcjonalne w rodzinie, tzn. rodzina (jako całość) oczekuje od poszczególnych dzieci właśnie takich zachowań i wzmacnia je. Pozwalają one bowiem przetrwać, ponosząc możliwie najmniejsze straty. Jednak poza rodziną, tracą swoją aktualność. Nie przynoszą już takich korzyści, a wręcz przeciwnie – zaczynają działać na szkodę dzieci. Z każdym kolejnym rokiem, kiedy sytuacja w rodzinie nie zmienia się, a uzależnienie rozwija się, mechanizmy obronne dzieci utrwalają się, doprowadzając do coraz większych niepowodzeń w świecie zewnętrznym. W ostateczności jako dorośli, cierpią z powodu zachowań, które przestały pełnić już swoją pierwotną funkcję, nastawioną na przetrwanie. Dorośli bohaterowie zatracają się w pracy, gubiąc z pola widzenia własne potrzeby, stają się zależni od “bycia potrzebnym” i oceny innych osób. Kozioł ofiarny staje się społecznym wyrzutkiem, odtrącanym przez innych ludzi. Zagubione dziecko staje się odludkiem, stroni od kontaktów z ludźmi i od okazji towarzyskich. Maskotki, dowcipnisia na życzenie, nikt nie traktuje poważnie."

 

Ja chyba nie miałam jednej roli tylko mieszankę. a wy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak sięgnę pamięcią to chyba też wszystkiego po trochu.

Sądzę, że właśnie to co jest na końcu to jest najważniejsze - to jaki wpływ na dorosłe życie ma dzieciństwo,

bo ono w końcu mija.

U mnie ojciec,który pił w końcu zmarł, ktoś inny może wyprowadzić się z domu i w końcu próbować zaczynać

normalne życie, itd, ale mimo to problem nie zawsze zniknie, on często będzie gdzieś tam w środku i będzie

się ujawniał.

Pytanie - jak nie dać się temu co jest w nas?

Oraz - czy nie lepszy był by brak świadomości nt tego jakie mamy uwarunkowania do bycia takimi a nie innymi? czy nie lepiej by było tego nie wiedzieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie - jak nie dać się temu co jest w nas?

chyba tylko poprzez terapię i zmianę zachowań

 

czy nie lepszy był by brak świadomości nt tego jakie mamy uwarunkowania do bycia takimi a nie innymi? czy nie lepiej by było tego nie wiedzieć?

moim zdaniem nie

jesli nie wiesz co ci jest nie mozesz liczyć na żadną pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niby tak, świadomość, samoświadomość problemów jest pierwszym warunkiem tego, by coś z tym robić,

z tym co jest nie-halo. Ale żeby było dobrze, to droga jeszcze daleka.

 

Jeśli chodzi o to co kiedyś było w moim zyciu nie tak, problemy itp, to jesli myśle tylko o tym, to na ogół nie mam złości w sobie, często się smieje przypominając sobie różne patologiczne historie. Wkurzam sie dopiero gdy uzmysławiam sobie to, jak to wszystko wpłynęło i ciągle wpływa na moje teraźniejsze życie. Wtedy jest zły,

że miałem dawniej takie a nie inne życie. Pewnie nie jestem sam w takich przemyśleniach, choć tak też nie powinno się do tego podchodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dominuje kozioł ofiarny i maskotka. Najgorsze jest to, że nie wyrosłam z tych ról. Wszyscy odbierają mnie jako śmieszke, osobę która z każdym się dogada. Jestem uległa, mam problem z pokazaniem pazurów kiedy trzeba. Dla wszystkich śmieszka, więc jak ktoś się dowie że mam depresję to nie chce uwierzyć. Męczę się ze sobą. Nie wiem kim jestem. Nie wiem jaka chcę być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaliczam się do dziecka niewidzialnego, do dziecka maskotki i bohatera.

Wszystko chcę sama, bo uważam, że zrobię to najlepiej, nie potrafię stanąć w obronie swoich bliskich, wolę się wycofać. Nienawidzę kłótni, boję się ich i zawsze staram się zażegnać konflikty albo obracając wszystko w żart, albo wychodzę z pokoju, żeby nie słuchać.Nie cierpię pijaków, jak ich widzę to wybucha we mnie agresja, boję się chorych ludzi, Tak naprawdę to nikt nic o mnie nie wie, widzą tylko to co na zewnątrz. To co w środku ukrywam przed światem całe życie.Jestem strasznie wrażliwa, ale tą wrażliwość tłumię w sobie.

Ludzie postrzegają mnie jako kobietę zaradną, twardo stąpającą po ziemi, umiejącą wszystko załatwić.Która zawsze potrafi postawić na swoim.Znajomi też są w szoku że mam depresję, bo ,,nie wyglądam,,

Koleżanka jedna wręcz mnie wyśmiała jak jej o tym powiedziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej "walczyć" z tymi którzy nas juz znają jakiś czas, tzn z ich postrzeganiem nas.

Jak poznajemy nową osobę to myślę, że ciut łatwiej jesli sie zaprzemy w sobie i bedziemy konsekwentni,

np zamiast uległości pokażemy pazury i dominacji troche.

W rodzinie jesli jesteśmy nikim to ciężko sie wyrwać z tego :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami ludzie na zewnątrz postrzegają nas inaczej. Potrafimy się wewnętrznie uspokoić i normalnie funkcjonować. Potrafiłam tak robić przed chorobą. Niestety w domu rodzinnym nadal funkcjonują pewne maski. Ja mimo tego, że dobrze mi idzie na studiach, mam jakieś tam sukcesy i przyjaciół, w domu postrzegana jestem za osobę najgorszą, leniwą, egoistyczną i zapatrzoną w siebie. Odkąd mam depresję już nie ukrywam przed znajomymi, że jest źle. Nie mam na to siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia, u mnie było to samo. Po 8 miesiącach odstawiłam tabletki "bo firmy farmaceutyczne chcą na TOBIE ZARABIAĆ, bo ci się nudzi." I miałam potworny nawrót depresji. Teraz powiedziałam mojej rodzinie, że moje leczenie to jest wyłącznie moja sprawa i lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mojej mamy w końcu dotarło, że nie jest wesoło kiedy jej powiedziałam "nie radzę sobie sama ze sobą", te słowa nią wstrząsnęły. Musiałam zacząć mówić, bronić się pazurami bo najbliżsi by mnie zamęczyli. Leki chyba mi nie pomagają. Czuję, że powinnam iść na terapię. Leki nie spowodują, że przestane odgrywać rolę śmieszki. Znacie jakiś dobrych terapeutów w Warszawie od DDA?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też mam mieszankę. ale od takiej jednej z ośrodka usłyszałam, że jestem bohaterem rodzinnym, z czym się nie zgadzam, bo perfekcjonistką nie jestem i dużo w życiu mi się nie udaje, ale fakt - czuję się odpowiedzialna za rodzinę i wszystko robię, by matka nie piła - teraz już co raz mniej z tego powodu kłótni... bo wiem, że to nic nie da, dlatego złożyłam wniosek .

 

kozłem ofiarnym to chyba jest mój brat... zawsze coś odpieprzył, wdawał się w bójki... też swego czasu miałam cały zeszyt 32-kartkowy w uwagach... ale się ogarnęłam.

 

-- 10 sie 2012, 17:20 --

 

acha no i też rozbawiam ludzi, nikt by nie powiedział, że ja mam problemy, w domu mnie na poważnie też nie biorą, ale mam też charakterek - zawsze chcę postawić na swoim, jestem uparta i chamska, bezpośrednia... więc nie wiem w sumie, jaką rolę pełnię. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zgadza, a najlepsze jest to, że przeszły te schematy z pokolenia na pokolenie. Patrzę na rodziny moich kuzynów oraz rodzeństwa widzę to samo.

 

-- 11 sie 2012, 00:40 --

 

Wszystko się zgadza, a najlepsze jest to, że przeszły te schematy z pokolenia na pokolenie. Patrzę na rodziny moich kuzynów oraz rodzeństwa widzę to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo schematy się powiela, tak samo jak zachowania rodziców.

Czytałam kiedyś, że dzieci patrzą w rodziców jak w lustra, w których odbijają się ich uczucia i ich zachowania. To co widzą w tych lustrach powielają w swoim życiu. Czego nie zobaczą, po prostu nie potrafią powielić.Moja siostra jak się okazało powiela zachowanie naszej matki: ciągle drze się na dzieci, nie potrafi ich docenić, nie chwali ale ciągle krytykuje, jak coś zdobią i oczekuja uznania to zazwyczaj dostają ironię, kpinę, są wyśmiewane... Zauważyłam też że robiłam podobnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo schematy się powiela, tak samo jak zachowania rodziców.

Najgorsze że to jest coś automatycznego. Działa bez twojej woli.

tak dokładnie i nie jest się tego świadomym, dopóki ktoś ci oczu nie otworzy. I dopóki ty nie będziesz chciał dostrzec w tym czegoś nienormalnego. Bo możesz nawet wiedzieć że robisz źle ale będzie ci z tym wygodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo możesz nawet wiedzieć że robisz źle ale będzie ci z tym wygodnie.

 

Trzeba wysiłku na zamianę a nieraz się nie chce. Czasami wręcz wstyd się przyznać do błędu przed samym sobą co się robiło i nie można uwierzyć własnym oczom jak się na siebie spojrzy z boku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś ktoś mądrze powiedział, trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia, trudne dzieciństwo zobowiązuje.

 

Człowiek wychowany w takiej rodzinie, tylko w takim otoczeniu czuje się pewnie, wie jak reagować, wie jak sobie radzić więc podświadomie szuka dla siebie takiej samej drogi życia.

Natomiast to dzieje się z jego udziałem, bo każdy z nas jest kowalem własnego losu i najważniejsze to uświadomić sobie, że nasze życie nie musi tak wyglądać, może być inne....ale trzeba się postarać, trzeba do tego dużo siły i wytrwałości..... w tym pomagają porządne terapie DDA.

 

jakie role pełni dziecko w takiej rodzinie, mediatora, uspokajacza, pocieszyciela - rzeczy których dziecko absolutnie robić nie powinno... jest nienaturalnie dorosłe w pewnych aspektach swojego życia, a w innych zatrzymane na poziomie emocjonalnego 10 latka....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, niestety, to zwykle jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, do momentu, aż ktoś nie przerwie tego zaklętego kręgu..... trafiło się to nam, jesteśmy chyba pierwszym tak uświadomionym społecznie pokoleniem, które zaczyna o siebie walczyć. Mamy wiedzę, z tymi możliwościami terapeutycznymi jest cały czas kiepsko, ale już wiele lepiej niż w czasach naszych rodziców.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×