Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Poza dobrze dobranym stabilizatorem wydaje mi sie, ze kluczowe jest aby w odpowiednim momencie zastosowac depresant a szczegolnie wazne zeby w odpowiednim z niego zejsc. W moim przypadku z sertraliny zszedlem po 2-3 miesiacach zostajac na licie i Ketrelu. A i tak na wlasne zyczenie wymoglem dluzsze o kilka tygodni stosowanie antydepresanta z uwagi na spodziewane zle wydarzenia ktore mogly (i potoczyly sie) nie po mojej mysli. Stad chyba przeciagnalem nastroj pod lekka hipomanie.

 

S jak...

Z tym zabieraniem sie za robote i osiagnieciami przed/z choroba/diagnoza u mnie jest dokladnie tak samo.

Podziwiam tych ktorzy potrafia sie mobilizowac w pracy.

Mam to szczescie (albo pecha), ze moge pracowac zrywami ale zawsze marzylem o tym zeby byc systematyczny.

A wszelkie nieudane proby prowadzily do obnizenia nastroju. Teraz staram sie znalesc lepszy sposob na pracowitosc ale i sobie poblazam.

Najgorsze bylo w tym wszystkim, ze ani nie pracowalem ani tez nie martnotrawilem czasu na ogolnie pojeta zabawe.

Teraz zalozylem sobie, ze przynajmniej kiedy juz nic nie zrobie to reszte dnia przeznacze na podbudowanie wiezi spolecznych itp.

W ogole czas od diagnozy i poczatku przyjmowania lekow uwazam za szczegolnie cenny pod wzgledem powrotu do poprawnych i pozytywnych relacji interpersonalnych. Mam tez nadzieje, ze skoro one (wiezy) podupadly po problemach z dzialalnoscia zawodowa to teraz przyjdzie czas na powolne odbudowanie siebie na polu zawodowym.

Pozna jesienia czeka mnie nielada wyzwanie (roczny pobyt zagranica i zwiazane z tym duze perspektywy zawodowe). I mam nadzieje, ze uda mi sie wyjsc na prosta i umocnic do starego dobrego siebie. Boje sie jak cholera, ze moge odjechac ale na jesien mam zamiar opracowac z lekarz procedure szybkiego reagowania i w koncu pojsc do przodu.

 

To moje zdanie, nie potwierdzone naukowo ale wydaje mi sie, ze za wszelka cene po osiagnieciu jako takiej rownowagi nalezy wypelniac sobie zycie tym wszystkim czym zyje wiekszosc. Chyba najlepsza ucieczka jest zajmowanie sie tymi wszytskim glupotami dnia codziennego a szczegolnie nie odmawianie sobie przyjemnosc nawet jesli ma sie poczucie marnotrawienia czasu i pieniedzy. Jeszcze przed diagnoza w jakis sposob utrzymywalo mnie to na powierzchni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moje zdanie, nie potwierdzone naukowo ale wydaje mi sie, ze za wszelka cene po osiagnieciu jako takiej rownowagi nalezy wypelniac sobie zycie tym wszystkim czym zyje wiekszosc. Chyba najlepsza ucieczka jest zajmowanie sie tymi wszytskim glupotami dnia codziennego a szczegolnie nie odmawianie sobie przyjemnosc nawet jesli ma sie poczucie marnotrawienia czasu i pieniedzy. Jeszcze przed diagnoza w jakis sposob utrzymywalo mnie to na powierzchni

 

Tym wszystkim czym żyje większość...np większość posiadających rodzinę czyli walka o jutro i o chleb wielce depresyjne raczej zajęcie. :evil:

Ja normalność wykorzystuję na wbijanie sobie do głowy stanu psychiki. Np już drugi dzień jest normalnie i mimo ze problemy te same świat nie jest zły. I własnie dużo czasu poświęcam na to by zapamiętać to i mieć w głowie gdy znów będzie zjazd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co można zrobić z osobą, która stoczyła się już prawie na dno przez CHAD? Żadne ośrodki zamknięte nie pomagają, ucieka... rodzina próbowała ubezwłasnowolnić przez sąd, nie udało się. Mój bliski objada się lekami do nieprzytomności i sprzedaje wszystko z domu aby mieć pieniądze na leki by się naćpać. Od kilku dni wałęsa się po ulicach.. rodzina jest już siwa i przerażona, tylko czekają aż stanie się jakaś tragedia. Tylu lekarzy, tylu ludzi w to zaangażowanych było i na prawdę nic z tym nie można zrobić? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widmo

to o czym piszesz działać może jak jest w miarę ok

ja np. dziś super

a ostatnie dni były tragiczne

 

i dziś wczorajsze problemy są .. nie .. nie ma ich!!!

S jak.... ja nie umiem tego zapamiętać na złe czasy :(

raczej boję sie / pamietam złe jak jest dobrze :roll:

 

Conessa

to CHAD tak robi czy uzależnienie?

czemu nie udało się ubezwłasnowolnić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałem dziś ze swoim lekarzem i podzieliłem się z nim Waszymi i trochę swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi tego, iż może być tak, że jestem tuż przed albo nawet na granicy eutymia/hipo (chwilami z trudem ogarniam swój tekst pisany). Zdecydował mi się podnieść dawkę Lamitrinu z 250 do 300 mg z zastrzeżeniem, iż więcej już brać nie wolno także będzie musiało wystarczyć. To samo w kwestii Ketrelu - 600 mg to podobno przy naszej chorobie dawka optymalna. Zobaczymy więc jak to będzie:)

 

PS: Czy ktoś z Was mógłby wypowiedzieć się na temat przesłanek, że duże ilości kwasów Omega 3 (średnio 7 gram na dobę czyli 7 tych największych tabletek (1000 mg) dostępnych w aptece pod nazwą Omega Gold czy jakoś tak) stanowią dodatkowy, bardzo skuteczny choć naturalny i w formie suplementu diety stabilizator nastroju? Zapomniałem jakoś poruszyć dziś ten temat w rozmowie telefonicznej a bardzo mnie to ciekawi (zwłaszcza, iż taka miesięczna kuracja kosztowałaby bowiem około 40 zł czyli nie tak tragicznie)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem większość z tych w miarę rozsądnie brzmiących paramedykamentów-w moim przypadku całkowite placebo.

Te wszystkie sromegi, witaminy, potasy, magnezy, inozytole, zioła , żelaza i inne hochsztaplerskie cudeńka o skuteczności tożsamej ze zdrowaśkami ,aczkolwiek w porównaniu z nimi droższymi ( W kościele daje się "co łaska")

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, iż w wielu przypadkach wszystko zależy od organizmu. Sam na początku leczenia przy moim drugim, ostatnim nawrocie brałem końskie dawki magnezu, które zdecydowanie mi pomagały, uspokajały mnie. I jestem pewien, że to nie było działanie a'la efekt placebo. Naprawdę wyraźnie odczuwałem różnicę po zażyciu... Pytanie czy przy kwasach Omega 3 będzie tak samo ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, rodzina próbowała wszystkiego. Jego żona złożyła do sądu pismo, że mąż zagraża otoczeniu i że jest lekomanem, który zrobi wszystko aby zdobyć pieniądze na leki. Był w areszcie przez kilka dni aż do przesłuchania w momencie gdy stawił się na rozmowę był "normalny" po rozmowie z psychiatrą ten stwierdził, że nie ma podstaw. Tak przynajmniej ja słyszałam, nie znam dokładnych szczegółów.

Ostatnio pojechał w Polsce, do jakiegoś ośrodka zamkniętego na rok, gdzie miał przejść solidne leczenie, miał tam pracować itd... bez opieprzania się i .. wypisał się na własne żądanie, błąkał się jeżdżąc na stopa po Polsce aż trafił w swoje okolice i teraz biega po ulicach.

Dziwię się, że nic nie można zrobić, albo ta rodzina nie potrafi? Czy rodzice nie mogą złożyć takiego pozwu i spróbować jeszcze raz? Ręce opadają,a nie chce mi się wierzyć, że nie można. Przecież on niedługo zaćpa się, zginie, bez żadnej pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich na imię mi marek mam 28 lat.Niestety 1,5 roku temu zachorowałem na CHAD,długo trwało za nim lekarze doszli co mi jest,ale trafiłem na lekarza który mnie z tego wyciągnął,a stan był naprawdę kiepski 23 godziny na dobę gapienia się w ścianę lub sufit,,albo jakieś inne jazdy,,potrafiłem nie spać przez kilka tygodni,szok.

Nie wierzyłem że to kiedyś się zmieni,,a jednak.

Dostałem Lamitrin 2 x50 mg

asentre 50 mg

oraz zolafren 5 mg

 

I WRÓCIŁEM DO ŻYWYCH.

 

Niestety kilka miesięcy temu rozstałem sie z dziewczyna i bach,,chad znow sie ujawnił,pierwszo mania później depresja,teraz to już sam nie wiem w jakim stanie jestem,chyba mieszanym.

Nie udało się opanować tego stanu lekami co brałem.

Dostałem inne.Niestety stan mało się zmienił.

leki to Neurotop 300 x2

asentra 100 mg

perazin 100 mg x 2

 

I tu sie pojawja moje pytanie czy jakby zamienić nerotop na lamitrin to można zrobić to od reki?

I czy lamitrin zanim zacznie działać to potrzebuje dużo czasu??

 

pozdrawiam i z góry dziękuje za wszelka pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS: Czy ktoś z Was mógłby wypowiedzieć się na temat przesłanek, że duże ilości kwasów Omega 3 (średnio 7 gram na dobę czyli 7 tych największych tabletek (1000 mg) dostępnych w aptece pod nazwą Omega Gold czy jakoś tak) stanowią dodatkowy, bardzo skuteczny choć naturalny i w formie suplementu diety stabilizator nastroju? Zapomniałem jakoś poruszyć dziś ten temat w rozmowie telefonicznej a bardzo mnie to ciekawi (zwłaszcza, iż taka miesięczna kuracja kosztowałaby bowiem około 40 zł czyli nie tak tragicznie)...

 

Bralem przez trzy miesiace, czy 4 nawet kwasy omega 3,6,9 i z cala stanowczoscia moge powiedziec, ze te "suplementy" mozna sobie o kant dupy rozbic. Wydalem tylko mnostwo kasy na nic. Podobnie jak inne suplementy typu rhodiola, kudzu, inozytol, wszystko NIE DZIALA. Mi pomaga chemia, a nie jakies durne ziolka i rybie wyciagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zioła też pewnie pomagają ale inne hihihihi :mrgreen:

CHAD to problemy z neuroprzekaźnikami o czym już tu wszyscy wiemy. Przecież bierzemy leki które daje się ludziom chorym na padaczkę a czy padaczkę da się wyleczyć jakimiś tam kwasami Omega?

Sens tak to wygląda, ja po dwóch dniach fajnego poczucia mam fazę energii ale takiej przy których wrzeszczę na wszystkich. Czyli dobry czas się kończy. Ciekawe że złe dni zawsze poprzedza wrzeszczenie na wszystkich.

Conessa gdyby to było łatwe nie byłoby tylu zaćpań i zachlań. Smutna i brutalna prawda ale pierwsza zasada - człowiek sam musi chcieć.

Młody28 zmieniając depakine na lamitrin była schodzenie z depakine następnie powolne zwiększanie dawki lamitrinu natomiast przy zmianie lamitrinu na neurotop miałam tydzień przerwy.

Nie martw się jak widzisz CHAD to karuzela i czasem to co pomagało teraz nie pomaga a może pomoże coś innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

S jak..., moja psychoterapeutka twierdzi, że po ziołach (tych, które miałaś na myśli) zwiększa się prawdopodobieństwo występowania psychoz (ogólnie psychotyczne myśli itd). Sama palę od wielkiego dzwonu, ale zastanowiło mnie to (chyba nigdy nie byłam psychotyczna i jest to jedna z tych rzeczy, których boję się najbardziej w chorobie). Ciekawi mnie co o tym sądzicie... można czy nie można?

Ja uważam, że wszystko z umiarem, wtedy będzie ok, ale może się mylę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie,dziękuje za odpowiedz,może jeszcze ktoś by coś dodał,,w moim przypadku było tak że rano wziełem tabletke lamitrinu a juz wieczorem po wizycie u lekarza brałem neurotop.

Czy ktoś z was brał lamitrin i wie po ilu dniach działa?bo ja sobie nie potrafię przypomnieć.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w moim przypadku było tak że rano wziełem tabletke lamitrinu a juz wieczorem po wizycie u lekarza brałem neurotop.

Czy ktoś z was brał lamitrin i wie po ilu dniach działa?bo ja sobie nie potrafię przypomnieć.........

 

Jestem w lekkim szoku. 5 dni zchodziłam z lamitrinu później przykaz 5 dni na czysto i dopiero neurotop!

 

Panno Alicjo ja osobiscie jestem przeciwna takim ziołom :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie "ziół"

Kiedy przez ostatnie lata zdychałem w stanie mieszanym stosowanie od czasu do czasu ziół przynosiło chwilową ulgę. Kilka godzin wakacji od choroby.Negatywne ich działanie nie było w ogóle zauważalne z racji tego , że gorzej już i tak być nie mogło.

Natomiast, teraz kiedy choroba tak pięknie i czysto podzieliła się na dwa , krańcowo odmienne stany ( ten lepszy stan coraz dłuższy ), negatywy zioła są wyraziście zauważalne.

Kilka razy spróbowałem , po czym stanowczo żałowałem i stwierdziłem,że to już nie dla mnie-za dużo mam do stracenia i zbyt długo czekałem na poprawę.

O ile w momencie spożycia poprawa samopoczucia jest natychmiastowa , o tyle kolejne dwa dni to udręka, ktora za każdym razem kończyła się zmianą fazy na tą przerażająco gorszą.

Myślałem że to może zbieg okoliczności, ale po 2 razach nie mam wątpliwości że zioło to katalizator zmiany fazy na depresyjną.

Tak więc zioło ma u mnie już niestety dożywotniego bana.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym wszystkim czym żyje większość...np większość posiadających rodzinę czyli walka o jutro i o chleb wielce depresyjne raczej zajęcie. :evil:

Jest to wszytsko depresyjne i w depresji czesto nie do udzwigniecia.

Ale czy z drugiej strony takie zaczepienie nie potrafi nas jakos trzymac?

Czy pojscie na rente podobnie jak z niepelnosprawnymi ruchowo nie powoduje czasami wiecej zlego?

Czy przypadkiem na zachodzie podobnie jak niepelnosprawnym ruchowo nie umozliwia sie ochrony i ludzkiej pracy?

W tym sensie po blednym kole ktore sprowadza na samo dno w identyczny sposob chyba sie wspina w gore.

Z powrotem podejmujac te wszystkie czynosci wokol siebie ktorymi zyje wiekszosc.

Od pojscia na spotkanie z koleznaka/kolega na kawe czy nawet piwo. Uzupelnienie garderoby na zakupach. Jakies w miare sil drobne porzadki itd. itp. Jak wspomne ostatnie miesiace to wlasnie powoli, powoli tego wszytskiego sie na nowo uczylem.

Sens

Oczywiscie, ze to dziala dopiero, kiedy jest w miare ok. Ale z drugiej strony nigdy nie bedzie "w miare ok" wiec zawsze jest czas aby zrobic dwa kroki w przod (a pozniej jeden w tyl :) )

 

Supelmenty, ziola...

Uwazam, ze mozna to sobie wsadzic gdzies. Jak ktos mi cos takiego sugeruje niech pokaze wpierw solidna prace naukowa na ten temat.

Ale jedna uwaga o ktorej pisalem. Dziurawiec a dokladnie wyciag alkoholowy z niego. Potwierdzone naukowo dzialanie w sredniej depresji porownywalne z Prozac'kiem. Mnie dziurawiec tez chyba wybil w hipomanie? stan mieszany po 2 tyg stosowania.

 

A jesli chodzi o TO ziolo to jest udowodnione naukowo, ze wywoluje zmiany w nastroju (w trakcie i po paleniu) jak i trwale zmiany psychice. Nawet sporadyczne palenie moze wywolywac lekkie psychozy. Zreszta wszystko co dotyczy alkoholu mozna odniesc do zielska. Prosta zaleznosc: czesciej i wiecej = bardziej ryzykownie.

Ja np. zauwazam, ze po dluzszym okresie bez alkoholu czuje sie zdecydowanie stabilniej.

Po ziole juz pod koniec wieczoru zaczynalem lapac lekkie stany depresyjne. Teraz juz wiem, ze nie musze sie nimi przejmowac bo to nie realistyczny odbior rzeczywstosci tylko wyindukowany depresyjny nastroj.

Ale podsumowujac zdecydowanie uwazam, ze uzywki sa dla nas nie wskazane!!!

Kazdy sobie pewnie kalkuluje ryzyko (lekarz mi powiedzial, ze nie truje na temat uzywek pacjetom bo i tak ostre zakazy nic nie daja) ale jest to juz jednak spacer po linie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy pojscie na rente podobnie jak z niepelnosprawnymi ruchowo nie powoduje czasami wiecej zlego?

 

U każdego jest inaczej. Dla mnie osobiście pójście na rentę ( nie jestem ) byłoby otwarciem wyjścia do ludzi. Lepiej trochę kasy niż nic. Mam to niebywale szczęście mieszkania w mieście z 30% bezrobociem. Jakoś wciąż mając dyplom nie mogę przełamać się iść na sprzątaczkę czy też na kasę w supermarkecie. Jedyne oferty pracy.za 1500 brutto oczywiście:) Wszyscy wiemy że musimy unikać zapalaczy by funkcjonować. Branie renty choć przez rok mi to zagwarantuje.

Marzy mi się......ale skąd wiem że te pomysły nie są wytworem choroby???????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwestia pieniędzy nie odgrywa w naszej chorobie zbyt dużej roli. Ja idąc na emeryturę górniczą miałem zagwarantowany byt (żona pracowała i dosyć dobrze zarabiała).

Pomimo to wpadłem w depresję, która doprowadziła mnie do próby S....Dziwna jest ta nasza choroba i każdy z nas ma niby inne objawy. Raz w życiu pamiętam jak w pełni świadomości nad ranem przeszedłem z stanu depresji w normalność lub hipo. Było to po weselu mojej chrześnicy, na którym wypiłem minimalną ilość alko. W poniedziałek przywieżli mi meble, które zacząłem składać wieczorem. Wiecie dobrze jak w depresji nic nam się nie chce robić. Dlatego po naleganiach żony, wieczorem rozpakowałem pakunki. Nie wiedziałem jak je składać, pomimo schematów, Lecz z każdą chwilą gdy coś mi wychodziło czułem się coraz lepiej. Nad ranem kończyłem już montaż i wtedy w moim mózgu coś jakby zaiskrzyło. W pierwszej chwili nie poznawałem pokoju w którym pracowałem. Dopiero po kilku minutach rozpoznałem pokój, lecz czułem się tak wspaniale, że po ukończeniu pracy bałem się zasnąć, aby nie powrócić do stanu wcześniejszego. Było to dziwne zachowanie mego mózgu, tak jakby coś zaiskrzyło i nastąpiła całkowita zmiana fazy.

Jeszcze jedna rada. Jak zaczynam wpadać w depresję, to pomimo niechęci zmuszam się do maksymalnego wysiłku ( intelektualnego i fizycznego). Wiem że to ciężkie do wykonania. Ja zauważyłem, że nic nie robienie to prosta droga do samobójstwa w naszej chorobie. Dlatego staram się zamęczyć pracą fizyczną mój organizm (dobrze służy mi niewyspanie - fizycznie nie pracuję - po prostu staram się zmęczyć mój organizm - las to mój żywioł plus siłownia.

 

Wcześniej mając dzieci jeszcze małe,walczyłem z czadem jak mogłem (np. tydzień niespania i chudnięcie w bardzo szybkim tempie.) Przetrzymałem to dzięki dzieciom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JOSE 2

Bardzo dobrze to opisales. Dodam, ze bezsenoscia leczy sie depresje na oddzialach psychiatrycznych.

Zgadzam sie, ze brak aktywnosci jest zabojczy wiec dopoki jeszcze mamy resztki energii nalezy cos robic nawet jesli sa to rzeczy ktore nie sa obowiazkami i powinnosciami. Najgorsze co moze byc to dolowanie sie i obwinianie nie wypelnianiem obowiazkow przy rownoczesnym zaniedbaniu czynnosci, ktore sa przyjemne.

A wysilek fizyczny np. caly dzien spedzony na wedrowce itp. na lonie przyrody cholernie dobrze stabilizuje umysl.

Chociaz zauwazylem, ze zbyt intensywny wysilek i zalew endorfin moze niebezpiecznie pobudzic ale dzien dwa pozniej zdolowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam Was i zazdroszczę, że macie na tyle siły i zdajecie sobie sprawę, że musicie walczyć i "coś robić" z chorobą.

Właśnie dostałam telefon, że mój znajomy ( o którym pisałam wcześniej) całkiem zwariował... robi okropne rzeczy :( myślę, że lada moment dostanę drugi telefon, o jego śmierci. Wszystko ku temu zmierza. Co najlepsze, dziś stwierdził, że nic mu nie jest i jest zdrowy.

Polska i te zasrane prawo... jego biegły psychiatra stwierdził, że nie zasługuje na ubezwłasnowolnienie a jedynie na częściowe ubezw. które nie wiele daje w jego przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa każdy z nas będąc czy to w hipo czy też w manii uważa, że jest zdrowy. Każdy z nas pada dopiero gdy dopada go depresja a pada wtedy dosłownie. Najprawdopodobniej my tu wszyscy bierzemy stabilizator dlatego mamy co najwyżej hipo i cieszymy się z tego jak dzieci. Ja osobiście wciąż na granicy hipo i korci jak cholera by przekroczyć ( moze mniej stabilizatora moze trochę wieciej antydepresanta kusi diabełek :twisted: )

Twój znajomy najprawdopodobniej jest teraz w manii, dlatego uważa że jest zdrowy i dlatego jest tak źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas fazy hipo największą głupotą jaką zrobiłem, to przespanie się kilkukrotne z młodymi dziewczynami (nie dziwki). Po prostu zaproponowałem tyle pieniędzy, że się nie oparły. Noc w hotelu. Teraz jest mi za to wstyd. Stary dziad i młode dwudziestoletnie dziewczyny. To są skutki nadmiernego podniecenia w hipo.

Na szczęście to moje największe wybryki. Żona oczywiście myślała, że jestem w pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas fazy hipo największą głupotą jaką zrobiłem, to przespanie się kilkukrotne z młodymi dziewczynami

 

Mnie osobiście takie wybryki wystarczą by się bronić przed hipo. Ale to może różnica w moralności damskiej i męskiej. Skok w bok u faceta jest ogólnie przyjętą normą i ma społeczne przyzwolenie. Co innego skok w bok kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas fazy hipo największą głupotą jaką zrobiłem, to przespanie się kilkukrotne z młodymi dziewczynami

Mnie osobiście takie wybryki wystarczą by się bronić przed hipo. Ale to może różnica w moralności damskiej i męskiej. Skok w bok u faceta jest ogólnie przyjętą normą i ma społeczne przyzwolenie. Co innego skok w bok kobiety.

 

Moze i ma ale wyrzuty sumienia sa chyba takie same. Z drugiej strony etykieta rogacza bardziej tez chyba boli faceta.

Przed diagnoza zawsze sie dziwilem jak to jest, ze moje "podboje milosne" nastepowaly falami. Teraz juz wiem, ze dzialalem w hipo. Czasami zastanawiam sie jak "slepi" sa normalni ludzie, ze kiedy jestesmy w hipo dostrzegaja w nas cudowne kolorowe ptaki.

Straszne jest, ze kiedy jestesmy w hipo poznane osoby wydaja sie cudowne a w depresji staja sie pospolite a nawet okropne. W hipo mozna byc pieknie zauroczonym (zreszta zakochanie z pkt biochemii to tez nienormalny stan i trwa tylko jakis okres) ale i w hipo poszukiwac coraz to nowych podniet. W depresji zas partnerka z jednej strony moze byc odpychajaca a z drugiej jedyna osoba ktora zrozumie i pocieszy.

Chyba wiec jest tak jak pisalismy, ze potrzebujemy wiazac sie z nielada szczwana i madra sztuka :D

 

A jesli chodzi o te wszystkie wyczyniane glupoty to dla mnie sam fakt bycia na granicy, nawet czesto nie przekraczania granic moralnosci byl strasznie krecacy ale i stresujacy a w ostatecznie dolujacy. Mysle nawet, ze zlamanie zasad moralnych i przejscie z nimi do porzadku dziennego bylo by pozniej mniej dolujace. I ta ciagla niewiadoma, ktore uczucia sa prawdziwe i jaka naprawde jest rzeczywistosc. A takze jaka jest wlasciwa temperatura uczuc:/

Wlasnie chyba tutaj jest wspolny mianownik np. z podejsciem do pracy.

Jestesmy moze zbyt perfekcyjni i zbyt idealistyczni i kiedy mozg plata nam figla nasz caly konstrukt osobowowosci ulega dezintegracji. Konczy to sie depresja:/

 

Na koniec jeszcze jedna rzecz do dyskusji nawiazujaca do powyzszego. Mam wrazenie, ze kiedy wlasnie jestem w stanie stabilnym (prawie bo sa wahania) w zasadzie stac mnie moze byc na zachowania bardziej niemoralne i wyrachowane. Mniej idealistycznie rozpatruje siebie i swoje zycie. Moze nie jest to wylaczenie uczuc ale znieczulenie...lekkie "schamienie". I kiedy obserwuje otoczenie to wlasnie dostrzegam, ze ono takie wlasnie jest. Ze moze np. nie zdradza czesciej ale raczej z mniejszymi wyrzutami...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×