Skocz do zawartości
Nerwica.com

Robertinhio89

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Robertinhio89

  1. Anafranil - kosmicznie skuteczny (w całości rozgonił mi depresję w niecałe 4 tygodnie, do tego ani przez chwilę nie groził mi nagły wystrzał w górę), jednakowoż z równie kosmicznymi skutkami ubocznymi: zerowe libido (a moje jest gigantyczne), potworna trzęsawka rąk oraz senność (pod koniec terapii nawet i po 16-18h dziennie), a do tego gigantyczne problemy z oddawaniem moczu tj. przez pierwsze kilka dni. Niektórzy mają również mega-zaparcia...
  2. Podano mi to cholerstwo przed ponad 7 laty tj. gdy leżałem w klinice psychiatrii dorosłych CM UJ (od blisko 10 lat cierpię na CHAD, typ II). Jak co noc mialem problem z zaśnięciem. I tak na drugi dzień czułem się po prostu koszmarnie. Spowolniały, niczym za brudną szybą. To był pierwszy i ostatni raz - nigdy więcej!
  3. Witam Was po długiej przerwie:) W tym czasie doświadczyłem niestety pewnych zawirowań związanych z chorobą A wszystko to z dwóch powodów: - stres w znacznej ilości - bardzo wierzyłem, że po ślubie będzie już dobrze a jest jeszcze gorzej, z Żoną kompletnie mi się nie układa. Bardzo źle mnie traktuje (pomimo, iż to ja utrzymuje nasze gospodarstwo domowe), tym niemniej nie będę się żalić. Dodam tylko, iż jesteśmy małżeństwem niemal 7 miesięcy a ona w 2 miesiącu ciąży, co akurat jest pośród tego całego totalnego zagmatwania wiadomością wspaniałą. Bardzo chciałem bowiem zostać tatą. Mam wszak już niemal 25 lat, także myślę, że czas najwyższy. Mogę wręcz powiedzieć, iż moje życie nareszcie nabrało nowego sensu. Taki nader pozytywny wind of change, można by rzec Odnowiłem jednak równocześnie znajomość z dziewczyną, z którą spotykałem się zanim poznałem Kamilę, bo tak właśnie ma na imię moja Żona (aż dziw bierze, że ma już 23 lata a chwilami zachowuje się niczym 5 letnie dziecko). Chcę by ktoś wreszcie mnie szanował, doceniał a ja mógł odpłacić się tym samym (zresztą Żonę i tak dobrze traktuję (chyba aż za dobrze przez co tego nie docenia) - pomimo wszystko). Ponadto ta dziewczyna pracuje (Żona natomiast nigdy się jakoś do tego nie garnęła, pomijam oczywiście okres ciąży bo i tego przecież w chwili obecnej nie wymagam). Ma 19 lat. Nie wiem jednak co z tego wyjdzie. Muszę być maksymalnie ostrożny - gdyby tylko się dowiedziała, zabiłaby siebie a co za tym idzie również i dziecko. 3 próby samobójcze (w tym jedna w trakcie związku; że też nie dało mi to do myślenia - a wszyscy jeszcze w narzeczeństwie mówili mi, łącznie z jej rodziną (i to najbliższą!), iż normalna to ona z całą pewnością nie jest i żebym zostawił ją czym prędzej) mówią same za siebie (myślę zatem, że podstawa do unieważnienia małżeństwa na upartego mogłaby być - przed ślubem nie zgodziła się bowiem na badania psychiatryczne czy też nawet wizytę u psychologa/psychoterapeuty, z drugiej jednak strony świadomie na wszystko się w końcu zgodziłem - podsumowując: iście trudna sprawa). A i samo dziecko nie może przecież wychowywać się w atmosferze ciągłych awantur. Dość powiedzieć, iż kiedyś niemal zdemolowała mieszkanie a następnie sprowokowała taki epizod, że po ponad 2 latach coś we mnie pękło i po tym jak po raz 4 od czasu ślubu podniosła na mnie rękę - oddałem jej (no cóż - wyjątek potwierdza regułę, jak zwykło się mawiać). Lekko bo lekko ("plaskacz" w policzek) tym niemniej wykorzystała całą sytuację do cna (było tam jeszcze 3-letnie dziecko, jej chrześniak, który narobił ryku na całego) i wezwała policję. I tak założono mi tzw. niebieską kartę, co w kontekście tego, iż jestem nauczycielem może mnie kiedyś bardzo drogo kosztować (bo choć cała procedura została niemal zaniechana - w papierach, bądź co bądź, wszystko zostaje i kiedyś może zostać ujawnione - do tego jeszcze z sukcesami trenuję wyczynowo kickboxing i karate Oyama (tzw. broń biała), pomimo iż w praktyce od zawsze jestem nader spokojnym człowiekiem). Po prostu szkoda gadać... - skończył mi się drugi z leków tj. Lamitrin a jakoś nie chciało mi się po 2 miesiącach jechać do dr Rducha na wizytę, pojechałem w kolejnym miesiącu a miesiąc przerwy to pewnie dużo a przynajmniej wystarczająco aby zacząć z lekka bo z lekka ale jednak "jeździć na wrotkach"). Wydawało mi się po prostu, że skoro nie czuję tego leku w ogóle - tj. przed spaniem (to Ketilept a wcześniej Ketrel zdawał się być tym lekiem, który jest mi nieodzowny), w dzień nic mi nie przeszkadza (biorę całą dawkę na noc a że mogę dzień w dzień spać ile chcę (ruchome godziny pracy mam dzięki temu, iż pracuję nie w "państwówce" lecz kilku szkołach językowych, do tego tłumaczenia), to od rana do wieczora stężenie leku spada do korzystnego dla mnie stopnia). Tak czy owak trzeba było zwiększyć dawkę dobową z 400 do 800 mg... Efekt - wszelkie objawy epizodu mieszanego. Na szczęście dzięki temu, iż nie piję - mój stan powrócił do normy po 2 dniach...
  4. Witajcie:) Bardzo dawno mnie tu nie było. Nastrój świetny, po prostu idealny, jak u "zdrowego" - eutymia absolutnie w 100%. Leków nie czuję (800 mg Ketileptu (zmieniłem z Ketrelu, po którym jakby chwilami trudniej było się obudzić; teraz jest już git), 400 mg Lamitrinu a w weekendy - gdy mogę luźno pospać do oporu tj. 12-13 h - na poprawę jakości snu dodatkowo Tranxene - 10 mg no góra 20, w razie energetycznie masakrycznych poprzednich paru dni) a ów nastrój, co najważniejsze, od blisko 2 lat bez zmian, najmniejszego choćby wahnięcia. Oczywiście, że po nieprzespanej nocy czy dwóch (= nie wzięcie leków) człowiek automatycznie funkcjonuje niczym w ostrej hipo no ale, zgodnie ze słowami dr Szymona Rducha, jest to w pełni normalne - także u "zdrowych" (choć, rzecz jasna, w zupełnie innym natężeniu). Miałem jednak również chwilę grozy tj. gdy raz dostałem bardzo obszerne tłumaczenie (uczę angielskiego) - 48h bez snu - i wrzuciłem do mojego plastikowego kubeczka na tabsy zupełnie przypadkiem, kompletnie nieświadomie dawkę łącznie przecież aż dwudniową (z dnia na dzień); w konsekwencji wylądowałem na płukaniu żołądka (do tego lekarz jakiś szurnięty gdy oszołomiony lekami nie mogłem zebrać myśli darł się na mnie, że chciałem popełnić samobójstwo także pewnie mam nawrót depresji kierując mnie na lokalny, znany od lat psychiatryk; rzecz jasna odmówiłem). Parę tygodni później nie miałem z kolei akurat tej Tranxene i przypadkowo natrafiłem w szufladzie na pozostałe z kiedyś tam 30 (!) mg Stilnoxu, który (o czym wtedy odruchowo nie pomyślałem) słynie w dużych dawkach z kosmicznych halucynacji. I tak nagle po jakimś czasie od zaśnięcia budzę się, pokój wiruje, pełen jest jaskrawych świateł dyskotekowych, kolorowych mimicznie ruchomych twarzy, do tego wydawało mi się iż, stojąc podobno na środku pokoju, byłem na pokładzie kołyszącego się na wezbranym morzu statku, pełnego piratów z wymalowanymi twarzami również oczywiście mieniącymi się w różnych kolorach odciągającymi mnie od drzwi do przedpokoju (choć ponoć ostatecznie biegałem po całym mieszkaniu chcąc skontaktować się z lekarzem (gdzie ostatecznie mama do niego zadzwoniła i nawet podobno próbowałem z nim gadać, czego akurat kompletnie nie pamiętam). Jednym słowem "Meksyk" - choć końcem końców wstałem rzeczywiście wypoczęty. Ponadto jestem na diecie wraz z bardzo mocnymi spalaczami tłuszczu (gdzie jeden z nich, klenbuterol, podchodzi wręcz pod sterydy; no cóż - coś za coś). O dziwo (?) bez większych skutków ubocznych. A jak u Was? Pozdrawiam serdecznie ! Robert -- 07 lip 2013, 03:35 -- * nie tyle znany jest dla mnie sam psychiatryk (poza krakowską kliniką CM UJ nigdy nigdzie indziej nie leżałem) co lekarze - a zwłaszcza ten uchodzący za najlepszego, który jednak, uznając znacznie większe doświadczenie, szczególnie z CHAD, dr Szymona (kolega ze studiów) ostatecznie mnie do niego wysłał. To tak gwoli ścisłości..
  5. Kwetiapina (Seroquel, Ketrel, Ketilept itp.) oraz Arypiprazol (Abilify) to 2 najlepsze neuroleptyki na rynku (tj. gdy poza skutecznością w leczeniu weźmiemy też pod uwagę ilość tzw. skutków ubocznych). Swoją drogą szokują mnie wasze objawy po tak małych dawkach. Ja bowiem biorę np. 800 mg Ketrelu na dobę (całość na noc - wbrew zaleceniom lekarza, wolę bowiem pospać i rano nie zupełnie nie czuć już leku niż uwalać się na cały dzień poranną dawką). Mam CHAD (typ II) i od blisko 15 miesięcy czuję się świetnie...
  6. Tak, potwierdzam - to połączenie jest mega. Sam mam CHAD (typ II) i biorę właśnie 600 mg (czasem 800 (czyli max) tj. jak mam SPORADYCZNE problemy z zasypianiem - np. gdy tego samego dnia wypiję 2 litry Tigera) Ketrelu i 300 mg Lamitrinu. Co do tego drugiego, to nawet biorąc dobową dawkę maksymalną, czyli 500 mg, w zasadzie się tego leku w ogóle nie czuje (ogromny plus). W kwestii Ketrelu natomiast, to z doświadczenia powiem Wam, iż CAŁĄ ilość przepisaną nam na dobę (wbrew temu, co zalecają lekarze) należy brać przed snem. Wtedy bowiem gdy się owej nocy wyśpimy, to rano czujemy się tak jakbyśmy w ogóle leków nie zażyli (wszelkie działanie sedujące wypala się bowiem właśnie w trakcie (minimum 7 a najlepiej 8 do 10-godzinnego) snu, nie ma więc mowy o otumanieniu, zamuleniu czy też braku koncentracji - można w zupełności normalnie funkcjonować). Nie uwalajcie się zatem na dzień cały porannymi dawkami...To doprawdy chore - i to bardzo - zdecydowanie nie polecam, po prostu nie warto, nijak się Wam to skalkuluje a wręcz przeciwnie...A już broń Boże nie bierzcie kwetiapiny w postaci preparatu Loquen. To bardzo źle oczyszczony produkt, jednym słowem syf - i mówię to, z doświadczenia, nie tylko ja ale i mój psychiatra (czyli nie byle kto bo przecież sam Szymon Rduch)..Podobno zresztą wycofano ten specyfik już z obiegu (chyba nie znaczy jednak na pewno)..PS: Od ponad 13 miesięcy jestem w idealnej eutymii także naprawdę wiem, co mówię. Dodam także, że zdarzyło mi się przez ten okres parę razy "najebać" i (poza dolegliwościami gastrycznymi) nie stało się dosłownie nic.
  7. Ghandi: Powiem Ci, że po 8 tygodniach w krakowskiej klinice CM UJ na Kopernika wyszedłem jako zupełnie inny człowiek. Wspaniała sprawa i nigdy nie zgodzę się z tym, że leczenie ambulatoryjne jest równie skuteczne jak szpitalne (zwłaszcza gdy mówimy o takich ośrodkach jak Kraków czy Warszawa). Nawet w połączeniu z psychoterapią.
  8. "Yo cago en la leche de tu puta madre" - a po hiszpańsku brzmi to tak ładnie Ogólnie uśmiałem się do rozpuku :D Pomogli Ci choć trochę? Czym Cię leczyli i jak wyglądał Twój dzień (poza wspomnianym 10-15 km marszem)? Jakaś psychoterapia w pakiecie?
  9. Zależy ile i kiedy bierzesz. Ja biorę 600 mg (maksymalna dzienna dawka to 800) w jednej dawce na noc i śpię tyle co Ty. Nie stanowi jednak to dla mnie żadnego problemu. Każdy z nas lubi przecież długo pospać a gdy trzeba wstać o 6 do pracy to po prostu idziesz spać o 18-20 i luz. Chyba, że nawet po wyspaniu nadal czujesz się senna, to wtedy inna sprawa. Przy tym i innych lekach chodzi bowiem o to, żeby w wyrównanym nastroju czyli eutymii (jeżeli chorujesz, jak ja, na CHAD) lek przy maksymalnie długim śnie rano nie przymulał. Dlatego też polecam brać całą dzienną dawkę przed snem (nawet jeżeli lekarz mówi inaczej) - zażywając bowiem Ketrel rano - sama robisz sobie krzywdę, bez względu na to jakie jest Twoje schorzenie...
  10. Dziwię się więc niezmiernie dlaczego mój lekarz przepisał mi wtedy ją na dzień...
  11. Na mnie zdecydowanie działały jednak trójpierścieniowce (doksepina) i SSRI (paroksetyna). Wenlafaksyna (75 mg) jak cukierki (poza pierwszym dniem kiedy to po około 20-30 minutach od zażycia jest przy każdym antydepie działanie nienaturalnie wręcz mocne, trwa ono parę godzin po czym następuje przerwa zwykle około 2 tygodnie, wtedy lek zaczyna się wreszcie rozkręcać jednakże tym razem już w stały, ustabilizowany sposób - chyba, że lecisz w stronę manii, to wtedy po nawet kilku dobach od tej magicznej granicy 14 dni możesz wylądować w szpitalu, raz mi się to niemal zdarzyło - na szczęście byłem czujny i w porę udałem się do gabinetu). Mianseryna (30 mg) z kolei niczym lek nasenny o potężnym działaniu - jakiś kwadrans po porannym wzięciu niemal spałem na stojąco i zwykle kończyło się to niemożnością wstania z łóżka już do końca dnia...Wydaje się więc, iż błędem jest zażywać ją rano. Raczej z uwagi na działanie (moim zdaniem przede wszystkim) nasenne - należy brać ją przed snem..
  12. Tak na marginesie, to Lamitrin, w przeciwieństwie do karbamazepiny, w ogóle nie zamula (jako stabilizator). A co do Ketrelu to moja rada dla Was jest taka: bierzcie całą dzienną dawkę na raz przed snem. Wtedy wszelkie działanie zamulające wyczerpie się w trakcie snu. Wpadliśmy na to z lekarzem już jakiś czas temu (oj dobrą chwilę wręcz) i od tego czasu rzeczywiście, jak już zresztą wcześniej wspomniałem, mam spokój...
  13. Chloroprotixen (chloroprotyksen) to słaby aczkolwiek relatywnie skuteczny neuroleptyk. Zamulacz pokroju Promazinu (promazyna), który jest chyba jednak nieco mocniejszy. Co do Ketrelu natomiast, to pojęcie wysoka dawka jest względne tj. zależy od organizmu. Ja bowiem np. przy 1,98 m wzrostu i wadze niemal 100 kg biorę na lekko 600 mg a czasem i nawet 800 (przy kłopotach ze snem) plus 300 mg Lamitrinu (lamotrygina)... Dodam, iż w zupełności nie odczuwam już działania zamulającego obydwu leków.. W ogóle ich nie czuję...To chyba dobrze
  14. Po Ketrelu nie utyjesz, spokojna głowa. Co do antydepresantów natomiast, to wiem, że na pewno łapie się zbędne kilogramy po amitryptylinie. Mirtazapina z kolei leczy m.in. zaburzenia apetytu także to chyba zdumiewające albo przynajmniej dziwne, że właśnie po niej nie utyłeś. W kwestii fluoksetyny wiadomo, że (jak zresztą każdy SSRI) opóźnia wytrysk (znany jest z tego przede wszystkim preparat o nazwie "Prozac") a często, niestety, powoduje nawet potężne problemy z potencją. Sam kiedyś doświadczyłem tego na własnej skórze..;(( Na szczęście ów proces jest odwracalny tj. ustępuje do 2 tygodni po odstawieniu leku...:))
  15. Kciuki trzymam tym niemniej miej świadomość, iż po kwasie walproinowym (Depakine Chrono) możesz utyć i to konkretnie. Po niektórych antydepresantach zresztą też choć tu akurat prawdopodobieństwo jest zdecydowanie mniejsze. Co dokładnie bierzesz na depresję, btw?
  16. Wydaje mi się, że powodem tego wszystkiego było to, że albo miałaś źle dobraną dawkę (za wysoką) albo też ten lek nie jest po prostu dla Ciebie (w co wątpię, chyba, że bierzesz najgorszy na rynku zamiennik kwetiapiny czyli źle oczyszczony preparat o nazwie Loquen; nie jestem pewien czy już go wycofano czy też nie, stąd mała wątpliwość)..
  17. Z pewnością jednak nie tak silnie jak Lorafen. W życiu nie wziąłbym tego świństwa choć proponowano mi na sen już nawet w krakowskiej Klinice Psychiatrii Dorosłych CM UJ. Odmówiłem. Co do Tranxene/Cloranxenu, to rzeczywiście już po przeszło tygodniowym braniu go w dawce 10 mg nie mogłem bez niego zasnąć i w końcu odstawiłem go po prostu na siłę. Łatwo przez 2-3 dni nie było - to fakt. Na szczęście jednak ostatecznie dałem radę:) PS: W wyżej wspomnianej klinice dali mi go pod koniec pobytu w ilości, uwaga, 20 mg. Taka dawka jest, przynajmniej dla mnie, kosmiczna. Spałem chyba wtedy ponad 12h...Na szczęście było to zdarzenie jednokrotne i chyba więcej już nigdy nie pokusiłbym się o (zwłaszcza jednorazowo) takiej ilości leku...
  18. Szczerze mówiąc, Kolego, to nie mam dla Ciebie najlepszych wieści. Jakiś czas temu na wizycie rozmawiałem ze swoim lekarzem na temat kwetiapiny. Powiedział mi, że czytał niedawno na jakimś forum psychiatrów amerykańskich, że w Stanach przeprowadzono badania, które dowiodły, iż odstawienie tego leku jest bardzo trudne, uzależnia. Ludzie zwykle bowiem czują się po nim tak dobrze, że trudno im psychicznie funkcjonować bez (choć to przecież nie benzodiazepina). Sam szczerze mówiąc mam identyczny (albo i nie) problem z tym właśnie, że ja od blisko 5 lat cierpię na CHAD (typ II) i od ponad roku mam remisję. Biorę jednak NA STAŁE Ketrel (600 mg) i Lamitrin (300 mg) w celu jej zachowania. Pamiętam jednak, że było parę razy już tak, iż nie zauważyłem, że nie mam na dany wieczór leku i musiałem iść spać bez. Także zasypiałem z najwyższym trudem, zwykle około 5 nad ranem. U mnie jednak jest o tyle luźno, iż ja, jak już wspomniałem, kwetiapiny odstawić nie mogę (i nie chcę - także pewnie coś w tym jest, albo to choroba, której objawy uśpione/zdeaktywowane przez Ketrel nie pozwalają bez niego funkcjonować, zwłaszcza, że w tamtych kryzysowych sytuacjach zawsze miałęm na tyle Lamitrinu i pomimo tego, jak widać, nie wystarczał)...
  19. Wspaniały lek nasenny, już w dawce 10 mg. Nie to co dziadostwa typu Senzop/Immovane (dosłownie zupełnie 0 działanie). Dobra też była Hydroxizinum (do momentu aż dawka 100 mg okazała się już na mnie nie działać; dodam, iż wcześniej brałem 25-50 mg i było ok, naprawdę super).
  20. Dostałem raz na noc podczas swojego pobytu w Klinice Psychiatrii dla Dorosłych CM UJ. Istna tragedia, po prostu masakra. Cały następny dzień wyrwany z kalendarza, samopoczucie szło ewidentnie w stronę depresji. Duuuuży minus !
  21. Senność widzę senność - potworną senność, porównywalną chyba tylko z olanzapiną, którą brałem jednocześnie i z tym do tego z Elenium. Jednym słowem masakra...choć ostatecznie pomogła...
  22. Lek zajebisty, po prostu rewelacyjny ! :) Choruję na CHAD od blisko 5 lat i przy pierwszym depresyjnym nawrocie to on wyprowadził mnie z niej w największej mierze (wcześniej był Doksepin a po Rexetinie Jarvis i Lerivon). Choć przu drugim nawrocie nawet na parę dni przeszedłem z depresji w ostrą manię także nie było za ciekawie. To jednak tylko dowodzi jak mocny jest to lek ! Trzeba więc po niego sięgnąć w odpowiednim momencie. Aha i co ważne - dawka w depresji powyżej 20 mg jest chyba niewskazana. Miałem kiedyś po 3-4 tygodniach zwiększoną z 20 na 40 i myślałem, że umorduję się na amen. Straszne nakręcenie i niemal 0 spania. Podobno dawka 40 a nawet 60 mg działa korzystnie jedynie podczas leczenia zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych (zwanych potocznie nerwica natręctw)...
  23. Brałem Lerivon 10 dni. Był to ostatni z 4 środków przeciwdepresyjnych jakie stopniowo mi podawano podczas mojego pierwszego nawrotu choroby afektywnej dwubiegunowej. Najpierw był Doxepin (działanie przeciwdepresyjne było może nie kosmicznie ale jednak znaczące; do tego, co było dla mnie w tamtym okresie niezmiernie ważne, świetnie się po nim spało, aż nie chciało się wstawać z łóżka nie będąc przy tym otumanionym), potem chyba najlepszy lek przeciwdepresyjny na rynku czyli Rexetin (paroksetyna), następnie Jarvis (wenlafaksyna), po którym z kolei nie odczułem dosłownie nic, jak cukierki, no i wreszcie owa mianseryna. Nie zauważyłem żadnego, absolutnie żadnego działania przeciwdepresyjnego (może za krótko brałem) - jedynie potwornie chciało mi się spać i wcale nie było to przyjemne (jak w przypadku doksepiny) toteż po 10 dniach skończyłem kurację. -- 02 wrz 2012, 23:29 -- Dodam jeszcze tylko, że brałem mianserynę w dawce 30 mg (1 tabletka) rano (i wcale nie mam pewności czy przy jej działaniu wybitnie nasennym było to zdecydowanie dobre posunięcie ze strony mojego psychiatry...
  24. Wydaje mi się, iż w wielu przypadkach wszystko zależy od organizmu. Sam na początku leczenia przy moim drugim, ostatnim nawrocie brałem końskie dawki magnezu, które zdecydowanie mi pomagały, uspokajały mnie. I jestem pewien, że to nie było działanie a'la efekt placebo. Naprawdę wyraźnie odczuwałem różnicę po zażyciu... Pytanie czy przy kwasach Omega 3 będzie tak samo ..
×