Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

No to razem mamy poziom wyrównany, bo ja poleciałem odrobinę w górę. 

Prawdopodobnie to efekt zejścia z pregabaliny, która miała na mnie wpływ stabilizujący, ale jednocześnie wywoływała zwroty głowy, nieostre widzenie i inne objawy, które spowodowały jej odstawienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.02.2022 o 14:22, Heledore napisał:

Z tego całego wyrównywania się poleciałam w dół. To było na tyle.

 

Ooo, Heledore! 🙂 Myślałem, że Cię nie ma na forum... 

 

Chorujesz na ChAD, który typ? Masz już diagnozę i odpowiednie leczenie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Heledore napisał:

Typ II, manii jako takiej nigdy nie miałam z tego, co wiem. Diagnozę mam już od ładnych paru lat, co do leczenia to jednak cały czas są jakieś poprawki. 

 

No w przypadku dopasowywania leków w ChAD ponoć zależy jakie fazy dominują. Na Wikipedii fajnie to opisali. Mi jak na razie odstawiono wszystkie antydepresanty, po których było tylko gorzej. Na razie kwetiapina musi mi wystarczyć, ale lekarz myśli o dołączeniu mi czegoś dodatkowego (w planach są do wyboru lamotrygina, flupentyksol, lit). Kwetiapina świetnie działa u mnie na gonitwę myśli, lęki i problemy ze snem, ale na nastrój i napęd słabo. Kiedyś miałem jakąś taką a'la hipomanię, ale możliwe że to przez leki jakie brałem wtedy (Fevarin i Ketrel wzajemnie nasilały swoje działanie, dlatego mi nastrój poszedł mocno w górę, a jak to odstawiłem to miałem zjazd, że hej). 

 

Mam nadzieję, że i Tobie dopasują leki. ChAD to ciężka choroba (chwilami cięższa od schizofrenii z powodu tych niezwykle ciężkich epizodów depresji). A co teraz bierzesz? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, szukam informacji na temat CHAD w wersji okołodobowej, na polskim internecie niewiele jest informacji na temat tego typu. Czy ktoś może mi powiedzieć, jak wygląda dzień (rano, popołudnie, wieczór) osoby mającej takie zaburzenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Heledore napisał:

Teraz biorę lit, arypiprazol i olanzapinę.

Mhm. No to wg mnie dość mocny zestaw. Choć słyszałem bardziej o łączeniu kwetiapiny z arypiprazolem. Słyszałem też że ten lit ponoć działa cuda w połączeniu z lamotryginą. Oj z tymi lekami przy ChAD to sztuka dobrze dobrać... 

 

Po olanzapinie miałem problemy z układem pokarmowym, a po arypiprazolu dziwną arytmię. Jak na razie z neuroli tylko kwetiapina jest u mnie dobrze tolerowana. Działa fajnie antylękowo. Co do litu bardzo skomplikowana sprawa u mnie... Ciekawe co mi lekarz wrzuci pod koniec kwietnia do zestawu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Heledore napisał:

Słyszałam o takich, co dają radę na samej kwetiapinie albo na samym licie, więc nie jest to jakąś regułą. Wszystko zależy od osoby...

 

Aaa też prawda. Nawet na samej lamotryginie dają radę, znam jeden taki przypadek. Nie każdy dobrze toleruje neuroleptyki, a co dopiero lit. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozazdrościć Rambo 123. Też jakoś poskładałem życie do kupy mimo 15 lat leczenia. Ludzka psychika do wszystkiego się przyzwyczai - nawet do wojny i pandemii. Sens życia znalazłem w sporcie i podróżowaniu. Objechałem już ok 30 krajów w tym sporo w Afryce. W tym roku też mam swoje plany w tym temacie. Fajny rodzaj adrenaliny chodząc po afrykańskich dzielnicach będąc białym ;). Mój Pesel jest w połowie drogi między 30 a 40 i trzeba podjąć już jakieś decyzje. Jestem singlem i tak już zostanie do końca mojego życia. Lepiej przy tych chorobach nie ładować się w większe zobowiązania typu śluby, dzieci itd. Pozdrawiam i życzę zdrowia. Życie tak naprawdę jest krótkie a i tak kiedyś wszyscy umrzemy i wtedy depresja nie będzie miała już żadnego znaczenia. P.S. Intel żyje czy wyhuśtał się już?

Edytowane przez __Jack__

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem ciekawy co z Robertem (Intel). Pisał dłużej niż ja na tym forum. Ja piszę 12 lat. Biorę tylko wieczorem KWETAPLEX 300 (1 tabletka) i dwie Depakine Chrono 500 dwie sztuki. Pomaga. Jak pomyślę ile wycierpiałem w życiu to ciarki mnie przechodzą. Dużą rolę wpływającą na mój stan to niestety pieniądze. Mam ich dużo i nie muszę już pracować.

Na pokrzepienie innych czadowców dodam że udało mi się ukończyć studia i założyłem rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ezojaa napisał:

/cenzura/, weźcie mi powiedzcie jak zakładacie rodziny? Ja nie mam nawet przyjaciół, no z wyjątkiem jednego. Od 15 lat jestem sama. Jak kogoś poznam to chcą iść tylko do łóżka na raz albo dwa i spierdalają. 

Hmmm, to jakoś tak samo wyszło 🙂 Przychodzi taki czas, może przeznaczenie... Czasem trzeba poczekać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marny ten żywot qr.a mać ... też mam Chad i znajomych od zajebania bo sztuk 3 ... studia skończone z "lorafenem" po trupach /cenzura/ i po co ,, obecnie na zasiłku kur.. z mops :( , asz szkoda gadać , żyję chyba tylko po to by ojca nie zostawić samego ..

a żyje to raczej "bogato" powiedziane bo wegetuję raczej :(

Edytowane przez Phill76

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, ezojaa napisał:

Taki czas dla mnie chyba nigdy nie nadejdzie... Ten mój żywot marny to ciąg upokorzeń, pomyłek i utraconych szans. 

Nigdy nie wiadomo co nam pisane i co jest lepsze. Mój żywot też niestety wyznacza choroba. Czasem myślę, że jestem ciężarem dla moich bliskich, dla żony i córki - że lepiej byłoby nie istnieć, albo nie pakować ich w to wszystko. Może to był błąd, że nie zostałem sam. Ale jednak tak chciał LOS. Nie wiem w jakim jesteś wieku... Ja mając 33 lata byłem bardzo samotny, nie miałem nadziei na zmianę. Zupełnie nie sądziłem, że kilka lat później sytuacja zmieni się o 180 stopni. Teraz mam rodzinę i martwię się o zupełnie inne sprawy, czasem to wpędza mnie nawet w stany chorobowe (jak ostatnio). Ech... nigdy nie wiadomo co lepsze i jak powinno być, żeby było dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dryagan Ja mam 23 lata i czuję się bardzo samotny odkąd zacząłem mieć zaburzenia lękowe i bardzo nasilone depresje. Myślałem wtedy, że to nigdy już nie minie, a tylko będzie się nasilać i prędko choroba mnie pochłonie i zabierze z tego świata. Mam ogromne poczucie winy, że obciążałem sobą pewne osoby, nawet lekarze nie do końca rozumieli moje stany i twierdzili, że "sam sobie je sprawiam". Z dzisiejszej perspektywy jest to bardzo ciekawe, bo kiedy po 1,5 roku w końcu dobrano mi odpowiednio leki stałem się innym człowiekiem, inaczej myślę, inaczej podchodzę do sytuacji, inaczej czuję emocje, inny mam kontakt ze sobą i ze światem. Inny czyli lepszy!!!

 

Tak sobie ostatnio myślę, że to jak myślimy w danej sytuacji ma ogromny wpływ na jej dalszy bieg. Oczywiście są zdarzenia mniej lub bardziej trudne do przewidzenia, ale nawet jeżeli przydarzy nam się jakaś nagła sytuacja, na którą w pewnym sensie nie będziemy mieli jakiegoś szczególnego wpływu, to też ważne jest by starać znajdować te racjonalne wyjścia z niej, a nie ulegać sytuacji i działać tak jakby pochopnie pod wpływem tych bardzo silnych emocji. Dlatego ta świadomość emocji jest ważna i dlatego ludzie, którzy nie znają własnych emocji, nie umieją ich nazywać etc. częściej choćby popełniają samobójstwa. Ale to też wynika czasem po prostu z czyjejś biologii, nie mamy na wszystko wpływu, to jest oczywista sprawa.

 

Mi np. tylko leki tak naprawdę bardzo pomagają patrzeć na takie sytuacje z dystansu, z zachowaniem tego logicznego myślenia. Żadna psychoterapia nie była w stanie wpłynąć na moje zachowanie, postrzeganie itd. Leki po prostu musiały u mnie jakoś zadziałać. I zadziałały!!! Oby było już tylko lepiej! 🙂

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

@Dryagan Ja mam 23 lata i czuję się bardzo samotny odkąd zacząłem mieć zaburzenia lękowe i bardzo nasilone depresje. Myślałem wtedy, że to nigdy już nie minie, a tylko będzie się nasilać i prędko choroba mnie pochłonie i zabierze z tego świata. Mam ogromne poczucie winy, że obciążałem sobą pewne osoby, nawet lekarze nie do końca rozumieli moje stany i twierdzili, że "sam sobie je sprawiam". Z dzisiejszej perspektywy jest to bardzo ciekawe, bo kiedy po 1,5 roku w końcu dobrano mi odpowiednio leki stałem się innym człowiekiem, inaczej myślę, inaczej podchodzę do sytuacji, inaczej czuję emocje, inny mam kontakt ze sobą i ze światem. Inny czyli lepszy!!!

 

Tak sobie ostatnio myślę, że to jak myślimy w danej sytuacji ma ogromny wpływ na jej dalszy bieg. Oczywiście są zdarzenia mniej lub bardziej trudne do przewidzenia, ale nawet jeżeli przydarzy nam się jakaś nagła sytuacja, na którą w pewnym sensie nie będziemy mieli jakiegoś szczególnego wpływu, to też ważne jest by starać znajdować te racjonalne wyjścia z niej, a nie ulegać sytuacji i działać tak jakby pochopnie pod wpływem tych bardzo silnych emocji. Dlatego ta świadomość emocji jest ważna i dlatego ludzie, którzy nie znają własnych emocji, nie umieją ich nazywać etc. częściej choćby popełniają samobójstwa. Ale to też wynika czasem po prostu z czyjejś biologii, nie mamy na wszystko wpływu, to jest oczywista sprawa.

 

Mi np. tylko leki tak naprawdę bardzo pomagają patrzeć na takie sytuacje z dystansu, z zachowaniem tego logicznego myślenia. Żadna psychoterapia nie była w stanie wpłynąć na moje zachowanie, postrzeganie itd. Leki po prostu musiały u mnie jakoś zadziałać. I zadziałały!!! Oby było już tylko lepiej! 🙂

Tak! Postrzeganie ma ogromny wpływ. Decydujący... O tym co będzie dalej... 

Ja mam chaos w głowie, nie chcę brać leków... Po łekach jestem za szybą non stop. Próbowałam terapii, autoanalizy, jak dziecko metoda prób i błędów. Nie jestem w stanie zaufać terapeucie. Nie wiem może wkracza jakaś schiza... W każdym razie odpuściłam terapię i leki... Przyglądam się sobie i reszcie. To trudne... Mam 41 lat i czuję się jak nastolatka z dużym przebiegiem. W pracy radzę sobie bardzo dobrze, prywatnego życia nie mam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Dryagan napisał:

Nigdy nie wiadomo co nam pisane i co jest lepsze.  Ech... nigdy nie wiadomo co lepsze i jak powinno być, żeby było dobrze

Tak życie jest skonstruowane ,żeby człowiek się męczył i użerał. Czy jest się bogatym biznesmenem czy bezrobotnym to i tak nie uniknie się problemów. Ja uważam ,że lepiej być jednak singlem. Nikomu się życia nie niszczy. Życie jest wygodniejsze i nie ma dodatkowych obowiązków no i nie zaliczyłem wpadki ;)  a nie ma co ukrywać w większości przypadków rodzinę zakłada się przypadkiem ;) niż drogą planowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa Ja też nie mogę zaufać terapeutom, chodziłem na różne terapie i było coraz gorzej, ale nie przez terapie, tylko po prostu choroba sama postępowała. Na samym końcu już prawie nic do mnie nie docierało i trzeba było mnie ustawić lekami, bo inaczej kto wie, gdzie byłbym dzisiaj... 

 

Mimo że ostatnio natrafiłem na bardzo fajną terapeutkę, to raczej będzie mi ciężko jej zaufać, przez przejścia na poprzedniej terapii. Leki jak na razie muszą mi wystarczyć. Ja i tak przez pół życia musiałem polegać wyłącznie na sobie.

 

Nie jest łatwo, bo mszczą się za to te demony przeszłości. Chcą mi życie odebrać praktycznie w każdej chwili. Moje życie jest piekłem, jakby nie oszukiwać... Ale próbuję, daję sobie jeszcze szansę, może w końcu uda mi się znaleźć to życie, fajnych ludzi itd. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ezojaa napisał:

Ja mam chaos w głowie, nie chcę brać leków... Po łekach jestem za szybą non stop. 

 

Leki pomagają właśnie nabrać tego dystansu, odciąć od silnych emocji, które wywołują tą dezorganizację. Ja bym nie mógł sobie poradzić bez leków!

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa Zgadzam się z Heledore. Trzeba dać sobie pomóc lekami, bo choroba psychiczna pozostawiona sama sobie będzie postępować i ten chaos w głowie pogorszy się i może cię zacząć bardzo wykańczać. Też dobieranie leków może zająć trochę czasu, ale spokojnie, udaje się osiągnąć sukces terapeutyczny po 1-2 próbach już. A ty masz ChAD zdiagnozowany? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, __Jack__ napisał:

... a nie ma co ukrywać w większości przypadków rodzinę zakłada się przypadkiem ;) niż drogą planowania.

prawda przez Ciebie przemawia... Ja w związku byłem z miłości nie z przypadku, ale ożeniłem się głównie z powodu dziecka w drodze. No cóż, szczęśliwy przypadek, moja Żona chyba by się nie zdecydowała inaczej na małżeństwo.

@ezojaa wygląda, że jesteś moją równolatką. Nie da się okiełznać tej choroby bez leków. Ja kilkanaście lat próbowałem, zawsze się źle kończyło. Niestety... Też twierdziłem, że nie mogę pracować itd. biorąc leki, że mi po nich źle. Teraz biorę i nadal pracuję. Do wszystkiego się można przyzwyczaić.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dryagan Ja bez odpowiednio dobranych leków też byłem potwornie pogubiony, miałem straszne ruminacje, żyć się totalnie nie dało. Nie mam diagnozy ChAD, ale bardzo dobrze reaguje na leki stabilizujące nastrój, faszerowano mnie antydepresantami, które tylko pogarszały mój stan. Lekarze upierali się przy takich "lekkich" diagnozach typu zaburzenia adaptacyjne, zaburzenie schizotypowe, nie no ciekawe... Bo psychoterapia nie przynosiła żadnych efektów. Nie potępiam psychoterapii, ale no kurde, skoro leki mnie podniosły po 3 miesiącach z okropnie ciężkiego epizodu depresji, a psychoterapia nie mogła tego zrobić po 2,5 roku, to o czym tu jest rozmowa? Mało tego moja psychoterapeutka złamała bardzo ważną zasadę pod koniec tej psychoterapii, co zmusiło mnie do rozwiązania przymierza terapeutycznego. Jeszcze miała czelność skarżyć się mojej psychiatrze, że na nią za to bardzo nakrzyczałem... Nie no, co za dziecinada, ja pierd... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zdiagnozowany Chad i inne zaburzenia osobowości. Brałam już wiele leków, z przerwami. Parę lat temu miałam silną depresję i po latach wrocilamtna terapię. Moja pierwsza terapia była 20 lat temu. Od tamtej pory zaczynałam kilka razy terapię i leki. Od trzech lat nie biorę leków bo wkurzała mnie zależność od nich i funkcjonowanie jak robót, za szyba, tycie, obojętność itp. Może teraz mam mniej skrajne epizody, ale znów poznałam jakiegoś faceta i zaczęła się wkrętka. Już uciekł zresztą bardzo szybko. Trafiam nie na takich jakich bym chciała. Staram się myśleć samodzielnie i analizować zachowanie i uczucia. Mam sporo błędnych przekonań, ale jakoś teraz częściej to zauważam niż kiedyś. 

Na pewno niskie poczucie własnej wartości i niezdecydowanie co do moich celów, potrzeb. Staram się nad tym pracować sama. Jak chodziłam do terapeuty to zawsze miałam wrażenie, że ma niezłą bekę z moich opowieacit. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×